Szalony plan Wieczystej Kraków. Chcą ściągnąć… mistrza świata z 2014 roku!

Przemysław Cecherz, trener Wieczystej Kraków wierzy w ściągnięcie do klubu… Lukasa Podolskiego! Na łamach „Przeglądu Sportowego” szkoleniowiec stwierdził, że „wszystko zależy od niego”.

Wieczysta, jak na klub z okręgówki, słynie z nietuzinkowych zagrań na rynku transferowych. W swoich szeregach skupili już byłych zawodników Ekstraklasy, między innymi Sławomira Peszko czy Łukasza Burligę, a także Radosława Majewskiego. To natomiast przełożyło się na zdominowanie przez nich rozgrywek.

Szaleństwo?

Dzięki świetnym wzmocnieniom awansowali do IV ligi i myślą nad kolejnymi transferami. Co ciekawe, na oku krakowian znalazł się mistrz świata z 2014 roku, Lukas Podolski.

Przemysław Cecherz w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” potwierdził, że pojawił się taki pomysł. Ba, trener Wieczystej wierzy, że uda się dopiąć ten transfer. Warto pamiętać, że kontrakt 35-latka z Antalyasporem wygasa wraz z końcem czerwca.

– Wszystko zależy od niego. W pewnym wieku zawodnik chce spokojnie i w chwale zejść ze sceny, a przy tym piłka ma sprawiać mu przyjemność. Przez półtora roku był podstawowym piłkarzem Antalyasporu, gra na pozycji, na którą szukamy piłkarza – przyznał Cecherz.

– Podejrzewam, że Łukasz chciałby też zająć się swoim biznesem, a w Krakowie dostałby szansę, by go rozkręcić – dodał.

Już od dawna Podolskiego łączy się z transferem do Górnika Zabrze. Na początku roku pojawiły się jednak pierwsze plotki o możliwym zasileniu szeregów Wieczystej. Sam zawodnik wówczas zdecydowanie zdementował te doniesienia.

Poznaliśmy datę powrotu Milika, Rybusa i Dawidowicza. Wiemy, kiedy wrócą do treningów

Jakub Kwiatkowski zdradził, kiedy kontuzjowani kadrowicze wrócą do treningów z resztą drużyny. Chodzi o Arkadiusza Milika, Macieja Rybusa i Pawła Dawidowicza, którzy nabawili się niewielkich urazów. Rzecznik prasowy reprezentacji podał, że nastąpi to dzień po meczu z Rosją.

Sytuacja kontuzjowanej trójki wydaje się ustabilizowana. Początkowo obawiano się, że ani Rybus, ani Milik czy Dawidowicz nie pojadą na Euro. Teraz jednak wiemy, że tak się nie stanie, a przynajmniej stać się nie powinno.

Kiedy wrócą?

Póki co wspomniani zawodnicy trenują indywidualnie. Jakub Kwiatkowski wyjaśnił natomiast, że ich powrotu do zajęć drużynowych możemy się spodziewać po spotkaniu z Rosją.

– Jeśli chodzi o raport medyczny, to nic nowego się nie pojawiło. Wiemy, że trzech zawodników nie trenuje na boisku. Są to Maciej Rybus, Paweł Dawidowicz i Arek Milik. Po meczu z Rosją będą stopniowo wprowadzani do treningu na boisku – ogłosił rzecznik prasowy kadry.

Oczywiście podczas tego meczu niedostępny dla Paulo Sousy będzie Piotr Zieliński. Pomocnik Napoli świętuje narodziny swojego syna. Także Radosław Majecki nie weźmie udziału w sparingu. Bramkarz przebywa na zgrupowaniu w Opalenicy jedynie w celu nabycia doświadczenia.

– Będzie do dyspozycji trenera 22 zawodników – zapewnił.

Towarzyskie spotkanie ze „Sborną” będzie pierwszym sprawdzianem Polaków przed Euro. Rozegrane zostanie we Wrocławiu 1 czerwca. Tydzień później „Biało-Czerwoni” podejmą w Poznaniu Islandię.

12-letni Polak zaimponował całej Hiszpanii. Świetny turniej w wykonaniu Michała Żuka

Drużyna U-12 FC Barcelony z Michałem Żukiem w składzie wygrała La Liga Promises. Polak wraz z kolegami z drużyny stawiali czoła innym najlepszym akademiom w Hiszpanii. 12-latek w całych rozgrywkach strzelił dwie bramki. 

Michał Żuk w La Masii robi prawdziwą furorę. Eksperci już niejednokrotnie zachwycali się jego umiejętnościami. Młody Polak zrobił także wrażenie na swoich trenerach. Dzięki świetnej postawie w szkółce zabrano go na turniej La Liga Promises, gdzie miał okazję zmierzyć się z drużynami innych akademii.

Spacerek

W tym roku rozgrywki trwały od 28 do 30 maja. Młodziki z Barcelony trafili do grupy z Betisem, Granadą, Deportivo Alaves oraz Osasuną. Wszystkie mecze wygrali, tracąc zaledwie jednego gola. Żuk zaimponował właśnie w tej fazie turnieju. Udało mu się strzelić dwie bramki, zaś w meczu z Pampeluną niemal w pojedynkę na nią zapracował.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez FC Barcelona La Masia (@fcbmasia)

W 1/8 ekipa 12-latka pokonała Huescę (2-1), a w następnej fazie Atletico Madryt, choć dopiero po rzutach karnych. Półfinałowy mecz „młoda Barcelona” grała ponownie z Betisem i znów go ograła (2-0). Finał rozegrali z Sevillą, którą wyraźnie zdominowali (3-0), a następnie zgarnęli puchar.

La Liga na Instagramie zaryzykowała nawet porównanie 12-latka do Antoine’a Griezmanna. Polak pełnił na turnieju funkcję łącznika obrony z atakiem. Często starał się napędzać akcje oraz brać na siebie ciężar gry.

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez LaLiga (@laliga)

Wielki klub chce Arkadiusza Milika! Czas na Premier League?

Harry Kane niebawem prawdopodobnie odejdzie z Tottenhamu. Anglik zasiał jakiś czas temu ziarno niepewności, czym podsycił transferowe plotki na swój temat. Władze „Kogutów” szukają już sobie jego następcy. Tym, co ciekawe, może zostać Arkadiusz Milik.

Od kiedy Polak trafił do Marsylii znowu zrobił wokół siebie szum. Wiele klubów zaczęło się interesować Milikiem, gdy jego forma w Olympique’u zaczęła rosnąć. Polski napastnik strzelił zresztą dla nowego zespołu w sumie 10 bramek w 16 występach.

Dwie opcje?

Kibice Marsylii liczą na to, że Milik pozostanie we Francji na kolejny sezon. To jednak nie jest takie pewne. Media już od dawna spekulują nad jego przyszłością. „Tuttosport” uważa, że dwa kluby są zdecydowanymi faworytami do ściągnięcia latem 27-latka.

Pierwszym jest Juventus. Tam natomiast Polak zajmują z wielu pozycji na liście życzeń. Przed snajperem znajdują się, chociażby Mauro Icardi, Dusan Vlahović czy Moise Kean.

Według Włochów drugi kierunek jest także dosyć interesujący. Mowa bowiem o Tottenhamie, który szykuje się na odejście Harry’ego Kane’a. Gdyby jednak Anglik zdecydował się pozostać w Londynie, Milik występowałby jako jego zmiennik. Rówieśnik Polaka często boryka się z kontuzjami, co zauważają media.

Jeremy Clarkson z „Top Gear” świętował wygranie Ligi Mistrzów [WIDEO]

Thomas Tuchel za sterami Chelsea dokonał rzeczy wielkiej. W sobotę piłkarze „The Blues” po raz drugi w historii sięgnęli po zwycięstwo w finale Ligi Mistrzów. Radość kibiców londyńskiej drużyny była przeogromna. Wśród świętujących była także bardzo interesująca i znana postać. 

Spotkanie na Estadio do Dragao nie opiewało w wielką ilość goli. Padła zaledwie jedna bramka, pod koniec pierwszej połowy. Trafienie Kaia Havertza okazało się ostatecznie zwycięskim golem, który zapewnił Chelsea zwycięstwo.

Wielka feta, wielki gość

Po ostatnim gwizdku sędziego radości nie było końca. Nie ma się co dziwić zresztą, gdyż kiedy Tuchel obejmował Chelsea – nikt nie myślał, że może w ogóle wejść do finału Ligi Mistrzów. A co dopiero go wygrać.

Ta sztuka mu się jednak udała, za co sympatycy „The Blues” są mu niesamowicie wdzięczni. Na filmikach z fety po wygranej widać zresztą, jak wiele to dla nich znaczyło.

Co ciekawe, na jednym z nich widać również Jeremy’ego Clarksona, znanego angielskiego dziennikarza, najbardziej znanego z motoryzacyjnego programu „Top Gear” lub z prowadzenia „Who Wants to Be a Millionaire”. 61-latek wraz z innymi kibicami cieszył się z wygranej Chelsea. Ci natomiast zaczęli skandować jego nazwisko.

To ostatnia deska ratunku dla Cristiano Ronaldo? Jeśli odejdzie, to tylko do jednego klubu

Przyszłość Cristiano Ronaldo zaczyna się w końcu klarować? Na to wskazują informacje przekazane przez „La Gazzetta dello Sport”. Z ustaleń włoskich dziennikarzy wynika, że Jorge Mendes, agent Portugalczyka skontaktował się z przedstawicielami PSG. Możliwe, że to właśnie tam trafi latem 36-latek.

Od jakiegoś czasu zewsząd słychać o niepewnej sytuacji Cristiano Ronaldo w Juventusie. „Stara Dama” rzutem na taśmę zapewniła sobie udział w kolejnej edycji Ligi Mistrzów, co było głównym warunkiem pozostania piłkarza w Turynie. Mimo tego Portugalczyk w dalszym ciągu może opuścić Allianz Stadium.

Problemem może się tym razem okazać zamiana Andrei Pirlo na Massimiliano Allegriego. Juventus już oficjalnie ogłosił, że na „stare śmieci” wraca ich były szkoleniowiec. Włoch miał okazję współpracować z Ronaldo w sezonie 2018/19. Wówczas ich relacji były jednak kiepskie, przez co zawodnik myśli o opuszczeniu Turynu.

Gdzie teraz?

Problem pojawia się natomiast, jeśli chodzi o potencjalnego kupca, zainteresowanego 36-latkiem. Real Madryt, do którego podobno chciałby wrócić sam CR7 nie jest nim już zainteresowany, zaś Manchesteru United nie stać na opłacenie jego wynagrodzenia. To skłoniło jego agenta do szukania innego kierunku.

Obecnie najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem wydaje się transfer do PSG. Paryżanie dysponują niebotycznymi pokładami pieniędzy i bez problemu powinni poradzić sobie w kwestiach finansowych. Jorge Mendes, według ustaleń „La Gazzetty dello Sport” kontaktował się już nawet z władzami wicemistrzów Francji.

Włosi dodają jednak, że sporo zależy od tego, czy ze stolicy Francji odejdzie Kylian Mbappe. Młody gwiazdor jest kuszony między innymi przez Real Madryt. Jeśli opuści on Paryż, to wielce prawdopodobne, że w jego miejsce sprowadzony zostanie właśnie Cristiano Ronaldo.

Klinsmann podważa rekord Lewandowskiego! Napastnicy mają dzisiaj łatwiej?

Nie milkną echa niebywałego wyczyny Roberta Lewandowskiego. Polak w ostatniej kolejce Bundesligi sezonu 2020/21 strzelił 41. gola i pobił rekord Gerda Mullera sprzed prawie 50 lat. Choć mowa o bezsprzecznie wielkim osiągnięciu 32-latka, Jurgen Klinsmann twierdzi, że napastnikom aktualnie łatwiej strzelać bramki. W czasach, kiedy on sam grał w piłkę było to zdecydowanie trudniejsze zadanie. 

Zaledwie 29 meczów wystarczyło Lewandowskiemu na pobicie rekordu Gerda Mullera. W sezonie 1971/72 niemiecka legenda strzeliła 40 bramek w jednej edycji Bundesligi. Przez 49 lat nikt nie był w stanie, choćby wyrównać tego osiągnięcia. Kapitanowi „Biało-Czerwonych” nie tylko udało się tego dokonać, ale nawet pobić wynik ikony Bayernu o jedno trafienie.

Kiedyś było inaczej

W rozmowie z portalem spox.com Jurgen Klinsmann wypowiedział się na temat rekordu Lewandowskiego. Trener, choć oczywiście docenia dorobek Polaka, uważa, że w dzisiejszych czasach napastnicy mają łatwiej strzelać bramki.

– Napastnicy w dzisiejszych czasach są zdecydowanie lepiej chronieni przed faulami i innymi trudnościami niż snajperzy sprzed 20 albo 30 lat. Z tego punktu widzenia strzelenie tylu goli w lidze może być nieco łatwiejsze – stwierdził Niemiec.

– Dziś nikt nie łapie napastnika od tyłu pięć razy w ciągu pierwszych dwudziestu minut. To inna gra, ale strzelenie takiej liczby bramek to po prostu szaleństwo – dodał szkoleniowiec.

Klinsmann pokusił się także o porównanie Lewandowskiego do innego uznanego w świecie futbolu napastnika. Zdaniem trenera 32-latek bardzo przypomina Marco van Bastena.

– To kompletny napastnik, prawdziwa „dziewiątka”. Poprzednim takim piłkarzem był prawdopodobnie Marco van Basten. Jeśli ktoś pobije ten rekord, to będzie to prawdopodobnie sam Lewandowski. Mam nadzieję, że będzie grał jeszcze co najmniej przez kilka lat – podsumował.

W podobnym tonie o Lewandowskim wypowiedział się Joshua Kimmich. Po tym, jak Polak ustanowił nowy rekord Bundesligi pomocnik Bayernu stwierdził, że pobić go ponownie będzie mógł jedynie sam snajper.

Bójka na ulicach Porto! Policja przerwała starcie angielskich kibiców [WIDEO]

W sobotę odbędzie się finał Ligi Mistrzów. Z tej okazji do Porto powoli zaczęli zjeżdżać się kibice Chelsea oraz Manchesteru City. W pewnym momencie czwartkowego wieczoru doszło do konfrontacji pomiędzy obydwoma ekipami i musiała interweniować policja. Według informacji miejscowych mediów nikt nie ucierpiał ani nie został zatrzymany.

– Rozpoczęło się od przepychanek, a następnie przerodziło się w walkę na środku ulicy. Policja musiała wkroczyć z pałkami, aby to wszystko przerwać – zdradził jeden ze świadków.

https://twitter.com/HooligansTV_eu/status/1398053260863365122?s=20

Piotr Zieliński opuści zgrupowanie reprezentacji Polski. Pomocnik nie zagra z Rosją

W dzień dziecka 1 czerwca reprezentacja Polski na stadionie we Wrocławiu podejmie Rosjan. Dla „Biało-Czerwonych” będzie to pierwszy z dwóch sparingów przed Euro 2020. „Przegląd Sportowy” podał, że do dyspozycji Paulo Sousy nie będzie dostępny Piotr Zieliński. 27-latek opuści zgrupowanie w Opalenicy w piątek wieczorem, gdyż spodziewa się dziecka. 

Do rozpoczęcia mistrzostw Europy pozostało już kilka dni. Przed inauguracją turnieju reprezentacja Polski zagra w sumie dwa mecze towarzyskie. Pierwszy odbędzie się we Wrocławiu, zaś rywalami „Biało-Czerwonych” będą Rosjanie. Drugi sparing zaplanowano na tydzień później. Tym razem w Poznaniu z Islandią.

Znaki zapytania

Nie do końca wiadomo, z których piłkarzy będzie mógł skorzystać Paulo Sousa przy ustalaniu składu na mecz ze „Sborną”. Ostatnio kontuzji doznał Arkadiusz Milik, a problemy zdrowotne miał także Maciej Rybus i Paweł Dawidowicz. Ich występy są niepewne, jednak to nie wszystko.

„Przegląd Sportowy” poinformował, że z Rosjanami nie zagra również Piotr Zieliński. 27-latek nie zmaga się z żadnym urazem, ale mimo to opuści w piątek zgrupowanie w Opalenicy. Żona piłkarza Napoli spodziewa się dziecka i ma już zaplanowany poród w jednym z dolnośląskich szpitali.

Paulo Sousa zezwolił pomocnikowi na wyjazd z obozu kadry po piątkowym treningu. Jego powrót zaplanowano na środę, a więc dzień po spotkaniu z Rosją.

W obliczu nieobecności Zielińskiego Portugalczyk będzie mieć okazję na przetestowanie innych rozwiązań. Według „Przeglądu Sportowego” w środku pola reprezentacji Polski zobaczymy trio Jakub Moder, Grzegorz Krychowiak i Mateusz Klich.

Jaka przyszłość czeka Buffona? Włoch otrzymał zaskakująco interesujące propozycje

Gianluigi Buffon wraz z końcem czerwca kończy swoją przygodę z Juventusem. Kontrakt 43-latka po wygaśnięciu nie zostanie przedłużony, jednak jak mówił sam piłkarz – nie zamierza jeszcze odwieszać butów na kołek. Włoch ma na stole całkiem interesujące oferty.

W 2018 roku Buffon odszedł z Juventusu, po czym związał się z Paris Saint-Germain. We Francji długo miejsca nie zagrzał, bo spędził tam jedynie rok. Powrócił do Turynu, a niedawno ogłosił, że znowu zamierza odejść. Tym razem jednak na dobre.

To nie koniec kariery

Nie chodzi natomiast o zakończenie kariery. Nic z tych rzeczy, wszak Buffon zapowiedział już, że jeśli pojawi się ciekawa oferta to zamierza ją zaakceptować. Dziennik „A Bola” twierdzi, że na Włocha chętne są kluby z Hiszpanii, Portugalii i Grecji. Zainteresowane mają być między innymi Benfika, Sevilla czy Olympiakos.

Gdzie jednak zobaczymy w najbliższej przyszłości Buffona? 43-latek kilka tygodni temu zdradził tylko, że otrzymał już kilka propozycji, oraz że wybierze „najbardziej szaloną”. Mimo wieku sam zainteresowany twierdzi, że wciąż jest głodny przygód.

– Moja przyszłość jest jasna. W tym roku definitywnie zakończę długą oraz piękną przygodę z Juventusem. Albo zakończę karierę, albo znajdę coś, co mnie zmotywuje. W Juve dawałem z siebie i dostawałem wszystko. Zakończył się pewien cykl i to jest właściwy czas, aby się pożegna – przyznał jakiś czas temu Włoch. 

Buffon w Juventusie spędził łącznie prawie 20 lat. W tym czasie zaliczył 685 meczów oraz zdobył aż 22 trofea. W barwach „Starej Damy” 322-krotnie zachowywał czyste konto.

De Gea mógł zostać bohaterem United. Wyciekły notatki Hiszpana, przygotowane na rzuty karne

Villarreal w środę wygrał Ligę Europy po zaciętym finale z Manchesterem United. Szczególnie ciekawa była sama końcówka spotkania, a konkretnie konkurs rzutów karnych. Wykonano w nim aż 22 „jedenastki”. Głównym winnym porażki „Czerwonych Diabłów” był David De Gea, który nie obronił żadnego strzału rywali, a na koniec sam nie trafił do bramki. Do internetu wyciekła teraz notatka bramkarza, która miała mu pomóc w tym aspekcie.

Choć sam mecz w Gdańsku szczególnie nie porwał, to na końcówkę nie możemy narzekać. Konkurs rzutów karnych był prawdziwą huśtawką emocji. Zarówno piłkarze Villarrealu jak i United wykorzystywali swojego okazje i szli „łeb w łeb” aż do końca.

Ostatecznie przy wyniku 11:10 do piłki podszedł David De Gea. Hiszpan uderzył jednak fatalnie, zbyt oczywiście dla Geronimo Rulliego, który wyczuł jego zamiary.

A gdyby…

Wcześnie De Gea także się nie popisał. 30-latek nie obronił żadnej „jedenastki” wykonywanej przez podopiecznych Unaia Emery’ego. Okazuje się jednak, że wynik mógł być zupełnie inny. Do internetu wyciekła bowiem notatka Hiszpana, która miała pomóc mu w loterii.

Internauci sprawdzili, na ile informacje z kartki pokrywają się z wydarzeniami z murawy. Zgodnych informacji z wydarzeniami boiskowymi były raptem trzy. De Gea z kolei siedmiokrotnie postępował zgodnie ze swoimi notatkami.

Hiszpan mógł nawet okazać się bohaterem United, gdyby po piątym nieobronionym karnym z rzędu znowu zaufał zapiskom. Wówczas do piłki podszedł Gomez, który uderzył dokładnie tak, jak rozpisał to sobie De Gea. 30-latek jednak postąpił według instynktu, zupełnie ignorując wskazówki.

Joan Laporta marzy o Guardioli. Zamierza przekonać go do powrotu na Camp Nou

Kto będzie trenerem FC Barcelony w przyszłym sezonie? To pytanie spędza sen z powiek kibiców Blaugrany, ale również Joana Laporty. Przyszłość Ronalda Koemana nadal nie jest pewna, zaś sam prezydent Barcy wciąż chciałby powrotu Pepa Guardioli.

Na temat Koemana pojawiło się już mnóstwo plotek. Zdaniem jednych hiszpańskich mediów Holender niebawem pożegna się z posadą. Według innych szkoleniowiec poprowadzi jednak Dumę Katalonii także w następnym sezonie.

W kontekście trenerów Barcelony pojawiło się już wiele nazwisk. Wymieniano między innymi Mikela Artetę czy Roberto Martineza. Najgłośniej jednak już od dawna było Xavim. Joan Laporta ma z kolei jeszcze jedną osobę, której bardzo chciałby powierzyć drużynę.

Wielki powrót?

Mowa o Pepie Guardioli. Aby Hiszpan wrócił na Camp Nou potrzebny jest jednak Ronald Koeman. Czemu? Kontrakt byłego szkoleniowca Barcelony z Manchesterem City wygasa w czerwcu 2023 roku.

Według „Mundo Deportivo” Laporta chciałby podjąć z nim rozmowy dopiero pod koniec sezonu 2021/22. Do tego czasu to właśnie Holender miałby pozostać na stanowisku, tak aby nie wprowadzać zbędnych zmian na ławce trenerskiej.

Według Fabrizio Romano Guardiola nie chce jednak rozstawać się z mistrzami Anglii. Z ustaleń dziennikarza wynika, że rezultat finału Ligi Mistrzów także nie wpłynie na jego decyzję. Hiszpan planuje już transfery na przyszły sezon i nie zapowiada się na jego odejście z Etihad.

Przypomnijmy, że w 2008 roku to właśnie Laporta zatrudnił Guardiolę na stanowisko szkoleniowca Barcelony. Teraz ponownie chciałby tego dokonać.

Legenda włoskiej piłki docenia Zielińskiego. Wskazał idealny klub dla Polaka

Piotr Zieliński ma za sobą świetny sezon. Polak był głównym dyrygentem Napoli i często ciągnął ekipę Gennaro Gattuso. Giuseppe Bergomi, legendarny piłkarz Interu Mediolan zachwyca się umiejętnościami pomocnika. Włoch wskazał także idealny klub dla 27-latka.

Licząc wszystkie rozgrywki Zieliński rozegrał 47 meczów, w których strzelił 10 goli oraz zanotował 13 asyst. Dla Polaka był to zdecydowanie najlepszy sezon, nie tylko w barwach Napoli, ale i generalnie od czasu odejścia do Włoch.

Poprawić koncentrację

Giuseppe Bergomi nie ukrywa, że 27-latek bardzo zaimponował mu swoimi umiejętnościami. Według legendy Interu Mediolan pomocnik w najbliższym sezonie może wykonać kolejny krok naprzód w swojej karierze. Do tego jednak musi ustabilizować formę i utrzymywać dobrą dyspozycję.

– Z mojego punktu widzenia brakuje mu ciągłości podczas całego spotkania. Czasami wydaje mi się, że nie jest w sercu gry i brakuje mu koncentracji. Pod tym względem może się poprawiać. Mimo to jest wybitnym piłkarzem, który może grać we wszystkich drużynach Serie A i nie tylko – stwierdził Bergomi na łamach „Przeglądu Sportowego”.

Legendarny piłkarz pokusił się również o wskazanie klubu, do którego pasowałby Zieliński. Wskazał na Manchester City.

– Dla mnie on byłby idealnym zawodnikiem dla Manchesteru City. Pep korzysta z ofensywnych pomocników, którzy są zdolni do zajmowania przestrzeni i do biegania od jednego pola karnego do drugiego. Zieliński robi to w Neapolu. Pamiętajmy także, że on jest mistrzem techniki i Guardiola bardzo docenia takich piłkarz – dodał.

Kolejne szczegóły o urazie Milika. „Nasze starania będą szły w tym kierunku”

W środę pojawiła się informacja o kontuzji Arkadiusza Milika. Taka wiadomość z obozu Polaków w Opalenicy wzbudziła niespokojne nastroje. W najgorszym wypadku występ 27-latka na Euro mógłby być zagrożony. 

O urazie Milika na treningu dowiedzieliśmy się z twitterowego konta Łączy nas Piłka. Wówczas nie było jednak wiadome, jak poważna jest to kontuzja. Lekarz kadry, dr Jaroszewski twierdził natomiast, że napastnik będzie gotowy na inaugurację mistrzostw Europy.

Dobra nowina

Tym razem głos w tej sprawie zabrał Jakub Kwiatkowski. Rzecznik reprezentacji Polski w rozmowie z portalem meczyki.pl zdradził kolejne szczegóły odnośnie urazu Milika oraz wyjaśnił, co dalej czeka 27-latka.

– Doszło do niegroźnego urazu lewego kolana. Arek miał zrobione badanie rezonansem magnetycznym. Poprosił nas o dodatkową konsultację z lekarzem, z którym współpracował przy okazji wcześniejszej kontuzji, dlatego jutro wyleci do Barcelony na dodatkową konsultację i najbliższe dni zdecydują o tym, co dalej – wytłumaczył Kwiatkowski.

– Według zapewnień naszego sztabu medycznego taki uraz, którego Arek doznał, da się zaleczyć w ciągu kilku dni. Dzisiaj trudno jest powiedzieć, jak noga będzie się goiła. Najbliższe dni o tym zdecydują, w którym kierunku będziemy dalej szli. Mamy plan. Nasz sztab medyczny jest doświadczonym sztabem medycznym i wie, jak tego typu urazy leczyć. Wszystko zależy jednak od tego, jak na danym pacjencie to leczenie będzie faktycznie przebiegało i, tak jak powiedziałem, najbliższe dni będą w tej kwestii decydujące – dodał.

– My oczywiście cały czas wierzymy w to, że ten uraz uda się zaleczyć i występ Arka na Euro nie będzie zagrożony. Wszystkie nasze starania będą szły w tym kierunku – zapewnił rzecznik.

Źródło:

Bonus Lucky Loser 45 PLN FINAŁ LIGI EUROPY w Totolotku!

Dzisiaj Totolotek odpalił promocję Lucky Loser na finał Ligi Europy! W kończącym te rozgrywki spotkaniu zmierzą się ze sobą ekipy Villarrealu i Manchesteru United.

Postaw min. 45 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 45 PLN

  • Na kuponie wyłącznie LIGA EUROPY
  • Obrót 1 raz po kursie min. 2.00
  • Bonus ważny 7 dni do wykorzystania na dowolny sport
  • Bonus nie może być wykorzystany na zakłady systemowe
  • Użytkownik może otrzymać 1 bonus
  • Kampania dla nowych i obecnych graczy

Szczegóły i regulamin promocji znajdziecie TUTAJ.

Ponadto, z okazji finału Ligi Europy Totolotek przygotował specjalnie podwyższone kursy! O szczegółach dowiecie się TUTAJ.

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!