Poznaliśmy powód spóźnienia Ousmane’a Dembele na trening. Francuz… pomylił godziny

Ousmane Dembele nie należy do najbystrzejszych piłkarzy na świecie. Ostatnio Francuz nie pojawił się na porannym treningu w Barcelonie, gdyż myślał, że zajęcia mają odbyć się po południu.

Trwająca już ponad 4 lata przygoda Ousmane’a Dembele w FC Barcelonie nie należy do najbardziej udanych. Od czasu dołączenia do klubu z Katalonii Francuz rozegrał 119 spotkań, zdobywając w nich 30 bramek. Na przeszkodzie do dojścia i utrzymania formy często stawały kontuzje, które stały się utrapieniem dla zawodnika, ale także dla klubu. Do tego Dembele kilkukrotnie udowodnił, że ma problem z trzeźwym myśleniem.

Xavi wprowadził zmiany

Na początku listopada nowym trenerem FC Barcelony został Xavi Hernández. Hiszpan już na starcie wprowadził kilka istotnych zmian, o których więcej napisaliśmy TUTAJ. Jedną z największych reform był obowiązek pojawienia się w ośrodku treningowym półtorej godziny przed rozpoczęciem zajęć. Zaledwie kilka dni później dowiedzieliśmy się, że doszło do pierwszego spóźnienia. Przewinienia dopuścił się nie kto inny jak Dembele.

Przyczyny spóźnienia

Minęło już kilka dobrych dni od tego wydarzenia, ale dowiedzieliśmy się już o przyczynie spóźnienia Francuza. Hiszpańskie media podały, że sztab Barcelony skontaktował się z piłkarzem, by zapytać, dlaczego nie pojawił się na porannym treningu. Dopiero wtedy Dembele zdał sobie sprawę, że trening jest rano, a nie po południu.

fot. FC Barcelona

Poznaliśmy kiks sezonu w Ekstraklasie? Fatalny błąd bramkarza Warty Poznań [WIDEO]

Wisła Płock pokonała w sobotnie popołudnie Wartę Poznań 2:1. Z pewnością jedną z najdziwniejszych bramek w swojej karierze zdobył Łukasz Sekulski, napastnik klubu z Płocka, który wykorzystał błąd Adriana Lisa.

Kolejne szokujące zachowanie Balotellego wyszło na jaw. „Gonił ludzi z zapalniczką i lakierem do włosów, żeby ich podpalić”

Z biegiem lat poznajemy kolejne historie z udziałem Mario Balotellego. Tym razem o swojej przygodzie z Balotellim opowiedział jego klubowy kolega z Brescii – Simon Skrabb. Według 26-latka włoski napastnik miał gonić ludzi z zapalniczką i lakierem do włosów, żeby ich podpalić.

Powrót do ojczyzny

Pobyt Balotellego w Brescii nie należał do udanych. Włoch w końcowej fazie swojego pobytu w klubie nie był nawet wpuszczany na treningi. Historia opowiedziana przez Simona Skrabba jest tylko potwierdzeniem na jak dziwne pomysły może wpaść „Super Mario”:

– Zachowywał się jak kapitan, na treningach pokazywał wspaniałe rzeczy, a potem nagle znikał. Gonił ludzi z zapalniczką i lakierem do włosów, żeby ich podpalić – wspomina Skrabb.

Poprzednie incydenty

Swoje skłonności pirotechniczne Balotelli pokazał już w 2011 roku, odpalając fajerwerki w domowej łazience. Jak się później okazało nie był to najlepszy pomysł. Prawie cały budynek spłoną a koszty zniszczeń oszacowano na 400 000 funtów.

Źródło: Meczyki.pl

Robert Gumny skomentował zwycięstwo z Bayernem Monachium. „Nie dali z siebie 100%”

FC Augsburg pokonał w meczu 12. kolejki Bundesligi Bayern Monachium 2:1. Pełne 90 minut w tym spotkaniu rozegrał Robert Gumny, który po meczu podszedł do wywiadu dla stacji „Viaplay”.

Wczorajszego wieczoru FC Augsburg podejmował na własnym obiekcie Bayern Monachium. Faworytami tego pojedynku bez dwóch zdań byli Bawarczycy, którzy się nie zatrzymują i zmierzają w kierunku kolejnego mistrzostwa Niemiec. Z kolei drużyna Rafała Gikiewicza oraz Roberta Gumnego będzie w tym sezonie walczyć jedynie o utrzymanie. Przed wczorajszym starciem Augsburg zajmował 16. lokatę w ligowej tabeli.

Porażka Bayernu

Piłka nożna ponownie nam przypomniała, jak bardzo jest nieprzewidywalnym sportem. Występujący w swoim najmocniejszym składzie Bayern przegrał na wyjeździe 1:2. Kolejną bramkę w tym sezonie zdobył Robert Lewandowski, jednak to nie pozwoliło, by wywieźć z WWK Areny choćby jeden punkt. Bramki dla gospodarzy zdobyli Mads Pedersen oraz Andre Hahn. Pełne 90 minut rozegrali wszyscy trzej Polacy, Lewandowski, Gikiewicz oraz Gumny.

„Mecz na chodzonego”

Po meczu o wywiad został poproszony Robert Gumny, który podszedł do kamer stacji „Viaplay”. Obrońca Augsburga podzielił się swoimi odczuciami na temat meczu. Polak przyznał, że Bayern nie zagrał na miarę swoich możliwości.

– No na pewno wygrać z Bayernem to jest sztuka dla wielu drużyn w tej lidze, także dla nas. My potrzebowaliśmy tych punktów, więc to fenomenalna sprawa dla naszych głów i tabeli. Nie możemy pozwolić, by rywale odskoczyli, bo my mamy jakość, pokazaliśmy, że potrafimy pograć w piłkę. W drugiej połowie trochę to siadło, wynik i presja, wiadomo przeciw komu graliśmy, ale udało się to dowieźć – ocenił Robert Gumny.

– Muszę przyznać, że trochę byłem ich postawą zaskoczony. Mecz na chodzonego, nie dali z siebie 100% i my ich skarciliśmy za to – zauważył obrońca Augsburga.

Jakub Świerczok z dubletem w lidze japońskiej! Dwa identyczne trafienia [WIDEO]

Nagoya Grampus w sobotę wygrało na wyjeździe z Gamba Osaka (3-1). W drużynie gości wystąpił Jakub Świerczok, który ustrzelił dublet. 28-latek ma w tym sezonie siedem trafień w klasyfikacji strzelców ligi japońskiej. 

Zarówno pierwszego, jak i drugiego gola Polak strzelił w niemal identyczny sposób. Piłkę wyłożył mu dwukrotnie Yuki Soma, zaś snajper posłał ją w prawy róg bramki, płaskim strzałem. Oba trafienia Świerczoka możecie zobaczyć w linku poniżej.

https://www.youtube.com/watch?v=8gNGyp8WxPA

Licząc wszystkie rozgrywki były napastnik Piasta Gliwice wystąpił w 20 spotkaniach Nagoya Grampus. Wraz z rozgrywkami Azjatyckiej Ligi Mistrzów i krajowym pucharem ma już na koncie 12 bramek.

Rafał Gikiewicz ironicznie po wygranej z Bayernem. „Stary dziad, a ograł Bayern”

Augsburg pokonał Bayern Monachium (2:1) w piątkowym spotkaniu Bundesligi. Rafał Gikiewicz po meczu odpowiedział na pytania Mateusza Borka z Viaplay. Polski bramkarz ironicznie odgryzł się Paulo Sousie.

Skreślony przez Sousę

Rafał Gikiewicz jest jednym z najlepszych polskich bramkarzy. Mimo to, Paulo Sousa go nie powołuje. W pomeczowym wywiadzie golkiper Augsburga ironicznie skwitował zachowanie selekcjonera, który zrezygnował z niego ze względu na wiek.

– Zobacz, stary dziad, a ograł Bayern… Mam 34 lata i po raz pierwszy w karierze ogrywam Bayern. Nikt mnie z tej bramki nie wyrzuca i nie wyrzuci – ocenił bramkarz Augsburga.

– Jakbym był „stary”, to nie stałbym w bramce i nie pokonałbym Bayernu. Trzeci sezon z rzędu bronię w Bundeslidze, a w Niemczech naprawdę nie brakuje młodych, zdolnych bramkarzy – dodał Gikiewicz.

Rafał Gikiewicz wystąpił w czternastu spotkaniach w bieżącym sezonie. Polak trzykrotnie zachował czyste konto. Portal transfermakrt.de wycenia 34-latka na 1,5 mln euro.

Źródło: Viaplay, WP Sportowe Fakty

Robert Lewandowski o absencji w meczu z Węgrami. „Powiedziano wiele bzdurnych rzeczy” [WIDEO]

Mateusz Borek przepytał Roberta Lewandowskiego po przegranej Bayernu Monachium z Augsburgiem. Kapitan reprezentacji Polski odniósł się do zamieszania związanego z jego absencją w meczu z Węgrami.

Sensacyjna porażka mistrzów Niemiec i komentarz Lewandowskiego ws. reprezentacji

Augsburg pokonał Bayern Monachium 2:1 w piątkowym meczu Bundesligi. Robert Lewandowski strzelił jedną bramkę, jednak jego drużyna wróciła do stolicy Bawarii bez punktów. Po spotkaniu Mateusz Borek z Viaplay przepytał kapitana reprezentacji Polski. Snajper Bayernu miał okazję odnieść się do zamieszania związanego z końcówką zgrupowania kadry biało-czerwonych.

– Przed zgrupowaniem ustalone było, że w przypadku wygranej z Andorą nie będę brany pod uwagę do gry w drugim meczu. Tak wygląda sytuacja. Nigdy nie odmówiłem gry w reprezentacji. Teraz nie ma się co nad tym głowić, bo za późno. Nie naprawimy tych błędów, które zostały popełnione – podsumował całą sytuację Robert Lewandowski.

– Powiedziano wiele bzdurnych rzeczy w tym temacie. Nie brałem udziału w żadnej sesji dla France Football – dodał kapitan reprezentacji Polski.

Źródło: Viaplay

Zbigniew Boniek po porażce reprezentacji Polski: Zabrakło dialogu

Zbigniew Boniek był gościem w programie Droga na Szczyt. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej opowiedział o zamieszaniu związanym z absencją Roberta Lewandowskiego w meczu przeciwko Węgrom.

Komentarz byłego prezesa

Biało-czerwoni przegrali z Węgrami 1:2. Przez porażkę w ostatnim spotkaniu eliminacji Polacy utrudnili sobie sytuację. Reprezentacja nie będzie rozstawiona w barażach, przez co trudniej będzie się dostać do mistrzostw świata w Katarze. Zbigniew Boniek w rozmowie z Damianem Bąbolem stwierdził, iż zabrakło odpowiedniej rozmowy i rozdysponowania sił kapitana kadry Polski na dwa ostatnie mecze eliminacji.

– My ciągle chcemy liczyć na „drapane”, że musi być łatwo, że musi być u siebie i że musimy wygrać. Natomiast fakty są takie, że my sobie strasznie pokrzyżowaliśmy sprawę, bo przecież wystarczyło zremisować z Węgrami. Nawet bez Roberta Lewandowskiego ta reprezentacja nie miała przegrać tego meczu. Ale stało się i nie ma już co płakać – ocenił były prezes PZPN.

– Wydaję mi się, że zawiodła komunikacja. Zabrakło dialogu. Trzeba było porozmawiać i powiedzieć sobie: „Słuchajcie, na stadionie będzie 60 tys. kibiców. Zamiast zagrać cały mecz z Andorą, można było to podzielić: 45 minut w jednym meczu, 45 minut w drugim meczu. Tym bardziej że Robert był na ławce rezerwowych w dresach i z pewnością można to było załatwić inaczej – dodał Boniek.

Robert Lewandowski odpowiedział na krytykę za mecz z Węgrami! Opublikował oświadczenie

Źródło: Sport.pl

„Nigdzie nie czuł takiej atmosfery. Nawet na Wembley”. Cash ocenił grę na PGE Narodowym

Matty Cash w przegranym meczu z Węgrami (1-2) zadebiutował w pierwszym składzie reprezentacji Polski. Dla 24-latka było to niezwykle ważne przeżycie, o czym świadczy, chociażby moment odśpiewywania hymnu. Siostra zawodnika Aston Villi, Hannah także podkreśla, jak bardzo jej bratu zależało na grze dla „Biało-Czerwonych”.

Cash polski paszport odebrał tuż przed listopadowym zgrupowaniem. Początkowo prawy obrońca dostał kilka minut w meczu z Andorą (4-1), gdzie zdążył pokazać kilka błyskotliwych zagrań. W meczu z Węgrami Sousa postanowił dać mu jednak dużo więcej czasu. 24-latek wystąpił w pierwszym składzie naszej kadry.

Piękny moment

Występ Casha z trybun PGE Narodowego mogła śledzić jego rodzina. Na stadionie obecna była między innymi siostra piłkarza, Hannah. W rozmowie z „TVP Sport” podzieliła się zarówno swoimi wrażeniami, jak i uczuciami brata.

– To był mój pierwszy raz w Polsce. Nigdy nie widziałam takiej atmosfery podczas meczu, jak na Stadionie Narodowym, choć byłam na kilku meczach Premier League. Na początku, gdy wszyscy śpiewali hymn, czułam ciarki. Tym bardziej, widząc śpiewającego Matthew – przyznała.

– Przygotowania? Dużo wypytywał mamę i babcię o polskie tradycję i kulturę, gdyż nie chciał czuć się obco w drużynie. W domu, przed wylotem na zgrupowanie, uczył się hymnu. Dzwonił do nas i się chwalił, ile już się nauczył. A po meczu w Warszawie przyznał, że nigdzie nie czuł takiej atmosfery. Nawet na Wembley. I cały czas powtarzał, że już nie może się doczekać kolejnego meczu, w marcu – opowiadała Hannah.

Hannah Cash zawodowo gra w golfa. Jak przyznała – jej brat także lubi sobie czasami uprawiać ten sport. On traktuje to jednak jako dodatkowe zajęcie.

– Matthew także grał i radził sobie dobrze. Ale zawsze u niego na pierwszym miejscu była piłka nożna. Golf był jego dodatkowym zajęciem i gdy był starszy, nie miał już czasu, by grać. Zresztą prawie cała rodzina Cashów grała w golfa! Mój tata, starszy brat Adam, Matthew… Ale tylko ja postanowiłam zająć się tym na poważnie – podsumowała.

Decydujące miesiące dla Dawida Kownackiego. „Musi odpalić w drugiej połowie sezonu”

Kariera Dawida Kownackiego z pewnością nie potoczyła się tak, jakby chciał tego sam zawodnik. Co prawda polski napastnik jest obecne kontuzjowany, jednak gdy już wróci do gry, to będzie musiał „odpalić”. Niemiecki „Bild” pisze, że włodarze Fortuny Düsseldorf powoli tracą nadzieje względem Polaka.

Jeszcze kilka lat temu Dawid Kownacki uchodził za jeden z największych talentów w polskiej piłce. Napastnik dość szybko zadebiutował w Ekstraklasie, z której odszedł w wieku 20 lat na rzecz transferu do włoskiej Sampdorii Genua. We Włoszech dostawał całkiem sporo szans na grę, jednak później został najpierw wypożyczony, a następnie sprzedany do niemieckiej Fortuny Düsseldorf.

Słabe liczby

W Niemczech Kownacki ma problem z regularnym strzelaniem i asystowaniem nawet na poziomie drugiej Bundesligi. Do tej pory Polak w drugiej Bundeslidze rozegrał w sumie 32 mecze, strzelając w nich 7 bramek. W obecnym sezonie w lidze rozegrał 5 spotkań i nie zdołał w nich zdobyć choćby jednej bramki.

Kontuzja

Kownacki po raz ostatni pojawił się na boisku w ligowym meczu 28 sierpnia, kiedy rozegrał 5 minut w starciu z Schalke. Później Polakowi przytrafiła się kontuzja, która nadal nie pozwoliła mu wrócić na murawę. Przypomnijmy, że Dawid zerwał więzadła podczas jednego z klubowych treningów.

Czas na zmiany?

Nowe wieści ws. dalszej przyszłości Dawida Kownackiego przekazał niemiecki „Bild”. Dziennikarze wspomnianego dziennikarza nazwali Polaka „napastnikiem-niewypałem”. Najnowsze informacje wskazują, że Dawid będzie przygotowywał do rundy wiosennej wraz z resztą zespołu. To właśnie druga część sezonu ma zadecydować o dalszych losach piłkarza.

– Musi odpalić w drugiej połowie sezonu – przekazał „Bild”.

– Rozpoczął rehabilitację w Polsce, bardzo blisko swojego domu. Jesteśmy w bliskim kontakcie z lekarzami. Dawid przyjeżdża na nasze domowe mecze, a potem jest tu badany – zdradził trener Fortuny.

źródło: sport.pl

Tak wyglądały ostatnie tygodnie Koemana w Barcelonie. Piłkarz wbił szpilkę Holendrowi

Sytuacja FC Barcelona od jakiegoś czasu nie jest godna pozazdroszczenia. Nie chodzi jedynie o finansową stronę Blaugrany. Także wyniki były zdecydowanie poniżej oczekiwań, co posadą przypłacił Ronald Koeman. Oscar Mingueza w „TV3” wbił niedawno szpilkę swojemu byłemu trenerowi. 

Holender jakiś czas temu pożegnał się z Camp Nou. W jego miejsce przyszedł z kolei Xavi, z którym wielkie nadzieje wiążą fani Barcelony. Hiszpan już zaczął wprowadzać swoje zmiany w drużynie, o czym więcej możecie przeczytać w linku poniżej.

Piłkarze FC Barcelony nie będą mieli lekko. Xavi wprowadził pierwsze zasady w szatni

Ciężka atmosfera

Wcześniej w szatni Barcelony brakowało dyscypliny i dobrych nastrojów wśród zawodników. Niedawno w rozmowie z „TV3” szerzej opowiedział o tym Oscar Mingueza. 22-latek wyznał, że ostatnie tygodnie pracy Koemana były dla niego i jego kolegów bardzo ciężkie.

– Potrzebowaliśmy zmiany. Dobra atmosfera nie istniała, a gracze byli niezadowoleni. W takich sytuacjach potrzeba zmiany otoczenia. Xavi wprowadził trochę dyscypliny i porządku. Dziwne było to, że do tej pory nie było takich zasad – opowiedział.

– Zespół przestał ufać temu pomysłowi. Każdy próbował rozwiązywać problemy na swój sposób. Nie działaliśmy ani na poziomie indywidualnym, ani zespołowym – dodał Mingueza.

Nie tylko kibice pokładają nadzieje w Xavim. Powrót Hiszpana na Camp Nou dodał optymizmu także piłkarzom. Mingueza stwierdził, że efekty pracy nowego trenera będą widoczne nawet podczas najbliższego spotkania.

– Jestem pewien, że teraz sytuacja zmieni się na lepsze. Myślę, że nie trzeba będzie na to czekać kilka miesięcy. Już od tego weekendu zobaczyć można będzie nowe oblicze drużyny – uważa 22-latek.

Kolejna legenda chce Złotej Piłki dla Lewandowskiego. „To byłby prawdziwy kryminał”

Niespełna dwa tygodnie dzielą nas od rozstrzygnięcia plebiscytu Złotej Piłki. 29 listopada „France Footbal” ogłosi najlepszego piłkarza 2021 roku. W gronie kandydatów do nagrody znajduje się Robert Lewandowski. Zwycięstwa Polaka domaga się Michael Owen. 

Nadal nie wiadomo, kto wygrał Złotą Piłkę w tym roku, choć głosowanie zakończyło się jakiś czas temu. Liczne przecieki sugerowały na przemian, że tegorocznym triumfatorem został Robert Lewandowski, z kolei inne mówiły o Leo Messim. Oficjalnie najlepszego piłkarza ostatnich 12 miesięcy poznamy jednak 29 listopada.

„To byłby kryminał”

Głos w sprawie plebiscytu „France Football” zabierało już wiele osób. Zarówno dziennikarze, jak i piłkarskie legendy wskazywały swoich faworytów. Jedną z tych legend jest Michael Owen, który bez wahania wskazał Roberta Lewandowskiego, jako tegorocznego zwycięzcę. Anglik wskazał przede wszystkim statystyki, jakie uzbierał napastnik Bayernu Monachium.

– Lewandowski miał pecha, że nie wygrał „Złotej Piłki” w roku, gdy odwołano plebiscyt. W tym roku postawiłbym właśnie na niego – przyznał na łamach „Euronews”.

– Wiadomo, są też inni kandydaci. Salah miał świetny sezon, choć nic nie wygrał. Z drugiej strony Jorginho wygrał wszystko. Nie jestem jednak pewny, czy ma na tyle duży potencjał, by być przed piłkarzami pokroju Lewandowskiego, którego typuję do zwycięstwa – dodał Owen.

– „Lewy” ponownie wygrał Bundesligę. Jego liczby są oszałamiające. To byłby prawdziwy kryminał, gdyby zakończył karierę bez „Złotej Piłki” na koncie – podsumował były napastnik.

Przerażające doniesienia francuskiego dziennikarza o gwałtach w piłce nożnej. „Piłkarze Premier League i Ligue 1 cierpią na choroby odbytu”

Doniesienia Romaina Moliny wywołały burzę w świecie piłki nożnej. Francuski dziennikarz wystosował wiele poważnych oskarżeń względem piłkarzy, klubów i organizacji. Większość z nich dotyczy przemocy seksualnej.

Skandaliczne doniesienia Moliny

Romain Molina wziął udział w rozmowie w pokoju na Twitterze, gdzie nie gryzł się w język. Jego doniesieniom przysłuchiwało się kilkadziesiąt tysięcy osób. Wśród nich byli również piłkarze – m.in. Dimitri Payet czy Mehdi Benatia.

Profil Trójkolorowa Piłka zebrał wszystkie informacje przekazane przez dziennikarza. Molina informował między innymi o tym, że:

https://twitter.com/Trojkolorowa_/status/1461474346308939784

https://twitter.com/Trojkolorowa_/status/1461475941868355584

https://twitter.com/Trojkolorowa_/status/1461477215217061889

https://twitter.com/Trojkolorowa_/status/1461478991227990016

https://twitter.com/Trojkolorowa_/status/1461480256666279941

https://twitter.com/Trojkolorowa_/status/1461482082287472641

https://twitter.com/Trojkolorowa_/status/1461482717346996232

Molina chce zostawić po sobie spuściznę

Te sensacyjne doniesienia z pewnością wpłyną na piłkę nożną. Miejmy nadzieję, że odpowiednie organy przebadają każdą ze spraw. Pozostaje czekać na to, co Romain Molina będzie chciał przedstawić w marcu-kwietniu. Dziennikarz zapowiedział, że ludzie nie są gotowi na jego materiały.

– Powiedziano mi, że wychodzę do ludzi ze zbyt dużymi rzeczami.. Ale w rzeczywistości ludzie nie są gotowi na to, co mam wydać w marcu-kwietniu – mówił.

– Wszystkie te rzeczy, które wychodzą, to ogólna walka. Uczyniłbym to moją spuścizną. Zarabiam od 1000 do 1400 € brutto miesięcznie. Wyciągam to wszystko, ponieważ to jest cel mojego życia – dodał Molina.

Źródło: Trójkolorowa Piłka

Ujawniono zarobki Daniego Alvesa: „Powinno wystarczyć na waciki”

Kilka dni temu Dani Alves podpisał roczny kontrakt z FC Barceloną. Hiszpańska Marca potwierdziła, że Brazylijczyk będzie dostawać najniższe możliwe wynagrodzenie.

Wracamy na salony?

La Liga nałożyła na na Barcelonę limit płac, więc jeśli Blaugrana planuje zimowe zakupy, musi sprzedać któregoś z obecnych zawodników. Mimo dużych problemów finansowych, Duma Katalonii w najbliższym czasie planuje wrócić na szczyt.

Pod koniec października zarząd pożegnał się z Ronaldem Koemanem, a nowym szkoleniowcem została była gwiazda klubu – Xavi. 41-latek zadebiutuje na ławce trenerskiej już w najbliższy weekend. Mimo okrojonego budżetu, nowy szkoleniowiec zdecydował się na pierwsze wzmocnienie. Po kilku latach nieobecności na Camp Nou powrócił Dani Alves.

Brazylijski obrońca jakiś czasu temu zaproponował Barcelonie swoje usługi, jednak klub nie był nimi zainteresowany. Po przyjściu Xaviego, wszystko zmieniło się o 180 stopni. 41-latek zdecydował, że doświadczenie boiskowego kolegi przyda się w odbudowie zespołu.

Początkowo pojawiła się informacja, jakoby Dani Alves miał zarabiać euro tygodniowo. Nie jest to jednak prawda, ponieważ nie pozwalają na to ligowe przepisy. Według hiszpańskiego Marki Brazylijczyk będzie dostawać najniższe możliwe wynagrodzenie – 155 tysięcy euro za sezon. Jest to mniejsza kwota, niż ta, którą inkasują niektórzy piłkarze z Ekstraklasy.