Łukasz Skorupski wrócił do afery premiowej i konflikcie z Lewandowskim. „Pogadaliśmy po męsku”

Ponownie wróciliśmy do niesławnej afery premiowej. Tym razem Łukasz Skorupski w rozmowie z „WP Sportowe Fakty” opowiedział o swojej konfrontacji z Robertem Lewandowskim. Panowie mieli odbyć męską rozmowę i wyjaśnić sobie wszystkie nieścisłości. 




Odnośnie afery premiowej, która wydarzyła się podczas mistrzostw świata w Katarze w 2022 roku, usłyszeliśmy wiele różnych wersji. Sami sobie zaprzeczali piłkarze. Łukasz Skorupski po czasie udzielił wywiadu, w którym stwierdził, że piłkarze kłócili się między sobą o pieniądze obiecane przez ówczesnego premiera, Mateusza Morawieckiego. Bramkarzowi zaprzeczyli jednak później Robert Lewandowski oraz Wojciech Szczęsny, co tylko nasiliło domysły o konfliktach w kadrze.

Męska rozmowa

Teraz Skorupski ponownie wrócił do tematu w rozmowie z „WP Sportowe Fakty”. Piłkarz Bolognii zdradził, że skonfrontował się z Lewandowskim w „cztery oczy”. Sprawa miała zostać dobitnie przegadana oraz ostatecznie wyjaśniona. Co więcej, atmosfera w reprezentacji ma być już całkowicie czysta.

– O tamtych sprawach, które były, o moim wywiadzie, nie chcę rozmawiać. Dużo zostało powiedziane. Dla mnie ważne, że wszystko wróciło na dobre tory i niech tak zostanie – zaznaczył Skorupski.

– Pogadałem z „Lewym” w cztery oczy, jak prawdziwi faceci, po męsku. I jest OK. Niech tak zostanie. Sprawa jest odkręcona, dogadaliśmy się – podkreślał. 




– Wyjaśniliśmy sobie pewne kwestie, załatwiliśmy sprawę. Tak jak ci mówiłem: do tego tematu nie chcę wracać. Trzeba było się dogadać przede wszystkim dla dobra drużyny – podsumował.

Łukasz Skorupski niemal na pewno pojedzie z „Biało-Czerwonymi” na Euro 2024 jako drugi bramkarz. W niedalekiej przyszłości może nawet zająć na dłuższy czas miejsce między słupkami reprezentacji Polski. Po turnieju w Niemczech karierę w kadrze chce zakończyć bowiem Wojciech Szczęsny.

Cezary Kulesza wprost o przyszłości Michała Probierza. „Nie mamy żadnych sygnałów”

W reprezentacji Polski od dawna nie było spokojnie, jeżeli chodzi o posadę selekcjonera. Teraz wydaje się, że taki spokój w końcu może w niej zagościć. Cezary Kulesza przyznał wprost, że widzi progres w grze kadry i nie planuje zwolnienia Michała Probierza. 




Ostatnie sześć lat to ciągłe zmiany selekcjonerów w reprezentacji Polski. W 2018 roku odszedł Adam Nawałka, którego zastąpił Jerzy Brzęczek. Później ciągłe roszady powtarzały się non stop. Przyszedł Paulo Sousa, przyszedł Czesław Michniewicz, następnie zatrudniono Fernando Santosa, aż do Michała Probierza. Za ciągłymi zmianami szła także zła atmosfera, która wytworzyła się wokół „Biało-Czerwonych”.

W końcu spokój?

Zdaje się jednak, że te czasy minęły. Cezary Kulesza w rozmowie z „TVP Sport” przyznał, że widzi spory postęp w grze reprezentacji Polski. Widzi, że w końcu wytworzyła się drużyna.

Trener Probierz dotarł do tych zawodników. Dzisiaj widzimy, że kadra jest jednością. Każdy wie, po co tam jedzie. To jest najważniejsze, aby wszyscy zawodnicy dawali z siebie dwieście procent. Widzimy, że to zaczęło funkcjonować. W obecnej piłce wygrywa się zespołowością, nie indywidualnościami. Jeżeli cała drużyna chce tego samego, to zdecydowanie łatwiej jest osiągnąć dobry wynik – powiedział prezes PZPN. 




Kulesza został również zapytany o przyszłość Michała Probierza. Działacz zaznaczył, że nie widzi powodu, dla którego miałby zwalniać obecnego selekcjonera. Mało tego, decyzja ma nie być zależna od wyniku reprezentacji na Euro 2024.

Skupiamy się na mistrzostwach Europy. Nie zakładam, że po nich zapadną jakieś decyzje, choć w piłce, jak w kalejdoskopie, wszystko się zmienia. W tym przypadku myślimy tylko o Euro. Nie mamy żadnych sygnałów, aby w ogóle myśleć o przyszłości selekcjonera. Widzimy, że drużyna zrobiła progres. Za trenera Probierza ten zespół wygląda zupełnie inaczej – stwierdził.

Reprezentacja Polski udział w mistrzostwach Europy rozpocznie od spotkania z Holandią 16 czerwca. W grupie „Biało-Czerwoni” zagrają jeszcze z Austrią i Francją.

Toni Kroos zwieńczy karierę Złotą Piłką? „To będzie klarowny kandydat”

Toni Kroos po sezonie zakończy karierę. Pomocnik zamierza zagrać jeszcze w finale Ligi Mistrzów z Realem Madryt, a następnie pojechać z reprezentacją Niemiec na Euro. Po turnieju odwiesi jednak buty na kołek. Tomasz Ćwiąkała nie wyklucza scenariusza, w którym 34-latek sięgnie po Złotą Piłkę. 




We wtorek Kroos oficjalnie poinformował, że bieżący sezon będzie jego ostatnim. Niemiec rozegra jeszcze dwa mecze w Realu Madryt, a następnie pojedzie na Euro 2024, które będzie rozgrywane w jego kraju. Możliwe, że „Die Mannschaft” wygrają turniej, a „Królewscy” kolejny raz zatriumfują w LM. Byłoby to piękne zwieńczenie kariery pomocnika.

Złota Piłka

Niewykluczone również, że przy takim scenariuszu Kroos osiągnąłby coś jeszcze. 34-latek mógłby z miejsca stać się jednym z głównych faworytów do wygrania Złotej Piłki. W taką wersję wierzy przynajmniej Tomasz Ćwiąkała, który szerzej opowiedział o tym w najnowszym odcinku na swoim kanale, poświęconym właśnie piłkarzowi Realu Madryt.

– Szkoda, że zawodnik o takim wymiarze nie sięgnął po Złotą Piłkę. Biorę pod uwagę taki scenariusz, w którym reprezentacja Niemiec sięga po mistrzostwo Europy (…), a Real wygrywa Ligę Mistrzów. To będzie jeden klarowny kandydat – ocenił Ćwiąkała. 




Real Madryt najbliższy mecz rozegra 25 maja z Betisem. Kolejnym spotkaniem będzie finał Ligi Mistrzów z Borussii Dortmund 1 czerwca. Kroos ma spore szanse, żeby zagrać w każdym z tych meczów. Następnie czeka go wyjazd na mistrzostwa Europy.

Papszun dostanie sporą kasę na letnie transfery. Celem ponownie gwiazda Ekstraklasy

Wiele wskazuje na to, że Raków Częstochowa przejdzie gruntowną przebudowę. Marek Papszun ma otrzymać spore środki na transfery, a jednym z głównych celów ma być Erik Exposito ze Śląska Wrocław. „Medaliki” o gwiazdkę „Wojskowych” będą musieli jednak powalczyć z Legią Warszawa. To nie jest jednak jedyny piłkarz, o którego będą starać się tego lata. 




Marek Papszun oficjalnie wraca do Rakowa. Szkoleniowiec został już ogłoszony nowym-starym trenerem ekipy z Częstochowy. Według medialnych informacji ma on dostać od klubu znaczącą podwyżkę względem tego, co zarabiał wcześniej. Mało tego, Michał Świerczewski ma zapewnić 49-latkowi sporą kasę na letnie wzmocnienia.

Bój o gwiazdę ligi

Sporo informacji odnośnie celów Rakowa na nadchodzące okienko transferowe przekazał Tomasz Włodarczyk. Dziennikarz na kanale „Meczyków” stwierdził, że „Medaliki” interesują się Aleksandrem Bobkiem z ŁKSu Łódź. Problemem w jego przypadku jest jednak zainteresowanie z Włoch. Młodego bramkarza chcą ściągnąć Torino, Monza czy Cagliari.

Innym celem na letnie okienko ma być Kacper Chodyna z Zagłębia Lubin. Piłkarzem „Medziowych” mają się jednak również interesować zagraniczne kluby. Skrzydłowy w tym sezonie rozegrał 32 mecze, w których zanotował 7 goli i dołożył 9 asyst.




– Raków pyta o piłkarzy, których potem można by było sprzedać. Ale Chodyna to prędzej wyjedzie za granicę, niż do Rakowa – twierdzi Włodarczyk. 

Dziennikarz dodał również, że Raków ponownie chce spróbować powalczyć o Erika Exposito. Sytuacja tym razem jest o tyle prostsza, że kontrakt Hiszpana ze Śląskiem Wrocław wygasa wraz z końcem sezonu. Problemem może się jednak okazać Legia Warszawa, która również monitoruje jego sytuację i oferuje 700 tysięcy euro. Napastnik ma mieć także ofertę z Bliskiego Wschodu.

– Wydaje mi się, że ta furtka zagraniczna jest bliższa, bo oferta z Bliskiego Wschodu to 1,3 miliona euro. To prawie dwa razy tyle, co oferuje Legia – oznajmił „Włodar”.

Wzruszające nagranie z szatni Liverpoolu. Tak Klopp pożegnał piłkarzy. „Kocham was” [WIDEO]

Juergen Klopp nie będzie dłużej trenerem Liverpoolu. W niedzielę po raz ostatni poprowadził „The Reds” w roli ich szkoleniowca. Klub opublikował w mediach społecznościowych nagranie z szatni przed meczem z Wolverhampton. Niemiec wygłosił płomienne przemówienie. 




Niedziela na Anfield była pełna wzruszeń. Juergen Klopp poprowadził Liverpool po raz ostatni i został pożegnany przez kibiców. Pożegnano również sztab szkoleniowy oraz odchodzących piłkarzy. Niemiec zabrał głos na murawie i podziękował fanom zasiadającym na trybunach.

Płomienne przemówienie

Wcześniej Klopp pożegnał się również ze swoimi zawodnikami. Jeszcze w szatni wygłosił pożegnalną przemowę, co zostało uwiecznione przez klub. Teraz nagranie trafiło do internetu na kanał social media Liverpoolu.

– Futbol, jaki potraficie grać, jest absurdalnie dobry. Nie mogę się doczekać obserwowania, jak się rozwijacie i stawiacie kolejne kroki – zaczął Niemiec. 

– Czy mogliśmy zrobić coś lepiej? Tak, zawsze jest to możliwe. Ale czy poradziliśmy sobie lepiej niż można się było spodziewać. Tak. Odbudowanie czołowej drużyny zajmuje sporo czasu, a wy dokonaliście tego w mgnieniu oka. Potem moje oczekiwania wzrosły i nie mogliśmy utrzymać tempa. W tym był problem – ocenił. 




– Chcę powiedzieć, że kocham was. To było znakomite. Dziękuję za tę podróż. Jestem z was bardzo dumny. Jestem też dumy z tego, że pozwolono mi być częścią tego wszystkiego. Dziękuję, dla was nie ma granic, chłopaki – zaznaczył Klopp. 

Wiadomo już, że od przyszłego sezonu Liverpool będzie prowadzony przez Arne Slota. Holender jest obecnie szkoleniowcem Feyenoordu, którego prowadzi od 2021 roku. W sumie poprowadził go w 148 meczach, zdobywając mistrzostwo oraz Puchar Holandii.

Puchar ze sklepu dla Lechii za wygranie 1. ligi. Internauci oburzeni postawą organizatorów

Lechia Gdańsk wygrała 1. ligę i zameldowała się ponownie w Ekstraklasie. Internauci zauważyli jednak, że trofeum, które dostali gdańszczanie za zajęcie pierwszego miejsca… można nabyć w sklepach z pucharami. 




W niedzielę odbyły się Derby Trójmiasta. Lechia Gdańsk ograła w nich Arkę Gdynia (2-1), mimo gry w osłabieniu po czerwonej kartce dla Chindrisa. Tym samym ekipa Szymona Grabowskiego oficjalnie wygrała rozgrywki Fortuna 1. Ligi i pewnie awansowała do Ekstraklasy.

Trofeum ze sklepu

W związku z wygraniem ligi, Lechia Gdańsk otrzymała puchar. Jak się jednak okazało, trofeum można nabyć… w sklepie. Internauci szybko dotarli do identycznego pucharu i wytknęli organizatorom rozgrywek brak dedykowanej statuetki.

Warto jednak zaznaczyć, że nie jest to odosobniony przypadek. Kolejni użytkownicy, którzy odpowiadali na tweeta Michała Mączki zauważyli, że podobne praktyki są stosowane przy zdobyciu mistrzostwa Polski przez piłkarki czy w hokeistów.

AS Monaco stawia na Radosława Majeckiego! Polak podpisze nowy kontrakt

Świetna forma w drugiej części sezonu Radosława Majeckiego ma przynieść efekty w kolejnej kampanii. Polak ma na stałe wskoczyć do składu AS Monaco. Mało tego, podpisze nowy, czteroletni kontrakt!




Majecki długo czekał na swoją szansę we Francji. Od transferu do Monaco w 2020 roku siedział na ławce rezerwowych lub ogrywał się w belgijskim Cercle Brugge. W bieżącym sezonie otrzymał jednak szansę w meczu pucharowym z Lens (3-2) i skrzętnie ją wykorzystał.

Piękny sen trwa

24-latek grał później w kolejnych meczach Pucharu Francji z Rodez i Rouen, ale na stałe do pierwszego składu wszedł po kolejnym meczu z zespołem Przemysława Frankowskiego. Tym razem w Ligue ponownie stanął przeciwko Lens, a Monaco znowu wygrało 3-2. Od tamtej pory nie oddał miejsca w składzie i zakończył sezon z 12 meczami na koncie. Zaliczył przy tym aż siedem czystych kont.




Okazuje się, że na tym przygoda Majeckiego z Monaco się nie skończy. Władze klubu są na tyle zadowolone z jego postawy, że zamierzają postawić na Polaka na dłużej. Fabrizio Romano twierdzi, że golkiper ma podpisać nowy kontrakt do 2028 roku.

Duża zmiana w 2. lidze na horyzoncie! Kluby głosują za powiększeniem rozgrywek

Sezon 2023/24 powoli dobiega końca. Za kulisami toczą się natomiast rozmowy o przyszłym kształcie 2. ligi. Kluby są za powiększeniem tabeli do 20 zespołów. Decyzja ma zapaść w poniedziałek 20 maja na zarządzie PZPN. 




Kilka dni temu na kanale „Ligowiec” pojawiła się informacja o wprowadzeniu baraży do 3. ligi. Zagrać miałyby w nich drużyny z drugich miejsc z każdej grupy, a zwycięzca zyskałby awans. Dla ekip grających w 2. lidze znaczyłoby to natomiast, że spadałoby z niej aż pięć klubów.

Powiększenie

Informacja odbiła się szerokim echem i jest głośno komentowana. W przypadku zwiększenia ilości spadków i wprowadzenia baraży, wygląd ligi zmieniałby się diametralnie co sezon. „TVP Sport” ustaliło, że znaleziono alternatywne wyjście z tej sytuacji. Pomysł zakłada powiększenie 2. ligi do 20 występujących w niej zespołów. Decyzja ma zostać podjęta na zarządzie PZPN 20 maja.

Jeżeli udałoby się przyklepać nowe zasady, to w kończącym się sezonie z 2. ligi spadłyby tylko dwie drużyny. Za jednym zamachem spełniłyby się także oczekiwania ekip z 3. ligi, które uzyskałyby dodatkowe miejsca w rozgrywkach.




– Władze ligi stoją więc przed sporym wyzwaniem. Będą musiały zdecydować, jaki wybrać kształt zmagań. Według naszych informacji, opcja z 18 zespołami i aż pięcioma spadkowiczami spotkała się z dużym oburzeniem wśród drugoligowców. Stąd odpowiedź z 20-zespołowym wariantem rozgrywek – czytamy na „TVP Sport”. 

Usyk nie nacieszy się długo czterema pasami. Ukrainiec straci jeden z nich za „mniej niż dwa tygodnie”

Ołeksandr Usyk nie będzie długo cieszyć się z czterech pasów mistrza świata. Wkrótce jeden z nich może utracić. Wszystko przez zapisy kontraktowe. 




W nocy doszło do wielkiego pojedynku między Tysonem Furym a Ołeksandrem Usykiem. „Walka stulecia” zakończyła się po dwunastu rundach zwycięstwem Ukraińca, na którego głosowali sędziowie. Tym samym ma on na koncie cztery pasy mistrza świata federacji: WBO, WBA, WBC i IBF. To pierwszy taki przypadek od niemal 25 lat, kiedy tyle samo pasów dzierżył Lennox Lewis.

Krótka radość

Wiele wskazuje jednak na to, że Usyk długo czterema pasami się nie nacieszy. Dziennikarz Dan Rafael poinformował, że „za mniej niż dwa tygodnie” bokser straci pas IBF. Powodem mają być kontrakty podpisane przez niego oraz Fury’ego. Umowy nałożyły na nich obowiązek zwakowania tytułu przed zaległą walką obowiązkowego pretendenta Filipa Hrgovicia z Danielem Dubois.




Pojedynek ma odbyć się już 1 czerwca. Hrgović czeka na walkę o mistrzostwo świata już półtorej roku. Do tej pory nie przegrał żadnego z 17 stoczonych starć. Głośno mówi się, że wygrany wspomnianej walki zmierzy się jesienią z Anthonym Joshuą. W październiku odbyć ma się natomiast rewanż Usyk – Fury.

Zenon Martyniuk trzyma kciuki za mistrzostwo dla Jagiellonii. „Często nagrywam mecz i oglądam po powrocie”

Portal „Weszło” przeprowadził rozmowę z Zenonem Martyniukiem. Lider zespołu „Akcent” nie ukrywa, że jest kibicem Jagiellonii Białystok, a przeróbka jego hitu „Przez Twe Oczy Zielone”, jest grana na stadionie „Dumy Podlasia” po jej trafieniach. Wokalista ma wielką nadzieję, że drużyna Adriana Siemieńca sięgnie po mistrzostwo Polski. 




Sezon 2023/24 w Ekstraklasie powoli dobiega końca. Na ostatniej prostej głównymi kandydatami do tytułu mistrzowskiego są Jagiellonia Białystok i Śląsk Wrocław. Obie drużyny grają jednak jeszcze dzisiaj swoje mecze. Tak czy inaczej kwestia trofeum rozegra się za tydzień. W weekend „Duma Podlasia” podejmie Wartę Poznań, a „Wojskowi” zmierzą się z Rakowem.

Koncert i nadzieje na tytuł

Od dawna wiadomo, że swój koncert na stadionie Jagiellonii ma zagrać Zenon Martyniuk. Początkowo nie było wiadome, jak organizatorzy chcą pogodzić dwa takie wydarzenia jednego dnia, ale wątpliwości rozwiał sam wokalista „Akcentu”. Muzyk w rozmowie z „Weszło” oznajmił, że wystąpienie zaplanowane jest na 16:00, czyli na półtorej godziny przed pierwszym gwizdkiem.

– We wtorek ustaliliśmy, że koncert odbędzie się na stadionie, tyle że przed meczem. Spotkanie jest o 17.30, a my zaczniemy pewnie przed 16.00. Kibice będą się schodzić, ale w taki dzień zakładam, że wielu będzie już na trybunach. Zaśpiewam nie tylko „Przez twe bramki, brameczki strzelone”, ale też „Pszczółkę Jagę”, czyli przeróbkę naszej „Pszczółki Mai” – powiedział Martyniuk. 




Od lat wiadomo również, że Martyniuk prywatnie kibicuje Jagiellonii. Nic więc dziwnego, że trzyma kciuki za mistrzostwo.

– Mam wielką nadzieję, że Jagiellonia, ale pamiętajmy, że zostały dwie kolejki. Wystarczy zdobyć w nich cztery punkty, ale z Piastem w Gliwicach na pewno nie będzie łatwo. A może Jagiellonia wygra, Śląsk potknie się z Radomiakiem i wszystko wyjaśni się już w ten weekend? Choć z drugiej strony pewnie lepiej, by napięcie trwało do ostatniej kolejki i meczu w Białymstoku z Wartą Poznań – stwierdził.

– Staram się oglądać jak najwięcej spotkań Jagiellonii z tego sezonu. Często gram koncert w weekend, ale nagrywam mecz i włączam go po powrocie do domu – zdradził muzyk. 

Matty Cash nie pojedzie na Euro? Michał Probierz nie owijał w bawełnę. „Na dziś ma problemy”

Wielkimi krokami zbliża się moment ogłoszenia kadry reprezentacji Polski na Euro 2024. Dość niespodziewanie może nie znaleźć się w niej miejsca dla… Matty’ego Casha! Michał Probierz zabrał głos w kwestii piłkarza Aston Villi na łamach „WP Sportowe Fakty”. 

Prawy defensor miał z miejsca stać się podstawowym zawodnikiem „Biało-Czerwonych”. Od czasu, gdy uzyskał polski paszport nie spełnił jednak pokładanych w nim oczekiwań. Do tej pory zanotował 15 występów w kadrze, ale podczas dotychczasowej kadencji Michała Probierza nie pokazał się z najlepszej strony.




Na ostatnim zgrupowaniu Cash zagrał tylko 11 minut w meczu z Estonią. 26-latek wszedł na murawę z ławki rezerwowych, ale szybko doznał kontuzji mięśnia dwugłowego uda, co wykluczyło go z kolejnego spotkania w finale baraży o Euro 2024.

Nie pojedzie?

Obecnie Cash wciąż zmaga się z problemami zdrowotnymi. Z tego powodu opuścił też ostatni mecz Aston Villi z Liverpoolem (3-3). Pod sporym znakiem zapytania stoi także jego wyjazd do Niemiec na Euro. Sztab reprezentacji Polski utrzymuje stały kontakt z jego klubem, aby na bieżąco monitorować stan zdrowia 26-latka. Michał Probierz nie ukrywa jednak, że nie wyklucza, iż Casha zabraknie na turnieju.

– W marcu zdecydowanie większa część zawodników występowała w klubach regularnie i była to bardzo istotna zmiana względem moich pierwszych zgrupowań. Na dziś Matty Cash ma problemy – powiedział selekcjoner na łamach „WP Sportowe Fakty”. 




– Lekarze klubowi Aston Villi rozmawiają ze sztabem medycznym reprezentacji. Może się okazać, że Casha nie będzie na EURO, ale to lekarze zdecydują – dodał. 

Reprezentacja Polski pierwszy mecz na Euro 2024 rozegra 16 czerwca. Rywalem „Biało-Czerwonych” będzie Holandia. Następnie w grupie czekają nas jeszcze spotkania z Austrią i Francją.

Ogromny skandal w Holandii. Sędzia zawieszony dożywotnio za świętowanie z drużyną, której sędziował

Do gigantycznego skandalu doszło w 4. lidze holenderskiej. Sędzia został dożywotnio zdyskwalifikowany za świętowanie zdobycia pucharu z jedną z drużyn, której sędziował. Jej przeciwnikom pokazał cztery czerwone kartki, a w meczu doliczył aż piętnaście minut.




St. George wygrało w niedzielę mecz z SV De Valken, czym zapewniło sobie tytuł mistrzowski 4. ligi holenderskiej. Spotkanie sędziował niejaki Jan Smit, który w trakcie meczu podjął kilka bardzo kontrowersyjnych decyzji.

61-latek miał wyrzucić z boiska trzech piłkarzy Valken, a także członka sztabu szkoleniowego. Następnie doliczył piętnaście minut do regulaminowego czasu gry, w których St. George strzeliło gola na wagę zwycięstwa.

Skandal

Na tym jednak kontrowersje się nie skończyły. Internet obiegły nagrania z fety mistrzowskiej St. George, na których widać wspomnianego arbitra. Smit został przyłapany na świętowaniu razem z drużyną, której spotkanie dopiero co sędziował. Na filmikach widać, jak arbiter śpiewa klubowe przyśpiewki oraz podnosi z uśmiechem trofeum.




SV De Valken złożyło już skargę na sędziego, odnosząc się do jego wcześniejszych wybryków. W 2021 roku Smit został już bowiem zawieszony za „niewłaściwe zachowanie”. Tym razem kara od KNVB (holenderski związek) będzie dużo dłuższa. 61-latek został zawieszony dożywotnie.

Co za historia! Rzucił piłkę w wieku 30 lat i przeszedł na Islam. Zaraz zostanie miliarderem

Debiut w Premier League wieku 28 lat i emerytura już dwa lata później. Przejście na Islam, inwestycja i zebranie fortuny. Tak można opisać Jose Ignacio Peleteiro, hiszpańskiego, byłego piłkarza, który zmienił swoje życie radykalnie, co okazało się dla niego strzałem w „dziesiątkę”. Już niedługo może zostać miliarderem. 




Peleteiro, znany bardziej jako Jota, szkolił się piłkarsko w akademiach Celty, zaliczając nawet epizod w Realu Madryt. Nigdy nie przebił się jednak do seniorskiej drużyny, a w 2013 roku rozpoczął tułaczkę po klubach. Spędził trochę czasu na wypożyczeniach w Eibar i Brentford, po czym udało mu się dostać do Birmingham City. Stamtąd natomiast trafił do Aston Villi. W 2020 roku wrócił do Hiszpanii i został piłkarzem Deportivo Alaves, ale po upływie niecałego roku zakończył karierę. Miał wówczas na karku zaledwie 30 lat.

Strzał w „10”

Po odwieszeniu butów na kołek, Jota postanowił zmienić swoje życie o 180 stopni. Hiszpan zdecydował się przejść na Islam, a w sieci szybko pojawiły się nagrania, na których wymawia szahada (muzułmańskie wyznanie wiary). Mimo zmiany wiary został przy swoim imieniu i nazwisku.

Nie był w tym przypadku jednak odosobniony. Wcześniej podobnego kroku dokonywali już inni piłkarze. Uprzedzili go między innymi: Nicolas Anelka, Franck Ribery czy Clarence Seedorf.

Poza konwersją Jota zdecydował się na inwestycję pieniędzy, które zarobił na grze w piłkę. Jego celem była firma Groinn, zajmującą się technologią rolniczą, której stał się większościowym udziałowcem. Niedawno spółka nawiązała natomiast współpracę z hiszpańskim rządem, dzięki czemu jej wartość ma wzrosnąć według prognoz nawet do trzech miliardów euro. Z ustaleń mediów wynika, że 31-latek wkrótce osiągnie status miliardera.




– Wartość firmy jest obecnie dziesięciokrotnie wyższa niż kwota, którą zainwestowałem. Mam już oferty sprzedaży, ale wiem, że w ciągu najbliższych trzech lat będzie ona warta znacznie więcej. (…) Jesteśmy liderami w branży technologii rolniczej – cytuje Jotę portal sportsport.ba.

Niemcy rozczarowani decyzją UEFY ws. Szymona Marciniaka. Polak dostał specjalny zakaz

Szymon Marciniak niebawem wyjedzie do Niemiec w celu prowadzenie meczów podczas Euro 2024. Jak poinformował Szymon Borczuch z „TVP Sport”, polski arbiter otrzymał od UEFA zakaz w kwestii publicznych wypowiedzi. Obowiązywać ma on do zakończenia turnieju. 




Euro 2024 rozpocznie się za niecały miesiąc. We Frankfurcie trwają obecnie specjalne warsztaty dla sędziów, w których biorą udział arbitrzy wyznaczeni do prowadzenia meczów na mistrzostwach Europy. W tym zaszczytnym gronie znalazł się również Szymon Marciniak.

Zakaz

Większość sędziów obecnych we Frankfurcie była do dyspozycji dziennikarzy. Szymon Marciniak nie miał jednak możliwości kontaktu z mediami. Według „TVP Sport” Polak miał otrzymać od UEFA zakaz w tej sprawie, co ma bezpośredni związek z ostatnim zamieszaniem wokół Polaka po meczu Ligi Mistrzów.

Przypomnijmy, że przy okazji rewanżowego meczu Realu Madryt z Bayernem Monachium, Marciniak podjął kontrowersyjną decyzję, która odbiła się szerokim echem na świecie. Niemcy mają do tej pory ogromny żal do naszego arbitra, gdyż decyzja tyczyła się gola zdobytego przez Matthijsa de Ligta dla Bawarczyków.




Na warsztaty zjechała się spora ilość dziennikarzy właśnie z Niemiec. Ich celem była rozmowa konkretnie z Marciniakiem. Nie trudno się domyśleć więc, że chcieli oni zadać mu pytania odnośnie wspomnianego meczu. Spotkał ich jednak zawód.

– UEFA wycisza szum wokół Szymona Marciniaka. Podczas warsztatów przed EURO była możliwość porozmawiania z każdym sędzią turnieju poza Polakiem – pisze Szymon Borczuch z „TVP Sport”.

– UEFA wprowadziła embargo ad hoc. Na miejscu było dużo niemieckich dziennikarzy. Nie kryli, że przyjechali do Marciniaka – dodał dziennikarz.