Artur Wichniarek o formie Lewandowskiego: „Robert nie przyzwyczaił się do niestrzelania goli”

Robert Lewandowski w ostatnim czasie znalazł się w nieco gorszej formie. 33-latek nie strzelił bramki w trzech spotkaniach z rzędu, co rzadko mu się zdarza. Nad sytuacją Polaka w felietonie dla „Przeglądu Sportowego” pochylił się Artur Wichniarek. 

Snajper Bayernu Monachium przyzwyczaił nas do swojej regularności. Lewandowski w zeszłym sezonie pobił rekord Gerda Mullera, zaś w obecnych rozgrywkach kontynuował swoją strzelecką passę. W ostatnim czasie coś się jednak zacięło.

Kryzys?

Od trzech meczów 33-latek nie był w stanie umieścić piłki w siatce. Zarówno w meczu Bayernu z Eintrachtem (1-2) oraz w dwóch spotkaniach reprezentacji Polski: z San Marino (5-0) i Albanią (1-0). Ostatni raz, kiedy „Lewy” zanotował bramkę miał miejsce 29 września. Wówczas w Lidze Mistrzów dwukrotnie ustrzelił Dynamo Kijów (5-0).

Z tego powodu niemieckie media zaczęły pisać o kryzysie Lewandowskiego. „Sport Bild” sugerował, że Polak nie jest zadowolony z sytuacji w klubie oraz jest sfrustrowany zainteresowaniem Bawarczyków Erlingiem Haalandem. Władze „Die Roten” zdążyły już jednak zdementować te doniesienia.

Głos w sprawie domniemanego kryzysu zabrał także Artur Wichniarek. W felietonie dla „Przeglądu Sportowego” były piłkarz tłumaczył sytuację kapitana reprezentacji Polski.

– Widać wyraźnie, że Robert nie przyzwyczaił się do niestrzelania goli. Obecna sytuacja go zaskakuje. Było widać, że Robert bardzo chciał przełamać niemoc strzelecką. Z drugiej strony, nie jest tak, że Polak ma słabe wejście w sezon, wręcz przeciwnie – napisał.

– Lewy nie ma kryzysu, tylko znalazł się w sytuacji, do której ani siebie, ani nas nie przyzwyczaił. Nie zdobył bramki w trzech kolejnych meczach kadry i w dwóch spotkaniach Bundesligi, co jest rzadkością. Nie sądzę, żeby ten dwumecz miał decydować o przyznaniu Złotej Piłki. Jeśli miałoby tak być, to uważam, że trzeba by schować ten plebiscyt do szafy – dodał.

Mimo gorszej formy Lewandowski i tak prowadzi w tabeli strzelców Bundesligi. 33-latek strzelił siedem bramek w trwających rozgrywkach, podobnie jak Erling Haaland. Norweg zaciął się w tym samym momencie co snajper Bayernu.

Zapowiedziano strajk sędziów! Arbitrzy atakują Polski Związek Piłki Nożnej

Sędziowie oficjalnie ogłosili strajk przeciwko Polskiemu Związkowi Piłki Nożnej. Arbitrzy protestować będą z powodu niezadowolenia z podwyżek i braku należytej ochrony prawnej. Wszystko opisano w oświadczeniu na profilu „Strajk Sędziów Piłkarskich” na Facebooku.

Sędziowie prowadzący mecze na profesjonalnym szczeblu mają zapewnione komfortowe warunki pracy. Choć narażeni są na duży stres, to w związku z tym otrzymują całkiem niezłe wynagrodzenie. Dużo gorzej ma się natomiast sytuacja niżej.

Dosyć

Arbitrzy, którzy prowadzą nieprofesjonalne mecze oraz traktują ten zawód jako dodatek mogą jednak narzekać. Często są także ofiarami ataków słownych lub cielesnych, czy to ze strony zawodników, czy to działaczy klubów.

W związku z powyższym grupa sędziów zdecydowała się zejść z PZPN-em na wojenną ścieżkę. W mediach społecznościowych ogłoszono strajk.

– Protest Sędziów Piłki Nożnej odbędzie się w dniach 30-31 października 2021 roku. Ma to na celu zasygnalizowanie problemu jakim są skandalicznie niskie stawki sędziowskie, które w porównaniu do zarobków corocznie tracą na wartości praktycznie od 2003 roku. Obiecane podwyżki o 30-40 zł od 2022 roku nie satysfakcjonują nikogo, a rosnące koszty (w tym paliwo po 6 zł) sprawiają, że z miesiąca na miesiąc ubywa sędziów i obserwatorów w niższych ligach. Ponadto w ostatnim czasie nasilająca się agresja do sędziów i fala hejtu wylewana przez działaczy sprawia, że sędziowie nie chcą sędziować meczów – napisano na profilu „Strajk Sędziów Piłkarskich” na Facebooku.

– Sytuacja jaka nastąpi w dniach 30-31.10.2021 roku nie jest żadnym buntem, a jedynie koniecznością przekazania opinii publicznej i nieświadomym działaczom skali problemu. Nie jest to również inicjatywa przedstawicieli władz sędziowskich tylko głos sfrustrowanych sędziów piłkarskich. Arbitrzy to większości pasjonaci, którzy pragną z najwyższą fachowością prowadzić zawody piłkarskie, ciągle doskonaląc swój warsztat. Chcą za to otrzymywać adekwatne do bieżących zarobków wynagrodzenie – dodano.

Żądania

Sędziowie mają do Związku kilka postulatów. O tym także napisano w oświadczeniu.

– Proszę nie identyfikować z akcją żadnych konkretnych osób a problem nie pojawił się wczoraj tylko narasta od kilku lat! Postulaty jakie wnosimy to:

– Zdecydowana i adekwatna do rosnących zarobków podwyżka ekwiwalentów od 1 stycznia 2022 roku,

– Ochrona prawna i związkowa dla sędziów piłkarskich w związku z wydarzeniami jakie miały miejsce w ostatnim czasie(naruszenie nietykalności cielesnej sędziów), tzn. radykalne zwiększenie kar za takie zachowanie.

– Udział przedstawiciela sędziów w spotkaniu z PZPN w partycypowaniu przy tworzeniu nowych stawek od 2022 roku.

W oczekiwaniu na reakcję PZPN – Sędziowie Piłkarscy – podsumowano.

PSG wytypowało następcę Mbappe. Oferują największą pensję w klubie

Przyszłość Kyliana Mbappe nadal budzi spore emocje. Paris Saint-Germain ma świadomość, że ich największy gwiazdor planuje w najbliższym czasie zmienić klub. Z tego powodu szukają dla niego następcy. 

Być może jeszcze nie zimą, ale latem Mbappe pożegna się z PSG. Już podczas ostatniego okienka bardzo głośno było o ewentualnym transferze 22-latka. Piłkarz jasno zadeklarował, że chce odejść z Francji i przenieść się do Realu Madryt.

Choć póki co działacze paryżan zablokowali transfer, to za kilka miesięcy nie będą w stanie zatrzymać piłkarza. W czerwcu 2022 roku wygasa jego kontrakt z klubem. Wówczas będzie mógł przenieść się do Madrytu na zasadzie wolnego transferu.

Gwiazda za gwiazdę?

PSG musi zatem szukać sobie następcy dla utalentowanego Francuza. Takiego prawdopodobnie już sobie upatrzyli. Santi Aouna z „FootMercato” twierdzi, że głównym kandydatem i przodującym nazwiskiem na liście życzeń paryżan jest Erling Haaland.

Klub prawdopodobnie rozpoczął już rozmowy z agentem Norwega, a więc Mino Raiolą. Wstępnie mówi się o istnie bajońskiej ofercie dla zawodnika. 21-latkowi oferowany jest dwuletni kontrakt z możliwością przedłużenia o kolejne dwa lata.

Na mocy umowy napastnik Borussii Dortmund zarabiałby aż 42 mln euro rocznie, nie uwzględniając premii! Tym samym stałby się najlepiej opłacam piłkarzem na Parc des Princes.

Bartomeu uważa, że gdyby dalej był prezesem, to Messi by nie odszedł. „Ze mną to by się nie stało”

Josep Maria Bartomeu nie jest już prezesem FC Barcelony od niemal roku. Jego posadę przejął po wygraniu wyborów Joan Laporta, który obecnie mierzy się z ogromnymi problemami. Główną winę za taki stan rzeczy ponosi właśnie jego poprzednik. W ostatnim czasie Bartomeu udzielił kilku wypowiedzi dla „Sportu” oraz dla „Mundo Deportivo”.

Na kilka miesięcy przed końcem kadencji, w październiku zeszłego roku Bartomeu podał się do dymisji. Od tamtej pory 58-latek nie udzielał się medialnie, aż do teraz.

Obrona od zarzutów

Wobec byłego prezesa Barcelony kibice mieli wiele zarzutów. Przede wszystkim jednak obwiniali go za fatalną politykę transferową i bezmyślne zarządzanie klubową kasą. Po jego nieudolnych transferach Blaugrana zmaga się z gigantycznymi problemami finansowymi.

Sam Bartomeu nie widzi jednak swojej winy w obecnym stanie Dumy Katalonii. Według 58-latka głównym powodem opłakanej pozycji Barcelony jest pandemia koronawirusa. Dodatkowo uważa, że gdyby pozostał na stanowisku, to Leo Messi nigdy nie opuściłby Camp Nou.

– Jako prezes klubu nie chciałem, żeby Messi odszedł i robiłem wszystko, co było możliwe, aby Leo nie opuścił klubu. Pozwolili mu odejść i wydaje mi się, że to zła decyzja i błąd. Ze mną w klubie to by się nie stało. Granie bez Messiego oznacza, że wiele rzeczy musi się zmienić – stwierdził Bartomeu.

– Koeman jest przygotowany do roli trenera, ale trzeba mieć cierpliwość, aby zbudować drużynę bez najlepszego zawodnika na świecie. Myślę, że mamy w składzie wielu utalentowanych, młodych zawodników. To jasne, że w tym sezonie musimy walczyć o mistrzostwo i Puchar Króla – dodał.

– Koeman przyszedł do klubu w bardzo trudnym momencie, po bolesnej porażce, i przyjął na siebie duże wyzwanie. W swoim pierwszym sezonie spisał się bardzo dobrze, wygrał Puchar Króla. Nie zwyciężyliśmy w lidze, ale nadal nie wiem dlaczego. Wydawało mi się to dziwne po wspaniałym sezonie, jaki mieliśmy – podsumował 58-latek.

Paulo Sousa zarobił już połowę tego, co Brzęczek. Gigantyczne wynagrodzenie Portugalczyka

Paulo Sousa za pracę z reprezentacją Polski zarabia krocie. Portugalczyk i jego sztab już teraz zarobił ponad 6 milionów złotych. A na tym przecież nie koniec.

W styczniu Sousa został wybrany nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Na stanowisku zmienił Jerzego Brzęczka i z automatu stał się najlepiej opłacanym szkoleniowcem „Biało-Czerwonych” w historii.

Nikt nie dostał tak dużo

Portugalczyk w kontrakcie ma zapisaną miesięczną pensję w wysokości 70 tysięcy euro, co daje w przeliczeniu prawie 320 tysięcy złotych. Dla porównania Jerzy Brzęczek otrzymywał 160 tys., zaś wynagrodzenie Adama Nawałki wahało się w granicach od 80 do 120 tysięcy zł.

Jedynie Leo Beenhakker może rywalizować z Sousą pod kątem wynagrodzenia. Holender zarabiał w 2008 roku 75 tysięcy euro miesięcznie, jednak wówczas kurs waluty wynosił 3,21, a nie tak jak obecnie, 4,57.

Krocie za zwycięstwo

Powyższe informacje pochodzą z artykułu Macieja Kmity z „WP Sportowe Fakty”. Dziennikarz wyliczył także, ile PZPN kosztuje jedno zwycięstwo Paulo Sousy.

– Jedna wygrana za jego kadencji kosztuje PZPN średnio 576 tys. zł, podczas gdy Brzęczkowi za jeden triumf federacja wypłacała 369 tys. zł, a Nawałce – 209 tys. – napisał Kmita.

Przez całą swoją kadencję Adam Nawałka otrzymał od PZPN łącznie 5,44 mln zł. Jerzy Brzęczek łącznie zainkasował z kolei 4,43 mln. Natomiast w przypadku Paulo Sousy już teraz mówi aż o 2,88 mln zł.

Źródło: „WP Sportowe Fakty” – Maciej Kmita

Łukasz Piszczek o grze w III lidze: „Nie mogę wymieniać się koszulką po każdym meczu”

Łukasz Piszczek od jakiegoś czasu dumnie występuje w koszulce LKS-u Goczałkowice-Zdrój. Na łamach sport.pl były reprezentant Polski opowiedział o swoich odczuciach związanych z grą w III lidze.

1 lipca Piszczek zakończył swoją wieloletnią przygodę z Borussią Dortmund. Nie skończył jednak kariery, a zamiast tego powrócił do Polski! 36-latek związał się z III-ligowym LKS Goczałkowice-Zdrój, klubem ze swoich rodzinnych stron.

Poziom gry

Doświadczony obrońca dobrze radzi sobie w rodzimym zespole. W rozmowie ze sport.pl zdradził, jak rywale reagują na grę przeciwko niemu.

– Na razie jestem pozytywnie zaskoczony, boiska są dobrze przygotowane i można pograć w piłkę. Rywale? Różnie reagują, ale najbardziej mi odpowiada, gdy są skoncentrowani na grze i chcą dać z siebie maksa. Wtedy mogę się sprawdzić na ich tle. Po meczu mogą mówić, że Piszczek był dobry albo słaby. Ale nie ja jestem najważniejszy, tylko drużyna, która na razie radzi sobie całkiem nieźle i to jest najistotniejsze – ocenił Piszczek.

Nie wymienia się koszulkami

36-latek opowiedział także, że przeciwnicy często chcą dostać jego koszulkę po meczu. Niestety, często musi odmawiać. Dlaczego?

– Miałem już kilka zapytań, ale nie gram już w Borussii Dortmund i nie mogę wymieniać się koszulką po każdym meczu. W Goczałkowicach mamy ograniczony asortyment, dlatego wymiana koszulek nie wchodzi w grę – wyjaśnił.

Ekipa Piszczka zdobyła aż 32 punkty w 12 meczach III ligi. Taka dyspozycja pozwoliła LKS-owi na zajęcie pozycji lidera rozgrywkowej tabeli.

– Do końca sezonu jest jeszcze daleko. Każdy mecz traktujemy jak nowy rozdział, nie patrzymy na tabelę ani na klasę rywala. W każdym meczu chcemy grać swoją piłkę i prezentować poziom, który sobie założyliśmy. W tym sezonie gramy trochę inaczej niż w poprzednim, ale rywale już znają nasze mocniejsze i słabsze strony. Nie jest łatwo wygrywać co tydzień – stwierdził Piszczek.

Niemieckie media miażdżą Kownackiego. „Czy Fortuna dostanie te marne 1,5 mln euro?”

Niemieckie media oceniły sytuację Dawida Kownackiego w Fortunie Duesseldorf. Dziennikarze bardzo ostro odniosły się do jego transferu z Sampdorii. Mówią o „katastrofie”.

Pod koniec stycznia 2019 roku Kownacki trafił do Fortuny w ramach wypożyczenia z Sampdorii. Niemcy po roku zdecydowali się wykupić Polaka, płacąc za niego siedem milionów euro. Tym samym 24-latek stał się najdroższym piłkarzem w historii klubu z Duesseldorfu.

Regres

Z „Kownasiem” wiązano spore nadzieje. Polak zaczął jednak regularnie łapać kontuzje i opuszczać kolejne spotkania Fortuny. Nad sytuacją napastnika pochylił się nawet „Bild”, który ocenił jego pozycję w klubie. Dziennikarze w artykule poświęconym byłemu piłkarzowi Lecha Poznań wprost nazywają jego transfer „katastrofą”, zaś jego samego – „największym przegranym”.

W artykule zwrócono także uwagę na drastyczny spadek wartości 24-latka. Jeszcze w maju bieżącego roku „Transfermarkt” wycenił go na 3 mln euro. Obecnie jego wartość jest o połowę niższa, a warto pamiętać, że gdy przychodził do Duesseldorfu jego wartość oscylowała wokół 9 mln!

– Czy Fortuna kiedykolwiek dostanie, chociażby te marne 1,5 mln euro za Kownackiego? Już latem bezskutecznie próbowano znaleźć na niego kupca. Jego wartość prawdopodobnie będzie nadal spadać, a Fortunie grozi całkowita strata pieniędzy – pisze „Bild”.

W tym sezonie Kownacki zagrał w sumie 6 razy. Pięciokrotnie wystąpił w 2. Bundeslidze. Jedno spotkanie dołożył w Pucharze Niemiec. Strzelił w nim bramkę oraz zanotował asystę.

Pod koniec września Polak ponownie doznał kontuzji. Tym razem zerwał więzadło poboczne w kolanie, co ponownie wykluczyło go z gry w Fortunie.

Partnerka Jese próbowała go przejechać. Skończyło się na urazie stopy… [WIDEO]

Jese we wtorek nie wziął udziału w treningu wraz z resztą drużyny Las Palmas. Piłkarz doznał urazu stopy. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że spowodowała go… jego partnerka, próbując przejechać go samochodem.

W przeszłości z Jese wiązano wielkie nadzieje. Często wymieniano go w kontekście zostania jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Jego kariera zaczęła jednak zbaczać w niewłaściwym kierunku. Obecnie piłkarz bardziej ceni sobie życie towarzyskie, zaś z jego przygód często korzystają portale plotkarskie.

Ostra kłótnia

Ostatnio było podobnie. Jese nie wziął udziału w treningu drużyny Las Palmas z powodu urazu stopy. Jak się okazało kontuzję spowodowała jego partnerka.

Hiszpan wraz z Aurah Ruiz wybrał się na koncert do Gran Canaria Arena. Przed wyjściem z koncertu między parą doszło do kłótni. Kobieta była tak wściekła, że poszła do samochodu, po czym… próbowała przejechać 28-latka. Sytuację nagrał jeden ze znajomych piłkarza.

Jese w tym sezonie rozegrał 9 meczów dla Las Palmas. Strzelił w nich trzy bramki oraz zanotował cztery asysty. Według „Canarias7” piłkarz wróci do gry w ten weekend na derbowy mecz przeciwko CD Tenerife.

Niepokojące wieści z Niemiec. Robert Lewandowski zirytowany i przygnębiony

Robert Lewandowski znany jest ze swoich wielkich ambicji. Polak ciągle się rozwija i stara się doskonalić swoje, i tak już wysokie umiejętności. Dziennikarze „Sport Bild” piszą, że w ostatnim czasie 33-latek jest nieszczęśliwy i poirytowany.

We wtorek zakończyło się październikowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Ani w meczu z San Marino (5-0), ani w rywalizacji z Albanią (1-0) do siatki rywali nie trafił Robert Lewandowski. Tym samym napastnik przedłużył swoją strzelecką niemoc do trzech spotkań (ostatnie dwa gole strzelił Dynamo Kijów w Lidze Mistrzów).

Irytacja

Takiej passy kapitan „Biało-Czerwonych” nie miał już od dawna. Naturalnym jest fakt, że wywołuje ona u niego frustrację. Tym bardziej, biorąc pod uwagę gigantyczne ambicje i oczekiwania, jakie stawia względem siebie 33-latek.

„Sport Bild” pochylił się nieco nad sytuacją Lewandowskiego. Dziennikarze przekonują, że w ostatnim czasie sprawiał on wrażenie przygnębionego. Polak jeszcze w klubie miał wyglądać na zatroskanego jeszcze przed wyjazdem na zgrupowanie kadry.

– Przed wyjazdem na drugą w tym sezonie przerwę reprezentacyjną, Robert Lewandowski sprawiał wrażenie, jakby go coś dręczyło i przygnębiało. Zmiana nastroju była zauważalna zarówno przez kolegów z zespołu, jak i przez sztab szkoleniowy Bayernu – pisali dziennikarze.

W dużej mierze za taki stan Lewandowskiego odpowiada jego przerwana passa bramek strzelanych w Bundeslidze. Julian Nagelsmann miał nawet pocieszać piłkarza po meczu z Furth.

– W głowie Polaka krąży wiele różnych myśli, co ma związek z jego wielkimi ambicjami. Zakończenie passy bramkowej w meczu z Fuerth znacząco popsuło mu humor. Lewy był zirytowany do tego stopnia, że jeszcze na boisku, Nagelsmann pocieszał swojego gracza po meczu – czytamy.

– Nawet w spotkaniu z Eintrachtem Frankfurt (porażka 2:1), Lewandowski sprawiał wrażenie wycofanego. Wewnętrznie 33-latek narzekał, że nie potrafił wykorzystać podań i nie był wystarczająco zaangażowany w grę. Są też inne powody, które wpływają na zły nastrój Polaka – podkreśla „Sport Bild”.

Sytuacja kontraktowa

Dziennikarze „Sport Bild” wskazali możliwy powód złego poczucia Lewandowskiego. Niemieccy redaktorzy uważają, że może to mieć związek z przyznaniem władz Bayernu do zainteresowania Erlingiem Haalandem.

– Jednym z głównych powodów, który mocno zirytował Roberta Lewandowskiego, były wypowiedzi Hasana Salihamidzica w programie „Doppelpass”, który podkreślił, że klub przygląda się sytuacji Erlinga Haalanda i jego dalszej przyszłości w Borussii Dortmund – czytamy.

– Słowa dyrektora sportowego FCB nie przypadły do gustu Lewandowskiego, który zaczął na poważnie zastanawiać się nad swoją przyszłością. Odejście latem 2022 roku nie jest już wykluczone dla Roberta, choć jego umowa obowiązuje do końca czerwca 2023 roku – dodano.

Obecnie nie wiadomo, jak dalej potoczy się sytuacja „Lewego”. 33-latek niebawem wróci jednak do Monachium po przerwie reprezentacyjnej. W najbliższych dniach powinny także zapaść decyzje Bayernu odnośnie przyszłości Polaka. Dziennikarze podkreślają, że ewentualne przedłużenie kontraktu przez napastnik pozwoli mu oczyścić umysł i skupić się na grze.

– Wewnątrz klubu pojawiają się głosy domagające się szybkiej decyzji w sprawie Lewandowskiego. Jedno jest pewne – jeśli Lewy przedłuży umowę w najbliższych miesiącach, to będzie miał wolną głowę, będzie czuł respekt i będzie mógł skupić się na najlepszych występach – zaznaczono.

Źródło: „Sport Bild”
Tłumaczenie: Twitter // Gabriel Stach

Wojciech Szczęsny, niczym szef! Tak zareagował na zachowanie albańskich kiboli [WIDEO]

Reprezentacja Polski pokonała Albanię (1-0) po bramce Karola Świderskiego. Niestety cały mecz przebiegał w dosyć nerwowej atmosferze. Na boisku padał dużo fauli, lecz nie tylko na murawie sporo się działo.

Kiedy w 77. minucie Świderski strzelił bramkę po asyście Mateusza Klicha, z trybun zajmowanych przez „kibiców” gospodarzy na murawę rzucano różne przedmioty. Były to między innymi butelki czy zapalniczki. Trafiony został nawet strzelec gola, więc sędzia przerwał spotkanie.

Zawodnicy obu reprezentacji zeszli z boiska do szatni. Wszystko trwało około 20 minut, po czym arbiter wznowił mecz. Piłkarz kontynuowali rywalizację, jednak pod groźbą walkowera dla Polski, jeśli sytuacja się powtórzy.

Szczęsny szef

W meczu nie padły już żadne bramki, a „Biało-Czerwoni” utrzymali swoje prowadzenie. Pod koniec spotkania ponownie puściły nerwy albańskim „kibicom”. Gdy Wojciech Szczęsny chciał wznowić grę z piątego metra, obok niego wylądowała zapalniczka. Golkiper podniósł ją, po czym zaczął ironicznie bić brawo.

To jednak nie było wszystko. Dwie minuty później sędzia zakończył mecz, co ponownie zdenerwowało kiboli. W pole karne Szczęsnego pofrunęły kolejne przedmioty, w tym butelki z wodą. Bramkarz ponownie zachował stoicki spokój. Podniósł jedną z butelek i uszczknął sobie z niej łyka.

Trzech faworytów do wygrania Złotej Piłki! Francuscy dziennikarze wskazali swoje typy

Choć galę Złotej Piłki zaplanowano dopiero na 29 listopada, to w mediach już wskazywania są faworyci do zwycięstwa w plebiscycie. Dziennikarze „L’Equipe” wskazali piątkę piłkarzy, mających szansę na zgarnięcie nagrody. 

W zeszłym tygodniu ogłoszono 30 nominowanych zawodników do wygrania Złotej Piłki. Zwycięzcę poznamy jednak dopiero pod koniec listopada, więc na razie możemy jedynie snuć domysły na temat ewentualnego laureata.

Piątka faworytów

W mediach już teraz pojawiło się mnóstwo spekulacji. Nad plebiscytem „France Football” pochyliła się inna francuska redakcja, a więc „L’Equipe”. Tamtejsi dziennikarze wskazali pięciu piłkarzy, którzy według nich mają największe szanse na wygranie nagrody.

Kandydatów zamieścili na okładce najnowszego wydania swojego magazynu. Francuzi wyróżnili: Leo Messiego, Cristiano Ronaldo, Jorginho, Karima Benzemę oraz Roberta Lewandowskiego.

Choć wspomnianą piątkę umieszczono na okładce, to dziennikarze wyróżnili trzech z nich, którzy są murowanymi faworytami. Postawiono na Messiego, Benzemę i Lewandowskiego.

W przypadku Argentyńczyka głównym argumentem do zwycięstwa jest wygranie Copa America. Redaktorzy zaznaczyli również wygranie Pucharu Króla z FC Barceloną. Z kolei w przypadku napastnika Realu Madryt zwrócono uwagę na formę, jaką prezentuje w klubie. Benzema stał się w ostatnim czasie liderem „Królewskich”, którego potrzebowano od odejścia Ronaldo i Ramosa. Dodano także wygraną Ligę Narodów z reprezentacją Francji.

Jeśli jednak chodzi o Roberta Lewandowskiego, to w szczególności odnotowano pobicie rekordu Gerda Mullera. Natomiast osiągnięcia klubowe 33-latka nie są zbyt okazałe. Polak ma w dorobku jedynie mistrzostwo Niemiec.

Warto jednak pamiętać o istotnej sprawie. Lewandowski niedawno odebrał Złotego buta za największą ilość goli. Taka nagroda również może mieć bezpośredni wpływ na wynik głosowania „France Football”.

PSG zapłaci 40 milionów za 19-latka? Paryżanie gotowi na pierwszy zimowy transfer

PSG zamierza wykupić piłkarza Sportingu Lizbona. Mowa o Nuno Mendesie, który do stolic Francji trafił tego lata, na zasadzie rocznego wypożyczenia. Kwota transferu definitywnego może wynieść aż 40 mln euro.

19-latek trafił do Paryża latem, jednak jego przyjście zbiegło się z zakontraktowaniem wielu innych, robiących większe wrażenie nazwisk. W tym samym czasie PSG zapewniło sobie przecież Messiego, Donnarummę, Ramosa czy Hakimiego.

To jednak właśnie wspomniany Nuno Mendes znacząco wyróżnia się w zespole paryżan. Niebawem jego dobra dyspozycja może poskutkować transferem definitywnym do hegemona Ligue 1.

Spora kwota wykupu

Obrońca już od jakiegoś czasu budził zainteresowanie na rynku transferowym. Wszystko przez jego dobre występy w barwach Sportingu. Ostatecznie tego lata trafił do PSG, które wypożyczyło go na rok. Za taką transakcję paryżanie zapłacili portugalskiemu klubowi siedem milionów euro.

Niebawem jednak ta kwota może znacząco wzrosnąć. Wzmagają się bowiem plotki o możliwym wykupieniu 19-latka przez stołeczny zespół. Według Fabrizio Romano jest to już niemal przesądzona sprawa.

Za ewentualne wykupienie talentu ze Sportingu PSG będzie musiało zapłacić 40 mln euro. Wydaje się to jednak dobrym ruchem. Choć Mendes przychodził do Paryża właściwie jedynie w ramach uregulowania zasad FFP, to z czasem przebojem wdarł się do składu Marucio Pochettino. Ostatnie mecze 19-latek rozpoczynał w podstawowym składzie.

Kolejne osłabienia w reprezentacji Albanii! Nasi rywale mają poważne kłopoty

Reprezentacja Albanii przystąpi do meczu z Polską poważnie osłabiona! Z kadry naszych rywali wypadli kolejni piłkarze. 

W poniedziałek albańska federacja poinformowała, że Sokol Cikalleshi otrzymał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Tym samym strzelec jedynej bramki dla Albanii z naszej ostatniej rywalizacji musiał opuścić zgrupowanie.

Więcej: 

Albania osłabiona przed meczem z Polską! Kluczowy piłkarz nie zagra w Tiranie

Poważne osłabienia

Okazuje się jednak, że to nie koniec problemów naszych rywali. Pozytywny wynik otrzymał także Klaus Gjasula, kolejny ważny piłkarz reprezentacji „Orłów”. Informację również przekazał Albański Związek Piłki Nożnej.

Dodatkowo Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl podaje, że we wtorek przeciwko Polsce nie zagrają: Amir Abrashi, Berat Djimsiti oraz Qazim Laci. To z kolei oznacza, że Albania do meczu przystąpi w poważnie okrojonym składzie.

Robert Lewandowski i Erling Haaland w jednej drużynie? Polak nie wyklucza takiej opcji

Duet Robert Lewandowski — Erling Haaland? Z pewnością takie połączenie byłoby koszmarem każdego obrońcy. Co o takim pomyśle sądzi Polak?

Norweg przebojem wdarł się do światowej piłki. Liczby napastnika w RB Salzburg imponowały na tyle, że zgłosiła się po niego Borussia Dortmund. W barwach BVB także świetnie sobie radzi. 21-latek w 67 występach zdobył dla dortmundczyków aż 68 goli.

Duet marzeń?

Takie statystyki młodego napastnika wzbudzają zainteresowanie wielu klubów. Haalanda w swoim składzie chciałby mieć prawdopodobnie każdy topowy europejskich zespół. Najgłośniej mówiło się jednak o Realu Madryt, Manchesterze City czy Bayernie Monachium.

W tym ostatnim nieprzerwanie pozycję napastnika okupuje natomiast Robert Lewandowski. W rozmowie z „Marca Claro” 33-latek nie ukrywał swojego podziwu dla umiejętności młodszego kolegi.

– Jesteśmy różnymi piłkarzami. On jest wspaniałym, młodym zawodnikiem z wielką przyszłością. Uwielbia grać w kontrataku, ma bardzo dobrą lewą nogę, ogromną siłę. Ja jestem napastnikiem innego typu – przyznał „Lewy”.

Ewentualny transfer Haalanda do Bayernu Monachium mógłby poskutkować stworzeniem ofensywnego duetu marzeń. Co o takim pomyśle sądzi sam Lewandowski?

– Wspólna gra? Nie jestem tym, który mówi, że nie moglibyśmy grać razem – ocenił kapitan reprezentacji Polski.

Pewność siebie przede wszystkim

Poza Haalandem w wywiadzie poruszono także inne kwestie. Lewandowski zdradził między innymi, co doradziłby samemu sobie przed laty.

– Moja rada? Bądź w 100 proc. pewny siebie. Jeśli pochodzisz z kraju takiego jak mój, w którym nie było tylu świetnych graczy na arenie międzynarodowej, jest to trudne. Udowodnij wszystkim, że bez względu na to skąd jesteś i skąd pochodzisz liczy się to, jak dobry jesteś. To zawsze miałem w głowie – przyznał napastnik.

Polak wyznał również, do czego dąży w swojej grze.

– Zawsze sądziłem, że mogę poprawiać swoje umiejętności. Być wszechstronnym graczem – teraz i w przyszłości. Chcę być napastnikiem, który może zrobić wszystko, a nie tylko tym, który trzyma piłkę przy nodze lub jest ogniwem kontrataku – oznajmił.

Jak Polacy zagrają z Albanią? Paulo Sousa postawi na najmocniejszy skład

Wielkimi krokami zbliża się drugi mecz reprezentacji Polski z Albanią. W Tiranie liczy się przede wszystkim zwycięstwo, więc Paulo Sousa nie będzie prawdopodobnie eksperymentować ze składem. Swoje przewidywania odnośnie wyjściowego ustawienia „Biało-Czerwonych” przekazał Tomasz Włodarczyk. 

Obecnie Albania wyprzedza naszą kadrę w grupowej tabeli o jeden punkt. Nasi najbliżsi rywale mają 15 punktów, podczas gdy Polacy posiadają 14 „oczek”. Ewentualna porażka może zatem przekreślić nasze szanse na wyjazd na mistrzostwa świata w Katarze.

Jak zagramy?

Wobec wysokiej stawki spotkania Paulo Sousa nie będzie kombinować ze składem. Według Tomasza Włodarczyka Portugalczyk pośle w bój najbardziej sprawdzonych kadrowiczów. Dziennikarz meczyki.pl przewiduje, że w ataku pojawi się Robert Lewandowski, wraz z Adamem Buksą.

Do składu ma także wrócić Piotr Zieliński i Grzegorz Krychowiak. Trójkę pomocników uzupełni z kolei Jakub Moder. To właśnie oni mają bardzo ważne zadanie. Przypomnijmy, że w pierwszej rywalizacji z Albańczykami całkowicie przegraliśmy walkę o środek pola. W Tiranie nie ma miejsca na taki scenariusz.

W obronie natomiast Sousa najpewniej postawi na Kamila Glika, Jana Bednarka oraz Pawła Dawidowicza. Ten ostatni przebojem wdarł się do reprezentacji Polski, a swoją wartość udowodnił, chociażby w meczu z Anglią.

Włodarczyk uważa, że na lewym wahadle pojawi się Tymoteusz Puchacz, zaś po drugiej stronie ktoś z dwójki Kamil Jóźwiak — Bartosz Bereszyński. Według dziennikarza jest to właściwie jedyny znak zapytania, jeśli chodzi o nasze ustawienie. Do bramki wróci natomiast Wojciech Szczęsny.

Skład reprezentacji Polski na mecz z Albanią, wg. Tomasza Włodarczyka:

Szczęsny – Dawidowicz, Glik, Bednarek – Jóźwiak/Bereszyński, Krychowiak, Moder, Zieliński, Puchacz – Lewandowski, Buksa

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.