Cezary Miszta o kulisach odejścia z Legii: „Nie byłem szanowany”

Cezary Miszta w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” opowiedział o kulisach swojego rozstania z Legią Warszawa. Według byłego bramkarza Wojskowych nikt w klubie nie stanął w jego obronie.

Brak wsparcia w klubie

Były golkiper Legii liczył na wsparcie sztabu szkoleniowego lub zarządu, ale – jak mówi – nikt nie stanął w jego obronie.

– Był bramkarz i nie ma bramkarza. Przyznaję, że oczekiwałem reakcji ze strony różnych osób w klubie, członków sztabu. Że ktoś ze sztabu czy 'góry’ wstawi się za mną. Pójdzie do trenera i powie, nie wiem: 'Jak nie chcesz grać Misztą, to nie graj, ale chociaż szanuj go jako człowieka. Jest w Legii tyle lat i nigdy nie zawiódł’. A ja szanowany przez niego nie byłem – stwierdził Miszta.

Konflikt przez urlop?

Według Miszty jednym z powodów jego degradacji w zespole mogła być decyzja o krótkim urlopie po zgrupowaniu reprezentacji. Na pięciodniowy odpoczynek odesłał go jednak dyrektor sportowy klubu, Jacek Zieliński. Trener Runjaic miał odebrać to jako brak profesjonalizmu.

– Potrzebowałem odetchnąć. Po takim sezonie pod presją uważałem, że trochę wolnego dobrze mi zrobi, mimo wszystko. Tylko nie wiedziałem, że ten mój pięciodniowy odpoczynek będzie miał takie konsekwencje – podsumował.

Z podstawowego golkipera na margines zespołu

Cezary Miszta jeszcze kilka lat temu uchodził za jednego z najbardziej obiecujących bramkarzy w Polsce. W barwach Legii Warszawa rozegrał trudne, ale jednocześnie cenne dla swojego rozwoju miesiące.

Jednak za kadencji Kosty Runjaica jego sytuacja zmieniła się diametralnie – z podstawowego golkipera stopniowo spadał w hierarchii trenera. Ostatecznie latem ubiegłego roku przeniósł się do portugalskiego Rio Ave, najpierw na zasadzie wypożyczenia, a następnie za milion euro na stałe.

W rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” Miszta po raz pierwszy otwarcie opowiedział o tym, jak wyglądały jego ostatnie chwile w Legii. Jak przyznał, nie spodziewał się aż tak radykalnego traktowania ze strony szkoleniowca.

– Miałem za sobą najlepsze półrocze w karierze. Wymagające, bo broniliśmy się przed spadkiem. Grałem w najlepszym polskim klubie w najtrudniejszym momencie w jego historii. I ja to ciśnienie wytrzymałem. Z pierwszego bramkarza stałem się rezerwowym. Dalej trójką, a na koniec czwórką. Najpierw odsunięto mnie od zespołu, a pierwszy trener, pan Runjaic, nie podawał mi ręki i zabronił wchodzić do szatni – powiedział były bramkarz Legii.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Zmiennik Lewandowskiego nie popisał się przeciwko Atletico. Krytyczne spojrzenie na Torresa

Robert Lewandowski znów rozpoczął mecz na ławce rezerwowych, a jego miejsce w starciu z Atlético Madryt zajął Ferran Torres. Hiszpan miał dwie świetnie okazje, by przesądzić o losach spotkania, ale obie koncertowo zmarnował. Hiszpańskie media oceniły 24-latka dość łagodnie, lecz jeden z portali nie zostawił na nim suchej nitki.

Zmiennik „Lewego” zawiódł

Wtorkowy wieczór w Pucharze Króla nie należał do Ferrana Torresa. Robert Lewandowski, który rzadko ma okazję złapać oddech, usiadł na ławce.

Polski napastnik w czterech spotkaniach tego turnieju tylko raz wyszedł w podstawowym składzie, a wczoraj na murawie pojawił się jedynie na nieco ponad kwadrans. W jego miejsce szansę dostał Ferran Torres, który w tym sezonie ma już na koncie 11 bramek. W starciu z Atlético Madryt Hiszpan nie zdołał jednak powiększyć swojego dorobku.

Pierwsza szansa nadeszła już w 12. minucie. Barcelona ruszyła z szybkim kontratakiem: Pedri podał do Raphinhi, ten błyskawicznie odegrał prostopadle do Torresa, który znalazł się oko w oko z Juanem Musso. Hiszpan oddał strzał niemal prosto w bramkarza Atlético, a ten zdołał wybronić uderzenie.

Druga okazja pojawiła się w 32. minucie po fatalnym błędzie Marcosa Llorente. Obrońca „Los Colchoneros” podał piłkę wprost pod nogi Torresa, który minął Musso, ale mając przed sobą pustą bramkę nie trafił do siatki.

Reakcja kibiców była natychmiastowa – w mediach społecznościowych zawrzało od krytyki pod adresem 24-latka. Hiszpańskie media okazały się jednak bardziej wyrozumiałe. „Mundo Deportivo” napisało:

„Torres miał dwie klarowne sytuacje – jedną po podaniu Raphinhi, drugą dzięki własnej waleczności – ale nie wykorzystał żadnej. Posadzenie Lewandowskiego na ławce dało mu szansę, by potwierdzić swoją wartość, której nie wykorzystał”.

Z kolei „Sport” ocenił go na „6” w 10-punktowej skali i napisał:

„Miał dwie bardzo klarowne szanse, ale nie był dobry w ich wykończeniu. Był bardzo aktywny w poszukiwaniu wolnych przestrzeni. Widać, że był bardzo, bardzo zaangażowany i zmotywowany. Męczy się, ale daje wiele drużynie”.

Bardziej surowe spojrzenie miał „L’Esportiu”:

„Nieskuteczny. Wiele rzeczy zrobił dobrze, ale wszystkie były dalekie od celu, a wszystkie okazje, które miał wczoraj, marnował. Miał szanse na 1-2, a potem 3-2, w akcji wykreowanej przez siebie”.

Mimo słabego występu Ferran Torres raczej nie musi obawiać się o swoją pozycję w zespole. 24-latek jest pierwszym zmiennikiem Lewandowskiego, który od czasu do czasu potrzebuje odpoczynku.

W tym sezonie rozegrał już 1020 minut i z pewnością dostanie jeszcze wiele okazji, by się zrehabilitować.

Źródło: Sport, L’Esportiu, Mundo Deportivo