Wschodząca gwiazda odrzuciła powołanie do reprezentacji Niemiec! Może grać dla innej kadry

Paul Wanner odrzucił powołanie do reprezentacji Niemiec. Zaledwie 18-letni pomocnik ma podwójne obywatelstwo. Wciąż nie zdecydował nad tym, który kraj chce reprezentować – Niemcy czy Austrię.




Wanner to pomocnik z rocznika 2005. Choć jest zawodnikiem Bayernu Monachium, to obecny sezon spędza na wypożyczeniu w Heidenheim. Jak na razie idzie mu świetnie. Dotychczas rozegrał w swojej drużynie 15 meczów na wszystkich frontach, strzelając przy tym pięć goli i dopisując dwie asysty.

Odrzucił ofertę

Nic więc dziwnego, że powołanie do Wanner wysłał Julian Nagelsmann. 18-latek mógł pojawić się na listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Niemiec, ale… odrzucił propozycję. Powodem ma być jego podwójne obywatelstwo.




Wanner co prawda ma niemiecki paszport, jednak urodził się w Austrii. Posiada również obywatelstwo tego kraju i wciąż, według dziennika „Sueddeutsche Zeitung”, nie zdecydował, który chce reprezentować.

I tak nie odcisnąłby mocnego piętna. Ma mniej niż 23 lata, więc potrzebuje czegoś więcej niż tylko dwóch meczów. Ale oczywiście byłbym szczęśliwy, gdyby był na zgrupowaniu. Chcieliśmy go powołać  – przyznał z kolei sam Julian Nagelsmann.

Policja prowadzi śledztwo ws. podpalenia wagonu towarowego w Poznaniu. Potwierdzono udział rac

Jak poinformowała Wielkopolska Policja, ruszyło śledztwo w sprawie podpalenia składów towarowych przed meczem Lecha Poznań z Legią Warszawa. „Trwa śledztwo i szacowanie strat” – czytamy.




Niedługo przed niedzielnym szlagierem doszło do dramatycznych wydarzeń. W poznańskiej dzielnicy Górczyn zapłonęły dwa składy towarowe. Wówczas pojawiły się spekulacje, że winni mieli być kibice Legii Warszawa, którzy rzucali ze swojego pociągu race.

Śledztwo trwa




Wielkopolska Policja pracuje nad wyjaśnieniem sprawy. We wpisie na Twitterze pojawiło się jednak potwierdzenie, że za podpalenie składów miały być odpowiedzialne race, rzucane ze specjalnego pociągu, którym podróżowali kibice z Warszawy.

– Ruszyły policyjne oględziny spalonych wagonów kolejowych. W niedzielę pociąg specjalny z warszawskimi kibicami zatrzymał się w Poznaniu obok pociągu towarowego. Wówczas zostały rzucone race, od których zapalił się wagon towarowy, a potem osobowy. Trwa śledztwo i szacowanie strat – czytamy.

Michał Probierz zdecydował ws. awaryjnego powołania za Lewandowskiego!

Profil Łączy nas Piłka poinformował w poniedziałek, że Robert Lewandowski nie weźmie udziału w listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Portal meczyki.pl dowiedział się z kolei, czy Michał Probierz zamierza dokonać awaryjnego powołania w miejsce kapitana.

FC Barcelona przegrała w niedzielę z Realem Sociedad (0-1). Robert Lewandowski skończył spotkanie bez gola, a na domiar złego doznał kontuzji.

Bez dodatkowego powołania

Jak poinformował profil Łączy nas Piłka, „Lewy” nie pojawi się tym samym na listopadowym zgrupowaniu reprezentacji Polski. Opuści zatem spotkania z Portugalią i Szkocją w Lidze Narodów. Przerwa 36-latka ma potrwać około 10 dni.

Michał Probierz będzie mieć zatem do dyspozycji trzech napastników: Karola Świderskiego, Krzysztofa Piątka i Adama Buksę. W miejsce kontuzjowanego Lewandowskiego mógłby dowołać kolejnego zawodnika.

Jak jednak dowiedział się portal meczyki.pl, nie jest planowana taka ewentualność. Probierz nie zamierza powoływać dodatkowego napastnika i będzie korzystać z wyżej wymienionej trójki.

Pierwszy taki mecz Legii od prawie 40 lat. Porażka z Lechem może boleć podwójnie

Legia Warszawa boleśnie przekonała się o znakomitej formie Lecha Poznań w bieżącym sezonie Ekstraklasy. „Wojskowi” przegrali niedzielny hit przy Bułgarskiej aż 2-5. Jak się okazuje, była to pierwsza tak wysoka porażka Legionistów od ponad 38 lat.




Lech Poznań spędzi listopadową przerwę reprezentacyjną na fotelu lidera. „Kolejorz” przejechał się w niedzielę po Legii Warszawa (5-2). Korzystając z remisu w meczu Jagiellonii z Rakowem (2-2), stał się przy tym samodzielnym liderem ligi z 34 punktami.

Pierwszy raz od prawie 40 lat

Legię taki wynik może boleć podwójnie. Przede wszystkim – przegrali ze swoim największym rywalem, w dodatku różnicą aż trzech goli. Po drugie, „Wojskowi” nie stracili aż tylu bramek od ponad 38 lat.

Jak czytamy we wpisie Cezarego Kaweckiego na Twitterze, ostatni taki przypadek miał w 1986 roku. Wówczas Legia przegrała identycznym wynikiem z GKSem Katowice.




Co ciekawe, tamten sezon Legia skończyła na 5. miejscu. Mistrzem został natomiast Górnik Zabrze, a GKS uplasował się na ostatniej pozycji podium.

Zdecydowane słowa Ivicy Vrdoljaka. „Josue myślał o sobie. Ograniczał pozostałych”

Ivica Vrdoljak w rozmowie z „TVP Sport” ocenił obecną formę Legii Warszawa. Chorwat pokusił się o stwierdzenie, że odejście Josue pomogło „Wojskowym”. Obecnie piłkarze mają mieć więcej swobody na boisku.

Już w niedzielę Lech Poznań zmierzy się z Legią Warszawa w hicie kolejki Ekstraklasy. „Kolejorz” podchodzi do tego starcia z pozycji lidera (tyle samo punktów co Jagiellonia) i celem umocnienia się na 1. miejscu. „Wojskowi” natomiast muszą gonić czołówkę, bo do 3. w tabeli Rakowa tracą już 5 „oczek”.

Odejście Josue wyszło na dobre

Ivica Vrdoljak na łamach „TVP Sport” uważa jednak, że nawet porażka Legii w Poznaniu nie przekreśla jej szans na zdobycie mistrzostwa. Zwycięstwo byłoby natomiast potwierdzeniem ostatniej zwyżkowej formy Legionistów.

– Taki klub jak Legia musi walczyć o mistrzostwo dopóki ma na to matematyczne szanse. Świetnie byłoby wygrać w Poznaniu, bo byłoby to potwierdzenie ostatnich udanych tygodni w wykonaniu warszawskiego zespołu. Ważne jest to, by Legia nie przegrała tego meczu, ale nawet w przypadku porażki nie będzie można mówić o końcu marzeń o mistrzostwie. Zwycięstwo byłoby scenariuszem idealnym – ocenił Chorwat.

Przed sezonem sporo mówiło się o tym, że Goncalo Feio będzie musiał znaleźć zastępstwo za Josue. W ubiegłych sezonach Portugalczyk był prawdziwym liderem Legii i często potrafił przechylać szalę zwycięstwa. Vrdoljak uważa jednak, że koniec końców, odejście pomocnika pozytywnie wpłynęło na drużynę.

– Zespół jest obecnie w dobrej dyspozycji, udało się zmienić sposób gry po odejściu Josue. Wygląda to lepiej – stwierdził.

– Na pewno legioniści funkcjonują lepiej jako zespół. Josue miał liczby, ale myślał głównie o sobie. Teraz widać, że zespół się rozwija, bo wpływ Portugalczyka na grę ograniczał pozostałych piłkarzy – dodał były kapitan Legii.

Szczęsny przeskrobał sobie u Flicka? Polak nie gra przez… „puszczenie dymka”

Wojciech Szczęsny nadal czeka na debiut w FC Barcelonie. Sytuacja Polaka raczej nie zmieni się w najbliższy weekend. Zdaniem hiszpańskich mediów, Hansiemu Flickowi miało nie spodobać się to, co zrobił w szatni po El Clasico.




Jak na razie Inaki Pena wygrywa rywalizację o miejsce w bramce FC Barcelony. Hansi Flick twardo trzyma się tego, co zapowiadał i jeszcze nie zdecydował się na zmianę golkipera. W najbliższym meczu z Realem Sociedad sytuacja nie powinna ulec zmianie i ponownie nie zobaczymy Szczęsnego na murawie.

Problemem „dymek”?

Pena zdał trudne egzaminy w bardzo ciężkim okresie Barcelony. Spisał się nieźle przeciwko Bayernowi Monachium i Realowi Madryt, a w sumie w 10 swoich występach aż 5 razy zachowywał czyste konto.




Zdaniem katalońskiego „Sportu” na niekorzyść Szczęsnego działa jednak nie tylko dobra forma Penii. Problemem ma być również palenie 34-latka. Hansiemu Flickowi miała nie spodobać się sytuacja po meczu z Realem Madryt. Wówczas internet obiegło nagranie z szatni Barcelony, na którym widać było, jak Polak „puszcza dymka”.

– Obraz polskiego bramkarza wapującego w szatni Barcelony po wygraniu El Clasico nie pomógł Hansiemu w rozważaniu na razie zmiany między słupkami – uważa „Sport”.

Piłkarze polskiego klubu zaatakowani w szatni! Sami musieli radzić sobie z napastnikami [WIDEO]

Niebywały skandal wydarzył się po meczu rezerw Polonii Warszawa z Bugiem Wyszków. Do szatni stołecznego zespołu wdarła się trójka zamaskowanych napastników. Piłkarze musieli bronić się sami, a portal meczyki.pl opublikował materiał wideo z tego zajścia.




Polonia II Warszawa wygrała sobotni mecz z Bugiem Wyszków (1-0). Spotkanie rozegrano na poziomie V ligi.

Zamaskowani napastnicy

Po zakończonej rywalizacji doszło do karygodnego zajścia. Do szatni Polonii wdarło się trzech zamaskowanych mężczyzn. Wszyscy mieli być pod wyraźnym wpływem alkoholu. Piłkarze rezerw stołecznej drużyny musieli radzić sobie sami z agresorami. Portal meczyki.pl ustalił, że policja podjęła działanie dopiero po pięciu minutach.

Interwencja policji w IV lidze. Kibice zaatakowali piłkarzy po porażce swojej drużyny

Do ogromnego skandalu doszło w meczu IV ligi. Spotkanie JKS-u Jarosław z Karpatami Krosno (4-0) zakończyło się wkroczeniem na murawę policji, która musiała rozdzielać zawodników i kibiców.




W 16. kolejce IV ligi doszło do rywalizacji JKS-u Jarosław z Karpatami Krosno. Gospodarze walczyli o fotel lidera, zaś goście potrzebowali punktów do zbliżenia się do podium. Ostatecznie lepsi okazali się ci pierwsi, którzy wygrali wysoko, bo aż 4-0.

Policja na murawie

Ostatniego gola w meczu strzelił Andrei Trukhan, a po chwili jeden z piłkarzy Karpat Krosno został trafiony kubkiem przez kibica JKS-u Jarosław. Zawodnik wdał się w dyskusję z prowodyrem, a w ślad za nim poszli jego koledzy z zespołu.

Sytuacja niebezpiecznie szybko eskalowała. W okolicy linii bocznej boiska wywiązywała się coraz większa awantura. Na murawie pojawiali się natomiast kolejni kibice. Niezbędna okazała się interwencja policji. Funkcjonariusze uzbrojeni w tarcze szybko zapanowali nad obiema stronami.




Wskazany fragment od [2:06:40]:

Kibice Legii wściekli po meczu z Dynamem! Ostre słowa w kierunku klubu. „Wstyd i skandal”

Podczas czwartkowego mecz Legii Warszawa z Dynamem Mińsk (4-0), kibice obu drużyn wywiesiły transparenty uderzające w Aleksandra Łukaszenkę. Ochroniarze ze stadionu przy Łazienkowskiej starali się je usunąć, co spotkało się z krytyką kibiców. Dzień po spotkaniu na profilu „Nieznani Sprawy” pojawił się, podsumowujący całą akcję.

Legia Warszawa przejechała się w czwartek po Dynamie i wygrała aż 4-0. Obecnie zajmuje 2. miejsce w tabeli Ligi Konferencji z kompletem punktów po trzech kolejkach. „Wojskowi” miejsca ustępują tylko Chelsea, która ma lepszy bilans bramkowy.




„Wstyd i skandal”

O samym wyniku mówi się sporo, ale jeszcze więcej o zachowaniu kibiców i ochrony stadionu. Do Warszawy na mecz przyjechała grupa kibiców z Białorusi. Jak się okazuje, byli oni przeciwni reżimowi Łukaszenki. W swoim sektorze wywiesili nawet transparenty, głoszące między innymi:

„Głosy uciszone, ale nie mogą zostać zapomniane”

„Uwolnić wszystkich więźniów politycznych”

„Chwała zmarłym bohaterom Białorusi”. 

Ochrona, obecna na stadionie Legii, w pewnym momencie zdecydowała się zareagować i zaczęła usuwać plakaty. To jednak nie zniechęciło kibiców. Zarówno Białorusini, jak i „Żyleta” wspólnie wykrzykiwali obraźliwe hasła pod adresem dyktatora.




Ultrasi Legii nie pozostawili jednak całego zajścia bez komentarza. Na profilu „Nieznani Sprawy” pojawił się obszerny wpis już dzień po meczu. Usuwanie transparentów nazwano wprost „skandalem” i „wstydem”.

– To, co stało się wczoraj w sektorze gości to wstyd i skandal. Ochrona wysłana przez osoby odpowiedzialne za dział bezpieczeństwa, siłą wyrwała kibicom z Białorusi transparenty. Transparenty wyrażające ich sprzeciw wobec dyktatora i zbrodniarza, który niszczy ich społeczeństwo oraz te mówiące o „zatrzymaniu krwawego reżimu” – napisano.

– To był ich sprzeciw wobec dyktatora, którego system prześladuje w kraju również Polaków, zwalcza polskość, zamyka polskie szkoły, niszczy ważne dla każdego Polaka miejsca pamięci. Dyktatora, który w celowy i planowy sposób od lat wysyła nam tysiącami niechciane prezenty na granicę – dodali ultrasi.

– U siebie za takie transparenty trafiliby do kolonii karnej. Klub uwielbia w podniosły sposób opowiadać o wartościach przy różnych 'marketingowych okazjach’, rzeczywistość jednak okazała się zupełnie inna. Wczoraj i przez cały tydzień poprzedzający mecz, bo od momentu spotkania klubu w MSZ(!) działy się rzeczy przedziwne. Jeśli ktoś wyżej od tych wartości stawia strach przed karą od UEFA, to powinien się poważnie nad sobą zastanowić. Są pewne granice. Wczorajsze zachowanie klubu to dramat i wstyd – podkreślono na zakończenie.

Były piłkarz poszukiwany. Zagrał w ponad 100 meczach w Ekstraklasie

„Fakt” przekazał niepokojące informacje dotyczące Adama Banasia. Były piłkarz wielu ekstraklasowych klubów zaginął. Policja prowadzi obecnie jego poszukiwania.




Banaś w przeszłości grał między innymi w Piaście Gliwice, Górniku Zabrze czy Zagłębiu Lubin. W sumie na poziomie Ekstraklasy uzbierał 121 występów. Swoich sił próbował także zagranicą. W 2014 roku wyjechał do Azerbejdżanu, ale już rok później zakończył karierę.

„Pożyczał i uciekał”

Po karierze 41-latek nie pozostał przy piłce, wobec czego słuch o nim zaginął. Aż do teraz. „Fakt” podaje, że Banaś zaginął i jest poszukiwany przez policję. Były piłkarz miał pożyczyć sporą sumę pieniędzy od różnych osób. Obecnie nie ma z nim żadnego kontaktu.




– Już nigdy więcej nie pożyczę nikomu pieniędzy. Nawet jego żona nie wie, gdzie on jest, ani na co mu były potrzebne te pieniądze. Po zakończeniu kariery piłkarskiej próbował zostać deweloperem, ale mu nie wyszło. Później wielokrotnie zmieniał miejsce zamieszkania. Pożyczał i uciekał – przyznała Claudia Stachowiak, która pożyczyła 41-latkowi 3 tysiące funtów.

– Pożyczyłem mu 20 tysięcy złotych. Mówił, że coś buduje i potrzebuje dokapitalizowania inwestycji. Spisaliśmy umowę, wręczyłem mu pieniądze i tyle. Wielokrotnie pisałem, dzwoniłem, rozmawiałem z nim. Obiecywał, że odda. Minęło już pięć lat i nie oddał – dodał z kolei Marcin Wąsiak, były prezes Ruchu Radzionków.

– Prowadzimy tę sprawę. Z całą pewnością prędzej czy później każdy podejrzany trafia w nasze ręce i zostaje pociągnięty do odpowiedzialności. Nie przypominam sobie, by ktoś ścigany przez gliwicką jednostkę uniknął sprawiedliwości – oznajmił Marek Słomski z gliwickiej policji.

Lukas Podolski i Sławomir Peszko zagrają na turnieju Spodek Super Cup 2025! Widowisko w Katowicach

Na początku przyszłego roku odbędzie się druga edycja Spodek Super Cup w Katowicach. W turnieju udział weźmie osiem drużyn. Pojawią się na nim gwiazdy w postaci Lukasa Podolskiego czy Sławomira Peszko.




W 1998 roku odbył się turniej piłkarski w legendarnym, katowickim Spodku. Impreza zakończyła się jednak zadymą kibicowską. Po 26 latach przerwy za sprawą inicjatywy Grzegorz Górskiego, turniej w legendarnej hali ponownie się odbył. Już 11 stycznia czeka nas kolejna edycja.

Podolski vs Peszko

Na turnieju zobaczymy między innymi drużynę Górnika Zabrze, która pojawiła się na nim także na początku bieżącego roku. Wówczas udziału w imprezie nie wziął jednak Lukas Podolski. Teraz ma być inaczej.

– Staram się, żeby zagrać w turnieju w Spodku. Oczywiście nie patrzę daleko w przyszłość, życie jest z dnia na dzień, dużo się może wydarzyć, dlatego nie patrzę, co będzie za miesiąc, za dwa. W Niemczech były kiedyś Hallen-Masters, w których grały Bayern Monachium, Borussia Dortmund, FC Koeln i byli w nich zawodnicy nie z drugich zespołów, ale podstawowi, nawet ci, którzy grali w reprezentacji Niemiec. Szkoda, że już tego nie ma, bo ja kocham grać w hali, pięciu na pięciu, czterech na czterech. Dużo się dzieje, fajna atmosfera. Cieszę się, że taka edycja była znowu w Polsce, tutaj w Katowicach i myślę, że to jest fajne wydarzenie. Jest taki plan, żeby to nie było co dwa lata, tylko corocznie, bo to jest coś pięknego. Jest wtedy przerwa, nie ma piłki, ludzie się nudzą i myślę, że taki turniej, to jest coś pięknego, fajnego. Dobrze byłoby, żeby najwięcej drużyn brało w tym udział, nie tylko na Śląsku, ale w całej Polsce, bo to dla mnie coś fajnego – przyznał „Poldi”.

– Sam zaczynałem na ulicy, grało się wtedy trzech na trzech, czterech na czterech. Przypominam sobie czasy w Niemczech 25 lat temu, to było piękne wydarzenie, teraz grają tylko niestety oldboje, bo każdy gdzieś tam się boi o kontuzje, nie wiem dlaczego. Ja nie będę odstawiał nogi, bo nigdy tego nie robię, zawsze gram o wygraną. Cieszę się na to wydarzenie, fajnie, że będę kibice. Mogą też przyjść rodziny z dziećmi, nie tylko fani. Może będzie brzydka pogoda, to mogą wejść do Spodka, będzie fajna zabawa. Nie było rok temu, ale myślę, że teraz będę i cieszę się na ten dzień – dodał piłkarz Górnika.




Poza Górnikiem w wydarzeniu wezmą udział: GKS Katowice, słowacki Spartak Trnawa, czeski Banik Ostrawa, JKS Jarosław, Wisłokę Dębica, ROW Rybnik. Zobaczymy również Drużynę Gwiazd bukmachera Superbet.

Bilety na wydarzenie są już dostępne. Możecie je kupić tutaj: spodeksupercup.pl.

Hansi Flick wprowadził surowe zasady w FC Barcelonie. Pedri porównał je z metodami Xaviego

Pedri ujawnił, jakie zasady wprowadził Hansi Flick do szatni FC Barcelony. Niemiec surowo karze zawodników za spóźnienia na treningi. Porównano go z metodami Xaviego.




Hansi Flick znakomicie wprowadził się do FC Barcelony. Niemiecki szkoleniowiec notuje kapitalne wyniki i, jak na razie, jego Blaugrana przegrała tylko dwa mecze na szesnaście rozegranych.

Nie ma spóźniania

Jak się okazuje, poza dobrymi wynikami, Flick wprowadził do Barcelony także swoje zasady. Jak zdradził Pedri, trener nie akceptuje spóźnialstwa. Jak relacjonuje pomocnik – jeśli nie przyjdziesz na trening o ustalonej porze – nie grasz.

– Jeśli spóźnisz się u Hansiego Flicka, to po prostu nie grasz w następnym meczu. Zawsze przychodzę 10 minut wcześniej, aby przestrzegać punktualności. Raz już była taka sytuacja z Kounde, gdzie nie zagrał w meczu z Alaves, ponieważ spóźnił się – wyjawił Pedri.

W rozmowie z „Cuatro” Pedri porównał metody Flicka z metodami Xaviego. Z jego relacji wynika, że Hiszpan też miał swój sposób na kontrolowanie spóźnień. Były to kary finansowe.




– U Xaviego była kara finansowa. Za pierwsze spóźnienie się było 5 tysięcy euro, za następne 10 tysięcy i za jego kadencji raz zaspałem. Było to po meczu Ligi Mistrzów. Wróciliśmy o 4 nad ranem i mój budzik nie zadzwonił – opowiadał.

– Gdy wstałem, miałem dużo połączeń od Ferrana Torresa i Carlosa Navala. To była sesja regeneracyjna, która zaczęła się o 12:00 i ostatecznie spóźniłem się pięć minut. Oczywiście, zapłaciłem karę – podsumował.

FC Barcelona ma obecnie aż dziewięć punktów przewagi, nad drugim w tabeli La Ligi, Realem Madryt. Na cztery dotychczasowe mecze w Lidze Mistrzów Blaugrana wygrała trzy. Przegrała tylko z AS Monaco w pierwszej kolejce.

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.