Kuriozalna wypowiedź bramkarza Śląska ws. rasistowskich wyzwisk w kierunku piłkarza Sandecji. „To nie jest nie wiadomo jaka sytuacja”

 

Podczas środowego spotkania Sandecji Nowy Sącz ze Śląskiem Wrocław doszło do skandalicznego zachowania kibiców gości. Przyjezdni fanatycy podczas serii rzutów karnych rzucali rasistowskie odzywki w kierunku Maissy Fall.

Sandecja nie dokończyła serii rzutów karnych

Piłkarze gospodarzy nie zamierzali tolerować takiego zachowania kibiców Śląska Wrocław i zrezygnowali z dalszego uczestnictwa w konkursie jedenastek. Warto zaznaczyć, że wcześniej kapitan zespołu z Nowego Sącza poprosił sędziego o interwencję, jednak ten… pokazał mu żółtą kartkę.

Piękne słowa Carlesa Puyola pod adresem Lewandowskiego. „To wielkie szczęście” [CZYTAJ]

Kuriozalna wypowiedź golkipera Śląska

Do całego wydarzenia w pomeczowym wywiadzie odniósł się Rafał Leszczyński. Bramkarz Śląska Wrocław zaskoczył wielu odbiorców swoją wypowiedzią, twierdząc, że „to nie jest to nie wiadomo, jaka sytuacja„.

– Pierwszy raz się spotkałem z taką sytuacją, że drużyna po prostu zeszła z boiska. Na pewno dla tego zawodnika nie była to łatwa sytuacja, ale z drugiej strony myślę, że jak 60 tysięcy ludzi na stadionie krzyczy, żeby kogoś zdeprymować, to nie jest to nie wiadomo, jaka sytuacja – wypalił Rafał Leszczyński w rozmowie z Polsatem Sport.

Kolejny skandal w polskiej piłce. PZPN zatrudnił Lewandowskiemu ochroniarza oskarżonego o udział w grupie przestępczej [CZYTAJ]

– Byliśmy bardzo zaskoczeni, tym co się wydarzyło. Myślę, że nikt w historii Pucharu Polski chyba czegoś takiego nie przeżył. Dziwna sytuacja, nie pozostaje nic innego jak przyjąć to, co się wydarzyło i tyle. (…) Wydaje mi się, że ta sytuacja mocno przyćmiła całe widowisko i będzie to szeroko komentowane. Przykre, ale my jako zawodnicy nie mieliśmy na to wpływu – dodał bramkarz Śląska Wrocław.

Źródło: Polsat Sport/WP Sportowe Fakty

Kolejny skandal w polskiej piłce. PZPN zatrudnił Lewandowskiemu ochroniarza oskarżonego o udział w grupie przestępczej

Szymon Jadczak opublikował niezwykle ciekawą informację. Zdaniem dziennikarza Polski Związek Piłki Nożnej miał zatrudnić dla Roberta Lewandowskiego ochroniarza, który wcześniej był oskarżony o udział w grupie przestępczej.

Ostatnie dni w polskiej piłce są niezwykle gorące. Niestety, nie jest to spowodowane zbliżającym się mundialem w Katarze. Przed kilkoma dniami polskie media obiegła informacja o rzekomej korupcji w niższych ligach w naszym kraju. Więcej na ten temat przeczytacie TUTAJ.

Nowy ochroniarz

Tym razem swoje „trzy grosze” do rozmów o polskiej piłce dorzucił Szymon Jadczak. Dziennikarz portalu „WP” poinformował o tym, że Polski Związek Piłki Nożnej w marca 2022 roku zatrudnił Robertowi Lewandowskiemu ochroniarza na czas zgrupowań reprezentacji Polski. Za ochroniarzem Lewandowskiego kryje się niezwykle ciekawa historia, w negatywnym znaczeniu tych słów.

Oskarżenia

Według Szymona Jadczaka za ochroniarzem Roberta Lewandowskiego kryje się mroczna przeszłość. Z artykułu dziennikarza dowiadujemy się, że ochroniarz (pseudonim „Grucha”) w 2014 roku usłyszał zarzuty i na 3 miesiące trafił do aresztu. Ochroniarz miał być także jednym z liderów białostockiego ugrupowania skinheadów. Ponadto należał do grupy kiboli Jagiellonii Białystok. Brał udział także w ustawkach między klubami.

– W toku przeszukania ujawniono u oskarżonego faszystowskie broszurki oraz zdjęcie pamiątkowe, gdy pełniąc zasadniczą służbę wojskową trzyma polską flagę, a żołnierze w mundurach wznoszą salut faszystowski – czytamy.

Stanowisko PZPN

Swoje stanowisko dziennikarzom „WP” przedstawił prezes PZPN, Cezary Kulesza. Jego zdaniem „Grucha” nadaje się do pracy w roli ochroniarza w PZPN. Czesław Michniewicz miał nawet stwierdzić, że „Grucha” jest „top topów”.


źródło: wp

Rzecznik dyscyplinarny ws. afery związanej z ustawianiem meczów. „Niektóre kluby już podejmują działania”

W ostatnich dniach bardzo dużo mówi się o nietypowych ruchach na giełdzie bukmacherskiej podczas spotkań polskiej trzeciej ligi. Rzecznik dyscyplinarny PZPN, Adam Gilarski w rozmowie z portalem Sport.pl przedstawił nowe doniesienia w tej sprawie.

Kluby zaczynają działać

Rzecznik dyscyplinarny Polskiego Związku Piłki Nożnej w rozmowie z portalem Sport.pl wypowiedział się na temat doniesień dotyczących korupcji w trzeciej lidze. Adam Gilarski przyznał na łamach wspomnianego źródła, że niektóre kluby podejmują już działania, aby rozwiązać umowy z podejrzanymi zawodnikami.

– Niektóre kluby już podejmują działania związane z tym, by rozwiązać umowy z zawodnikami, których podejrzewają o udział w tym procederze. Nazw i nazwisk nie podam, bo te postępowania wciąż się toczą, ale mogę powiedzieć, że na tę chwilę tropy i dowody wskazują, że są to piłkarze z zagranicy – powiedział Gilarski w rozmowie ze Sport.pl.

Xavi ocenił decyzje sędziego w meczu z Osasuną. „Znów poczuliśmy niesprawiedliwość” [CZYTAJ]

Kary od federacji nie obejmą tylko zawodników?

Adam Gilarski dodaje również, że oprócz zawodników mogą ucierpieć także kluby. PZPN nie wyklucza, że federacja może ich ukarać relegowaniem do niższej klasy rozgrywkowej lub wykluczeniem ze swoich struktur.

W tekście opublikowanym na stronie internetowej TVP Sport pojawiają się nazwy następujących klubów:

  • Concordia Elbląg,
  • Pilica Białobrzegi,
  • Błękitni Stargard,
  • Unia Janikowo,
  • Korona II Kielce,
  • Unia Tarnów,
  • GKS Przodkowo,
  • Odra Wodzisław,
  • Polonia Bytom,
  • Lechia Zielona Góra,
  • GKS Jastrzębie,
  • Olimpia Elbląg.

Roman Kołtoń o doświadczonym kadrowiczu. „Ja bym go nie zabrał na MŚ” [CZYTAJ]

To właśnie te drużyny mają być zamieszane w korupcję. Mówi się przede wszystkim o nieczystej działalności zagranicznych piłkarzy tych zespołów. Po wybuchu afery media społecznościowe obiegł film, na którym ukraiński piłkarz Odry Wodzisław zamiast wybić piłkę, pobiegł we własne pole karne i dośrodkował wprost pod nogi piłkarza drużyny przeciwnej.

– W takich sytuacjach zdarzenia boiskowe muszą być skorelowane z analizą podejrzanych zakładów bukmacherskich. Dzisiaj stawiać można na wszystko: liczbę rzutów wolnych, rożnych, żółtych czy czerwonych kartek. To tutaj widzimy większe zagrożenie, bo to są sytuacje, którymi jeszcze łatwiej można manipulować niż wpływaniem na sam wynik – stwierdził rzecznik dyscyplinarny PZPN.

– Dziś mówimy o konkretnych piłkarzach z zagranicy, ale jeśli okaże się, że ten proceder jest jeszcze większy, niż myślimy, nie jest wykluczone, że zostaną ukarane także kluby. W jaki sposób? To może być relegowanie do niższej klasy rozgrywkowej, ale nawet wykluczenie ze struktur PZPN. Choć o tym nawet nie chcemy myśleć, bo naszym zadaniem jest pomagać klubom w zwalczaniu tego typu zagrożeń. Zabiegamy o to, by one same też podejmowały starania i sprawdzały wszystkie sytuacje. Również tak karykaturalne zagrania, jak to – dodał.

Raków Częstochowa gotowy wydać prawie milion euro na piłkarza [CZYTAJ]

„Mamy do czynienia z aferą match fixingową”

– Nie boję się o tym powiedzieć, że mamy dziś do czynienia z aferą match fixingową na poziomie trzeciej ligi, w którą zamieszanych jest przynajmniej sześć klubów. Co niestety łączę bezpośrednio z działalnością grup przestępczych, które po wybuchu wojny w Ukrainie relokowały swoje „interesy”, przeniosły się na nasz rynek i teraz tutaj próbują ustawiać mecze oraz związane z nimi wydarzenia – podsumował Adam Gilarski.

Źródło: Sport.pl

Sprzed komputera na ławkę trenerską? To możliwe!

Już od kilku lat wiele mówi się o tym, w jak dużym stopniu gra Football Manager odwzorowuje i odzwierciedla niemal wszystkie aspekty związane z prowadzeniem drużyny piłkarskiej. 1500 godzin spędzone w grze komputerowej nie jest może czymś o czym zawsze warto wspominać w swoim CV, jednak okazuje się, że w pewnych przypadkach może się to okazać pomocne. Przekonali się o tym między innymi Andrej Pavlović i Pedro Maciel, z których sylwetkami chcemy was dzisiaj zapoznać.

 

Z Football Managera do drugoligowego klubu 

 

FK Bežanija to serbski drugoligowy klub, który pod wodzą trenera Andreja Pavlovicia zwojował piłkarski świat. 11 mistrzostw Serbii w 16 sezonach i awans do półfinału Ligi Mistrzów to osiągnięcia, które mówią same za siebie. Jeśli nie jesteście w stanie przywołać z pamięci sezonu, w którym zespół z Serbii walczył o zwycięstwo w Champions League, nie musicie się specjalnie martwić. FK Bežanija zrobiła bowiem furorę wyłącznie na wirtualnych boiskach gry Football Manager 19. Prowadząc swój klub na piłkarskie wyżyny Andrej Pavlović nie miał zbyt wielkiego doświadczenia, jeśli chodzi o prawdziwy futbol. Wkrótce miało się to jednak zmienić.

Pavlović postanowił pochwalić się swoimi dokonaniami z FK Bežaniją i przesłać CV do siedziby serbskiego klubu. Ku jego zaskoczeniu, wkrótce otrzymał odpowiedź zawierającą ofertę pracy jako analityk danych. W ten oto sposób trener z wirtualnych boisk rozpoczął swoją piłkarską przygodę w prawdziwym świecie i po kilku miesiącach zdecydował się poinformować o rezultatach swojej pracy na portalu Reddit. Okazało się, że z Pavloviciem na pokładzie FK Bežanija wygrała pięć z sześciu kolejnych meczów i awansowała z 13. na 6. miejsce w tabeli. Co stało się potem?

– Na początku moja praca była prosta – przeanalizuj grę naszego zespołu i przygotuj raport, z którym zapozna się sztab szkoleniowy – mówi Pavlović. – Później wziąłem na siebie o wiele więcej obowiązków. W zasadzie stałem się jednoosobowym działem PR. Udało mi się nawet pozyskać pierwszego sponsora – relacjonuje.

Na boisku FK Bežanija kontynuowała dobrą passę i była o krok od wywalczenia awansu do serbskiej elity. Niestety w wyniku pandemii koronawirusa wyniki z tego sezonu nie zostały uznane za wiążące i klub Pavlovicia nie uzyskał promocji do ekstraklasy. Jak się później okazało, był to przełomowy moment w historii człowieka, który został zatrudniony przez klub na podstawie swoich osiągnięć w grze komputerowej.

– Dostałem ze szpitala ofertę pracy jako pielęgniarz i zdecydowałem, że od tego momentu będę pracował w klubie w niepełnym wymiarze godzin. W międzyczasie wizja właścicieli się zmieniła. Uznali oni, że analiza danych nie jest na tyle ważna i nie chcieli dłużej płacić za moje usługi – wspomina.

Pavlović jest obecnie profesorem w szkole medycznej – chociaż upiera się, że gdyby nadarzyła się okazja, natychmiast wróciłby do piłki nożnej. Jednocześnie zaznacza, że Football Manager nadal pozostaje częścią jego życia, choć ze względu na obowiązki zawodowe, nie może poświęcać mu już tyle czasu co wcześniej. – Football Manager jest naprawdę złożoną grą. Tak naprawdę jest czymś więcej niż zwykłą grą komputerową – ocenia. – FM nauczył mnie dokładności i tego, że warto zwracać uwagę na każdy szczegół przed podjęciem decyzji – skwitował Pavlović.

Szkocka przygoda

Równie nietypową i inspirującą historią podzielić może się Portugalczyk Pedro Maciel, który oprócz pasji do Football Managera, z równie dużym zapałem realizował się jako piłkarz – amator. W poszukiwaniu nowych możliwości Maciel podjął decyzję o przeprowadzce do Szkocji, jednak nie oznaczało to, że Portugalczyk zamierza zrezygnować ze swojego hobby.

– Spotkałem faceta, który powiedział, że gra dla amatorskiej drużyny, więc zapytałem go, czy mógłbym dołączyć. Powiedział: „Oczywiście!” po czym dodał: „Muszę cię ostrzec, jesteśmy do dupy!” – wspomina.

Maciel miał wówczas już 33 lata, więc niespecjalnie przejmował się poziomem prezentowanym przez drużynę. Swoje pierwsze spotkanie rozpoczął na ławce rezerwowych, a na boisku miał pojawić się dopiero w 60. minucie, kiedy jego Malibu FC przegrywało 0:6. – Trener zapytał mnie, na jakiej pozycji gram, a ja odpowiedziałem, że jestem środkowym pomocnikiem. Odpowiedział: Nie dzisiaj kolego, dziś będziesz napastnikiem – mówi Maciel, który po wejściu na murawę strzelił bramkę, a jego drużyna ostatecznie uległa rywalom 2:6. – Wszyscy byli bardzo szczęśliwi. Zapytałem ich „Dlaczego się cieszycie!? Właśnie przegraliśmy 6 – 2!”. Usłyszałem: „Po raz pierwszy nie przegraliśmy więcej niż dziesięcioma bramkami”.

Po sezonie trener Malibu FC zrezygnował ze swojej funkcji, a jego obowiązki przejąć miał Pedro Maciel. Jako jedyny z całej drużyny Portugalczyk miał bowiem większe doświadczenie związane z piłką nożną, a ponadto wszyscy w klubie byli świadomi jego zamiłowania do Football Managera. Dla Maciela było to spełnienie marzeń: ­– Pomyślałem, że mogę teraz spróbować powtórzyć mój sukces z Football Managera z prawdziwym zespołem – relacjonuje.

Nowy szkoleniowiec od razu zabrał się do pracy i rozpoczął skauting utalentowanych zawodników w szkołach i na uniwersytetach. Wyniki przyszły już w pierwszym sezonie, kiedy Malibu FC zajęło trzecie miejsce w lidze, a do szczytu tabeli zabrakło zaledwie trzech punktów. W drugim i trzecim sezonie zespół powtórzył ten sukces i ponownie uplasował się na trzecim miejscu, co trzeba uznać za całkiem niezłe wyniki jak na drużynę, która przez bardzo długi czas pełniła rolę czerwonej latarni rozgrywek.

W czwartym sezonie zespół również radził sobie całkiem nieźle. W momencie, w którym rozgrywki przerwała pandemia, Malibu FC plasowało się na piątym miejscu.

Obecnie Pedro cały czas pozostaje aktywnym piłkarzem i trenerem. Ponadto szkoleniowiec zespołu postawił sobie za cel poprawę finansów klubu. W tym celu nagłośnił swoją niecodzienną i historię i ruszył ze zbiórką środków na rozwój Malibu FC.

Nauczony doświadczeniami z gry Football Manager Maciel cały czas stawia sobie ambitne cele i zapowiada, że jeszcze przed rozbratem z futbolem chciałby zwyciężyć w rozgrywkach. Jednocześnie nieustannie zaznacza, że przygoda, która przytrafiła mu się w ostatnich latach jest dla niego spełnieniem marzeń: – Jestem doświadczonym miłośnikiem FM. Tak doświadczonym, że pamiętam jeszcze czasy trenowania Henry’ego w Juventusie. Zawsze chciałem spróbować tego w prawdziwym życiu – wspomina Maciel, któremu pasja do Football Managera umożliwiła podjęcie pracy jako trener prawdziwego zespołu.

Radosław Murawski wolał uniknąć Bodo/Glimt. „Przez ten pryzmat nie chciałem ich wylosować”

 

Lech Poznań w 1/16 finału Ligi Konferencji zmierzy się z norweskim Bodo/Glimt. Pomocnik mistrzów Polski, Radosław Murawski zabrał głos w sprawie wyników losowania na antenie Meczyków.

Murawski o losowaniu

Dwumecz Lecha Poznań z Bodo/Glimt daje Kolejorzowi nadzieje na awans do 1/8 finału. Radosław Murawski w rozmowie z Meczykami przyznał jednak, że nie chciał trafić na Norwegów. Atutem Skandynawów ma być… sztuczne boisko. Pomocnik ma jednak nadzieję, że Kolejorz „zrobi swoje”.

– Bodo/Glimt było jedną z drużyn, na które nie chciałem trafić. Nie przepadam za bardzo za sztucznym boiskiem i przez ten pryzmat nie chciałem ich wylosować. Ale też nie mówię, że jestem niezadowolony. Trzeba po prostu zrobić swoje. Musimy pojechać tam i zrobić dobry wynik, a potem zamknąć sprawy awansu na naszym stadionie – powiedział Radosław Murawski.

Rywale Lecha Poznań wypowiedzieli się po losowaniu par w Lidze Konferencji. „Nie mam zbyt wielkiego pojęcia, kim oni są” [CZYTAJ]

Pierwszy mecz pomiędzy Lechem a Norwegami odbędzie się w Skandynawii. Spotkanie zaplanowano na 16 lutego 2023 roku. Rewanż zagrają 23 lutego na stadionie przy ulicy Bułgarskiej.

Źródło: Meczyki.pl

Kahn o systemie VAR: „Dużo tu niejasności”

 

Oliver Kahn wypowiedział się na temat systemu Video Assistant Referee (VAR). Były bramkarz reprezentacji Niemiec uważa, że ta technologia potrzebuje kilku poprawek.

Kahn o VAR

Wprowadzenie systemu Video Assistant Referee podzieliło kibiców na dwa obozy. Wielu z nich uważa, że VAR zabija futbol, zabierając mu pierwiastek magii opierający się na ludzkim błędzie. Wspomniana technologia nie wywołuje u niektórych aprobaty, ze względu na przeciągające się spotkania.

Arsenal sięgnie po ukraińskie objawienie? W grę wchodzą olbrzymie pieniądze [CZYTAJ]

Swoje zdanie na temat systemu VAR wypowiedział się Oliver Kahn. 53-letni Niemiec ma mieszane uczucia co do tej technologii. Były bramkarz uważa, że VAR potrzebuje kilku korekt.

– Czy VAR powinien zostać zniesiony? Jeszcze nie, na pewno. Nie, to byłoby jeszcze za wcześnie. Niektóre decyzje podjęte za pośrednictwem VAR nie były dobre, a także częściowo błędne. Musimy się nad tym zastanowić, osoby odpowiedzialne muszą usiąść razem. Tu trzeba działać – powiedział prezes Bayernu Monachium.

Manchester United zainteresowany byłym zawodnikiem Legii Warszawa! [CZYTAJ]

– Taka jest też natura innowacji, że czasem coś idzie nie tak i wtedy trzeba to jeszcze trochę rozwinąć. Myślę, że jeśli chodzi o sprawiedliwość w piłce, to jeśli narysować pod nią linię, to już trochę posunęła futbol. Ale to, co widzimy teraz, trzeba zdecydowanie poprawić. Dużo tu niejasności – dodał Kahn.

Źródło: BILD/Transfery.info

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.