Przemysław Babiarz komentuje zawieszenie w TVP. „Było to dla mnie nowe doświadczenie”

Przemysław Babiarz zabrał głos po ostatnim zamieszaniu ze swoim udziałem. – Przyznaję, że było to dla mnie nowe doświadczenie. Przykre, ale nie traumatyczne – skomentował dziennikarz.




Wydaje się, że zamieszanie wokół Przemysława Babiarza w końcu dobiegło końca. Po zeszłotygodniowym zawieszeniu dziennikarza w telewizji TVP, zawrzało niemal w całej Polsce. Koniec końców Babiarz został przywrócony do pracy przy komentowaniu Igrzysk Olimpijskich.

Po niemal tygodniu ciszy Przemysław Babiarz przerwał milczenie. Dziennikarz udzielił wywiadu „Faktowi”. 60-latek opowiedział, jak cała sytuacja wyglądała z jego perspektywy. Przyznał, że było mu bardzo przykro.

– To było trudne, ale sam fakt, że zostałem zawieszony, a nikt nie kupował mi natychmiast biletu powrotnego do Polski, dawał mi nadzieję, że może ten stan się zmieni – rozpoczął Przemysław Babiarz.

– Po drugie, cały czas byłem z kolegami, którzy mnie zastępowali, a szczególnie z Szymonem Borczuchem, którego szalenie cenię. Za jego lojalność i wielką rzetelność przygotowywania się do transmisji. Byłem z nimi, przychodziłem też na sesje pływackie – dodał.

– Ale przyznaję, że było to dla mnie nowe doświadczenie. Przykre, ale nie traumatyczne. Wiedziałem, że robota dla widzów, dla kibiców jest zrobiona i to bardzo rzetelnie. Byłem więc spokojny. Ale nie ukrywam, że było mi troszkę przykro – podsumował dziennikarz.




Zawieszenie Babiarza poruszyło niemal cały kraj. Większość kibiców polskiego sportu stawiła się za dziennikarzem. Podobnie jego koledzy po fachu. W rozmowie z „Faktem” przyznał, że w ostatnich dniach bardzo wspierała go rodzina.

– Dostałem bardzo dużą liczbę SMS-ów wspierających mnie. I to były SMS-y od osób, które przygodnie tylko spotkałem. I od osób znajomych, i od moich przyjaciół. Wreszcie od mojej rodziny, która bardzo, bardzo mnie wspiera. Przede wszystkim od mojej żony, ale także syna, córki, siostry, mamy. Choć przepraszam, przesadziłem, mama nie wysyła mi SMS-ów. Z mamą po prostu rozmawiam, codziennie – ujawnił Babiarz.

– Natomiast faktycznie bardzo szerokie spektrum osób podtrzymywało mnie na duchu. I to bardzo. Nie spodziewałem się, że aż tak wielu ludzi udzieli mi wsparcia – uzupełnił.


źródło: fakt

Wygrywał Ligę Mistrzów z FC Barceloną. Ma trafić do Ekstraklasy

Do Ekstraklasy może trafić wkrótce były piłkarz FC Barcelony. Zawodnik ten wygrał z Dumą Katalonii Ligę Mistrzów w sezonie 2014/2015. Ostatni sezon spędził w drugiej lidze hiszpańskiej.




Wkrótce może dojść do głośnego transferu w polskim futbolu. Jak informuje Piotr Koźmiński z redakcji „WP Sportowe Fakty”, do Ekstraklasy ma trafić Sergi Samper. Wychowanek FC Barcelony ma zasilić szeregi Motoru Lublin. Transfer ma być już tylko kwestią czasu.

Sergi Samper jest wychowankiem FC Barcelony. Jeszcze 10 lat temu uchodził za duży talent. Mimo że nie zdołał na dłużej zaistnieć w pierwszej drużynie Blaugrany, to zdołał z nią wygrać Ligę Mistrzów w sezonie 2014/2015. Rozegrał wówczas jedno pełne spotkanie w tych rozgrywkach. W sumie w pierwszej drużynie Barcy rozegrał 13 oficjalnych spotkań.

FC Barcelona rozstała się na dobre z Samperem w 2019 roku. Wówczas zasilił on szeregi japońskiego Vissel Kobe. Po czterech latach wrócił do Hiszpanii, podpisując kontrakt z drugoligowym FC Andorra. Na zapleczu LaLiga w ostatnim sezonie rozegrał 19 meczów. Od lipca Samper pozostaje jednak bez klubu.





źródło: WP Sportowe Fakty

Były reprezentant Polski weźmie udział w programie rozrywkowym. Zatańczy w „Tańcu z Gwiazdami”

W środę poznaliśmy kolejnego uczestnika nadchodzącej edycji „Tańca z Gwiazdami”. Do grona uczestników dołączył były reprezentant Polski.




„Taniec z Gwiazdami” jest programem rozrywkowym cieszącym się ogromną popularnością w Polsce. Pierwsza edycja miała miejsce w 2005 roku. W sumie odbyło się już 27 sezonów tego programu. Pierwsze 13 edycji było transmitowanych w TVN. Od 14. sezonu aż do teraz program jest emitowany w Polsacie.

Na przestrzeni lat w programie brało udział wiele znamienitych postaci. Były to osoby wywodzące się chociażby ze świata kina, czy show biznesu, ale także ze świata sportu. W nadchodzącej edycji programu będzie podobnie. Albowiem wśród uczestników znalazł się były reprezentant Polski w piłce nożnej. Jedną z gwiazd 28. edycji „Tańca z Gwiazdami” będzie Piotr Świerczewski!

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Taniec z Gwiazdami (@tanieczgwiazdami)




Piotr Świerczewski zakończył piłkarską karierę już wiele lat temu. 52-latek grał w barwach takich klubów jak m.in. Olympique Marsylia, Bastia, czy też Lech Poznań. Aż 70-krotnie zagrał w reprezentacji Polski.

Świerczewski nie nudzi się na piłkarskiej emeryturze. Teraz weźmie udział w „Tańcu z Gwiazdami”. Wcześniej jednak stoczył dwie walki w MMA. Jedną z nich stoczył w federacji „Fame MMA”, gdzie pokonał „Daro Lwa”.

Kuba Kwiatkowski odpowiada na list dziennikarzy TVP! „Postawił kolegów w bardzo niekomfortowej sytuacji”

Jakub Kwiatkowski opublikował kolejny wpis na Twitterze. Niestety, Dyrektor TVP Sport po raz kolejny dolał oliwy do ognia. Tym razem odpowiadając na list podpisany przez znaczną część.




Polska wciąż żyje aferą z Przemysławem Babiarzem w roli głównej. Przypomnijmy, dziennikarz został zawieszony przez władze TVP za swój komentarz podczas ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich. Przez wiele osób słowa Babiarza było dość kontrowersyjne. Nikt jednak się nie spodziewał, że zapłaci za to niemal najwyższą możliwą karę.

Wpis Kwiatkowskiego

Na władze TVP spadła ogromna fala krytyki po zawieszeniu Przemysława Babiarza. Sytuację próbował ratować Dyrektor TVP Sport, Jakub Kwiatkowski. Jego wpis na Twitterze dolał jednak oliwy do ognia.

List redakcji TVP

Dziennikarze TVP Sport oraz niektórzy sportowcy opublikowali list otwarty. Wstawili się w nim za Przemysławem Babiarzem. List został opublikowany w mediach społecznościowych. Podpisani dziennikarze i sportowcy chcą powrotu do pracy Przemysława Babiarza.




Kolejny wpis Kwiatkowskiego

Na powyższy list postanowił odpowiedzieć Dyrektor TVP Sport, Jakub Kwiatkowski. Niestety, po raz kolejny dolał oliwy do ognia. W treści wpisu nie zabrakło wątków politycznych. Kwiatkowski rozumie jednak głos swoich podopiecznych.

„W nawiązaniu do listu dziennikarzy TVP Sport jest mi szczególnie przykro z tego powodu, że to ja w ostatnich miesiącach wielokrotnie wstawiałem się za Przemkiem Babiarzem, a Przemek od kilku dni milczy. Nie wykonał żadnego gestu względem nikogo. Nie przeprosił i postawił kolegów ze swojej redakcji w bardzo niekomfortowej sytuacji. Przyszedłem do TVP z myślą jej odpolitycznienia i na tym się skupiałem. Dziś ja i moi bliscy są nieustannie bezpardonowo atakowani przez środowiska prawicowe i w dużej mierze polityków PiS, którzy aktywnie uczestniczyli w niszczeniu Telewizji Polskiej i byli beneficjentami minionych układów. Sam list dziennikarzy jest wyrazem wsparcia ludzi dla swojego wieloletniego kolegi. Rozumiem to i szanuję. Tak długo jak prezentowane przez nich stanowisko nikogo nie krzywdzi i nie obraża, nie stanowi to w mojej ocenie niczego niewłaściwego.”




Przemysław Babiarz zapytany o decyzję TVP. Krótka odpowiedź dziennikarza

Dziennikarze serwisu „plejada.pl” skontaktowali się z Przemysławem Babiarzem w sprawie ostatnich wydarzeń. Dziennikarz TVP krótko skomentował ostatnie wydarzenia ze swoim udziałem.




W piątek miała miejsce ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Wydarzenie odbiło się ogromnym echem w naszym kraju. Duże poruszenie wywołał komentarz Przemysława Babiarza. Dziennikarz TVP relacjonujący to wydarzenie skomentował piosenkę Johna Lennona pt. „Imagine” dość kontrowersyjnymi słowami. Brzmiały one następująco: „Świat bez nieba, narodów i religii. To jest wizja tego pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety”. Szerzej całą sytuację opisywaliśmy TUTAJ.

Dzień po tym wydarzeniu Przemysław Babiarz został zawieszony przez „TVP”. Władze publicznej telewizji wystosowały komunikat. Dowiedzieliśmy się z oświadczenia, że Telewizja Polska nie daje pozwolenia na łamanie podstawowych zasad jak wzajemnie zrozumienie, tolerancja i pojednanie. Pełen komunikat TVP cytowaliśmy TUTAJ.




Wiele osób stawiło się za Przemysławem Babiarzem. Polacy są ciekawi, co na temat tej sytuacji myśli sam zainteresowany. Do dziennikarza dotarł serwis „plejada.pl”. Został poproszony o komentarz odnośnie decyzji TVP. Babiarz odpowiedział krótko: „Nie mogę, przepraszam”.


źródło: plejada.pl

Wisła Kraków bije rekord frekwencji w Europie. Jarosław Królewski motywuje do kupna biletów

W czwartek Wisła Kraków zmierzy się z Rapid Wiedeń w pierwszym meczu drugiej rundy eliminacji Ligi Europejskiej. Spotkanie to cieszy się ogromnym zainteresowaniem kibiców, co zapowiada rekordową frekwencję. Bilety na to wydarzenie znikają w błyskawicznym tempie.

 

Europejska przygoda Wisły

Wisła Kraków awansowała do eliminacji europejskich rozgrywek dzięki zwycięstwu w Pucharze Polski. Mimo że w lidze klub nie odnosił sukcesów od trzech lat, to w krajowym pucharze spisał się znakomicie. W finale na Stadionie Narodowym pokonali Pogoń Szczecin, co umożliwiło im reprezentowanie Polski na arenie międzynarodowej.

Na początku, tj. w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Europy Wisła Kraków zmierzyła się z KF Llapi. W Krakowie wygrali 2:0, a w rewanżu pokonali rywali 2:1, co pozwoliło im pewnie awansować do kolejnej fazy rozgrywek. Teraz przed nimi trudniejsze wyzwanie. Wiślacy zmierzą się bowiem z Rapidem Wiedeń.

 

Już teraz wiadomo, że czwartkowy mecz będzie rekordowy pod względem liczby widzów. Wisła sprzedała już 24,5 tysiąca biletów, co jest najwyższym wynikiem w historii występów klubu w europejskich pucharach w XXI wieku.

Poprzedni rekord, wynoszący 23,050 widzów, został ustanowiony podczas meczu z Liteksem Łowecz w 2011 roku. Pobito go w poprzednim spotkaniu z Llapi, gdzie na meczu pojawiło się 24403 widzów.

Do kupna biletów zachęca również Jarosław Królewski. Prezes Wisły Kraków w mediach społecznościowych regularnie udostępnia statystyki sprzedaży, motywujące filmy oraz zapowiada potencjalne transfery w zamian za wysoką frekwencję na stadionie.

– Robimy komplet na czwartek, to wlecą jeszcze dwa transfery w następnym tygodniu – napisał w jednym z tweetów Jarosław Królewski.

Dzięki temu istnieje duża szansa, że stadion zostanie wypełniony do ostatniego miejsca, co oznaczałoby ponad 30 tysięcy widzów. Pojemność stadionu Białej Gwiazdy wynosi bowiem 33 130 miejsc. Spotkanie z Rapidem Wiedeń rozpocznie się w czwartek o godzinie 18:00.

Źródlo: X, Interia Sport

Brzydkie zachowanie Juventusu. Szczęsny wysłany na pracę zdalną

Wciąż nie wiadomo, jak potoczy się przyszłość Wojciecha Szczęsnego. Według doniesień Tomasza Włodarczyka polski bramkarz przeszedł na zdalną formę pracy w Juventusie.

 

Szczęsny z home office

Tomasz Włodarczyk opisał kulisy sytuacji Wojciecha Szczęsnego w Juventusie. Dziennikarz zdradził szczegóły, jak reprezentant Polski przygotowuje się do nadchodzącego sezonu.

Polak nie został zabrany na przedsezonowy obóz Juventusu do Niemiec. Według Włodarczyka, dla „Szczeny” to jednak żadna niespodzianka, ponieważ już podczas EURO 2024 usłyszał, że może nie wracać do Turynu. Klub postanowił wysłać do Polski trenera przygotowania fizycznego, aby Szczęsny mógł trenować na miejscu.

Szczęsny ma ważny kontrakt z Juventusem do czerwca 2025 roku. Mimo to, jego relacja z klubem jest obecnie ograniczona wyłącznie do formalnego zobowiązania. Polak był bliski podpisania kontraktu z Al Nassr, jednak ostatecznie klub ten wybrał brazylijskiego bramkarza Bento.

 

Juve odmładza kadrę

Juventus zdecydował się na odmłodzenie składu bramkarskiego. Do klubu dołączył Michele Di Gregorio, a rolę drugiego bramkarza ma pełnić Mattia Perrin. W tej sytuacji dla Szczęsnego zabrakło miejsca, co jest związane również z jego wysokim kontraktem. Jeśli Polak nie znajdzie nowego klubu w letnim oknie transferowym, Juventus będzie musiał nadal płacić mu pensję.

Według doniesień dziennikarza portalu Meczyki.pl, kontrakt Szczęsnego jest jednym z najwyższych w Juventusie, co stanowi dodatkowy problem dla klubu. Jeśli nie dojdzie do transferu, Polak stanie się najdroższym bramkarzem na świecie pracującym zdalnie. Zainteresowanie jego osobą wyraża Napoli, ale na razie brak konkretnych działań.

Szczęsny zdobył z Juventusem trzy mistrzostwa i Puchar Włoch. W siedmiu sezonach zagrał 252 mecze. Zachował w nich 103 czyste konta. Jego odejście w taki sposób jest zaskakujące i nieeleganckie. Zwłaszcza gdy weźmie się pod uwagę zasługi polskiego bramkarza dla Starej Damy.

Źródło: Meczyki.pl

Skandal w trakcie fety w Madrycie. Do UEFY wpłynęła skarga po prowokującym zachowaniu reprezentanta Hiszpanii

Podczas świętowania triumfu na EURO 2024 doszło do sporego skandalu na tle politycznym. Piłkarz reprezentacji Hiszpanii i Manchesteru City uraził Gibraltar, przez federacja złożyła na niego skargę.

 

Rodri na świeczniku

Reprezentacja Hiszpanii pod wodzą trenera Luisa de la Fuente zdobyła tytuł mistrzów Europy. Dzień po zakończeniu mistrzostw, na ulicach Madrytu odbyła się huczna celebracja. Alvaro Morata był głównym wodzirejem, jednak najwięcej kontrowersji wzbudził Rodri.

Podczas uroczystości na Plaza de Cibeles, Rodri wykrzyczał hasło: „Gibraltar jest hiszpański”, co spotkało się z ostrą reakcją tamtejszej federacji. Federacja Gibraltaru złożyła skargę do UEFA, uznając te słowa za prowokacyjne i obraźliwe.

 

Zawieszenie dla prezesa

Okazuje się, że to jednak niejedyne problemy w hiszpańskim obozie. Na Pedro Rochę, prezydenta hiszpańskiej federacji piłkarskiej nałożono karę grzywny (w wysokości 33 tys. euro – przyp. red.) oraz dwuletnie zawieszenie.

Sąd Arbitrażowy w Madrycie uznał go za winnego trzech różnych naruszeń, których miał się dopuścić w przeszłości. Wówczas kierował komisją ds. gospodarczych federacji. Pomimo to, Rocha był obecny na trybunach podczas finału Euro 2024 w Berlinie.

Po zawieszeniu Pedro Rochy, planowane są nowe wybory na stanowisko prezesa Hiszpańskiej Federacji Piłkarskiej. Odbędą się one po igrzyskach olimpijskich w Paryżu.

Źródło: Interia Sport

Co dalej z Milikiem? Sensacja zeszłego sezonu Serie A widzi go u siebie

Wciąż nie wiadomo, jak potoczą się transferowe losy Arkadiusza Milika. Według medialnych doniesień wiele wskazuje na to, że nie będzie to Juventus, gdzie nowy trener Thiago Motta miał umieścić Polaka na liście zawodników do odejścia. Okazuje się jednak, że Polak może trafić do byłego klubu wspomnianego trenera.

 

Co dalej z Milikiem?

W poprzednim sezonie Milik rozegrał 36 spotkań we wszystkich rozgrywkach, strzelając osiem goli. Cztery z nich zdobył w Pucharze Włoch, w którym został królem strzelców, a Juventus zdobył trofeum.

Mimo tych okoliczności przyszłość 30-letniego napastnika w Turynie jest niepewna. Włoskie media informują, że Thiago Motta skreślił Milika z listy zawodników na nadchodzący sezon, a informację tę miał już przekazać piłkarzowi.

 

Dwóch piłkarzy Starej Damy w Bolonii?

Alfredo Pedulla donosi, że Bologna jest zainteresowana pozyskaniem Milika oraz Daniele Ruganiego, który również został skreślony przez Mottę.

Bologna zanotowała bardzo udany poprzedni sezon. Klub wywalczył awans do Ligi Mistrzów i wystąpi w tych rozgrywkach po raz pierwszy.

Negocjacje między Juventusem a Bologną mogą być trudne, zwłaszcza że „Stara Dama” interesuje się Riccardo Calafiorim, który wyróżnił się podczas Euro 2024.

Milik ma ważną umowę z Juventusem jeszcze przez dwa lata, ale możliwe jest jej rozwiązanie za porozumieniem stron, co uczyniłoby go wolnym zawodnikiem. Dla Arkadiusza Milika przejście do Bolognii byłoby trzecim transferem w Serie A.

W latach 2016-2021 występował w Napoli, gdzie w sezonie 2019/2020 zdobył Puchar Włoch. W Bolognii Milik dołączyłby do swoich rodaków – Łukasza Skorupskiego i Kacpra Urbańskiego.

Arkadiusz Milik występuje w Juventusie od sierpnia 2022 roku. Początkowo przebywał tam na zasadzie wypożyczenia z Olympique Marsylia. Rok później został wykupiony za 7,30 miliona euro.

Źródło: Alfredo Pedulla

Velde na oku greckiego giganta. Dziennikarz zdradził, jakiej kwoty oczekuje Lech

Olympiakos Pireus wykazuje poważne zainteresowanie Kristofferem Velde. Według doniesień greckiego portalu „sport-fm” na stole pojawiła się pierwsza oferta, a zdobywcy Ligi Konferencji rozpoczęli już negocjacje z polskim klubem.

Początek negocjacji

Olympiakos intensywnie poszukuje nowego skrzydłowego z powodu niepewności co do przyszłości Kostasa Fortounisa i Youssefa El Kaabiego. Problem sprawiła również kontuzja Daniela Podence’a. Według „Sport-fm”, Velde jest priorytetem na liście życzeń greckiego klubu. Lech Poznań oczekuje za swojego zawodnika 7 milionów euro.

Dziennikarz Stephen Kountourou twierdzi jednak, że Olympiakos liczy na sfinalizowanie transferu za kwotę między 4 a 4,5 miliona euro.

Kristoffer Velde występuje w Lechu Poznań od stycznia 2022 roku, kiedy to przeszedł z norweskiego klubu Haugesund za 1,1 miliona euro. Od momentu transferu, rozegrał dla „Kolejorza” 97 spotkań, strzelając 29 goli i notując 13 asyst. Skrzydłowy ma również na swoim koncie jeden występ w reprezentacji Norwegii.

Portal transfermarkt.de wycenia Velde na 6 milionów euro. Jego umowa z Lechem Poznań obowiązuje do końca 2025 roku.

Źródło: sport-fm

Mourinho rozpływa się nad Szymańskim. „Był na mojej liście transferowej”

Jose Mourinho wyraził spory entuzjazm związany z możliwością pracy z Sebastianem Szymańskim. Portugalczyk stwierdził, że od dłuższego czasu obserwował polskiego zawodnika i miał go na swojej liście transferowej.

 

Mourinho o współpracy z Szymańskim

Sebastian Szymański ma za sobą intensywny sezon w Fenerbahce. Rozegrał 55 meczów, w których zdobył 13 goli i zanotował 19 asyst. Początek sezonu był dla niego szczególnie udany, ale później jego forma nieco spadła.

Pomimo tego, Szymański znalazł się w kadrze reprezentacji Polski na Mistrzostwa Europy w Niemczech. Tam zagrał w meczach z Holandią i Francją.

Szymański wrócił z wakacji i rozpoczął przygotowania do nowego sezonu, tym razem pod okiem Mourinho. Przypomnijmy, że od kampanii 2024/2025 Portugalczyk objął turecki klub.

 

– The Special One. Wielka postać w futbolu. Nie spodziewałem się, że trafi do Fenerbahce – mówił o legendarnym szkoleniowcu Szymański.

Mourinho również nie kryje uznania dla talentu Szymańskiego i uważa go za jedną z kluczowych postaci w zespole.

– Zawsze go śledziłem. Był na mojej liście transferowej. Jestem bardzo zadowolony, że nasze ścieżki skrzyżowały się w Fenerbahce – powiedział Portugalczyk, cytowany przez portal Ntvspor.net.

Praca z Portugalczykiem może potrwać bardzo krótko

Przyszłość Szymańskiego w Fenerbahce jest jednak niepewna. Od dłuższego czasu mówi się o jego możliwym transferze. Według portalu fotomac.com.tr, Szymański jest bliski przenosin do Tottenhamu. Angielski klub miał już złożyć ofertę wynoszącą 25 milionów euro plus premie.

Mourinho, mimo entuzjazmu względem współpracy z polskim zawodnikiem, musi się więc liczyć z możliwością jego odejścia.

Źródło: Sport.pl, Ntvspor.net