Wojciech Szczęsny opowiedział o swoich ostatnich problemach zdrowotnych. „Myślałem, że umieram”

Wojciech Szczęsny opowiedział o swoich niedawnych problemach ze zdrowiem. Podczas jednego ze spotkań Juventusu polski piłkarz nagle poczuł się gorzej i potrzebna była interwencja lekarzy.

13 kwietnia tego roku Juventus Turyn mierzył się ze Sportingiem Lizbona w ramach Ligi Konferencji Europy. W wyjściowym składzie Starej Damy na to spotkanie wyszedł Wojciech Szczęsny. Polski bramkarz jednak nie zdołał dokończyć tego meczu. Opuścił boisko jeszcze w pierwszej połowie, trzymając się za klatkę piersiową.

Tuż po tym meczu Wojciech Szczęsny przeszedł szczegółowe badania. Na całe szczęście wykluczyły one problemy zdrowotne. Tydzień później polski bramkarz wrócił już na boisko. W kolejnych tygodniach problemy u Wojtka się nie nawróciły.

O kulisach całej sytuacji Wojciech Szczęsny opowiedział w jednym z odcinków FootTrucka. 33-latek przyznał, że wystąpił u niego atak paniki. Po kilku minutach poczuł się na tyle źle, że zrobiło mu się „biało przed oczami”. Koledzy z zespołu zawołali klubowych lekarzy.

– Ja do dzisiaj nie bardzo wiem (co się stało – przyp. red.). Ale w taki najprostszy sposób mogę to opisać, że ja myślałem, że umieram na boisku. Tak czułem – rozpoczął Wojciech Szczęsny.

– Poczułem bardzo mocne bicie serca. Nie szybkie, nie czułem jakiejś arytmii, ale czułem po prostu bardzo mocne bicie. I to trwało parę minut. Trochę się tym martwiłem, ale pomyślałem, że poczekam do przerwy i wtedy powiem to doktorowi – opowiedział 33-latek.

– I potem chyba zrobiłem sprint poza pole karne i to serce zaczęło szybciej bić. Kiedy zaczęło bić szybko i naprawdę mocno, bo ja to naprawdę czułem, jakby to mi miało przejść przez klatkę piersiową. No to się bardzo przestraszyłem, miałem atak paniki, nie mogłem wziąć oddechu i potem już tylko czekałem, aż piłka wyjdzie z boiska, żeby komuś dać znać – dodał.

– Był rzut rożny ze dwie minuty wcześniej, kiedy ja jeszcze nie miałem ataku paniki. Ja powiedziałem Arkowi: „Arek, zawołaj mi doktora, bo mi jest coś z sercem”. Arek się na mnie spojrzał i oni w tym momencie wykonali rzut rożny. No i potem minęły ze 3-4 minuty i piłka znowu wyszła na rzut rożny, ale ja już wtedy byłem zupełnie… biało przed oczami i chyba Locatelliemu powiedziałem, że potrzebuję doktora. On to od razu widział, bo powiedział, że jak spojrzał na mnie, to ja już miałem łzy w oczach – uzupełnił polski bramkarz.

Dodaj komentarz