Cristiano Ronaldo otworzył kanał na YouTube! Ogromny sukces Portugalczyka

Cristiano Ronaldo stworzył swój kanał w serwisie YouTube. Jak się okazało, decyzja Portugalczyka okazała się jak najbardziej trafna.




W środowe popołudnie Cristiano Ronaldo poinformował o swojej nowej działalności. Jak się dowiedzieliśmy, Portugalczyk postanowił założyć konto w na YouTube. Do tej pory na kanale pojawiło się 11 zwykłych filmów i 7 tzw. shortsów. Dodane do tej pory materiały są krótkimi filmikami. Ciężko na ten moment stwierdzić, w którą stronę pójdzie content na kanale portugalskiej legendy futbolu.

Przy okazji założenia kanału CR7 pobił pewien niemały rekord. Nigdy wcześniej nikt nie zdobył miliona subskrypcji w krótszym odstępnie czasu – Portugalczykowi zajęło to zaledwie ok. 1,5 godziny. Po trzech godzinach licznik subskrypcji przebił barierę 3 milionów. Na godzinę 22:00, po niemal 7 godzinach, jest to już ponad 6 milionów subskrypcji.





fot. UR · Cristiano (YouTube)

Skandaliczne komentarze w stronę Michaela Ameyawa. „Przecież to nie jest Polak”

W środę pojawiła się informacja o możliwym powołaniu do reprezentacji Polski Michaela Ameyawa. Niestety, pod tym tematem pojawiło się kilka obrzydliwych komentarzy w kierunki piłkarza Piasta Gliwice.




Już we wrześniu do gry wróci reprezentacja Polski. Selekcjoner Michał Probierz z pewnością będzie chciał przetestować nowych zawodników. „Interia” poinformowała w środę, iż powołanie do seniorskiej drużyny narodowej ma otrzymać Michael Ameyaw z Piasta Gliwice. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.

Odnośnie powyższego tematu w mediach społecznościowych pojawiło się wiele komentarzy. Niestety, część z nich jest haniebna. Kilku użytkowników Twittera podało w wątpliwość związek Ameyawa z Polską. Przypomnijmy, że 23-latek całe życie spędził w Polsce. Urodził się w 2000 roku w Łodzi. Jego ojciec jest Ghańczykiem, jednak trafił do naszego kraju już w latach 90-tych.

Idiotyczne komentarze to jednak – całe szczęście – zdecydowana mniejszość. Poniżej przykładowe wpisy na Twitterze. Pominęliśmy te najbardziej niecenzuralne, które ciężko zacytować.




Mateusz Bogusz może zmienić otoczenie. Czołowy klub ligi europejskiej widzi go u siebie

Według doniesień Tomasza Włodarczyka, Mateusz Bogusz może zmienić otoczenie. Dziennikarz portalu „Meczyki.pl” uważa, że zawodnik rozmawia z Celtikiem Glasgow.

Zastopowany rozwój i zmiana otoczenia

Mateusz Bogusz swego czasu musiał zmierzyć się zerwanymi więzadłami krzyżowymi w kolanie. Kiedy jego kariera nabierała rozpędu, uraz ten zmusił go do przerwy. Polak musiał odłożyć na później marzenia o grze w Premier League czy La Liga.

 

W tym trudnym czasie Bogusz zdecydował się na zmianę kierunku swojej kariery. Polak przeniósł się do amerykańskiej Major League Soccer (MLS).

Przenosiny do Los Angeles FC okazały się strzałem w dziesiątkę. W marcu 2023 roku Bogusz zamienił angielskie Leeds United na Los Angeles FC za milion euro.

Odbudował się w Ameryce

Na amerykańskich boiskach Polak odnalazł swoje miejsce. Choć jego ogólne statystyki w Stanach Zjednoczonych mogą nie rzucać na kolana – 20 goli i 14 asyst w 74 spotkaniach – to w obecnym sezonie Bogusz zdecydowanie pokazuje swój potencjał.

W trwającym sezonie MLS Bogusz zanotował 16 bramek i 6 asyst w 32 występach, co zwróciło uwagę europejskich klubów.

Czas na kolejne przenosiny?

Według Tomasza Włodarczyka z portalu „Meczyki.pl”, Celtic Glasgow jest poważnie zainteresowany pozyskaniem polskiego pomocnika. Obecnie trwają rozmowy na temat warunków transferu oraz indywidualnego kontraktu dla zawodnika.

Transfer do Celticu Glasgow może być dla Bogusza kolejnym krokiem w jego karierze, który otworzy przed nim nowe możliwości, także w kontekście reprezentacji Polski.

 

Jeśli transakcja dojdzie do skutku, Bogusz może zyskać szansę na regularne występy w europejskich pucharach oraz powrót do europejskiej piłki na najwyższym poziomie.

Ze Szkocji również będzie miał najprawdopodobniej większą szansę, aby znów spróbować przenieść się do ligi angielskiej.

Źródło: Meczyki.pl

Derby Przemyśla odwołane przez… kibiców? Kuriozalne doniesienia z Podkarpacia

Niecodzienne i niepokojące wydarzenia rozegrały się w Przemyślu, gdzie miały odbyć się długo oczekiwane derby pomiędzy Czuwajem a Polonią. Mecz, który miał przyciągnąć uwagę całego miasta, został storpedowany przez… kibiców Polonii. Według lokalnych mediów to właśnie oni mieli zabronić swoim zawodnikom wzięcia udziału w spotkaniu, co doprowadziło do jego odwołania.

Kibice wymusili brak stawienia się na derbach?

Rywalizacja między Czuwajem a Polonią Przemyśl ma głębokie korzenie. Sięgają lat 30. XX wieku. Przez dziesięciolecia oba kluby toczyły zacięte boje.

 

Po wielu latach przerwy 18 sierpnia 2024 roku miały wreszcie odbyć się długo wyczekiwane derby na poziomie klasy okręgowej.

Do zaplanowanego spotkania jednak nie doszło. Zawodnicy Polonii Przemyśl nie pojawili się na stadionie rywali, co wzbudziło spore zaskoczenie.

Według informacji podanych przez lokalne media, powodem absencji zawodników był zakaz udziału w meczu nałożony przez ich własnych kibiców.

Portal podkarpacielive.pl sugeruje, że sytuacja była wynikiem decyzji organizatorów, którzy odmówili fanom Polonii wstępu na stadion Czuwaju z powodu niespełnienia norm bezpieczeństwa.

 

W odpowiedzi na te wydarzenia, Polonia Przemyśl wydała oświadczenie, w którym zaznaczyła, że absencja zespołu była wynikiem „przyczyn niezależnych od zarządu i zawodników”.

Klub zapewnił również, że dołoży wszelkich starań, aby podobne sytuacje nie miały miejsca w przyszłości.

Zamieszanie wokół niedoszłych derbów prawdopodobnie nie umknie uwadze Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. Według doniesień podkarpacielive.pl, możliwym scenariuszem jest przyznanie walkoweru Czuwajowi oraz nałożenie na Polonię grzywny w wysokości około 1100 złotych.

Na chwilę obecną Czuwaj i Polonia zajmują odpowiednio 9. i 11. miejsce w tabeli grupy Jarosław, a decyzja o walkowerze może znacząco wpłynąć na pozycję gospodarzy.

Źródło: podkarpacielive.pl

Co z przyszłością Szczęsnego? Juve może zerwać kontrakt

Wciąż nie wiadomo, jak potoczą się losy Wojciecha Szczęsnego w Juventusie. Według doniesień włoskiego portalu juvelive.it klub rozważa rozwiązanie kontraktu z Polakiem.

 

Co dalej ze Szczęsnym?

Szczęsny do niedawna był kluczowym punktem w składzie Juventusu. Polak jest obecnie jednym z najlepiej zarabiających zawodników w klubie. Jego roczne wynagrodzenie wynosi od 6 do 6,5 miliona euro.

W kontekście jednego roku pozostałego do końca kontraktu, Juventus może zdecydować się na jego przedwczesne rozwiązanie, aby zwolnić środki finansowe na inne transfery. Takie doniesienia przedstawił portal juvelive.it.

 

Gdzie teraz?

Polski bramkarz już wcześniej był łączony z przenosinami do Arabii Saudyjskiej. Ostatnio pojawiły się również spekulacje o jego możliwym transferze do Como lub Monzy.

Adriano Galliani chce sprowadzić Szczęsnego na miejsce Michele Di Gregorio. Czas gra jednak na niekorzyść Polaka, ponieważ wciąż pozostaje bez treningów z zespołem. Nowy szkoleniowiec klubu, Thiago Motta nie widzi reprezentanta Biało-Czerwonych w swoim planie na nadchodzący sezon.

Komisja Ligi ukarała Cracovię i Widzew. Wszystko przez gonitwę na dachu stadionu

Podczas trzeciej kolejki PKO BP Ekstraklasy doszło do sporego zamieszania i wielu emocji. Widzew Łódź i Cracovia zostały ukarane za wybryki swoich kibiców.

Kary dla obu klubów

W trakcie meczu, który zakończył się wynikiem 3:1 dla Widzewa, doszło do niecodziennych incydentów.

 

Kibice obu drużyn weszli na dach stadionu. Fani Widzewa pojawili się tam, aby rozwiesić flagę, natomiast sympatycy Cracovii próbowali ją usunąć.

Zajścia te doprowadziły do przerwania meczu na około 12 minut.

W odpowiedzi na te wydarzenia Komisja Ligi Ekstraklasy S.A. podjęła decyzję o ukaraniu obu klubów.

Według rzecznika prasowego Widzewa, Marcina Tarocińskiego, klub został obciążony karą finansową w wysokości 50 tysięcy złotych oraz dwoma zakazami wyjazdowymi na mecze z Cracovią.

Dodatkowo, zorganizowane grupy kibiców Widzewa nie będą mogły uczestniczyć w pięciu kolejnych wyjazdach ligowych.

 

Podobne konsekwencje spotkały Cracovię. Jak poinformowała Marzena Młynarczyk-Warwas, rzeczniczka prasowa klubu, Cracovia musi zapłacić 50 tysięcy złotych kary.

Nałożono również zakaz udziału zorganizowanych grup kibiców w pięciu następnych meczach wyjazdowych, a także dwukrotny zakaz wyjazdowy na spotkania z Widzewem Łódź.

W najbliższych rozgrywkach Cracovia zmierzy się na wyjeździe z Koroną, podczas gdy Widzew zagra ze Śląskiem Wrocław.

Cracovia wydała komunikat ws. wczorajszej awantury na stadionie. „Ubolewamy”

Cracovia ustosunkowała się do wydarzeń mających miejsce we wczorajszym meczu z Widzewem Łódź. Do końca sezonu został wyłączony sektor gości. – Ubolewamy nad tym, że doszło do naruszenia porządku publicznego – czytamy.




Wczorajszego wieczoru Cracovia podejmowała na własnym stadionie Widzew Łódź. Było to spotkanie drużyn niepokonanych po dwóch kolejkach. Zwycięsko z tego starcia wyszli goście. Widzewiacy wygrali 3:1.

W trakcie wczorajszego spotkania miała miejsce awantura na trybunach. Doszło nawet do tego, że kibice obu drużyn znaleźli się na dachu stadionu. Spotkanie musiało zostać przerwane. Więcej o tym zamieszaniu pisaliśmy TUTAJ.

Cracovia zdążyła już wydać komunikat odnośnie wydarzeń wokół poniedziałkowego meczu. Klub twierdzi, że zachował wszystkie normy bezpieczeństwa. Jak czytamy, wyłączony z użytku do końca sezonu został sektor gości.

„W związku z zaistniałą sytuacją podczas meczu pomiędzy Cracovią a Widzewem Łódź ubolewamy nad tym, że doszło do naruszenia porządku publicznego. Klub dopełnił wszelkich obowiązków zabezpieczenia imprezy masowej, wzmacniając ochronę oraz stosując dodatkowe zabezpieczenia w infrastrukturze stadionowej. Jednocześnie informujemy, że nie było osób poszkodowanych. Aktualnie szacujemy zniszczenia na sektorze gości. Na podstawie wstępnych oględzin, sektor zostanie wyłączony z użytku do końca sezonu.”




Stanowski wkręcił pół internetu! Nagrał odpowiedź na film Stonogi [WIDEO]

Krzysztof Stanowski odpowiedział na materiały opublikowane przez Zbigniewa Stonogę. Jak można wywnioskować z najnowszego nagrania Stanowskiego, wszystko było zaplanowaną przez niego akcją.




W poniedziałek Zbigniew Stonoga opublikował w swoich mediach społecznościowych materiały, które miały oczernić Krzysztofa Stanowskiego. Opublikowane nagrania miały pochodzić ze spotkania redakcji „Kanału Zero”. Na filmie Krzysztof Stanowski kilkukrotnie powtarza, by nie poruszać kilku pewnych tematów politycznych. Wszystko odbiło się ogromnym echem w polskim internecie.

Po kilku godzinach internauci dostrzegli, że na materiale wideo nie zgadza się kilka faktów. A mianowicie rozjeżdżały się daty poszczególnych wydarzeń, o których mowa w filmie. To było powodem, dla którego wiele osób zaczęło sądzić, że wszystko jest ukartowane przez Krzysztofa Stanowskiego.




We wtorkowy poranek Stanowski wrzucił na swojego Twittera krótki film. Dziennikarz w ironiczny sposób odniósł się do nagrania Stonogi. Na dzisiejszym filmie Stanowski mówi o tym, iż Stonoga obiecał niebieskie Lamborghini komuś, kto doniesienie na Stanowskiego. Po chwili Stanowski… odjeżdża niebieskim Lamborghini, a nagranie się kończy.

Bezprecedensowa sytuacja w meczu Cracovia-Widzew. Po dachu stadionu gonili się kibice [WIDEO]

To co wydarzyło się dziś na stadionie Cracovii, z pewnością zostanie zapamiętane przez kibiców Ekstraklasy na bardzo długo. Spotkanie musiało zostać przerwane po tym, jak kibice obu drużyn wykonali kilka nietypowych ruchów jak m.in. wejście na dach stadionu.




Trzecią kolejkę Ekstraklasy zakończyło starcie Cracovii z Widzewem Łódź. Zwycięsko z tego starcia wyszli goście, którzy wygrali wynikiem 3:1. To co jednak odbiło się największym echem wokół tego spotkania, to zdecydowanie zachowanie kibiców obu drużyn. Śmiało można je nazwać „nietypowym”.

Spotkanie Cracovii z Widzewem musiało zostać przerwane na kilka chwil. Wszystko za sprawą zachowania kibiców. W pewnym momencie kibice Widzewa wdrapali się na dach stadionu Cracovii. Zamienili napis widniejący na stadionie z „Cracovia Pany!” na „Widzew Pany!”. W międzyczasie odpalona została pirotechnika. Według osób obecnych na wydarzeniu za kibicami Widzewa natychmiast ruszyli przedstawiciele Cracovii.




Czytając relacje kibiców na Twitterze można dowiedzieć się, że napis zawieszony przez kibiców Widzewa szybko został ściągnięty.

Kibice Korony wściekli po zwolnieniu Kamila Kuzery. „Tomczyk, rozwaliłeś własny klub!”

Gorąco zrobiło się wokół Korony Kielce. Na stadionie podczas meczu z Motorem zawisł transparent, uderzający w dyrektora sportowego, Pawła Tomczyka. „Zniszczyłeś własny klub” – pisali kibice. 




Korona Kielce zremisowała dzisiejszy mecz z Motorem Lubin (1-1), który jest tegorocznym beniaminkiem Ekstraklasy. Drużynę gości prowadził w tym meczu trener tymczasowy, którym został Mariusz Arczewski. To oczywiście pokłosie zwolnienia Kamila Kuzery, który niedawno rozstał się z żółto-czerwonymi.

„Zniszczyłeś własny klub”

Kibice w trakcie spotkania z Motorem dali do zrozumienia, że decyzja władz klubu im się nie spodobała. Na stadionie w Lublinie wywiesili nieprzychylny transparent, skierowany do dyrektora Korony, Pawła Tomczyka. Podobnych transparentów było zresztą kilka.

– Paweł Tomczyk – kapusiu, rozwaliłeś własny klub – napisano na płachcie. 

Kuzera miał mocną pozycję w Kielcach, a w przeszłości był nawet piłkarzem Korony. Jego rozstanie z klubem przebiegło w atmosferze skandalu. Korona co prawda przegrała dwa pierwsze mecze nowego sezonu, ale w kuluarach głośno mówi się o tym, że decyzja nie była podyktowana wyłącznie kwestiami sportowymi.




Szkoleniowiec miał nie dogadywać się z nowymi władzami klubu, w tym właśnie Tomczykiem, który, notabene, był jeszcze niedawno dyrektorem sportowym w Motorze. Brał udział między innymi w skandalu z Goncalo Feio i „słynną” tacką na dokumenty.

Marek Papszun się nie patyczkuje. Kuzyn Haalanda z „wędką” po wejściu z ławki

Marek Papszun w meczu z GKS-em Katowice dokonał „wędki” na jednym z nowych zawodników. To nieprzyjemne zdarzenie spotkało kuzyna Erlinga Haalanda.

 

Papszun ze zdecydowaną reakcją

Marek Papszun zawitał ponownie do Rakowa Częstochowa z zamiarem wprowadzenia zespołu na szczyt Ekstraklasy. Po powrocie jego zespół zanotował dwa zwycięstwa i jedną porażkę.

W sobotę Medaliki pokonały beniaminka z Katowic. Podczas meczu doszło jednak do nietypowej sytuacji.

Znany ze swojego mocnego charakteru Marek Papszun przy korzystnym wyniku dla Rakowa postanowił wypróbować nowego zawodnika.

 

W 61. minucie meczu na boisko wszedł Jonatan Braut Brunes. To niedawno pozyskany norweski napastnik i kuzyn Erlinga Brauta Haalanda.

Choć oczekiwania wobec Brunesa były wysokie, jego występ pozostawił wiele do życzenia. Na reakcję trenera nie trzeba było długo czekać. Po zaledwie 19 minutach gry Papszun dał Norwegowi „wędkę”.

Jonatan Braut Brunes został zastąpiony przez Ericka Otieno. Dla Norwega był to drugi występ w barwach Rakowa.

Przemysław Babiarz skomentował zmagania lekkoatletyczne. To jego słowa po powrocie

Przemysław Babiarz wrócił do komentowania igrzysk olimpijskich. Podczas przywitania w transmisji w żaden sposób nie nawiązał do niedawnej afery z jego udziałem.

Babiarz wrócił do gry

Przemysław Babiarz został przywrócony do pracy przy igrzyskach olimpijskich po krótkim zawieszeniu przez TVP.

 

Zamieszanie rozpoczęło się tydzień temu, gdy podczas ceremonii otwarcia igrzysk skomentował piosenkę „Imagine” Johna Lennona.

Jego słowa, że „to jest wizja komunizmu, niestety”, wywołały burzę w mediach społecznościowych, co doprowadziło do jego zawieszenia.

Po ogłoszeniu decyzji o zawieszeniu Babiarza, wielu dziennikarzy i sportowców stanęło w jego obronie, wzywając do jego powrotu na stanowisko.

Wśród apelujących znaleźli się lekkoatleci, których starty Babiarz komentuje od lat.

 

W czwartek doszło do spotkania dyrektora generalnego TVP Tomasza Syguta i dyrektora TVP Sport Jakuba Kwiatkowskiego z Babiarzem. Po rozmowach zawieszenie zostało cofnięte.

Przemysław Babiarz wznowił pracę przy igrzyskach w piątkowy wieczór, podczas sesji lekkoatletycznej na Stade de France.

W swoim powitaniu przypomniał o historycznych wydarzeniach, które miały miejsce na tym stadionie, nie nawiązując jednak do ostatnich kontrowersji.

– Witamy Państwa ze stadionu olimpijskiego, ze Stade de France, na którym 21 lat temu rozgrywano mistrzostwa świata w lekkiej atletyce, pamiętne; złoto Roberta Korzeniowskiego. A dzisiaj zapraszamy na eliminacje sztafet mieszanych – powiedział dziennikarz.

Źródło: Interia Sport

Stanowski pochwalił się zarobkami Kanału Zero. Przychody z reklam większe niż zakładano

Krzysztof Stanowski pochwalił się zarobkami Kanału Zero w pierwszych miesiącach działalności tego projektu. Jak przyznał założyciel KZ, przychody z reklam na YouTube są większe, niż pierwotnie zakładano.




W lutym wystartował Kanał Zero. Projekt Krzysztofa Stanowskiego był zapowiadany już wiele miesięcy wcześniej. Regularne publikowanie materiałów wideo na Kanale Zero rozpoczęło się jednak 1 lutego. Projekt szybko zyskał duży rozgłos w mediach społecznościowych.

Za nami pół roku działalności Kanału Zero. Przez te 6 miesięcy w serwisie YouTube opublikowanych zostało ponad 1000 materiałów. Zebrały one łącznie 230 milionów wyświetleń. Pod tym względem najlepszy był luty, kiedy Kanał Zero zgromadził ponad 50 milionów odsłon. W lipcu było ich około 35.

Krzysztof Stanowski pochwalił się także szczątkowymi wynikami finansowymi Kanału Zero. Z samych reklam adsense w YouTube KZ zarobił blisko 3,5 miliona złotych. Daje to blisko 600 tysięcy złotych miesięcznie. Pierwotnie Stanowski zakładał przychody z reklam na poziomie 500 tysięcy złotych. Są to oczywiście zarobki z samego adsense’a, nie uwzględniono tu kwot od sponsorów.




Robert Lewandowski wyciągnął wnioski z poprzedniego sezonu. „Teraz nadchodzi coś nowego”

Robert Lewandowski ocenił swój poprzedni sezon w barwach FC Barcelony. Polski napastnik wyciągnął wnioski. Sam stwierdził, iż wie, co zrobił źle. Dodał, że nadal może zdobywać wiele bramek.




Ostatni sezon był jednym z najgorszych dla Roberta Lewandowskiego. Polski napastnik w barwach FC Barcelony rozegrał 49 meczów. Strzelił w nich „zaledwie” 26 bramek. Lewy przyzwyczaił wszystkich do zdecydowanie lepszych wyników strzeleckich.

W wielu meczach zeszłego sezonu Robert Lewandowski nie wyglądał najlepiej pod względem fizycznym. Teraz w rozmowie z „ESPN” Polak przyznał, że faktycznie miewał pod tym względem problemy. Przyznał jednak, że wyciągnął wnioski.

– Ostatni sezon był dla mnie trudniejszy pod względem fizycznym. Wiem, co zrobiłem źle i co mogłem zrobić lepiej. Jednak fizycznie nie widzę różnicy między tym, co robiłem teraz, a tym, co robiłem dwa lata temu. Nadal mogę strzelić wiele bramek – ocenił Robert Lewandowski.

Lewandowski jest jednak pełen nadziei przed startem nowego sezonu. Polak stwierdził, że w drużynie jest ogromny potencjał. Zdaniem Lewego do osiągnięcia sukcesu trzeba jednak ciężko pracować jako zespół.

– Teraz nadchodzi coś nowego. Wiemy, że musimy ciężko pracować, ciężej niż w przeszłości. To jedyny sposób, jeśli chcemy coś wygrać. Mamy w klubie ogromny potencjał, ale musimy działać jako zespół. Musimy spróbować dać z siebie wszystko – stwierdził Polak.




Robert został także zapytany o Xaviego, z którym miał przyjemność pracować przez 2 ostatnie sezony. Polak w pozytywnych słowach wypowiedział się na temat swojego byłego już trenera.

– Xavi? Wykonał świetną robotę, przyszedł w trudnym momencie. Jest bardzo emocjonalnie związany z FC Barceloną, co czasami nie jest łatwe. Wykonał świetną robotę, choć ostatnie chwile nie były idealne, ani dla niego, ani dla nas. Jasne jest, że kiedy przyszedł do klubu, wszystko zmienił i był rewelacyjny. Jestem dumny, że mogłem z nim pracować – skomentował Lewandowski.