Wrócił temat strzelania karnych przez Edersona. Guardiola rozważa postawienie na bramkarza

Pep Guardiola rozważa zmianę wykonawcy rzutów karnych? Hiszpan zasugerował to podczas konferencji po meczu z Liverpoolem. „Obywatele” wygrali to spotkanie aż 4-1, jednak nie ustrzegli się błędów.

Patrząc na wynik można stwierdzić, że dla Manchesteru City spotkanie na Anfield było spacerkiem. W istocie sami sobie mocno skomplikowali zadanie. Już w pierwszej połowie rzutu karnego nie wykorzystał bowiem Ilkay Gundogan.

„Jedenastkę” podyktowano w 37. minucie przy wyniku 0-0. Drużyny schodziły przy bezbramkowym remisie do szatni, ale tuż po wznowieniu gry Niemiec się zrehabilitował i otworzył worek z bramkami. Mimo wyrównania bramką Mohameda Salaha „The Reds” finalnie polegli na własnym boisku. Drugie trafienie dołożył Gundogan, zaś wtórowali mu Raheem Sterling oraz Phil Foden.

Ederson wykonawcą karnych?

Swojego czasu Pep Guardiola zastanawiał się nad tym, kto powinien egzekwować „jedenastki” podyktowane dla jego drużyny. Hiszpan zasugerował wówczas, że na treningach świetnie radzi sobie z tym Ederson, bramkarz Manchesteru. Ostatecznie Brazylijczyk nie miał okazji do zaprezentowania swoich umiejętności, jednak niebawem może się to zmienić.

Temat postawienia na Ederson w tym elemencie gry powrócił po starciu z Liverpoolem. Stało się to za sprawą pierwszego zmarnowanego rzutu karnego Gundogana.

– W ważnych momentach nie możemy marnować rzutów karnych. Nie ma znaczenia, kto będzie ich wykonawcą. Ponownie zastanowię się nad Edersonem – on może być następnym strzelcem – stwierdził Guardiola na pomeczowej konferencji.

Zwycięstwo na Anfield smakuje najlepiej

Szkoleniowiec Manchesteru City przyznaje, że spotkanie z Liverpoolem przysporzyło wiele emocji. 50-latek tym bardziej docenia wygraną, gdyż na stadionie „The Reds” nigdy nie gra się łatwo. „Obywatele” przez wiele lat nie byli w stanie pokonać gospodarzy na Anfield.

– Było wiele emocji, dużo działo się na boisku. Gundogan nie wykorzystał rzutu karnego, to właściwie tradycja w meczu z Liverpoolem, ale graliśmy naprawdę dobrze. W drugiej połowie różnicę zrobił sposób, w jaki zareagowaliśmy na stratę gola – przyznał Hiszpan.

– Wiedzieliśmy, że musimy utrzymać poziom z ostatniego miesiąca czy dwóch. Przez wiele lat nie byliśmy w stanie wygrać na Anfield. Mam nadzieję, że następnym razem będziemy mogli to zrobić przy kibicach – dodał.