Messi przerwał milczenie. Argentyńczyk zwrócił się do chińskich kibiców i wyjaśnił swoją nieobecność [WIDEO]

Chińskim kibicom bardzo nie spodobał się brak występu Leo Messiego podczas towarzyskiego meczu Interu Miami w Hongkongu. Argentyńczyk długo milczał w tej sprawie, ale w końcu postanowił się do niej odnieść. Opublikował w tym celu specjalne oświadczenie. 




Już niedługo Inter Miami zainauguruje sezon MLS. W pierwszym meczu zmierzy się z Realem Salt Lake. Niedawno drużyna zakończyła też przedsezonowe tournee, w ramach którego rozegrała kilka sparingów.

„Zrobiłem wszystko, co mogłem”

Jeden z nich odbył się w Hongkongu, gdzie Inter zagrał z drużyną gwiazd. W kadrze zabrakło wówczas Leo Messiego, ze względu na uraz, choć trzy dni później rozegrał spotkanie z Vissel Kobe z Japonii. Rozgniewani tym faktem byli chińscy kibice. Agencja „Reuters” poinformowała, że na te wydarzenia zareagować miały chińskie władze, które odwołały towarzyski mecz Argentyny z Nigerią w Hangzhou.




„Marca” podała z kolei, że Chińczycy domagają się oficjalnych przeprosin oraz wyjaśnień ze strony Messiego. Ten w końcu przerwał milczenie i opublikował oświadczenie w formie wideo. Dołączył do niego również napisy w języku angielskim i chińskim. W nim tłumaczył swoją absencję zapaleniem mięśnia, które miało się nasilić po meczu z Al-Nassr.

– Słyszałem jak niektórzy mówili, że nie chciałem grać w Hongkongu z powodów politycznych i wielu innych przyczyn, które są całkowicie nieprawdziwe. Gdyby tak było, nie podróżowałbym nawet do Japonii, ani nie odwiedziłbym Chin tyle razy, ile to zrobiłem – zaznaczył Argentyńczyk.




– Zrobiłem wszystko, co mogłem, ale naprawdę nie byłem w stanie zagrać. Odczuwałem dyskomfort, a było ryzyko, że się pogorszy – dodał. 

„Marca” dodaje, że organizatorzy meczu mieli już przeprosić kibiców. W ramach zadośćuczynienia zaproponowano im także zwrot 50 proc. poniesionych kosztów.

Kristoffer Velde łączony z wielkim klubem! Może zagrać w duecie z reprezentantem Polski

Kristoffer Velde ponownie łączony jest z przenosinami do topowego klubu. O piłkarza Lecha Poznań ma zabiegać Fenerbahce. Tureckie media twierdzą, że Norweg mógłby odejść z Polski po zakończeniu bieżącego sezonu. 

Skrzydłowy zbiera w trwających rozgrywkach bardzo dobre oceny i świetnie spisuje się na murawie. W 20 rozegranych dotychczas spotkaniach strzelił siedem goli i zanotował pięć asyst.

Zagra z Szymańskim?

Dobra dyspozycja Velde sugeruje, że już niebawem pożegna się z Poznaniem na rzecz innego, większego klubu. Niedawno sporo mówiło się o Nicei, która miała być nim mocno zainteresowana. Francuski klub nie jest jednak jedynym, który ma na swojej liście nazwisko piłkarza Lecha.

Turecki portal sporx.com podaje, że 24-latek przykuł uwagę Fenerbahce. Do potencjalnego transferu miałoby dojść latem, po zakończeniu bieżącego sezonu. W Stambule już teraz szukają zastępstwa dla Ryana Kenta, który może odejść ze względu na brak regularnych występów. Co jednak istotne – sporx.com zaznacza, że nie podjęto jeszcze żadnych rozmów w kwestii Norwega. Sprawa pozostaje zatem otwarta.

Przypomnijmy, że od kilku miesięcy w barwach Fenerbahce zachwyca Sebastian Szymański. Polak stał się prawdziwą gwiazdą ekipy znad Bosforu, strzelając 12 goli i asystując przy kolejnych 14. A to wszystko w zaledwie 39 meczach.

Bayern miał kontaktować się z Zidanem. Legendarny Francuz wyrwie Bawarczyków z kryzysu?

Bayern Monachium znajduje się obecnie w dużym dołku. Wiele wskazuje na to, że niebawem z posadą pożegna się Thomas Tuchel. Póki co nie wiadomo, kto mógłby zastąpić Niemca, ale w mediach przewija się kilka kandydatur. Jedna z nich wydaje się bardzo ciekawa. 

„Die Roten” notują tragiczną passę trzech porażek z rzędu. 10 lutego przegrali z Bayerem Leverkusen (0-3), a kilka dni później pierwszy mecz 1/8 Ligi Mistrzów z Lazio (0-1). W miniony weekend nadeszła kolejna kompromitacja i porażka z VfL Bochum (2-3).

Zidane na ratunek?

W niemieckich mediach wieszczy się zmianę na stanowisku trenera Bayernu. Tuchela miałby zastąpić znany w Bawarii Hansi Flick, który kilka lat temu zdobył z klubem sekstet. Szkoleniowiec ostatnio był związany z niemiecką reprezentacją, gdzie jednak kompletnie nie wypalił. Mimo to kibice chcieliby jego powrotu, ale przekonane nie mają do niego być osoby wysoko postawione w klubowych strukturach.

Według „Corriere dello Sport” Bayern miał się kontaktować z Zinedinem Zidanem. Z Francuzem działacze mieli rozmawiać przed meczem z Lazio, choć przy jego kandydaturze również pojawiają się wątpliwości. Przede wszystkim chodzi o długą nieobecność w świecie futbolu. 51-latek ostatni raz na ławce trenerskiej zasiadł w 2021 roku, a na dodatek nie zna języka niemieckiego.

Na razie nie wiadomo, jak sytuacja się rozwinie, ale informacje o kontaktach ze szkoleniowcem potwierdziły media z Francji czy Hiszpanii. Sprawa ma być dynamiczna i wiele zależy od tego, jak potoczą się dalsze rozmowy.

Ogromny skandal. Piłkarz trafił do szpitala po pobiciu przez zawodników innego klubu. „Pojawiła się krew”

W Rzeszowie doszło do ogromnego skandalu. Piłkarz III-ligowca miał zostać pobity przez zawodników innego klubu. Sytuacja miała mieć miejsce pod jednym z klubów. 

III-ligowy KS Wiązownica rozegrał w minioną sobotę sparing z Texom Sokołem Sieniawa. Lepsza okazała się pierwsza wymieniona ekipa, która wygrała spotkanie 5-3. Wówczas nie spodziewano się, że to nie będzie jedyne starcie między piłkarzami obu klubów.

Pobicie pod klubem

Portal „PodkarpacieLIVE” podaje, że tego samego wieczora oba zespoły miały swoje spotkania integracyjne. Nieszczęśliwy traf sprawił, że trafiły do tego samego lokalu, a następnie – starli się między sobą. Trzech piłkarzy Sokoła Sieniawa miała pobić i skopać jednego z zawodników Wiązownicy, którego przewieziono do szpitala.

W sobotę wieczorem jeden z zawodników KS Wiązownica został pobity oraz skopany pod jednym z rzeszowskich klubów. Zaatakowało go trzech zawodników Sokoła Sieniawa – cytuje swojego informatora portal. 

Piłkarz KS Wiązownica prowokował słownie, a skończyło się tym, że we trzech zaczęli go bić i kopać. Pojawiła się krew i zawodnika odwieziono do szpitala – dodał rozmówca „PodkarpacieLIVE”.

Portal postanowił drążyć sprawę dalej i skontaktował się z prezesem KS Wiązownicy, Ernestem Kasią. Działacz potwierdził przykre informacje o pobiciu zawodnika.

Potwierdzam, że jeden z moich zawodników jest w szpitalu. Do wyjaśnienia sprawy nie wyobrażam sobie, aby piłkarze Sokoła Sieniawa trenowali na naszym obiekciebo do tej pory cały czas mogli to robić. Jak są winni to nie pozwolę tego załagodzić – oznajmił.

Portal chciał również dobić się do działaczy z drugiego klubu, jednak bezskutecznie. Przedstawiciele Sokołu Sieniawa mieli odmówić udzielenia komentarza w sprawie wspomnianego pobicia.

Wojciech Szczęsny krytykowany po meczu Juventusu. Polak obarczony winą za remis z Hellasem

Juventus w minioną sobotę zaledwie zremisował z Hellasem Verona (2-2). Włoscy dziennikarze sporą winą za taki wynik obarczają Wojciecha Szczęsnemu. Polakowi oberwało się między innymi od „La Gazzetty dello Sport”. 

„Stara Dama” nie najlepiej weszła w 2024 rok. W Serie A kontynuują niechlubną serię czterech kolejnych meczów bez zwycięstwa. Poza ostatnim remisem z Hellasem przegrali z Udinese (0-1), Interem (0-1) i zremisowali Empoli (1-1).

Rodak na celowniku

Po sobotnim remisie z Hellasem włoskie media skupiły się na Wojciechu Szczęsnym. Polak został skrytykowany przez dziennikarzy „La Gazzetty dello Sport”, którzy uważają, że szczególnie zawinił przy drugim golu dla ekipy z Werony.

– Nie dało się nic zrobić przy strzale Folorunsho, ale przy próbie Noslinga już tak. Uderzenie po krótkim słupku, ale przepuścił je. Ktoś na jego poziomie powinien zrobić więcej – napisano. 

Szczęsnego oceniono na „5,5” w dziesięciostopniowej skali. Nieco lepsze noty uzyskali inni reprezentanci Polski, po drugiej stronie barykady. Karol Świderski otrzymał „6”, a Paweł Dawidowicz – „6,5”.

Zdalnie sterowane samochodziki znowu atakują. Tym razem… racami dymnymi [WIDEO]

Protesty niemieckich kibiców nie zwalniają. W sobotę przerwano spotkanie 2. Bundesligi między Hansą Rostock a Hamburgiem. Powodem ponownie były zdalnie sterowane samochodziki, ale tym razem uzbrojono je w… race.




W ostatnich dniach w 1. i 2. Bundeslidze kibice wyrażają sprzeciw wobec wejścia do DFL, czyli spółki zarządzającej wspomnianymi ligami, zagranicznych inwestorów. Przerwano już wiele meczów, podczas których na murawę z trybun leciały czekoladowe monety i piłki tenisowe.




Przy okazji niedawno rozgrywanego spotkania Werderu Brema z FC Koeln na boisku pojawiły się nawet zdalnie sterowane samochodziki. Dodatkowo na trybunie pojawił się transparent: „Nie damy sobą sterować”. Więcej o tej sytuacji pisaliśmy TUTAJ.

To nie koniec

Na tym oczywiście nie poprzestano. Zdalnie sterowane pojazdy pojawiły się również na zapleczu Bundesligi podczas meczu Hansy Rostock z HSV. Tym razem jednak samochodziki zostały „uzbrojone”. Kibice doczepili do nich świece dymne, które momentalnie zadymiły boisko.




Sędzia przerwał mecz i nakazał piłkarzom zejście do ławek rezerwowych. Co ciekawe zawodnicy szybko na boisko wrócili. Arbitrzy wznowili spotkanie zaledwie po dwóch minutach.

Mecz Bundesligi przerwany przez… zdalnie sterowane samochodziki. Kibice kontynuują protest [WIDEO]

W Bundeslidze doszło wczoraj do przerwania meczu. Dokonano tego w dość kuriozalny sposób. Na murawie pojawiły się… zdalnie sterowane samochodziki. 

Od kilku tygodni trwają protesty kibiców w Niemczech przeciwko wejściu do DFL zagranicznych inwestorów. Wielokrotnie podczas meczów na murawę rzucano tenisowe piłki i czekoladowe monety, co skutkowało przerwami w grze. W zeszłym tygodniu doszło nawet do odwołania meczu, kiedy kibice Hannoveru 96 wystawili ogromny transparent z podobizną dyrektora zarządzającego DFL Martina Kinda na celowniku.

Zdalnie sterowane samochodziki

Protest wszedł teraz na kolejny poziom. Na około godzinę przed rozpoczęciem wczorajszego meczu Werderu Brema z FC Koeln na boisko rzucono tenisowe piłki. Po chwili na murawie pojawiły się… zdalnie sterowane samochodziki, które zaczęły jeździć wokół piłeczek. Dodatkowo na jednej z trybun wywieszono transparent, głoszący: „Nie damy się zdalnie sterować”.

Akcję powtórzono też w trakcie meczu, a konkretnie w drugiej połowie. Piłkarze musieli zejść za linię boczną, a sędzia przerwał grę do czasu uprzątnięcia murawy.

Niesamowita przemiana Mesuta Oezila. Tak obecnie prezentuje się emerytowany piłkarz [WIDEO]

Internet obiegło nagranie z treningu siłowego Mesuta Oezila. Niemiec może pochwalić się obecnie imponującą sylwetką. Gołym widać masę mięśniową, która ostatnio nabrał. 

W marcu minionego roku Oezil postanowił zakończyć piłkarską karierę. Grał wówczas w Basaksehirze, ale jego CV jest dużo bardziej imponujące. Przez długi okres cieszył swoimi zagraniami kibiców Realu Madryt czy Arsenalu, ale występował również w Schalke czy Fenerbahce.

Łapa siedzi

35-latek mimo rozbratu z futbolem nie zrezygnował z aktywnego życia. Obecnie Niemiec skupia się na treningach siłowych i widać, że przynoszą one skutek. Internet obiegło bowiem nagranie, przedstawiające jedną z sesji Oezila na siłowni. Widać na nim mięśnie, jakich nabrał przez ostatnie miesiące oraz ogólny progres, który poczynił.

Oezil trenuje pod okiem trenera personalnego, Alpera Aksaca. Ten w grudniu ubiegłego roku pochwalić się formą swojego podopiecznego i już wtedy było widać, że poczynił znaczące postępy. Teraz jednak są one jeszcze większe, co widać gołym okiem.

Mesut Ozil

Problemy, problemy Górnika Zabrze! Piłkarze nie otrzymują pensji. Rzecznik potwierdza sytuację

Czarne chmury zebrały się wokół Górnika Zabrze. „Przegląd Sportowy” informuje, że piłkarze śląskiego klubu od dwóch miesięcy nie otrzymują pensji. Powodem mają być nieuregulowane kwestie finansowe. 




Górnik wrócił do gry w Ekstraklasie po zimowej przerwie w ostatni weekend. W derbach pokonali Piasta Gliwice na ich stadionie 3-1. Pozostali tym samym na siódmym miejscu w tabeli, notując udany start rundy wiosennej.

Zaległości

Choć na boisku było dobrze, to nieco gorzej dzieje się w strukturach klubu. Jak informuje Jakub Olkiewicz i Adam Heluszka z „Przeglądu Sportowego Onet”, Górnik nie może pochwalić się dobrą sytuacją finansową. Piłkarze z Zabrza od dwóch miesięcy mają nie otrzymywać wynagrodzeń.




Powodem trudnej sytuacji mają być nieuregulowane kwestie finansowe z Gentem i Benevento. Belgowie nie zapłacili ponoć pierwszej transzy za transfer Daisuki Yokoty, zaś Włosi odkładają ostateczną opłatę za Krzysztofa Kubicę. Problemy potwierdził już rzecznik Górnika, Mateusz Antczak.




– Potwierdzamy, że od wczoraj występuje dwumiesięczne opóźnienie w wypłatach dla piłkarzy. Zgodnie z umową, do wczoraj klub z Belgii miał zapłacić nam pierwszą transzę, czyli połowę ustalonej kwoty – oznajmił rzecznik.

 


– Jak tylko dotrą te pieniądze, to będziemy w stanie w bardzo szybkim tempie uregulować zaległości względem zawodników. Celem tego transferu było m.in. zapobiegnięcie kolejnym podobnym sytuacjom – podkreślił.




Czy obecna sytuacja wpłynie na postawę Górnika w kolejnych meczach w Ekstraklasie? Przekonamy się o tym już niebawem. Zabrzanie następne spotkanie zagrają bowiem w poniedziałek z Koroną Kielce, znajdującą się tuż nad strefą spadkową.

O włos od tragedii na ruchomych schodach. Francuski piłkarz uratowany przez kolegę z drużyny [WIDEO]

Do tragedii mogło dojść z udziałem byłego reprezentanta Francji. Kolega z drużyny uratował go przed groźną kontuzją, a może nawet czymś dużo gorszym. Nagranie obiegło już media społecznościowe. 




Andre-Pierre Gignac od 2015 roku występuje na meksykańskich boiskach. Francuz gra w Tigres UANL, w których strzelił 204 goli i dołożył 50 asysty w 367 meczach. 38-latek należy obecnie do klubowych legend.

O krok od tragedii

Niewiele jednak brakowało a Gignac mógł ulec bardzo poważnemu wypadkowi. Do sieci trafiło wideo, na którym napastnik wjeżdża ruchomymi schodami na wyższe piętro. Kibice, którzy zobaczyli 38-latka szybko podbiegli w jego kierunku, prosząc o zdjęcia i autografy.




Jedna z fanek podała Francuzowi koszulkę Tigres, zaś ten wychylił się aby chwycić trykot. Nie zauważył jednak zbliżającego się sufitu, o który uderzył nawet głową. Przed dużo poważniejszą sytuacją uratował go kolega z drużyny, który szybko odciągnął Gignaca od barierki. Skończyło się na szczęście tylko na strachu i obaj wjechali bezpiecznie na kolejne piętro.

Co ciekawe spora część kibiców obarcza winą za tę sytuację kobietę, która podawała Gignacowi koszulkę. Pod jej adresem pojawiło się wiele nieprzychylnych komentarzy, zarzucających jej bezmyślność, która mogła doprowadzić do tragedii.

Lewandowski roześmiał się po pytaniu o następcę Xaviego. „Nie, nie. Nie dam się wciągnąć w spekulacje”

FC Barcelona nie spisuje się najlepiej w bieżącym sezonie. W Katalonii zapadły już pierwsze decyzje odnośnie przyszłości. Po zakończeniu trwającej kampanii z klubu odejdzie Xavi. O całą sytuację zapytano Roberta Lewandowski, który udzielił wywiadu „Przeglądowi Sportowemu”. 




„Blaugrana” odpadła już z Pucharu Hiszpanii oraz przegrała Superpuchar kraju. Nie idzie również w La Liga, gdzie Barcelona zajmuje 3. miejsce ze stratą aż 10 punktów do Realu Madryt oraz 5 do Girony.

„Nie dam się wciągnąć”

Wszystko złożyło się na niezadowolenie wśród kibiców, którzy chcieli zwolnienia Xaviego. Legenda klubu postanowiła, że tak właśnie zrobi, jednak jego odejście nastąpi dopiero po zakończeniu sezonu 2023/24. Naturalnie trwają zatem liczne spekulacje o tym, kto może przejąć Barcę latem.




Na giełdzie nazwisk nie brakuje wielu znanych szkoleniowców na czele z Juergenem Kloppem, który po sezonie odejdzie z Liverpoolu. Przewija się także Hansi Flick, który miał się ostatnio zacząć uczyć języka hiszpańskiego. Robert Błoński z „Przeglądu Sportowego” próbował zapytać o tę sytuację Roberta Lewandowskiego. Ten jednak zareagował na pytanie śmiechem, nie udzielając konkretnej odpowiedzi.




– Hahaha… Nie, nie. Nie dam się wciągnąć w takie spekulacje, bo czegokolwiek bym nie powiedział, wywoła to tutaj ogromną polemikę, a i tak informacji jest mnóstwo. Hansiego znam, mamy dobry kontakt, ale dziś trenerem Barcelony jest Xavi. Szczerze, to nawet nie wiem, kiedy zapadnie decyzja i kiedy ogłoszą, kto do nas przyjdzie od nowego sezonu – odparł „Lewy”.

Potężna afera w Gwinei Równikowej. Prezydent obiecał piłkarzom premię za wyjście z grupy PNA

W Gwinei Równikowej wybuchła bardzo duża afera. Tamtejsza federacja potwierdziła zawieszenie dla Emilio Nsue i Iban Salvador w obowiązkach reprezentacyjnych. Dodatkowo zwolniono obecnego selekcjonera – Juana Micha. Wszystko to ma być pokłosiem deklaracji prezydenta kraju odnośnie… premii. 




Przy okazji mundialu w Katarze wokół reprezentacji Polski wybuchła gruba afera. Ówczesny prezes rządu, Mateusz Morawiecki obiecał piłkarzom premię za wyjście z grupy, co faktycznie udało się zrobić. Pieniądze miały jednak podzielić zawodników i finalnie doprowadzić do przetasowań w drużynie. Zwolniono między innymi Czesława Michniewicza.

Deja vu?

Teraz do podobnej sytuacji doszło przy okazji Pucharu Narodów Afryki. Gruba afera wyszła w Gwinei Równikowej, która na ostatnim turnieju trafiła do grupy z Wybrzeżem Kości Słoniowej, Nigerią i Gwineą-Bissau. Choć przynajmniej pierwsi z wymienionych rywali wydawali się silniejsi, to „Narodowy Grzmot” zajął pierwsze miejsce, a po drodze rozbił gospodarzy PNA (WKS) aż 4-0.




Gwinea Równikowa nie dała jednak rady długo zabawić na turnieju, bo już w 1/8 przegrała z Gwineą 1-0. Rzutu karnego nie wykorzystał w tym meczu Emilio Nuse, ale nie przeszkodziło mu to w zdobyciu tytułu króla strzelców. W sumie zdobył on pięć goli.




Wracając jednak do wspomnianej afery – Nuse został zawieszony za niedopuszczalne zachowania przed i po Pucharze Narodów Afryki. Jego los podzielił także Iban Salvador, czyli zawodnik Miedzi Legnica. Piłkarza oskarżono o udział w „nieprzyjemnym incydencie”, który wydarzył się w Abidżanie 29 stycznia, a więc dzień po meczu z Gwineą.




Mało tego, media informują o zwolnieniu selekcjonera Juana Micha. Rewelacji nie potwierdziła jeszcze krajowa federacja, ale decyzja miała być podyktowana premiami, obiecanymi piłkarzom przez prezydenta kraju.

Legia sprzątnie duży talent sprzed nosa Manchesteru City? Trwają poszukiwania następcy Muciego

Legia Warszawa szuka następcy Ernesta Muciego, który w ostatnich dniach przeszedł do Besiktasu. Według Piotr Koźmińskiego z „WP Sportowe Fakty” klub z Łazienkowskiej znalazł już konkretnego piłkarza, który pasowałby do oczekiwań. Transakcja może zostać dopięta jeszcze przed końcem okienka. 




Kilka dni temu gruchnęła wieść o nagłym transferze Ernesta Muciego. Albańczyk, który świetnie spisywał się w tym sezonie w barwach Legii, wybrał przenosiny do tureckiego Besiktasu. „Wojskowi” zainkasowali za swojego byłego piłkarza około 10 mln euro oraz zapewnili sobie procent od kolejnego transferu.

Szukanie następcy

Teraz przy Łazienkowskiej poszukiwany jest piłkarz, który mógłby z miejsca wskoczyć do składu Kosty Runjaicia. Sam Niemiec ma naciskać na zarząd w tej kwestii i oczekiwać solidnego wzmocnienia jeszcze w tym oknie transferowym. Według Piotra Koźmińskiego Legia znalazła już nawet konkretnego zawodnika.




Mowa o 20-letnim Samedzie Bazdarze z Partizana Belgrad. Dziennikarz „WP Sportowe Fakty” podaje, że Serb jest na celowniku „Wojskowych”, zaś zainteresowanie nim mają również wykazywać Manchester City czy RB Lipsk, które bacznie monitorują sytuację.  Ofensywny pomocnik jest jednak jedną z kilku opcji. Koźmiński twierdzi wprawdzie, że Legia obserwuje Bazdara, ale wiele wskazuje na to, że postawią na bardziej doświadczonego piłkarza.




Przypomnijmy, że Legia w miniony weekend wróciła do gry po przerwie zimowej. W pierwszym meczu w Ekstraklasie w tym roku pokonała Ruch Chorzów (1-0). Już w najbliższy czwartek zmierzy się z kolei z norweskim Molde w 1/16 Ligi Konferencji Europy.

Szymon Włodarczyk może szybko zmienić klub. „Zimą pojawiały się zapytania. Zobaczymy”

Szymon Włodarczyk ekspresowo opuści Austrię na rzecz silniejszej ligi? Takiej ewentualności nie wyklucza sam napastnik. W rozmowie z portalem sport.tvp.pl sam zdradził, że już zimą otrzymywał liczne zapytania. 




Latem minionego roku 21-latek zdecydował się na odejście z Górnika Zabrze i trafił do Sturmu Graz. Zaliczył mocne wejście do ligi austriackiej, choć z czasem jego forma nieco spadła. W sumie w bieżącym sezonie uzbierał natomiast 9 goli i 2 asysty w 30 meczach we wszystkich rozgrywkach (liga, puchar i europejskie puchary).

Ekspresowy transfer?

Dobre wejście do nowej drużyny oraz ligi spowodował, że Włodarczykiem zainteresowały się inne kluby. Sam zawodnik potwierdził, że otrzymywał liczne zapytania o swoją sytuację i możliwy transfer. Takie miały pojawiać się jeszcze zimą.




– Przyznam, że zimą pojawiały się już zapytania z innych klubów. Zobaczymy, co stanie się latem. Może już wtedy pojawi się świetna oferta i Sturm stwierdzi, że warto puścić mnie dalej? Nigdy nie da się do końca określić przyszłości w piłce nożnej – powiedział 21-latek.




Sturm Graz jest ponoć gotów puścić Włodarczyka, ale chce za niego zaporowej kwoty. Mówi się o nawet 15 mln euro, a nieoficjalnie zainteresowany ma być nim Celtic. Warto przypomnieć, że korzyści z takiego transferu spłynęłyby również do polskich klubów. Zarówno Legia, jak i Górnik otrzymają dodatkowe środki z racji bonusu solidarnościowego od kolejnego transferu napastnika.