Kibice Legii z oprawą w Poznaniu. Putin w koszulce Spartaka [ZDJĘCIE]

Kibice Legii Warszawa zaprezentowali swoją oprawę podczas meczu z Lechem Poznań. Wyjazdowa ekipa Wojskowych przywiozła ze stolicy płótno z podobizną Władimira Putina i sznurem wokół jego szyi. Fani CWKS-u wbili również szpilkę fanatykom Kolejorza, ubierając rosyjskiego polityka w koszulkę Spartaka. Kibice moskiewskiego klubu mają dobre stosunki z sympatykami Lecha.

https://twitter.com/LegionisciCom/status/1512820087346106369?t=lQQU8kSeTa8eF7RBihczrQ&s=19

https://twitter.com/PKamieniecki/status/1512819523124088838

Problem z wnoszeniem oprawy

„Nieznani Sprawcy” przed meczem w Poznaniu informowali o tym, że nie mogą dojść do porozumienia z policją władzami Lecha ws. wniesienia oprawy na stadion. Prawdopodobnie chodziło właśnie o tę oprawę z wizerunkiem Władimira Putina.

https://twitter.com/KonRafal1/status/1512028613163593735

Fot. Piotr Kamieniecki

Brighton i Lech Poznań wspierają Jakuba Modera. „Nigdy się nie poddawaj”

Jakub Moder zerwał więzadła krzyżowe w kolanie podczas meczu z Brighton & Hove Albion z Norwich City (0:0). Polski pomocnik otrzymał spore wsparcie od kibiców i piłkarzy.

Niedługo po ogłoszeniu informacji, że Jakub Moder najbliższe miesiące spędzi na rehabilitacji, środowisko piłkarskie zaczęło wspierać polskiego piłkarza. Zawodnicy reprezentacji i Lecha Poznań opublikowali zdjęcia ze słowami otuchy dla swojego kolegi.

Tymoteusz Puchacz – „Modziu, trzymaj się! Wrócisz silniejszy braciszku”

Mateusz Skrzypczak – „Modziu trzymaj się. Jesteśmy z Tobą. Nigdy się nie poddawaj”

Wsparcie w mediach społecznościowych

Brighton przed meczem z Arsenalem wyszło na rozgrzewkę w koszulkach z nazwiskiem Jakuba Modera. Wsparcie dla swojego wychowanka pokazał też Lech Poznań, który po wygranej w półfinale Pucharu Polski zrobił zdjęcie z jego koszulką.

Lewandowski odrzucił oferty transferowe dwóch klubów. Nowy kontrakt coraz bliżej?

Klaruje się przyszłość Roberta Lewandowskiego? Według Christana Falka Polak odrzucił propozycje przenosin do PSG i Manchesteru United. W dalszym ciągu w walce o 33-latka ma natomiast pozostawać FC Barcelona. 

Robert Lewandowski ma ważny kontrakt z Bayernem Monachium do czerwca przyszłego roku. W dalszym ciągu nie wiadomo, czy zostanie on przedłużony. Media notorycznie informują o zainteresowaniu napastnikiem ze strony innych klubów.

Odrzucił oferty

Najgłośniej było w ostatnim czasie o zakusach ze strony FC Barcelony. Katalończycy mieliby uczynić z Lewandowskiego lidera budującego się projektu. Pojawiały się także głosy o potencjalnych przenosinach do PSG lub Manchesteru United. Christian Falk, dziennikarz niemieckiego „Bildu” zdradził w podcaście „Bayern Insider”, że Polak odrzucił obie oferty.

Dodał również, że Bayern chciałby przedłużyć umowę Lewandowskiego. Problemem jest jednak długość proponowanej umowy. „Die Roten” chcieliby zaproponować roczny kontrakt 33-latkowi. Pini Zahavi, agent napastnika nie chce się jednak zgodzić i wraz z klientem oczekują dwuletniego kontraktu.

Niewykluczone, że Bayern chciałby przedłużyć umowę z Robertem Lewandowskim o jeden rok, podczas gdy Polak i Pini Zahavi liczą na 2-letnią umowę. Koniec końców obie strony powinny się dogadać w sprawie przedłużenia kontraktu (obecny do 2023 roku) – oznajmił Falk. 

https://twitter.com/cfbayern/status/1512333403462709248?ref_src=twsrc%5Etfw%7Ctwcamp%5Etweetembed%7Ctwterm%5E1512333403462709248%7Ctwgr%5E%7Ctwcon%5Es1_&ref_url=https%3A%2F%2Fsport.tvp.pl%2F59541456%2Fmedia-robert-lewandowski-odrzuca-oferty-psg-i-manchesteru-united

Spotkanie kryzysowe w Bayernie Monachium. Nagelsmann nie musi bać się zwolnienia

Porażka Bayernu Monachium z Villarrealem (0-1) w pierwszym meczu ćwierćfinału Ligi Mistrzów mocno popsuła nastroje w stolicy Bawarii. W klubie miało dojść do spotkania kryzysowego. Media informują, że niezależnie od wyniku rewanżu Julian Nagelsmann nie musi obawiać się zwolnienia. 

Mecz z Villarrealem poruszył zarządem Bayernu. W czwartek zwołano specjalne zebranie, w którym udział wzięli Hasan Salihamidzić, Marco Neppe i Julian Nagelsmann. Według „Bilda” panowie dyskutowali na temat porażki oraz analizowali grę poszczególnych zawodników.

W piątek spotkanie ponowiono, tym razem w towarzystwie piłkarzy, którzy oglądali fragmenty swojej gry. Odprawa opóźniła trening Bawarczyków o około pół godziny.

„Bild” i sport1.de jednocześnie zaznaczają, że w klubie nie ma tematu zwolnienia Nagelsmanna. Ze szkoleniowcem w Monachium wiązana jest długa przyszłość. Zarząd nie chce dokonywać zmiany i ufa w warsztat 34-latka. Nawet ewentualna porażka z Villarrealem ma nie zmienić zdania szefów Bayernu.

Konferencja

Nagelsmann wziął także udział w konferencji prasowej, poprzedzającej spotkanie ligowe z Augsburgiem. W sobotę „Die Roten” zagraj z ekipą Rafała Gikiewicza i Roberta Gumnego.

– Żaden z piłkarzy nie pokazał w środę szczytowej formy, to na pewno. Trzeba to naprawić przed rewanżem. Mamy kilka dni.

– Rozmawiałem z kilkoma piłkarzami. Fakt, że Kingsley Coman grał na prawej stronie miał uzasadnienie taktyczne. Może brakowało mu rytmu, bo woli grać na lewym skrzydle. Ale nie dlatego przegraliśmy – wyjasnił 34-latek.

 

Jan Tomaszewski apeluje do Sebastiana Szymańskiego. „Wymagam jednej rzeczy”

Sebastian Szymański podzielił kibiców reprezentacji Polski. Jan Tomaszewski wymaga od piłkarza potępienia zbrodni, jakiej dopuszczają się rosyjscy żołnierze. 

22-latek w dalszym ciągu pozostaje zawodnikiem Dynama Moskwa, mimo opcji zmiany klubu. Z tego powodu jego obecność na marcowym zgrupowaniu reprezentacji Polski spotkała się z głosami krytyki. Według niektórych osób, piłkarze grający dla rosyjskich klubów, nie powinni dostawać powołań.

Apel

Nie chodzi już o samą wojnę, jaka toczy się w Ukrainie. Rosyjscy żołnierze dopuszczają się wielu zbrodni, w tym ludobójstwa. Jan Tomaszewski wymaga od zawodnika Dynama stanowczej reakcji i potępienia agresji.

– Ja od Szymańskiego wymagam jednej rzeczy, której nie wymagam od Rybusa, bo on ma żonę Rosjankę i dwoje dzieci. Niech Szymański potępi ludobójstwo w Ukrainie, nic więcej – oznajmił były bramkarz na łamach „Super Expressu”. 

Tomaszewski podobnej reakcji oczekuje również od przedstawicieli innych dyscyplin sportu. Skupił się między innymi na żużlowcach, jeżdżących w Rosji.

– W Rosji opinia publiczna jest zakłamana, więc to, co mówi żużlowy mistrz świata czy gwiazda rosyjskiej ligi, ma ogromne znaczenie. Nam chodzi o to, żeby oni to usłyszeli. A dobra gra Szymańskiego w meczu ze Szwecją to zupełnie inna historia – dodał.

Mariusz Piekarski, agent Szymańskiego od kilku tygodni otwarcie mówi, że rozmawia z kilkoma klubami w sprawie transferu swojego klienta. 22-latek latem prawdopodobnie zmieni więc otoczenie. Główne zainteresowanie mają wykazywać zespoły z La Liga.

Manchester United wciąż opłaca Fergusona. Szkot zarabia więcej, niż niektóre gwiazdy Premier League

Sir Alex Ferguson prawie 10 lat temu przeszedł na trenerską emeryturę. Mimo tego, Szkot otrzymuje od Manchesteru United wyższą pensję, niż niektóre gwiazdy klubów Premier League.

Sir Alex Ferguson rozpoczął pracę jako szkoleniowiec Czerwonych Diabłów w 1986 roku. Przez 27 lat pracy 80-latek zdobył z drużyną 38 trofeów, w tym m.in. 13-krotnie Mistrzostwo Anglii, a 2 razy wygrał Ligę Mistrzów. W 2013 roku Szkot zakończył współpracę z Manchesterem United i przeszedł na trenerską emeryturę.

Ferguson jest żywą legendą klubu z Old Trafford, lecz mało kto spodziewał się, że były szkoleniowiec wciąż otrzymuje pieniądze z Manchesteru United. Jak podaje Daily Mail 80-latek inkasuje z kasy Czerwonych Diabłów za pracę ambasadora klubu, mówcy motywacyjnego, a także sprzedaż książek 235 tysięcy funtów tygodniowo.

Takich pieniędzy mogą pozazdrościć niektóre gwiazdy Premier League, jak Harry Kane (200 tysięcy funtów), Marcus Rashford (200 tysięcy funtów)  czy Trent Alexander-Arnold (180 tysięcy funtów). Brytyjska prasa informuje również, iż sir Alex Ferguson zarabia więcej, niż większość szkoleniowców angielskiej ekstraklasy. Do trenerów z wyższym wynagrodzeniem, niż 80-latek, należą jedynie Antonio Conte, Pep Guardiola i Jurgen Klopp.

Arkadiusz Milik pod postacią archanioła. Polak bohaterem muralu

Arkadiusz Milik podbił serca kibiców Olympique’u Marsylia. Francuski artysta postanowił uwiecznić postać polskiego napastnika na jednym z budynków.

Arkadiusz Milik dołączył do Olympique’u Marsylia pod koniec stycznia 2021 roku. Francuski klub wyciągnął do Polaka rękę, gdy Napoli postanowiło nie zgłaszać napastnika do rozgrywek. W lipcu 28-latek dołączy do OMu na zasadach definitywnego transferu. Od momentu zmiany barw Milik rozegrał 47 spotkań, strzelił 30 goli i 2 razy asystował.

Świetna postawa 28-latka sprawiła, że stał się on bohaterem kibiców Les Phoceens. Jeden z nich, artysta Franck Conte, namalował mural z podobizną Polaka w roli głównej. Milik przedstawiony jest jako zbawca Olympique’u. Postać napastnika stoi w bramie, a w rękach trzyma włócznię. Za Polakiem rozpościerają się anielskie skrzydła. Pod muralem znajduje się podpis Archanioł Milik.

28-latek opublikował na swoim Instagramie zdjęcie z muralem w tle. Arkadiusz Milik podziękował autorowi pracy, a także wszystkim kibicom Olimpique’u.

– Dziękuję Marsylio – napisał napastnik.

 

Wyświetl ten post na Instagramie

 

Post udostępniony przez Arek Milik (@arekmilik)

Ogromne kontrowersje w meczu Ekstraklasy! W tej sytuacji nie podyktowano rzutu karnego [WIDEO]

Burzliwą dyskusję w mediach społecznościowych wywołało zdarzenie z meczu PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Pogonią Szczecin a Wisłą Płock. W sytuacji widocznej na poniższym materiale wideo sędzia nie dopatrzył się nieprzepisowego zagrania ręką.

Trener Freiburga wściekły po decyzji niemieckiej federacji. „Mamy do czynienia z ignorancją”

Władze Niemieckiego Związku Piłki Nożnej podjęły decyzję w sprawie nieprawidłowości, do jakich doszło podczas ostatniego meczu w Bundeslidze pomiędzy Freiburgiem a Bayernem. Z werdyktu nie jest zbytnio zadowolony trener Freiburga. – W przypadku kilku panów mamy do czynienia z ignorancją – przekazał Christian Streich, odpowiadając na krytykę ze strony przedstawicieli Bayernu.

W zeszły weekend w ramach 28. kolejki niemieckiej Bundesligi SC Freiburg podejmował na własnym obiekcie Bayern Monachium. Starcie zakończyło się okazałym zwycięstwem przyjezdnych 4:1. Bramki dla Die Roten zdobyli Goretzka, Gnabry, Coman oraz Sabitzer. Jedynego gola dla gospodarzy zdobył Nils Petersen.

Decyzja DFB

Najwięcej dyskusji na temat tego meczu wywołała jednak kontrowersyjna sytuacja z drugiej połowy pojedynku. Wówczas przez kilkadziesiąt sekund na murawie przebywało 12 piłkarzy Die Roten. Po meczu władze Freiburga złożyły protest do DFB (Niemieckiego Związku Piłki Nożnej). Po kilku dniach niemiecka federacja podjęła decyzję o nieukaraniu Bawarczyków.

Komentarz trenera

Niezadowolony z takiego obrotu spraw jest trener gospodarzy. Christian Streich, bo o nim mowa, odpowiedział na krytykę, jaka spadła na niego ze strony przedstawicieli Bayernu.

– W przypadku kilku panów mamy do czynienia z ignorancją. Mamy nadzieję, że po wydaniu orzeczenia będzie istniała pewność prawna na przyszłość, tak aby inne kluby nie stanęły ponownie przed takim dylematem – skomentował trener Freiburga.

– Najwyraźniej niektórzy ludzie nie wiedzieli, jak bardzo taki incydent jest wszechogarniający. To absolutnie oburzające, że jesteś krytykowany przez tych, którzy popełnili błąd – odpowiedział na krytykę ze strony przedstawicieli Bayernu.

Protesty kibiców Flamengo. Chcieli przeprowadzić rozmowę motywacyjną z piłkarzami [WIDEO]

Kibice Flamengo nie są zadowoleni z ostatnich wyników osiąganych przez ich klub. W piątek najbardziej zagorzali kibice klubu zjawili się pod centrum treningowym Fla.

Flamengo nie najlepiej weszło w nowy rok. Piłkarze dowodzeni przez Paulo Sousę tegoroczne zmagania rozpoczęli od gry w mistrzostwach stanu Rio De Janeiro. Zmagania w tych rozgrywkach były jedynie przedsmakiem rozpoczęcia sezonu brazylijskiej Serie A. Mimo że były to jedynie zmagania regionalne, to piłkarze Flamengo i tak nie zdołali ich wygrać. W finale polegli w dwumeczu z Fluminense. Wcześniej przegrali także mecz o Superpuchar Brazylii z Atletico Mineiro.

Za niezadowalające wyniki wielokrotnie obrywało się Paulo Sousie. Tym razem sympatycy Flamengo obrali sobie inny cel niż trener. W czwartek miało dojść rozmów zorganizowanych grup kibicowskich Flamengo z piłkarzami. Spotkanie zostało jednak odwołane, a kibice zjawili się w piątek pod ośrodkiem treningowym klubu w ramach protestu.

– W czwartek miało się odbyć spotkanie przedstawicieli zorganizowanych grup kibicowskich Flamengo z liderami zespołu, ale zostało ono odwołane po naciskach grup politycznych i członków zarządu, na wiceprezydenta ds. piłki nożnej Marcosa Braza, który zaplanował spotkanie. Tym samym kibice zaprotestują przed wejściem do centrum treningowego Ninho do Urubu w piątek rano – czytamy na „flamengo.com.pl”.

Jak już wspomnieliśmy, tym razem to nie Paulo Sousa był powodem protestów. Obiektem zgromadzenia się kibiców był wiceprezydent klubu ds. piłki nożnej, Marcos Braz.

Nowość w transmisji spotkań. Mecz La Liga będzie pokazywany na TikToku

W przyszły piątek Real Sociedad zmierzy się z Realem Betis. Jak informują zagraniczne media, spotkanie w całości będzie transmitowane na TikToku.

Spotkanie Real Sociedad – Real Betis będzie miało duży wpływ na końcowy układ tabeli. Obie drużyny dzielą 2 punkty różnicy i obecnie to zielono-biali znajdują się na miejscu premiowanym bezpośrednim awansem do Ligi Europy.

Mecz tych drużyn będzie nie tylko starciem o ważne punkty, ale także dużym krokiem dla emisji spotkań. Jak informuje hiszpański kanał Gol, transmisja z meczu pojawi się na TikToku, w pionowej rozdzielczości 9:16 i jakości 4K. Stacja podaje, iż będzie to pierwszy mecz w Hiszpanii, jak i w czołowych europejskich ligach, transmitowany na tej platformie.

– Ponad 30 osób będzie pracowało nad produkcją meczu: Real Sociedad – Real Betis. Hiszpańska firma Mediapro użyje „specjalnego urządzenia” do nagrywania materiału 4K – podaje The Athletic.

– To kolejny krok dla La Ligi w dążeniu do zdobycia nowych odbiorców i udostępnienia piłki nożnej wszystkim widzom. Ta umowa z TikTokiem potwierdza pracę, jaką La Liga i Mediapro wykonały w ostatnich sezonach, aby nadal tworzyć wartość i wprowadzać innowacje w transmisji meczów – przyznał Alfredo Bermejo, dyrektor ds. strategii cyfrowej w La Lidze.

Vuković przed sobotnim spotkaniem: „Przed połączeniem Amiki z Lechem nie był to aż taki mecz na szczycie”

W sobotę 8 kwietnia o godzinie 17:30 Lech Poznań zmierzy się z Legią Warszawa. Choć obie drużyny są w zupełnie innych częściach tabeli, dla każdej z nich będzie to bardzo ważne spotkanie w kontekście końcowego rozrachunku.

Sobotnie spotkanie przy Bułgarskiej w Poznaniu będzie miało ważny wpływ na końcowy układ ekstraklasowej tabeli. Z jednej strony barykady stoi Lech, który nie pogardziłby prezentem na setne urodziny w postaci Mistrzostwa Polski. Kolejorz nie może sobie pozwolić na chociażby remis, ponieważ na jego drodze stoją równie dobrze punktujące kluby – Raków Częstochowa i Lech Poznań.

Po drugiej stronie boiska stanie Legia Warszawa, przez wielu wyśmiewana przez większość sezonu. Po słodko-gorzkiej przygodzie w Lidze Europy, zmianie szkoleniowca i długim pobycie na dole tabeli, stołeczny klub powoli wraca do formy, do której przyzwyczaił swoich kibiców. Efektem ciężkiej pracy zarówno zawodników, jak i sztabu, jest zdobycie siedemnastu punktów w ośmiu tegorocznych kolejkach, wyjście ze strefy spadkowej, a także zminimalizowanie straty do miejsca gwarantującego grę w europejskich pucharach do ośmiu oczek.

Przed wyjazdem do Poznania Aleksandar Vuković wziął udział w konferencji prasowej. Nie zabrakło drobnych uszczypliwości ze strony serbskiego szkoleniowca.

– Spotkania z Lechem od dłuższego czasu emocjonują wszystkich w Polsce. Pamiętam czasy, kiedy przed połączeniem Amiki z Lechem nie był to aż taki mecz na szczycie, dopiero potem tak się to stało i od tego momentu to inna historia. Mecze Legii z Wisłą zastąpiły mecze Legii z Lechem. Dla zawodników jest to fajny mecz, bo nie zawsze ma się uczucie, że gra się mecz derbowy w świetnych warunkach przy gorącej atmosferze. Jutrzejszy mecz nie będzie miał porównania z naszym ostatnim meczem w Poznaniu w czasie pandemii – przyznał szkoleniowiec.

– Zdajemy sobie sprawę z siły rywala, który jest wysoko w tabeli i walczy o mistrzostwo. Lech nie jest tam przez przypadek, ma duży potencjał i doświadczonego trenera, który umie o mistrzostwa walczyć i je zdobywać. Nie jest przypadkiem, że u siebie rzadko przegrywają, ale nie zmienia to nic w kontekście tego, co jest przed nami. Każdy mecz to nowa historia – dodał.

Maciej Skorża podszedł do konferencji prasowej zupełnie inaczej, niż jego rywal. Trener Lecha postawił skupić się na nadchodzącym spotkaniu, a także rywalu, z którym przyjdzie im się zmierzyć.

– Liczymy tego dnia na wsparcie naszych trybun, bo tutejsi fani potrafią stworzyć fantastyczną atmosferę. Trzeba jednak uważać na rywala, bo ma on tylko osiem punktów straty do czwartego miejsca i potencjalnej gry w europejskich pucharach. Na pewno więc nie odpuszczą. Znając charakter piłkarzy Legii czy Aleksandara Vukovicia, oni przyjadą tu niezwykle zmotywowani. Obie drużyny mają nóż na gardle i zrobią wszystko, by wygrać – przyznał.

– Skala trudności jest bardzo wysoka, ale my musimy wygrywać bez względu na to, kto stanie na naszej drodze. Tylko zwycięstwo pozwoli nam walczyć o mistrzostwo Polski. W takiej sytuacji trudno o lepszą motywację – powiedział szkoleniowiec.

Legia kilka dni temu rozegrał przeciwko Lechii Gdańsk swój najlepszy mecz w tym roku. Byli agresywni i wysoko podchodzili do pressingu, do tego świetnie wyglądali w fazach przejściowych. Musimy być gotowi na wszystko, ale trzeba przede wszystkim narzucić swoje warunki i wygrać ten mecz – dodał Maciej Skorża.