Poznaliśmy plany Łukasza Piszczka na temat jego piłkarskiej przyszłości. Wszystko wskazuje na to, że 66-krotny reprezentant Polski po tym sezonie zakończy swoją przygodę w Borussii Dortmund.
Obecny kontrakt Łukasza Piszczka z Borussią Dortmund obowiązuje do końca obecnego sezonu. Były reprezentant Polski jest silnie związany z rodzimym klubem LKS Goczałkowice-Zdrój i to najprawdopodobniej tam zagra 35-latek w przyszłym sezonie.
– Nie zamierzam raczej po tym sezonie grać w Bundeslidze i na profesjonalnym poziomie, chyba że coś strzeli mi do głowy, ale raczej wykluczam taką sytuację – skomentował Łukasz Piszczek na antenie Kanału Sportowego.
– Mam zamiar pograć w Goczałkowicach w 3. lidze na 4. poziomie rozgrywkowym w Polsce – dodał piłkarz BVB.
Łukasz Piszczek po tym sezonie kończy profesjonalną karierę i będzie grał w @lksgoczalkowice 🧐
Dziękujemy @piszczek_lp26 za wszystkie emocje 🙌 pic.twitter.com/kReCCTFbFc
— Kanał Sportowy (@Sportowy_Kanal) April 27, 2021
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Julian Nagelsmann dołączy do Bayernu! Czy to dobra wiadomość dla Roberta Lewandowskiego?
Łukasz Piszczek trenerem?
Obecny w studiu Mateusz Borek zapytał Łukasza Piszczka, czy ten byłby zainteresowany nową przygodą, tym razem w roli trenera. Co na to sam zainteresowany?
– Parę osób cały czas mnie pyta o to, ale ciężko mi jest na tę chwilę odpowiedzieć. Obecnie bawię się w trenerkę w Goczałkowicach. Jest to dla mnie jakiś wyznacznik i pokazuje mi to, ile trzeba poświęcić, żeby być trenerem w 3. lidze – zdradził piłkarz Borussii.
– Wiem, że jest to duże wyrzeczenie, ale z drugiej strony nie zamykam się na to. Zobaczę co przyniesie przyszłość – dodał Łukasz Piszczek.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: 35-letni Piszczek znowu zachwyca formą. Niemcy piszą o meczu „bliskim ideału”
Pod koniec ubiegłego roku dużo mówiło się o tym, że Łukasz Piszczek może zostać członkiem sztabu reprezentacji Polski podczas EURO 2020(1). Niedługo później doszło do zmiany selekcjonera, a plany raczej definitywnie zostały pogrzebane.
ZOBACZ RÓWNIEŻ: I co z tymi zmianami w sztabie? Łukasz Piszczek komentuje sytuację