Boniek zignorował polskiego dziennikarza. „Nie odebrał telefonu 17 razy”

Zwolnienie Jerzego Brzęczka i późniejsze zatrudnienie Paulo Sousy było ciekawym doświadczeniem. Przede wszystkim dlatego, że o niczym nie wiedzieli polscy dziennikarze. Nie zdarza się to często. Jak się okazuje, Zbigniew Boniek miał nie lada frajdę podczas negocjacji z Portugalczykiem.

Przypomnijmy, że Sousę w roli nowego selekcjonera reprezentacji Polski przedstawiono w zeszły czwartek podczas konferencji prezesa PZPN. Dziennikarze z naszego podwórka zachodzili w głowę, kim może być następca Brzęczka. Żaden z nich nie trafił, a Boniek miał ubaw po pachy.

Włosi wiedzieli pierwsi

Już od zwolnienia Brzęczka pojawiały się kolejne doniesienia, kolejne nazwiska możliwych następców. Finalnie jednak żaden polski dziennikarz nie był w stanie poprawnie przewidzieć, na kogo postawi Zbigniew Boniek.

Czego nie potrafili zrobić nasi dziennikarze potrafili z kolei… włoscy. To właśnie Gianluca Di Marzio jako pierwszy poinformował, że Sousa rozmawia z PZPN-em. Co ciekawe, na Twitterze pojawiła się informacja o możliwości przejęcia kadry przez Portugalczyka, jednak eksperci z naszego kraju ją odrzucili. Jak widać niesłusznie.

Jeden dziennikarz był wyjątkowo natrętny

Jak poinformował Rafał Stec na łamach „Gazety Wyborczej” Zbigniew Boniek za murami siedziby związku był z siebie piekielnie dumny. Potrafił utrzymać w tajemnicy zarówno informacje o zwolnieniu Brzęczka, jak i o zatrudnieniu Sosusy. Nie było jednak o to łatwo. Prezes odrzucił bowiem aż 17 połączeń od jednego dziennikarza.

– Szef PZPN zdołał utrzymać pertraktacje w tajemnicy przed rodakami i rozchichrany rozpowiadał w siedzibie związku o desperackich próbach sfrustrowanego gwiazdora wielu telewizji, od którego nie odebrał telefonu 17 razy – Napisał Stec.

O kogo może chodzić? Możemy się tylko domyślać. Internauci swoje podejrzenia już rzucili i jeśli przejrzycie choćby Twittera to sami dojdziecie do tego, z kogo śmiał się Boniek.

Nike opublikowało nowy herb Interu Mediolan. Ogromna wpadka sponsora

Inter Mediolan niebawem ma oficjalnie opublikować nowy herb klubu. Dosyć nieoczekiwany wyciek popsuł jednak plany „Nerazzurrich”. Wszystko przez… Nike.

W ostatnim czasie z Włoch zaczęły wydobywać się plotki o ciekawym planie Interu. Włoski klub zamierza zmienić swoją nazwę z „FC Internazionale Milano” na „Inter Milano”. Zmiana ma się odbyć głównie w celach komercyjnych. Oprócz nowej nazwy władze chcą także zmienić herb.

Oficjalnie zarówno nazwa, jak i nowy logotyp klubu miały ukazać się 9 marca 2021 roku. Na ten dzień przypada 113. rocznica założenia Interu. „La Gazzetta dello Sport” poinformowała jednak o przedwczesnym wycieku.

Wpadka Nike

Sponsor techniczny klubu z Mediolanu nieumyślnie doprowadził do wcześniejszego ukazania się nowego herbu. Na Twitterze marki pojawiło się zdjęcie sprzętu sportowego wraz z nieopublikowanym dotąd logo „Nerazzurrich”. Mimo usunięcia wpisu już po kilku sekundach internauci zdążyli zrobić zrzut ekranu.

Nowy herb Interu zawierać będzie dwie litery: „I” oraz „M”. Odnosić się będą bezpośrednio do nowej nazwy – „Inter Milano”. Do tej pory w herbie widniały cztery litery. Oprócz wcześniej podanych znajdują się w nim jeszcze „F” i „C” (FC Internazionale Milano).

Dziennikarze „La Gazzetty dello Sport” zauważają, że logo będzie mieć także drugie dno. W angielskim tłumaczeniu może to po prostu oznaczać „I’m” („jestem”).

Nike szykuje specjalne koszulki dla klubów Premier League. Pojawiły się jednak komplikacje

Nike szykuje nowe stroje dla klubów Premier League! Trykoty przeznaczone będą dla Chelsea, Liverpoolu i Tottenhamu, jednak pojawiają się problemy. 

Wszystko wskazuje na to, że pod koniec lutego światło dzienne ujrzą specjalne stroje Nike dla czołowych klubów Premier League. Koszulki mają zostać stworzone w klasycznej kolorystyce Air Maxów. Marka szykuje je na pewno dla Chelsea, Liverpoolu, a także Tottenhamu. Nie wiemy jednak, czy w planach jest także zaopatrzenie innych zespołów.

Pojawiają się jednak problemy

Niestety nie może być za łatwo. Przepisy Premier League są w stanie skutecznie popsuć plany Nike i nie dopuścić piłkarzy do występów w nowych trykotach. Wszystko przez to, że federacja nie zezwala na zmianę loga sponsora w czasie trwania rozgrywek. Podobnie postępuje UEFA w przypadku meczów Ligi Mistrzów.

Brak opisu.

Kolejną przeszkodą są normy wielkościowe w stosunku do loga. W Anglii przyjęto, że znaczek sponsora może pokrywać maksymalnie 20 cm kwadratowych powierzchni koszulki.  Jeśli chodzi o „The Reds”, niestety przekroczono normę.

W aktualnej sytuacji ciężko stwierdzić czy FA lub UEFA dopuszczą specjalne koszulki do użytku. Więcej szczegółów na ich temat powinniśmy poznać w lutym. W ciągu kolejnych dni powinniśmy też zobaczyć ich oficjalną prezentację.

Niesamowity Lewandowski! Polak ustanowił nowy rekord Bundesligi

Robert Lewandowski w niedzielę załadował Schalke jednego gola. Tym samym polski napastnik ma już na koncie 23 bramki w tym sezonie Bundesligi i totalną przewagę nad resztą stawki. Jakby tego było mało, 32-latek ustanowił kolejny rekord.

Bayern Monachium rozbił Schalke w Gelsenkirchen 4-0. Gospodarze bronili się dobrze, ale już na przerwę schodzili z jedną bramką „w plecy”. Jej autorem był Thomas Muller, który wykorzystał świetne podanie Joshuy Kimmicha.

W drugiej odsłonie Bawarczycy powiększyli swoją przewagę. Znowu kluczowy okazał się Kimmich, który pięknie obsłużył Lewandowskiego. Polak poradził sobie z obrońcami i umieścił piłkę w siatce.

Filmik z 23. trafieniem „Lewego” możecie zobaczyć klikając TUTAJ.

Pozostałe dwa gole padły już w ostatnich dwóch minutach spotkania. Po raz kolejny dał znać o sobie duet Muller-Kimmich. Ten pierwszy zanotował dublet, a drugi trzecią asystę w tym meczu. Z kolei chwilę później wynik na 4-0 ustalił David Alaba, oddając mocny strzał z dystansu i przełamując ręce Fahramanna.

Kolejny rekord

Robert Lewandowski nie ma sobie równych. Polak przewodzi w klasyfikacji strzelców Bundesligi z 23 bramkami na koncie. Zajmujący ex aequo drugie miejsce Erling Haaland i Andre Silva tracą do niego aż dziewięciu goli.

Jakby tego było mało, kapitan naszej reprezentacji ustanowił kolejny rekord, dzięki swojemu trafieniu z Schalke. „Lewy” w każdym z ostatnich ośmiu meczów wyjazdowych pakował rywali przynajmniej jednego gola. Jedynymi rywalami, których nie ukuł na ich stadionach byli Hoffenheim oraz FC Koeln (nie było go w kadrze).

Polak strzelał dwukrotnie Arminii, a także Bayerowi Leverkusen. Z kolei Borussii Dortmund, Stuttgartowi, Unionowi Berlin, Borussii M’Gladbach i Augsburgowi zaaplikował po jednym trafieniu.

Lewandowski się nie zatrzymuje! Polak w genialny sposób strzelił kolejną bramkę [WIDEO]

Robert Lewandowski w meczu z Schalke strzelił swojego 23. gola w tym sezonie Bundesligi. Polak genialnie poradził sobie z obrońcami, po czym położył bramkarza i nie wpakował piłkę do bramki. To była bardzo trudna sytuacja.

Bayern przed przerwą wyprowadził na prowadzenie Thomas Muller. Niemiec wykorzystał podanie swojego rodaka, Joshuy Kimmicha. Młody pomocnik postanowił także obsłużyć Lewandowskiego. Polak dostał od kolegi kapitalne podanie, a następnie sam dokończył dzieła.

Zobaczcie bramkę Lewandowskiego:

Tomasz Hajto rozbawił całe studio Cafe Futbol. „Bałem się, że ściągnie Pauletę”

Od wyboru nowego selekcjonera minęło już kilka dni. Wybór Zbigniewa Bońka finalnie padł na Paulo Sousę. Portugalczyk przejął schedę po Jerzym Brzęczku, jednak Tomasz Hajto obawiał się, że do Warszawy w czwartek zawita… Pedro Pauleta.

W najnowszym odcinku „Cafe Futbol” na antenie Polsat Sport skupiono się na świeżowybranym selekcjonerze. Sousa był więc głównym tematem dyskusji ekspertów. Jednak nie był on jedynym Portugalczykiem, o którym mówili.

„Bałem się, że ściągnie Pauletę”

Tomasz Hajto na zakończenie programu postanowił nieco rozbawić studio. Były reprezentant Polski dopiął swego, a wszystko przez nawiązanie do Pedro Paulety. Portugalczyk w drugim meczu na mundialu w Korei i Japonii strzelił nam hat-tricka, zaś jego zespół rozniósł nas 4-0.

– Powiem wam na koniec, żebyście się uśmiechnęli. Jak usłyszałem, że Zbigniew Boniek szuka selekcjonera na rynku włoskim i że pojawiło się nazwisko Portugalczyka, to bałem się, że ściągnie do Polski Pauletę. Pomyślałem sobie, że jak jeszcze weźmie go do sztabu szkoleniowego, to chyba się wywrócę – Roześmiał się Hajto.

Nie można zapomnieć, że do świetnego występu Paulety częściowo przyczynili się wtedy nasi obrońcy. Wśród nich był także Hajto, na którego spadła chyba największa fala krytyki.

– W tamtym meczu poszło wszystko na mnie, przyjmuję to i nie mam z tym problemu. Ja zawsze powtarzam jedną rzecz – żeby zrobić błędy na wielkiej imprezie, trzeba najpierw na nią pojechać – Podsumował.

Niemcy zachwycają się Gikiewiczem. Tylko Neuer jest od niego lepszy

W sobotę Augsburg niespodziewanie pokonał Union Berlin. Do zwycięstwa walnie przyczynił się Rafał Gikiewicz. Polak obronił rzut karny, zaś niemiecka prasa okrzyknęła go bohaterem meczu.

Gospodarze zdołali zatrzymać radzący sobie bardzo dobrze w tym sezonie Union. Piłkarze klubu ze stolicy Niemiec strzelili tylko jednego gola, a mecz zakończył się wynikiem 2-1 dla Augsburga. To też przy takim stanie meczu rzut karny obronił Rafał Gikiewicz.

Zachwyty

Niemiecka prasa rozpływa się nad występem 33-latka. Nasi zachodni sąsiedzi uważają Gikiewicza za głównego architekta sobotniego zwycięstwa.

– Nie mógł zagrać lepiej. Najpierw publicznie pobudził kolegów z drużyny po porażce 0:2 w Bremie, a potem dał impuls swoją grą. W ciągu kilku minut zapobiegł stracie drugiej bramki, najpierw odbijając piłkę po strzale z rzutu karnego, potem radząc sobie z uderzeniem z bliskiej odległości – Podsumował występ Polaka „Augsburger Allgemeine”.

Gikiewicz otrzymał od lokalnej prasy ocenę „1” (w Niemczech posługują się skalą „6-1”, gdzie „6” to występ poniżej krytyki, a „1” to „klasa światowa”). Nie tylko w Bawarii doceniono występ bramkarza. Także dziennikarze z Berlina uznali go za bohatera meczu.

Lepszy jedynie Neuer

„Kicker” prowadzi bardzo ciekawą statystykę. Ze średniej not wynika, że Rafał Gikiewicz jest drugim najlepszym bramkarze w Bundeslidze, pod względem ocen. Jedynym, który zdołał wyprzedzić Polaka jest Manuel Neuer.

Augsburg upamiętni 76. rocznicę wyzwolenia Auschwitz. Piękna inicjatywa klubu

W piłce nożnej wielokrotnie jesteśmy świadkami pięknych zachowań klubów i piłkarzy. Mieszanie futbolu ze sprawami politycznymi budzi oczywiście duże kontrowersje, jednak w przypadku Augsburga należy pochylić głowę w geście gratulacji.

27 stycznia obchodzić będziemy 76. rocznicę wyzwolenia Auschwitz. Piłkarze Augsburga zamierzają należycie oddać hołd historii w najbliższym meczu. W sobotę kapitan „Fuggerstadt” wybiegnie na boisko z tęczową opaską na ramieniu.

Specjalne przygotowania

Nie tylko liderowi Augsburga będą towarzyszyć te barwy. Podczas meczu z Unionem chorągiewki na murawie także przyozdobi tęczowy kolor. W podobnym kolorze zostanie oświetlony także stadion.

Gest klubu z Bawarii jest wyrazem szacunku dla 76. rocznicy wyzwolenia Auschwitz oraz część inicjatywy „Nigdy więcej”, która trwa od 2004 roku. Oprócz upamiętnienia ofiar tamtych wydarzeń jest to również wyraz walki z dyskryminacją, okrucieństwem i brakiem tolerancji.

Marcin Borzęcki dodaje także, że 27 stycznia wypuszczony zostanie specjalny podcast. Skupiać się będzie na życiu osób homoseksualnych w piłce. Brać w nim będzie udział autor jednego z „coming out’ów” po karierze — Thomas Hitzlsperger.

Nowy piłkarz chce odejść z Wisły Kraków. W klubie jest… od tygodnia

Nie od dziś wiadomo, że Ekstraklasa absurdami stoi. Na naszym podwórku od zawsze dzieją się dziwne rzeczy, jednak w szeregach Wisły Kraków poziom kuriozum znowu dobija do sufitu. Tim Hall, który ledwie podpisał kontrakt z „Białą Gwiazdą” już chce odejść z klubu.

Reprezentant Luksemburga niedawno związał się z polskim zespołem. Z tegorocznych transferów jako jedyny miał trafić do Krakowa zimą. Zakupieni wcześniej Mateusz Młyński i Hubert Sobol zjawią się tam dopiero latem. Jak się jednak okazuje, 23-latek długo miejsca nie zagrzeje.

Nie daje rady

Hall nie przyjechał z resztą Wisły na sparing z Zagłębiem w Sosnowcu. Powodem absencji zawodnika miała być choroba. Portal „Sportowe Fakty” informuje, że piłkarz na ostatnim treningu wymiotował. Co więcej, serwis „Tageblatt” podaje, że takie sytuacje miały zdarzać się częściej. To też z tego powodu miał zanotować kiepskie wyniki podczas testów wydolnościowych.

Nowy piłkarz Wisły najzwyczajniej w świecie nie daje rady. Luksemburczyk nie potrafi sprostać ćwiczeniom przydzielanym przez Petera Hyballę, co ma zaogniać konflikt na linii piłkarz-trener.

Ledwo minął tydzień

23-latek podpisał 2,5-letni kontrakt z Wisła 14 stycznia 2021 roku. Wiele wskazuje na to, że choć ledwo minął tydzień od porozumienia między stronami, a Hall będzie chciał rozwiązać umowę. Oczywiście jest to radykalny sposób i krakowianie najpewniej będą chcieli go wypożyczyć do innego klubu.

Przyjście Halla stanowiło furtkę dla transferu Lukasa Klemenza. Wisła zwlekała ze sprzedażą stopera. W końcu na Wawel trafił Luksemburczyk, więc Polak mógł przejść do Honvedu Budapeszt. Teraz pojawia się jednak problem. Peter Hyballa na pewno nie skorzysta z Klemenza, a zaraz może się okazać, że i Hall będzie poza jego zasięgiem.

Milik z klasą, a Napoli bez. Polak prezentuje, jak godnie pożegnać się po rozstaniu [WIDEO]

W czwartek raz na zawsze zakończyła się przygoda Arkadiusza Milika z SSC Napoli. Polski napastnik we Włoszech przeżył mnóstwo pięknych chwil, jednak końcowy etap jego pobytu w Neapolu pozostawił skazę na całokształcie. 26-latek opublikował na Twitterze prawie dwuminutowy film, w którym finalnie żegna swój były klub.

21 stycznia Milik został piłkarzem Olympique Marsylii. Tym samym zakończyła się kilkumiesięczna saga związana z przyszłością napastnika. Przypomnijmy, że Polak ostatnie pół roku przesiedział na trybunach przez konflikt z Aurelio de Laurentiisem.

Pożegnanie

Mimo fatalnego rozstania 26-latek zdecydował się pożegnać z klasą. Opublikował w tym celu trwający blisko dwie minuty film. Mówi w nim o przywiązaniu do Włoch, samego Neapolu, a także zapewnia, że mimo wszystko zabiera ze sobą do Francji same dobre wspomnienia.

Polak dziękuje również klubowi i kibicom za wsparcie, jakie okazali mu podczas zmagań z kontuzjami. W sezonie 2016/17 zerwał więzadła, a już w kolejnej kampanii doskwierały mu problemy z kolanem. Z tego powodu snajper opuścił wiele meczów włoskiego zespołu.

Wcześniej „pożegnało” go Napoli…

Po oficjalnym ogłoszeniu transferu do Marsylii klub spod Wezuwiusza wydał krótkie oświadczenie. I właściwie tyle można byłoby tu napisać, bo we wpisie na twitterowym koncie Napoli nie było właściwie nic. Żadnego „dziękujemy Arkadiuszo” czy innego miłego gestu. Ot, zwykła informacja. Tak, jakby Milik był tylko jednym z wielu, którzy przewinęli się przez mury neapolitańskiego klubu. Trzeba sobie powiedzieć szczerze, w porównaniu z pożegnaniem Polaka — wyszło to słabo.

Tyle będzie zarabiać Paulo Sousa! PZPN nie zaproponował mu fortuny

Paulo Sousa w czwartek został nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Portugalczyk rozmawiał ze Zbigniewem Bońkiem od grudnia. Już wtedy było wiadomo, że zależy mu na objęciu naszej kadry. Pokazują to także jego zarobki.

50-latek w oczach polskich kibiców wzbudził mieszane odczucia. Niektórzy wolą poczekać z wyrokami do najbliższych meczów reprezentacji, jednak znamienita większość z nich już skreśla kandydaturę Sousy. Portugalczykowi trzeba z kolei jedno oddać — niesamowicie nakręcił się na pracę z naszą kadrą.

Wynagrodzenie à la Beenhakker

Entuzjazm szkoleniowca, co do przejęcia posady Brzęczka odzwierciedlają jego zarobki, które ustalił z Bońkiem. Tomasz Włodarczyk z portalu „meczyki.pl” podaje, że PZPN zaproponował mu 240 tysięcy złotych miesięcznie. W porównaniu do jego płacy z Girondins Bordeaux, ostatniego klubu, który prowadził, wygląda to biednie. We Francji zarabiał bowiem pięć razy więcej (3,5 mln euro rocznie, czyli około milion złotych miesięcznie).

– Będzie zarabiał na poziomie Leo Beenhakkera – Mówi „źródło” Włodarczyka.

W tym przypadku ciężko mówić o próbie wzbogacenia się na pracy z reprezentacją Polski. Sousa wydaje się być po prostu „podjarany” możliwością prowadzenia naszej kadry czy oczywiście perspektywą trenowania takiego piłkarza jak Robert Lewandowski.

Czy jednak polsko-portugalskie połączenie okaże się dla nas dobrym rozwiązaniem? Okazję do pierwszego (a nawet trzech) sprawdzianu nowego selekcjonera będziemy mieli już w marcu. 25, 28 i 31 podejmiemy kolejno Węgrów, Andorę oraz Anglię w eliminacjach do mundialu w Katarze.

Zaskakujące wieści. Brzęczek rozważał podanie się do dymisji! Miał żal do Bońka

Jerzy Brzęczek w poniedziałek przestał pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski. Jego miejsce na tym stanowisku zajął Paulo Sousa. Portugalczyk w czwartek oficjalnie przejął schedę. Jak się okazuje, Brzęczek mógł się rozstać z kadrą już pod koniec roku — informuje TVP Sport.

Selekcjoner rozważał podanie się do dymisji po ultimatum, jakie otrzymał od Zbigniewa Bońka. Prezes naciskał na usunięcie ze sztabu Damiana Salwina, psychologa kadry. Nie był to jedyny nakaz szefa PZPN-u. Wcześniej miał także nakłaniać Brzęczka do rozmowy z Robertem Lewandowskim. Trener miał to jednak zignorować.

Kiepskie relacje z psychologiem

W ostatnim okresie pracy 49-latka z reprezentacją sporo mówiło się o nieobecności Damiana Salwina w sztabie Brzęczka. Psycholog kadry miał mieć bardzo napięte relacje z piłkarzami. Według różnych informacji pouczał on zawodników w kwestiach boiskowych.

– Pamiętam historię z Maciejem Rybusem. Salwin chwalił się, że jest nie tylko psychologiem, ale też trenerem, ma licencję UEFA A. Po jednym z treningów podszedł do Rybusa i mówi: „Jesteś bardzo słaby mentalnie, cały czas grałeś do tyłu” – Mówił w ostatnim odcinku na „Foot Trucku” Łukasz Wiśniowski.

W środę na portalu „meczyki.pl” ukazał się mocny tekst Tomasza Włodarczyka. Dziennikarz przedstawił w niej spięcie jednego z reprezentantów z Salwinem. Po tej sytuacji więcej go nie powołano.

– Pan jest psychologiem, skoro sam potrzebuje psychiatry? – Miał powiedzieć zawodnik.

Sprzeciw wobec ingerencji

Po kilku innych scysjach z kadrowiczami Boniek naciskał na Brzęczka, by ten usunął Salwina ze sztabu. Selekcjoner w końcu uległ namowom, jednak decyzja kosztowała go wiele nerwów. TVP Sport informuje, że w ramach solidarności ze swoim współpracownikiem rozważał podanie się do dymisji.

Taki pomysł narodził się pod wpływem emocji. Brzęczek poczuł się dotknięty próbą ingerowania w jego sztab. Ostatecznie po rozmowach ze swoimi wspólnikami postanowił jednak pozostać na stanowisku. Finalnie nie przyniosło mu to jednak niczego dobrego.

Boniek zwolnił 49-latka kilka tygodni później. W jego miejsce zatrudnił natomiast Paulo Sousę.

Klopp dał się ponieść emocjom. „Wystartował” do trenera Burnley [WIDEO]

Liverpool sensacyjnie przegrał w czwartek z Burnley na Anfield 0-1. Kamery nagrały zachowanie Jurgena Kloppa, który po pierwszych 45 minutach próbował wykłócać się z trenerem gości.

Do przerwy na tablicy wyników widniał bezbramkowy remis. Jednak już samo to mocno podjudzało i tak już zirytowanego Kloppa. Niemiec po gwizdku na przerwę stał przed tunelem do szatni. Kiedy tylko Sean Dyche, trenerem Burnely minął go, niemal natychmiast ruszył za nim wymachując przy tym rękoma.

Sami oceńcie tę sytuację:

Niesamowita scena w La Liga! Bramkarz Eibar wykorzystał rzut karny w 12. minucie [WIDEO]

Do bardzo nietypowej sytuacji doszło w meczu Eibaru z Atletico Madryt. Gospodarzy na prowadzenie wyprowadził ich bramkarz, który… wykorzystał rzut karny!

Takie rzeczy nie zdarzają się często. Marko Dmitrović, bramkarz Eibar w 12. minucie podszedł do „jedenastki” podyktowanej dla gospodarzy i pewnie pokonał Jana Oblaka. Tym samym wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W pojedynku bramkarzy 1:0 dla Serba, ale kto wie, może Słoweniec też będzie mieć swoją okazję.

Wideo z bramkarskiego pojedynku:

Kamery nagrały ostre spięcie Marcelo z Viniciusem! „Ja pier****, Vini” [WIDEO]

W środę byliśmy świadkami kompromitacji Realu Madryt. „Królewscy” ulegli trzecioligowemu Alcoyano w 1/16 finału Pucharu Króla i odpadli z tych rozgrywek. Nie sam wynik jest jednak najciekawszy. 

Napięta atmosfera w Realu daje się we znaki piłkarzom. Sytuacji nie poprawiają takie wpadki, jak ta w Pucharze Króla. Przypomnijmy, że podopieczni Zinedina Zidane’a grali w przewadze jednego zawodnika przez 10 minut dogrywki. Mimo tego i tak nie potrafili pokonać trzecioligowego rywala.

Ostra wymiana zdań

Nerwy, które towarzyszyły piłkarzom „Królewskim” w trakcie spotkania dały w pewnym momencie upust. Kamery nagrały spięcie między Marcelo a Viniciusem. Lewy obrońca w nerwowy sposób instruował swojego rodaka. Właściwie, kazał mu po prostu niczego nie zepsuć.

– Nie schrzań tego, ja pier****, Vini, proszę cię, nie schrzań – Wykrzykiwał Marcelo do młodszego kolegi. Wcześniej skrzydłowy nie upilnował rywala przy akcji bramkowej.

Dotkliwa porażka nie zniechęciła jednak Zidane’a. Wręcz przeciwnie. Francuz nie ma zamiaru podawać się do dymisji i zamierza przywrócić Real na zwycięską ścieżkę. Sytuację do tego będzie mieć już niebawem. W następnej kolejce La Liga „Królewscy” podejmą bowiem Deportivo Alaves.