NEWSY I WIDEO

Lukas Podolski i Sławomir Peszko zagrają na turnieju Spodek Super Cup 2025! Widowisko w Katowicach

Na początku przyszłego roku odbędzie się druga edycja Spodek Super Cup w Katowicach. W turnieju udział weźmie osiem drużyn. Pojawią się na nim gwiazdy w postaci Lukasa Podolskiego czy Sławomira Peszko.




W 1998 roku odbył się turniej piłkarski w legendarnym, katowickim Spodku. Impreza zakończyła się jednak zadymą kibicowską. Po 26 latach przerwy za sprawą inicjatywy Grzegorz Górskiego, turniej w legendarnej hali ponownie się odbył. Już 11 stycznia czeka nas kolejna edycja.

Podolski vs Peszko

Na turnieju zobaczymy między innymi drużynę Górnika Zabrze, która pojawiła się na nim także na początku bieżącego roku. Wówczas udziału w imprezie nie wziął jednak Lukas Podolski. Teraz ma być inaczej.

– Staram się, żeby zagrać w turnieju w Spodku. Oczywiście nie patrzę daleko w przyszłość, życie jest z dnia na dzień, dużo się może wydarzyć, dlatego nie patrzę, co będzie za miesiąc, za dwa. W Niemczech były kiedyś Hallen-Masters, w których grały Bayern Monachium, Borussia Dortmund, FC Koeln i byli w nich zawodnicy nie z drugich zespołów, ale podstawowi, nawet ci, którzy grali w reprezentacji Niemiec. Szkoda, że już tego nie ma, bo ja kocham grać w hali, pięciu na pięciu, czterech na czterech. Dużo się dzieje, fajna atmosfera. Cieszę się, że taka edycja była znowu w Polsce, tutaj w Katowicach i myślę, że to jest fajne wydarzenie. Jest taki plan, żeby to nie było co dwa lata, tylko corocznie, bo to jest coś pięknego. Jest wtedy przerwa, nie ma piłki, ludzie się nudzą i myślę, że taki turniej, to jest coś pięknego, fajnego. Dobrze byłoby, żeby najwięcej drużyn brało w tym udział, nie tylko na Śląsku, ale w całej Polsce, bo to dla mnie coś fajnego – przyznał „Poldi”.

– Sam zaczynałem na ulicy, grało się wtedy trzech na trzech, czterech na czterech. Przypominam sobie czasy w Niemczech 25 lat temu, to było piękne wydarzenie, teraz grają tylko niestety oldboje, bo każdy gdzieś tam się boi o kontuzje, nie wiem dlaczego. Ja nie będę odstawiał nogi, bo nigdy tego nie robię, zawsze gram o wygraną. Cieszę się na to wydarzenie, fajnie, że będę kibice. Mogą też przyjść rodziny z dziećmi, nie tylko fani. Może będzie brzydka pogoda, to mogą wejść do Spodka, będzie fajna zabawa. Nie było rok temu, ale myślę, że teraz będę i cieszę się na ten dzień – dodał piłkarz Górnika.




Poza Górnikiem w wydarzeniu wezmą udział: GKS Katowice, słowacki Spartak Trnawa, czeski Banik Ostrawa, JKS Jarosław, Wisłokę Dębica, ROW Rybnik. Zobaczymy również Drużynę Gwiazd bukmachera Superbet.

Bilety na wydarzenie są już dostępne. Możecie je kupić tutaj: spodeksupercup.pl.

Hansi Flick wprowadził surowe zasady w FC Barcelonie. Pedri porównał je z metodami Xaviego

Pedri ujawnił, jakie zasady wprowadził Hansi Flick do szatni FC Barcelony. Niemiec surowo karze zawodników za spóźnienia na treningi. Porównano go z metodami Xaviego.




Hansi Flick znakomicie wprowadził się do FC Barcelony. Niemiecki szkoleniowiec notuje kapitalne wyniki i, jak na razie, jego Blaugrana przegrała tylko dwa mecze na szesnaście rozegranych.

Nie ma spóźniania

Jak się okazuje, poza dobrymi wynikami, Flick wprowadził do Barcelony także swoje zasady. Jak zdradził Pedri, trener nie akceptuje spóźnialstwa. Jak relacjonuje pomocnik – jeśli nie przyjdziesz na trening o ustalonej porze – nie grasz.

– Jeśli spóźnisz się u Hansiego Flicka, to po prostu nie grasz w następnym meczu. Zawsze przychodzę 10 minut wcześniej, aby przestrzegać punktualności. Raz już była taka sytuacja z Kounde, gdzie nie zagrał w meczu z Alaves, ponieważ spóźnił się – wyjawił Pedri.

W rozmowie z „Cuatro” Pedri porównał metody Flicka z metodami Xaviego. Z jego relacji wynika, że Hiszpan też miał swój sposób na kontrolowanie spóźnień. Były to kary finansowe.




– U Xaviego była kara finansowa. Za pierwsze spóźnienie się było 5 tysięcy euro, za następne 10 tysięcy i za jego kadencji raz zaspałem. Było to po meczu Ligi Mistrzów. Wróciliśmy o 4 nad ranem i mój budzik nie zadzwonił – opowiadał.

– Gdy wstałem, miałem dużo połączeń od Ferrana Torresa i Carlosa Navala. To była sesja regeneracyjna, która zaczęła się o 12:00 i ostatecznie spóźniłem się pięć minut. Oczywiście, zapłaciłem karę – podsumował.

FC Barcelona ma obecnie aż dziewięć punktów przewagi, nad drugim w tabeli La Ligi, Realem Madryt. Na cztery dotychczasowe mecze w Lidze Mistrzów Blaugrana wygrała trzy. Przegrała tylko z AS Monaco w pierwszej kolejce.

Tak wyglądał Pau Cubarsi po meczu z Crveną Zvezdą. Hiszpanowi założono dziesięć szwów

Pau Cubarsi opuścił murawę podczas meczu z Crveną Zvezdą w Lidze Mistrzów (5-2) w 67. minucie. Stoper Barcelony doznał rozcięcia policzka. Jak się okazało, Hiszpanowi trzeba było założyć dziesięć szwów i nie wiadomo, czy będzie mógł zagrać w kolejnym spotkaniu.




W obliczu plagi kontuzji w FC Barcelonie, Hansi Flick od początku swojej pracy w Blaugranie stawia na duet stoperów w postaci Pau Cubarsi i Inigo Martinez. Obaj doskonale się uzupełniają i zachwycają swoją grą. Kibice nie rozpaczają tym samym po Ronaldzie Araujo i Andreasie Christensenie.

Dziesięć szwów

Flick najprawdopodobniej będzie musiał jednak dokonać zmiany w swoim podstawowym duecie. Nie wiadomo, czy Pau Cubarsi będzie w stanie zagrać przeciwko Realowi Sociedad. Wszystko przez starcie z rywalem podczas ostatniego spotkania z Crveną Zvezdą (5-2) w Lidze Mistrzów.




Po jednym z pojedynków Hiszpan padł na murawę i nie podnosił się przez kilka minut. Szybko udzielono mu pomocy medycznej, a w miejsce 17-latka wszedł Sergio Dominguez. Jak się okazało, Cubarsiemu trzeba było założyć dziesięć szwów przez rozcięcie policzka.

To, czy Cubarsi będzie dostępny na niedzielny mecz, okaże się w najbliższych godzinach. Według hiszpańskich mediów, Hansi Flick nie chciałby jednak ryzykować rozejścia się szwów i ponownego otwarcia rany.

„Zacząłem krzyczeć w centrum handlowym”. Niesamowita reakcja Oyedele

Maximilian Oyedele podzielił się z mediami okolicznościami, w jakich dowiedział się o powołaniu do reprezentacji Polski. Zdradził, jak zareagował na odzew ze strony Michała Probierza.




20-latek podpisał w tym sezonie trzyletni kontrakt z Legią Warszawa. Choć rozegrał w niej dopiero sześć meczów, to wszedł przebojem do pierwszej drużyny. Zdążył już zagrać na poziomie Ligi Konferencji, a nawet zadebiutował w reprezentacji Polski. Na listopadowe zgrupowanie jednak nie pojedzie, bo nabawił się drobnej kontuzji.

„Zacząłem krzyczeć”

Oyedele niebawem przejdzie zabieg, po którym czeka go kilka tygodni rekonwalescencji. Mając trochę wolnego czasu, pomocnik udzielił wywiadu portalowi „Sport Bible”. Opisał w nim swoje wrażenia z pobytu w Legii.

– Pamiętam, jak patrzyłem na kibiców i myślałem: „O mój Boże! Nie mogę się doczekać, żeby zagrać przed tymi ludźmi”. To wszystko, o czym myślałem. Wybuchały race, kibice byli tak głośni. Szczerze mówiąc, to nigdy czegoś takiego nie widziałem. Kibice tutaj są niesamowici – stwierdził Oyedele.

20-latek zdradził także, w jakich okolicznościach dowiedział się o powołaniu do reprezentacji Polski. Jak się okazało, był wtedy w centrum handlowym. Po zobaczeniu listy na Instagramie, nie zamierzał kryć swojej radości.




– Byłem w centrum handlowym i kupowałem coś nieistotnego. Otworzyłem Instagrama i pierwsze, co mi się wyświetliło, to lista reprezentacji Polski. Zobaczyłem swoje nazwisko i zacząłem krzyczeć. Wszyscy musieli się zastanawiać: „Dlaczego ten facet krzyczy?”. Zacząłem dzwonić do wszystkich, ale nikt nie odbierał. Ani moi rodzice, ani mój agent nie odebrali. A potem zadzwoniłem do znajomych. Kobbiego i Hannibala [Mainoo i Mejbriego – przyp. red.]. Obaj powiedzieli: „Nie ma mowy!” – wyznał.

Feio o napiętym terminarzu. „Nie dopuszczamy do siebie takich myśli”

Legia Warszawa w czwartek zmierzy się z Dynamem Mińsk w swoim trzecim meczu fazy grupowej Ligi Konferencji UEFA. Trener „Wojskowych” w rozmowie z Polsatem Sport zapewnił, że mimo intensywnego kalendarza jego zespół pozostaje w pełnej gotowości.

Feio przed meczem z Dynamem Mińsk

Legia Warszawa w imponującym stylu rozpoczęła tegoroczne rozgrywki w Lidze Konferencji UEFA. W pierwszym meczu pokonała Real Betis 1:0, a następnie wygrała 3:0 na wyjeździe z TSC Backa Topola.

Dynamo Mińsk znajduje się w zdecydowanie gorszej sytuacji. Białorusini przegrali oba dotychczasowe spotkania grupowe i pozostają bez punktów. Choć na arenie krajowej są znani z solidnej defensywy, co potwierdzają liczne czyste konta w lidze, w europejskich pucharach nie udało im się przełożyć tego na zwycięstwa. Goncalo Feio podkreślił jednak, że jego drużyna nie zamierza lekceważyć przeciwnika.

– To jest rywal dobrze zorganizowany. W lidze zanotowali aż 17 czystych kont, co dużo mówi o ich grze obronnej. W europejskich pucharach co prawda przegrali oba spotkania, ale za każdym razem były to bliskie wyniki – powiedział w rozmowie z Pawłem Ślęzakiem z Polsatu Sport.

– To jest rywal dobrze zorganizowany. W lidze zanotowali aż 17 czystych kont, co dużo mówi o ich grze obronnej. W europejskich pucharach co prawda przegrali oba spotkania, ale za każdym razem były to bliskie wyniki – dodał Portugalczyk.

W obliczu napiętego terminarza mecze Legii odbywają się co trzy dni. To z kolei stanowi spore obciążenie dla zawodników. Paweł Ślęzak z Polsatu Sport zapytał trenera Feio o wpływ intensywności spotkań na kondycję jego drużyny. Portugalczyk zdecydowanie wykluczył możliwość wpływu zmęczenia na grę.

– Analizujemy parametry, natomiast nie ma mowy o zmęczeniu, nie dopuszczamy do siebie takich myśli. Przed nami dwa mecze, po których zakończymy maraton spotkań i będzie nieco oddechu podczas przerwy reprezentacyjnej. Mamy wszelkie narzędzia do regeneracji i profesjonalny sztab, więc nie chcemy wymówek – podsumował Feio.

Źródło: Polsat Sport

Podolski właścicielem Górnika? „Jestem otwarty na różne możliwości”

Lukas Podolski udzielił wywiadu portalowi goal.pl. Według byłego reprezentanta Niemiec istnieje możliwość, że zostanie on właścicielem Górnika Zabrze.

Kibic, piłkarz… a potem właściciel?

Lukas Podolski już wiele lat temu opowiadał w mediach, że jego marzeniem jest gra dla Górnika Zabrze. Były reprezentant Niemiec spełnił swoją obietnicę i od kilku sezonów reprezentuje barwy klubu ze Śląska.

Teraz wiele mówi się o tym, że może dojść do zmian właścicielskich w Górniku. Naturalną koleją rzeczy jest to, że pojawiły się spekulacje na temat potencjalnych udziałów Podolskiego w klub.

W rozmowie z portalem goal.pl, Podolski nie wykluczył takiej możliwości. Według byłego reprezentanta Niemiec wszystko może się wydarzyć.

– Tak daleko jeszcze nie myślałem. Zawsze jest opcja, nie mówię „nie”. Może jak skończę latem grać piłkę i się jakiś temat pojawi albo zacznę się nudzić w domu i nie będę miał nic do zrobienia to, czemu nie. Zawsze jestem otwarty na różne możliwości. Myślę, że przez te cztery lata, które tu jestem, to już jestem takim pół inwestorem. Dużo rzeczy były i są załatwione. Nie robię tego dla marketingu, ale z serca. Dla regionu, klubu, ludzi, kibiców – chcę pomóc – powiedział „Poldi”.

– Trzeba mieć przygotowany plan B, jak tego inwestora nie będzie. Na koniec, jeśli ktoś mnie zapyta albo zdecyduję, że chcę w to wchodzić, żeby pomóc klubowi, bo jest w trudnej sytuacji, to jestem do dyspozycji – dodał.

Umowa Podolskiego z Górnikiem Zabrze wygasa wraz z końcem bieżącego sezonu. 39-latek strzelił w tym sezonie dwie bramki w trzynastu meczach.

Źródło: goal.pl

Legia idzie na wojnę z Komisją Ligi. Klub wskazał dowody na niewinność Goncalo Feio [WIDEO]

Legia Warszawa odwołała się od żółtych kartek Goncalo Feio i Bartosza Kapustki. Komisja Ligi nie zgodziła się jednak z zażaleniami klubu i odrzucili wniosek. „Wojskowi” opublikowali w tym temacie oświadczenie.




Legia Warszawa wygrała hitowe starcie z Widzewem Łódź (2-1). Przypłacili je jednak żółtymi kartkami dla trenera, Goncalo Feio i kluczowego piłkarza – Bartosza Kapustki. Portugalczyk będzie musiał tym samym opuścić swoją drużynę w najbliższym meczu z Lechem Poznań.

Niesprawiedliwa decyzja?

„Wojskowi” zdążyli się już odwołać od wspomnianych kar, jednak Komisja Ligi okazała się nieubłagana. Kartki zostały zatem podtrzymane, ale Legia nie chce tak zostawić tej sprawy. Opublikowali specjalne oświadczenie, do którego dołączono nagranie, sugerujące, że Feio został ukarany niesłusznie.




– Legia Warszawa nie zgadza się z dzisiejszym werdyktem Komisji Ligi, dotyczącym podtrzymania żółtych kartek dla trenera Goncalo Feio i Bartosza Kapustki, którymi zostali ukarani podczas meczu z Widzewem Łódź – napisano na Twitterze.

– Klub przedstawił Komisji Ligi jednoznaczne materiały świadczące o tym, że obie żółte kartki zostały pokazane niesłusznie. Uważamy, że podjęta decyzja jest niesprawiedliwa z perspektywy klubu, szkoleniowca oraz zawodnika, szczególnie w kontekście jednoczesnego anulowania kary dla piłkarza Lecha Poznań Michała Gurgula – dodano.

Superpuchar Polski w… Miami?! Pojawiły się kulisy szalonego pomysłu PZPN

Nadal nie rozegrano Superpucharu Polski. Wisła Kraków i Jagiellonia Białystok nadal czekają na wyznaczenie nowego terminu. Portal meczyki.pl podaje natomiast nowe informacje odnośnie pomysłu, zorganizowania spotkania w… Miami.




W środę, dość niespodziewanie, Roman Kołtoń poinformował, że był pomysł zorganizowania Superpucharu Polski w Stanach Zjednoczonych. Dziennikarz zaznaczył co prawda, że temat upadł, ale sama taka idea wywołała spore zamieszanie.

Nowa data

Do sprawy odniósł się także portal meczyki.pl. Redakcja zaznacza, że faktycznie temat nie jest już aktualny, a same jego negocjacje nie były szczególnie zaawansowane. Zabraknąć miało ponoć rozmów o kwestiach finansowych.




– Co dalej z Superpucharem? Tutaj znów wypada powołać się na Kołtonia. Na ten moment najbardziej aktualnym terminem pozostaje 7 grudnia 2024. Jednocześnie jest to data problematyczna – czytamy.

– Według aktualnego harmonogramu Wisła Kraków ma wtedy zmierzyć się z Polonią Warszawa, zaś Jagiellonia 8 grudnia powinna zagrać z Puszczą Niepołomice. Oba spotkania należałoby więc przełożyć – napisały „Meczyki”.

Michał Probierz obrażony na Matty’ego Casha? „To jest wymysł”

Michał Probierz po raz kolejny został zapytany o sytuację Matty’ego Casha w reprezentacji Polski. Selekcjoner nie odpowiedział wprost na zadawane mu pytania. Próbował jednak zdementować plotki, jakoby między nim a piłkarzem Aston VIlli była zła krew.

We wtorek ogłoszono powołania na listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski. Wśród powołanych ponownie zabrakło Matty’ego Casha. W ostatnich dniach 27-latek nabawił się kolejnego urazu. To mogło być głównym powodem, by go nie powoływać. Choć jak dobrze wiemy, Probierz nie powoływał Casha nawet wtedy, gdy ten był zdrowy.

Po raz ostatni Matty Cash pojawił się na zgrupowaniu reprezentacji Polski w marcu tego roku. Rozegrał wówczas 11 minut w meczu przeciwko Estonii, po czym musiał opuścić boisko z powodu – a jakże – kontuzji. Od tamtej pory jest notorycznie pomijany przez Probierza.




Od dłuższego czasu kibice i dziennikarze zastanawiają się – dlaczego Michał Probierz nie powołuje Matty’ego Casha? W naszej piłkarskiej społeczności pojawiła się teoria, jakoby selekcjoner był pokłócony z Cashem. Według insynuacji powodem nie najlepszych relacji między panami miał być fakt nieznajomości języka polskiego u Matty’ego Casha, co ma nie podobać się Probierzowi.

Co jakiś czas Michał Probierz jest wypytywany przez dziennikarzy o sytuację Matty’ego Casha. Selekcjoner zawsze próbuje wymigać się od bezpośredniej odpowiedzi. Tym razem Probierza przepytał Tomasz Włodarczyk z „Meczyków”. Probierz został zapytany między innymi o to, czy między nim a Cashem faktycznie jest zła krew, czy jest to tylko i wyłącznie wymysł.




– To jest wymysł. Trzeba pamiętać, że każdy trener i selekcjoner ma prawo do swoich wyborów. I zawsze tak będzie, że ktoś będzie niezadowolony – skomentował Michał Probierz.

– Bardzo dużo (osób – przyp. red.) zarzuca nam, że go nie powołujemy. Po pierwsze, ostatnie powołania, które były wysłane, były przed meczem, który w ogóle zagrał. Po drugie, teraz też wypadł. I tak krytyka jest trochę tak czasami… Warto spojrzeć na to trochę głębiej, jak to wygląda – dodał.

– Z Mattym jest sztab w kontakcie. Tutaj akurat nie widzę żadnych problemów. Bo też nie da się, żebym ja z 60 zawodnikami ciągle rozmawiał. Dlatego mamy podzielone role – podsumował selekcjoner.

Kluczowa wiadomość przed hitem Lech-Legia! Kibice z Poznania będą zadowoleni

Komisja Ligi ogłosiła kluczową decyzję przed hitowym meczem Lecha Poznań z Legią Warszawa. Podjęto decyzję o anulowaniu zawieszenia dla Michała Gurgula. Tym samym zawodnik będzie mógł wystąpić w nadchodzącym klasyku, który odbędzie się już w niedzielę. Komisja odpowiedziała także na wniosek Legii Warszawa.




W miniony weekend Lech Poznań zaliczył ogromną wpadkę w Ekstraklasie. Kolejorz poległ w starciu z Puszczą Niepołomice 0:2. Wpływ na końcowy wynik z pewnością miała czerwona kartka dla Michała Gurgula. 18-latek wyleciał z boiska już w 23. minucie gry.

Czerwona kartka dla Gurgula od samego początku budziła wiele kontrowersji. Wielu kibiców twierdziło, że decyzja, którą podjął sędzia Paweł Raczkowski, była błędna i wypaczyła wynik rywalizacji. Więcej o tej sytuacji pisaliśmy TUTAJ. Po zakończeniu rywalizacji władze Lecha postanowiły złożyć protest w sprawie niesłusznego wykluczenia Gurgula.

Komisja Ligi pozytywnie rozpatrzyła wniosek Lecha Poznań. Jak czytamy w oświadczeniu, Komisja Ligi podjęła decyzję w oparciu o opinię Kolegium Sędziów PZPN, które stwierdziło błąd sędziego Raczkowskiego. Tym samym zawieszenie Michała Gurgula zostało anulowane. Zatem będzie on mógł wystąpić w niedzielnym meczu przeciwko Legii.




Po ostatniej kolejce protest złożyła także Legia Warszawa w sprawie żółtych kartek dla Goncalo Feio i Bartosza Kapustki. Oba wnioski zostały oddalone. Tym samym w nadchodzącym hicie Ekstraklasy Legia będzie musiała radzić sobie bez swojego trenera.

źródło: Ekstraklasa

Dostał powołanie i… doznał kontuzji. Pech reprezentanta Polski

Kacper Kozłowski nie zagra w listopadowych meczach reprezentacji Polski z powodu kontuzji łydki. Informację o absencji zawodnika przekazał Tomasz Włodarczyk z portalu Meczyki.pl. Trener Michał Probierz rozważa w jego miejsce powołanie Michaela Ameyawa z Rakowa Częstochowa.

Zgrupowanie bez Kozłowskiego

Kacper Kozłowski przez ostatnie miesiące miał utrudnioną drogę do gry w kadrze. Przeszkodami były problemy zdrowotne, brak regularnych występów oraz niższa forma w porównaniu do konkurentów.

Od czasu transferu do tureckiego Gaziantepu Kozłowski zaczął jednak regularnie grać i imponować swoją postawą na boisku, co ponownie przyciągnęło uwagę selekcjonera Michała Probierza.

Probierz już wcześniej planował przywrócić Kozłowskiego do kadry w październiku, lecz pomocnik nie pojawił się wtedy na zgrupowaniu z powodu kontuzji odniesionej tuż przed jego rozpoczęciem.

Mimo tego, selekcjoner zdecydował się umieścić Kozłowskiego na liście powołanych także na listopadowe mecze Ligi Narodów. Niestety, uraz łydki ponownie wykluczył zawodnika Gaziantepu z gry.

Według doniesień Tomasza Włodarczyka sztab reprezentacji rozważa możliwość powołania Michaela Ameyawa z Rakowa Częstochowa na miejsce kontuzjowanego Kozłowskiego.

Decyzja zostanie podjęta w najbliższych dniach, po konsultacjach dotyczących stanu zdrowia Ameyawa, który także boryka się z drobnym urazem. Sztab polskiej kadry pozostaje w kontakcie z przedstawicielami „Medalików”.

Kozłowski od swojego transferu do Gaziantepu rozegrał dziewięć meczów, w których zanotował jedno trafienie i trzy asysty.

Źródło: Meczyki.pl

Pogba pojawił się u Speeda. Francuz zaczął… szczekać na streamera w trakcie transmisji [WIDEO]

Podczas transmisji na żywo na kanale popularnego streamera „IShowSpeed” doszło do niecodziennego incydentu z udziałem Paula Pogby. Francuski piłkarz podczas wspólnej gry w EA Sports FC 25 strzelił bramkę, po czym zaczął szczekać.

Pogba na streamie u Speeda

Streamer IShowSpeed regularnie zaprasza na swoje streamy znane osoby. Tym razem na jego live pojawił się Paul Pogba. Podczas transmisji obaj grali w EA Sports FC 25.

W pewnym momencie Pogba zdobył bramkę i aby uczcić swoje trafienie, zaczął niespodziewanie szczekać w stronę IShowSpeeda. Po „szczekającej” celebracji Pogba nawiązał do cieszynki ulubionego piłkarza siedzącego obok streamera. Zawodnik wykonał charakterystyczną cieszynkę Cristiano Ronaldo, co dodatkowo pobudziło Speeda.

Streamer odpowiedział w równie niekonwencjonalny sposób. 19-letni streamer, znany ze swojego pełnego energii i ekspresyjnego stylu, chwycił Pogbę i zaczął szczekać na niego. Wszystko uwieczniły kamery, a nagranie stało się viralem.

Źródło: iShowSpeedHQ (X)

Co za klasa Rubena Amorima! Nowy trener United z pokorą o Guardioli. „Jest lepszy”

Sporting Lizbona dokonał we wtorek ogromnej sensacji. Portugalczycy niespodziewanie rozbili na własnym stadionie Manchester City aż 4-1. Po meczu Ruben Amorim pokazał klasę, względem Pepa Guardioli.




Amorim już w przyszłym tygodniu rozpocznie nowy rozdział swojej kariery. Portugalczyk dogadał się z Manchesterem United, gdzie ma zastąpić Erika ten Haga. Na pożegnanie ze Sportingiem rozbił w Lidze Mistrzów Manchester City (4-1).

„Jest lepszy ode mnie”

Obecnie Amorim znalazł się na językach mediów i kibiców. Mimo to stara się nie popadać w samozachwyt i tonuje nastroje. Podkreśla, że praca w Manchesterze będzie czasochłonna.




– To nie oznacza niczego szczególnego. Nie możemy przenosić jednej rzeczywistości do drugiej. Manchester United nie będzie grał jak Sporting, będziemy musieli się dostosować – zaznacza.

– Wynik wprowadza w błąd, mieliśmy dzisiaj dużo szczęścia. Uczucia, jakie towarzyszyły moim zawodnikom, sposób, w jaki świętowali z kibicami, to wszystko było wyjątkowe. Premier League to inny świat – podkreślił.

– W tej chwili jest o wiele lepszy ode mnie. Wierzę jednak w to, że uda się nam poprawić wszystko w nowym klubie – powiedział pod adresem Pepa Guardioli.

Łukasz Skorupski chwalony, mimo porażki Bolognii z Monaco! Wielki mecz Polaka

Bologna przegrała kolejny mecz w tegorocznej edycji Ligi Mistrzów. Niezmiennie jednak, świetne oceny za swój występ zebrał Łukasz Skorupski. Włoskie media są zachwycone Polakiem.




We wtorkowy wieczór w Lidze Mistrzów wydarzyło się bardzo wiele. Gdy Milan ogrywał Real, a Sporting sprawiał niespodziankę pokonując Manchester City, Bologna przegrała kolejny mecz w rozgrywkach. Tym razem lepsze okazało się AS Monaco (0-1).

Tytan

Pełne 90 minut w barwach włoskiej drużyny spędził oczywiście Łukasz Skorpuski. Reprezentant Polski, mimo wpuszczenia jednej bramki, zanotował kapitalny występ. Już w pierwszej połowie popisał się kilkoma niebywałymi interwencjami. Zatrzymał między innymi w sytuacji „sam na sam” Breela Embolo, a także Aleksandra Gołowina, który uderzał z rzutu wolnego.




Cały mecz „Skorup” bronił świetnie, ale jednak w końcu skapitulował. W 87. minucie Thilo Kehrer wykorzystał zamieszanie podczas rzutu rożnego i skierował piłkę do siatki. Winy Polaka jednak na próżno szukać w tej sytuacji.

– Ratował swój zespół przez cały mecz, aż w końcu w jego polu karnym pojawił się Kehrer. Zagrał wielki mecz – podkreśla „La Gazzetta dello Sport”.

Po drugiej stronie barykady pojawił się z kolei Radosław Majecki. On jednak miał dużo mniej pracy od swojego rodaka. Popisał się natomiast jedną instynktowną interwencją, za co również został pochwalony.

– Instynktowna obrona przy strzale Beukema i bramka nieuznana przez Castro, którego chwilę wcześniej powstrzymał. Reszta interwencji z należytą i bezpieczną uwagą – podsumowano.

Michał Probierz ujawnia problem reprezentacji Polski. „W Polsce nie mamy gdzie trenować”

Na łamach „TVP Sport” Michał Probierz szerzej opowiedział o problemie, z jakim musi zmagać się reprezentacja Polski. Selekcjoner stwierdził, że pracę sztabowi i piłkarzom bardzo ułatwiłoby centrum treningowe, którego w naszym kraju póki co nie ma.

Temat budowy centrum treningowego dla piłkarskiej reprezentacji Polski przewija się od kilku lat. Póki co jest to jednak jedynie mrzonka. Przeszkodą w budowie takiego ośrodka są przede wszystkim finanse. W związku z brakiem własnych boisk polska drużyna narodowa musi korzystać z obiektów innych podmiotów. Ostatnio reprezentacja często pojawiała się w centrum treningowym Legii Warszawa.

Listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski będzie wyglądało nieco inaczej niż do tej pory. A to dlatego, że Biało-Czerwoni rozpoczną przygotowania nie w Polsce, a w Portugalii. Tam odbędą kilka treningów, a następnie rozegrają mecz z reprezentacją Portugalii. Dopiero po nim Polacy wrócą do kraju.

Nieco szerzej o braku centrum treningowego reprezentacji Polski na łamach „TVP Sport” opowiedział Michał Probierz. Selekcjoner liczy, że plany Cezarego Kuleszy się ziszczą i w naszym kraju powstanie odpowiedni ośrodek.




Na dziś sytuacja jest taka, że w Polsce nie mamy gdzie trenować. Podczas ostatnich zgrupowań dojeżdżaliśmy prawie godzinę do ośrodka treningowego Legii. W tych warunkach pogodowych byłoby to bardzo uciążliwe i mogłoby skutkować przeziębieniamiskomentował Michał Probierz.

Szkoda, że przez tyle lat w naszym kraju nie dało się zbudować centrum treningowego dla reprezentacji. Mam nadzieję, że plan Cezarego Kuleszy wejdzie w życie. Budowa centrum treningowego to kluczowa sprawa w kwestii rozwoju nie tylko pierwszej reprezentacji, ale też drużyn młodzieżowychzauważył selekcjoner.





źródło: sport.tvp.pl


TROLLNEWSY I MEMY