Drugoligowiec w dramatycznej sytuacji. Piłkarze wydali oświadczenie

Wisła Puławy może nie dokończyć sezonu w II lidze. Klub ma zawieszoną licencję, a zawodnicy od pół roku nie otrzymali wynagrodzeń. W oficjalnym oświadczeniu apelują o rozwiązanie kryzysu.

Licencja zawieszona, a Wisła przegrywa walkowerem

Pierwszy mecz rundy wiosennej Wisła miała rozegrać 2 marca z KKS Kalisz. Spotkanie nie odbyło się z powodu zawieszenia licencji, a rywale otrzymali trzy punkty walkowerem. Jeśli sytuacja się nie poprawi, kolejne mecze zakończą się takim samym wynikiem, co oznaczałoby koniec klubu w lidze.

Piłkarze apelują o pomoc

Mimo trudności drużyna trenowała przez całą zimę i wciąż wierzy w ratunek. Zawodnicy opublikowali oświadczenie, w którym opisują całą sytuację:

“My, zawodnicy Klubu Sportowego Wisła Puławy, zwracamy się do naszych kibiców, mediów oraz wszystkich osób związanych z klubem, z ważnym i bolesnym oświadczeniem dotyczącym obecnej sytuacji w naszej drużynie.

Od pół roku nie otrzymaliśmy naszych wynagrodzeń, mimo tego, że każdego dnia ciężko trenujemy, angażujemy się w życie drużyny i dajemy z siebie wszystko, by godnie reprezentować barwy Wisły Puławy. Jesteśmy zawodnikami, którzy kochają ten sport i wierzą w potencjał naszej drużyny. Mimo trudności, które dotykają nas jako sportowców, staramy się trzymać wysoki poziom motywacji, nieustannie walcząc o jak najlepsze wyniki.

Niestety, mimo naszych starań i determinacji, klub nie daje nam możliwości uczestniczenia w rozgrywkach ligowych. Zdajemy sobie sprawę z powagi sytuacji finansowej klubu, ale równocześnie czujemy się zaniepokojeni brakiem jakiejkolwiek perspektywy rozwiązania tej sytuacji, co utrudnia nam dalsze funkcjonowanie jako drużyna.

Chcemy grać, chcemy walczyć o sukcesy, ale w tej chwili nasze starania napotykają się na przeszkody, które uniemożliwiają nam rozwój i realizację naszej pasji. Naszym celem jest zapewnienie dalszego rozwoju Wisły Puławy i pokazanie, że możemy wciąż osiągać sukcesy, ale do tego niezbędne jest stabilne finansowanie oraz wsparcie ze strony zarządu klubu.

Zwracamy się do zarządu Wisły Puławy o podjęcie decyzji, która pozwoli nam wrócić na boisko i kontynuować naszą pracę. Liczymy na konstruktywny dialog i rozwiązanie tej trudnej sytuacji, byśmy mogli wspólnie, jako drużyna, kontynuować naszą walkę o przyszłość klubu.

Zawodnicy Wisły Puławy”.

Według doniesień portalu Weszło piłkarze poinformowali, że czują się bezsilni. Wspomniane źródło przekonuje, że nadzieje na wyjście z trudnej sytuacji oraz odzyskanie pieniędzy są znikome. Ponadto, klub nie odwołał się od decyzji PZPN, bo nie było go na to stać.

Źródło: Weszło

Lewandowski największym zagrożeniem dla Benfiki. Portugalczycy podkreślają imponującą statystykę

W środowy wieczór FC Barcelona zmierzy się z Benficą w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Wszystko wskazuje na to, że Robert Lewandowski ponownie wybiegnie na boisko od pierwszej minuty. Portugalskie media zwróciły uwagę na Polaka, podkreślając jego imponujący bilans przeciwko drużynie z Lizbony.

Lewandowski w świetnej formie

Kapitan reprezentacji Polski w kolejnym sezonie potwierdza swoją klasę. Mimo 36 lat pozostaje kluczowym zawodnikiem FC Barcelony, a Hansi Flick buduje skład wokół niego. W obecnych rozgrywkach Lewandowski zdobył już 34 bramki w 37 meczach.

W ostatniej kolejce La Ligi wpisał się na listę strzelców, pomagając Barcelonie rozbić Real Sociedad 4:0.

Benfica ulubionym rywalem Polaka?

Środowe starcie z Benficą będzie kolejną okazją dla Lewandowskiego do powiększenia dorobku strzeleckiego. Portugalczycy zdają sobie sprawę z jego potencjału, co podkreślił dziennik Record.

„Lewandowski jest zagrożeniem, które należy zneutralizować” – pisze gazeta. „Benfica przygotowuje się do meczu, a Robert Lewandowski jest jednym z największych atutów FC Barcelony, któremu będzie trzeba stawić czoła”.

Dziennikarze przypomnieli również, że Benfica to ulubiony rywal Polaka w Lidze Mistrzów. Lewandowski strzelił jej już dziewięć goli – więcej niż jakiejkolwiek innej drużynie w tych rozgrywkach.

Hiszpanie podkreślają dominację Polaka

Na te statystyki zwróciło uwagę również Mundo Deportivo. „Wliczając czas w Bayernie Monachium, Lewandowski grał przeciwko Benfice siedem razy. Bramki zdobywał w pięciu spotkaniach. Polski napastnik wygrał sześć meczów i tylko jeden zremisował” – czytamy w hiszpańskim dzienniku.

Co więcej, Lewandowski pokonał bramkarza Benfiki także w tym sezonie. 21 stycznia, w siódmej kolejce Ligi Mistrzów, Barcelona wygrała 5:4, a Polak wpisał się na listę strzelców.

Czy Lewandowski ponownie okaże się kluczową postacią i pomoże Barcelonie w walce o ćwierćfinał? Początek spotkania w środę o 21:00.

Źródło: Mundo Deportivo, Record

Trudna sytuacja federacji z Europy. UEFA może wykluczyć ich z rozgrywek

Kosowska piłka znalazła się w trudnej sytuacji. Władze piłkarskie w Prisztinie otrzymały ostrzeżenie od UEFA. Może to skutkować całkowitym wykluczeniem ze struktur europejskiej federacji. Problemem jest brak realizacji kluczowych reform dotyczących sędziowania i przejrzystości finansowej.

Ultimatum z Nyonu

Kosowski Związek Piłki Nożnej (FFK) zmaga się z jednym z największych kryzysów w swojej krótkiej historii. UEFA wystosowała oficjalne ostrzeżenie do federacji z Prisztiny.

Może to oznaczać realne ryzyko zawieszenia członkostwa Kosowa w strukturach europejskiego futbolu. Co więcej, bośniacki portal SportSport.ba ujawnił kolejne informacje na ten temat.

Problemy FFK zaczęły się w 2023 roku. UEFA zgodziła się na tymczasowy system losowania sędziów w rozgrywkach ligowych. Jednak postawiła warunek, że od sezonu 2024/25 sędziowie muszą być delegowani przez specjalny komitet sędziowski.

Ponadto UEFA zażądała pełnej transparentności w zarządzaniu funduszami na organizację sędziowską. Dodatkowo FFK musiało powołać osobę odpowiedzialną za zarządzanie korpusem sędziowskim.

Brak realizacji tych reform wywołał natychmiastową reakcję UEFA. W czerwcu 2024 r. federacja wysłała oficjalne ostrzeżenie do Kosowskiego Związku Piłki Nożnej.

Stało się to tuż po odwołaniu Alexandru Deacona – byłego sędziego i członka komisji sędziowskiej UEFA. Od tego czasu FFK nie podjęło skutecznych działań.

Kosowski futbol formalnie powstał dopiero w 2016 roku. 3 maja Kosowo dołączyło do UEFA. Natomiast 10 dni później stało się członkiem FIFA.

Co dalej?

UEFA prowadzi bezkompromisową politykę wobec federacji, które nie przestrzegają jej zasad. W konsekwencji brak natychmiastowych działań FFK może skutkować najczarniejszym scenariuszem.

Kosowo może zostać wykluczone ze wszystkich rozgrywek organizowanych pod egidą UEFA. Oznaczałoby to również brak możliwości udziału w eliminacjach do Mistrzostw Europy i europejskich pucharach klubowych.

Źródło: SportSport.ba, Przegląd Sportowy Onet

Lech Poznań polował na napastnika z Norwegii. Rząsa zdradził kulisy

Lech Poznań zimą szukał napastnika, a celem był Aune Heggebø z Brann. Tomasz Rząsa w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” przyznał, że negocjacje się nie udały. Dlatego lider PKO Ekstraklasy planuje wrócić po snajpera latem.

Heggebø poza zasięgiem Lecha

Zima w Lechu Poznań upłynęła na poszukiwaniach napastnika. W efekcie do zespołu dołączył Mario González, ale tylko na wypożyczenie. Jednak to nie był pierwszy wybór „Kolejorza”. Tomasz Rząsa ujawnił w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” zdradził swój główny cel transferowy, czyli Aune Heggebø z Brann.

– Mogę potwierdzić, że tak. To młody, perspektywiczny piłkarz o dużym potencjale do rozwoju, ale nie udało nam się dojść do porozumienia – mówi.

Według 51-latka Lech złożył dobrą ofertę, jednak negocjacje z Norwegami się nie powiodły, ponieważ Brann ostatecznie zatrzymało swojego strzelca. Rząsa jest jednak zadowolony z transferów.

– Zrealizowaliśmy nasze założenia. Chcieliśmy pozyskać jakościowych piłkarzy, dzięki temu wzmocnić rywalizację na poszczególnych pozycjach i mam nadzieję, że nam się to udało. Rasmus Carstensen już to zrobił na bokach obrony, Gisli Thordarson w środku pomocy, liczymy też na Mario Gonzaleza w ataku – przyznał.

Latem Lech znów ruszy po napastnika

– Generalnie zima to nie jest dobry moment na ściąganie napastnika na stałe, bo większość lig jest w trakcie sezonu i kluby nie chcą pozbywać się graczy, którzy gwarantują im jakość. Dlatego tutaj niektóre tematy powinny wrócić latem, wtedy będzie większa szansa na sprowadzenie zawodników, którym się przyglądamy – podsumował.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Cezary Miszta o kulisach odejścia z Legii: „Nie byłem szanowany”

Cezary Miszta w rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” opowiedział o kulisach swojego rozstania z Legią Warszawa. Według byłego bramkarza Wojskowych nikt w klubie nie stanął w jego obronie.

Brak wsparcia w klubie

Były golkiper Legii liczył na wsparcie sztabu szkoleniowego lub zarządu, ale – jak mówi – nikt nie stanął w jego obronie.

– Był bramkarz i nie ma bramkarza. Przyznaję, że oczekiwałem reakcji ze strony różnych osób w klubie, członków sztabu. Że ktoś ze sztabu czy 'góry’ wstawi się za mną. Pójdzie do trenera i powie, nie wiem: 'Jak nie chcesz grać Misztą, to nie graj, ale chociaż szanuj go jako człowieka. Jest w Legii tyle lat i nigdy nie zawiódł’. A ja szanowany przez niego nie byłem – stwierdził Miszta.

Konflikt przez urlop?

Według Miszty jednym z powodów jego degradacji w zespole mogła być decyzja o krótkim urlopie po zgrupowaniu reprezentacji. Na pięciodniowy odpoczynek odesłał go jednak dyrektor sportowy klubu, Jacek Zieliński. Trener Runjaic miał odebrać to jako brak profesjonalizmu.

– Potrzebowałem odetchnąć. Po takim sezonie pod presją uważałem, że trochę wolnego dobrze mi zrobi, mimo wszystko. Tylko nie wiedziałem, że ten mój pięciodniowy odpoczynek będzie miał takie konsekwencje – podsumował.

Z podstawowego golkipera na margines zespołu

Cezary Miszta jeszcze kilka lat temu uchodził za jednego z najbardziej obiecujących bramkarzy w Polsce. W barwach Legii Warszawa rozegrał trudne, ale jednocześnie cenne dla swojego rozwoju miesiące.

Jednak za kadencji Kosty Runjaica jego sytuacja zmieniła się diametralnie – z podstawowego golkipera stopniowo spadał w hierarchii trenera. Ostatecznie latem ubiegłego roku przeniósł się do portugalskiego Rio Ave, najpierw na zasadzie wypożyczenia, a następnie za milion euro na stałe.

W rozmowie z „Przeglądem Sportowym Onet” Miszta po raz pierwszy otwarcie opowiedział o tym, jak wyglądały jego ostatnie chwile w Legii. Jak przyznał, nie spodziewał się aż tak radykalnego traktowania ze strony szkoleniowca.

– Miałem za sobą najlepsze półrocze w karierze. Wymagające, bo broniliśmy się przed spadkiem. Grałem w najlepszym polskim klubie w najtrudniejszym momencie w jego historii. I ja to ciśnienie wytrzymałem. Z pierwszego bramkarza stałem się rezerwowym. Dalej trójką, a na koniec czwórką. Najpierw odsunięto mnie od zespołu, a pierwszy trener, pan Runjaic, nie podawał mi ręki i zabronił wchodzić do szatni – powiedział były bramkarz Legii.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet