Tomasz Kędziora jednak nie zagra w Lechu? Nowe informacje o przyszłości 27-latka

Kędziora nie zagra w Lechu Poznań” – informuje Damian Smyk z portalu „Weszło!”. Wbrew wcześniejszym doniesieniom prawy obrońca rozważa jednak inne opcje. Na razie sprawa nie znalazła finału, ale wszystko ku temu zmierza. 

Tomasz Kędziora, podobnie jak wiele inne osób, musiało opuścić Ukrainę z powodu wybuchu wojny z Rosją. 27-latek przebywa obecnie w Poznaniu, gdzie odbywa treningi z Lechem. Po wprowadzeniu tymczasowych przepisów przez FIFA wydawało się, że piłkarz dokończy sezon, grając w drużynie „Kolejorza”.

Zwrot akcji

We wtorek pojawiły się nawet informacje, jakoby defensor miał być dogadany z Lechem. Według Damiana Smyka z portalu „Weszło!” sprawa może nie potoczyć się po myśli klubu z Bułgarskiej. Kędziora ma rozważać inne opcje.

– Sytuacja jest rozwojowa i zmierza ku temu, że jednak Kędziora nie zagra w Lechu. Powód? Propozycje z lepszych lig od ESA. Lech był opcją, Lech chciał, ale to piłkarz w tym momencie na wyższy poziom niż Ekstraklasa – napisał dziennikarz na Twitterze.

Na razie nie wiadomo, w jakim klubie sezon dokończy Tomasz Kędziora. FIFA wprowadziła przepisy, na mocy których zawodnicy opuszczający Ukrainę są formalnie brani za wolnych piłkarzy. Oznacza to, że 27-latek do 30 czerwca bieżącego roku może związać się z inną drużyną, bez kar związanych z umową z Dynamem Kijów.

Nowy klub włączył się do walki o Lewandowskiego. Polak się skusi?

Przyszłość Roberta Lewandowskiego nadal nie została potwierdzona. Polak nie przedłużył kontraktu z Bayernem Monachium, co według „Mundo Deportivo” zamierza wykorzystać PSG. Kapitan „Biało-Czerwonych” ma być priorytetem  paryżan podczas letniego okienka transferowego. 

Choć kontrakt Lewandowskiego z Bawarczykami wygasa w przyszłym roku, to nadal nie rozpoczęto rozmów w sprawie jego przedłużenia. Media informowały, że negocjacje zaplanowano na wiosnę, więc niewykluczone, że wkrótce obie strony usiądą do stołu.

Kto się skusi?

Oczywiście ewentualne nieporozumienie między Bayernem a Lewandowskim przykuwa uwagę innych topowych klubów. Polak jest bowiem typem zawodnika, którego chciałby prawdopodobnie każdy zespół z europejskiej elity. Już dawniej łączono go z przenosinami do Realu Madryt lub klubów z Premier League. Ostatnio natomiast pojawiły się doniesienia o lokalnym rywalu „Królewskich” – Atletico.

Zdaniem „Mundo Deportivo” do grona zainteresowanych dołączyło teraz Paris Saint-Germain. Dziennik sugeruje, że Lewandowski stał się celem nadrzędnym dla paryżan. Próbę wykupienia go z Monachium włodarze mają podjąć podczas letniego okienka transferowego.

Polak na Park des Princes cieszy się większym poparciem niż Erling Haaland. Nasser Al-Khelaifi wolałby ściągnąć 33-latka zamiast norweskiego snajpera, ale odwrotna opcja również wchodzi w grę. Skusi się na nią, jeśli nie wypali transfer Lewandowskiego.

Portal stworzył ranking… Złotej Piłki 2022 roku. Lewandowski nie jest faworytem

Choć dopiero co zaczął się marzec i raptem kilka miesięcy temu przyznano Złotą Piłkę za rok 2021, to Goal.com już myśli o nagrodzie za bieżący. Portal stworzył ranking głównych faworytów do zgarnięcia nagrody. Kto obecnie przewodzi w zestawieniu? 

W zeszłym roku plebiscyt „France Football” wygrał Leo Messi. Drugie miejsce na podium zajął Robert Lewandowski, który należał do głównych kandydatów do zgarnięcia statuetki. Niestety, musiał się obejść smakiem drugi rok z rzędu. W 2020 roku był bezapelacyjnie najlepszym piłkarzem na świecie, lecz galę odwołano ze względu na pandemię koronawirusa.

Kto wygra tym razem?

Od wręczenia zeszłorocznej nagrody minęło raptem kilka miesięcy. Ledwo zaczął się marzec, a Goal.com już snuje domysły odnośnie tegorocznego plebiscytu i tego, kto tym razem sięgnie po Złotą Piłkę.

Na próżno szukać w „topce” nazwisk Messiego czy Cristiano Ronaldo. Obaj kiepsko zaczęli rozgrywki w tym roku i na razie dziennikarze nie dają im za dużych szans na sukces. Pominięto również Sadio Mane, Karima Benzemę czy Kevina De Bruyne.

Na podium znaleźli się natomiast kolejno: Robert Lewandowski, Mohamed Salah i Kylian Mbappe. To właśnie Francuz, zdaniem redakcji Goal.com, ma największe szanse na wygranie Złotej Piłki. Jego notowania ma podwyższyć potencjalny transfer do Realu Madryt, o którym od dłuższego czasu huczą media.

Tak czy inaczej, do kolejnego plebiscytu „France Football” pozostało jeszcze bardzo dużo czasu i wiele może się zmienić. Jednego nie można natomiast wykluczyć – Robert Lewandowski będzie po raz kolejny kandydatem do statuetki, ale konkurencja będzie równie silna, jak wcześniej.

Krzysztof Piątek krytykowany, mimo zdobywanych goli. Wskazano jego słabość

Krzysztof Piątek po powrocie do Serie A znowu odnalazł regularność. Piłkarz Fiorentiny często trafia do siatki, ale jego gra irytuje włoskich dziennikarzy. „Corriere Fiorentino” postanowiło skrytykować Polaka. 

W styczniu Hertha Berlin wypożyczyła Piątka do Fiorentiny. Powrót do Serie A dobrze zrobił 26-latkowi. Do tej pory Polak strzelił sześć bramek w barwach „Violi”, a po odejściu Dusana Vlahovicia wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie.

Krytyka

Regularność, jaką zaczął prezentować Piątek nie przekonuje jednak włoskich dziennikarzy. Choć chwali się go za zdobywane bramki, to „Corriere Fiorentino” twierdzi, że odejście Vlahovicia zabolało „Violę”. Piątka krytykuje się za niewielki wkład w grę poza polem karnym.

– Wkład Piątka poza polem karnym jest właściwie zerowy. Fiorentina traci w ten sposób punkt odniesienia w ofensywie – nie może oprzeć gry na swoim napastniku, by później rozwinąć akcję ofensywną – piszą dziennikarze. 

Polak bramkę zdobył również w ostatnim spotkaniu Fiorentiny przeciwko Hellasowi Werona. Łącznie w Serie A udało mu się uzbierać trzy trafienia. Kolejne trzy dołożył natomiast w Pucharze Włoch.

Damian Szymański zawiedziony Michniewiczem. „Nie było żadnego kontaktu”

Damian Szymański był bohaterem reprezentacji Polski w meczu z Anglią we wrześniu zeszłego roku. Piłkarz AEK-u Ateny nie znalazł się jednak na liście powołanych przez Czesława Michniewicza na marcowe zgrupowanie. Decyzję nowego selekcjonera wymownie skomentował w rozmowie z portalem „Weszło”. 

Szymański był powoływany przez Paulo Sousę, gdy ten prowadził reprezentację Polski. Otrzymał od Portugalczyka szansę w meczu z Anglią (1-1) w eliminacjach do mistrzostwa świata 2022. W samej końcówce spotkania wykorzystał dośrodkowanie Roberta Lewandowskiego i dał nam remis.

Brak kontaktu

Sousa od początku widział w nim materiał na kadrowicza. Inaczej w jego stosunku zachowuje się Czesław Michniewicz. Nowy selekcjoner swoją przygodę z reprezentacją zaczął od wielu podróży i rozmów z piłkarzami. Jak jednak przyznaje sam Szymański – z nim się nie kontaktowano.

– Dochodziły do mnie sygnały, że nigdzie teraz nie pojadę. Nie było żadnego kontaktu ze strony trenera Michniewicza. Z mojej perspektywy trochę słabo, ale muszę przyjąć to na klatę i dalej robić swoje. Staram się, jak mogę. Gram regularnie w dobrym klubie, który może nie jest znany na taką skalę jak kluby z lig top5 w Europie, jednak swoją markę ma – przyznał w rozmowie z „Weszło”.

– Gdy przyszedł Paulo Sousa, od początku znajdowałem się na szerokiej liście zawodników branych pod uwagę, byłem w kontakcie m.in. z trenerem kadry od przygotowania fizycznego. Wiedziałem, że cały czas jestem monitorowany i gdyby coś się działo, ktoś wypadł, to być może dostanę powołanie. No i dostałem we wrześniu, gdy pojawiły się absencje. Co nie znaczy, że się na kogoś obrażam. Każdy trener ma prawo do swoich wyborów, do swojej koncepcji i ja to szanuję – dodał.

W sumie Damian Szymański miał okazję siedmiokrotnie wystąpić z Orzełkiem na piersi. Jeśli chodzi o bieżący sezon, to 26-latek rozegrał 24 spotkania, w których strzelił jedną bramkę i dołożył dwie asysty.

FIFA przyjęła tymczasowe przepisy! Tomasz Kędziora dokończy sezon w Lechu?

Powrót Tomasza Kędziory do Lecha Poznań to kwestia czasu. Wychowanek „Kolejorza” dołączy do drużyny Macieja Skorży po uzupełnieniu pozostałych formalności. W Ekstraklasie pozostanie do końca sezonu. 

Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę Tomasza Kędziora miał problem z przyjazdem do Polski. W zeszłą niedzielę obrońca Dynama został ewakuowany z Kijowa i szczęśliwie przekroczył granicę. Ze względu na wojnę „Kędi” nie może grać w swoim klubie, więc obecnie trenuje z Lechem Poznań, którego jest wychowankiem.

Do końca sezonu w Polsce

Do tej pory nie było wiadome, jak dalej będzie przebiegać kariera reprezentanta Polski. Kędziora czekał ma decyzję FIFA, która rozważała przedłużenie okienka transferowego dla piłkarzy grających w Rosji i Ukrainie. Miało to oczywiście na celu pozwolić im zmienić barwy, aby w spokoju mogli kontynuować swoje kariery.

Wiele wskazuje, że wkrótce 27-latek oficjalnie wróci do Lecha Poznań. FIFA przyjęła bowiem tymczasowe zasady zatrudnienia i rejestracji piłkarzy.

– W skrócie FIFA ustanowiła dwa tymczasowe przepisy – dla wszystkich zawodników z ligi ukraińskiej oraz zawodników zagranicznych grających w lidze rosyjskiej – pisze „Głos Wielkopolski”.

– Odnośnie sytuacji na Ukrainie, w celu zapewnienia zawodnikom i trenerom możliwości pracy i otrzymywania wynagrodzenia oraz ochrony ukraińskich klubów, o ile strony umowy wyraźnie nie postanowią inaczej, wszystkie umowy o pracę zawodników i trenerów zagranicznych z klubami zrzeszonymi w Ukraińskim Związku Piłki Nożnej (UAF) zostaną uznane za automatycznie zawieszone do końca sezonu na Ukrainie (30 czerwca 2022), bez konieczności podejmowania w tym celu jakichkolwiek działań przez strony – napisano z kolei w oświadczeniu FIFA.

W kontekście Kędziory oznacza to, że obecnie uznawany jest on za wolnego zawodnika. Może więc podpisać kontrakt z Lechem bez żadnych negocjacji z Dynamem i ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności. 30 czerwca bieżącego roku natomiast przepis przestanie mieć ważność, a sam piłkarz wróci do Dynama.

Sensacyjny transfer Tytonia?! Uczestnik Ligi Mistrzów chce zatrudnić Polaka

Ajax Amsterdam poszukuje nowego bramkarza po kontuzjach Pasveera i Gortera. Według holenderskich mediów na oku lidera Eredivisie znalazł się Przemysław Tytoń! Klub chciałby jak najszybciej dopiąć transfer. 

Obecnie Ajax ma do dyspozycji tylko jednego golkipera. Po kontuzjach, jakie odnieśli Remko Pasveer i Jay Gorter jedynym dostępnym bramkarzem amsterdamczyków jest Andre Onana. Z tego powodu działacze szukają zastępstwa dla Kameruńczyka.

Powrót do Holandii

Według Mike’a Verweija wybór Ajaxu ma paść na Przemysława Tytonia. 35-latek obecnie pozostaje bez klubu, więc mógłby z miejsca podpisać kontrakt. I tak prawdopodobnie się stanie. Holendrom zależy bowiem na jak najszybszym dopięciu transakcji.

Tytoń w przeszłości grał na boiskach Eredivisie. W 2007 roku przeniósł się z Górnika Łęczna do Roda JC. Po kilku latach podpisał natomiast kontrakt z największym rywalem Ajaxu w lidze – PSV Eindhoven.

Skandaliczne zachowanie FIFA. Federacja szuka opcji bezpiecznej dla Rosji

Czesław Michniewicz zdążył już ogłosić powołania na marcowe mecze reprezentacji Polski, a FIFA nadal nie podjęła decyzji ws. barażu z Rosją. Sebastian Staszewski z „Interii” ustalił, że federacja stara się znaleźć rozwiązanie, które nie uderzy w reprezentację „Sbornej”. 

Na Ukrainie od kilkunastu dni trwa wojna zapoczątkowana przez Rosję. Kraj agresora dotknęły już potężne sankcje, także w świecie sportu. Wykluczono go między innymi z udziału w rozgrywkach europejskich organizowanych przez UEFĘ. Podobna sytuacja miała mieć miejsce jeśli chodzi o baraże o wyjazd na mundial. Niestety FIFA zwleka z decyzją.

Skandal

24 marca miał się odbyć mecz pomiędzy Rosją a Polską. PZPN zapowiedział już, że nie zamierza grać z reprezentacją kraju, który atakuje inne państwo. Formalnie FIFA zawiesiła już „Sborną”, ale według „Interii” federacja robi wszystko, aby jednak dopuścić Rosję do baraży.

– Żenady w wykonaniu FIFA cd? Na Ukrainie Rosjanie mordują cywili, a w Zurychu postanowili grać na czas i poszukać rozwiązania, żeby nie ukarać Rosjan walkowerem. Jeden z pomysłów to przełożenie meczów barażowych naszej ścieżki B na czerwiec. To jakiś absurd – napisał na Twitterze Sebastian Staszewski. 

Dziennikarz dodaje, że PZPN spodziewa się decyzji FIFA we wtorek. Jeszcze w zeszłym tygodniu informowano, że Rosja zostanie ukarana walkowerem. Federacja zwleka jednak z decyzją, szukając „bezpiecznego” rozwiązania.

Czesław Michniewicz ogłosił powołania. Są debiutanci, jest zaskoczenie

Czesław Michniewicz ogłosił zagraniczne powołania na marcowe mecze reprezentacji Polski! Decyzje selekcjonera obyły się bez niespodzianek i na liście widzimy znajome nazwiska. W kadrze znalazło się jednak dwóch debiutantów. 

Póki co nie wiadomo, jak będzie wyglądać terminarz na najbliższe spotkania „Biało-Czerwonych”. FIFA wciąż nie podjęła oficjalne decyzji co do losu Polaków w barażach o mistrzostwa świata. Jeśli jednak ufać założeniom PZPN-u, to 24 marca powinniśmy rozegrać sparing, zaś pięć dni później spotkać się ze zwycięzca meczu Szwecja – Czechy w finale baraży.

Lista powołanych

Tak czy inaczej, Czesław Michniewicz musiał ogłosić kadrę, jaką powołał na marcowe spotkania. Na razie otrzymaliśmy powołania zagraniczne, wśród których na próżno szukać niespodzianek.

Selekcjoner zdecydował się na czterech bramkarzy w postaci: Wojciecha Szczęsnego, Bartłomieja Drągowskiego, Łukasza Skorupskiego i Kamila Grabary. Znalazło się również miejsce dla Tymoteusza Puchacza, Macieja Rybusa, Michała Helika, Kamila Glika, Bartosza Bereszyńskiego, Tomasza Kędziory, Matty’ego Casha, Jana Bednarka, Marcina Kamińskiego czy Marcina Kamińskiego.

Jeśli chodzi o pomocników, to właśnie tutaj znaleźli się debiutanci. Mowa o Szymonie Żurkowskim, grającym we włoskim Empoli i Konradzie Michalaku z tureckiego Konyasporu. Poza nimi niespodzianek nie ma. Michniewicz postawił na Grzegorza Krychowiaka, Krystiana Bielika, Jakub Modera, Jacka Góralskiego, Przemysława Frankowskiego, Przemysława Płachetę, Sebastiana Szymańskiego i Piotra Zielińskiego.

W ataku postawiono na żelazną trójkę w postaci kapitana Roberta Lewandowskiego, Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka. Całą linię uzupełniają natomiast Adam Buksa i Karol Świderski.

 

Kosta Runjaić na oku Schalke 04? Mateusz Borek: „Jest bardzo blisko Legii”

Schalke 04 szuka nowego trenera. Zdaniem niemieckich mediów jednym z nazwisk na liście właścicieli klubu ma być Kosta Runjaić, prowadzący Pogoń Szczecin. To nie jedyna drużyna, z którą łączy się trenera „Portowców”. 

Szczecinianie świetnie prezentują się w tym sezonie Ekstraklasy. Pogoń zajmuje miejsce lidera w tabeli, ale od Rakowa i Lecha dzieli ją zaledwie jeden punkt. Tak dobra postawa „Portowców” to w dużej mierze zasługa Kosty Runjaicia, który prowadzi klub od 2017 roku.

Niemieckie zakusy

Choć zarząd Pogoni jest zadowolony z pracy szkoleniowca, to niebawem sielanka może się skończyć. Kontrakt Runjaicia obowiązuje tylko do końca tego sezonu i nie wiadomo, czy zostanie przedłużony. A swoje zainteresowanie zaczynają już nim wykazywać inne, dużo silniejsze kluby.

Według „Westdeutsche Allgemeine Zeitung” Runjaić trafił na krótką listę kandydatów na trenera Schalke 04. Niemiecki klub dopiero co zwolnił Dimitriosa Grammozisa i szuka za niego zastępstwa. Poza szkoleniowcem Pogoni na liście mają się znajdować Thomas Letsch z Vitesse Arnhem i Bartosch Gaul z rezerw Mainz. Władze chcą zatrudnić nowego trenera po sezonie.

Inna strona

Zainteresowanie Schalke Runjaiciem skomentował w programie „Moc Futbolu” Mateusz Borek. Z ustaleń dziennikarza wynika, że Niemcowi jest bliżej do pozostania w Polsce, niż wyjazdu do Gelsenkirchen. Nie chodzi jednak o przedłużenie umowy z Pogonią. Stwierdził, że szkoleniowiec miał rozmawiać z Legią Warszawa.

Sądzę, że Kosta Runjaic jest dziś bardzo blisko Legii Warszawa. Nie wiem, czy w ostatnich dniach podpisał już jakieś dokumenty, wiem, że takie były już przez Jacka Zielińskiego szykowane – powiedział na antenie „Kanału Sportowego”.

Słuchajcie, jeśli ktoś nie do końca interesuje się piłką niemiecką, to może nie mieć pojęcia, czym jest Schalke 04 i jaki wielki to klub. Nawet jeśli prowadzisz go w drugiej Bundeslidze i walczysz o awans, to jest to wielkie wyzwanie i znaczące miejsce pracy. Nie wiem, na jakim etapie jest sformatowanie umowy i podpisanie dokumentów z Legią przez Kostę Runjaicia, ale to numer jeden na jej liście życzeń, żeby prowadzić ten zespół od nowego sezonu – dodał.

Chwile grozy w derbach Manchesteru. Kibic „Obywateli” zasłabł na trybunach

Triumf w derbach Manchesteru bezapelacyjnie odniosła drużyna City. „Obywatele” wygrali przekonująco, bo aż 4-1. W trakcie spotkania działo się jednak wiele nie tylko na murawie. Na trybunach w pewnym momencie zasłabł jeden z kibiców gospodarzy. Manchester City potwierdził, że z jego stanem wszystko jest już w porządku. 

Tego wieczora „Czerwone Diabły” nie zaliczą do udanych. Drużyna Ralfa Rangnicka doznała upokorzenia z ręki lokalnego rywala – Manchesteru City. Po dwie bramki w derbowej rywalizacji zdobyli Kevin de Bruyne oraz Riyad Mahrez. Jedynego gola dla United strzelił Jadon Sancho.

Chwile grozy

Wiele działo się na murawie, ale także i poza nią. Na trybunie gospodarzy zasłabł w pewnym momencie jeden z kibiców. Na szczęście, jak podaje profil „Obywateli” na Twitterze, szybka reakcja pozwoliła ustabilizować jego stan. Fan został przewieziony do szpitala, gdzie obecnie dochodzi do siebie.

Bracia Kliczko kolejny raz poruszyli swoimi słowami: „To byłaby zdrada Ukrainy”

Bracia Kliczko biorą czynny udział w walce o niepodległość Ukrainy. Jedni z najznamienitszych pięściarzy w historii stwierdzili, że nie zamierzają opuszczać swojej ojczyzny. Postrzegają takie rozwiązanie za zdradę. 

W Ukrainie wciąż trwa wojna, zapoczątkowana przez Rosję. Nasi sąsiedzi niezłomnie się bronią przed agresją ze wschodu. Nieustanne i najcięższe walki mają się odbywać pod Kijowem, gdzie przebywa sam prezydent, Wołodymyr Zełeński, który ani myśli o wyjechaniu z kraju. W stolicy Ukrainy znajdują się również bracia Kliczko.

Piękny patriotyzm

Byli znakomici pięściarze zeszli niedawno do metra, gdzie schroniła się ogromna liczba ukraińskiej społeczności. Obroną Kijowa zajmują się żołnierze i generałowie, więc bracia chcą zadbać o morale cywilów. Nagrania udostępnione do internetu pokazują, jak wiele dał taki gest.

Teraz bracia ponownie pokazali, że kochają swój kraj i dali kolejny znak solidarności z całym narodem. Witalij stwierdził, że gdyby opuścił ojczyznę w potrzebie – nie spojrzałby więcej w lustro. To oznaczałoby zdradę.

– Nie mamy innego wyjścia. Gdybym uciekł, to byłoby żenujące, to byłaby zdrada Ukrainy. Nigdy więcej nie mógłbym spojrzeć w lustro – powiedział w „Welt am Sonntag”.

– Nie chodzi tylko o Ukrainę, ale także o pokój na świecie. Jeśli jedna z naszych elektrowni jądrowych wybuchnie, może to być koniec Europy – dodał z kolei jego brat, Władimir.

Tymoszczuk straci status legendy Ukrainy? „Pora zapomnieć o jego zasługach”

Rusłan Malinowski ostro skrytykował Anatolija Tymoszczuka. Były znakomity ukraiński piłkarz nadal nie wyjechał z Rosji, gdzie na co dzień pracuje. To nie pierwszy przypadek, kiedy rodacy negatywnie wypowiadają się o postawie 42-latka.

Tymoszczuk to były piłkarz kojarzony przede wszystkim z Bayernem Monachium (z którym sięgnął po Ligę Mistrzów) oraz z reprezentacją Ukrainy. Dla narodowej drużyny wystąpił 144 razy. Karierę zakończył natomiast w 2017 roku i obecnie pracuje jako asystent trenera Zenitu Sankt Petersburg.

Krytyka

Teraz były piłkarz znalazł się w ogniu potężnej krytyki swoich rodaków. Ukraińcom nie podoba się fakt, że 42-latek nie zabrał głosu w sprawie zbrojnej agresji Rosji na ich kraj. Dodatkowo nie podoba się im fakt, że Tymoszczuk nadal pracuje w Zenicie.

Wiele wskazuje na to, że niebawem 144-krotny reprezentant Ukrainy „straci” status legendy w oczach swoich rodaków. Głos w tej sprawie zabrał Rusłan Malinowski. Na łamach „Denisow Time” skomentował zachowanie Tymoszczuka, krytykując jego milczenie.

– Jeśli chodzi o Tymoszczuka, to trzeba zapytać jego samego. Trudno jest to skomentować, lecz uważam, że to coś niespotykanego. Nie potrafię wyjaśnić jego stanowiska w tej sytuacji, ale sądzę, że jest ono błędne. Nie wiem, jak on to przeżyje, jednak nie jest już legendą ukraińskiej piłki, na sto procent. Pora zapomnieć o jego zasługach, w dzisiejszych czasach wszyscy już to zrobili – stwierdził piłkarz Atalanty Bergamo.

Wielu ukraińskich sportowców postanowiło wrócić do kraju w obliczu wojny z Rosją. Malinowski nie krył, że taka postawa mu imponuje i pochwalił tych, którzy się na to odważyli.

– Sądzę, że chłopcy, którzy opuścili rosyjskie kluby, postąpili słusznie. Andrij Woronin zachował się jak mieszkaniec Odessy i patriota kraju, który wiele dał Ukrainie. Wiem, że on bardzo kocha Odessę – dodał.

Zachwyty nad występem Nicoli Zalewskiego. Włoskie media: „Brawa”

Nicola Zalewski rozegrał wczoraj bardzo dobry występ przeciwko Atalancie Bergamo. Niestety 20-latek zszedł w drugiej połowie z groźnie wyglądającą kontuzją. Włoskie media i tak doceniły postawę Polaka przyznając mu bardzo wysokie oceny. 

Młody pomocnik nie ma w tym sezonie łatwego życia. Jose Mourinho dość sporadycznie daje Zalewskiemu szanse na pokazanie się. W sobotę otrzymał od Portugalczyka taką okazję, którą skrzętnie wykorzystywał od samego początku.

20-latek zaliczał bardzo błyskotliwy występ na nietypowej dla siebie pozycji. Nominalny środkowy pomocnik został wystawiony przez Mourinho na lewym wahadle.

Prawie najlepszy

To nie przeszkodziło jednak Zalewskiemu w rozegraniu kapitalnego meczu. Według redakcji „La Gazzetta dello Sport” Polak był drugim najlepszym piłkarzem AS Romy. Przyznano mu „siódemkę” w dziesięciostopniowej skali. Wyżej oceniono tylko Tammy’ego Abrahama, który strzelił zwycięską bramkę dla „Giallorossich”.

– Dzieciak gwarantował gaz po lewej stronie, bez zaniedbywania fazy defensywnej. Brawa – napisano w uzasadnieniu. 

Niestety w końcówce spotkania Zalewski doznał kontuzji. Po wdaniu się w drybling piłkarz stracił równowagę i upadł na murawę. Miał uszkodzić sobie staw skokowy, ale niewykluczone, że przy upadku ucierpiało także kolano.

Kubicki dostał piłka prosto w twarz. Kwintesencja Ekstraklasy [WIDEO]

We wczorajszym meczu 24. kolejki Ekstraklasy Lechia Gdańsk zremisowała z Wisłą Kraków 1-1. W pewnym momencie spotkania Jarosław Kubicki sfaulował jednego z rywali. Piłka, którą trącili zawodnicy, trafiła pod nogi innego piłkarza Lechii. Ten postanowił ją uderzyć i… trafił wprost w twarz Kubickiego.