Ładne zachowanie Lecha Poznań względem kibica z Brazylii. Spotkanie z piłkarzami i klubowe upominki

Alexandre Baginski, czyli najsłynniejszy brazylijski kibic Lecha Poznań, przyleciał we wtorek do Polski. „Kolejorz” w mediach społecznościowych podzielił się spotkaniem chłopaka z piłkarzami i mediami.




Pod koniec sierpnia bieżącego roku reaktywowano zbiórkę na rzecz Baginskiego. Jej celem było uzbieranie pieniędzy na przyjazd Brazylijczyka do Poznania. Dzięki aktywności kibiców oraz sponsora klubu – bukmachera Superbet, udało się zebrać w sumie 10 tysięcy złotych, a 25-latek we wtorek zameldował się w poznańskim hotelu.

Brazylijski kibic Lecha jest już w Poznaniu. Wszystko za sprawą zbiórki fanów Kolejorza – Piłkarskie memy, wideo i newsy | EkstraklasaTrolls.pl

Dzień pełen wrażeń




Celem podróży Baginskiego do Polski miały być w sumie trzy mecze. W związku z odpadnięciem „Kolejorza” z Pucharu Polski obejrzy jednak tylko dwa. Najpierw pojedzie do Krakowa na spotkanie z Puszczą Niepołomice, a następnie przy Bułgarskiej obejrzy hitowe starcie z Legią Warszawa 10 listopada.

W czwartek Baginski pojawił się w siedzibie Lecha, gdzie spotkał się z piłkarzami oraz mediami. Odebrał także kilka prezentów od „Kolejorza”. Klub chętnie podzielił się tym w mediach społecznościowych.

„Fryzjer” wypuszczony na wolność. Został zwolniony z więzienia za dobre sprawowanie

Ryszard Forbrich pseudonim „Fryzjer” wyszedł na wolność. Były szef mafii piłkarskiej, najbardziej znany przestępca ze świata polskiej piłki, opuścił więzienie w Krzywańcu.




Forbrich jest prawdopodobnie najbardziej znaną postacią z niechlubnej historii polskiej piłki. „Fryzjer” przez lata sprawował władzę nad mafią, odpowiedzialną za ustawianie meczów na poziomie I, II i III ligi.

Wolny

78-latek był wielokrotnie sądzony, zaś w 2022 roku Sąd Okręgowy we Wrocławiu wydał łączny wyrok za trzy z czterech toczących się postępowań. Na jego mocy „Fryzjer” miał zostać pozbawiony wolności do 2025 roku. Kara była relatywnie niska przez fakt, że doliczono do wyroku także poprzednie lata, które spędził w więzieniu.




Teraz jednak wiadomo, że stało się inaczej. Portal „Interia” podaje, że Forbrich wyszedł z więzienia w Krzywańcu. Decyzję o jego zwolnieniu podjęto ze względu na dobre sprawowanie skazanego.

– Sąd warunkowo przedterminowo zwolnił Ryszarda F., który odbył ponad sześć lat orzeczonej kary. W motywach tej decyzji leży przede wszystkim to, że nie sprawiał żadnych problemów wychowawczych, krytycznie odnosił się do swojej przeszłości, podejmował się działań na rzecz zakładu karnego, ale nie tylko, bo jak widzę w uzasadnieniu: także działań społecznych, choć nie są one skonkretyzowane. Decydujący był również wiek skazanego, osiągnął 78 lat. To wiek podeszły, istotna okoliczność, która zdaniem sądu uzasadniała udzielenie warunkowego przedterminowego zwolnienia – powiedział w rozmowie z „Interią” Bogumił Hoszowski, sędzia i rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Zielonej Górze.

Wojciech Szczęsny nie zagra w derbach Barcelony. Polak wciąż czeka na swój debiut

Wiele wskazuje na to, że Wojciech Szczęsny będzie musiał jeszcze poczekać na debiut w FC Barcelonie. Kataloński „Sport” podaje, że Hansi Flick podjął decyzję w kwestii występu Polaka w derbach z Espanyolem.




Wojciech Szczęsny miał zastąpić w Barcelonie kontuzjowanego Marca-Andre Ter Stegena. W tym celu Blaugrana ściągnęła 34-latka z krótkiej emerytury. Niespodziewanie, miejsce w bramce zdołał jednak utrzymać Inaki Pena.

Jeszcze sobie poczeka

Hiszpan wybronił się swoimi występami w trudnym terminarzu Barcelony. Najpierw zaliczył udane mecze przeciwko Sevilli (5-1) i Bayernowi Monachium (4-1). W ostatni weekend natomiast potwierdził dobrą dyspozycję w El Clasico z Realem Madryt (4-0).




Sytuacja nie zmieni się również w najbliższym meczu z Espanyolem. Według katalońskiego „Sportu”, Pena ma utrzymać miejsce w bramce w nadchodzących derbach.

– W bramce nie zanosi się obecnie na zmiany. Inaki Pena był niepewny w pierwszej połowie na Santiago Bernabeu, ale jego znakomity występ w drugiej części wywołał pochwały od Flicka na konferencji prasowej – napisano.

– Pochodzący z Alicante zawodnik pozostanie na razie numerem jeden w bramce, a sztab trenerski jest przekonany, że nagromadzenie meczów pozwoli im zobaczyć coraz lepszą wersję tego bramkarza – podsumował „Sport”.

Możesz kupić samochód Wojciecha Szczęsnego… jeśli masz ponad 300 tysięcy

Wojciech Szczęsny wciąż czeka na swój debiut w FC Barcelonie, po niespodziewanym powrocie z emerytury. W międzyczasie poświęca się treningom i swoim sprawom. Wśród nich znalazło się też sprzedanie samochodu, który możecie od niego odkupić. Wystawił bowiem licytację na polskiej stronie.




Kilka miesięcy temu Szczęsny potwierdził, że odejście z Juventusu równało się dla niego z zakończeniem kariery. Podczas krótkiej emerytury kontuzji doznał jednak Marc-Andre Ter Stegen, więc FC Barcelona zgłosiła się do Polaka. 34-latek postanowił ponownie zdjąć buty z kołka, ale jak na razie Inaki Pena wygrywa ich rywalizację.

Kup auto od Szczęsnego




Obecnie Szczęsny czeka na swój debiut w barwach Blaugrany i intensywnie trenuje. Poza tym ma także swoje własne życie, w którym znajdują się typowe dla „zwykłych” ludzi obowiązki. Wśród nich może być na przykład zmiana środka transportu.

Na serwisie „Otomoto” pojawiło się ogłoszenie o sprzedaży Audi Q7. Już na pierwszym zdjęciu widzimy bramkarza opierającego się o pojazd, zaś w opisie czytamy: „Na sprzedaż Audi Q7 – Samochód Wojciecha Szczęsnego, bramkarza FC Barcelony oraz Reprezentacji Polski!”

Screen z aukcji w serwisie „Otomoto”: https://www.otomoto.pl/osobowe/oferta/audi-q7-audi-q7-samochod-wojciecha-szczesnego-bogate-wyposazenie-warszawa-ID6GK5nh.html

Auto Szczęsnego może zainteresować fanów motoryzacji bardzo niskim przebiegiem (niespełna 40 000 km) oraz bogatym wyposażeniem. SUV, wyprodukowany w 2023 roku, został wyposażony w silnik o mocy 231 koni mechanicznych.

Vinicius nie wygrał Złotej Piłki… przez rasizm? Tak ma uważać sam Brazylijczyk

Nie milkną echa po poniedziałkowej gali Złotej Piłki. Wśród kibiców panuje poczucie sporej niesprawiedliwości względem tego, kto ostatecznie wygrał statuetkę. Vinicius natomiast, zdaniem „Reuters” wie, dlaczego przegrał rywalizację.




Za nami plebiscyt Złotej Piłki „France Football”. Najlepszym piłkarzem na świecie w poprzednim sezonie wybrany został Rodri. Nominacja Hiszpana okazała się sensacją. Wydawało się, że pewniakiem do podniesienia statuetki jest Vinicius.

Rasizm problemem?

Piłkarz Realu Madryt w poprzednim sezonie był zdecydowanym liderem „Królewskich”. Stanowił o sile potencjału ofensywnego swojej drużyny, prowadząc ją do triumfu w La Liga oraz Lidze Mistrzów. Wyborcy „France Football” postawili jednak wyżej Rodriego.

Vinicius o werdykcie dowiedział się nieco wcześniej. Postanowił więc, że nie pojawi się na poniedziałkowej gali. Teraz ma węszyć spisek, wokół swojej porażki. „Reuters” podaje, że 24-latek wie już, czemu nie wygrał Złotej Piłki.




– Vinicius uważa, że walka przeciwko rasizmowi doprowadziła do porażki w plebiscycie Ballon d’Or. Jego otoczenie, zapytane o to, co Vini miał na myśli, wrzucając post po gali, odpowiedziało, że chodziło mu właśnie o walkę z rasizmem. Według jego bliskich to doprowadziło do tego, że nie otrzymał nagrody, ponieważ „świat futbolu nie jest gotowy zaakceptować zawodnika, który walczy z systemem” – pisze Fernando Kallas „Reuters”.

Clarence Seedorf ostro o gali Złotej Piłki i bojkocie Realu Madryt. „Vinicius zasługuje na nagrodę. To wstyd”

Real Madryt zbojkotował galę Złotej Piłki. „Królewscy” nie wysłali do Paryża żadnego przedstawiciela w postaci działacza czy piłkarza. Wszystko spowodowane ostatnimi doniesieniami o tym, że Vinicius nie dostanie głównej nagrody. Zdecydowane słowa w tym temacie wygłosił Clarence Seedorf.




Trwa gala Złotej Piłki, na której wyłoniony zostanie najlepszy piłkarza świata. Jak na razie wyróżniono między innymi najlepszego zawodnika do 21. roku życia, którym został Lamine Yamal, czy najlepszego bramkarza – Emiliano Martineza.

„To problemy pomiędzy Realem i UEFĄ”

Jeszcze wczoraj wydawało się, że najważniejszą nagrodę na gali, czyli Złotą Piłkę, wzniesie w powietrze Vinicius. W dzień gali pojawiły się jednak zaskakujące doniesienia, według których Brazylijczyk miał nieoczekiwanie przegrać rywalizację. Potwierdzeniem na to miał być także bojkot gali przez Real Madryt.

„Królewscy” nie wysłali do Paryża żadnego swojego przedstawiciela. W Teatre du Chetelet nie pojawił się również żaden piłkarz mistrzów Hiszpanii. Mocnej wypowiedzi w tym temacie udzielił Clarence Seedorf.




– Vinicius zasługuje na tę nagrodę. Uważam, że problemy pomiędzy Realem Madryt i UEFA nie powinny mieć wpływu na wyniki. To wstyd – stwierdził w jednym z wywiadów.

Totalny zwrot akcji ws. Złotej Piłki! Vinicius jednak bez trofeum. Sensacyjne doniesienia

Dość sensacyjne doniesienia płyną z mediów. Według informacji, głównie hiszpańskich, dziennikarzy, Vinicius jednak nie wygra Złotej Piłki na nadchodzącej gali. Prestiżowe wyróżnienie ma trafić w ręce Rodriego.




Od kilku tygodni nasilały się spekulacje na temat tegorocznego zwycięzcy Złotej Piłki. W ostatnim czasie niemal jednogłośnie największe media twierdziły, że statuetka trafi w ręce Viniciusa, który w minionym sezonie był liderem Realu Madryt. Brazylijczyk prowadził „Królewskich” do wygrania La Ligi oraz Ligi Mistrzów.

Nieoczekiwana zmiana?

Tym bardziej zaskakujące wydają się najnowsze doniesienia. „RMC Sport” przekazało, że Vinicius ma jednak wcale nie zdobyć Złotej Piłki. Z kolei „Marca” twierdzi, że na ostatniej prostej piłkarza Realu Madryt wyprzedził w głosowaniu Rodri.

Pierwsze z wymienionych źródeł poddaje nawet pod wątpliwość to, czy Vinicius zdecyduje się na przybycie do paryskiego Teatre du Chatelet. 24-latek miał być przekonany o tym, że sięgnie po trofeum.




Fabrizio Romano dodaje, że Real Madryt nie zamierza wysłać do Paryża nikogo ze swojej delegacji. Klub miał już bowiem poznać wyniki głosowania, z których wynika, że Brazylijczyk nie zdobędzie nagrody.

Jakub Kiwior surowo oceniony za grę przeciwko Liverpoolowi. Angielskie media szorstkie dla Polaka

Trwa bardzo słaby rozdział w klubowej karierze Jakuba Kiwiora. Polak zaliczył występ przeciwko Liverpoolowi, ale nie zaliczy go do szczególnie udanych. Angielskie media surowo oceniły 24-latka.




Hitowe starcie w Premier League, między Arsenalem a Liverpoolem, zakończyło się remisem 2-2. Strzelanie na Emirates rozpoczął Bukayo Saka już w 9. minucie, ale w 18. do wyrównania doprowadził Virgil Van Dijk.

Jeszcze przed zmianą stron ponownie na prowadzenie wyprowadził „Kanonierów” Mikel Merino. W drugiej połowie sprawy w swoje ręce wziął Mohamed Salah. Egipcjanin pod koniec spotkania doprowadził do remisu.

Surowe oceny

W 54. minucie na murawie pojawił się Jakub Kiwior. Polak zastąpił Gabriela i od początku miał spore problemy. Angielskie media dość szorstko oceniły grę 24-latka.




– Miał problemy po tym, jak został wprowadzony na boisko w miejsce Gabriela – napisał „The Guardian”, przyznając Polakowi „piątkę”.

– Wszedł na boisko w miejsce Gabriela w 54. minucie, kiedy Brazylijczyk miał problem z kolanem i od razu zachwycił świetnym wślizgiem. Nie był jednak wystarczająco autorytatywny przy wyrównującym golu Salaha, po czym jego pewność siebie spadła – pisze z kolei goal.com, które oceniło Kiwiora na „szóstkę”.

Nicola Zalewski znowu w ogniu krytyki. Włosi mają dość. „Mógł zostać na ławce”

AS Roma kompletnie skompromitowała się w niedzielnym meczu z Fiorentiną (1-5). Kiepskie oceny za swój występ zebrał również Nicola Zalewski, który pojawił się na murawie jeszcze w pierwszej połowie.

„Giallorossi” już po 17 minutach przegrywali 0-2 na Stadio Artemio Franchi we Florencji. Przed zmianą stron Romie udało się złapać kontakt za sprawą trafienia Manu Kone, ale po chwili do siatki ponownie trafił Moise Kean. W drugiej połowie było już tylko gorzej i finalnie ekipa Ivana Juricia przegrała aż 1-5.

„Mnóstwo błędów. Zerowa wydajność”

W 32. minucie na murawie pojawił się Nicola Zalewski, który mienił Angelino. Obecność Polaka nie pomogła jednak Romie. Sam Polak natomiast zaliczył blady występ i ponownie znalazł się pod ostrzałem włoskich mediów.

– Kolejny nieudany występ. Mnóstwo błędów zaraz po wejściu na boisko i zerowa wydajność – pisze calciomercato.com.

– Wyróżnił się przede wszystkim dużą niedokładnością i problemami z opanowaniem piłki – dodało tuttomercatoweb.com.

W większości portali Zalewski otrzymał „piątkę” w dziesięciostopniowej skali. O pięterko niżej ocenił go natomiast serwis giallorossi.it.

– Zalewski mógł pozostać na ławce rezerwowych – napisano w podsumowaniu.

22-latek przebywa obecnie trudny czas w Rzymie. Jak na razie uzbierał tylko siedem występów w drużynie, w których nie zaliczył żadnego gola. Nie dołożył również ani jednej asysty.

Ile warta jest Złota Piłka? Wycena statuetki może zrobić wrażenie

Już wieczorem w paryskim Teatre du Chatelet poznamy zwycięzcę Złotej Piłki 2024. Laureat, który odbierze statuetkę, może mówić o ogromnym prestiżu. To jednak nie wszystko, bo sama nagroda jest warta masę pieniędzy.




Złota Piłka jest przyznawana przez „France Football” od wielu, wielu lat. Jej początku sięgają aż 1956 roku, kiedy ówczesny szef redakcji, Gabriel Hanot poprosił kolegów o zorganizowanie głosowania na najlepszego piłkarza w Europie. Pierwszym zwycięzcą został Stanley Matthews, a reszta to już historia…

Warta 60 000 złotych

Czym właściwie jednak jest sama statuetka? Choć, jak również sama nazwa wskazuje, Złota Piłka powinna być zrobiona ze złota, to nie do końca tak jest. W jej produkcji używa się materiału, który ma go imitować. Większość statuetki wypełnia mosiądz. W końcowej fazie produkcji zatapia się ją w 18-karatowym stopie złota.

Według obecnych szacunków, wartość Złotej Piłki ma wynosić około 3000 euro. Wycena obejmuje jednak same materiały, z których jest wytworzona. Już po samym wytworzeniu, gdy jest gotowa do wręczenia, wartość ma wzrastać aż do 14 000 euro, czyli ponad 60 000 złotych.




Wieczorem dowiemy się, kto tym razem zdobędzie tę prestiżową nagrodę. Z ostatnich przecieków „Daily Mail” wynika, że szczęśliwym zwycięzcą ma się okazać Vinicius. Listę, razem z liczbą głosów, znajdziecie TUTAJ.

Co za oceny dla Piotra Zielińskiego! Włoskie media zachwycone występem Polaka z Juventusem

Piotr Zieliński w miniony weekend wrócił do gry po kontuzji. Polak wystąpił w hitowym starciu z Juventusem (4-4) i od razu zebrał fantastyczne oceny. Spotkanie kończył z dwoma golami na koncie.




Za nami szalone Derby d’Italia, które zakończyły się wysokim remisem 4-4. W starciu Interu z Juventusem na murawie od początku pojawił się Piotr Zieliński. Polak dwukrotnie pokonywał Di Gregorio po strzałach z rzutów karnych.

Świetne oceny

Zielińskie spędził na murawie w sumie 63 minuty. Simone Inzaghi ustawił go na nietypowej dla niego pozycji – rozgrywającej „szóstce”. Nie przeszkodziło mu to jednak w dobrym występie, który doceniły włoskie media. Nie chwalono natomiast samych goli Polaka.




– Idealnie wykonywał stałe fragmenty. W środku pola nie był aż tak widoczny, grał w nowej dla siebie roli. Niemniej bramki mają duże znaczenie – pisze „Eurosport”, który przyznał pomocnikowi „siódemkę” – najwyższą ocenę w zespole Interu.

– Zastąpił Calhanoglu we wszystkim. Rozgrywa, świetnie wykonuje rzuty karne. Nie jest zastępcą Acerbiego, w grze defensywnej Inter powinien patrzeć na innych piłkarzy – podsumował „Tuttosport”, przyznając „Zielkowi” tę samą ocenę.

– Otrzymał od Inzaghiego rolę rozgrywającego i wypadł dobrze. Przede wszystkim jednak jego wielki wieczór to dwa wykorzystane karne – dodaje goal.com, podtrzymując notę.

Zielińskie może pochwalić się nie tylko najlepszymi ocenami spośród całego Interu w większości portali. Był niemal najlepszym zawodnikiem w całym meczu. Wyżej oceniano tylko Kenana Yildiza z Juventusu. Turek zazwyczaj otrzymywał „ósemki”.

Tak ma wyglądać TOP10 Złotej Piłki. Zdecydowany zwycięzca i szokujące miejsce Carvajala

„Daily Mail” opublikowało przecieki dotyczące nadchodzącej gali Złotej Piłki. Z informacji podanych przez Anglików wynika, że czeka nas sporo niespodzianek.




W poniedziałkowy wieczór w Paryżu odbędzie się gala Złotej Piłki. Według medialnych doniesień, które docierają do nas od kilku tygodni, faworytem do zdobycia nagrody ma być Vinicius. Część kibiców domagała się jednak wyróżnienia dla Rodriego i Daniego Carvajala.

Przeciek

Najprawdopodobniej jednak w kwestii zwycięzcy zaskoczenia nie będzie. „Daily Mail” opublikowało prawdopodobne wyniki głosowania, którego zdecydowanym zwycięzcą miał być wspomniany Vinicius. Brazylijczyk miał otrzymać 630 punktów.

Za plecami Brazylijczyka uplasował się Rodri z dorobkiem 576 pkt. Podium zamyka Jude Bellingham, a za Anglikiem umieszczono Kyliana Mbappe i Harry’ego Kane’a.

Ogromnym zaskoczeniem może być pozycja, na której ma się znaleźć Dani Carvajal. Hiszpan był typowany nawet do zwycięstwa w plebiscycie, ale „Daily Mail” twierdzi, że zajął dopiero… 11. miejsce. Wyprzedzili go tacy piłkarze jak Dani Olmo czy Florian Wirtz.




TOP10 Złotej Piłki wg. „Daily Mail”:

  • Vinicius Junior (Brazylia, Real Madryt) – 630 punktów
  • Rodri (Hiszpania, Man City) – 576 punktów
  • Jude Bellingham (Anglia, Real Madryt) – 422 punktów
  • Kylian Mbappe (Francja, Real Madryt) – 317 punktów
  • Harry Kane (Anglia, Bayern) – 201 punktów
  • Erling Haaland (Norwegia, Man City) – 195 punktów
  • Lamine Yamal (Hiszpania, Barcelona) – 128 punktów
  • Phil Foden (Anglia, Man City) – 29 punktów
  • Dani Olmo (Hiszpania, Barcelona) – 25 punktów
  • Florian Wirtz (Niemcy, Bayer Leverkusen) – 24 punktów

Robert Lewandowski jak Leo Messi. Tyle samo goli, co w historycznym sezonie Argentyńczyka!

Robert Lewandowski od początku sezonu 2024/25 gra kapitalnie. Polak minionej soboty strzelił kolejne dwa gole w La Liga, przeciwko Realowi Madryt (4-0). Tym samym ma już na koncie 14 trafień w lidze, czyli tyle samo, ile miał Leo Messi po takiej samej liczbie kolejek w swoim rekordowym sezonie 2011/12.




FC Barcelona w sobotę rozbiła Real Madryt na Santiago Bernabeu aż 4-0. Dublet przeciwko „Królewskim” ustrzelił Robert Lewandowski. Dla Polaka były to kolejno trafienia 13 i 14 w tym sezonie La Liga.

Goni legendę

Obecnie „Lewy” ma zatem taki sam dorobek strzelecki, jakim mógł pochwalić się w sezonie 2011/12 Leo Messi po 11 kolejkach. Na koniec rozgrywek Argentyńczyk ustanowił rekord pod względem strzelonych bramek w lidze hiszpańskiej, notując aż 50 trafień.

Lewandowski w tym sezonie rozpoczął strzelanie od dubletu przeciwko Valencii i jednego trafienia z Bilbao. Później strzelał jeszcze w meczach z Valladolid, Villarrealem, Getafe, Alaves, Sevillą i Realem Madryt. Do tej pory nie pokonał jedynie bramkarzy: Rayo, Girony i Osasuny.




Messi również rozpoczął grę w sezonie 2011/12 od dubletu, ale przeciwko Villarrealowi. Po pustym koncie z Sociedad ustrzelił hat-tricka Osasunie, ale zatrzymał się na Valencii. Ponownie trzy bramki strzelił jednak już z Atletico Madryt. Później strzelał jeszcze Racingowi Santander, Mallorce i Bilbao.