Josue przedstawił swoją wersję wydarzeń, które miały miejsce po zeszłotygodniowym meczu przeciwko AZ Alkmaar. Portugalczyk opowiedział o swoich traumatycznych doświadczeniach na łamach „WP Sportowe Fakty”. Areszt w Holandii odcisnął duże piętno na jego psychice.
W zeszłym tygodniu, w czwartek Legia Warszawa mierzyła się na wyjeździe z holenderskim AZ Alkmaar. Po meczu doszło do niebywałego skandalu. Holenderskie służby wywołały ogromne zamieszanie i silne przepychanki. Policja postanowiła aresztować dwóch piłkarzy Legii – Radovana Pankova i Josue. Obaj piłkarze noc spędzili w holenderskim areszcie. Na wolność wyszli kolejnego dnia po złożeniu zeznań odnośnie pomeczowych wydarzeń.
Relacja Josue
O swoich nieprzyjemnych przeżyciach Josue opowiedział w wywiadzie udzielonym portalowi „WP Sportowe Fakty”. Portugalczyk dalej nie rozumie, dlaczego został aresztowany. Przyznał, że noc spędzona w areszcie była czymś okropnym. Dodał również, że będzie potrzebować czasu, by po tych wydarzeniach dojść do siebie mentalnie.
– To była okropna noc. Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś tak złego, tak niesprawiedliwego – rozpoczął swój wywód Josue.
– Wyszedłem z aresztu, ale zajmie mi trochę czasu, aby dojść do siebie mentalnie. Wiem, że muszę z tym żyć, ale z drugiej strony chciałbym się tego pozbyć, jak tych wszystkich rzeczy, które miałem wtedy na sobie – wyznał Portugalczyk.
Kulisy zatrzymania
Josue zrelacjonował zeszłotygodniowe wydarzenia z jego perspektywy. Portugalczyk opowiedział, że holenderscy policjanci zatrzymali Pankova, oskarżając go o spowodowanie uszczerbku na zdrowiu jednego z ochroniarzy. Pankov zgodził się pójść z policją, jednak następnie podejrzany zaczął być także Josue. Portugalczyk również przystał na to, by oddać się w ręce policji.
– Trener rozmawia z policją, rozmawia z Rashą i ten mówi, że OK, że pojedzie z policją. Już wcześniej funkcjonariusze przekazali, że jeśli piłkarz nie wyjdzie, to wejdą do środka autobusu siłą. A to byłaby masakra. Nie twierdzę, że by nas pozabijali, ale byłoby „grubo”. No więc Rasha mówi: „dobra, idę” – powiedział Josue.
– Ale wtedy policjant mówi: „Nie, nie, nie. Jest już dwóch podejrzanych. Ten drugi nosi czarne kolczyki” – dodał.
– Chodziło o mnie. Mówię trenerowi: „Dobra, jedziemy”. […] Wychodząc z autokaru, powiedziałem do policjanta: „Idę z tobą”. Ale to było za mało. Wykręcili mi ręce i prowadzili jak jakiegoś mordercę – powiedział piłkarz Legii.
Noc w areszcie
Po zatrzymaniu Josue trafił do celi w jednym z holenderskim aresztów. Tam spędził całą noc. W swojej relacji Portugalczyk opisuje, jak wiele wysiłku psychicznego kosztował go pobyt w areszcie.
– Kiedy otworzyły się drzwi. No ten zapach nie był przyjemny. Smród uryny, nie wszyscy dobrze umyci. Możesz sobie wyobrazić. Wylądowałem w małej celi – opowiedział Josue.
– W nocy patrzyłem w nie, wypatrując świtu. Czasem miałem zamknięte oczy, ale to nie sen. W takim miejscu, w takiej sytuacji nie da się zasnąć. Nie mogłem zasnąć, będąc w najgorszym miejscu, w jakim w życiu byłem – dodał.
źródło: WP Sportowe Fakty