Marcin Bułka nie ukrywa, że wierzy w swoje umiejętności i wie, w jakiej znajduje się formie. W rozmowie z „Przeglądem Sportowym” szczerze wyznał, że jest gotowy zostać „jedynką” reprezentacji Polski.
24-latek imponuje w tym sezonie swoją dyspozycją. Po 13 kolejkach Ligue 1 ma już na koncie 10 czystych kont. Zaledwie cztery razy musiał wyciągać piłkę ze swojej bramki.
Nowa „jedynka”
Nic więc dziwnego, że Bułką interesują się w tym momencie dużo silniejsze kluby od Nicei. W przeszłości bramkarz był już co prawda w Chelsea czy PSG, jednak pełnił rolę rezerwowego w obu klubach. Choć niedawno sam przyznał, że chce odpłacić się za zaufanie, to nie wyklucza transferu za jakiś czas.
– Nie zamykam się na żadne opcje, moim marzeniem od dziecka była Premier League. To najsilniejsza liga na świecie, która dostarcza mnóstwa emocji i w której jest wiele znakomitych klubów. Na razie jestem zadowolony z tego, co mam i szanuję miejsce, w którym się znajduję. Ale jestem ambitny i kiedyś chciałbym zagrać w klubie z samego topu – powiedział w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
Jak na razie Bułka nie może jednak liczyć na stałe miejsce w reprezentacji Polski. Michał Probierz otwarcie przyznaje, że w kadrze panuje hierarchia. Według niej nad bramkarzem Nicei stoi Bartłomiej Drągowski, grający w Spezii (Serie B).
Biorąc jednak pod uwagę, że Wojciech Szczęsny planuje zakończyć grę w drużynie narodowej po Euro 2024, możliwe, że to właśnie Bułka zostałby po nim „jedynką”. Sam zainteresowany szczerze przyznał, czy znajduje się na „pole position” w kwestii wskoczenia na stałe między słupki reprezentacji.
– Myślę, że tak. A może, patrząc na moją obecną formę i potencjał oraz na moje ostatnie występy, to już na nim jestem? Decyzja będzie zależała od trenera – zaznaczył.