Puchacz chwalony po meczu z Liverpoolem. „Był pełen energii, zaangażowania i determinacji”

Plymouth Argyle dokonał sensacji i wyeliminował Liverpool z Pucharu Anglii. W roli jednego z bohaterów tej spektakularnej wygranej wystąpił Tymoteusz Puchacz, który od momentu styczniowego transferu szybko stał się kluczowym zawodnikiem drużyny z Championship. Angielskie media szeroko komentowały występ reprezentanta Polski.

Niespodzianka w pucharze Anglii

Trener Plymouth, Miron Muslic, po zakończonym spotkaniu nie krył wzruszenia. Szkoleniowiec wyraził dumę z osiągnięcia swojego zespołu.

– Zazwyczaj jestem elokwentny, ale teraz trochę brak mi słów. Jestem cały w emocjach, ponieważ zdałem sobie, jak trudne było zadanie i przeciwnik. To największy moment w mojej dotychczasowej karierze trenerskiej, bez wątpienia, ponieważ to Puchar Anglii i Liverpool. To wielki dzień dla drużyny i dla Plymouth, wielki dzień dla “Zielonej Armii”. Zasłużyli na świętowanie – powiedział wyraźnie poruszony Muslic.

Jednym z najważniejszych elementów sukcesu był bez wątpienia Tymoteusz Puchacz. Brytyjskie media szeroko komentowały jego grę w tym spotkaniu.

– Tymoteusz Puchacz celebrował, jak gdyby strzelił gola, po ostrym wślizgu, którym odebrał piłkę Luisowi Diazowi, kiedy as Liverpoolu miał uderzać na bramkę – relacjonował dziennik „The Sun”.

Portal „Plymouth Live” ocenił występ Puchacza na 8 w skali dziesięciopunktowej, co było jedną z najwyższych ocen w drużynie.

– Reprezentant Polski okazał się znakomitym styczniowym nabytkiem dla The Pilgrims. Był pełen energii, zaangażowania i determinacji podczas całej pracy w obronie, którą wykonywał jako lewy wahadłowy, ale kiedy wychodził do przodu, miał też jakość w ataku – napisano w recenzji meczu.

Dzięki historycznemu zwycięstwu 1:0 nad Liverpoolem, Plymouth Argyle awansował do 1/8 finału Pucharu Anglii. To wydarzenie bez wątpienia zapisze się złotymi zgłoskami w historii klubu i da kibicom powody do dumy na długie lata.

Ich sytuacja w lidze jednak nadal pozostawia wiele do życzenia. Plymouth Argyle znajduje się w strefie spadkowej Championship i wciąż walczy o utrzymanie w tej lidze.

Źródło: The Sun, Plymouth Live, Weszło

Polacy autorytetami w szatni FC Barcelony. Inspirują nawet Yamala

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny zostali ambasadorami marki DrWitt, należącej do portfolio Grupy Maspex. Obaj zawodnicy są legendami polskiego futbolu, ale również zapisali się w historii jako pierwsi piłkarze z naszego kraju w FC Barcelonie. Ich postawa w tym klubie świadczy o tym, że są postrzegani jako wzór do naśladowania.

Szczęsny i jego wpływ na FC Barcelonę

Wielu kibiców oraz środowisko piłkarskie było zszokowanych decyzją Wojciecha Szczęsnego o zakończeniu kariery. Niektórzy jednak wieścili, że golkiper szybko wróci do gry – takie przewidywania głosili między innymi Tymoteusz Puchacz, czy Michał Probierz. Ich predykcje okazały się prawdziwe, a „Szczena” po krótkich wakacjach wrócił do europejskiego futbolu i wzmocnił FC Barcelonę.

Polski bramkarz z miejsca stał się ważną postacią w szatni Dumy Katalonii. Były golkiper reprezentacji od początku wykazał wspierającą postawę dla Inakiego Peny, który w tamtym momencie pełnił rolę pierwszego bramkarza. Była to również ważna informacja dla trenera Hansiego Flicka, który wiedział, że ma w szatni cennego piłkarza z doświadczeniem, który może wspierać rozwój młodych kolegów.

Z czasem Szczęsny zadebiutował w barwach Dumy Katalonii i można powiedzieć, że stał się jej talizmanem. W sześciu spotkaniach z udziałem polskiego bramkarza FC Barcelona zanotowała pięć wygranych i jeden remis. O jego wpływie na temat drużyny mówił również Hansi Flick.

Podjęliśmy decyzję, że będzie bronił Wojciech Szczęsny. Powód? Jeszcze z nim w bramce nie przegraliśmy wyjaśnił przed meczem z Valencią Hansi Flick.

Lewandowski autorytetem dla młodych

Robert Lewandowski reprezentuje barwy FC Barcelony zdecydowanie dłużej od Wojciecha Szczęsnego, bo od lipca 2022 roku. Od tego momentu Polak potwierdził swoją jakość na kolejnym europejskim podwórku – Hiszpanii. W 126 spotkaniach napastnik zanotował 88 trafień i 20 asyst. 

Ale gole to nie jedyne, co “Lewy” wniósł do Dumy Katalonii. Od początku obecności w tym klubie Robert Lewandowski stara się wspierać najmłodszych kolegów, aby ci nieustannie poprawiali swoje umiejętności. Polak jest dla nich autorytetem i przykładem, że warto skupiać się na detalach.

Zawsze staram się być uważny, kiedy mówią do mnie najbardziej doświadczeni piłkarze Barcelony i reprezentacji Hiszpanii. Rodri, Robert Lewandowski, Dani Carvajal, Frenkie de Jong i Raphinhamówił w grudniu 2024 roku Lamine Yamal w kontekście tego, kto ma na niego największy wpływ.

Polskie legendy w Barcelonie

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny to prawdziwe legendy polskiego futbolu, które swoimi osiągnięciami inspirują kolejne pokolenia. Teraz, jako ambasadorzy marki Dr Witt zachęcają do tego, by dążyć do bycia najlepszą wersją siebie. Lewandowski w barwach FC Barcelony zdobywa gole i pokazuje, jak ważna jest praca nad detalami oraz wspieranie młodych talentów. Jego postawa na boisku i poza nim to wzór do naśladowania.

Wojciech Szczęsny natomiast udowodnił, że nigdy nie jest za późno na wielki powrót. Po zakończeniu kariery zdecydował się wrócić do gry i stał się ważnym ogniwem Barcelony, zarówno na boisku, jak i w szatni. Swoją postawą wspiera rozwój młodych zawodników i pokazuje, jak cenne jest doświadczenie.

Marka Dr Witt, stawiająca na aktywność i zdrowy tryb życia, idealnie wpisuje się w filozofię tych dwóch sportowców. „Be a Legend” to więcej niż hasło – to sposób myślenia, który napędza do działania. Lewandowski i Szczęsny są dowodem na to, że determinacja i nieustanna praca nad sobą prowadzą do wielkich sukcesów.

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny ambasadorami marki DrWitt. Legendy dołączają do drużyny DrWitt

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny ambasadorami marki DrWitt. Legendy dołączają do drużyny DrWitt

Legendarny duet reprezentantów Polski – Robert Lewandowski i Wojciech
Szczęsny zostali ambasadorami marki DrWitt, należącej do portfolio Grupy
Maspex.

Duet polskich piłkarzy występujących obecnie w barwach FC Barcelony został twarzą
kampanii napojów izotonicznych od marki DrWitt pod hasłem „BE A LEGEND”. By
zostać bohaterem kibiców czasem wystarczy jeden gol, jeden udany rzut, jeden
wygrany bieg. By dać im radość i przez chwilę cieszyć się chwałą. Ale to za mało, by
zostać legendą. Na status idola pokoleń trzeba pracować latami. Strzelić setki goli,
oddać tysiące celnych rzutów, zaliczyć dziesiątki udanych startów. O zostaniu
legendą nie decyduje jeden sukces, ale jego powtarzalność i utrzymywanie się na
szczycie przez lata. I choć wciąż jeszcze grają, to na takie miano wśród kibiców na
pewno zapracowali sobie Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny, jedni z
najwybitniejszych reprezentantów Polski w historii i nowi ambasadorzy marki DrWitt.


– Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego nikomu nie trzeba
przedstawiać. To wybitni sportowcy i osobowości, których rozpoznawalność
wykracza daleko poza świat futbolu. W Polsce trudno znaleźć kogoś, kto ich nie zna. Lista ich trofeów i rekordów jest imponująca, ale to mistrzowie nie tylko na boisku. Doskonale wpisują się w przesłanie naszej kampanii „BE A LEGEND”. Rynek produktów funkcjonalnych dynamicznie rośnie i wspomaga trend zdrowego stylu życia. Jako lider na rynku soków, nektarów i napojów w Polsce, Czechach, na Słowacji, w Rumunii i w Bułgarii jesteśmy aktywni także w segmencie napojów funkcjonalnych. Rozwój marki DrWitt jest dla nas naturalnym krokiem – mówi dr Krzysztof Pawiński, CEO Grupy Maspex.

– Profesjonalny sport to nie tylko talent, ale przede wszystkim codzienna, ciężka
praca, poświęcenie i dbałość o każdy detal. Kluczowe znaczenie ma zarówno
intensywny trening, jak i odpowiednia regeneracja – a w tym procesie niezbędne jest właściwe nawodnienie organizmu. Jako sportowiec zawsze stawiam na jakość i sprawdzone rozwiązania, które wspierają mnie w osiąganiu najlepszych wyników. DrWitt to marka, która doskonale rozumie potrzeby aktywnych osób. Należy do portfolio Grupy Maspex – największej polskiej firmy spożywczej i jednej z największych w tej części Europy, co stanowi gwarancję owocnej współpracy oraznajwyższej jakości produktów, które wpisują się w wymagania profesjonalnego sportu – powiedział Robert Lewandowski, ambasador marki DrWitt.

– Wiele dróg prowadzi na szczyt. Moja była pełna wyzwań, ale zawsze przyświecało mi marzenie, by grać w najlepszych europejskich klubach i rywalizować z najlepszymi piłkarzami na świecie. Wiem, że w sporcie talent i ciężka praca to nie wszystko – równie ważna jest strona mentalna, charakter, determinacja, nastawienie i osobowość. Cieszę się, że mogę być ambasadorem marki, która wspiera tych, którzy aktywnie dążą do bycia najlepszą wersją siebie – zarówno w sporcie, jak i poza nim – powiedział Wojciech Szczęsny, ambasador marki DrWitt.


DrWitt Isotonic Drink to rosnący gracz na rynku produktów funkcjonalnych, który
zyskuje sobie sympatię konsumentów. Wyróżnikiem jest skład, w którym nie ma
konserwantów, za to jest wzbogacony minerałami i witaminami, czy sokiem
owocowym. W protfolio marki znajdziemy: izotoniki, elektorlity, wody witaminowe i
żele energetyczne. DrWitt Isotonic Drink to dokładnie to, czego potrzebują osoby
aktywne, chcące rozwijać swoje sportowe pasje i dążące do tego, by osiągnąć
jeszcze lepsze wyniki. Bez odpowiedniego nawodnienia nie dałoby się tego
osiągnąć, a DrWitt zapewnia wszystko, czego potrzebują sportowcy i wszyscy ci,
którzy nie boją się iść po swoje, pozostają wierni zasadom, inspirują i tworzą własną,
niepowtarzalną historię. Bo legendą może zostać każdy z nas.


DrWitt to jedna z najsilniejszych marek napojowych w Polsce – od kilkudziesięciu lat oferuje napoje wzbogacane witaminami i minerałami. Posiada portfolio produktów kierowanych do konsumentów, dla których ważny jest zdrowy styl życia. Zawierają one witaminy, minerały i inne dodatki funkcjonalne, które wspomagają prawidłowe funkcjonowanie organizmu. Obok dobrze wszystkim znanych napojów w butelce o pojemności 1L, marka oferuje Izotoniki, Elektrolity ZERO CUKU, a także linię wód witaminowych o właściwościach izotonicznych DrWitt Iso Vitamin Water, a także
napoje witaminowe w puszce.

Trudna sytuacja polskiego pomocnika. Chce wrócić do byłego klubu

Karol Linetty może czuć się uwięziony w Torino FC. Polski pomocnik pragnie powrotu do Sampdorii, gdzie spędził cztery lata swojej kariery. Według doniesień Tuttosport, Linetty jest gotów nawet na obniżkę pensji, byle tylko znów założyć koszulkę drużyny z Genui. Jednak transfer wydaje się mało realny.

Trener Ivan Jurić chce zatrzymać Linettego

Sytuacja Linettego w Torino FC nie jest prosta. Trener turyńskiego zespołu, Ivan Jurić, widzi Polaka jako cennego rezerwowego. Pomimo tego, że Linetty nie jest pierwszym wyborem na boisku, to pozostaje ważnym elementem drużyny. Właśnie z tego powodu Jurić nie zamierza łatwo oddać swojego zawodnika.

Dla Karola Linettego Sampdoria to miejsce, gdzie zbudował swoją markę we Włoszech. Trafił tam w 2016 roku z Lecha Poznań i przez cztery lata był ważnym ogniwem zespołu.

Powrót do Genui byłby dla niego nie tylko powrotem do dobrze znanego środowiska, ale także szansą na odzyskanie formy i regularnej gry.

Choć Karol Linetty nie jest pierwszoplanową postacią w Torino FC, jego statystyki nie wyglądają najgorzej.

W obecnym sezonie wystąpił w 19 meczach ligowych, choć często wchodził z ławki rezerwowych. Zwłaszcza na początku roku 2025 sytuacja Polaka była trudna – nie zagrał ani razu w podstawowym składzie.

Umowa 29-letniego pomocnika z Torino obowiązuje do końca czerwca 2025 roku. Portal transfermarkt.de wycenia wychowanka Lecha Poznań na 3,5 mln euro.

Źródło: Tuttosport

Zbigniew Boniek oskarżony o straty majątkowe PZPN. Były prezes odpowiedział

Do Sądu Okręgowego w Szczecinie skierowano akt oskarżenia przeciwko 14 osobom. W tym gronie znalazł się także Zbigniew Boniek. Sprawa dotyczy lat 2014-2021, gdy były piłkarz pełnił funkcję prezesa PZPN. Prokuratura wydała komunikat, z którego wynika, że miał on przyczynić się do „wyrządzenia PZPN szkody majątkowej wielkich rozmiarów”.




W 2021 roku Zbigniew Boniek ustąpił ze stanowiska prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Jego miejsce zajął Cezary Kulesza, który wygrał wybory. Obecnie Boniek pełni funkcję wiceprezesa UEFA.

Akt oskarżenia

Od dłuższego czasu dało się wyczuć, że na linii Boniek – PZPN iskrzy. Były prezes wbijał kilkukrotnie szpilki w obecne władze. Prokuratura Okręgowa w Szczecinie wydała dziś natomiast komunikat o otrzymaniu aktu oskarżenia przeciwko 68-latkowi.




Boniek został oskarżony o nadużywanie przysługujących mu uprawnień w zakresie negocjowania umów i niedopełniania obowiązków. Wszystko miało mieć miejsce w latach 2014-2021, kiedy był prezesem związku. Według aktu oskarżenia, miało się to przyczynić do wielkich strat majątkowych PZPN.

Poza Bońkiem oskarżonych ma być jeszcze 13 osób. Jak czytamy: „mieli doprowadzić do szkody poprzez zapłatę spółce O. sp. z o.o. kwoty 1.016.902 zł za fikcyjne negocjacje umowy sponsorskiej pomiędzy PZPN a U. sp. z o.o.”.

Odpowiedź

Boniek zdążył się już odnieść do oskarżeń. Oczywiście wyparł się zarzucanych mu czynów. Podkreślił to w rozmowie z PAP, a także na swoim profilu na Twitterze.




– Polityczny paszkwil. Obrzucono błotem uczciwych ludzi, a że potem wszyscy będą z tego uniewinnieni, to już nikogo nie będzie interesowało – zaznaczył dla PAP.

– Przede wszystkim trudno ustosunkować się do aktu oskarżenia, w którym jest nieprawda – dodał.

– Cel spełniony, uczciwi ludzie obrzuceni błotem. A że akt oskarżenia nie ma nawet 0,5 % szans obrony? A kogo to może za 4/5 lat interesować?  Huuuuuuurrrraaaa – napisał później na Twitterze.

Duży problem Jagiellonii. Nie może przełożyć meczu z Legią, a PZPN nie chce pomóc

Jagiellonia nie może dojść do porozumienia z Legią w sprawie meczu pucharowego. Mistrzowie Polski zgłosili się z prośbą o interwencję do PZPN. Według portalu goal.pl, związek umywa jednak ręce.

26 lutego ma odbyć się ćwierćfinał Pucharu Polski, w którym zmierzą się Legia i Jagiellonia. „Duma Podlasia” zgłosiła się w związku z tym meczem z prośbą, o jego przełożenie na kolejny dzień. Argumentem był napięty grafik. Białostoczanie między 20 a 23 lutego, zmierzą się z Backa Topola w Lidze Konferencji, a następnie czeka ich wyjazd do Krakowa na mecz z Cracovią.

Bez interwencji

W tym samym czasie Legia miałaby tylko jeden mecz – ligowe starcie w Radomiu z Radomiakiem. Jagiellonia czuje się tym samym poszkodowana natłokiem spotkań. Media podają, że miały się w związku z tym odbyć rozmowy między klubami oraz przedstawicielami PZPN.

Jagiellonia chciałaby przełożyć spotkanie z Legią z 26 na 27 lutego. „Wojskowi” odmówili, tłumacząc, że tego dnia stadion jest wynajęty na inną imprezę. Goal.pl podaje, że interwencji odmówił PZPN, zostawiając tym samym mistrzów Polski samych sobie.

Portal dodaje, że problemem nie jest tylko spotkanie z Legią. Wciąż nie została rozwiązana kwestia Superpucharu Polski. Data meczu z Wisłą Kraków nadal nie jest ustalona i choć kluby prowadzą rozmowy, to PZPN ma pozostawać bierny.

Polski mecz Ligi Mistrzów w TVP. Nie zobaczymy jednak hitu ostatniej kolejki

Według nieoficjalnych doniesień w środowy wieczór zamiast hitowego pojedynku, na antenie TVP zagości mecz Inter Mediolan kontra AS Monaco. To efekt ograniczeń w wyborze spotkań, które publiczny nadawca może transmitować w ramach umowy. Tym samym na antenie nie zobaczymy meczu FC Barcelony z Atalantą.

Ograniczenia sublicencji TVP

Telewizja Polska w związku z sublicencją od Canal+ ma pewne ograniczenia w wyborze transmitowanych meczów Ligi Mistrzów. Canal+, jako właściciel praw, decyduje, które spotkania mogą być pokazywane przez TVP.

W tym sezonie TVP ma możliwość transmitowania meczów jedynie w środy wieczorem, ale nie są to spotkania z najwyższej półki. Priorytetem dla Canal+ jest mecz FC Barcelona – Atalanta, co wyklucza transmisję meczu z udziałem Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego w TVP.

Mimo braku możliwości pokazania meczu Barcelony, widzowie TVP będą mogli śledzić poczynania innych polskich zawodników. Według Jakuba Seweryna ze Sport.pl to właśnie mecz Inter Mediolan – AS Monaco zostanie pokazany na antenach Telewizji Polskiej.

Wszystkie mecze ostatniej kolejki zaplanowano na środę, 29 stycznia, o godzinie 21:00, aby zapewnić uczciwość rywalizacji. Przypomnijmy, że we wspomnianych drużynach grają Piotr Zieliński i Radosław Majecki.

Inter Mediolan potrzebuje tylko punktu, aby zapewnić sobie awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów. Drużyna z Księstwa ma już zapewniony udział w barażach o rundę pucharową. Jeśli jednak chce osiągnąć pierwszą ósemkę, to musi wygrać.

Źródło: Sport.pl

Sokolnik Lazio wrzucił bardzo nietypwe zdjęcie. Został zwolniony z klubu po 15 latach

Lazio zdecydwało się na zwolnienie sokolnika, który przed każdym meczem domowym wypuszczał symbol klubu – żywego sokoła. Skąd taka radykalna decyzja? Poszło o… protezę penisa.




„Biancocelesti” to jedna z największych i najstarszych marek włoskiej piłki. Od lat należą także do czołówki Serie A, regularnie bijąc się o miejsca pucharowe. W bieżącym sezonie Lazio zajmuje na razie 4. lokatę w tabeli.

Orzeł i proteza

Lazio to także klub z tradycjami. Jego symbolem jest orzeł, wobec czego przed każdym domowym spotkaniem, nad Stadio Olimpico w Rzymie, wypuszczany jest właśnie ten ptak. Od 2010 roku, w roli osoby odpowiedzialnej za ten gest, występował Juan Bernabe.

W poniedziałek jednak, uległo to zmianie. Lazio wypuściło komunikat, w którym informuje, że Bernabe został zwolniony z posady sokolnika.




– Lazio zerwało ze skutkiem natychmiastowym relacje z panem Juanem Bernabe, biorąc pod uwagę powagę jego zachowania. Klub zdaje sobie sprawę z bólu, jaki sprawi brak orła w nadchodzących meczach domowych, ale uważamy, że nie możemy kojarzyć naszego symbolu z tą osobą. Kontynuacja tej relacji jest niedopuszczalna – poinformował klub.

O co konkretnie chodziło? Bernabe przeszedł niedawno operację wszczepienia protezy prącia. Był tak zadowolony z zabiegu, że nie omieszkał pochwalić się zdjęciem w mediach społecznościowych. To z kolei rozwścieczyło jego pracodawcę.

Polacy z Barcelony wzięli udział w wyzwaniu siedmiu sekund. Szczęsny miał problemy z pytaniem o „maluchów” [WIDEO]

Robert Lewandowski i Wojciech Szczęsny w przededniu finału Superpucharu Hiszpanii z Realem Madryt wzięli udział w zabawie znanej jako „Wyzwanie siedmiu sekund”. Były bramkarz reprezentacji Polski miał problem z jednym pytaniem dotyczącym „dwóch maluchów”.

Trudne pytanie dla Szczęsnego

„Wyzwanie siedmiu sekund” polega na tym, że uczestnicy zadają sobie pytania, na które trzeba odpowiedzieć w ciągu zaledwie siedmiu sekund. Szczęsny i Lewandowski stanęli naprzeciw siebie w tej zabawie.

Jedno z pytań okazało się szczególnie trudne dla Wojciecha Szczęsnego. Dotyczyło zawodników, którzy strzelili bramki w ostatnim wygranym przez Barcelonę Superpucharze Hiszpanii. Szczęsny bez problemu wymienił Roberta Lewandowskiego, ale dalsze odpowiedzi sprawiły mu trudność.

Lewandowski próbował pomóc koledze, sugerując: „Dwóch maluchów”. Po chwili zastanowienia Szczęsny odpowiedział: „Messi?” – co wywołało uśmiech na twarzy kapitana reprezentacji Polski.

Następnie poprawił się, wskazując Pedriego i Gaviego, co ostatecznie było poprawną odpowiedzią. Rywalizacja w grze zakończyła się remisem 2:2, a zwycięzca został wyłoniony w poprzez „papier, kamień, nożyce”. Tutaj lepszy okazał się bramkarz. Całość wyzwania możecie zobaczyć na poniższym wideo:

Polski duet w finale?

Hiszpańskie media spekulują, że obaj Polacy wyjdą na boisko od pierwszej minuty w niedzielnym finale Superpucharu Hiszpanii. Wojciech Szczęsny ma ponownie stanąć między słupkami.

Hansi Flick podobno docenia jego postawę i planuje dać mu kolejną szansę. Przypomnijmy, że w styczniu 2023 roku FC Barcelona pokonała Real Madryt 3:1 w meczu o Superpuchar Hiszpanii. Bramki zdobyli wtedy właśnie Lewandowski, Pedri i Gavi.

Finałowy mecz Barcelony z Realem Madryt odbędzie się w niedzielę 12 stycznia o godzinie 20:00.

Źródło: FC Barcelona

Tyle miał spóźnić się na odprawę Inaki Pena. Flick był bezwzględny

W niedzielę w Superpucharze Hiszpanii dojdzie do El Clasico. Wielce prawdopodobne, że w drużynie Blaugrany zobaczymy w tym spotkaniu dwóch Polaków – Roberta Lewandowskiego i Wojciecha Szczęsnego. Ten drugi gra tylko dzięki… kilku sekundom.




Gdy Szczęsny przychodził do Barcelony, był murowanym pewniakiem do gry w wyjściowym składzie. Hansi Flick niespodziewanie od początku stawiał jednak na Inakiego Penę.

Kilkadziesiąt sekund

Sytuacja uległa zmianie dopiero w nowym roku. Szczęsny zadebiutował w Barcelonie meczem w Pucharze Króla przeciwko UD Barbastro. Kolejne spotkanie – przeciwko Athletikowi Bilbao w półfinale Superpucharu – miał już spędzić na ławce. Wszystko zmieniło jednak… kilkadziesiąt sekund.




Inaki Pena spóźnił się na odprawę przedmeczową. Mateusz Święcicki w podsumowaniu ostatnich wydarzeń na kanale Superbetu na TikToku podkreślił, że było to raptem… „kilkadziesiąt sekund”.

– Hansi Flick jest konsekwentny, nie toleruje spóźnień. Wcześniej dwa razy na ławce sadzał (…) Kounde, który też się spóźniał – zaznaczył.

Wiele wskazuje na to, że Szczęsny zagra w niedzielnym El Clasico w finale Superpucharu Hiszpanii. Oczywiście, o ile sam się nie spóźni.

@superbetpl

Czekamy na El Clasico! @Mateusz Swiecicki na gorąco po półfinałach Superpucharu Hiszpanii

♬ Swear By It – Chris Alan Lee

Królewski zachęca Muska do inwestycji w Wisłę? „Kraków jest piękniejszy od Liverpoolu”

Jarosław Królewski oznaczył Elona Muska w poście nawiązującym do potencjalnego kupna Liverpoolu. Prezes Wisły Kraków przyznał, że polskie miasto jest zdecydowanie piękniejsze od tego z Anglii.

Musk w Liverpoolu? Królewski namawia na Kraków

Ostatnie doniesienia medialne sugerują, że Elon Musk rozważa zakup Liverpoolu. W kontekście tej sensacyjnej informacji pojawiła się wzmianka, że babcia miliardera miała urodzić się właśnie w tym mieście. Na razie jednak brak oficjalnych informacji o rozmowach między stronami.

Jarosław Królewski postanowił wykorzystać medialny szum wokół Muska. Na platformie „X”, której właścicielem jest Musk, Królewski napisał: „Wcześniej wspominałem o tym wielokrotnie: Kraków jest niewątpliwie piękniejszy niż Liverpool” – i oznaczył miliardera.

Wpis ma oczywiście charakter humorystyczny, jednak wiadome jest, że klub poszukuje inwestora. Wisła Kraków od lat boryka się z problemami finansowymi i sportowymi. Klub od 2022 roku gra w I lidze i obecnie zajmuje dopiero siódme miejsce. Dług Wisły narasta, a poszukiwanie inwestora wydaje się jedyną realną szansą na stabilizację.

Jeszcze niedawno Biała Gwiazda miała sporą ekspozycję. Przypomnijmy, że Wisła Kraków po wygranej w Pucharze Polski reprezentowała nasz kraj w eliminacjach do europejskich pucharów. Wielokrotny mistrz Polski odpadł jednak w czwartej rundzie Ligi Konferencji przeciwko Cercle Brugge. Gra w Europie i wspomniana ekspozycja ostatecznie nie przyniosła inwestora.

Kolejne nawiązanie do tego biznesmena

To nie pierwszy raz, gdy Jarosław Królewski próbuje nawiązać kontakt z Elonem Muskiem. Po spadku Wisły Kraków z Ekstraklasy w 2022 roku Królewski opublikował zdjęcie Muska przyglądającego się uszkodzonej rakiecie Falcon. Co ciekawe, wówczas biznesmen odpowiedział prezesowi Białej Gwiazdy na wspomniany wpis.

Źródło: X