Paulo Sousa w czwartek został nowym selekcjonerem reprezentacji Polski. Portugalczyk rozmawiał ze Zbigniewem Bońkiem od grudnia. Już wtedy było wiadomo, że zależy mu na objęciu naszej kadry. Pokazują to także jego zarobki.
50-latek w oczach polskich kibiców wzbudził mieszane odczucia. Niektórzy wolą poczekać z wyrokami do najbliższych meczów reprezentacji, jednak znamienita większość z nich już skreśla kandydaturę Sousy. Portugalczykowi trzeba z kolei jedno oddać — niesamowicie nakręcił się na pracę z naszą kadrą.
Wynagrodzenie à la Beenhakker
Entuzjazm szkoleniowca, co do przejęcia posady Brzęczka odzwierciedlają jego zarobki, które ustalił z Bońkiem. Tomasz Włodarczyk z portalu „meczyki.pl” podaje, że PZPN zaproponował mu 240 tysięcy złotych miesięcznie. W porównaniu do jego płacy z Girondins Bordeaux, ostatniego klubu, który prowadził, wygląda to biednie. We Francji zarabiał bowiem pięć razy więcej (3,5 mln euro rocznie, czyli około milion złotych miesięcznie).
– Będzie zarabiał na poziomie Leo Beenhakkera – Mówi „źródło” Włodarczyka.
W tym przypadku ciężko mówić o próbie wzbogacenia się na pracy z reprezentacją Polski. Sousa wydaje się być po prostu „podjarany” możliwością prowadzenia naszej kadry czy oczywiście perspektywą trenowania takiego piłkarza jak Robert Lewandowski.
Czy jednak polsko-portugalskie połączenie okaże się dla nas dobrym rozwiązaniem? Okazję do pierwszego (a nawet trzech) sprawdzianu nowego selekcjonera będziemy mieli już w marcu. 25, 28 i 31 podejmiemy kolejno Węgrów, Andorę oraz Anglię w eliminacjach do mundialu w Katarze.
- Wielka chwila dla Paula Pogby! Francuz może niedługo wrócić do gry po aferze dopingowej - 4 października 2024
- Kulesza odpowiedział Papszunowi w kwestii wyboru selekcjonera! Trener oskarżony o kłamstwo - 4 października 2024
- Wraca temat transferu Jakuba Kiwiora. Polak na ratunek wielkiemu klubowi? - 4 października 2024