Losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów za nami! Lewandowski wróci do Monachium [REAKCJE]

Za nami losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów w sezonie 2022/2023. Wyjątkowe zadanie czeka Roberta Lewandowskiego, który już na jesieni wróci do Monachium, by zmierzyć się z Bayernem.

W czwartkowy wieczór odbyło się losowanie grup Ligi Mistrzów. Na tym etapie rozgrywek mamy 6 naszych rodaków. Robert Lewandowski, Wojciech Szczęsny, Arkadiusz Milik, Piotr Zieliński, Kamil Piątkowski oraz Kamil Grabara poznali swoich rywali.

Grupa „śmierci”

Zdecydowanie najciekawiej zapowiada się rywalizacja w grupie „C”. Los ponownie skrzyżował drogi Bayernu Monachium oraz FC Barcelony. Oba zespoły rywalizowały ze sobą w fazie grupowej w poprzednim sezonie, wówczas dwukrotnie górą byli Bawarczycy. Robert Lewandowski po raz pierwszy będzie mógł zmierzyć się z Bayernem Monachium po dołączeniu do FC Barcelony, co rozgrzało emocje wśród kibiców. Skład grupy „C” uzupełniają Inter oraz Viktoria Pilzno.

Reakcje

Uwaga kibiców została skupiona przede wszystkim na dwie grupy. Pierwsza z nich to ta, do której trafił Robert Lewandowski z FC Barceloną. Druga, to grupa „F”, do której trafił Real, RB Lipsk, Szachtar oraz Celtic. Jest to spowodowane faktem, że Szachtar swoje mecze grupowe będzie rozgrywał w Polsce.

https://twitter.com/IwanskiMaciej/status/1562845447449763841

Kacper Kozłowski zabrał głos po transferze do Vitesse. „Mam bardzo pozytywne odczucia”

Kacper Kozłowski został wypożyczony z Brighton & Hove Albion do holenderskiego Vitesse. 18-letni pomocnik opowiedział o swoich odczuciach po transferze do klubu z Arnhem.

Chcą mu pomóc w rozwoju

Kacper Kozłowski nie mógł liczyć na regularne występy w angielskim Brighton & Hove Albion, dlatego klub postanowił go wypożyczyć. Mewy wiążą przyszłość z utalentowanym Polakiem, dlatego chcą, aby ten mógł regularnie zdobywać minuty na boisku. W związku z tym 18-latek trafił na wypożyczenie do holenderskiego Vitesse.

Trollujemy białaczkę. Adrian Piekarski z Olimpii Elbląg opowiedział o swoich doświadczeniach z oddawaniem szpiku [CZYTAJ]

Były pomocnik Pogoni Szczecin udzielił wywiadu mediom klubu z Arnhem. Kozłowski nie może się doczekać gry dla Vitesse. Polak ma nadzieje, że swoimi występami pomoże zespołowi, a przy okazji rozwinie swoje umiejętności.

– Nie mogę się doczekać noszenia koszulki Vitesse i będę to robił z dumą. Po kilku rozmowach mam bardzo pozytywne odczucia, związane z tym klubem. Mam nadzieję, że w tym sezonie będę mógł pomóc zespołowi, a jednocześnie jak najbardziej się rozwinąć. Mam wrażenie, że Eredivisie, a w szczególności Vitesse, jest do tego odpowiednim miejscem – powiedział Kacper Kozłowski w rozmowie z klubowymi mediami.

Źródło: Vitesse

Trollujemy białaczkę. Adrian Piekarski z Olimpii Elbląg opowiedział o swoich doświadczeniach z oddawaniem szpiku

Zapraszamy na wywiad w związku z akcją „Trollujemy białaczkę”. Adrian Piekarski z Olimpii Elbląg jest dawcą szpiku. Piłkarz opowiedział o swoich doświadczeniach z pomocą dla potrzebujących.

 

 

Czy mógłbyś przybliżyć swoją historię osobom, które przypadkiem trafią na tę rozmowę i nie słyszeli o Adrianie Piekarskim?

Zacznę od tego, że w 2010 roku, w wieku czterech lat, mój brat Norbert po raz pierwszy zachorował na białaczkę. W styczniu 2011 roku znalazł się dawca. Była to osoba z Niemiec, która miała pełną zgodność, więc tak naprawdę do tego momentu wszystko przebiegało zgodnie z planem. Niestety, potencjalny dawca zdecydował się jednak wycofać. Tutaj pojawił się problem bowiem, jeśli dawca w ostatniej chwili zmieni zdanie, to później osoba chora musi otrzymać kolejne dawki chemioterapii. Wszystko to mocno wycieńczyło organizm mojego brata. Na szczęście już kilka miesięcy później znalazł się kolejny dawca. Tym razem była to osoba z Polski, ze zgodnością 8/10. Wszystko przebiegło dobrze.

W przypadku białaczki istnieje jednak spore ryzyko, że do trzech lat choroba może wrócić. Niestety tak właśnie stało się w przypadku mojego brata. Minęły dokładnie trzy lata oraz jeden tydzień i białaczka powróciła. Norbert ponownie musiał przechodzić to samo. W tamtym czasie na świecie i w samej Polsce powiększyło się jednak grono potencjalnych dawców i dzięki temu udało się znaleźć osobę ze zgodnością 10/10, która oddała szpik dla mojego brata. Obecnie Norbert jest już osiem lat po przeszczepie i wszystko jest w porządku.

W międzyczasie ja również zarejestrowałem się w bazie potencjalnych dawców szpiku. Po kilku latach odezwała się do mnie fundacja z pytaniem, czy chciałbym przyjechać na badania i czy ewentualne oddanie szpiku nie kolidowałoby z moją karierą piłkarską. Wcześniej niezbyt się w to wgłębiałem i sądziłem, że dawca potrzebuje mniej więcej miesiąca na rekonwalescencję, ale okazało się, że wystarczą mi zaledwie dwa tygodnie przerwy od treningów. Porozmawiałem więc z trenerem, który bez problemu wyraził zgodę.

Choroba twojego brata miała duży wpływ na twoją decyzję o rejestracji w bazie potencjalnych dawców?

Moja decyzja wynika poniekąd z tego, że wielokrotnie odwiedzałem mojego brata na oddziale i miałem okazję przekonać się, przez co przechodzą te wszystkie dzieci. Postanowiłem więc, że chciałbym mieć możliwość w przyszłości komuś pomóc. Wiedziałem, że najczęściej jest to po prostu ostatnia deska ratunku i albo osoba chora znajdzie dawcę, albo może mieć trudności z tym, by przetrwać kolejne dawki chemioterapii.

Od rejestracji w bazie do faktycznego zostania dawcą wciąż daleka droga. Spodziewałeś się, że w tak krótkim czasie pojawi się okazja, by komuś pomóc?

Wydaje mi się, że w moim przypadku od rejestracji w bazie do zostania dawcą minęło około sześć lat. Szczerze mówiąc w tym czasie zdążyłem już nawet o tym zapomnieć. Mój brat wyzdrowiał, a fakt rejestracji w bazie zszedł gdzieś na dalszy plan. Dostałem jednak telefon z pytaniem, czy jestem w stanie komuś pomóc i po prostu się zgodziłem.

Pięć dni przed oddaniem komórek macierzystych miałem zgłosić się po zestaw leków, które docelowo miały zwiększyć ilość szpiku w moim ciele. Po wspomnianych pięciu dniach stawiłem się na zabieg, który trwał około 3 godziny. Wiadomo, że po tych trzech godzinach czułem się lekko zmęczony, ale szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że to wszystko przebiegnie tak szybko i bezboleśnie.

Jak wyglądały pierwsze dni po oddaniu szpiku? Sporo osób może bowiem być przekonanym, że jest to bardzo poważny zabieg, który wiąże się z równie poważnymi powikłaniami i długotrwałą rekonwalescencją.

Jedyne co odczuwałem tego samego dnia, w którym oddawałem komórki, to zmęczenie, lekki ból głowy i lekkie mrowienie w mięśniach. Były to jednak tylko pierwsze godziny po zabiegu, a kiedy trochę się przespałem, to odczuwałem już tylko lekkie zmęczenie, jak po mało intensywnym treningu. To były jedyne skutki uboczne, jeśli w ogóle moje dolegliwości można w ten sposób nazwać.

O moim samopoczuciu po zabiegu najlepiej może świadczyć fakt, że już następnego dnia pojechałem z moim przyjacielem w góry i wspólnie weszliśmy na najwyższy szczyt Bieszczadów. Dodatkowo, pomimo że przerwa od treningów miała początkowo trwać dwa tygodnie, to ja byłem w stanie wrócić już na boisko już po ośmiu dniach. Myślę, że to wszystko udowadnia, że oddanie szpiku to wcale nie jest nic strasznego.

Wspominałeś, że przed decyzją o oddaniu komórek pytałeś o zgodę trenera. Jaka była reakcja jego oraz innych osób w Bytovii, której byłeś wówczas piłkarzem?

Gdy zapytałem trenera, czy w ogóle mógłbym jechać i komuś pomóc, to od razu dostałem zgodę i wyrazy wsparcia, że jeśli decyduje się na taki krok, to na pewno mecz i kilka treningów nie są ważniejsze od czyjegoś życia. Ta zgoda to była taka formalność, ale nawet gdybym miał jej nie dostać, to i tak zostałbym dawcą, bo chyba nie ma nic piękniejszego niż czuć, że mogę pomóc komuś potrzebującemu. To jest moment, w którym nie bierzesz pod uwagę obowiązków zawodowych, ewentualnych skutków ubocznych, bo ktoś inny walczy w tej chwili o życie i bez odpowiedniego wsparcia może tę walkę po prostu przegrać.

Jak wygląda sytuacja z anonimowością biorcy i dawcy? Gdzieś przewinęła się informacja, że tobie udało się pomóc osobie z Holandii.

Osoba, która oddaje komórki, jeśli tylko będzie chciała pozostać anonimowa, to, po wyrażeniu odpowiedniej zgody, może jedynie otrzymywać informacje na temat stanu zdrowia biorcy. To była moja decyzja i też przez pewien czas rzeczywiście otrzymywałem informacje, że u osoby, której udało mi się pomóc jest wszystko w porządku.

Z tą kwestią też wiąże się ciekawa historia. Po kilku latach moja mama i brat uznali, że chcieliby poznać osobę, która oddała szpik dla Norberta. Przyjechali odwiedzić mnie, gdy ja oddawałem komórki i kolejnego dnia mieli okazję spotkać się z osobą, która pomogła mojemu bratu. Myślę, że to było miłe doświadczenie, zarówno dla mamy i brata, jak i dla tej kobiety, bo mogła zobaczyć na własne oczy chłopaka, któremu uratowała życie.

Czy jest jeszcze coś, co chciałbyś przekazać osobom, które wciąż wahają się, czy zarejestrować się w bazie potencjalnych dawców?

Uważam, że nie ma nic piękniejszego niż taka pomoc, nawet jeśli wiąże się to z jakimiś lekkimi bólami mięśni. Miałem okazję zobaczyć na własne oczy, że jest to nic w porównaniu z tym, co przechodzą osoby chore, które toczą walkę o życie. Jeśli jesteśmy tylko w stanie pomóc, to według mnie nie ma nad czym się zastanawiać tylko po prostu zarejestrować się w bazie i mieć możliwość przyczynienia się do uratowania czyjegoś życia.