Szczęsny oczarowany Hiszpanią. „To cała różnica między Polską a tym krajem”

Wojciech Szczęsny na kanale „Foot Truck” opowiedział historię, która jego zdaniem najlepiej pokazuje, skąd bierze się piłkarska przewaga Hiszpanów nad Polakami. Były bramkarz reprezentacji Polski podzielił się spostrzeżeniami z życia w tym kraju.

Dzieci grające w nocy

Bramkarz wrócił wspomnieniami do sytuacji, której doświadczył w Marbelli. Razem z żoną, Mariną, wybrał się późnym wieczorem do apteki. Była godzina 23:30. Wtedy zobaczył coś, co na długo zostało mu w pamięci.

– Powiedziałem wtedy Marinie: „Widzisz? Zrób zdjęcie. Jeśli ktoś cię zapyta, dlaczego Polska nie gra jak Hiszpania, to pokażesz im to zdjęcie” – przyznał Szczęsny w rozmowie z kanałem „Foot Truck”.

Na placu bawiło się około pięćdziesięciorga dzieci. Grały w piłkę mimo późnej pory. Co więcej, według Szczęsnego większość z nich nie miała jeszcze dziesięciu lat.

Nie tylko pogoda

Szczęsny nie ukrywał zachwytu, ale też jasno zaznaczył, że nie chodzi tylko o klimat.

– Oczywiście, pogoda tam sprzyja, ale dzieciom na ogół zła pogoda nie przeszkadza w graniu w piłkę. To kwestia kultury piłkarskiej w danym kraju – podkreślił.

I trudno się z nim nie zgodzić. Hiszpania to obecny mistrz Europy oraz wicemistrz Ligi Narodów UEFA. Jej piłkarze regularnie zasilają czołowe kluby na świecie. W aktualnym rankingu FIFA Hiszpanie zajmują drugie miejsce, tuż za Argentyną. Polska natomiast plasuje się dopiero na 37. pozycji.

Szczęsny kilka dni temu podpisał nowy kontrakt z Barceloną, który będzie obowiązywał do 2027 roku.

Źródło: Foot Truck, Przegląd Sportowy Onet

Linetty wciąż bez klubu. Co z jego powrotem do Lecha?

Po Gumnym i Skrzypczaku znów pojawił się temat powrotu byłego gracza „Kolejorza”. Tym razem chodzi o Karola Linettego. Ale przynajmniej na ten moment sprawa wygląda na trudną do zrealizowania. Najnowsze informacje w tej sprawie przekazał Tomasz Włodarczyk z Meczyków.

Lech szuka, ale Linetty patrzy za granicę

Latem do Lecha Poznań wrócili już dwaj byli zawodnicy – Robert Gumny i Mateusz Skrzypczak. Teraz w mediach pojawiły się doniesienia o możliwym powrocie Karola Linettego.

Pomocnik przez wiele lat grał we Włoszech, a ostatnio reprezentował Torino. Po zakończeniu sezonu 2024/2025 jego kontrakt wygasł, a Linetty został wolnym zawodnikiem.

Według Tomasza Włodarczyka z Meczyków, Lech nie prowadzi rozmów z piłkarzem.

– Na ten moment nie ma takiego tematu – przekazał dziennikarz.

Priorytetem 30-latka pozostaje dalsza gra za granicą. Linetty nie rozważa powrotu do Ekstraklasy. Zdecydowanie dementowane są też plotki o krótkoterminowej umowie – takie kontrakty są w Polsce niedozwolone.

W poprzednim sezonie Linetty rozegrał 28 spotkań w Serie A. Strzelił jednego gola i zaliczył jedną asystę. Portal Transfermarkt wycenia go na 1,8 mln euro. W przeszłości reprezentował barwy Lecha w latach 2006-2016.

Źródło: Meczyki.pl

Lech Poznań chce wzmocnić ofensywę. Może wrócić były zawodnik

„Kolejorz” wciąż myśli o kolejnych transferach. Według Dawida Dobrasza na liście mistrzów Polski znalazł się Kristoffer Velde.

Lech szuka skrzydłowego

Lech Poznań planuje w najbliższych tygodniach wzmocnić skrzydła. Jak informuje Dawid Dobrasz z Meczyków, klub prowadzi rozmowy w sprawie kolejnego ofensywnego zawodnika.

We wtorek wieczorem w szwedzkich mediach pojawiła się informacja o transferze nowego skrzydłowego do Lecha. To jednak nie koniec działań poznaniaków.

– Z moich informacji wynika, że cena wynosi 900 tysięcy euro. Ma to być piłkarz, który zastąpi Daniela Hakansa, którego uraz najprawdopodobniej się przedłuży – powiedział Dobrasz na kanale Meczyki.

Dziennikarz dodał, że Lech planuje jeszcze jeden transfer na skrzydło.

– To nie jest docelowy skrzydłowy, którego chce kupić Lech. „Kolejorz” zamierza iść po jakieś większe nazwisko – zaznaczył.

W tym kontekście pojawił się temat powrotu Kristoffera Velde. Norweg, obecnie gracz Olympiakosu Pireus, miał kontaktować się z klubem.

– Wczoraj usłyszałem, że Kristoffer Velde odzywał się do Lecha, ale klub nie był wówczas zainteresowany. Teraz, gdy Lech się odezwał, to sam Velde zaczął kręcić nosem – ujawnił Dobrasz.

Lech Poznań zacznie sezon od starcia z Legią Warszawa w ramach Superpucharu Polski. Spotkanie zaplanowano na niedzielę 13 lipca o godzinie 18:00 w stolicy Wielkopolski.

Źródło: Meczyki.pl

Borek zdradził, kogo widziałby w kadrze. Padło konkretne nazwisko

PZPN ogłosi nowego selekcjonera reprezentacji Polski w najbliższych dniach. Wciąż nie wiadomo, kto przejmie kadrę po Michale Probierzu. Mateusz Borek już teraz zdradził jednak, kogo chętnie widziałby w sztabie szkoleniowym.

„Zobaczyłbym go w kadrze”

Kilka dni temu Cezary Kulesza przekazał, że nowego selekcjonera już wybrano. Nie ujawniono jednak nazwiska, bo kontrakt wciąż czeka na podpis. Według informacji Tomasza Włodarczyka z Meczyków, w grze pozostają dwa nazwiska: Jan Urban i Adam Nawałka.

Głos zabrał również Mateusz Borek. W programie Kanału Sportowego przyznał, że chętnie zobaczyłby w sztabie Jacka Magierę.

– Zobaczyłbym go w kadrze, ale jako asystenta selekcjonera. Mnie bardzo interesuje sztab nowego selekcjonera, bo to w Polsce często jest bagatelizowane, ale chciałbym, żeby każde ogniwo sztabu było mocne i budowało pierwszego trenera – podkreślił Borek.

Nowego selekcjonera poznamy w ciągu kilku dni. Wtedy też ujawnione zostaną nazwiska współpracowników ze sztabu. Wcześniej mówiło się o Łukaszu Piszczku, ale on – według najnowszych informacji – nie planuje na razie pracy w reprezentacji.

Źródło: Kanał Sportowy, Przegląd Sportowy Onet

Były reprezentant Probierza poza zainteresowaniem Ekstraklasy. „Nie przeszedł weryfikacji”

Jeszcze niedawno był jednym z największych zaskoczeń w kadrze Michała Probierza. Patryk Peda otrzymał powołanie do seniorskiej reprezentacji Polski i zadebiutował od razu w wyjściowym składzie. Dziś jego kariera wyraźnie wyhamowała, a zainteresowanie z Ekstraklasy? Niewielkie.

Zaskakujący debiut, a potem szybki zjazd

Michał Probierz w reprezentacji słynął z nieoczywistych decyzji personalnych. Tak było chociażby z Maxim Oyedele, który w pierwszym meczu w kadrze mierzył się z Portugalią i zebrał negatywne recenzje. Peda trafił do kadry przy nieco mniejszym szumie — debiutował przeciwko Wyspom Owczym i Mołdawii, ale rozegrał pełne 90 minut w obu spotkaniach.

Wydawało się, że defensor zbuduje na tym kapitał. Mimo młodego wieku i reprezentacyjnego debiutu, Peda nie zrobił jednak spodziewanego kroku do przodu. Ostatni sezon spędził w Serie B, gdzie był wypożyczony z Palermo do Juve Stabia.

W minionych tygodniach pojawiły się plotki o możliwym transferze Pedy do Ekstraklasy, konkretnie do Górnika Zabrze. Te informacje jednoznacznie zdementował Michał Siara, członek zarządu zabrzańskiego klubu.

– Nie ukrywam, że to, co widziałem w mediach na temat tego zawodnika i Górnika, było dla mnie zaskoczeniem. Gdybyśmy policzyli wszystkich zawodników analizowanych chociaż raz przez dział sportu, skautów i samego dyrektora Milika, to może gdzieś tam się pojawiał. Na pewno nie przeszedł jednak dalszych weryfikacji, powiedzmy, że w TOP50, TOP70 nie był – powiedział Siara w rozmowie z Przeglądem Sportowym Onet.

Dziś trudno sobie wyobrazić, że jeszcze w 2023 roku Peda był podstawowym graczem seniorskiej kadry. Dwa lata później nie mieści się nawet w szerokim gronie piłkarzy rozważanych przez kluby Ekstraklasy.

Portal transfermarkt.de wycenia Patryka Pedę na 450 tysięcy euro. 23-latek ma umowę z Palermo do końca czerwca 2028 roku.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet, Sport.pl

Peter Moore dołączył do Wisły Kraków. Były prezes Liverpoolu pomoże w walce o powrót do Ekstraklasy?

To transfer, jakiego polska piłka jeszcze nie widziała. Peter Moore, były prezes Liverpoolu, wiceprezes Microsoft Xbox i dyrektor operacyjny EA Sports, dołączył do Wisły Kraków. Został doradcą zarządu oraz mniejszościowym akcjonariuszem klubu.

Człowiek z wielkim CV trafia pod Wawel

O sensacyjnym ruchu poinformował portal Meczyki.pl, a Wisła Kraków potwierdziła to w oficjalnym komunikacie. 70-letni Peter Moore, określany jako „legenda światowego biznesu sportowego i technologicznego”, objął 5 proc. akcji w TS Wisła Kraków SA. Jego obecność to nie tylko symbol prestiżu, ale realne wsparcie dla ambitnego projektu rozwoju klubu.

– Peter to nie tylko jeden z najbardziej utytułowanych ludzi w świecie sportu i technologii. Takiego człowieka w polskiej piłce jeszcze nie było – skomentował Jarosław Królewski, prezes i większościowy właściciel Wisły Kraków.

CV Moore’a rzeczywiście imponuje. W latach 2017-2020 był prezesem Liverpoolu. W tym czasie klub zdobył Ligę Mistrzów (2019), Klubowe Mistrzostwo Świata (2019) i mistrzostwo Anglii (2020). Poza boiskiem Liverpool znacząco rozwinął się biznesowo — po raz pierwszy w historii przychody przekroczyły pół miliarda funtów.

Wcześniej Moore pracował na kierowniczych stanowiskach w takich gigantach jak EA Sports, Microsoft Xbox, Sega, Reebok czy Unity Technologies.

Moore o Wiśle

Sam Moore przyznał, że jego decyzja to nie przypadek, lecz świadomy wybór.

– To więcej niż projekt – to podróż dziedzictwa, innowacji i wspólnoty. Zawsze podziwiałem kluby o głęboko zakorzenionym dziedzictwie, takie jak Wisła Kraków. Jestem zaszczycony, że mogę dołączyć do tego śmiałego eksperymentu i przyczynić się do wizji, która szanuje bogatą historię piłkarską Krakowa, jednocześnie pomagając budować coś nowego i inspirującego. Potencjał tego, co możemy razem osiągnąć – na boisku i poza nim – jest niezwykły – powiedział.

Co ciekawe, Moore od lat związany jest z piłką także w Stanach Zjednoczonych. Jest właścicielem Santa Barbara Sky FC, występującego w USL Championship.

Wisła Kraków od kilku lat walczy o powrót to piłkarskiej elity w Polsce. Czas pokaże, czy Moore przyłoży rękę do potencjalnego awansu.

Źródło: Wisła Kraków, RMF24

Lech Poznań rozważa transfer z ligi belgijskiej. Obrońca na radarze mistrza Polski

Lech Poznań nie ustaje w poszukiwaniu wzmocnień linii defensywnej. Jak informują japońskie media, na celowniku mistrza Polski znalazł się Haruya Fujii, środkowy obrońca belgijskiego KV Kortrijk i reprezentant Japonii.

Solidny stoper z Belgii

Fujii ma 24 lata i za sobą półtora roku gry w Belgii. W barwach Kortrijk rozegrał ponad 30 ligowych spotkań. Zespół spadł z Jupiler Pro League, a Japończyk szuka nowego klubu. Według Yahoo Japan sam zawodnik preferuje dalszą grę w Europie.

Zdaniem dziennikarzy z Japonii to właśnie gra w powietrzu sprawiła, że Lech Poznań przyjrzał się defensorowi bliżej. Statystyki przytoczone przez Szymona Janczyka z Weszło potwierdzają jego atuty: według Hudl StatsBomb, Fujii w minionym sezonie wygrał aż 75 procent pojedynków w powietrzu (średnio 2,84 na 90 minut), a także wyróżniał się wprowadzaniem piłki do gry.

Nie wszystko idealne, ale potencjał jest

Japończyk miał natomiast problemy z rozgrywaniem pod pressingiem rywala i typowymi pojedynkami w obronie. Jak podaje serwis Hudl WyScout i tutaj jego statystyki nie wyglądały źle — wygrał 71 procent takich starć.

Lech od dłuższego czasu bacznie obserwuje Fujiiego. Według Weszło, skauci Kolejorza jeździli do Belgii, by oglądać obrońcę z trybun.

Transfer powiązany z ruchami w obronie?

Choć Lech Poznań ma w kadrze pięciu stoperów, to niewykluczone, że dojdzie do zmian. Według Damiana Smyka z Goal.pl, klub rozważa odejście Bartosza Salamona, a według doniesień z Turcji, Alex Douglas znalazł się na celowniku Trabzonsporu.

Sprowadzenie Fujiiiego może być więc przygotowaniem na jedno z tych rozstań.

Źródło: Weszło, Goal.pl

Tomasz Hajto o decyzji Marcina Bułki: „Mam inne zdanie. Dobry menadżer załatwiłby mu Premier League” [WIDEO]

Marcin Bułka oficjalnie został nowym zawodnikiem NEOM SC. Polski bramkarz podpisał lukratywny kontrakt z saudyjskim klubem, który zagwarantuje mu aż 45 milionów euro za cztery lata gry. Decyzja golkipera wzbudziła mieszane reakcje. Głos w tej sprawie zabrał m.in. Tomasz Hajto, który ocenił ten ruch na antenie Polsatu Sport.

„Poszedł w kierunku pieniędzy”

Były reprezentant Polski nie kryje zaskoczenia wyborem Bułki, choć podkreśla, że nie zamierza go krytykować.

– Poszedł w kierunku pieniędzy. Ja mam inne zdanie, ale nie krytykuję jego wyboru. Musi patrzeć na swoją przyszłość. Krzysztof Piątek zagrał fantastyczny sezon w Basaksehirze, a też wybrał ciepłe kraje i dobry cash – przyznał Hajto.

Zdaniem byłego piłkarza, przy odpowiednich ruchach na rynku transferowym, Bułka mógłby spokojnie znaleźć atrakcyjny kierunek również w Europie.

– Jeżeli miałbym 30 lat, to rozważyłbym taką propozycję. W wieku 25 lat dobry menadżer byłby w stanie wynegocjować mu kontrakt w Premier League na poziomie sześciu milionów funtów rocznie – ocenił.

„Trudno będzie mu rywalizować w kadrze”

Hajto zwrócił również uwagę na możliwe konsekwencje transferu w kontekście reprezentacji Polski.

– Przede wszystkim rywalizowałby dalej w Europie. Trudno będzie mu rywalizować ze Skorupskim czy z Grabarą, będąc w Arabii Saudyjskiej – podsumował.

Bułka ma za sobą świetny sezon w barwach francuskiej Nicei, ale jego decyzja o przenosinach na Bliski Wschód z pewnością zamknie mu wiele sportowych drzwi w Europie. Z drugiej strony – zarobki na poziomie 11,25 miliona euro rocznie trudno zignorować.

Źródło: Polsat Sport

Pierwsze ustalenia ws. wypadku Diogo Joty i jego brata. „Techniczny problem z samochodem”

Tragiczna śmierć Diogo Joty i jego brata Andre Silvy wstrząsnęła światem piłki nożnej. Portugalskie i hiszpańskie służby ustalają szczegóły nocnego wypadku, do którego doszło w okolicach Palacios de Sanabria w Hiszpanii. Jak informuje portal Record, powołując się na lokalną policję, wszystko wskazuje na to, że przyczyną tragedii był techniczny problem z samochodem.

Pęknięta opona podczas wyprzedzania

Do wypadku doszło w nocy ze środy na czwartek około godziny 00:30 na 65. kilometrze autostrady A-52 w gminie Cernadilla, w hiszpańskiej prowincji Zamora.

– Pojazd zjechał z drogi, po tym jak najprawdopodobniej jedna z opon pękła podczas wyprzedzania. W wyniku wypadku samochód stanął w płomieniach, a obaj pasażerowie zginęli. Jeszcze przed przeprowadzeniem badań kryminalistycznych jednego ze zmarłych zidentyfikowano jako Diogo Jotę, piłkarza Liverpoolu. Drugim był jego brat, Andre – przekazała Guardia Civil w oświadczeniu cytowanym przez Record.

Samochód, którym podróżowali zawodnicy, to Lamborghini. Auto po zjechaniu z drogi zapaliło się, co uniemożliwiło ratownikom udzielenie pomocy.

Piłkarski świat pogrążony w żałobie

Informację o śmierci 28-letniego Diogo Joty i jego 25-letniego brata potwierdziły już portugalska federacja piłkarska oraz Liverpool.

Diogo Jota był zawodnikiem „The Reds” od 2020 roku. Wcześniej grał m.in. w Wolverhampton i FC Porto. Andre Silva w ostatnim czasie występował w barwach portugalskiego drugoligowca Penafiel.

Źródło: Record

Polskie piłkarki skomentowały mity o zarobkach: „Nie chcemy tyle, co piłkarze, chcemy móc żyć z piłki”

Wokół zarobków w kobiecej piłce nożnej od lat narasta wiele mitów i uproszczeń. Największym z nich jest ten, że piłkarki chcą zarabiać tyle samo, co ich koledzy z męskich drużyn. Polskie zawodniczki zgodnie podkreślają: to nieprawda. Ich celem jest możliwość godnego utrzymania się z piłki i rozwój dyscypliny, a nie sztuczne porównywanie zarobków z mężczyznami. Polki porozmawiały z portalem Sport.pl, gdzie przedstawiły swoje zdanie na temat pieniędzy w damskim futbolu.

„Chcemy po prostu móc się z tego utrzymać”

Średnie zarobki w kobiecej i męskiej piłce nożnej to wciąż przepaść. Piłkarz w Ekstraklasie inkasuje miesięcznie od 30 do 50 tys. zł, podczas gdy piłkarka w Ekstralidze może liczyć na 4-5 tys. zł. Różnice widać też w reprezentacji. Każdy dzień zgrupowania to 600 zł dla zawodniczek, a 1000 zł dla zawodników.

Co więcej, choć stawki dla piłkarek rosną, trudno mówić o realnym postępie. Już w 1999 roku zawodniczki kadry dostawały 150 zł dziennie, co stanowiło ponad 23 proc. ówczesnej pensji minimalnej. Dziś ta sama kwota — choć wyższa nominalnie — to zaledwie nieco ponad 14 proc. minimalnego wynagrodzenia. Podobnie wygląda w Niemczech, Hiszpanii i całym świecie.

Redaktor Dawid Szymczak z portalu Sport.pl postanowił więc zapytać polskie środowisko kobiecego futbolu o głos w tej sprawie. Poniżej przytaczamy kilka cytatów z artykułu, do którego link znajdziecie TUTAJ.

– My nie chcemy być porównywane w zarobkach do mężczyzn. Chcemy po prostu mieć możliwość zarabiania pieniędzy. Chcemy mieć możliwość rozwoju w piłce nożnej. Mam na myśli to, że ja, mając 20 lat, byłam po dwóch kontuzjach barku. To są uszczerbki zdrowotne, które zostaną ze mną do końca życia. Ja to czuję i będę czuła. Podejmuję na boisku takie samo ryzyko jak mężczyzna, więc chciałabym mieć takie wynagrodzenie, żeby w przypadku urazu móc zapewnić sobie opiekę. Wiadomo, że zarobki będzie dyktowała ekonomia i popularność – powiedziała Kinga Szemik, bramkarka reprezentacji Polski.

– Nigdy nie spotkałam się z opinią jakiejkolwiek piłkarki, że chciałaby zarabiać tyle, co jakiś piłkarz. Mamy świadomość, na jakim etapie rozwoju jest nasza dyscyplina. Krok po kroku idziemy do przodu. Ale to są raczej małe kroczki. Powtarzanie tego zdania, że piłkarki chcą zarabiać tyle, ile piłkarze, służy chyba wyłącznie podburzaniu ludzi. Nie jest to prawdziwy przekaz – dodała Karolina Koch, trenerka GKS Katowice i była piłkarka.

Socjolożka dr Natalia Organista potwierdziła, że polskie zawodniczki znają realia.

– One zdają sobie sprawę, jaki prezentują dziś poziom, jakie wzbudzają zainteresowanie i jaką generują oglądalność. Wiedzą, że nie dostarczają takich dochodów z reklam i od sponsorów jak piłkarze. Nie chcą więc być traktowane równo, tylko sprawiedliwie. Jeśli reprezentują Polskę, to chcą mieć zapewnione takie warunki, by móc się skupić na reprezentowaniu Polski. Chodzi o profesjonalne uprawianie swojej dyscypliny, a nie zarabianie kolosalnych pieniędzy – podkreśla.

Amerykanki pogorszył sprawę?

Według Karoliny Koch mit o zarobkach przyszedł z USA.

– Te głosy przyszły do nas zza oceanu. Amerykanki zaczęły ten temat u siebie i bardzo go nagłośniły. Ich apele dotyczące zarobków padały jednak w zupełnie innej rzeczywistości i innych okolicznościach, niż mamy w Polsce. Tam piłkarki odnosiły bardzo duże sukcesy, generowały zainteresowanie, piłka kobiet ma w Stanach zupełnie inną pozycję. One walczyły na swoim podwórku i w swojej sprawie – zauważa trenerka.

Chcą się skupić na grze

Zdaniem dr. hab. Radosława Kossakowskiego kluczowa jest możliwość skupienia się tylko na grze.

– Zawodniczki nie chcą więc maybachów, tylko chcą w spokoju skupić się na grze w piłkę – mówi socjolog.

Wystarczy jedna niewykorzystana sytuacja, jeden błąd w obronie, by od razu odgrzewano stare mity o „roszczeniowych piłkarkach, które chcą zarabiać jak faceci”. Ale fakty i rzeczywistość mówią co innego. Polskie zawodniczki chcą po prostu móc godnie żyć z futbolu. A zaraz będą miały szansę przypomnieć o sobie nie tylko w dyskusjach o pieniądzach, ale przede wszystkim na boisku.

Już jutro o 21:00 reprezentacja Polski kobiet zagra z Niemkami w pierwszym meczu fazy grupowej mistrzostw Europy. Kolejne spotkania biało-czerwone rozegrają 8 lipca o 21:00 ze Szwecją, a na zakończenie fazy grupowej zmierzą się z Danią — 12 lipca, również o 21:00.

Źródło: Sport.pl

Kolejna afera wokół PZPN. Szokujące doniesienia o Kuleszy i działaczach

Portal Goniec.pl ujawnił niepokojące kulisy funkcjonowania Polskiego Związku Piłki Nożnej pod rządami Cezarego Kuleszy. Według dziennikarskiego śledztwa, w federacji od lat leje się alkohol, a niektóre spotkania przypominają bardziej zakrapiane imprezy niż poważne wydarzenia sportowe.

Nagrania, śpiewy i… bokserski sparing

Jak podaje Goniec.pl, w sieci istnieją nagrania dokumentujące alkoholowe biesiady, w których uczestniczyli działacze PZPN oraz politycy Zjednoczonej Prawicy. Jedna z takich imprez miała się odbyć w mieszkaniu skompromitowanego posła Łukasza Mejzy, wówczas wiceministra sportu. Wśród obecnych byli także ówczesny minister sportu Kamil Bortniczuk i prezes PZPN Cezary Kulesza.

– Aż trudno w to uwierzyć, ale politycy Zjednoczonej Prawicy, z działaczami PZPN, w kółeczku, przytuleni do siebie, trzymają się rękami w pasie i śpiewają… ulubioną religijną pieśń Jana Pawła II, czyli „Barkę” – relacjonuje portal.

Według informatorów portalu, na nagraniach widać wyraźnie, że uczestnicy byli pod wpływem alkoholu. Kulminacyjnym punktem imprezy miał być bokserski sparing Mejzy z Kuleszą.

– Mejza zaczął się przechwalać, że trenuje boks, więc Czarek rzucił do niego: „chodź, zobaczymy co potrafisz”. Czarek był szybszy i sprawniejszy. Gdy Mejza odsłonił się, to strzelił mu plaskacza na twarz. To była taka zabawa – cytuje swojego rozmówcę Goniec.pl.

Alkohol od początku kadencji

Według portalu, alkohol to nieodłączny element kadencji Kuleszy, a już podczas kampanii wyborczej w 2021 roku miały odbywać się spotkania przy wódce w wąskim gronie. Część z nich miała się odbywać w Hotelu Atlanta w Starym Jeżewie, należącym do Kuleszy.

– To modus operandi Czarka – wódką załatwia wszystko. Stara szkoła. Czarek był w tym doskonały, zresztą idealnie wpasowuje się w gusta działaczy – to prostolinijni ludzie, którzy piją wódkę, a nie wino. Gdyby Koźmiński z winem jeździł, to stwierdziliby, że upadł na głowę – czytamy.

Imprezy z alkoholem miały towarzyszyć również wyjazdom reprezentacji Polski. Według relacji portalu Meczyki.pl, już podczas mistrzostw świata w Katarze związek wysłał wódkę i kabanosy w przesyłce dyplomatycznej. Za wydzielanie trunków odpowiadać miał sam Kulesza.

Portal ujawnia również kompromitujące zachowanie prezesa podczas meczu eliminacyjnego do Euro 2024 z Albanią. Według świadków Kulesza był tak pijany, że nie wyszedł na trybuny po przerwie, zaczepiał kobiety, wygadywał głupoty, wieszał się na szyi Daniela Obajtka i deklarował mu miłość. Po meczu miał być wyprowadzany siłą z loży VIP.

– Wiceprezesi mówili mu: „Czarek wychodzimy teraz, dla twojego dobra”, a on zaczął krzyczeć: „Bez Andrzeja nie wychodzę!”. Potem Kulesza miał skandować: „Andrzej, Andrzej” – twierdzi świadek.

Choć na stadionie obecny był prezydent Andrzej Duda, według świadków Kulesza miał na myśli innego działacza o tym imieniu.

Jak wygląda układ sił w PZPN?

Według informacji Gońca, sytuacja w Polskim Związku Piłki Nożnej jest dziś całkowicie zabetonowana. Po porażce Cezarego Kuleszy w wyborach do Komitetu Wykonawczego UEFA na początku kwietnia tego roku wydawało się, że jego pozycja w kraju może osłabnąć. Opozycja poczuła krew i pojawiły się spekulacje o możliwych kontrkandydatach na stanowisko prezesa PZPN.

Jeszcze wiosną media informowały o potencjalnym sojuszu Wojciecha Cygana, Pawła Wojtali i Andrzeja Padewskiego, których miał wspierać były prezes związku, Zbigniew Boniek. Kandydatem na nowego prezesa miał być Wojtala. Z czasem jednak, jak ustalił Goniec, ten układ miał się rozpaść, a opozycja straciła siłę.

W połowie maja w środowisku było już niemal pewne, że Kulesza pozostanie na kolejną kadencję. Do końca maja nie zgłosił się żaden rywal, dlatego 30 czerwca obecny prezes PZPN wygrał wybory walkowerem.

Według rozmówców portalu, Kulesza umiejętnie zbudował wokół siebie układ lojalności. Dysponując wpływami, stanowiskami i pieniędzmi, potrafi zjednać sobie odpowiednie osoby. A niechętni mu działacze boją się konsekwencji, w tym m.in. ograniczenia finansowania dla lokalnych związków. W głosowaniu decyduje więc nie merytoryka, a układy, znajomości i wzajemne przysługi.

Jak twierdzą informatorzy Gońca, Kulesza sprowadził do federacji więcej pieniędzy, głównie z Orlenu. Ale piłka nożna jako całość straciła na jego rządach. Relacje z piłkarzami miały być chłodne. Z kolei PZPN przypomina zamknięte, rozplotkowane środowisko, które bardziej interesuje się układami i alkoholem niż rozwojem polskiego futbolu.

Odpowiedź PZPN

PZPN w odpowiedzi przesłanej portalowi Goniec.pl stanowczo odcina się od wszystkich zarzutów. Związek określił pytania dziennikarzy jako „insynuacje”, „pomówienia” i „knajackie”, nie odnosząc się jednak merytorycznie do przedstawionych faktów.

Federacja przekazała jedynie ogólne oświadczenie, w którym stwierdza.

– Trudno komentować w mediach niczym niepodparte insynuacje głównie dotyczące alkoholu, który nigdy nie był ani metodą, ani problemem w prowadzonej działalności, a wykorzystywanie tego tematu do walki przedwyborczej w naszej ocenie, nie ma nic wspólnego z merytoryczną dyskusją i konstruktywną krytyką. Jest raczej przejawem desperacji i braku jakichkolwiek argumentów – czytamy.

Prezes Kulesza nie odpowiedział osobiście na żadne z 27 pytań zadanych przez redakcję.

Źródło: Goniec.pl

Grube plany Wieczystej Kraków. Klub rozważa sprowadzenie reprezentanta Polski

Wieczysta Kraków nie zwalnia transferowego tempa. Po awansie do Betclic I ligi klub ze stolicy Małopolski konsekwentnie wzmacnia skład, a teraz na celowniku działaczy znalazł się zawodnik, którego nikt nie spodziewał się w tej układance. Według informacji dziennikarza Piotra Tubackiego, Wieczysta poważnie rozważa sprowadzenie Bartosza Bereszyńskiego.

Bereszyński bez klubu

Bereszyński to 58-krotny reprezentant Polski, który niedawno zakończył swoją przygodę z Sampdorią Genua. W minionym sezonie rozegrał 23 spotkania i zanotował jedną asystę. Po wygaśnięciu kontraktu z włoskim klubem pozostaje wolnym zawodnikiem.

Co ciekawe, jeszcze w czerwcu znalazł się w gronie powołanych na zgrupowanie reprezentacji przez Michała Probierza, choć nie pojawił się na boisku ani na minutę.

W ostatnich tygodniach media łączyły Bereszyńskiego z kilkoma klubami Ekstraklasy, w tym z Widzewem Łódź. Teraz pojawiła się nowa, zaskakująca opcja — Wieczysta Kraków.

Transfery, które robią wrażenie

Wieczysta od kilku sezonów konsekwentnie buduje projekt, który ma doprowadzić klub do Ekstraklasy. Po zwycięstwie w barażach z Chojniczanką Chojnice drużyna nie zwalnia tempa. Najpierw ogłoszono transfery Carlitosa i Dawida Szymonowicza, później do zespołu dołączyli Kamil Dankowski i Kamil Pestka.

Teraz przyszedł czas na kolejne głośne nazwisko.

Nie jest tajemnicą, że kwestie finansowe raczej nie będą przeszkodą. Wieczysta płaci na poziomie Ekstraklasy, dlatego może pozwolić sobie na kontrakty, które w I lidze są rzadkością.

Pozostaje pytanie, czy Bereszyński będzie zainteresowany grą na zapleczu Ekstraklasy. Z pewnością będzie to sportowy krok wstecz, choć projekt Wieczystej kusi ambicjami i finansową stabilnością.

Warto też pamiętać, że krakowski klub nie będzie rozgrywał meczów ligowych na swoim stadionie. Z powodu wymogów licencyjnych Wieczysta w sezonie 2024/2025 będzie grać w roli gospodarza w Sosnowcu.

Jeśli transfer dojdzie do skutku, będzie to jeden z najbardziej zaskakujących ruchów tego okna transferowego.

Źródło: Piotr Tubacki, Katowicki Sport

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.