Zbigniew Boniek wieszczy koniec kariery Roberta Lewandowskiego. „W ogóle bym się nie czuł zaskoczony”

Robert Lewandowski w ostatnich tygodniach nie ma łatwego życia. Nad głową kapitana reprezentacji Polski zebrało się sporo krytyki. Zbigniew Boniek twierdzi, że wkrótce 34-latek może ogłosić zakończenie kariery w kadrze. 

Lewandowski był jednym z najbardziej krytykowanych piłkarzy reprezentacji po kompromitującej porażce z Mołdawią (2-3). Mimo dobrego występu indywidualnego (gol i asysta), zebrał sporo słów krytyki za brak jakiegokolwiek komentarza dla mediów. Dodatkowo oberwało mu się za działania „jego ludzi”, którzy wnosili o sprostowania w sprawie… memów.

Schyłek?

Nad sytuacją kapitana reprezentacji Polski pochylił się Zbigniew Boniek. Zauważa, że cała sytuacja, jaka wytworzyła się wokół Lewandowskiego za sprawą jego otoczenia była niepotrzebna. Były prezes PZPN wprost twierdzi, że niektóre ruchy były błędami.

– Nie chcę wsadzać Robertowi na głowę aureoli i mówić, że jest święty, bo nie jest. Natomiast największym błędem jest to, że niektórzy na siłę starają się z niego zrobić świętego. Te komunikaty, sprostowania… – przyznał Boniek w „Prawdzie Futbolu”.

– Stworzyła się postać Roberta Lewandowskiego, która jest w rzeczywistości zupełnie inna. Jak każdy człowiek ma swoje plusy, ma minusy, ma słabsze momenty. Jest absolutnie normalnym człowiekiem – dodał.

Boniek poszedł nawet o krok dalej i zasugerował, że już niedługo możemy być świadkami pożegnania Lewandowskiego z kadrą. Sprawiał nawet wrażenie przekonanego w tej kwestii.

– My przede wszystkim dzięki Robertowi Lewandowskiemu pojechaliśmy ostatnio na wszystkie najważniejsze imprezy, licząc od EURO 2016. Wiadomo, że Robert robi się coraz starszy i też trzeba na to patrzeć – stwierdzi.

– Uważam, że Robert Lewandowski po mistrzostwach Europy zatrzyma się w reprezentacji. Oczywiście, jeżeli na nie pojedziemy. Jestem o tym przekonany. Będzie miał 36 lat. Wiadomo, że gra w ataku jest inna niż gra w obronie. W ogóle bym się nie czuł zaskoczony, jeżeli powie: „dziękuję, do widzenia, muszę troszeczkę wypocząć” – podkreślił.

Kolejna afera w Motorze Lublin. Goncalo Feio miał zwyzywać kierownika. „C***o, nie masz prawa nazywać się Motorowcem!”

Dzień bez afery związanej z Motorem Lublin jest dniem straconym. We wtorek doszło do kolejnego konfliktu wewnątrz klubu. Według doniesień mediów trener Goncalo Feio miał zwyzywać kierownika zespołu.

W ostatnich miesiącach wokół Motoru Lublin i Goncalo Feio kontrowersja goni kontrowersję. Pierwsza większa afera miała miejsce w marcu tego roku, kiedy Goncalo Feio miał rzucić pewnym przedmiotem w prezesa klubu, Pawła Tomczyka. Portugalski trener miał również wówczas słownie obrazić rzeczniczkę klubu. Kilka dni później odbyła się konferencja prasowa, na której właściciel klubu stawił się za Feio.

Następne tygodnie były relatywnie spokojne. Aż do sytuacji sprzed kilku dni, gdy nieoczekiwanie kontrakt trenera Feio z Motorem Lublin wygasł i nie został przedłużony. W związku z tym piłkarze zespołu stawili się za swoim trenerem i… nie wyszli na sparing. Niedługo później klub poinformował o… przedłużeniu umowy z portugalskim szkoleniowcem.

Od przedłużenia kontraktu z Goncalo Feio minęły zaledwie 2 dni. Wystarczyło to, by w klubie wybuchła kolejna afera. Tym razem Portugalczyk miał zwyzywać kierownika zespołu, o czym jako pierwszy poinformował Dominik Wardzichowski ze „sport.pl”. Obrażony pracownik Motoru pracuje w tym klubie od 10 lat. Po zaistniałej sytuacji kierownik miał oznajmić, że nie pojedzie z zespołem na obóz do Kielc. Dodał także, że nie wróci do klubu, dopóki będzie w nim pracował Goncalo Feio.

Kolejne szczegóły ujawnił Maciej Wąsowski z „Weszło”. Jak się dowiadujemy, „kierownik drużyny Dariusz Baryła przed wyjazdem zespołu na zgrupowanie do Kielc zrobił coś po myśli władz klubu, a nie po myśli Goncalo Feio”. Kością niezgody miała być jakaś błaha sprawa. Przytoczono również słowa, jakie miał wyrazić Goncalo Feio.

– Cioto, nie masz prawa nazywać się Motorowcem! Wyp***dalaj! – miał powiedzieć Goncalo Feio.


źródło: sport.pl, Weszło

Spięcie Peszko i Gikiewicza. „Wiem, nadal czekasz na kadrę”. Padła propozycja walki

Wczoraj na Instagramie pod postem federacji „Clout MMA” doszło do spięcia między Sławomirem Peszko a Rafałem Gikiewiczem. W jej finale były reprezentant Polski zaprosił piłkarza Augsburga do walki w oktagonie. 

„Clout MMA” to nowa federacja freak-fightowa na rynku. Jej twarzami oraz głównymi ambasadorami zostali Sławomir Peszko oraz Lexy Chaplin, zaś pierwszą galę zaplanowano już na 5 sierpnia. Na niej odbędzie się również walka Marcina Najmana z Andrzejem Fonfarą.

Spina

Wspominaną walkę ogłoszono oficjalnie wczoraj na Instagramie „Clout MMA”. Post federacji udostępnił u siebie także Andrzej Fonfara. Rafał Gikiewicz, bramkarz Augbsurga w sekcji komentarzy dość jednoznacznie wskazał swojego faworyta.

– Walka gołej d**y z pasem” – napisał wprost.

W odpowiedzi Sławomir Peszko postanowił zaproponować Gikiewiczowi walkę. Zapytał go więc, czy „nie chce pokazać się w oktagonie”, okraszając wypowiedź emotkami. Bramkarz Augsburga odparł jeszcze, że na ten moment wciąż ma się czym zajmować, po czym otrzymał mocną ripostę Peszki:

– Wiem, wiem, nadal czekasz na kadrę. W razie czego dzwoń.

Dyskusję zamknął finalnie Gikiewicz. W ostatnim komentarzu nawiązał tylko do występów Peszki w telewizji.

– Na pewno będę lepiej przygotowany niż ty w studio TVP. Trzymaj się ziomek i pilnuj kart następnym razem – podsumował.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Andrzej Fonfara (@andrzejfonfara)

Czesław Michniewicz rozpoczął przygotowania do sezonu. Abha Club na zgrupowaniu w Turcji

 

Czesław Michniewicz rozpoczął przygotowania do nowego sezonu z Abha Club. Zespół szlifuje formę na rozgrywki Saudi Pro League podczas zgrupowania w Turcji.

Nowy początek

Czesław Michniewicz wraz z końcem 2022 roku przestał pełnić funkcję selekcjonera reprezentacji Polski. Szkoleniowiec niedawno został ogłoszony nowym trenerem saudyjskiego Abha Club. Polak już rozpoczął przygotowania do sezonu.

Mandziara dementuje informacje o problemach ws. przejęcia Lechii. „Fake News!” [CZYTAJ]

Ekipa Abha to drużyna z jednym z najniższych budżetów w Saudi Pro League. Przed Czesławem Michniewiczem spore wyzwanie, ponieważ liga rośnie w siłę, a rywale sprowadzają do siebie gwiazdy europejskiego futbolu (zimą do Al Nassr dołączył także Cristiano Ronaldo – przyp. red.).

W poprzednim sezonie zespół Abha zajął dwunaste miejsce w lidze. Czesław Michniewicz ma za zadanie spokojnie utrzymać klub w elicie oraz pokazać się z dobrej strony w pucharze kraju. Najbardziej znanym zawodnikiem klubu prowadzonego przez Polaka jest Felipe Caicedo, który w przeszłości grał w Interze i Manchesterze City.

Fot. Abha FC

Mandziara dementuje informacje o problemach ws. przejęcia Lechii. „Fake News!”

 

Adam Mandziara odniósł się do doniesień portalu „sport.pl” na temat sprzedaży Lechii Gdańsk. Działacz dodał specjalny post na Instagramie, w którym zdementował informacje przedstawione w serwisie.

Mandziara dementuje

Lechia Gdańsk od wielu miesięcy stara się o zmianę właściciela. Wiele wskazuje na to, że nowym posiadaczem klubu zostanie fundusz ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Nieco inne informacje na ten temat przedstawia portal Sport.pl.

– Lechia Gdańsk miała zostać przejęta przez fundusz z ZEA. Finalnie może do tego jednak nie dojść. Jak udało się ustalić Karolinie Jaskulskiej ze Sport.pl, mniejszościowi udziałowcy złożyli ofertę kupna klubu i tym samym zablokowali transakcję. To nie jedyny problem, z którym musi aktualnie zmierzyć się Lechia – napisano w artykule.

Kristoffer Velde może opuścić Lecha Poznań! Szczegóły przekazał sam Fabrizio Romano [CZYTAJ]

Co ciekawe, na doniesienia portalu Sport.pl zareagował Adam Mandziara. Działacz Lechii Gdańsk zdementował te informacje, przekreślając powyższy tekst w zdjęciu dodanym na Instagramie.

– Kompromitacja – Fake News! Każda informacja dot. procesu sprzedaży klubu jest całkowicie nietrafiona – napisał.

Kwestia sprzedaży klubu pozostaje więc otwarta. Kibicom z Gdańska pozostaje jedynie czekać na oficjalne komunikaty z klubu z uwagi na spore zamieszanie dotyczące sprzedaży, która przeciąga się m.in. ze względu na formalności.

Źródło: Twitter

Kristoffer Velde może opuścić Lecha Poznań! Szczegóły przekazał sam Fabrizio Romano

Jeszcze tego lata Kristoffer Velde może opuścić szeregi Lecha Poznań. Jak informuje Fabrizio Romano, wiele klubów zgłosiło się do władz polskiego klubu.

Kristoffer Velde trafił do Lecha Poznań w styczniu 2022 roku. Po przeciętnych pierwszych kilku miesiącach Norweg zaczął się rozkręcać jesienią 2022 roku. 24-latek szczególnie brylował w europejskich pucharach. W ubiegłym sezonie we wszystkich rozgrywkach rozegrał w sumie 48 meczów. Strzelił 16 bramek i zanotował 7 asyst. Dobre występy w Kolejorzu zaowocowały powołaniem do reprezentacji Norwegii.

Wysoka wartość Velde

Przez półtora roku w Lechu Poznań Velde mocno podbił swoją wartość rynkową. Wzrosła ona z 900 tysięcy euro do 2,5 miliona euro. 23-latek ma ważny kontrakt do końca 2025 roku. Jeśli władze Lecha będą chciały sprzedać swojego skrzydłowego, będą mogły liczyć na niezły zastrzyk gotówki.

Besiktas chce Velde

Velde faktycznie może zmienić klub jeszcze tego lata. Szczegóły ujawnił Fabrizio Romano. Według uznanego dziennikarza wiele klubów kontaktowało się w sprawie Norwega z Lechem Poznań. Jednym z klubów, który wykazuje konkretne zainteresowanie jest turecki Besiktas.

Karygodne zachowanie na turnieju dla dzieci w Hiszpanii. Jeden z rodziców wyciągnął nóż [WIDEO]

Do skandalicznego zachowania doszło podczas turnieju dla dzieci w Hiszpanii. W trakcie kiedy młodzi chłopcy rozgrywali mecz, doszło do kłótni między rodzicami. Jeden z nich wyciągnął nóż.

Rodziców młodych adeptów futbolu spokojnie można zaliczyć do jednej z patologii występujących w piłce nożnej. Kuriozalne, a czasem karygodne sceny dzieją się nie tylko w Polsce, ale i w innych krajach na świecie. Nadmierne okrzyki, kłótnie z trenerami, sędziami, czy innymi rodzicami to tylko niektóre z zachowań występujących podczas turniejów, czy też meczów dzieci. Często taka postawa wynika z niespełnionych ambicji rodziców, którzy oczekują, że ich pociechy zostaną gwiazdami światowego futbolu.

Tragedia mogła wydarzyć się podczas jednego z ostatnich turniejów dla dzieci w Hiszpanii. Podczas turnieju IberCup w Sotogrande doszło do sprzeczki między rodzicami. Kłótnia okazała się na tyle poważna, że jeden z rodziców wyciągnął nóż! Na szczęście szybko został zneutralizowany przez innych kibiców.

Nie będzie kolejnego Polaka w Premier League? Beniaminek zmienił plany w stosunku do kadrowicza

Kamil Grabara był do niedawna łączony z transferem do Burnley, które wywalczyło awans do Premier League. Wiele wskazuje jednak na to, że z takiej transakcji nic nie wyjdzie. Na liście życzeń „The Clarets” wyżej znajdować ma się inny bramkarz. 

Burnley w przyszłym sezonie Premier League będzie jednym z beniaminków. Ekipa Vincenta Kompany’ego wywalczyła awans w Championship w niezłym stylu. Na koniec sezonu w ligowej tabeli mieli aż 10 punktów przewagi nad drugim Sheffield United.

„Nie” dla Polaka?

Niebawem czeka ich jednak dużo trudniejsze zadanie, jakim będzie utrzymanie się na najwyższym poziomie rozgrywkowym. W tym celu Burnley musi dokonać kilku wzmocnień. Jedną z pozycji, na którą szukani są nowi piłkarze jest pozycja bramkarza. Po sezonie 2022/23 z klubu odszedł bowiem Arijanet Muric, który był wypożyczony z Manchesteru City.

Jakiś czas temu w mediach pojawiły się informacje o liście życzeń, którą sporządziły władze Burnley. Na jej szczycie miał być między innymi Kamil Grabara, który świetnie radzi sobie w FC Kopenhaga i wkrótce powinien odejść do silniejszej ligi. Na ten moment jednak Polak prawdopodobnie będzie musiał obejść się smakiem.

Według Jacka Gaughana, dziennikarza z Anglii, Burnley ma niebawem ściągnąć nowego golkipera. Na dniach sfinalizowana ma zostać transakcja wykupienia Jamesa Trafforda z Manchesteru City. Miniony sezon 20-latek spędził w League One, gdzie zbierał sporo pochwał. W 45 meczach Boltonu aż 22 razy zachował czyste konto.

„Młody Lewandowski” odchodzi z Górnika Zabrze. Pożegnał się już z pracownikami klubu

Młodzieżowy reprezentant Polski opuści szeregi Górnika Zabrze. Szymon Włodarczyk, bo o nim mowa, pożegnał się już pracownikami klubu.

Szymon Włodarczyk jest wychowankiem Legii Warszawa. Ubiegłego lata młody napastnik zamienił Warszawę na Zabrze, wiążąc się z tamtejszym Górnikiem. W swoim pierwszym sezonie w barwach Górnika rozegrał 32 mecze, strzelił 9 bramek i zanotował 1 asystę. Na przestrzeni roku jego wartość rynkowa wzrosła z 300 tysięcy euro do 2,5 miliona euro.

Transfer Włodarczyka

Od kilku miesięcy mówi się o potencjalnym odejściu Szymona Włodarczyka z Górnika Zabrze. Plotki o jego odejściu przekazywał nawet sam Fabrizio Romano, który nazywał go „młodym Lewandowskim”. W styczniu uznany dziennikarz mówił o zainteresowaniu osobą Szymona Włodarczyka ze strony Celtiku, Freiburga, czy Anderlechtu. Z kolei w czerwcu Romano pisał o ofercie za Włodarczyka ze strony Sturmu Graz. Austriacki klub miał oferować 2,5 miliona euro + zmienne oraz procent od przyszłej sprzedaży. Jak się okazuje, transfer ten dojdzie do skutku.

Kwestia czasu

Transfer Szymona Włodarczyka do Sturmu Graz wydaje się być już wyłącznie kwestią czasu. Przewijające się doniesienia potwierdził Piotr Koźmiński. Dziennikarz portalu „WP Sportowe Fakty” przekazał, że w poniedziałek piłkarz pożegnał się z pracownikami Górnika Zabrze. Możliwe, że już we wtorek 20-latek uda się na testy medyczne.


źródło: wp sportowe fakty

Pogromca reprezentacji Polski może trafić do Rakowa. „Oczekują za niego miliona euro”

 

Tomasz Włodarczyk przekazał nowe informacje w sprawie transferów do Rakowa Częstochowa. Według dziennikarza portalu Meczyki.pl mistrzowie Polski złożyli ofertę za strzelca dwóch goli przeciwko reprezentacji Biało-Czerwonych.

Raków chce wzmocnić atak reprezentantem Mołdawii

Ion Nicolaescu popisał się kunsztem strzeleckim w meczu Mołdawii z Polską. Wówczas jego drużyna pokonała Biało-Czerwonych w Kiszyniowie 3:2, a główny zainteresowany strzelił dwie bramki. Teraz zabiega o niego Raków Częstochowa.

Głosy po kuriozalnym sparingu Rakowa Częstochowa. „Tego jeszcze nie widziałem” [CZYTAJ]

Taką informację podał dziennikarz portalu Meczyki.pl, Tomasz Włodarczyk. Według wspomnianego źródła mistrzowie Polski złożyli już ofertę za reprezentanta Mołdawii. Piłkarz Beitara Jerozolima miałby zastąpić Vladislavsa Gutkovskisa, który niedawno odszedł do klubu z Korei Południowej.

– Nicolaescu to ważny zawodnik dla Baitaru. W minionym sezonie tylko w samej lidze izraelskiej zdobył 15 bramek i zaliczył sześć asyst. Jego pracodawca oczekuje miliona euro. Wątpliwe, że Raków tyle zapłaci. Zwłaszcza, że zawodnik ma ważny kontrakt tylko przez rok. To ostatni moment, żeby na nim zarobić – czytamy w artykule dziennikarza.

Źródło: Meczyki.pl

Głosy po kuriozalnym sparingu Rakowa Częstochowa. „Tego jeszcze nie widziałem”

Nie milkną echa ostatniego sparingu Rakowa Częstochowa. Przedstawiciele polskiego klubu zabrali głos w sprawie kontrowersyjnego zachowania sędziego meczu towarzyskiego ze Slavią Praga.

W niedzielę Raków Częstochowa rozgrywał mecz towarzyski ze Slavią Praga. Na papierze przed meczem nic nie wskazywało na to, by poświęcać mu więcej uwagi niż innym sparingom. Po kilku minutach gry wydarzyło się jednak coś bezprecedensowego. Już w 11. minucie Giannis Papanikolaou otrzymał czerwoną kartkę. Decyzja sędziego była bardzo niezrozumiała zarówno dla piłkarzy, jak i sztabu obu drużyn. Po chwili rozmów sędzia postanowił, jak gdyby nigdy nic, opuścić boisko. Więcej o tej sprawie przeczytacie TUTAJ.

Decyzja podjęta przez sędziego była absurdalna. Czerwona kartka miała wynikać z nadmiernych dyskusji piłkarza Rakowa, Papanikolau. Po meczu głos zabrał sam zawodnik. Jak przyznał, w jego opinii jest on niewinny.

Nie potrafię skomentować sytuacji z arbitrem i jego postawy. To była normalna konwersacja. Przyjechaliśmy grać w piłkę, ale okazało się, że nie każdy chciał w tym uczestniczyć i cieszyć się grą. Wiem, że jestem czysty i czuję się dobrze w kontekście swojej postawy – skomentował Giannis Papanikolaou.

Całe zamieszanie skomentował również trener Rakowa, Dawid Szwarga. Jak przyznał, po raz pierwszy spotkał się on z taką sytuacją.

– Uczestniczyłem w kilkudziesięciu sparingach w różnych klubach, ale sytuacji, w której sędzia się obraża i schodzi z boiska? Nie, tego jeszcze nie widziałem. Czasami w Turcji dzieją się różne historie, ale arbitra z tak małą kontrolą emocji i łatwością obrażania, to nawet tam nie dostrzegłem – opowiedział Dawid Szwarga.


źródło: sport.tvp.pl

Lechia doszła do porozumienia ws. sprzedaży klubu. Transakcja może jednak potrwać kilka tygodni

Wiele wskazuje na to, że Lechia Gdańsk będzie miała niedługo nowych właścicieli. Klub poinformował o porozumieniu z potencjalnymi nabywcami za pomocą swoich mediów.

Komunikat klubu

Lechia Gdańsk poinformowała o porozumieniu z potencjalnym nowym właścicielem. Jest nim fundusz inwestycyjny MADA Global FUND FOR INCOME OPPORTUNITIES. Klub przedstawił tę informację w komunikacie na swojej stronie internetowej.

– Lechia Rights Management Sp. z.o.o oraz fundusz inwestycyjny MADA Global FUND FOR INCOME OPPORTUNITIES („MADA GLOBAL” – fundusz inwestycyjny private equity, działający w oparciu o regulacje organów nadzoru finansowego Zjednoczonych Emiratów Arabskich), reprezentowany przez polską firmę FOOTBALL CULTURE POLAND sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie – zawarły umowę w sprawie przejęcia klubu Lechia Gdańsk – czytamy.

Nowe informacje ws. meczów Rakowa w Europie. Wiemy, gdzie zagrają Medaliki [CZYTAJ]

– Formalne zawarcie transakcji nastąpi z momentem podpisania finalnej umowy sprzedaży, o ile mniejszościowi udziałowcy klubu nie skorzystają z prawa pierwokupu akcji. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że udało nam się znaleźć wiarygodnego, solidnego partnera i mamy nadzieję, że z myślą o przyszłości klubu uda się szybko zrealizować transakcję – dodano.

Kwestia przejęcia nie jest jednak jeszcze zakończona. Zdaniem Błażeja Łukaszewskiego z Meczyków zawarcie transakcji między podmiotami może potrwać jeszcze kilka tygodni. Dziennikarz przyznaje, że wynika to z procedur, które należy spełnić.

Źródło: Lechia Gdańsk, Meczyki.pl (Błażej Łukaszewski)

Nowe informacje ws. meczów Rakowa w Europie. Wiemy gdzie zagrają Medaliki

Samuel Szczygielski poinformował o postępach w sprawie meczów Rakowa Częstochowa w europejskich pucharach. Dziennikarz Meczyków wyjawił, że Medaliki będą występować na stadionie w  Sosnowcu.

Problemy ze stadionem

Raków Częstochowa nie spełniał wszystkich wymogów UEFA, aby grać na swoim stadionie w fazie grupowej europejskich pucharów. Medaliki w związku z tym musieli załatwić inny obiekt. Według doniesień Samuela Szczygielskiego z Meczyków mistrzowie Polski będą grać na stadionie w Sosnowcu.

Zaskakujący transfer polskiego piłkarza? Trwają rozmowy z egzotycznym klubem [CZYTAJ]

– Dzisiaj podpisano umowę na 3 lata. Raków może grać tam w europejskich pucharach, Ekstraklasie i PP. Klub decyduje, gdzie rozegra dany mecz. Inauguracja możliwa już nawet w 2. rundzie el. LM z Karabachem. Wstępnie dogadano się na start współpracy od 3. rundy eliminacji pucharów. Ale jeśli Raków awansuje z Florą (mecz u siebie gra w Częstochowie) i to samo zrobi Karabach, to możliwe większe zainteresowanie i mecz w Sosnowcu – poinformował dziennikarz.

Stadion w Sosnowcu (znany inaczej jako Zagłębiowski Park Sportowy – przyp. red.) otwarto 25 lutego 2023 roku. Koszt budowy obiektu wyniósł około 150 mln złotych. Na obiekcie może zasiąść 11 600 kibiców.

Źródło: Meczyki.pl (Samuel Szczygielski)

Zaskakujący transfer polskiego piłkarza? Trwają rozmowy z egzotycznym klubem

Według portalu meczyki.pl piłkarz Lechii Gdańsk może się wkrótce zdecydować na egzotyczny transfer. W grę ma wchodzić klub z… Indonezji. 

Lechię wkrótce czeka duża przebudowa. Gdańszczanie w zeszłym sezonie spadli z Ekstraklasy, co pociągnie za sobą kolejne konsekwencje. Z drużyny odeszli już Flavio Paixao czy Łukasz Zwoliński, ale to dopiero początek zmian.

Egzotyczny transfer

Wkrótce Gdańsk ma także opuścić Maciej Gajos, którym interesować ma się Persija Dżakarta. Informację te podały jakiś czas temu indonezyjskie media, a dziś udało się je potwierdzić portalowi meczyki.pl.

– To prawda, że trwają zaawansowane rozmowy ws. pozyskania przez Persiję Dżakartę piłkarza Lechii Gdańsk, Macieja Gajosa. Według osób w klubie szanse wynoszą więcej niż 90% – napisał na Twitterze Tomasz Włodarczyk.

Jeśli wychowanek Rakowa Częstochowa zdecyduje się na ten egzotyczny transfer, to będzie to jego pierwszy zagraniczny transfer. Dotychczasową karierę Gajos w całości spędził w Polsce. W 2012 roku trafił do Jagiellonii, a stamtąd – do Lecha Poznań. Od 2019 roku występuje w Lechii Gdańsk.

Ibrahimović nienawidził tego piłkarza. Były kolega Szweda zdradził, z kim miał najbardziej na pieńku

Zlatan Ibrahimović nie należał do najbardziej potulnych piłkarzy. W trakcie swojej kariery nie zawsze dogadywał się więc ze swoimi klubowymi kolegami. Michael Ciani, z którym Szwed dzielił szatnię w LA Galaxy zdradził, z którym zawodnikiem miał szczególnie na pieńku. 

„Ibra” niedawno skończył swoją bogatą piłkarską karierę. Były napastnik przez wiele lat przygody z piłką miał okazję grać dla rozmaitych klubów. W CV ma między innymi FC Barcelonę, AC Milan, Inter Mediolan, Juventus, PSG czy LA Galaxy.

„Kompletnie się nie dogadywali”

To właśnie były zawodnik tego ostatniego klubu zdradził ciekawostkę na temat Szweda. Michael Ciani, bo o nim mowa, wskazał piłkarza, z którym Ibrahimović miał najbardziej nie po drodze.

– Zlatan w trakcie kariery nienawidził trzech lub czterech osób i jedną z nich był Cavani. Kompletnie się z nim nie dogadywał. Jeśli miałeś dobre relacje z Cavanim, to Ibra tego nie lubił. Albo jesteś z nim, albo przeciwko niemu – przyznał w rozmowie z „RMC Sport”. 

Ibrahimović i Cavani grali razem w PSG w latach 2013-2016. Pierwszy w klubie zjawił się Szwed, który rozstał się z nim właśnie w 2016 roku. Cavani zjawił się rok po „Ibrze” i został w nim aż do 2020 roku.

Choć żaden z nich nie poprowadził paryżan do triumfu w Lidze Mistrzów, to obaj zapisali się w historii PSG na dobre. Ibrahimović strzelił dla niego 156 goli i zanotował 61 asyst w 180 występach. Cavani rozegrał natomiast 310 meczów, w których strzelił 200 goli i dołożył 43 ostatnie podania.