Po rozpoczęciu zbrojnych działań na Ukrainie Grzegorz Krychowiak postanowił odejść z FK Krasnodar. 32-latek obecnie negocjuje warunki rozwiązania umowy z rosyjskim klubem. Według Tomasza Włodarczyka z portalu meczyki.pl pojawił się pomysł, aby pomocnik dokończył sezon… w Legii Warszawa!
Krychowiak świetnie odnalazł się w lidze rosyjskiej, początkowo w barwach Lokomotivu, a następnie w FK Krasnodar. Do tego drugiego zespołu przeszedł przed rozpoczęciem sezonu 2021/22.
Mimo świetnego wkomponowania się w nową drużynę obecnie negocjuje zerwanie kontraktu. Polak nie chce grać dla klubu, pochodzącego z kraju, który napada na inne państwo.
Po ataku Rosji na Ukrainę Krychowiak zebrał naradę obcokrajowców Krasnodaru i namawiał ich do zerwania umów. Ostatecznie wszyscy piłkarze jedynie zawiesili swoje kontrakty. 32-latek zamierza natomiast pozostać przy swoim i odejść z klubu.
Sensacyjny obrót spraw
Na razie jednak nie ma w tym temacie wielkich postępów. Jeśli z kolei dojdzie do porozumienia, to Krychowiak nie powinien narzekać na brak ofert. Według Jakuba Kwiatkowskiego taka się już pojawiła. Rzecznik prasowy reprezentacji Polski nie zdradził jednak, o jaki klub chodzi.
Tymczasem Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl zdradził, że pierwsze kroki podjęła już… Legia Warszawa! Dyrektor sportowy mistrzów Polski, Jacek Zieliński miał już rozmawiać z przedstawicielami zawodnika, badając grunt pod ewentualną transakcję.
Dziennikarz zaznacza jednak, że na razie są to mocno naciągnięte informacje. Wciąż toczą się bowiem rozmowy wewnątrz FIFA o przedłużeniu okienka transferowego dla zawodników z Rosji i Ukrainy. Gdyby zakończyły się one pomyślnie, to można byłoby podjąć rozmowy na poważnie.
– Trzeba czekać na rozwój sytuacji. Jeśli zmienią się przepisy, Krychowiak może też dostać wiele innych tymczasowych, ale jednak bardziej lukratywnych ofert. My natomiast nie mielibyśmy nic przeciwko, aby on czy Tomasz Kędziora w barwach Lecha Poznań pojawili się na boiskach Ekstraklasy choćby na chwilę. Coś na co przed wybuchem wojny w Ukrainie było nie do pomyślenia… – pisze Włodarczyk.