Forma Haalanda kwestią genów? Babcia Norwega wyjaśnia tajemnicę szybkości wnuka

Erling Haaland wciąż zadziwia piłkarskie środowisko. Norweg imponuje nie tylko niezwykłą skutecznością pod bramką rywali, ale także swoją szybkością i zwrotnością. Babcia zawodnika Manchesteru City twierdzi, że to po prostu kwestia genów, jakie posiada ich rodzina. 

22-latek tego lata zmienił Bundesligę na Premier League, gdzie spisywano go na pożarcie. Napastnik jednak nie tylko imponuje, ale i coraz bardziej zadziwia piłkarski świat. W tym momencie po rozegraniu dziewięciu spotkań dla Manchesteru City w lidze ma już na koncie aż piętnaście goli.

Kwestia genów

Haaland imponuje jednak nie tylko niebywałą bramkostrzelnością, ale i warunkami fizycznymi. Norweg jak na swój wzrost i imponującą tężyznę jest bardzo szybki i zwrotny. Babcia zawodnika Inger Ase Hoeyland Braut na antenie norweskiej „TV2” zdradziła, skąd u jej wnuka takie wyniki biegowe.

Tak więc Erling ze swoją szybkością i skocznością reprezentuje trzecią generację naszej sportowej rodziny. Mój rekord na 60 metrów w klasie 11-latek do dzisiaj nie został poprawiony, a uzyskałam wtedy 8,4 sekundy mówiła, dodając, że ona i jej córka były mistrzyniami lekkoatletyki w swoich regionach. 

W sprincie i w skoku w dal działają te same mięśnie, a trening obu konkurencji bardzo pomaga na boisku piłkarskim. Erling według portalu „Age records” notującego wyniki wiekowe w 58 krajach posiada nieoficjalny rekord 5-latków w skoku w dal z pozycji stojącej bez rozbiegu. W styczniu 2006 uzyskał 1,63 metra – mówił z kolei Alf Inge Haaland, ojciec Erlinga. 

Podobnie uważa sam zainteresowany, który już jakiś czas temu mówił, że posiada dobre geny po swojej matce i babci.

Wygląda na to, że posiadam dobre geny sportowe po matce i babci. Zwłaszcza nogi zawsze miałem długie i silne, więc chyba dlatego wtedy skoczyłem tak daleko – twierdził na antenie „NRK”.

 

Francuskie media piszą o przyszłości Mbappe. Francuz może zerwać kontrakt z PSG

Sytuacja na linii Mbappe – PSG robi się coraz bardziej napięta. Francuskie media spekulują nad możliwymi scenariuszami, dotyczącymi przyszłości 23-latka. Według jednego z nich gwiazdor może zerwać kontrakt ze swoim obecnym klubem. 

Latem Mbappe zdecydował się na przedłużenie umowy z PSG do 2025 roku. Zaakceptował gigantyczną podwyżkę oraz nowe kompetencje, jakie proponowali mu przełożeni. W ubiegłym tygodniu we francuskich mediach pojawiły się jednak wieści, że Francuz nie jest szczęśliwy i zamierza odejść.

W środę na jaw wyszły natomiast kolejne informacje. Według nich PSG miało zatrudnić zewnętrzną firmę, która miała dyskredytować Mbappe w mediach społecznościowych. Na celowniku agencji poza 23-latek miało się znaleźć kilku innych piłkarzy, choćby Adrien Rabiot.

Co zrobi Mbappe?

Obecnie przyszłość Francuza nie jest jasna. Ma on jednak do wyboru kilka opcji. Według „L’Equipe” może się nawet ubiegać o rozwiązanie kontraktu z winy klubu.

W takim wypadku należy wykazać, że pracodawca popełnił poważne wykroczenie. Zwykła wina nie jest wystarczająca – mówił dla dziennika prawnik Jeremie Delattre specjalizujący się w dziedzinie prawa pracy.

Zerwanie przez Mbappe kontraktu obowiązującego do 30 czerwca 2025 bez orzeczenie o winie klubu wiązałoby się z wielkimi konsekwencjami finansowymi. Zawodnik musiałby wypłacić PSG równowartość swojej pensji obowiązującej do końca umowy. Choć kwota ta jest gigantyczna, to nie jest to scenariusz niemożliwy do zrealizowania. Odszkodowanie dla paryskiego klubu mógłby pokryć przyszły pracodawca Mbappe.

Francuz może również wejść z PSG na ścieżkę sądową, aby tam ubiegać się o rozwiązanie kontraktu z winy klubu. 23-latek mógłby się powoływać na informacje przekazane przez „Mediapart” o wspomnianym dyskredytowaniu piłkarza w mediach społecznościowych. Jak twierdzi jednak Delattre – proces byłby bardzo skomplikowany.

Cash chciał grać w reprezentacji Polski wcześniej. Boniek wyraził sprzeciw

Matty Cash od swojego debiutu w reprezentacji Polski stał się jej podstawowym prawym obrońcą. W ostatnim czasie z gry wykluczyła go jednak kontuzja. W podcaście Bena Fostera przyznał, że przeciwny jego powołaniu był Zbigniew Boniek. 

Pochodzenia Casha jest jasne. Piłkarz Aston Villi urodził się i wychował w Anglii, ale jego mama, Barbara, pochodzi z Polski. To znacząco ułatwiło proces przyznania 25-latkowi paszportu i finalnego debiutu Casha w kadrze.

Boniek wyraził sprzeciw

Niedawno prawy obrońca wziął udział w podcaście Bena Fostera. Opowiedział w nim, że pierwsze próby gry dla „Biało-Czerwonych” pojawiły się już kilka lat wcześniej. Jeszcze za kadencji Zbigniewa Bońka Cash miał prowadzić rozmowy ze związkiem. Ówczesny prezes nie wyraził jednak na to zgody.

– Kilka lat temu dyskutowaliśmy na ten temat, kiedy jeszcze byłem piłkarzem Nottingham Forest. Ze względu na moją mamę wiedziałem, że mam polskie korzenie. Ale ówczesny prezes polskiej federacji mnie wtedy nie chciał – wspominał Cash. 

– Tak, myślę, że to były kwestie polityczne, po prostu nie chciał, żeby w reprezentacji grał ktoś, kto nie urodził się w Polsce, nie mówi po polsku. Później zadzwonił do mnie Paulo Sousa, ówczesny selekcjoner, żeby zapytać, czy to prawda, że chciałem grać dla Polski. Potwierdziłem, po czym powiedział, że chcą mnie i zrobią wszystko, aby to stało się możliwe. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko – opowiedział zawodnik. 

Cash od razu wziął się za naukę języka polskiego. Nauka jest jednak dla niego bardzo wymagająca, o czym sam zresztą mówił. Nie ukrywa, że obecnie sporo pomaga mu Jan Bednarek, który latem trafił do Aston Villi.

– Polski to specyficzny język, bardzo trudny do nauki. Byłem już na kilku lekcjach, ale po każdej wychodziłem na zasadzie: „Już nic nie pamiętam”. Dlatego cieszę się, że do Aston Villi trafił Jan Bednarek, który stara się dużo mówić do mnie po polsku. Łatwiej uczyć się języka, gdy słyszysz go na co dzień – podsumował Cash. 

Krychowiak mógł odejść na wypożyczenie z PSG do Serie A. Wskazał konkretny klub

Grzegorz Krychowiak w rozmowie z Sebastianem Staszewskim w programie „Po Gwizdku” opowiedział o swojej przyszłości. 32-latek wrócił także do czasów, gdy zostawał zawodnikiem PSG. 

Obecnie defensywny pomocnik przebywa na wypożyczeniu w arabskim Al-Shabab. Sezon w tym kraju jednak się już kończy, a Krychowiak negocjuje możliwość przygotowywania się do mundialu z inną drużyną. Formalnie obowiązuje go natomiast kontrakt z rosyjskim Krasnodarem.

PSG – dobry czy zły wybór?

Piłkarz przyznaje, że do wyjazdu do Arabii zmusiła go sytuacja polityczna. Wojna Rosji z Ukrainą przymusiła wielu zawodników do wyjazdu z kraju i zmiany barw klubowych. Krychowiak podkreśla, że gdyby nie to, to wciąż grałby w Krasnodarze.

– Gdyby nie sytuacja polityczna, to nadal byłbym w Rosji. Nie widzę sensu planowania przyszłości. Planowanie czegoś w moim przypadku, gdzie muszę wrócić do Rosji za osiem miesięcy, to nie ma sensu. Wracam do Rosji, jestem związany kontraktem z Krasnodarem, a później, jak to się wszystko potoczy, to zobaczymy – przyznał w „Po Gwiazdku”.

Staszewski w rozmowie z Krychowiakiem wrócił oczywiście do 2016 roku. Wówczas za defensywnego pomocnika wielkie pieniądze wyłożyło PSG. Przygoda z paryskim klubem nie potoczyła się jednak dla Polaka najlepiej.

– Na papierze oferta PSG była perfekcyjna. To jest progres, to jest też ryzyko związane z tym, że możesz nie grać. Ale to jest moja historia, moje doświadczenie. To jest jedyny moment w karierze, kiedy tak naprawdę byłem rezerwowym zawodnikiem. To bardzo cenne doświadczenie. Byłem w sytuacji zawodnika, który nie gra, jest sfrustrowany, zły na trenera. I to jest naprawdę cenne doświadczenie – zaznaczył zawodnik. 

– Kiedy podejmuje się tego typu decyzje, to zdajesz sobie sprawę, że jeśli ci tam nie wyjdzie, to będziesz mógł odejść do słabszego, ale bardzo silnego klubu. I nie ukrywam, że to, co się później stało, kiedy chciałem odejść, to PSG mi trochę skomplikowało. Mogłem odejść na wypożyczenie do silnego klubu, tak, do Milanu i do ostatniego dnia nie wiedziałem, co będę robił. To było złe, bo to nie wpływa dobrze na mnie, na moją karierę, rozwój i na klub też. To jest trochę niezrozumiałe, ale to już historia – podsumował.

„Postrach Realu Madryt” – Lewandowski bohaterem katalońskiej prasy

Robert Lewandowski króluje w katalońskich mediach przed niedzielnym El Clasico. Polski napastnik jest głównym bohaterem przewidywań dziennikarzy i najważniejszą bronią FC Barcelony. 

Lewandowski z miejsca stał się liderem drużyny Xaviego. W 12 meczach 34-latek zdobył aż 14 goli. Podczas meczu z Interem ponownie udowodnił swoją dobrą formę i ustrzelił dublet. W niedzielę spróbuje znowu znaleźć drogę do siatki, tym razem przeciwko odwiecznemu rywalowi Blaugrany.

Postrach

Katalońskie media przed El Clasico zaczynają podgrzewać atmosferę. Dziennikarze zaznaczają, jaką pozycję w Barcelonie ma Lewandowski, a na Santiago Bernabeu pojawi się jako lider klasyfikacji strzelców La Liga.

– Lewandowski postrachem „Los Blancos” – grzmi okładka dzisiejszego wydania „Mundo Deportivo”.

Gazeta podkreśla także dobry bilans Polaka w meczach z Realem. W rozegranych dotychczas ośmiu spotkaniach z „Królewskimi” Lewandowski zdobył sześć goli. Oczywiście gros z nich padło w legendarnym już półfinałowym meczu Ligi Mistrzów za czasów gry 34-latka w Borussii Dortmund. Wówczas „Lewy” władował Realowi aż cztery bramki.

Bielik bardzo pewny siebie. „Gdyby nie kontuzje, grałbym w jednym z czołowych klubów”

Krystian Bielik na lekko ponad miesiąc przed rozpoczęciem mistrzostw świata znowu wchodzi w dobry rytm meczowy. 24-latek dobrze radzi sobie w barwach Birmingham City, do którego wypożyczono go z Derby County. Ma jednak świadomość, że gdyby nie kontuzje, jego kariera potoczyłaby się zupełnie inaczej. Opowiedział o tym w rozmowie z „Faktem”. 

Bielik na początku sezonu zmagał się z kontuzją kolana. Od 8. kolejki Championship nie opuścił jednak ani jednego meczu. Na koncie ma na razie 6 występów w barwach Birmingham City. To dobra informacja dla Czesława Michniewicza, który liczy na udział pomocnika w mistrzostwach świata.

Pewność siebie

W rozmowie z „Faktem” Bielik opowiedział o tym, jak obecnie wygląda jego forma i jak czuje się w kwestiach zdrowotnych. Od kiedy poradził sobie z kontuzją kolana gra w każdym meczu swojej drużyny.

Tylko w jednym spotkaniu zszedłem po pierwszej połowie. To była decyzja lekarzy i trenerów, nie chcieli oni ryzykować mojego zdrowia. Wcześniej dostałem mocny cios w tył głowy i miałem lekkie zawroty. Później obyło się już bez przygód zdrowotnych i to widać w moich statystykach. I tylko lekarze czuwają, żebym się nie przeforsował. Jeśli wynik jest dobry, trener podejmuje decyzję, abym odpoczął – przyznał Bielik. 

24-latek emanuje obecnie wielką pewnością siebie. We wspomnianej rozmowie Bielik bez ogródek stwierdził, że gdyby nie kontuzje, które mu się przytrafiły, mógłby już dawno grać w Premier League.

– Nie chcę zabrzmieć jako zbyt pewny siebie, ale wiem doskonale, że gdyby nie kontuzje, już dawno grałbym w jednym z czołowych klubów w Anglii. Zresztą to nie tylko moje zdanie. Ludzie, którzy mnie znają, którzy obserwują moją grę, też tak myślą. Jestem nadal w Championship, ale bardzo ciężko pracuję na szansę zaistnienia w Premier League. I wiem, że mundial to będzie gigantyczne okno wystawowe. Wierzę, że słabszy okres to już zamknięta epoka. Teraz będę szedł tylko do przodu –stwierdził.

Bielik będzie mieć jeszcze sporo meczów do przerwy na mistrzostwa świata. W terminarzu Birmingham City widnieje jeszcze aż osiem spotkań.

Aguero w transie po golu Lewandowskiego. „Vamos, vamos, vamos” [WIDEO]

FC Barcelona po remisie z Interem (3-3) w 4. kolejce fazy grupowej Ligi Mistrzów znacząco zmniejszyła swoje szanse na udział w fazie pucharowej. Jednym z najlepszych piłkarzy Blaugrany był Robert Lewandowski, który dwukrotnie doprowadzał do remisu. Szczególnie druga bramka Polaka zwróciła uwagę kibiców i dziennikarzy. Komentował ją nawet Sergio Aguero. 

Środowy hit zwracał uwagę całego świata. Szalone widowisko zakończyło się remisem i znaczącym zmniejszeniem szans na wyjście z grupy dla FC Barcelony.

„Vamos”

Jednym z komentatorów starcia był Sergio Aguero. Głos Argentyńczyka można było usłyszeń w stacji „Star+”. Reakcja byłego piłkarza na drugiego gola Lewandowskiego zwróciła szczególną uwagę internautów.

Aguero jak w transie wpatrywał się w ekran i wymawiał „vamos”. Przez cały czas liczył na powrót Barcelony do gry.

Drągowski bez złudzeń o mundialu. „Jestem świadomy swojej roli”

Bartłomiej Drągowski nie wiąże wielkich nadziei z nadchodzącymi mistrzostwami świata. Bramkarz Spezii w wywiadzie dla włoskich mediów zdradził, jaka jest jego obecna rola w reprezentacji Polski. 

25-latek ma wielkie szanse, żeby wyjechać z kadrą do Kataru na nadchodzące mistrzostwa. Wątpliwe jest jednak to, czy w ogóle na nich zagra. Za kadencji Czesława Michniewicza niekwestionowanym numerem jeden z bramce „Biało-Czerwonych” jest Wojciech Szczęsny.

Pojedzie jako rezerwowy

W rozmowie z „Il Secolo XIX” Drągowski opowiedział nieco o swojej roli i przewidywaniach odnośnie swojego wystąpienia na mundialu. Piłkarz Spezii nie ukrywa, że zna swoje miejsce i raczej nie liczy na debiut na wielkiej imprezie.

– Mam nadzieję, że tam będę, ale nie mam złudzeń co do gry. To prawie niemożliwe, bo Wojciech Szczęsny jest niekwestionowanym numerem jeden. Jestem świadomy swojej roli – przyznał.

Inny piłkarz Spezii może za to ze spokojem myśleć o potencjalnym występie. Jakub Kiwior ma za sobą bardzo udane tygodnie i występy zarówno klubowe, jak i w reprezentacji. Drągowski wypowiedział się także o swoim koledze.

– Świetnie się z nim czuję, ale też z resztą zespołu. Jesteśmy fantastyczną grupą, trenujemy w atmosferze zdrowej rywalizacji – ocenił.

Tak Xavi motywował swoich piłkarzy po remisie z Interem. „Idziemy po mistrzostwo”

FC Barcelona po remisie z Interem praktycznie straciła szansę na dalszą grę w Lidze Mistrzów w sezonie 2022/23. Xavi po zakończonym meczu starał się zmotywować swoich piłkarzy. Obecnie plan ma się kierować ku mistrzostwu Hiszpanii. 

Aby Blaugrana wyszła z grupy Ligi Mistrzów muszą zostać spełnione dwa warunki. Barcelona nie tylko musi wygrać swoje mecze z Bayernem Monachium i Viktorią Pilzno, ale także liczyć na potknięcie Interu. Na dwie kolejki przed końcem fazy grupowej Barcelona traci do „Nerazzurrich” trzy punkty.

Motywacja

Nikłe szanse na dalszy udział w Lidze Mistrzów nie może podłamać ekipy Xaviego. Hiszpan doskonale o tym wie, gdyż już w najbliższą niedzielę czeka go ligowy szlagier. Tego dnia rozegra się El Clasico z Realem Madryt. 42-latek starał się zmotywować swoich piłkarzy na podjęcie walki o mistrzostwo Hiszpanii.

– Motywował piłkarzy, którzy są bardzo rozczarowani po meczu z Interem. Wysłał im wyraźną wiadomość: „Idziemy po mistrzostwo” – relacjonował kataloński „Sport”. 

– Trener Barcelony wyjaśnił piłkarzom, że jest zadowolony z ich gry w pierwszej połowie meczu z Interem, bo dobrze realizowali taktykę. Wytknął im dwa błędy, które zrujnowały całą pracę. Xavi przypomniał, że zbierają one wielkie żniwo w tak intensywnych rozgrywkach jak Liga Mistrzów – dodaje dziennik. 

Po ośmiu kolejkach La Ligi Barcelona prowadzi w ligowej tabeli. Ma jednak na koncie tyle samo punktów, co drugi Real Madryt. Według „Sportu” Xavi postawił swoim zawodnikom za cel utrzymanie na pozycji lidera do przerwy na mistrzostwa świata.

– Trener przypomniał piłkarzom o utrzymanie poziomu prezentowanego w lidze. Przypomniał im, że na Bernabeu muszą być odważni, tak jak w zeszłym sezonie, gdy wygrali tam 4:0 – opisywali dziennikarze. 

W ostatnich tygodniach Xavi miał problem z obsadzeniem pozycji defensywnych. Dobrą wiadomością jest jednak powrót do zdrowia Julesa Kounde, który prawdopodobnie znajdzie się w składzie na niedzielny hit.

Juventus podzielony na dwa obozy ws. Allegriego. Po której stronie opowiedział się Szczęsny?

Sytuacja Massimiliano Allegriego w Juventusie wisi na włosku. Szkoleniowiec nie ma pewnej pozycji i wkrótce może dojść do zmiany trenera. Zespół jest jednak podzielony na dwa obozy. W jednym z nich liderem ma być Wojciech Szczęsny. 

„Stara Dama” rozczarowuje w tym sezonie. Ostatnia porażka w Lidze Mistrzów z Maccabi Hajfa jeszcze mocniej podważyła pozycję Allegriego. Władze Juventusu mają być coraz bliżej zwolnienia Włocha.

Rozłam

Zdania są jednak podzielone wśród piłkarzy. Według „La Repubblica” drużyna podzieliła się na dwa obozy – zwolenników i przeciwników Allegriego. Część dalej ufa szkoleniowcowi i chce z nim współpracować, zaś pozostali nie wierzą w jego kompetencje i chcą zmiany trenera.

Wśród piłkarzy, który nie chcą kontynuować pracy z Allegrim mają się znajdować między innymi Gleison Bremer, Manuel Locatelli, Filip Kostić i Weston McKennie. Po przeciwnej stronie barykady znajdować się z kolei mają Wojciech Szczęsny, Mattia Perin, Mattia de Sciglio czy Danilo.

Co więcej „La Repubblica” twierdzi, że w szatni Juventusu istnieje o wiele więcej podgrupek. Zawodnicy są podzieleni, a atmosfera gęstnieje coraz mocniej.

Mimo to Allegrii jak na razie może spać spokojnie. Andrea Agnelli po porażce z Maccabi oznajmił, że nie zamierza na razie zmieniać trenera.

W takiej sytuacji jak ta, nie chodzi o jedną osobę. To sprawa, którą musi zająć się cała grupa. Czujemy się zawstydzeni, przepraszamy naszych fanów, bo wiemy, że muszą czuć się zawstydzeni. Allegri jest trenerem Juventusu i pozostanie nim – powiedział Agnelli. 

 

Wulgarne wiadomości do Szymona Marciniaka. Kibic domaga się… 100 lirów

Szymon Marciniak poprowadził wczorajsze spotkanie FC Barcelony z Interem Mediolan (3-3). Polski arbiter poradził sobie bez większych kontrowersji, jednak i tak nie każdy był zadowolony z jego sędziowania. 41-latek podzielił się na Instagramie wiadomościami, jakie otrzymuje. 

Marciniak pełnił rozjemcę hitu 4. kolejki Ligi Mistrzów. Choć mecz Barcelony z Interem opiewał w emocje i wiele goli, to Polak poradził sobie bez większych problemów. Ale i tak znaleźli się malkontenci.

Arbiter podzielił się na Instagramie screenem wiadomości, jakie otrzymał po ostatnim gwizdku. Jeden z tureckich kibiców w bardzo wulgarny sposób domagał się od Marciniaka… wypłacenia 100 lirów. Wszystko za sprawą przegranego zakładu, jaki wspomniany kibic obstawił. Co ciekawe, jedna z wiadomości została specjalnie przetłumaczona na język polski.

– Że im się to jeszcze chce na polski tłumaczyć. To jak, myślicie, że mogę się pożegnać z polskim obywatelstwem? – dodał na relacji ironicznie Marciniak. 

Brak opisu.

 

 

Lewandowski zabrał głos po remisie z Interem. „Zapomnieliśmy, co się dzieje z tyłu”

FC Barcelona zremisowała wczoraj na własnym stadionie 3-3 z Interem Mediolan. Blaugrana niemal straciła już szansę na wyjście z grupy Ligi Mistrzów w tym sezonie. Głos po niekorzystnym remisie zabrał Robert Lewandowski.

Środowy wieczór nie był najlepszy dla Barcelony. Ekipa Xaviego zremisowała 3-3 z Interem Mediolan, a jej szanse na awans do 1/8 finału Ligi Mistrzów pozostają iluzoryczne. Na drodze Dumy Katalonii stoją jeszcze dwa spotkania – z Bayernem Monachium i Viktorią Pilzno.

Zapomnieli, co dzieje się z tyłu

Słodko-gorzki wieczór zaliczył natomiast Robert Lewandowski. Choć jego ekipie nie udało się wygrać, to Polak dwukrotnie doprowadzał do remisu. Najpierw strzelił bramkę na 2-2, a w doliczonym czasie gry ponownie wpisał się na listę strzelców, ustalając wynik na 3-3.

Pierwszy gol Lewandowskiego [WIDEO]

Drugi gol Lewandowskiego [WIDEO]

Strzelec obu bramek dla Barcelony zabrał głos po remisie. 34-latek stwierdził, że jego drużyna za bardzo skupiła się na ofensywie i zapomniała o organizacji defensywy.

– Tak bardzo chcieliśmy strzelić gola, że zapomnieliśmy o tym, co się dzieje z tyłu – powiedział po meczu.

Przed Barceloną obecnie bardzo trudne zadanie. Blaugrana ma na koncie tylko 4 punkty po 4 kolejkach. W kolejnych spotkaniach Katalończycy zagrają ponownie z Bayernem Monachium i Viktorią Pilzno. Do Interu, z którym wczoraj zremisowali, tracą obecnie 3 „oczka”.

Były piłkarz Górnika Zabrze podejrzany o udział w grupie przestępczej

Według „Gazety Wyborczej” Jacek W., były zawodnik Górnika Zabrze może należeć do grupy przestępczej. 48-latka podejrzewa się o zlecanie oraz udział w napadach. 

Jacek W. większość kariery zwiększył w Górniku Zabrze. W Śląskim klubie zaliczył ponad 150 występów w latach 1997-2003 i 2005-2006. Grał także w innych drużynach: Cracovii czy Wiśle Płock. W 2012 roku miał okazję zawalczyć na KSW. Od 2018 roku W. znajduje się w galerii sław Górnika.

Przestępca

Jak poinformowała „Gazeta Wyborcza” po zakończeniu kariery W. miał zejść na złe tory. Nazwisko byłego piłkarza pojawiło się w śledztwie ws. grupy przestępczej, która podszywała się za funkcjonariuszy. Dysponowali oni zarówno umundurowaniem, jak i sprzętem w postaci kajdanek, paralizatorów i broni.

Działanie grupy było teoretycznie proste. Przestępcy najpierw wybierali sobie zamożne osoby, aby następnie pod pretekstem rewizji przeszukiwali ich domostwa. Po wejściu do mieszkań kradli kosztowności, gotówkę, a nawet w jednym z przypadków klucze do kantoru. Wówczas ukradli aż 300 tysięcy złotych.

Gang rozbito przez nieuwagę jednego z przestępców, który wziął na akcję telefon. Członków grupy złapano, a dwóch z nich zdecydowało się na współpracę w zamian za status małego świadka koronnego. To właśnie oni mieli wspomnieć nazwisko W. podczas przesłuchania.

Jacek W. jest podejrzany o udział w zorganizowanej grupie przestępczej działającej na terenie kilku województw, udział w rozbojach oraz posiadanie broni. Zarzuty dotyczą lat 2016-2017 – Mówił prokurator Leszek Karp, który potwierdził, że W. został złapany przez CBŚP. 

Obecnie 48-latek został objęty dozorem elektronicznym i zakazem opuszczania kraju. Wcześniej przebywał w areszcie.

Dziennikarz poprosił Guardiolę o wspólne zdjęcie podczas konferencji prasowej [WIDEO]

Na ostatniej konferencji prasowej przed meczem Manchesteru City z FC Kopenhagą jeden z dziennikarzy zupełnie zaskoczył Pepa Guardiolę. Poprosił go o… zrobienie selfie. 

Sytuacja wydarzyła się jeszcze przed właściwym startem konferencji. Zanim szkoleniowiec zdążył w ogóle zabrać głos, jeden z dziennikarzy doskoczył do niego i poprosił o wspólne zdjęcie.

Guardiola nie ukrywał swojego zdziwienie. Dziennikarz, mimo zaskoczenia Hiszpana, dopiął jednak swego i zrobił sobie z nim zdjęcie.

Po tej sytuacji szkoleniowiec Manchesteru mógł skupić się już na odpowiadaniu na pytania. Nie krył swojego szacunku wobec piłkarzy Kopenhagi.

– Nie będziemy ich lekceważyć z uwagi na charakter graczy, których mają. Jeśli nie pójdzie dobrze, to nie dlatego, że nie gramy dobrze, to dlatego, że Kopenhaga gra dobrze. Chcemy dostać się do ostatniej szesnastki i to właśnie postaramy się zrobić – przyznał Guardiola.

Milik chciał trafić do Juventusu, gdy grał w Napoli. Prosił innego napastnika o radę

Latem bieżącego roku Arkadiusz Milik trafił do Juventusu. 28-latek już kilka lat wcześniej chciał wylądować w Turynie, o czym opowiedział Fernando Llorente. Obaj zawodnicy mieli o tym rozmawiać podczas dzielenia szatni Napoli. 

Milik świetnie wprowadził się do nowego zespołu. W stolicy Piemontu już zyskał status jednego z najlepszych transferów w ostatnich latach. Nic dziwnego. Polak w dotychczas rozegranych ośmiu spotkaniach strzelił cztery bramki. Szybko z rezerwowego napastnika i zmiennika Dusana Vlahovicia zmienił się w zawodnika podstawowego składu.

Dawno chciał tam trafić

28-latek przechodząc do Juventusu zakończył się ciągnącą od kilku lat sagę transferową. Wieści po potencjalnych przenosinach Milika do Turynu pojawiały się bowiem praktycznie co każde okienko.

Okazuje się jednak, że było w nich ziarno prawdy. Fernando Llorente, który grał z Polakiem w barwach SSC Napoli zdradził, że rozmawiali o takiej ewentualności. Milik prosił wówczas Hiszpana o radę.

– Nie jestem zdziwiony, widząc Milika w Juve, bo były już rozmowy na ten temat, kiedy byliśmy razem w Napoli. W tym okresie, gdy trenowaliśmy sami, poprosił mnie o radę, a ja powiedziałem mu: „Jeśli Juventus będzie cię chciał, to idź tam” – powiedział dla „La Gazzetta dello Sport”. 

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.