Podczas meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa doszło do ogromnej kontrowersji. Lindsay Rose w ostatniej akcji meczu dotknął piłki ręką. Sędzia Damian Sylwestrzak nie zastanawiał się długo nad tą sytuacją. Arbiter powołał się na asystentów z VAR i zakończył mecz. Rafał Rostkowski, który jest ekspertem od spraw sędziowskich w TVP Sport, podważa decyzję arbitrów.
Fatalna decyzja VAR
Rafał Rostkowski udzielił wywiadu redakcji FAKT. Były sędzia piłkarski wypowiedział się na temat sytuacji z sobotniego meczu PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań a Legią Warszawa. Więcej o tym zdarzeniu z weekendu pisaliśmy tutaj.
– Piłka leciała około siedmiu metrów i obrońca Legii Lindsey Rose, nie powinien wykonywać ruchu ręką do piłki. Arbiter był na tyle blisko, że musiał widzieć całe zdarzenie. Mógł natomiast nie dostrzec, w którą cześć ręki legionisty trafiła piłka. Przepisy mówią, że zagranie ręką jest wtedy, gdy futbolówka dotyka ręki poniżej linii pachy. I tu się zgodzę, że sędzia Damian Sylwestrzak mógł mieć wątpliwości. I tu do gry wchodzi VAR – powiedział Rostkowski.
– Sędzia od wideoweryfkacji miał dwa wyjścia: albo mógł powiadomić sędziego, że powinien podyktować rzut karny i pokazać żółtą kartkę za rękę, albo zasugerować arbitrowi głównemu, żeby sam zobaczył powtórki na monitorze. Z żadnego z nich nie skorzystał – dodał.
– Na pewno w Poznaniu arbitrowi zabrakło koncentracji i współpracy z VAR. Generalnie smutne jest, kiedy zespół, bez względu o jakie cele walczący, jest krzywdzony – podsumował.
Były sędzia piłkarski wypowiedział się również o potrzebie istnienia systemu VAR. W rozmowie ze Sport.pl przyznał, że przed erą wideoweryfikacji było zdecydowanie gorzej, ponieważ arbitrzy nie mogli zobaczyć powtórek.
– Cały stadion widział, tylko nie sędzia.
Wrócili na fotel lidera
Mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa zakończył się remisem 1:1. Piłkarze i sztab szkoleniowy Kolejorza utrzymuje, że w tym meczu stracili dwa punkty, a nie zyskali jeden. Mimo to ekipa z Bułgarskiej plasuje się obecnie na pierwszej pozycji PKO BP Ekstraklasy.