Długa lista transferowa Realu Madryt. Aż 6 piłkarzy na wylocie z klubu

Real Madryt planuje „pozbyć się” kilku swoich piłkarzy. Na liście opublikowanej w mediach znalazło się aż sześć nazwisk. Zysk z ich odejść wyniósłby nawet 100 mln euro. 

„Królewscy” szykują się na spore operacje podczas letniego okienka transferowego w przyszłym roku. Nie od dziś wiadomo, że na oku Florentino Pereza znajduje się, chociażby, Erling Haaland czy Kylian Mbappe. Aby jednak ściągnąć zawodników takiego kalibru, potrzeba sporych funduszy. Te mają przyjść po sprzedaniu innych.

Długa lista

„AS” opublikował listę nazwisk, które latem przyszłego roku pożegnają się z Realem Madryt. Według hiszpańskich dziennikarzy z pewnością taki los czeka: Garetha Bale’a, Marcelo oraz Isco. Całej trójce wygasają bowiem kontrakty, a te na pewno nie zostaną przedłużone.

Zdecydowanie najbardziej władze klubu ucieszy odejście Walijczyka. Bale rocznie inkasuje pensję w wysokości 15 mln euro netto. Brutto jednak jest to pensja dwukrotnie wyższa, więc Real na opłacenie jego umowy przeznacza aż 30 mln euro rocznie.

Eden Hazard otrzymuje identyczne wynagrodzenie, lecz w jego przypadku wciąż pozostaje nadzieja, że wróci do formy, którą prezentował przed opuszczeniem Chelsea. Real nie wyklucza jednak sytuacji, w której sprzedaje, lub wypożycza Belga latem.

Pozostali na liście według „AS” to Luka Jović oraz Jesus Vallejo. Serb trafił na Bernabeu w 2019 roku za 60 mln euro. Wówczas opuszczał Eintracht, jako gwiazda Bundesligi i maszyna do strzelania goli. Kompletnie zawiódł jednak oczekiwania i obecnie klub chciałby odzyskać przynajmniej część wydanej na niego kwoty.

Jeśli cała szóstka odejdzie latem z Realu, klub zaoszczędzi potężną sumę pieniędzy. Mowa tu nawet o 100 mln euro.

Wielki powrót Xaviego stał się faktem! Co Hiszpan może dać Barcelonie jako trener?

Stało się. Xavier Hernández Creus, w skrócie Xavi, zakończył swoją pracę w katarskim Al-Sadd i wrócił do Barcelony, by tam kontynuować swoją przygodę trenerską, która w zasadzie dopiero co się rozpoczęła. Jakie są główne zadania stawiane przed Hiszpanem? Co Xavi może dać Barcelonie jako trener? Jakie są obawy, a jakie nadzieje? Na te i wiele innych pytań odpowiedzi znajdziecie w poniższym tekście.

Powrót legendy

Kiedy słyszymy Xavi, pierwsze co przychodzi nam do głowy do FC Barcelona. Urodzony w hiszpańskiej Terrassie piłkarz już w wieku 11 lat trafił do La Masii, szkółki FC Barcelony. Wtedy pewnie sam Xavi nie spodziewał się, że w klubie ze stolicy Katalonii spędzi kolejne 24 lata. W 2015 roku wychowanek Blaugrany zakończył „poważną” grę w piłkę i przeniósł się do Kataru, gdzie najpierw występował jako piłkarz Al-Sadd, a następnie w tym samym klubie pracował jako trener. Kiedy jednak opuszczał Camp Nou, to wiadome było, że prędzej, czy później Xavi wróci do stolicy Katalonii. Chyba jednak nikt się nie spodziewał, że stanie się to tak szybko i niespodziewanie. A na pewno nikt nie przewidywał, że FC Barcelona będzie w tak ogromnym kryzysie i mowa tu nie tylko o sferze finansowej, ale również sportowej.

Kariera piłkarska w pigułce

Xavi jako piłkarz z Barçą wygrał dosłownie wszystko, co było do wygrania. Począwszy od mistrzostwa Hiszpanii (w sumie wygrał je aż 8-krotnie) przez Puchar Hiszpanii (3 wygrane) aż po Ligę Mistrzów. Warto zaznaczyć, że Xavi jest jednym z kilku piłkarzy, którzy wygrywali najważniejsze klubowe trofeum w Europie aż 4-krotnie, więcej wygranych na swoim koncie ma tylko i wyłącznie Cristiano Ronaldo. Do pełni szczęścia Hiszpanowi zabrakło jedynie poważnej nagrody indywidualnej. Hiszpan był najbliżej zdobycia Złotej Piłki w 2009 i 2010 roku, kiedy zajmował 3. miejsce. Mimo to Katalończyka spokojnie można nazwać legendą FC Barcelony, w której historii zapisał się na stałe. 41-latek rozegrał w bordowo-granatowych barwach aż 767 oficjalnych spotkań, dzięki czemu w klasyfikacji generalnej tego zestawienia zajmuje drugie miejsce, ustępując nieznacznie pewnemu sympatycznemu Argentyńczykowi. Leo Messi, bo o nim mowa, rozegrał zaledwie 11 meczów więcej od swojego starszego kolegi.

Przygoda w Katarze

Tak jak już wspomniałem, Xavi pożegnał się z europejskim futbolem w 2015 roku, kiedy w wieku 35 lat opuścił FC Barcelonę na rzecz katarskiego Al-Sadd. Na ostateczny koniec piłkarskiej kariery Hiszpan zdecydował się w maju 2019 roku. Niedługo później ogłoszono, że wychowanek FC Barcelony pozostanie w Katarze. Xavi zdecydował się na kontynuowanie tam swojej przygody z piłką nożną, tym razem w roli trenera.

– Chcę zdobyć doświadczenie i samemu się sprawdzić. To nowy etap i startuję od zera. Wszyscy widzą mnie w roli trenera Barcelony, ale ja siebie jeszcze nie widzę. Prowadzenie 'Barcy’ to ogromne wyzwanie. Trzeba być do tego przygotowanym i mówiąc szczerze uważam, że jeszcze nie jestem gotowy – mówił Xavi przed kilkoma laty.

Pierwsze trofea

Będąc całkowicie szczerym, nie obejrzałem ani jednego pełnego meczu Al-Sadd pod wodzą Xaviego. Z tego względu przedstawię kilka statystyk i osiągnięć Hiszapana, z okresu pracy we wspomnianym klubie. Przez nieco ponad 2 lata pracy w roli trenera Al-Sadd Xavi poprowadził zespół w 91 oficjalnych meczach, w których średnia zdobycz punktowa jego drużyny wyniosła aż 2,19 pkt na mecz. W sezonie 19/20 Al-Sadd zajęło trzecie miejsce w lidze katarskiej, ale zdołało wygrać Pucharu Kataru oraz Puchar Ligi Katarskiej. Dopiero w drugim sezonie Xavi zdołał wygrać ligę jako trener. Jak już to zrobił, to zrobił to z przytupem. Zespół dowodzony przez byłego piłkarza FC Barcelony był niepokonany przez 22 kolejki rozgrywek i wygrał ligę z 13-punktową przewagą. Wrażenie zrobił również bilans bramkowy, który wyniósł 77 bramek strzelonych do zaledwie 14 bramek straconych. W sezonie 20/21 Al-Sadd sięgnęło także po Puchar Kataru oraz Puchar Ligi Katarskiej.

Dominacja

W ostatnich dwóch latach w sieci co jakiś czas przewijały się filmy z najlepszymi akcjami w wykonaniu Al-Sadd, które pobijały rekordy popularności. Wybrane fragmenty naprawdę robiły wrażenie i przypominały o najlepszych czasach „Tiki-Taki” w FC Barcelonie. Ciężko jednak wysnuwać głębsze wnioski po takich sytuacjach, gdyż liga katarska – lekko mówiąc – nie należy do najmocniejszych, a pomiędzy zespołami często była widoczna różnica klas, nie tylko pod względem zgrania i przygotowania taktycznego, ale także w kontekście indywidualność. W tym sezonie Xavi miał do dyspozycji m.in. Santiego Cazorlę oraz Andre Ayew, którzy pomimo wieku robią ogromną różnicę w grze Al-Sadd.

https://twitter.com/JichuLFC/status/1456835852756127753

Analiza gry Al-Sadd

Ciekawe spostrzeżenia nt. gry Al-Sadd pod wodzą Xaviego wymienił Michał Zachodny, który przeanalizował kilka meczów. Dziennikarz opowiedział o jednej z pierwszych zmian, jaką wprowadził Hiszpan wśród piłkarzy swojego zespołu. A mianowicie chodziło o nastawienie piłkarzy do gry w piłkę. Były piłkarze FC Barcelony nauczył swoich podopiecznych cieszenia się piłką i powolnego konstruowania akcji. W późniejszym czasie Xavi potrafil zaimplementować swoje kolejne pomysły taktyczne, które w większości kończyły się sukcesem, jednak nie powinno to robić szczególnego wrażenia, mając na uwadze wspomniane przeze mnie wcześniej warunki do pracy, które były wręcz idealne. Poziom ligi nie jest najwyższy, a jej intensywność pozostawia wiele do życzenia.

– Doświadczyłem sukcesu i rozczarowania. Dużo się uczę. Katar to idealne miejsce do zdobycia doświadczenia jako trener – mówił Xavi w 2020 roku.

Główne zadania i oczekiwania

Najprościej by było powiedzieć, że głównym zadaniem Xaviego byłoby wyciągnięcie FC Barcelony ze sportowego dołka. Na ten moment jednak wydaje mi się, że od Xaviego nie powinno się oczekiwać nie wiadomo jakich cudów, a po prostu postawić przed nim kilka mniejszych działań.

Atmosfera

Pierwszym elementem, który wymaga poprawy, jest atmosfera w szatni. Nie da się ukryć, że za Ronalda Koemana wyniki nie były najlepsze, a do tego dochodziły kontrowersyjne wypowiedzi Holendra na konferencjach prasowych. Były już trener Barçy nie bał się mówić, że za porażkę winni są poszczególni piłkarze. Jasne, krytyka jest ważna, jednak pewne sprawy powinno się pozostawiać w szatni. Na okazjonalne krytykowanie piłkarzy w mediach też można by było przymknąć oko, jednak Koeman pod koniec swojej przygody w Barcelonie dopuszczał się tego niemal tydzień w tydzień. Często słowa holenderskiego szkoleniowca nie miały także odzwierciedlenia w rzeczywistości, wolał on zrzucić odpowiedzialność na piłkarzy, niż wziąć ją na siebie. Cierpieli na tym także młodzi piłkarze, którzy dopiero co wkraczają w dorosły futbol. Nie da się ukryć, że takie działa psuły morale w szatni, a nastawienie piłkarzy również podążało w złą stronę. Xavi z pewnością będzie autorytetem w szatni. Jedyne co będzie musiał zrobić, to dobrze zarządzać piłkarzami i nie może sobie pozwolić na sympatię względem swoich byłych kolegów z boiska jak Pique czy Busquets.

– Chcę pomóc zawodnikom. Jest duża presja i to widać. Trudno jest być zawodnikiem Barcelony. Będziemy pracować, żeby pomóc graczom na poziomie osobistym i zawodowym, i stworzyć zespół – powiedział Xavi podczas poniedziałkowej prezentacji.

Odzyskać formę

Po drugie, Xavi będzie musiał wydobyć ze swoich piłkarzy to, co najlepsze. Jasne, obecna kadra Barçy raczej nie pozwala marzyć o zawojowaniu Ligi Mistrzów czy powalczenia o mistrzostwo Hiszpania. Z drugiej jednak strony, piłkarze nie są aż tak słabi, na jakich kreował ich Ronald Koeman. Mógłbym wymieniać i wymieniać piłkarzy, którzy są dalecy od swojej szczytowej formy. Jest ich aż tak wielu, że zapewne zabrakłoby mi palców na obu dłoniach. Dla przykładu Frenkie de Jong peak swojej formy miał najprawdopodobniej w ostatnim sezonie gry w Ajaxie. Pierwszy sezon Holendra w bordowo-granatowych barwach można oceniać raczej jako przeciętny, gdyż jeden dobry występ przeplatał dwoma słabymi lub przeciętnymi. Dużo lepszy był poprzedni sezon, w którym 24-latek robił bardzo dużo dobrego w ofensywie, czym udowodnił drzemiący w nim potencjał. Z kolei w tegorocznych rozgrywkach Holender ponownie obniżył loty. Przypadków jak Frenkie de Jong jest zdecydowanie więcej i głównym zadaniem Xaviego będzie wykorzystanie potencjału drzemiącego w jego piłkarzach.

– Przychodzę z bardzo jasną koncepcją dotyczącą wymagań i ciężkiej pracy, muszę przekonać zawodników, aby osiągnąć sukces. Będziemy oceniani po wynikach, ale postaramy się grać dobrze, aby pojawiły się rezultaty – ocenił Hiszpan.

Wychowankowie

Mimo wszystko Ronaldowi Koemanowi trzeba oddać, że potrafił on wprowadzać wychowanków do pierwszej drużyny. Podobne zadanie przed Xavim z pewnością postawi Joan Laporta. Obecnie w kadrze pierwszej drużyny Barcelony znajduje się kilku młodych wychowanków, którzy mają już doświadczenie zebrane w seniorskim futbolu. W następnych miesiącach możemy się spodziewać, że Xavi wyłapie kolejne perełki z La Masii.

– Uwielbiam oglądać zespoły, które przejmują inicjatywę na boisku, grają ofensywny futbol i wracają do istoty tego, co kochaliśmy od dziecka, czyli posiadania piłki. Moja filozofia i styl, jaki będę chciał wpoić trenowanym przeze mnie drużynom, będzie podobna do tego, który rozwinęliśmy w Barcelonie przez wiele lat pod wpływem Johana Cruyffa i akademii La Masia – mówił Xavi w 2019 roku.

– Tak, ale bardziej niż o systemie wolę rozmawiać o idei. Jaką chcesz mieć drużynę? Ja proponuję ekipę proaktywną, dominującą nad rywalem, atakującą. Chcę widzieć drużynę, w której piłkarze proszą o piłkę, starają się stworzyć przewagę liczebną, szukają zawodnika znajdującego się na wolnej pozycji… Moim zamiarem jest przekazanie graczom odpowiednich narzędzi, które pomogą im osiągnąć cel. Nie jest takie ważne, czy gramy w ustawieniu 4-4-2, czy 3-4-3. Ważniejszy jest pewien określony model gry. System może się zmieniać w czasie meczu, model nigdy – opowiadał Xavi.

Główne obawy

Pierwszą i zasadniczą obawą przed rozpoczęciem pracy Xaviego w FC Barcelonie jest to, czy uda mu się przełożyć wdrażanie pomysłów z Kataru do Hiszpanii. Oczywiste jest, że łatwiej wprowadzić zmiany w lidze, której poziom nie jest za wysoki, intensywność pozostawia wiele do życzenia, a różnica klas poszczególnych zespołów jest nadto widoczna. W Katarze Xavi był dla swoich podopiecznych autorytetem. Nie mówię, że nie będzie miał on takiej samej pozycji w Barcelonie, jednak należy pamiętać, że w szatni Barçy znajduje się wiele gwiazd, a każda z nich chce grać. Umiejętność gospodarowania zasobami ludzkimi jest kolejnym znakiem zapytania przed rozpoczęciem pracy Xaviego.

– Chcemy być intensywni, agresywni i odzyskiwać piłkę na połowie rywala. Drużyną, która zostawi duszę na boisku, grającą w ataku pozycyjnym. DNA Barçy uczyniło ją wielką – zdradził w poniedziałek Xavi.

– Pomysł na grę jest ważniejszy od ustawienia. Chodzi o to, by wysoko naciskać, tworzyć więcej okazji niż rywal, nie spekulować. W Al-Sadd graliśmy 3-4-3, ponieważ bardzo dominowaliśmy, tu możemy zacząć od 4-3-3, potem przejść do 3-4-3 lub nawet 3-5-2 – dodał.

Koledzy problemem?

Płynnie przechodzimy do kolejnej obawy, która bardzo często przewijała się w mediach społecznościowych. Mianowicie chodzi o to, że w obecnej szatni Blaugrany wciąż znajduje się kilku piłkarzy, którzy wspólnie grali z Xavim. Kibice uważają, że Hiszpan może mieć problem z odstawieniem swoich kolegów z boiska i będzie na nich patrzył przychylniej. Mając na uwadze profesjonalizm 41-letniego trenera, który można poczuć z jego wypowiedzi, wydaje mi się, że nie powinien on mieć problemu z obiektywizmem. Jednak pojawiające się wątpliwości można jak najbardziej zrozumieć.

– Plan jest taki, jak w przypadku pozostałych graczy. Od tych, których znam, będę wymagał najwięcej. Znam ich i wiem, że muszą ciągnąć ten wózek. Wszyscy zaczynają od zera – ocenił Xavi.

Kogo los podzieli?

Brak doświadczenia w prowadzeniu „większych” klubów również pozostawia spore wątpliwości. Xavi w wielu wywiadach powtarzał, że Katar jest dla niego dobrym miejscem do nabrania doświadczenia, jednak umówmy się – liga katarska to peryferia futbolu. Wydaje się, że przed dołączeniem do Barcelony Xavi powinien poprowadzić jeszcze jakiś klub klasy średniej, albo chociaż drogą Pepa Guardioli objąć stery nad Barceloną B. Z tyłu głowy wciąż mamy jednak ostatnie niezbyt udane początki przygód trenerskich byłych piłkarzy. Począwszy od Franka Lamparda w Chelsea, po Andreę Pirlo w Juventusie. Ciekawą drogę obrał natomiast Steven Gerrard, który przygodę trenerską rozpoczął od klubu klasy średniej, do jakiej można zaliczyć Glasgow Rangers. Były piłkarz Liverpoolu z powodzeniem pracuje już tam ponad 3 lata. Tu pojawia się zasadnicze pytanie – czy Xavi pójdzie śladem Pepa Guardioli i osiągnie sukces z Barceloną jako młody trener, czy może podzieli los wspomnianej dwójki Lampard-Pirlo. Wielu kibiców Blaugrany sceptycznie podchodzi do Xaviego jako szkoleniowca, gdyż uważają oni, że na taki ruch jest jeszcze za wcześnie.

–  Xavi jest gotowy. Przygotowywał się dużo czasu do tego wyzwania. Pasuje idealnie do roli trenera Barcelony. Nie tylko ze względu na to, że zna bardzo dobrze ten klub, ale też przez to, że przygotowywał się do tego i teraz może zmierzyć się z wyzwaniem – powiedział o Xavim Iniesta.

źródło: Michał Zachodny, wypowiedź 1, wypowiedź 2, wypowiedź 3, wypowiedź 4, wypowiedź 4,

Oficjalnie: Warta Poznań z nowym trenerem. Wykupiono go z Wigier Suwałki

Warta Poznań zaprezentowała nowego trenera. Szkoleniowcem Zielonych został Dawid Szulczek, który wcześniej trenował drugoligowe Wigry Suwałki. Jego umowa z Warciarzami obowiązuje do końca sezonu. 31-letni trener i klub dogadali się jednak w sprawie opcji przedłużenia.

Podziękowano Tworkowi i zatrudniono Szulczka

Warta Poznań pożegnała się z Piotrem Tworkiem po serii porażek w lidze i odpadnięciu z Pucharu Polski z trzecioligową Olimpią Grudziądz. Nowym szkoleniowcem Zielonych został Dawid Szulczek. 31-latek w przeszłości reprezentował sztab Stali Mielec i Wisły Kraków. Ostatnio był trenerem drugoligowych Wigier Suwałki.

– Chciałbym dostosować się do tego, jak zespół prezentuje się w grze obronnej, bo wiem, że na swojej połowie Warta dobrze się ustawia i potrafi się dobrze asekurować. Na pewno nie było z tym większych problemów, a ten aspekt był mocną stroną zespołu już w poprzednim sezonie – powiedział nowy trener Warty Poznań w rozmowie z klubowymi mediami.

– Chciałbym dodać coś, jeśli chodzi o grę na połowie przeciwnika, żebyśmy potrafili lepiej wykorzystywać tam piłkę i stwarzać więcej sytuacji. Wiem, że mamy najmniej zdobytych bramek w całej lidze, dlatego celem będzie też poprawienie tego, co dzieje się w polu karnym przeciwnika – dodał Dawid Szulczek.

Wykupiony z Wigier

Głos w sprawie nowego szkoleniowca Warty Poznań zabrał również dyrektor sportowy klubu, Radosław Mozyrko. Były skaut Chelsea zdradził, że trener został wykupiony, a jego umowa będzie obowiązywać do końca sezonu. Klub zagwarantował sobie opcję przedłużenia kontraktu o dwa lata.

– Rozmawiałem z trenerem i wieloma osobami, które miały okazję z nim wcześniej współpracować. Na pewno rzuca się u niego w oczy duża wiedza, podejście do zawodu i etos pracy. Oczekujemy od trenera tego, że będzie rozwijał zespół i zawodników – powiedział Radosław Mozyrko.

– Trener Szulczek jest człowiekiem, który lubi dialog i jest otwarty na dyskusję ze swoimi współpracownikami oraz zawodnikami w szatni. Wiadomo, że krótkoterminowy cel drużyny to powrót na zwycięski szlak i zdobywanie jak największej liczby punktów. Natomiast długofalowo oczekujemy poprawy gry zespołu i rozwijania młodszych zawodników, którzy mogą wypłynąć na szerokie wody w Ekstraklasie – dodał dyrektor sportowy Zielonych.

Zobacz również: „Ale zasadził!” Warta Poznań za każdego strzelonego gola w Ekstraklasie posadzi 100 drzew!

Źródło: Warta Poznań

„Matty Cash może u nas grać”. Jasne słowa Jakuba Kwiatkowskiego!

W poniedziałek odbyła się konferencja prasowa z udziałem Paulo Sousy i Jakuba Kwiatkowskiego. Poruszono na niej między innymi temat Matty’ego Casha. Rzecznik prasowy reprezentacji Polski potwierdził, że 24-latek może występować z orzełkiem na piersi. 

Matty Cash w niedzielę pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski. Zawodnika Aston Villi przywitał Jakub Kwiatkowski, następnie miał okazję zapoznać się z resztą osób związanych z kadrą.

Może grać!

Przed rozpoczęciem listopadowego zgrupowania pojawiały się obawy o dyspozycję Casha w spotkaniach z Andorą i Węgrami. Według informacji podanych przez „Interię” PZPN musiał przekazać jeszcze pewne dokumenty, aby FIFA zezwoliła na występy obrońcy dla naszego kraju.

Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy reprezentacji Polski zapowiedział jednak w poniedziałek, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby 24-latek zadebiutował w biało-czerwonych barwach. Wszystkie kwestie formalne zostały już dopięte.

– Matty Cash może u nas grać. Wszystko od strony formalnej jest w porządku – zapowiedział.

Paulo Sousa natomiast przyznał, że uwzględnia Casha w gronie piłkarzy gotowych na występ przeciwko Andorze.

– Jeśli chodzi o mecz z Andorą, uwzględniam Matty Casha jako zawodnika, który może wystąpić – stwierdził selekcjoner.

– Liczę na to, że Cash będzie skutecznie konkurował z zawodnikami na swojej pozycji. Daje nam to więcej opcji w naszym systemie gry – dodał.

Fabiański krytykowany za grę nogami przeciwko Liverpoolowi. Media oceniły Polaka

West Ham United pokonał w niedzielę Liverpool (3-2). Między słupkami „Młotów” cały mecz spędził Łukasz Fabiański. Polak zaprezentował się poprawnie, jednak nie ustrzegł się pewnych błędów. Angielskie media dokładnie je wypunktowały. 

Mecz na Olympic Stadium w Londynie opiewał w emocje. Już w 4. minucie West Ham wyszedł na prowadzenie po samobójczym trafieniu Alissona. Przed końcem pierwszej połowy pięknie z rzutu wolnego przymierzył Trent Alexander-Arnold, dając remis gościom.

W drugich 45 minutach to jednak gospodarze jako pierwszy strzelili drugiego gola. Przed końcem dołożyli jeszcze jedno trafienie, na które co prawda odpowiedział Origi, lecz było to już za mało.

Niepewna gra nogami

Pełne 90 minut w bramce West Hamu spędził Łukasz Fabiański. Paradoksalnie bramkarz nie miał zbyt wiele do roboty, co podkreślały angielskie media. Nie miał z kolei w większości szans przy bramkach „The Reds”. Dziennikarze odnotowali jednak kiepską grę nogami, jaką zaprezentował 36-latek.

– Przy bramkach nie było jego winy i zaliczył kilka dobrych obron przez cały mecz. Wywołał gniew trenera Davida Moyesa pod koniec pierwszej połowy, kiedy próbował rozegrać od bramki, ale zamiast tego naraził swój zespół na stratę gola. Więcej tego nie zrobił – napisał portal football.london, przyznając Fabiańskiemu „7”.

– Polak był niezdarny, kiedy rozgrywał piłkę od własnej bramki, ale miał kilka dobrych interwencji. Nie miał szans przy żadnej z bramek – dodał thenationalnews.com, stawiając Polakowi ocenę niższą o jedno „oczko”.

– Co zaskakujące nie miał zbyt wiele pracy – zauważył westhamzone.com.

Przybyłko i Niezgoda strzelają w MLS! Kolejne gole Polaków za oceanem [WIDEO]

Polacy znowu strzelają za oceanem! W nocy do siatki trafił Jarosław Niezgoda i Kacper Przybyłko. 

Ten pierwszy powoli wraca do formy sprzed kontuzji. Były zawodnik Legii dołożył jednego gola w rywalizacji z Austin FC. Portalnd Timbers rozbili rywali 3-0.

Przybyłko natomiast zdobył 12 gola w tym sezonie MLS. Bramka Polaka zapewniła remis jego Philadelphi Union w meczu z NYC FC.

Matty Cash pojawił się już na zgrupowaniu reprezentacji Polski! Debiut coraz bliżej [WIDEO]

Matty Cash już w niedzielę zjawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski. O przybyciu 24-letniego obrońcy szybko poinformowali obecni na miejscu reporterzy.

Po wielu tygodniach starań saga związana z przyznaniem polskiego obywatelstwa Matty’emu Cashowi została zakończona sukcesem. Pierwotnie zakładano, że piłkarz Aston Villi będzie do dyspozycji Paulo Sousy dopiero w marcu, jednak po spotkaniu Cezarego Kuleszy z Andrzejem Dudą przyspieszono proces nadania obywatelstwa Cashowi. Dzięki temu piłkarz będzie mógł przywdziać biało-czerwone barwy już podczas listopadowego zgrupowania.

Cash już na zgrupowaniu

Matty Cash rozegrał swój mecz ligowy w barwach Aston Villi już w piątek. W związku z tym 24-latek już w niedzielę mógł zjawić się na zgrupowaniu reprezentacji Polski, gdzie dotarł jako jeden z pierwszych piłkarzy. Okazji na zrobienie zdjęć nie przegapili obecni na miejscu reporterzy. Wideo z przyjazdu Casha do hotelu znajdziecie TUTAJ.

Debiut coraz bliżej?

W ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin na zgrupowaniu reprezentacji Polski powinni pojawić się pozostali piłkarze. Przed naszymi reprezentantami dwa spotkania w eliminacjach do Mistrzostw Świata w Katarze. Najpierw na wyjeździe Polacy zmierzą się z Andorą, a następnie na Stadionie Narodowym podejmą Węgrów.

Węgrzy poważnie osłabieni przed meczem z Polską. Podstawowy piłkarz kontuzjowany

Reprezentacja Polski w listopadzie podejmie Andorę oraz Węgrów w ostatnich meczach eliminacji mistrzostw świata. Drudzy rywale „Biało-Czerwonych” mają spory problem. Na kilka dni przed rywalizacją kontuzji doznał Peter Gulasci.

Obecnie Polacy zajmują drugie miejsce w swojej grupie eliminacyjnej. W październiku podopieczni Paulo Sousy pokonali San Marino (5-0) i Albanią (1-0), dzięki czemu mają na koncie 17 punktów. Do pierwszej w tabeli Anglii tracą natomiast trzy „oczka”.

Poważne osłabienie rywali

Za naszą reprezentacją wciąż pozostaje jednak Albania, która traci do nas jedynie dwa punkty. W listopadzie nie można sobie zatem pozwolić na wpadki i najlepiej byłoby wygrać zarówno spotkanie z Andorą, jak i Węgrami.

Z tymi drugimi zaczynaliśmy eliminacje od meczu w Budapeszcie (3-3). 15 listopada zmierzymy się na PGE Narodowym, co na pewno doda otuchy piłkarzom Sousy. Okazuje się dodatkowo, że nasi rywale będą mieli problem z obsadą bramki.

Kontuzji doznał bowiem Peter Gulasci. Podstawowy bramkarz Węgrów i RB Lipsk w ostatniej rywalizacji z Borussią Dortmund nabawił się urazu mięśni brzucha. Federacja poinformowała już, że golkiper nie stawi się na listopadowym zgrupowaniu kadry.

 

Artur Jędrzejczyk rozmawiał z kibicami po porażce ze Stalą. Zrobił to, jako jedyny [ZDJĘCIE]

Legia Warszawa w niedzielę kolejny raz skompromitowała się w trwającym sezonie Ekstraklasy. Mistrzowie Polski tym razem ulegli przy Łazienkowskiej Stali Mielec (1-3). Kibice tracą już cierpliwość do zawodników stołecznego klubu. Po spotkaniu na rozmowę z nimi udał się Artur Jędrzejczyk. 

Obecnie „Wojskowi” zajmują 17., przedostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Wyprzedzają tylko Górnika Łęczna, zaledwie o jeden punkt. Niedzielna porażka ze Stalą była dla Legii w sumie dziewiątą porażką w tym sezonie, zaś szóstą z rzędu w lidze.

Prawdziwy kapitan

Nie da się ukryć, że dyspozycja Legii mocno frustruje jej kibiców. Z trybun przy Łazienkowskiej już w poprzednich spotkaniach dało się słyszeć obraźliwe okrzyki, rzucane w stronę piłkarzy czy właściciela klubu.

Kiedy w niedzielę zabrzmiał gwizdek kończący rywalizację ze Stalą, zawodnicy gospodarzy szybko udali się do szatni. Na murawie pozostał natomiast Artur Jędrzejczyk. Kapitan Legii podszedł do kibiców i odbył z nimi rozmowę, która z pewnością nie należała do najprzyjemniejszych. Trzeba jednak przyznać „Jędzy”, że ma odwagę, jak na kapitana przystało.

 

Boniek o formie reprezentanta Polski: Powinien to wyeliminować

Zbigniew Boniek udzielił wywiadu tygodnikowi Piłka Nożna. Były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej skomentował formę Grzegorza Krychowiaka w reprezentacji.

Zniżka formy Krychowiaka

W ostatnich tygodniach jednym z najczęściej poruszanych tematów przy omawianiu kwestii reprezentacji Polski jest forma Grzegorza Krychowiaka. Pomocnik Krasnodaru prezentuje się w kadrze zdecydowanie poniżej oczekiwań. Swoje zdanie na temat polskiego pomocnika przedstawił Zbigniew Boniek.

– Grzesiek drużynie może pomóc pod dwoma warunkami. Pierwszy – musi znajdować się w optymalnej formie fizycznej. Drugi – w ostatnich meczach przydarzają mu się, jak ja to nazywam, „krychowiaki”. Za bardzo sobie ufa, nabiera przekonania, że nikt nie jest w stanie odebrać mu piłki, gra z piłką przy nodze blisko przeciwnika w strefie gorącej, czyli blisko naszej bramki. Powinien to wyeliminować – powiedział były prezes PZPN w rozmowie z Piłką Nożną.

Niezłe mecze z Anglią i Albanią

W ostatnich dwóch meczach reprezentacji Polski Krychowiak przypominał siebie z najlepszych lat. Pomocnik jednak nie ustrzegł się kilku błędów. Na szczęście żaden z nich nie doprowadził do utraty bramki. Boniek wrócił myślami do występu „Krychy” z Albanią.

– Można go krytykować za stratę w pierwszej połowie, po której pod polem karnym powstał smród. I to jest mu pamiętane, mimo że przez resztę spotkania spisywał się bardzo dobrze – skomentował.

Przed reprezentacją Polski ostatnie dwa spotkania eliminacji do mistrzostw świata w Katarze. Biało-czerwoni zmierzą się z Andorą na wyjeździe i Węgrami u siebie.

Źródło: Piłka Nożna

Kibice Bayernu nie chcą współpracy z Qatar Airways. Wymowny transparent na stadionie

Podczas sobotniego meczu Bayernu Monachium z Freiburgiem fani Bawarczyków zdecydowali się wywiesić na jednej z trybun specyficzny transparent. Baner wyraźnie dawał do zrozumienia, że kibice Bayernu nie życzą sobie współpracy klubu z liniami lotniczymi Qatar Airways.

Transparent przedstawiał prezesów Bayernu- Olivera Kahna oraz Herberta Hainera. Na grafice oprócz obu działaczy nie zabrakło także pralki oraz walizek pieniędzy. Całość dopełniał napis Za pieniądze wypierzemy wszystko do czysta”.


Na listopadowym zebraniu udziałowców Bayernu to właśnie umowy z Katarskimi podmiotami mają być głównym tematem rozmów. Ruch przeciwko takim współpracom rozpoczął Michael Ott. W złożonym przez niego wniosku możemy przeczytać:

„Bayern niszczy swoją reputację i traci status przykładnego klubu (…) Zamiast pracować nad zmianą, FC Bayern poprzez umowy sponsorskie aktywnie pomaga Emiratowi Kataru.”

Umowa Bayernu z Qatar Airways wygasa dopiero w 2023 roku. Do tego czasu klub raczej nie będzie próbował zerwać umowy z Katarczykami. Jednak najprawdopodobniej Bayern w niedalekiej przyszłości przestanie współpracować z podobnymi firmami.

Filip Bednarek niezadowolony z ostatnich poczynań Lecha: „To nie jest godne tych barw”

W sobotę Lech Poznań zremisował z Górnikiem Łęczna 1:1. Swojego niezadowolenia w pomeczowym wywiadzie nie krył Filip Bednarek.

Powrót na salony?

Swoje ostatnie mistrzostwo Lech Poznań zdobył w 2015 roku. Od tego czasu Kolejorz trzykrotnie stawał na ekstraklasowym podium i dwukrotnie wystąpił w europejskich rozgrywkach. Poprzedni sezon, mimo gry w Lidze Europy, był dla Lechitów kompletnie nie udany. Ekipa Żurawia zdobyła tylko 3 punkty i uplasowała się na ostatnim miejscu w grupie, a na lokalnym podwórku zajęła odległe 11. miejsce.

Ten sezon zaczął się dla Kolejorza bardzo dobrze. Po 14. kolejkach podopieczni Macieja Skorży dzierżą fotel lidera i kibice coraz bardziej wierzą, że to będzie sezon, w którym Lech Poznań wróci do blasku chwały.  Niestety, ostatnie 2 mecze nie ułożyły się dla nich najlepiej. Tydzień temu Duma Wielkopolski zremisowała ze Stalą Mielec, a w sobotę dokładnie to samo przytrafiło im się z ostatnim w tabeli Górnikiem Łęczna. Po meczu swojego zdenerwowania nie krył golkiper Lecha – Filip Bednarek.

Wiemy, że właśnie w takich meczach, a nie z bezpośrednimi rywalami, zdobywa się mistrzostwo Polski. Powtarzam to zawsze w wywiadach. Dla mnie to, co dzisiaj pokazaliśmy, jest to nie do zaakceptowania. Przyzwyczailiśmy do lepszej gry, przyzwyczailiśmy do agresywniejszej gry. To, co pokazaliśmy, nie jest godne tych barw – powiedział poirytowany 29-latek w wywiadzie dla Canal+ Sport.

Pewien znany artysta-bramkarz już kiedyś motywował swoich kolegów w rozmowie właśnie po meczu z Górnikiem Łęczna.

Fot: lechpoznan.pl/fot. Przemysław Szyszka

Sebastian Szymański: Nie wiem, dlaczego nie dostaję powołań

Sebastian Szymański w rozmowie z Match TV opowiedział o swojej sytuacji w reprezentacji Polski. Wychowanek Legii Warszawa jest regularnie pomijany przy powołaniach Paulo Sousy. Pomocnik Dynama Moskwa nie rozumie takiego stanu rzeczy.

22-letni Sebastian Szymański zbiera bardzo dobre noty za występy w lidze rosyjskiej. Mimo to selekcjoner reprezentacji Polski nie widzi wychowanka Legii Warszawa w kadrze. Paulo Sousa regularnie pomija piłkarza Dynama Moskwa przy powołaniach.

„Nie wiem, dlaczego nie dostaję powołań”

Taki stan rzeczy nie podoba się Szymańskiemu, który w rozmowie z Match TV zabrał głos na temat swojej sytuacji w kadrze Polski.

– Nie wiem, dlaczego nie dostaję powołań. Bardzo chciałbym poznać powód tego stanu rzeczy. Najprawdopodobniej inni piłkarze są lepsi ode mnie i ja muszę coś poprawić. Taki jest futbol. Naprawdę chcę grać dla moje kraju, ale w tej chwili nie wiem, co mogę zrobić, aby znaleźć się w kadrze. Wydaje mi się, że znacznie się poprawiłem w Dynamie, ale najwyraźniej to wciąż za mało – powiedział Szymański przed meczem z Krasnodarem (1:0).

– Bardzo się tutaj rozwinąłem. Myślę, że widać to w ataku i w statystykach. W swoim pierwszym sezonie w Rosji miałem jedną bramkę i jedną asystę, a teraz pod tym względem jest znacznie lepiej. Zmiana pozycji z gry na skrzydle na środek pomocy odegrała w tym aspekcie kluczową rolę – dodał były piłkarz Legii Warszawa.

Sebastian Szymański wystąpił w tym sezonie w czternastu spotkaniach Dynama Moskwa. W tym czasie zanotował 3 trafienia i 4 asysty. Portal transfermarkt.de wycenia 22-latka na 8 mln euro.

Źródło: Transfery.info, Match TV