Brytyjczycy chcą stworzyć własną Superligę! Wielka rewolucja w Anglii?

Brytyjczycy szykują własną Superligę! „The Sun” podaje, że Premier League może zostać zmniejszona do 18 drużyn, zaś do rozgrywek dołączą dwa szkockie zespoły. 

Do upadku Superligi bezpośrednio przyczyniły się angielskie kluby. Stanowiły one połowę drużyn założycielskich. Kiedy wycofały się z projektu, rozgrywki były skazane na niepowodzenie.

Z tego powodu UEFA zamierza także wynagrodzić Anglików. Wembley ma otrzymać możliwość zorganizowania większej ilości meczów podczas Euro 2020. O tym więcej pisaliśmy jednak tutaj:

UEFA zamierza nagrodzić Anglików za walkę z Superligą. Wembley zostanie wyróżnione

Brytyjska Superliga

Pomysł Florentino Pereza może się okazać kamyczkiem, który poruszył lawinę zmian. Po niepowodzeniu jego projektu Brytyjczycy wpadli na pomysł stworzenia własnej Superligi.

„The Sun” podało, że znowu odżył pomysł dołączenia do Premier League Celticu Glasgow oraz Rangersów. Dwie najlepsze szkockie ekipy miałyby połączyć siły z klubami angielskiej ekstraklasy i stworzyć zupełnie nowe rozgrywki w Wielkiej Brytanii.

Jak jednak dokładnie miałoby wyglądać to przedsięwzięcie? „The Sun” dodaje, że liga zostanie zmniejszona do 18 drużyn. Najlepsze cztery ekipy na koniec rozgrywek staną naprzeciwko siebie w fazie play-off.

Pomysł jest o tyle realny, że nie raz dyskutowano w Anglii na temat dołączenia „Old Firms” do Premier League. Teraz jednak nabiera on zupełnie innych kształtów, zaś po zamieszaniu z Superligą Pereza wydaje się to możliwe do zrealizowania.

UEFA zamierza nagrodzić Anglików za walkę z Superligą. Wembley zostanie wyróżnione

UEFA zamierza wynagrodzić angielską federację piłkarską! Według „The Telegraph” Wembley otrzyma prawo do organizacji większej liczby meczów podczas Euro 2020. Wszystko przez „kluczową rolę” w rozwiązaniu Superligi.

Ostatnie dni były rollercoasterem. 12 klubów wypowiedziało UEFIE wojnę, jednak jak szybko ona wybuchła – tak samo szybko została przez organizację wygrana. Spora w tym zasługa angielskiego „Big Six”, a więc Chelsea, Manchesteru United i City, Liverpoolu, Tottenhamu oraz Arsenalu. Teraz stadion tych ostatnich ma otrzymać „nagrodę”.

Specjalne wyróżnienie

Jak twierdzi „The Telegraph” Wembley w ramach podziękowania Anglikom za pomoc w walce z Superligą otrzyma więcej meczów podczas Euro 2020. UEFA chciałaby w ten sposób uhonorować „Synów Albionu”.

„Big Six” z Premier League było jednymi z pierwszych drużyn, które wycofały się z udziału w projekcie Florentino Pereza. Przy ich nieobecności reszta ekip także się złamała. Angielskie kluby stanowiły bowiem połowę z dwunastu drużyn założycielskich Superligi.

 

Absurdalny gol w Danii. Sędzia stał obok i nie zauważył, że piłka wyszła za linię [WIDEO]

Błędy sędziów podczas meczów piłkarski są na porządku dziennym. Dla niektórych stanowią one także część sportu, jednak w dobie VAR-u trudno sobie wyobrazić arbitrów, którzy popełniają rażące przeoczenia. A wciąż się tacy znajdują.

W ostatnim meczu Broendby FK pokonało Nordsjaeland (3-0), aczkolwiek to nie wynik był najważniejszy. Przy jednym z goli dla gości sędzia liniowy popełnił karygodny błąd.

Piłka wyraźnie opuściła boisko, przekraczając linię boczną. Co gorsza, liniowy był tuż obok całego zajścia i widać, jak spogląda na piłkę.

 

Szarmach zapytany o Lewandowskiego. „W polskie lidze pewnie by tyle nie strzelał”

Andrzej Szarmach, legendarny polski piłkarz rozmawiał ostatnio z „Przeglądem Sportowym”. Na jego łamach wyznał, co sądzi o Robercie Lewandowskim. 70-latek jest pełen uznania dla umiejętności młodszego kolegi po fachu, jednak ma świadomość, że tyle goli, ile strzela w Bayernie, nie zdobyłby grając w słabszym klubie.

„Diabeł” przed laty imponował swoją grą polskim kibicom. Lwią część swojej kariery były piłkarz spędził w Ekstraklasie, jednak później wyjechał do Francji. W Ligue 1 reprezentował barwy AJ Auxerre czy Guingamp.

„To robi wielkie wrażenie”, ale…

Robert Lewandowski mimo kolejnych lat na karku zdaje się być lepszy z sezonu na sezon. Szarmach przyznaje, że kapitan „Biało-Czerwonych” imponuje mu przede wszystkim swoją skutecznością.

– Posługujemy się efektownymi określeniami, lubimy wielkie porównania, ale ja wolę mówić, że jest jednym z najlepszych. Zgodzę się, że jako napastnik wykazuje się niesamowitą skutecznością i to robi wielkie wrażenie – chwalił „Lewego” 70-latek na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Choć dorobek strzelecki Lewandowskiego jest niesamowity to Szarmach uważa, że duża w tym zasługa jego otoczenia. Zdaniem „Diabła” 32-latek nie byłby w stanie strzelić tylu bramek, gdyby grał na przykład w polskiej lidze.

– Ma imponujące liczby i gra w wielkim klubie. W Bayernie zapracował sobie na taką pozycję, że cała gra ustawiona jest pod niego. Paradoksalnie w innym, słabszym klubie tylu goli by nie strzelał. Nawet w polskiej lidze pewnie by tyle nie strzelał… Wszystko w jego piłkarskim życiu ułożyło się idealnie, miał dużo szczęścia, w kluczowych momentach trafiał na właściwych ludzi, trenerów, kolegów z drużyny. Niczego mu nie ujmuję, bo w każdą rzecz włożył mnóstwo wysiłku – uważa były napastnik.

Szarmach z Polski wyjechał późno, bo dopiero w wieku 30 lat. Jak sam przyznaje – żałuje, że dopiero wtedy do tego doszło. Takie były jednak ówczesne realia i ma on tego świadomość.

– W Ligue 1 pierwszy raz zagrałem mając 30 lat… Takie niestety były czasy, najlepsze piłkarskie lata trzeba było przymusowo spędzić w polskiej lidze, a za granicę wyjeżdżało się właściwie na emeryturę. I tego teraz zazdroszczę nie tylko Robertowi Lewandowskiemu, lecz wielu innym Polakom, którzy za młodu wyjeżdżają grać w zagranicznym klubie – podsumował 70-latek.

Gerard Pique wbija szpilkę Superlidze. „Niszczysz cały system, żeby to osiągnąć”

Superliga spowodowała ogromny rozłam w świecie piłki. W ostatnich dniach było o niej niesamowicie głośno. Swoje obawy w związku z nowym tworem zdradził Gerard Pique. Stoper w rozmowie z telewizją „Movistar” nakreślił swoją czarną wizję w związku z tymi rozgrywkami.

Choć w Superlidze został już teoretycznie sam Real Madryt, to Florentino Perez nie zamierza z niego rezygnować. Początkowe bojowe nastawienie prezesa „Królewskich” jednak nieco zanikło.

„Do tego to zmierza”

Fala licznej krytyki dała natomiast do myślenia innymi buntowniczym klubom. Do tej pory buntownicza dwunastka już się rozpadła, a kibice świętują zwycięstwo UEFY. Pique wie jednak, że to jeszcze nie koniec. Stoper Barcelony wyraził swoje obawy w związku z Superligą na łamach telewizji „Movistar” w rozmowie z Jorge Valdano.

– Jeśli spojrzę na to z punktu widzenia zawodnika, nie sądzę, żeby to było pozytywne długoterminowo dla świata piłkarskiego. Grać będą ze sobą wielkie marki, nawet jeśli jest pięć klubów zaproszonych. Mówią, że drużyny zostaną w ligach. Kiedy Liga Mistrzów zarabia 3,5 miliarda euro, mówią, że Superliga zarobi trzy razy tyle. Nie przekazali mi rachunków. Jeśli porozmawiasz z ekspertami ds. praw telewizyjnych, powiedzą ci, że nie ma takiej możliwości – stwierdził 34-latek.

Jednocześnie Pique opowiedział o swoich obawach w związku z powstaniem nowych rozgrywek. Hiszpan boi się, że po powstaniu Superligi mocno oberwałyby mniejsze kluby. Tak utytułowane drużyny jak Napoli czy Valencia mogłyby po prostu stracić na znaczeniu i nie zyskać już szansy na ponowne zaistnienie.

– Przyjdzie moment, że będą straty i postanowią ustawić mecze w weekendy. I nie będziemy wiedzieć dlaczego, ale znajdą dla nas model rozgrywek środa-sobota. Taka jest moja wizja. Że zatrzymają przychody lig. Rynek zostałby zredukowany do dużych marek. Niszczysz cały system, żeby to osiągnąć. Czy tego chcemy dla futbolu? Żeby Sevilla, Valencia, Everton, Leicester, Napoli zniknęły? Do tego to zmierza – przyznał Pique.

Ratunek

Piłkarz nie jest jednak zły na Barcelonę, która początkowo przystąpiła do buntu przeciw UEFIE. Stoper ma świadomość słabej kondycji finansowej swojego klubu i wie, że był to dla nich ratunek.

– Gdybym miał postawić się na miejscu prezydenta Barcelony, to myślę, że Laporta odziedziczył po poprzednim zarządzie bardzo złą sytuację finansową. Podejmie najlepszą możliwą decyzję dla klubu. W tym momencie Barca jest założycielem Superligi. Uważam, że znaczącym powodem takiej decyzji jest sytuacja ekonomiczna klubu, nie wiem, czy jedynym – podsumował.

Poznaliśmy nowego szefa ECA. Agnelli zastąpiony przez Al-Khelaifiego, prezesa PSG

Według plotek Andre Agnelli zrezygnował we wtorek z funkcji prezesa Juventusu oraz prezesa ECA po zamieszaniu z Superligą. To pierwsze okazało się być jednak nieprawdą. Z kolei w drugim przypadku wybrano już jego następcę. Włocha zastąpi teraz Nasser Al-Khelaifi, szef PSG.

Przypomnijmy, że wtorkowy wieczór był bardzo intensywny. Po protestach kibiców pod Stamford Bridge z projektu Superligi wycofali się Chelsea oraz Manchester United. Później zrezygnowali także działacze Tottenhamu, Arsenalu, Manchesteru United i Liverpoolu.

Żniwo

Sporą karę za udział w Superlidzie odebrał także Andrea Agnelli, prezes Juventusu. Przede wszystkim pod jego adresem posypało się mnóstwo plotek, jakoby miał podać się do dymisji i zrezygnować ze stanowiska szefa „Starej Damy”.

Fabrizio Romano wyjaśnił, że były to jedynie niepewne informacje. Na tę chwilę nie ma tematu odejścia Agnelliego z Turynu. W przypadku ECA jest jednak inaczej.

Włoch nie jest już prezesem Europejskiego Stowarzyszenia Klubów. Co ciekawe, 45-latka na stanowisku zastąpi… Nasser Al-Khelaifi. Prezes PSG został wybrany poprzez głosowanie.

„Nic nie wiedziałem o projekcie Superligi”. Szokujące słowa dyrektora sportowego Milanu

Ostatnie dni w piłce nożnej można śmiało nazwać istną karuzelą. Superliga się pojawiła nagle, i tak samo nagle zniknęła. Formalnie ten twór w dalszym ciągu istnieje, jednak wiele wskazuje na to, że albo zostanie ostatecznie unicestwiony, albo mocno przerobiony. Sporo kontrowersji budzi natomiast sposób, w jaki postępowały kluby założycielskie SL.

Za stworzeniem Superligi stanęło 12 zespołów. Z Hiszpanii były to oczywiście Real Madryt, ale też FC Barcelona i Atletico Madryt. Z Anglii cała „Big Six”, zaś z Włoch – Juventus, Inter Mediolan i AC Milan.

„Jestem dyrektorem i nic nie wiedziałem”

Właśnie na przykładzie „Rossonerich” można zaobserwować, jak źle przeprowadzono całą akcję jeszcze w fazie komunikacji. Paolo Maldini w rozmowie z telewizją „Sky” wyjawił, że nie miał pojęcia o Superlidze. Nikt niczego z nim nie ustalał.

– Jestem dyrektorem sportowym AC Milan i nic nie wiedziałem o projekcie Superligi – wyznał legendarny piłkarz.

– Chciałbym jeszcze raz przeprosić kibiców. Nastąpiło zamieszanie. Sport to marzenia i merytokracja: musimy to potraktować jako lekcję – dodał.

Kilka dni temu w podobnym tonie wypowiedział się Pep Guardiola. Kiedy jeszcze Manchester City był pozytywnie nastawiony do projektu, szkoleniowcowi nie podobało się, że nikt nie zapytał go o jego opinię.

Więcej na ten temat przeczytasz poniżej:

Guardiola ma pretensje o dołączenie do Superligi. „Ja też mam prawo do własnej opinii”

Kolejny gol Krychowiaka w Rosji. Zachował się jak typowy napastnik [WIDEO]

Grzegorz Krychowiak znowu strzela w Rosji! Polski pomocnik ustalił wynik półfinałowego meczu Pucharu Rosji przeciwko CSKA Moskwa. Lokomotiv wygrał 3-0.

Zwycięstwo klubu Krychowiaka było zdecydowanie przekonujące. Lokomotiv już po pierwszej połowie prowadził jedną bramką. Na początku drugiej części meczu wynik podwyższył Oblyakov, który strzelił samobója. Krychowiak gola dołożył w samej końcówce.

https://twitter.com/Krychowiak_FanP/status/1384929039186604034

Dla 31-latka było to już 9 trafienie w bieżącym sezonie licząc wszystkie rozgrywki. Pomocnik ma na koncie także cztery asysty.

Robert Lewandowski potwierdził powrót do gry! „Widzimy się…”

Robert Lewandowski wraca do gry! Polski napastnik zamieścił post na Instagramie, w którym oficjalnie potwierdził, że będzie mógł zagrać w meczu Bayernu z Mainz. 

Kończy się smutny okres w życiu kibicowskim Polaków. Robert Lewandowski po trzech tygodniach nieobecności w końcu wyleczył kontuzję kolana i niebawem wróci do gry. Napastnik potwierdził tym samym wcześniejsze doniesienia niemieckich dziennikarzy odnośnie jego powrotu.

„Widzimy się w sobotę”

32-latek doznał urazu podczas meczu reprezentacji Polski z Andorą 28 marca. Kapitan „Biało-Czerwonych” opuścił kolejne spotkanie kadry z Anglią, zaś następnie oglądał z boku poczynania Bayernu w meczach z: RB Lipsk, PSG (dwumecz w LM), Unionem Berlin, Wolfsburgiem oraz Bayerem Leverkusen.

Kontuzja Lewandowskiego dobiega jednak końca. Snajper przedstawił dobre wieści na Instagramie, gdzie zamieścił filmik z treningu. W opisie umieścił wymowne – Widzimy się w sobotę – co raczej nie pozostawia wielu pytań.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Robert Lewandowski (@_rl9)

Mało czasu

W tym sezonie Lewandowski był na dobrej drodze do pobicia rekordu Gerda Mullera. Do wyrównania wyczynu legendarnego napastnika brakuje mu już tylko pięciu bramek, zaś do pobicia – sześciu.

Problem w tym, że Polak wróci na ostatnie cztery mecze tego sezonu Bundesligi. Będzie mieć zatem już niewiele czasu na zapisanie kolejnej strony swojej historii.

Hansi Flick nie obejmie reprezentacji Niemiec? Włoski gigant widzi go u siebie

Hansi Flick zapowiedział już, że zamierza odejść latem z Bayernu Monachium. Wiele wskazywało na to, że 56-latek trafi do reprezentacji Niemiec, jednak nowe informacje wskazują na inny kierunek. Szkoleniowcem interesuje się włoski gigant.

Po meczu z Wolfsburgiem kilka dni temu Flick miał przekazać piłkarzom, że zamierza się rozstać z Bayernem przed końcem kontraktu. Ten z kolei wygasa dopiero w czerwcu 2023 roku, więc ostatnie słowo należy do klubu. Działacze „Die Roten” nie zamierzają mu jednak robić problemów z odejściem, wbrew temu, co początkowo sugerowały niemieckie media.

Kierunek włoski?

Najwięcej w kontekście szkoleniowca Bawarczyków mówiło się o narodowej reprezentacji. Flick miał przejąć schedę po odchodzącym z kadry Joachimie Loewie. Nie jest to jednak jedyna oferta, którą otrzymał trener.

Według „Sport Bild” o Flicka zabiega także Juventus. Choć Andrea Pirlo ma ogromne poparcie władz klubu, to dziennikarze nie wieszczą mu świetlanej przyszłości. Pod wodzą legendarnego pomocnika „Stara Dama” spisuje się bardzo słabo.

Najpierw mistrzowie Włoch odpadli z Ligi Mistrzów, a teraz walczą o zakwalifikowanie się do przyszłorocznych rozgrywek. Aktualnie Juventus zajmuje dopiero 4. miejsce w tabeli Serie A. Jest to wynik zdecydowanie poniżej oczekiwań.

Flick po swoim fenomenalnym wejściu w rolę pierwszego szkoleniowca zwrócił na siebie uwagę całego świata. Od listopada 2019 roku Bayern pod jego wodzą okazał się prawdziwą machiną.

Bartłomiej Drągowski na celowniku uczestnika Ligi Mistrzów. Rekord transferowy klubu

Kariera Bartłomieja Drągowskiego od pewnego czasu nabiera coraz większego rozpędu. Polski bramkarz zbiera doskonałe recenzje we Fiorentinie, dzięki czemu zwraca na siebie uwagę lepszych klubów. Do grona chętnych na niego drużyn dołączył niedawny uczestnik Ligi Mistrzów – Atalanta Bergamo.

Niedawno sporo mówiło się o zainteresowaniu Drągowskim Borussii Dortmund. Ostatecznie z tego kierunku na tę chwilę nic nie wyszło. Na horyzoncie pojawił się za to nowy gracz, chętny na zakontraktowanie Polaka latem.

Pozostanie w Serie A?

We Włoszech 23-latek zdążył już sobie wyrobić renomę. W tym sezonie Drągowski jest wyróżniającym się zawodnikiem Fiorentiny. W ostatnim meczu znowu pokazał się z dobrej strony, a „Viola” wygrała 2-1 z Hellasem Verona.

Nazwisko Polaka w Serie A jest już dobrze znane. To z kolei może poskutkować pozostaniem naszego kadrowicza na Półwyspie Apenińskim. Zainteresowanie golkiperem wykazywać zaczęła bowiem Atalanta Bergamo, a więc uczestnik ostatniej edycji Ligi Mistrzów.

Zgrzyt

Na linii Fiorentina-Atalanta pojawił się jednak jeden problem. Chodzi o kwotę ewentualnego transferu „Drążka”. Jego aktualny klub chciałby go sprzedać przynajmniej za 30 mln euro (via. „TVP Sport”). Na takie żądania nie chce się natomiast zgodzić ekipa z Bergamo.

Atalanta gotowa jest wydać na Drągowskiego 15 mln, czyli o połowę mniej, niż chce „Viola”. Fiorentina jest w korzystnym miejscu do negocjacji. Kontrakt Polaka z klubem wygasa dopiero w czerwcu 2023 roku.

Najdroższy w historii

Puszczając wodzę fantazji możemy sobie wyobrazić jednak ciekawy scenariusz. Jeśli Fiorentinie uda się sprzedać Drągowskiego za 30 mln, Polak stałby się najdroższym piłkarzem w historii kupionym przez Atalantę. Do tej pory najwięcej wydano na Luisa Muriela (20 mln euro, kiedy przychodził z Sevilli).

23-latek jest zdecydowanie wart takich pieniędzy, co udowodnił w tym sezonie, kilkukrotnie ratując Fiorentinę. Polak wystąpił w trwających rozgrywkach 32 razy. Sześciokrotnie zachował czyste konto.

Stracił dwie roboty jednego dnia. Jak przegrać życie? Prezentuje Andrea Agnelli

Niesamowite jest to, jak kilka podjętych przez nas decyzji może doszczętnie zniszczyć nam kariery budowane przez lata. A nawet, wystarczą dwie takie decyzje. Przekonał się o tym Andrea Agnelli, (już nie) prezes Juventusu oraz (też już nie) wiceprezes Superligi.

Kilka dni temu Agnelli skontaktował się z Aleksandrem Ceferinem w celu przyklepania reformy Ligi Mistrzów. Wszystko poszło gładko, panowie sobie pogadali, a Agnelli po zakończeniu połączenia wyłączył komórkę i… cisza.

Nóż w plecy przyjaciela

Zacznijmy od tego, że Agnelli z Ceferinem znają się nie od dziś. Panowie byli przyjaciółmi, dogadywali się na płaszczyźnie zawodowej, jak i prywatnej. Mało tego, prezes UEFA został nawet ojcem chrzestnym córki (już nie) prezesa Juventusu oraz (też już nie) wiceprezesa Superligi.

Dobre, czy nawet bardzo dobre relacje wspomnianej dwójki nie przeszkodziły jednak Agnelliemu we wbiciu noża w plecy przyjaciela. Po tym, jak skończył rozmowę z Ceferinem i przyklepał reformę Ligi Mistrzów… zgodził się na dołączenie do projektu Superligi. Projektu, który po dwóch dniach przeszedł do historii, a jedyne, po czym go zapamiętamy to chaos, który po sobie zostawił.

Warto było, Agnelli?

Pomysł oddzielenia się od UEFY zaczyna już zbierać swoje żniwa. Z funkcji prezesa Manchestera United zrezygnował już Ed Woodward, zaś organizacja zamierza zabronić Realowi Madryt gry w europejskich pucharach, jeśli nadal władzę tam będzie sprawować Perez.

A co z Agnellim? On dostał chyba najbardziej. Nie dość, że stracił wiele w oczach swojego przyjaciela, to jeszcze stracił dwie posady jednego dnia.

Był prezesem Juventusu? No był, ale już nie jest.

Był wiceprezesem Superligi? No był, ale też już nie jest.

Co więc dalej z panem Agnellim? Zdaje się być spalony w oczach UEFY, a na pewno w oczach Ceferina. Pytanie tylko, czy Słoweniec będzie mu w stanie wybaczyć, jednak nie wróżyłbym mu świetlanej przyszłości.

UEFA zamierza ukarać Pereza. Real Madryt zostanie wydalony z europejskich pucharów

48 godzin. Tyle wystarczyło, aby pomysł wykolejenia UEFY spalił na panewce. Superliga upada i to staje się już faktem. Najpierw z pomysłu zrezygnowała Chelsea, później Manchester City, United, Arsenal… i mieliśmy efekt domina. Mało tego, zaplanowano już spotkanie niedoszłych prezesów w sprawie rozwiązania projektu. To jednak nie koniec.

Jedno jest pewne – UEFA nie zostawi sprawy samej sobie. Florentino Perez próbował podważyć autorytet jednej z największych organizacji w świecie piłki. Prawie mu się to nawet udało. Po jego ostatecznej klęsce przyjedzie jednak czas zemsty ze strony Ceferina i spółki.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gwiazdy światowego futbolu komentują zapowiedź powstania Superligi. „Jeśli Superliga przejdzie, marzenia się skończą”

Powiedz „pa”, Perez!

„Telegraph Sport” informuje, że UEFA wyciągnie konsekwencje wobec Florentino Pereza, a więc sprawcę całego zamieszania. Problem w tym, że reperkusje odbiją się nie tyle na nim, ile na Realu Madryt. Być może zbliża się nawet koniec pewnej ery w futbolu. Jednak nie w ten sposób, jaki zapowiadało się to jeszcze dwa dni temu.

Wspomniany dziennik twierdzi, że Real Madryt dostanie zakaz gry w europejskich pucharach aż do końca kadencji Pereza. Warto dodać, że jakiś czas temu 74-latek wygrał bezproblemowo kolejne wybory na prezesa „Królewskich” co oznacza dla klubu spore kłopoty.

Czy zbliża się moment, w którym Perez potwierdzi, ile znaczy dla niego Real? Zrzeknie się stanowiska na rzecz dobra klubu? Okazuje się, że krajobraz po Superlidze może być równie ciekawy co walka UEFY z buntownikami.

Guardiola ma pretensje o dołączenie do Superligi. „Ja też mam prawo do własnej opinii”

Konflikt pomiędzy UEFĄ oraz FIFĄ a Superligą narasta z każdą godziną. Swoje stanowiska zajmują kolejne twarze futbolu, w tym także Pep Guardiola. Hiszpan sprzeciwił się rozwiązaniu Florentino Pereza i skrytykował władze Manchesteru City za samodzielne podjęcie decyzji o dołączeniu do projektu.

W niedzielę gruchnęła wieść o ziszczaniu się od dawna zapowiadanego projektu. Superliga stawała się oraz realniejszym bytem. I faktycznie, 12 klubów (na czele z Realem Madryt) zgłosiło chęć stworzenia nowych rozgrywek.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Gwiazdy światowego futbolu komentują zapowiedź powstania Superligi. „Jeśli Superliga przejdzie, marzenia się skończą”

Wśród wspomnianej dwunastki oprócz „Królewskich” znalazł się także Manchester City. Władze „Obywateli” podjęły jednak decyzję samodzielnie, bez kontaktu z Pepem Guardiolą, a więc szkoleniowcem pierwszej drużyny wicemistrza Anglii.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: UEFA zamierza ukarać Pereza. Real Madryt zostanie wydalony z europejskich pucharów

Brak wyjaśnień

Wiadomo, że nie każdy popiera projekt Superligi. Wokół nowych rozgrywek narosło już mnóstwo kontrowersji, choć część z nich udało się już zażegnać. Mimo tego nowe rozgrywki nadal nie cieszą się zaufaniem.

Pep Guardiola także nie ukrywa, że jest to dla niego trudny temat. Trener Manchesteru City ma z kolei pretensje o sposób, w jaki podjęto decyzję o przyłączeniu się klubu do projektu.

– Chciałbym by prezydent klubu wyszedł przed szereg i wyjaśnił nam swoją decyzję. Ja wspieram mój klub, kocham być jego częścią. Ale ja też mam prawo do własnej opinii. Na razie ze strony klubów padło suche oświadczenie. To stawia nas, trenerów w niekomfortowej pozycji – stwierdził Guardiola.

– Sport przestaje być sportem, gdy porażki i zwycięstwa przestają mieć znaczenie. W sporcie musi istnieć zależność między wysiłkiem, a nagrodą. Wykluczanie pozostałych klubów z możliwości zakwalifikowania się do rozgrywek nie jest fair – dodał 50-latek.

Tak mają wyglądać składy reprezentacyjnych potęg. Co z Polską grupą na Euro? [przewidywania]

Afera w związku z Superligą zdaje się nie mieć końca. Do piątku UEFA ma ogłosić swoje dalsze działania w stosunku do piłkarzy, których kluby dołączą się do nowego projektu. Jednym z nich ma być uniemożliwienie im wzięcia udziału w rozgrywkach międzynarodowych. Jak zatem wyglądać będą najmocniejsze reprezentacje bez swoich najlepszych piłkarzy?

Inter wrze od niedzieli. Nowe informacje odnośnie Superligi pojawiają się jak grzyby po deszczu. W nocy z poniedziałku na wtorek Florentino Perez udzielił także obszernego wywiadu w „El Chringuito TV”. Na tę chwilę uspokoił kibiców, że UEFA oraz FIFA nie mają mocy prawnej do usunięcia klubów popierających Superligę z krajowych rozgrywek i europejskich pucharów.

Gdyby jednak w piątek okazało się, że prezes Realu nie miał racji? W tym celu poniżej zamieściliśmy potencjalne składy Anglii, Hiszpanii, Włoch oraz Francji na podstawie ocen portalu „WhoScored”. Sami zobaczcie, jak się one prezentują.

Anglia

W kadrze „Synów Albionu” przede wszystkim w oczy rzuca się brak Harry’ego Kane’a (Tottenham) czy Raheema Sterlinga (Manchester City). A drużynie Garetha Southgate’a zabrakłoby także kapitana, a więc Harry’ego Maguiera (Manchester United) czy Joe Gomeza (Liverpool). Z obiegu wypadłby również Trent Alexander-Arnold (Liverpool).

Włochy

Poważnie ucierpieć mogą także Włosi. Z największych zawodnik z drużyny Italii wypadną Gianluigi Donnarumma (AC Milan), Nicolo Barella (Inter Mediolan), Giorgio Chiellini (Juventus), Jorginho (Chelsea) czy Leonardo Bonucci (Juventus).

Francja

„Trójkolorowych” czekają równie mocne osłabienia. Z odwodu Didiera Deschampsa wypadną choćby Antoine Griezmann (FC Barcelona), Olivier Giroud (Chelsea), Paul Pogba (Manchester United), N’Golo Kante (Chelsea), Anthony Martial (Manchester United), Raphael Varane (Real Madryt) czy Ferland Mendy (Real Madryt). Francję opuszczą także Tanguy Ndombele czy Hugo Lloris (Tottenham).

Polska grupa na Euro 2020

Hiszpania

W reprezentacji naszych rywali na nadchodzącym Euro największymi nieobecnymi byliby: David De Gea (Manchester United), Jordi Alba (FC Barcelona), Ansu Fati (FC Barcelona), Alvaro Morata (Juventus) czy Thiago (Liverpool). W drużynie „La Roja” zabraknie też Gerarda Pique (FC Barcelona), Serio Ramosa (Real Madryt) oraz Erca Garcii (Manchester City).

Szwecja

Niedawny powrót Zlatan Ibrahimovicia do kadry Szwedów może zostać zniweczony przez Superligę. 39-latek gra w Milanie, który dołączy do reszty buntowniczych klubów. Oprócz gwiazdy „Rossonerich” ze składu Janne’a Anderssona odpadnie na pewno Dejan Kulusevski (Juventus).

Słowacja

W składzie naszych południowych sąsiadów zabraknie tylko jednej gwiazdy. Nasi grupowi rywale poradzić sobie będą musieli bez Milana Skriniara (Inter Mediolan)

Polska

Niestety nasza reprezentacja też ucierpi. Z powodu przystąpienia Juventusu do projektu Superligi na Euro zabraknąć może Wojciecha Szczęsnego. W składzie umieściliśmy jednak Roberta Lewandowskiego. Bayern na tę chwilę zapowiedział, że nie przystąpi do nowych rozgrywek, jednak Florentino Perez twierdzi, że nie wystosowano jeszcze dla nich zaproszenia.