Egy błyszczy w reprezentacji! Dobry występ w przegranym spotkaniu

We wtorek Indonezja rozegrała mecz towarzyski z Afganistanem. Ekipa z dalekiego wschodu niestety przegrała swoje spotkanie 2:3, lecz na boisku z dobrej strony pokazał się Egy Maulana Vikri. Zawodnik Lechii Gdańsk zdołał strzelić gola i asystować przy bramce Adama Alisa Setyano.

Chwyt marketingowy

Egy Maulana Vikri dołączył do Lechii Gdańsk w 2018 roku. Pomocnik miał wówczas zaledwie 18 lat, lecz już wtedy uważano go za przyszłość indonezyjskiej piłki. Dla młodego piłkarza był to milowy krok w jego karierze, a dla biało-zielonych dobry ruch marketingowy.

Według informacji z oficjalnej witryny Gdańska, w przeciągu dwóch dni od nabycia „indonezyjskiego Messiego” w social mediach Lechii przybyło około 100 tysięcy obserwujących. Poza nowymi fanami 20-latek dostarczył biało-zielonym także nowego sponsora. Firma PayTren w 2018 roku została jednym z patronów tytularnych Lechii.

Nadzieja indonezyjskiej piłki

Egy w barwach pierwszej drużyny dotychczas zagrał zaledwie w 10 spotkaniach, a przez ten czas rozgrał tylko 132 minuty. Nieco częściej pojawiał się na boisku w drużynie rezerw, w której występował praktycznie co kolejkę. Mimo rzadkich występów z pierwszą drużyną, 20-latek wciąż jest największą nadzieją dla indonezyjskich kibiców.

W środę Indonezja przegrała swoje spotkanie z reprezentacją Afganistanu, ale pomocnik Lechii Gdańsk może zaliczyć to spotkanie do udanych. Egy zdobył swoją debiutancką bramkę w kadrze, a przy okazji asystował przy golu kolegi z drużyny. Niestety, dobre występy najprawdopodobniej nie pomogą „indonezyjskiemu Messiemu” w pozostaniu w Trójmieście. Kontrakt 20-latka wygasa pod koniec czerwca i nie zapowiada się, aby został on przedłużony.

Fernando Torres zamierza wznowić karierę?! Zagadkowy wpis 37-latka

Fernando Torres wraca do gry?! Były zawodnik między innymi Atletico Madryt opublikował dosyć jednoznaczny post na Instagramie, w którym zapowiada wznowienie kariery. 

37-latek karierę zakończył pod koniec sierpnia 2019 roku. Wówczas był związany z japońskim Sagan Tosu, jednak przez lwią część kariery reprezentował barwy Atletico Madryt, którego zresztą jest wychowankiem. Sporo czasu spędził także w Premier League, gdzie najlepiej dał się poznać kibicom Chelsea i Liverpoolu.

Powrót do gry?

Jakiś czas temu w sieci pojawiły się zdjęcia Fernando Torresa, dłuższy czas od zakończenia kariery. Okazało się, że Hiszpan nie próżnował i mocno przypakował na siłowni. Potężna sylwetka 37-latka stworzyła natomiast plotki, według których miał on być zaproszony na galę WWE. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło, a informacja najpewniej była fejkiem.

https://twitter.com/Football__Tweet/status/1351609269200760838

Niemniej Torres szykuje dla nas prawdziwą niespodziankę, zdaje się nawet, że lepszą niż udział we wrestlingu. Mistrz świata z 2010 roku opublikował na Instagramie zagadkowe zdjęcie. W opisie dodał, że zamierza… wrócić do gry, zaś w piątek przedstawi nam, w jakim klubie.

– Życie rozumiem tylko w jeden sposób: grając. Dlatego zdecydowałem się na powrót. W piątek podam, gdzie – czytamy.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez ???????? ?????? (@fernandotorres)

Artur Wichniarek ostro o hejterach Rafała Gikiewicza. Ma też pretensje do Zbigniewa Bońka

Podczas sobotniego spotkania Bayernu Monachium z Augsburgiem najbardziej hejtowanym piłkarzem w Polsce był Rafał Gikiewicz. Bramkarz gości był w świetnej formie i skutecznie blokował strzały Roberta Lewandowskiego, który walczył o pobicie rekordu Gerda Muellera. Ostatecznie snajper Bayernu pokonał 33-latka. Artur Wichniarek wziął w obronę Gikiewicza.

Apel do hejterów

– Rozmawiałem z Rafałem dużo przed meczem. Niestety, szambo, które się rozlało w stosunku do „Gikiego” – to jest dramat. To jest polskie piekiełko. Te wszystkie buraki internetowe, które pisały takie rzeczy na Gikiewicza, powinny rozpędzić się i pie***lnąć głową w mur. Może coś im przeskoczy – jak mówił Jerzy Brzęczek o Piotrku Zielińskim – powiedział Artur Wichniarek w programie Prawda Futbolu.

Słowo do Zbigniewa Bońka

Według Artura Wichniarka mecz Bayernu Monachium z Augsburgiem był reklamą polskich piłkarzy. Na boisku znaleźli się Robert Lewandowski, Robert Gumny i Rafał Gikiewicz.

Były napastnik reprezentacji Polski ma żal do prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, który po golu „Lewego” na Twitterze napisał: „Sprawiedliwości stało się zadość”.

https://twitter.com/BoniekZibi/status/1396124776213753856

– Mam pretensje do prezesa Bońka, który jest bardzo aktywny na Twitterze. Można napisać: brawo Robert, „Giki”, Gumny. Jeżeli jest się prezesem PZPN, czyli wszystkich piłkarzy, wypadałoby zaznaczyć, że to był mecz też innych Polaków – stwierdził.

– Byłem mega szczęśliwy, że tak to się zakończyło. To była reklama polskich piłkarzy. Gikiewicz psychicznie wytrzymał nagonkę i grał jak natchniony. Negatywna narracja była zupełnie niepotrzebna – podsumował Wichniarek.

Źródło: Prawda Futbolu, Meczyki.pl

Jakie atrakcje czekają kadrowiczów podczas zgrupowania? Rzecznik prasowy PZPN uchylił rąbka tajemnicy

Reprezentacja Polski zaczęła zgrupowanie przed EURO 2020. Podczas pobytu w Opalenicy kadrowiczów czekają niespodzianki. Jedną z atrakcji ma być występ braci Golec.

– Będzie występ artystyczny podczas przygotowań. Zagra zespół Golec uOrkiestra. Jest też parę innych niespodzianek dla zawodników. Myślę, że będą zadowoleni – powiedział na konferencji prasowej Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN.

Towarzysko przed turniejem

Zgrupowanie biało-czerwonych potrwa do 8 czerwca. Polacy zagrają w jego trakcie dwa spotkania kontrolne. Pierwsze z Rosją (1 czerwca we Wrocławiu) i drugie z Islandią (8 czerwca w Poznaniu).

Baza w Sopocie

Dzień po spotkaniu w stolicy Wielkopolski przeniosą się do Trójmiasta, a konkretnie do Sopotu. Tam pozostaną w trakcie EURO 2020. Pierwszy mecz mistrzostw Europy z udziałem Polaków odbędzie się 14 czerwca w Sankt Petersburgu.

Zobacz również: Brytyjczycy nie chcą finału Ligi Europy w Gdańsku? Mówią o homofobii w Polsce

Brytyjczycy nie chcą finału Ligi Europy w Gdańsku? Mówią o homofobii w Polsce

26 maja w Gdańsku zostanie rozegrany finał Ligi Europy. Dziennikarze brytyjskiego „The Athletic” w jednym z dzisiejszych artykułów zastanawiają się, czy miejsce wydarzenie jest odpowiednie.

Już jutro, 26 maja Manchester United podejmie w finale Ligi Europy Villareal. Najważniejsze spotkanie tych rozgrywek w sezonie 2020/2021 zostanie rozegrane w Gdańsku w obecności 9 500 kibiców. Początek tego pojedynku zaplanowano na godzinę 21:00.

Korzystając z okazji dziennikarze „The Athletic” poruszyli temat osób LGBT w Polsce. Brytyjczycy w tytule swojego tekstu napisali, że ludzie LGBT są w Polsce porównywani do Hitlera.

https://twitter.com/Nitrov01/status/1397099706354909186

– Drugi rok z rzędu organizacja ILGA-Europe uznała Polskę za najbardziej homofobiczne państwo w Unii Europejskiej. W Polsce homoseksualiści nie mają prawa do zawierania małżeństw oraz związków partnerskich. Trudno jest nawet ustalić liczbę homoseksualistów, bo nie ma żadnych danych na ten temat. Z kolei liczba homofobicznych ataków jest nie do zliczenia – czytamy w artykule „The Athletic”.

Kiedy UEFA skontaktowała się z The Athletic, nie była w stanie podać żadnych przykładów kwestionowania homofobii w Polsce. W grudniu 2020 Ceferin rozmawiał przez telefon z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, w czasie której zobowiązał się do zwalczania wszelkich form dyskryminacji. […] Wydawałoby się zatem logiczne, że UEFA, zgodnie z misją Ceferina, mogła podjąć kroki w celu promowania równości osób LGBT w Polsce. The Athletic zapytał, czy w Gdańsku mogą być widoczne komunikaty popierające osoby LGBT, ale UEFA nie odpowiedziała, czy podejmą jakiekolwiek kroki w tej sprawie – czytamy dalej.

W swoim tekście „The Athletic” przytacza również wypowiedzi różnych osób z Polski, które należą do społeczności LGBT.

– Byłem kilkukrotnie zaatakowany za to, że idę z moim partnerem, trzymając go za rękę. Wiemy, że to nie jest bezpieczne, ale musimy być odważni. […] Pewnego dnia szedłem z moim chłopakiem i ktoś krzyknął do nas: „Hej, cioty”. Kiedy się odwróciłem, otrzymałem cios w twarz – wyznaje jeden z rozmów „The Athletic”.

źródło: The Athletic

Żona Gerda Muellera o Lewandowskim. „Jestem zachwycona pobiciem tego rekordu, byłam pod wielkim wrażeniem Roberta”

Robert Lewandowski w sobotę pobił rekord Gerda Muellera z sezonu 1971/72. Z tej okazji Polak spotkał się z żoną legendy Bayernu Monachium.

Prześcignął „Der Bombera”

Wielu już myślało, że Lewandowski nie przebije osiągnięcia Muellera. Kapitan reprezentacji Polski długo nie mógł pokonać Rafała Gikiewicza z Augsburga. Ostatecznie jednak dopiął swego. Polak ustanowił nowy rekord bramek strzelonych w jednym sezonie ligi niemieckiej.

Spotkanie z żoną Muellera

Robert Lewandowski po ostatnim meczu spotkał się z żoną Gerda Muellera, by wręczyć jej pamiątkową koszulkę.

– Powiedziałam mu, że miał sporo szans na strzelenie gola. Myślałam już, że celowo nie pokonuje bramkarza. Gerd powiedziałby „O rany, zwariowałeś? Jeśli potrafisz trafić do bramki, zrób to. Nie możesz brać mnie pod uwagę” – przyznała wybranka legendy na łamach Bilda.

Kibicowała, by pobił rekord jej męża

Kobieta była pod wielkim wrażeniem Roberta Lewandowskiego. Przyznała, że kibicowała polskiemu napastnikowi w pobiciu tego rekordu.

– Jestem zachwycona pobiciem tego rekordu. Dzielenie się takim osiągnięciem nie jest w porządku. Czy to Michael Schumacher, czy Michael Phelps albo Mark Spitz, każdy wielki sportowiec zawsze chciał bić rekordy. Gerd był w stanie utrzymać to osiągnięcie przez 50 lat i to piękne, że ktoś w końcu zdołał go przebić – uzupełniła.

– Byłam pod wielkim wrażeniem Roberta. Dał mi drugą koszulkę dla naszego wnuka, 18-letniego Nicka. Ma w nim nowego fana – zakończyła żona Gerda Muellera.

Źródło: Bild, TVP Sport

22-latek powołany do reprezentacji Chile dzięki Football Managerowi. #BreretonALaRoja

W listopadzie zeszłego roku na Twitterze pojawił się hasztag „#BreretonALaRoja”. Utworzył i spopularyzował go gracz Football Managera, Alvaro Perez. Mężczyzna chciał w ten sposób zwrócić uwagę władz chilijskiej federacji na piłkarza Blackburn Rovers, Bena Breretona. I udało mu się to!

Jak fantastyczną grą jest Football Manager nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Nie chodzi jednak o sam aspekt grywalności czy mechanik, ale o historie, jakie tworzą się właśnie dzięki temu tytułowi.

#BreretonALaRoja

Finał jednej z nich otrzymaliśmy w poniedziałek. Na początku tygodnia ogłoszono listę powołanych zawodników na mecze reprezentacji Chile z Argentyną i Boliwią. Wśród znanych piłkarzy pojawiło się zaskakujące nazwisko. Chodziło o Bena Breretona, który do tej pory grał wyłącznie w młodzieżowych drużynach Anglii.

Zawodnik Blackburn Rovers miał podwójne obywatelstwo. Urodził się w Stoke-on-Trenet, jednak jego matka była Chilijką. 22-latek miał niewielkie szanse na powołanie do pierwszej kadry „Synów Albionu”, ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął gracz Football Managera.

Wspomniany Alvaro Perez lubował się w wyszukiwaniu zawodników z podwójnym obywatelstwem. W listopadzie ubiegłego roku podczas poszukiwań natknął się właśnie na Breretona. Postanowił nagłośnić hasztag „#BreretonALaRoja”, który szybko podłapały media w Chile. Po pół roku od całej akcji 22-latek oficjalnie otrzymał powołanie do reprezentacji i czeka na mecze z Argentyną oraz Boliwią.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Ben Brereton (@ben.brereton)

Zamieszanie w Gabonie! Jeden z piłkarzy urodził się później, niż zmarła jego matka

Reprezentacja Gabonu może zostać wykluczona z przyszłorocznego Pucharu Narodów Afryki. Jak się okazuje, jeden z piłkarzy tego kraju według dokumentów urodził się 4 lata później niż… zmarła jego matka. Teraz Gabończyk będzie musiał się tłumaczyć przed Komisją Dyscyplinarną.

Sprzeczne dane

Guëlor Kanga, bo o nim mowa, według oficjalnych informacji urodził się 1 września 1990 roku. Jak się jednak całkiem niedawno dowiedziano, jego matka miała umrzeć w 1986 roku, czyli cztery lata wcześniej! Jak to możliwe?

Jak podaje na twitterze jeden z afrykańskich dziennikarzy, który już pojawiał się m.in. na goal.com, Gabończyk będzie musiał spotkać się z Komisją Dyscyplinarną CAF (Afrykańska Federacja Piłkarska). Jak dodaje Adam Musialik (prowadzący konto „Afrykański Futbol”), reprezentacja Gabonu może zostać wykluczona z PNA.

https://twitter.com/AfrykanskiF/status/1396922338071957507

Kim jest Guëlor Kanga?

Gaboński pomocnik reprezentuje obecnie barwy serbskiej Crvena Zvezdy Belgrad. W obecnym sezonie ligi serbskiej zagrał w 25 meczach, zdobył 5 bramek oraz zaliczył 7 asyst. W reprezentacji Gabonu wystąpił w 46 oficjalnych meczach.

Ojciec Piotra Zielińskiego o słowach Brzęczka: Nie zdawał sobie sprawy, że zrobi mu krzywdę

W poniedziałek na kanale „Foot Truck” w serwisie youtube pojawił się film z udziałem Bogusława Zielińskiego. Ojciec piłkarza SSC Napoli skomentował słynne słowa Jerzego Brzęczka o „przeskoczeniu w głowie”.

Piotr Zieliński przez wiele lat był uznawany za jeden z największych talentów piłkarskich w Polsce. Piłkarz Napoli ma już na karku 27 lat, więc w końcu można od niego oczekiwać gry na najwyższym poziomie. O ile Polak w piłce klubowej jest jedną z jaśniejszych postaci w Serie A, o tyle w reprezentacji brakuje mu stabilności i przede wszystkim liczb.

– Jeśli Zieliński wstanie pewnego dnia i coś przeskoczy mu w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie – powiedział w 2019 roku po jednym z meczów reprezentacji Jerzy Brzęczek.

Do powyższych słów ustosunkował się ojciec piłkarza. Pan Bogusław uważa, że wypowiedź byłego już selekcjonera reprezentacji Polski nie była do końca przemyślana.

– Chyba sobie nie zdawał sprawy, że trochę zrobi tym Piotrkowi krzywdę. To się gdzieś rozeszło w mediach i tak później ludzie to komentowali: „żeby mu coś przeskoczyło, niech się obudzi i coś mu przeskoczy”. Wydaje mi się, że to nie było do końca przemyślane – ocenił Bogusław Zieliński.

Piotr Zieliński z pewnością należy do czołówki najlepiej wyszkolonych piłkarzy pod względem technicznym w Europie. Ojciec Piotrka uważa, że jego syn wciąż ma w sobie rezerwy.

– Myślę, że jeszcze nie osiągnął takiego poziomu, do którego jest predysponowany. Ma jeszcze rezerwy. […] To chłopak, który jeśli chodzi o zaawansowanie techniczne, wizję gry, to jest jednym z czołowych pomocników w Europie. Dawno w Polsce takiego piłkarza nie było – powiedział ojciec Piotra Zielińskiego.

Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek znowu zagrają w BVB?! Last Dance polskiego trio

Choć Łukasz Piszczek zaledwie kilka dni temu pożegnał się z Borussią Dortmund to niewykluczone, że niedługo znowu zobaczymy go w żółto-czarnej koszulce. Ba, nie tylko jego, ale też Roberta Lewandowskiego czy Jakuba Błaszczykowskiego! Władze BVB planują zorganizowanie wielkiego meczu, z udziałem gwiazd sprzed niemal dziesięciu lat.

Polskie trio z Signal Iduna Park znowu razem? Scenariusz, który wydawał się jedynie pięknym snem niebawem może się ziścić. O co chodzi?

Last Dance

Hans-Joachim Watzke wyznał, że chciałby uhonorować piłkarzy, którzy pozwolili Borussii sięgnąć w 2012 roku po mistrzostwo Niemiec. Było to o tyle wyjątkowe wydarzenie, że na tę chwilę to ostatnie trofeum ligowe, jakie zdobyło BVB. Od tamtej pory Bundesligę nieprzerwanie wygrywa Bayern Monachium.

Na 2022 rok przypada zatem dziesiąta rocznica od ostatniego mistrzostwa. Dyrektor sportowy Borussii chciałby właśnie wtedy podziękować byłym piłkarzom jego klubu. W tym celu planuje zorganizowanie specjalnego meczu gwiazd.

– Mamy taki pomysł i bardzo chcemy go zrealizować w 2022 roku. Chcemy, żeby nasz pierwszy zespół zmierzył się z drużyną, która w 2012 roku wygrała Bundesligę – przyznał Watzke w rozmowie z oficjalną stroną BVB.

Nie trzeba raczej nikomu tłumaczyć, co taki mecz oznacza dla polskich kibiców. To byłaby ostatnia szansa na ujrzenie ponownie polskiego trio na murawie w koszulkach Borussii Dortmund.

Za nami konferencja prasowa z udziałem Roberta Lewandowskiego! Co powiedział nasz kapitan?

W poniedziałkowe popołudnie miała miejsce konferencja prasowa z udziałem Roberta Lewandowskiego. Dziennikarze zapytali kapitana reprezentacji m.in. o odczucia po pobiciu rekordu Gerda Mullera, czy też o cele na EURO 2020.

24 maja, w poniedziałek rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji Polski przed Mistrzostwami Europy 2020. Chwilę po godzinie 15 rozpoczęła się konferencja prasowa z udziałem kapitana Biało-Czerwonych, Roberta Lewandowskiego. O 17 rozpoczął się pierwszy trening naszej reprezentacji, na którym polscy piłkarze wykonali szpaler dla Roberta Lewandowskiego.

https://twitter.com/LaczyNasPilka/status/1396805643315650572

Rekord pobity!

Wróćmy jednak do konferencji prasowej z udziałem najlepszego piłkarza świata. Na samym początku dziennikarze pogratulowali piłkarzowi Bayernu pobicia historycznego rekordu Gerda Mullera i zapytali o jego osobiste odczucia.

– Powiem szczerze, że nie do końca jeszcze sobie zdaję sprawę z tego, co się wydarzyło w ostatnich dniach. Nie ukrywam, że ostatnie tygodnie były bardzo emocjonalne – pożegnanie wielu piłkarzy i trenerów Bayernu – zdradził Polak.

– Koniec końców pobiłem ten rekordy, o którym nigdy nie myślałem, że jest to do wykonania – skomentował swój wyczyn Robert Lewandowski.

Robert Lewandowski pobił wspomniany rekord Gerda Mullera w meczu z Augsburgiem. Bramka strzeżona przez Rafała Gikiewicza wydawała się być przez niemal cały mecz zaczarowana. Ostateczne kapitan reprezentacji Polski zdołał zdobyć bramkę w 90. minucie meczu, choć już wcześniej miał wiele dogodnych sytuacji. Polak zdradził, jakie emocje mu towarzyszyły w samym meczu.

– W meczu z Augsburgiem były takie momenty, gdzie sam do siebie zacząłem się śmiać, czy ten rekord jest w ogóle do pobicia, bo miałem tyle sytuacji, tyle podań dostałem od kolegów, a ta piłka nie chciała wpaść – skomentował Lewandowski.

– Czasami sobie człowiek tak myśli, że w futbolu nie wszystko da się wytłumaczyć. Dlatego to jest piękne, ale też tragiczne – dodał.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Wyjątkowy gest Roberta Lewandowskiego. Polak wręczył prezent żonie Gerda Mullera

Cel na EURO

Dziennikarze zapytali również Roberta Lewandowskiego o jego cel na EURO. Przede wszystkim 32-latek chce wyjść ze swoim zespołem z grupy.

– Naszym celem na pewno będzie wyjście z grupy. Osobiście uważam, że takim sukcesem będzie, jak nasi kibice będą z nas dumni z tego, co zrobiliśmy. A co będzie dalej, to niech fantazja poniesie – ocenił 32-latek.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Polacy wśród „czarnych koni” EURO 2020! Z kolei Lewandowski faworytem do korony króla strzelców

Piękna niespodzianka dla Lewandowskiego na treningu kadry. Kapitan powitany szpalerem [WIDEO]

W poniedziałek rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji Polski w Opalenicy. Kadrowicze jeszcze tego samego dnia odbyli trening pod okiem Paulo Sousy. Na miejscu specjalne przywitanie czekało na Roberta Lewandowskiego, który w sobotę pobił rekord Gerda Mullera. 

W weekend 32-latek przeszedł do historii Bundesligi strzelając swojego 41. gola w kończącym się sezonie. Tym samym „Lewy” został pierwszym od 49 lat zawodnikiem, któremu udała się ta sztuka.

Szpaler

Obecnie Lewandowski przebywa już wraz z resztą reprezentacji w Opalenicy. W poniedziałek rozpoczęto tam zgrupowanie, zaś na kapitana „Biało-Czerwonych” czekała miła niespodzianka. Gdy rozpoczynał się trening pozostali koledzy przywitali snajpera przywitano szpalerem.

https://twitter.com/LaczyNasPilka/status/1396841788732739584

Warto przypomnieć, że podobny gest wykonali także piłkarze Bayernu. Oni utworzyli jednak szpaler w trakcie meczu z Freiburgiem, kiedy Lewandowski wyrównał rekord Mullera bramką z rzutu karnego.

Laporte zmienił nazwisko! Wszystko przez powołanie na Euro

Aymeric Laporte zdecydował, że w seniorskiej reprezentacji będzie występować w barwach La Furia Roja. Z tej okazji 26-letni obrońca zmienił swoje nazwisko w social mediach na „hiszpańskie”.

Zmiana barw

Aymeric Laporte w przeszłości grał w młodzieżowych reprezentacjach Francji. Obrońca ze względu na swoje baskijskie korzenie postanowił, że w seniorskiej kadrze będzie występować w hiszpańskiej koszulce. 26-latek ma do tego pełne prawo, ponieważ nie rozegrał żadnego spotkania w barwach Trójkolorowych.

Laporte znalazł się w szerokiej kadrze La Roja na Mistrzostwa Europy 2020. Z tej okazji zawodnik The Citizens postanowił zmienić swoje nazwisko na „Lapuerta”. Cała ta akcja jest jedną grą słowną. „La porte” po francusku oznacza „drzwi”, tak samo, jak „la puerta” po hiszpańsku.

https://twitter.com/polczyk_foto/status/1396815213614206982?s=20

Złota Piłka wciąż w zasięgu Lewandowskiego? Dziennikarz wierzy w sukces Polaka

Robert Lewandowski w zeszłym sezonie był zdecydowanym faworytem do zdobycia Złotej Piłki. Niestety, plebiscyt „France Football” nieoczekiwanie odwołano. Aktualnie notowania Polaka są dużo niższe, jednak wciąż niezerowe. W zwycięstwo 32-latka w głosowania wierzy Karlheinz Wild, dziennikarz „Kickera”.

W tym sezonie Lewandowski znowu zachwycał formą, podobnie jak w poprzednich rozgrywkach. Polak mimo kontuzji i niemal miesięcznej nieobecność zdołał pobić rekord Gerda Mullera i strzelić 41 bramek w Bundeslidze. Pod jego nieobecność Bayernu odpadł jednak z Ligi Mistrzów, co znacząco obniżyło szanse napastnika na wygranie Złotej Piłki.

Nie wszystko stracone?

Choć notowania Lewandowskiego spadły, to nadal znajduje się on w czołówce światowego futbolu. W zgarnięcie przez Polaka Złotej Piłki wierzy dziennikarz „Kickera”, Karlheinz Wild. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” wyjaśnił, czemu wciąż podkłada nadzieje w 32-latku.

– Ja osobiście nie widzę na razie lepszego piłkarza. Kylian Mbappe? Nie! Musimy jednak poczekać na to co wydarzy się w najbliższych tygodniach i miesiącach, aż do samych wyborów – stwierdził.

– Wiadomo jednak, że Bayern nie może być usatysfakcjonowany tylko jednym tytułem. Ich głównym wyzwaniem był Puchar Europy – dodał Wild.

„Idealny”

Dziennikarz odniósł się także do wydarzenia z ostatniej soboty. W meczu z Augsburgiem Robert Lewandowski strzelił swojego 41. gola w tym sezonie Bundesligi, dzięki czemu pobił 49-letni rekord Gerda Mullera.

– Jeszcze kilka lat temu nie pomyślałbym, że ktoś będzie w stanie pobić ten legendarny wynik. To był jego najlepszy sezon dotychczas. Idealny – zachwycał się Wild.

– Pamiętajmy, że istnieją różnice w ogólnym sposobie gry czy nawet samych warunkach w jakich grali. Dziś mamy VAR, nie ma już śniegu na boiskach, są one w lepszym stanie itd. Mueller wyśrubował swój wynik w sezonie 1971/72, ale żadnego gola nie strzelił z rzutu karnego. Lewandowski miał ich 8. To takie najważniejsze różnice między nimi. Łączy ich natomiast fakt bycia prawdziwym gigantem w obrębie pola karnego i niesamowity instynkt do odnalezienia szansy na zdobycie bramki – podsumował.

Obrońca Hiszpanii tłumaczy swoją nieobecność na EURO. „Nie byłem gotowy fizycznie i mentalnie”

W poniedziałek opublikowano skład reprezentacji Hiszpanii na EURO 2020. Luis Enrique nie zabierze na turniej ani jednego piłkarza Realu Madryt. W składzie nie znalazł się także Iñigo Martinez, który wyjaśnił swoją absencję w mediach społecznościowych.

Szczery komunikat

Iñigo Martinez wydał komunikat, w którym tłumaczy, dlaczego zrezygnował z występu na mistrzostwach Europy. Hiszpan nie czuł się w 100% gotowy na udział w turnieju.

– Bardzo trudno przychodzi mi pisanie tego. Od pewnego czasu nie byłem w 100% gotowy fizycznie i mentalnie, aby rywalizować na tak wysokim poziomie, jakiego wymaga gra dla Athleticu i reprezentacji Hiszpanii – przyznał obrońca reprezentacji Hiszpanii.

– Po długich przemyśleniach i rozmowach z bliskimi zdecydowałem jednak, że potrzebuję odpoczynku, by naładować baterię i odzyskać siłę, która mi zawsze towarzyszyła – dodał Martinez.

https://twitter.com/J_Krecidlo/status/1396782359081537542

Znalazł zastępców

Iñigo Martinez pełnił ważną rolę w kadrze Luisa Enrique. W 2021 roku zagrał we wszystkich eliminacyjnych meczach reprezentacji Hiszpanii. Ostatecznie wśród stoperów powołano Pau Torresa, Aymerica Laporta, Diego Llorente i Erica Garcię.

W zestawieniu pominięto Sergio Ramosa i Nacho Fernandeza z Realu Madryt. Luis Enrique w pozostałych formacjach również nie powołał nikogo z zespołu Królewskich.

Źródło: TVP Sport