PSG podejmie ostatnią próbę zatrzymania Mbappe. Kosmiczna oferta

Po zakończeniu tego sezonu, najprawdopodobniej, dojdzie do długo wyczekiwanego transferu Kyliana Mbappe do Realu Madryt. Francuz ma być już po słowie z Florentino Perezem i obecnie wyczekuje się tylko 30 czerwca, kiedy to skończy się jego kontrakt z PSG. Według „L’Equipe” paryżanie zamierzają podjąć ostatnią próbę zatrzymania zawodnika. 

Informacje o transferze Mbappe do Realu pojawiają się od dobrych kilku miesięcy, jeśli nie dłużej. Francuz ma być zainteresowany przenosinami do Madrytu, gdzie mógłby stać się „nowym Cristiano Ronaldo”. Teoretycznie gwiazdor nie podjął jeszcze decyzji odnośnie swojej przyszłości. Jego kontrakt z PSG wygasa 30 czerwca bieżącego roku i nie zapowiada się, aby miał go przedłużyć.

Ostatnia próba

Paryżanie podejmowali już negocjacje z 23-latkiem, lecz ten miał odrzucić wszelkie oferty. Ewentualną zmianę jego decyzji mogło przynieść wyeliminowanie właśnie Realu Madryt z rozgrywek Ligi Mistrzów. PSG nie dało jednak rady „Królewskim” i odpadło z rozgrywek już w 1/8 finału (dwumecz: 2-3).

„Marca” podaje, że Mbappe dogadał się już z Florentino Perezem i od przyszłego sezonu będzie grać na Santiago Bernbabeu. Agenci piłkarza mieli zaakceptować przedstawioną przez Real umowę.

PSG nie chce się pogodzić z utratą swojego kluczowego zawodnika, który obecnie jako jedyny utrzymuje wysoki poziom i ciągnie grę zespołu. „L’Equipe” podaje, że Katarczycy mają zamiar podjąć ostatnią, desperacką próbę zatrzymania Francuza. Jorge Picon, ceniony dziennikarz potwierdza te informacje oraz dodaje, że w negocjacjach ma wziąć udział sam Leonardo, dyrektor sportowy PSG.

Jeśli ufać przeciekom, jakie pojawiają się w prasie, to Mbappe na mocy nowej umowy w Paryżu miałby zarabiać aż 50 milionów euro netto rocznie. To uczyniłoby go najlepiej opłacanym zawodnikiem na świecie. Real oczywiście nie jest w stanie wyrównać oferty, jaką zaproponuje PSG, ale ostatni dwumecz obu ekip, mógł pokazać Francuzowi, gdzie ma szansę na osiągnięcie większego sukcesu.

Lechia Gdańsk znowu z problemami finansowymi. Klub zalega piłkarzom

Lechia Gdańsk stanowczo zawodzi w bieżącym sezonie Ekstraklasie. „Biało-Zieloni” spisują się zdecydowanie poniżej oczekiwań, jednak problemy mają także poza boiskiem. „Przegląd Sportowy” wyjawił, że w klubie ponownie pojawił się kłopot z wypłacalnością.

Lechia zajmuje co prawda czwarte miejsce w tabeli Ekstraklasy, ale notorycznie gra „w kratkę”. Z do niedawna grającej efektywnie i przyjemnie dla oka drużyny zmienili się w średnią ekipę. Do trzeciego w tabeli Lecha Poznań tracą już osiem punktów.

Zaległości finansowe

Okazuje się, że boiskowe problemy to nie jedyne, z jakimi zmaga się klub. W piątkowym wydaniu „Przeglądu Sportowego” pojawił się artykuł, który opisuje sytuację finansową Lechii.

Jak się dowiedzieliśmy, gdański klub ponownie ma zaległości wobec zawodników. To sytuacja, z którą Lechia zmaga się od wielu lat, co oczywiście nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla właścicieli i działaczy. Zwłaszcza że jeszcze za kadencji Piotra Stokowca przekonywano opinię publiczną o zaciśnięciu pasa i wychodzeniu na prostą. Cóż, mimo zapowiedzi, Lechia znowu znalazła się na zakręcie. Aktualne zaległości wynoszą dwa miesiące plus premie – napisano w „PS”.

To wpływa na psychikę wielu graczy. Ci, którzy są w klubie dłużej, nie panikują, bo dobrze wiedzą, że prędzej, czy później otrzymają swoje wynagrodzenia. Tak przynajmniej było dotychczas. Można powiedzieć, że zdążyli się przyzwyczaić, jakkolwiek źle to nie brzmi. Inaczej do sprawy podchodzą obcokrajowcy, dla których to nowa sytuacja – dodano.

PSG w ogniu krytyki przez rodzime media. „To nie klub, to cyrk”

Francuskie media ostro skrytykowały Paris Saint-Germain po porażce z Realem Madryt (1-3) w 1/8 finału Ligi Mistrzów. Oberwało się samemu klubowi, ale i jego właścicielowi. Nasser Al-Khelaifi zbiera mocne komentarze po odpadnięciu z elitarnych rozgrywek. 

Mimo wygranej w pierwszym meczu PSG i tak nie zdołało awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Paryżanie odpadli z rozgrywek po drugim spotkaniu z Realem Madryt, zakończonym wynikiem 1-3 (2-3 w dwumeczu). Tym samym kolejny raz nie uda im się zdobyć trofeum.

Ostra krytyka

Po spotkaniu oberwało się drużynie prowadzonej przez Mauricio Pochettino. Zespół porównano do cyrku, a działania zarządu skrytykowano. Dostało się także Nasserowi Al-Khelaifiemu za jego politykę transferową.

– To, co od lat robi PSG, jest niewyobrażalne. To nie klub, to cyrk. Pieniądze są wydawane bez celu, ściąga się wszystkich wbrew wszelkiej logice – młodych, starych, kontuzjowanych. Paryżanie zostali ukarani za absurdalną politykę sportową. Messi i Neymar nie nadają się dziś do gry na wysokim poziomie. Ten zespół nigdy nie miał charakteru, a jedyną gwiazdą jest dziś Mbappe – napisał dziennikarz „RMC Sport”, Daniel Riolo.

– Winy za porażkę w Madrycie nie ponosi sędzia. Ponosi ją Nasser Al-Khelaifi. Król z tektury ze swoimi niekompetentnymi lokajami, który chce rządzić PSG i światową piłką, a nie wie nic ani o tym klubie, ani o futbolu. Niszczy Paris Saint-Germain, będąc nienawidzonym przez całą Europę – dodał.

– PSG stało się najbardziej nielubianym klubem na świecie. Jego kibice będą się stopniowo od niego odwracać. Jeśli nie dojdzie w Paryżu do wewnętrznej rewolucji, PSG będzie „martwe” – podsumował Riolo.

Te same błędy

Nad sytuacją PSG pochyliło się także „L’Equipe”. Francuski dziennik podkreśla, że klub od lat popełnia te same błędy. Nie potrafi się jednak na nich niczego nauczyć.

– PSG jest dziś wrakiem. Klub nie wyciąga wniosków z własnych porażek. Te same błędy powtarzają się rok w rok, a pojedyncze osoby uważają się za ważniejsze od drużyny. Messi, Neymar, Mbappe i Donnarumma załamali się tak jak kiedyś robili to Rabiot, Matuidi, Thiago Silva czy Cavani – piszą dziennikarze. 

„L’Equipe” dodaje, że prawdopodobnie porażkę posadą przypłaci Mauricio Pochettino. Argentyńczyka nie powinno to jednak specjalnie martwić. Dziennikarz twierdzi, że szkoleniowiec jest już mocno zmęczony pracą w PSG.

 

Oficjalnie: Na Abramowicza nałożone sankcje! Chelsea w tarapatach

Bomba podana przez „SKY News”. Brytyjski rząd wpisał Romana Abramowicza na listę oligarchów objętych sankcjami na Wyspach. Tym samym Rosjanin ma na głowie poważny problem. 

Po wybuchu wojny na Ukrainie Abramowicz zdecydował się na wystawienie Chelsea na sprzedaż. Klub ze Stamford Bridge od lat należał do oligarchy i dzięki jego wkładowi wdarł się do elity europejskiego futbolu. Rosjanin chciał go jednak sprzedać, nim nałożone zostaną na niego sankcje. Na jego nieszczęście – nie zdążył tego zrobić.

Zamrożone aktywa

„SKY News” informuje, że rząd Wielkiej Brytanii wpisał Abramowicza na listę oligarchów objętych sankcjami. Tym samym wszelkie jego aktywa w tym kraju zostały zamrożone. Otrzymał również zakaz wjazdu na teren Zjednoczonego Królestwa.

Co więcej, kara uderzy bezpośrednio w Chelsea. Klubowi zabroniono robić transferów zarówno wychodzących, jak i przychodzących. Sam proces sprzedaży również wstrzymano. Od tej pory na mecze Chelsea nie będzie można także kupić biletów. Wstęp na trybuny będą mieli wyłącznie posiadacze karnetów. Dodatkowo „The Blues” nie mogą sprzedawać klubowych gadżetów i koszulek oraz wszelkich innych produktów.

Abramowiczowi zarzuca się bliskie związki z Władimirem Putinem. Oligarcha miał mieć swój udział przy produkcji czołgów, które obecnie biorą udział w inwazji na Ukrainę. Metal z jego fabryk miał służyć produkcji pojazdów bojowych.

Z kim Polacy zagrają sparing w marcu? „TVP Sport” ustaliło rywala

Reprezentacja Polski 24 marca ma rozegrać sparing przed finałem baraży o wyjazd na mistrzostwa świata w Katarze. Według informacji „TVP Sport” rywalem „Biało-Czerwonych” ma być Szkocja. Spotkanie odbędzie się najprawdopodobniej w Glasgow. 

24 marca Polacy mieli zaplanowane starcie z Rosją w Moskwie w ramach półfinału baraży. W wyniku ataku na Ukrainę FIFA ukarała jednak „Sborną” walkowerem, dzięki czemu nasza reprezentacja otrzymała automatyczną promocję do finału. Tam natomiast zmierzymy się ze zwycięzcą meczu Szwecja-Czechy.

Dobre rozwiązanie

Choć federacja długo zwlekała ze swoją decyzją, to PZPN od początku był przekonany, że z Rosją nie zagra. Z tego powodu szukano już potencjalnego rywala na 24 marca. Nie do końca było jednak wiadome, czy uda się dogadać kogokolwiek, ze względu na ustalony terminarz.

Podobny problem miała reprezentacja Szkocji, która tego samego dnia miała rozegrać barażowy mecz z Ukrainą. Z powodu wojny spotkanie przeniesiono jednak na czerwiec. „TVP Sport” informuje, że PZPN wykorzystał sposobność i w marcu zmierzymy się ze Szkotami. Mecz towarzyski odbędzie się prawdopodobnie w Glasgow, mimo próśb naszego związku o rozegranie go w Polsce.

Jan Bednarek zmieni ligę? Włoscy dziennikarze wieszczą hitowy transfer

Jan Bednarek wkrótce może opuścić Southampton. Stoperem „Świętych” interesuje się kilka topowych zespołów. Według włoskich mediów transfer Polaka rozważa SSC Napoli. 

25-latek gra w Anglii od 2017 roku. Początkowo w Southampton był zaledwie rezerwowym, ale już kolejny sezon ma pewne miejsce w składzie „Świętych”. Od dawna w mediach pojawiają się spekulacje na temat przyszłości reprezentanta Polski. Interesować się ma nim kilka topowych zespołów.

Zmiana ligi?

Według „Corriere dello Sport” wśród zainteresowanych klubów ma być SSC Napoli. Dziennikarze zaznaczają świetne warunki fizyczne, jakie posiada Bednarek. W Neapolu 25-latek miałby w dłuższej perspektywie zastąpić Kalidou Koulibaly’ego.

– Jan Bednarek ma 1,9 m wzrostu, ale przede wszystkim też wnosi sporą lekkość w poczynania defensywy. Zanotował aż 37 występów w reprezentacji Polski i kolejne 148 w ekipie Świętych – pisze „CdS”.

Włosi zaznaczają jednak, że Napoli obserwuje także innego zawodnika Southampton – Mohammeda Salisu. 23-latek posiada dodatkowy atut w postaci możliwości gry na lewej stronie defensywy, poza nominalną pozycją środkowego obrońcy.

Lewandowski w ogniu krytyki. Były reprezentant Niemiec ostro o Polaku

Robert Lewandowski wciąż nie doszedł do porozumienia z Bayernem Monachium w sprawie przedłużenia kontraktu. Mario Basler, były niemiecki piłkarz żąda od Polaka decyzji odnośnie przyszłości i dogadania się z klubem. 

„Lewy” we wtorkowym meczu Ligi Mistrzów z RB Salzburg ustrzelił hat-tricka w zaledwie 23 minuty. Bayern wygrał ostatecznie aż 7-1 i zameldował się w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Cały świat gratulował Lewandowskiemu świetnego występu.

W ogniu krytyki

Mario Basler nie podziela entuzjazmu w sprawie Polaka. Byłego niemieckiego zawodnika, a obecnie eksperta telewizyjnego drażnią przedłużające się negocjacje 33-latka z Bayernem. 30-krotny reprezentant Niemiec wybuchł, gdy Lewandowski mówił o negocjacjach z Bawarczykami.

– Jak bardzo chcesz się dowartościować? Przez cały czas wypowiadają się o nim pozytywnie, sygnalizują mu, że chcą przedłużyć kontrakt, a on zarabia zdecydowanie najwięcej pieniędzy. Codziennie Bayern Monachium smaruje mu tyłek. Co jeszcze chcecie robić? Przycinać paznokcie u stóp? – wściekał się w studiu sport1.de.

Kontrakt Lewandowskiego z Bayernem obowiązuje do czerwca przyszłego roku. Choć negocjacje w sprawie prolongowania umowy miały ruszyć wiosną, to nadal nie dokonano postępu. Basler oczekuje od Polaka większego zdecydowania.

– Nawet Gerd Mueller czy Franz Beckenbauer nie otrzymali takiego uznania jak Lewandowski. Odkąd istnieje FC Bayern, nikt nie cieszył się takim szacunkiem. Teraz musi powiedzieć z własnej woli: „podpiszę kontrakt na dwa lata, a potem odchodzę”. Ale jak mu się czochra tyłek aż do samej góry, to ja dostaję ataku (…) Sam Lewandowski to nie jest FC Bayern Monachium – zakończył.

Tomasz Kędziora jednak nie zagra w Lechu? Nowe informacje o przyszłości 27-latka

Kędziora nie zagra w Lechu Poznań” – informuje Damian Smyk z portalu „Weszło!”. Wbrew wcześniejszym doniesieniom prawy obrońca rozważa jednak inne opcje. Na razie sprawa nie znalazła finału, ale wszystko ku temu zmierza. 

Tomasz Kędziora, podobnie jak wiele inne osób, musiało opuścić Ukrainę z powodu wybuchu wojny z Rosją. 27-latek przebywa obecnie w Poznaniu, gdzie odbywa treningi z Lechem. Po wprowadzeniu tymczasowych przepisów przez FIFA wydawało się, że piłkarz dokończy sezon, grając w drużynie „Kolejorza”.

Zwrot akcji

We wtorek pojawiły się nawet informacje, jakoby defensor miał być dogadany z Lechem. Według Damiana Smyka z portalu „Weszło!” sprawa może nie potoczyć się po myśli klubu z Bułgarskiej. Kędziora ma rozważać inne opcje.

– Sytuacja jest rozwojowa i zmierza ku temu, że jednak Kędziora nie zagra w Lechu. Powód? Propozycje z lepszych lig od ESA. Lech był opcją, Lech chciał, ale to piłkarz w tym momencie na wyższy poziom niż Ekstraklasa – napisał dziennikarz na Twitterze.

Na razie nie wiadomo, w jakim klubie sezon dokończy Tomasz Kędziora. FIFA wprowadziła przepisy, na mocy których zawodnicy opuszczający Ukrainę są formalnie brani za wolnych piłkarzy. Oznacza to, że 27-latek do 30 czerwca bieżącego roku może związać się z inną drużyną, bez kar związanych z umową z Dynamem Kijów.

Nowy klub włączył się do walki o Lewandowskiego. Polak się skusi?

Przyszłość Roberta Lewandowskiego nadal nie została potwierdzona. Polak nie przedłużył kontraktu z Bayernem Monachium, co według „Mundo Deportivo” zamierza wykorzystać PSG. Kapitan „Biało-Czerwonych” ma być priorytetem  paryżan podczas letniego okienka transferowego. 

Choć kontrakt Lewandowskiego z Bawarczykami wygasa w przyszłym roku, to nadal nie rozpoczęto rozmów w sprawie jego przedłużenia. Media informowały, że negocjacje zaplanowano na wiosnę, więc niewykluczone, że wkrótce obie strony usiądą do stołu.

Kto się skusi?

Oczywiście ewentualne nieporozumienie między Bayernem a Lewandowskim przykuwa uwagę innych topowych klubów. Polak jest bowiem typem zawodnika, którego chciałby prawdopodobnie każdy zespół z europejskiej elity. Już dawniej łączono go z przenosinami do Realu Madryt lub klubów z Premier League. Ostatnio natomiast pojawiły się doniesienia o lokalnym rywalu „Królewskich” – Atletico.

Zdaniem „Mundo Deportivo” do grona zainteresowanych dołączyło teraz Paris Saint-Germain. Dziennik sugeruje, że Lewandowski stał się celem nadrzędnym dla paryżan. Próbę wykupienia go z Monachium włodarze mają podjąć podczas letniego okienka transferowego.

Polak na Park des Princes cieszy się większym poparciem niż Erling Haaland. Nasser Al-Khelaifi wolałby ściągnąć 33-latka zamiast norweskiego snajpera, ale odwrotna opcja również wchodzi w grę. Skusi się na nią, jeśli nie wypali transfer Lewandowskiego.

Portal stworzył ranking… Złotej Piłki 2022 roku. Lewandowski nie jest faworytem

Choć dopiero co zaczął się marzec i raptem kilka miesięcy temu przyznano Złotą Piłkę za rok 2021, to Goal.com już myśli o nagrodzie za bieżący. Portal stworzył ranking głównych faworytów do zgarnięcia nagrody. Kto obecnie przewodzi w zestawieniu? 

W zeszłym roku plebiscyt „France Football” wygrał Leo Messi. Drugie miejsce na podium zajął Robert Lewandowski, który należał do głównych kandydatów do zgarnięcia statuetki. Niestety, musiał się obejść smakiem drugi rok z rzędu. W 2020 roku był bezapelacyjnie najlepszym piłkarzem na świecie, lecz galę odwołano ze względu na pandemię koronawirusa.

Kto wygra tym razem?

Od wręczenia zeszłorocznej nagrody minęło raptem kilka miesięcy. Ledwo zaczął się marzec, a Goal.com już snuje domysły odnośnie tegorocznego plebiscytu i tego, kto tym razem sięgnie po Złotą Piłkę.

Na próżno szukać w „topce” nazwisk Messiego czy Cristiano Ronaldo. Obaj kiepsko zaczęli rozgrywki w tym roku i na razie dziennikarze nie dają im za dużych szans na sukces. Pominięto również Sadio Mane, Karima Benzemę czy Kevina De Bruyne.

Na podium znaleźli się natomiast kolejno: Robert Lewandowski, Mohamed Salah i Kylian Mbappe. To właśnie Francuz, zdaniem redakcji Goal.com, ma największe szanse na wygranie Złotej Piłki. Jego notowania ma podwyższyć potencjalny transfer do Realu Madryt, o którym od dłuższego czasu huczą media.

Tak czy inaczej, do kolejnego plebiscytu „France Football” pozostało jeszcze bardzo dużo czasu i wiele może się zmienić. Jednego nie można natomiast wykluczyć – Robert Lewandowski będzie po raz kolejny kandydatem do statuetki, ale konkurencja będzie równie silna, jak wcześniej.

Krzysztof Piątek krytykowany, mimo zdobywanych goli. Wskazano jego słabość

Krzysztof Piątek po powrocie do Serie A znowu odnalazł regularność. Piłkarz Fiorentiny często trafia do siatki, ale jego gra irytuje włoskich dziennikarzy. „Corriere Fiorentino” postanowiło skrytykować Polaka. 

W styczniu Hertha Berlin wypożyczyła Piątka do Fiorentiny. Powrót do Serie A dobrze zrobił 26-latkowi. Do tej pory Polak strzelił sześć bramek w barwach „Violi”, a po odejściu Dusana Vlahovicia wywalczył sobie miejsce w pierwszym składzie.

Krytyka

Regularność, jaką zaczął prezentować Piątek nie przekonuje jednak włoskich dziennikarzy. Choć chwali się go za zdobywane bramki, to „Corriere Fiorentino” twierdzi, że odejście Vlahovicia zabolało „Violę”. Piątka krytykuje się za niewielki wkład w grę poza polem karnym.

– Wkład Piątka poza polem karnym jest właściwie zerowy. Fiorentina traci w ten sposób punkt odniesienia w ofensywie – nie może oprzeć gry na swoim napastniku, by później rozwinąć akcję ofensywną – piszą dziennikarze. 

Polak bramkę zdobył również w ostatnim spotkaniu Fiorentiny przeciwko Hellasowi Werona. Łącznie w Serie A udało mu się uzbierać trzy trafienia. Kolejne trzy dołożył natomiast w Pucharze Włoch.

Damian Szymański zawiedziony Michniewiczem. „Nie było żadnego kontaktu”

Damian Szymański był bohaterem reprezentacji Polski w meczu z Anglią we wrześniu zeszłego roku. Piłkarz AEK-u Ateny nie znalazł się jednak na liście powołanych przez Czesława Michniewicza na marcowe zgrupowanie. Decyzję nowego selekcjonera wymownie skomentował w rozmowie z portalem „Weszło”. 

Szymański był powoływany przez Paulo Sousę, gdy ten prowadził reprezentację Polski. Otrzymał od Portugalczyka szansę w meczu z Anglią (1-1) w eliminacjach do mistrzostwa świata 2022. W samej końcówce spotkania wykorzystał dośrodkowanie Roberta Lewandowskiego i dał nam remis.

Brak kontaktu

Sousa od początku widział w nim materiał na kadrowicza. Inaczej w jego stosunku zachowuje się Czesław Michniewicz. Nowy selekcjoner swoją przygodę z reprezentacją zaczął od wielu podróży i rozmów z piłkarzami. Jak jednak przyznaje sam Szymański – z nim się nie kontaktowano.

– Dochodziły do mnie sygnały, że nigdzie teraz nie pojadę. Nie było żadnego kontaktu ze strony trenera Michniewicza. Z mojej perspektywy trochę słabo, ale muszę przyjąć to na klatę i dalej robić swoje. Staram się, jak mogę. Gram regularnie w dobrym klubie, który może nie jest znany na taką skalę jak kluby z lig top5 w Europie, jednak swoją markę ma – przyznał w rozmowie z „Weszło”.

– Gdy przyszedł Paulo Sousa, od początku znajdowałem się na szerokiej liście zawodników branych pod uwagę, byłem w kontakcie m.in. z trenerem kadry od przygotowania fizycznego. Wiedziałem, że cały czas jestem monitorowany i gdyby coś się działo, ktoś wypadł, to być może dostanę powołanie. No i dostałem we wrześniu, gdy pojawiły się absencje. Co nie znaczy, że się na kogoś obrażam. Każdy trener ma prawo do swoich wyborów, do swojej koncepcji i ja to szanuję – dodał.

W sumie Damian Szymański miał okazję siedmiokrotnie wystąpić z Orzełkiem na piersi. Jeśli chodzi o bieżący sezon, to 26-latek rozegrał 24 spotkania, w których strzelił jedną bramkę i dołożył dwie asysty.

FIFA przyjęła tymczasowe przepisy! Tomasz Kędziora dokończy sezon w Lechu?

Powrót Tomasza Kędziory do Lecha Poznań to kwestia czasu. Wychowanek „Kolejorza” dołączy do drużyny Macieja Skorży po uzupełnieniu pozostałych formalności. W Ekstraklasie pozostanie do końca sezonu. 

Po rozpoczęciu rosyjskiej inwazji na Ukrainę Tomasza Kędziora miał problem z przyjazdem do Polski. W zeszłą niedzielę obrońca Dynama został ewakuowany z Kijowa i szczęśliwie przekroczył granicę. Ze względu na wojnę „Kędi” nie może grać w swoim klubie, więc obecnie trenuje z Lechem Poznań, którego jest wychowankiem.

Do końca sezonu w Polsce

Do tej pory nie było wiadome, jak dalej będzie przebiegać kariera reprezentanta Polski. Kędziora czekał ma decyzję FIFA, która rozważała przedłużenie okienka transferowego dla piłkarzy grających w Rosji i Ukrainie. Miało to oczywiście na celu pozwolić im zmienić barwy, aby w spokoju mogli kontynuować swoje kariery.

Wiele wskazuje, że wkrótce 27-latek oficjalnie wróci do Lecha Poznań. FIFA przyjęła bowiem tymczasowe zasady zatrudnienia i rejestracji piłkarzy.

– W skrócie FIFA ustanowiła dwa tymczasowe przepisy – dla wszystkich zawodników z ligi ukraińskiej oraz zawodników zagranicznych grających w lidze rosyjskiej – pisze „Głos Wielkopolski”.

– Odnośnie sytuacji na Ukrainie, w celu zapewnienia zawodnikom i trenerom możliwości pracy i otrzymywania wynagrodzenia oraz ochrony ukraińskich klubów, o ile strony umowy wyraźnie nie postanowią inaczej, wszystkie umowy o pracę zawodników i trenerów zagranicznych z klubami zrzeszonymi w Ukraińskim Związku Piłki Nożnej (UAF) zostaną uznane za automatycznie zawieszone do końca sezonu na Ukrainie (30 czerwca 2022), bez konieczności podejmowania w tym celu jakichkolwiek działań przez strony – napisano z kolei w oświadczeniu FIFA.

W kontekście Kędziory oznacza to, że obecnie uznawany jest on za wolnego zawodnika. Może więc podpisać kontrakt z Lechem bez żadnych negocjacji z Dynamem i ponoszenia jakiejkolwiek odpowiedzialności. 30 czerwca bieżącego roku natomiast przepis przestanie mieć ważność, a sam piłkarz wróci do Dynama.