Z Holandii spłynęły do Polski kiepskie informacje w kontekście bloku obronnego naszej kadry. SC Heerenveen poinformowało o poważnej kontuzji Pawła Bochniewicza.
Problemy Probierza
Reprezentacja Polski po minionym zgrupowaniu spadła do niższej dywizji Ligi Narodów.
W marcu Biało-Czerwoni rozpoczną nowy rozdział, czyli rywalizację o udział w mundialu. Co prawda do powołań zostało jeszcze wiele czasu, ale wiemy już, że selekcjoner raczej nie uwzględni w swojej liście Pawła Bochniewicza.
Wiele wskazuje na to, że Polak nie będzie do dyspozycji Probierza z uwagi na kontuzję z minionego meczu przeciwko RKC Waalwijk.
– Paweł Bochniewicz doznał poważnej kontuzji kolana podczas ostatniego ligowego spotkania. Dokładne badania wyjaśnią, jak poważna jest kontuzja, ale pewne jest, że 28-letni obrońca nie będzie mógł grać przez kilka miesięcy – czytamy w klubowym komunikacie.
ℹ Pawel Bochniewicz heeft tijdens het duel met RKC Waalwijk een zware knieblessure opgelopen. De ernst van de kwetsuur zal tijdens verder onderzoek duidelijk moeten worden, maar zeker is dat de 28-jarige verdediger meerdere maanden niet in actie kan komen.
Jose Mourinho odpowiedział na słowa Pepa Guardioli. Portugalczyk skomentował jego sytuację, a przy okazji wbił mu szpilkę, przypominając o zarzutach wobec Manchesteru City.
Gest Guardioli w stronę kibiców Liverpoolu
W niedzielnym meczu Manchester City przegrał z Liverpoolem 0:2. Przedłużył tym samym serię bez zwycięstwa. W odpowiedzi na zaczepne piosenki fanów Liverpoolu Pep Guardiola pokazał kibicom gospodarzy sześć palców, które miały symbolizować liczbę tytułów Premier League.
Gest ten przywołał wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy Mourinho, prowadząc Manchester United, pokazywał trzy palce, przypominając o swoich trofeach. Historia ta skończyła się jednak jego zwolnieniem.
– Mam nadzieję, że w moim przypadku będzie inaczej. On wygrał trzy tytuły, ja sześć, ale jesteśmy w tej samej sytuacji. My jednak trzymamy się razem. Nasi kibice wiedzą, że jesteśmy dużo lepsi niż to, o czym śpiewali fani Liverpoolu – powiedział po meczu Pep Guardiola.
Na te słowa odpowiedział Mourinho. Portugalczyk wykorzystał sytuację, aby wbić szpilkę Hiszpanowi i zaczepić go w kontekście zarzutów wobec Manchesteru City.
– Guardiola mnie zaczepił i powiedział, że zdobył sześć tytułów, a ja tylko trzy. Ale ja wygrałem je czysto i fair. Gdybym przegrał, pogratulowałbym przeciwnikowi, bo był lepszy ode mnie. Nie chciałbym wygrywać i jednocześnie radzić sobie ze 150 zarzutami – wypalił.
Mourinho wyraźnie nawiązał do 115 zarzutów dotyczących naruszenia zasad finansowego fair play przez Manchester City. Postępowanie w tej sprawie toczy się od września i może zakończyć się już w lutym lub marcu przyszłego roku. Klubowi grozi nawet spadek z Premier League.
Komentarz Mariusza Stępińskiego do zeszłotygodniowego zachowania kibiców Omonii Nikozja odbił się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale i na Cyprze. Do wypowiedzi polskiego piłkarza odniósł się rzecznik prasowy Omonii.
Przez ostatni tydzień polskie media żyły tematem transparentu wywieszonego przez kibiców Omonii Nikozja przed meczem przeciwko Legii Warszawa w Lidze Konferencji. Widniał na nim kontrowersyjny zapis: „Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”. Polacy szybko to wychwycili i rozpętała się niemała burza.
Działania kibiców swojego klubu skomentował Mariusz Stępiński. Piłkarz Omonii otwarcie skrytykował pomysł wywieszenia tak skandalicznego transparentu. – Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu, mając dwóch Polaków w zespole. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. To nie jest coś normalnego – skomentował Stępiński.
Krytyczny komentarz Stępińskiego mocno nie spodobał się kibicom Omonii. Na jednym z fanowskich portali ukazał się komunikat sympatyków tego klubu. Część oświadczenia brzmiała następująco: „Panie Stępiński proszę nie uczyć kibiców Omonii historii. Gra i rywalizuje pan w drużynie, która reprezentuje pewne ideały i wartości. Bez względu na pochodzenie i wyznanie należy się panu szacunek”.
Do komentarza Stępińskiego odniósł się także rzecznik prasowy Omonii. W oświadczeniu klubu rzecznik stwierdził, że kilka wypowiedzi Stępińskiego w udzielonym przez niego wywiadzie było niefortunnych. Przekazał także, że klub nie wiedział o tym, że taki transparent zostanie w ogóle wywieszony.
– Jeśli chodzi o transparent, złożyliśmy oświadczenie, w którym podkreśliliśmy, że nie wiedzieliśmy, że będzie on wywieszony. Na spotkaniu z UEFA, w dniu meczu, został zaprezentowany inny baner, który uzyskał odpowiednią zgodę Federacji Europejskiej – przekazał rzecznik prasowy Omonii.
– Jeśli chodzi o wypowiedzi Stepińskiego. Uznajemy jego prawo do wyrażania swoich poglądów, zwłaszcza w kwestii, która dotyczy jego kraju, mimo że nie otrzymał on niezbędnej zgody klubu na udzielenie wywiadu. Z przykrością zauważamy jednak, że kilka jego wypowiedzi w całym wywiadzie, nie tylko w tej kontrowersyjnej kwestii, było niefortunnych. Nie chcemy publicznie wchodzić w szczegóły dotyczące tego, gdzie się zgadzamy, a gdzie nie. Jest to kwestia, którą zajmiemy się wewnętrznie – skomentował rzecznik cypryjskiego klubu.
Jakub Kiwior ma za sobą pełne 90 minut w barwach Arsenalu. I to nie byle jakie. Polak zanotował świetny występ przeciwko Manchesterowi United. Angielskie media nie szczędzą pochwał pod jego adresem.
W bieżącym sezonie Kiwior jest głównie rezerwowym Arsenalu. Polak musi liczyć na kontuzje podstawowych obrońców „Kanonierów”. Taka sytuacja otworzyła się przed kadrowiczem minionej środy. Mikel Arteta postawił na 24-latka w meczu z Manchesterem United za niedysponowanego Gabriela.
Kapitalny występ
Nastawienie kibiców Arsenalu, gdy zobaczyli Kiwiora w pierwszym składzie było zgodne. W większości bali się, czy stoper poradzi sobie w starciu z „Czerwonymi Diabłami”. Obawy okazały się jednak niesłuszne, bo Polak zaliczył bardzo dobry występ.
„Kiwior. Będziemy pamiętać o tym występie!”, „Udowodnił, że może odegrać swoją rolę w tym sezonie” – piszą kibice.
– Jakub Kiwior zasługuje na wyjątkową uwagę. Było sporo obaw co do jego obecności w składzie, ale nie miał żadnego fałszywego ruchu od pierwszej do ostatniej minuty. Topowy występ – chwalił Kiwiora nawet Patrick Timmons, jeden z najbardziej znanych kibiców Arsenalu.
Również angielskie media nie kryją zachwytów. Choćby „Football London” uznało Kiwiora za drugiego najlepszego piłkarza na boisku. Polak otrzymał od redakcji „ósemkę”, a wyżej oceniono tylko Williama Salibę.
– Czy Arsenalowi brakowało Gabriela? Tak. Czy wróci do składu, jak będzie gotowy? Tak. Ale rozpacz wynikająca z Kiwiora w składzie była przesadzona. Polak nie popełnił żadnego błędu – podsumowano.
– Nie było Gabriela, nie było kłopotu. Co za występ Kiwiora, chyba jego najlepszy! Mówiłem już wcześniej: to jest półlewy stoper. Gdy gra na tej pozycji, widzimy jego najlepszą wersję – dodał dziennikarz, Ben Mattinson.
First Premier League start of the season against Manchester United. Jakub Kiwior, what a performance.
He stepped up massively and proved he can definitely play his part this season. pic.twitter.com/vEd9KmTYqn
Ostatnie słabsze wyniki drużyny oraz niepokojąca sytuacja reprezentacji Polski pod wodzą Michała Probierza wywołały spekulacje na temat możliwego powrotu Macieja Skorży do ojczyzny. Trener jednak rozwiał wszelkie wątpliwości, ponieważ jego celem jest kontynuacja pracy w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Maciej Skorża już niebawem stanie przed ogromnym wyzwaniem. Będzie nim uczestnictwo w Klubowych Mistrzostwach Świata. Od 2025 roku turniej ten zyska nową formułę. Będzie obejmować rywalizację 32 drużyn z całego świata.
Cztery z nich będą reprezentować Azję. Wśród nich znajdzie się właśnie Urawa Red Diamonds, która zapewniła sobie miejsce dzięki triumfowi w azjatyckiej Lidze Mistrzów w 2023 roku. Dla polskiego trenera to kolejna szansa na zmierzenie się z najlepszymi drużynami globu.
Obecny sezon nie należał do najłatwiejszych dla Urawy. Na kolejkę przed końcem rozgrywek drużyna zajmuje dopiero 12. miejsce w japońskiej J-League. To wywołało spekulacje dotyczące przyszłości Skorży.
Azjatyccy dziennikarze sugerowali, że Polak może zdecydować się na odejście z klubu. Skorża pozostanie jednak na stanowisku i deklaruje pełne zaangażowanie w rozwój zespołu. Priorytetem na nadchodzący sezon będzie nie tylko poprawa wyników w lidze, ale także jak najlepsza postawa w Klubowych Mistrzostwach Świata.
Dodatkowe plotki podsycił fakt, że reprezentacja Polski w ostatnich miesiącach nie spisywała się najlepiej. Wiele wskazuje jednak na to, że Michał Probierz zostanie szkoleniowcem kadry.
W ostatnich dniach przez media przewinęła się historia 12-letniego chłopca. Młody sportowiec sprzedawał na poznańskim jarmarku, organizowanego w ramach Betlejem Poznańskiego, ciastka, aby uzbierać na obóz piłkarski. Sprawa urosła do ogromnych rozmiarów, a dość niespodziewanie klub, do którego miał przynależeć chłopak… podważył jego intencje.
12-letni Kuba pojawił się w mediach kilka dni temu. Ustawił się w rejonie wejścia na jarmark bożonarodzeniowy na pl. Wolności jeszcze w listopadzie. Od początku deklarował, że sprzedaje ciastka, aby uzbierać pieniądze na wyjazd do Zakopanem na obóz piłkarski MKS-u Olimpia Koło, którego według „Głosu Wielkopolskiego” miał być zawodnikiem.
Oszustwo?
Więcej o samym chłopcu przeczytaliśmy na łamach „Głos Wielkopolski”. W rozmowie wyniknęło między innymi, że ustawił się w Poznaniu, bo sam kibicuje Lechowi. Historia nabrała na tyle dużego rozgłosu, że na jarmark zaczęli zjeżdżać się turyści specjalnie dla niego.
Mało tego, część osób chciała w całości pokryć koszty obozu dla 12-latka, a jeszcze inni deklarowali wsparcie jego dalszego piłkarskiego rozwoju. Nie zabrakło także reakcji Lecha Poznań. „Głos Wielkopolski” twierdził, że „Kolejorz” zamierza zaprosić chłopca z rodziną na pierwszy domowy mecz w 2025 roku.
Aż serce pęka, gdy widzę, że tak młody chłopak w środku zimy stara się zebrać pieniądze na swój wymarzony obóz piłkarski. Proszę, zostawcie polubienie i udostępnijcie ten post, aby dotarł jak najdalej. Wierzę, że mieszkańcy Poznania odwiedzą Jarmark i kupią od niego ciasteczka,… pic.twitter.com/xeKUzfk33S
Tym dziwniejsze musiało być oświadczenie MKS-u Olimpii Koło, która w środę wyparła się oficjalnie młodego piłkarza. Prezes klubu, Sebastian Kalinowski wprost zaznaczył, że Kuba nie jest zawodnikiem klubu. Podkreślono także, że trener go nie rozpoznaje i nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek widział go na swoich zajęciach. Co więcej, wyjazd na obóz do Zakopanem… nigdy miał się nie odbyć.
– Inspirują nas własne inicjatywy dzieci i kibicujemy takowym przedsięwzięciom, jednakże zaprzeczamy przynależności klubowej Kuby do naszego stowarzyszenia. W tym roku żadna z grup nie jedzie na obóz do Zakopanego co więcej, żaden trener nie rozpoznaje chłopca, który uczestniczyłby w zajęciach organizowanych przez MKS Olimpię Koło. Prosimy o wyrozumiałość i ustalenie personaliów dziecka, ponieważ takie działania mogą w przyszłości źle wpływać na wizerunek innych Klubów – czytamy na Facebookowym profilu klubu.
– Sprawy nijak się mają do rzeczywistości. Do administratora naszej strony zgłaszały się osoby prywatne, które w całości oferowały pokrycie kosztów obozu. Jesteśmy małym klubem, ale społeczeństwo jest bardzo wrażliwe i chętne do pomocy. Dlatego moja frustracja rośnie z każdym dniem ponieważ osoba podszywająca się w celu zarobkowania nie jest szczera! Pytam w jakim celu wymyślony scenariusz do opowieści ma służyć? Sam mogę przelać pieniążki dla chłopca spełniającego marzenia, którego jest wyjazd na obóz, ale zapytam po co te kłamstwa? – dodał prezes w komentarzu pod oświadczeniem.
Powtórka?
Co ciekawe, podobna sytuacja miała mieć miejsce rok temu. Wtedy na jarmarku chłopiec miał natomiast zbierać na buty do piłki. Publikowano nawet o nim posty w mediach społecznościowych.
Robert Lewandowski niespodziewanie spędził cały mecz przeciwko Mallorce na ławce rezerwowych. FC Barcelona wygrała 5:1, jednak brak Polaka w składzie wzbudził liczne spekulacje.
Teoria o braku nietykalnych w drużynie
Hiszpański dziennik La Vanguardia przedstawił interesującą interpretację decyzji Hansiego Flicka. Według wspomnianego źródła niemiecki menedżer chciał wysłać jasny sygnał, że w jego zespole nie ma zawodników ponad drużyną.
Plotki z otoczenia Barcelony sugerowały, że Lewandowski w ostatnich tygodniach bardziej skupiał się na swoich indywidualnych osiągnięciach niż na pracy zespołowej. Przykładem miał być gol stracony w meczu z Las Palmas, gdzie brak koncentracji Polaka dodał argumentów do tej tezy.
Zmiana w składzie na mecz z Mallorcą miała być symbolicznym ruchem. Miał on pokazać, że każdy zawodnik musi w pełni angażować się w dobro drużyny.
Hansi Flick jednak szybko uciął wszelkie spekulacje mediów. Po meczu Niemiec wyjaśnił, że decyzja o pozostawieniu Lewandowskiego na ławce była podyktowana chęcią zapewnienia mu odpoczynku.
Zwycięstwo nad Mallorcą pozwoliło Barcelonie utrzymać czteropunktową przewagę nad Realem Madryt w tabeli La Liga. Królewscy mają jednak dwa mecze rozegrane mniej.
Kibice Omonii Nikozja odpowiedzieli na ostatni wywiad Mariusza Stępińskiego. Cypryjczykom mocno nie spodobała się ostatnia wypowiedź polskiego zawodnika.
W ubiegły czwartek Legia Warszawa rywalizowała z Omonią Nikozja w rozgrywkach Ligi Konferencji. W polskich mediach zrobiło się szczególnie głośno na temat tego meczu ze względu na transparent wywieszony przez kibiców cypryjskiego klubu. Widniał na nim napis: „Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”.
Do zachowania swoich kibiców odniósł się w wywiadzie dla „Goal.pl” Mariusz Stępiński. Napastnik Omonii potępił to, do czego doszło. – Taki transparent nie powinien zostać wywieszony. Ludzie, którzy to zrobili, nie są – moim zdaniem – do końca świadomi historii, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu, mając dwóch Polaków w zespole. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. To nie jest coś normalnego – skomentował Stępiński.
Do słów Stępińskiego odnieśli się także kibice Omonii. Na portalu „omonoia24.com” pojawił się komentarz w tej sprawie. Cypryjczycy nie tylko skrytykowali słowa Stępińskiego, ale także zwrócili się do władz klubu w celu zajęcia się tą sprawą.
– Ujmiemy to tak dosadnie, jak to tylko możliwe. Panie Stępiński proszę nie uczyć kibiców Omonii historii. Gra i rywalizuje pan w drużynie, która reprezentuje pewne ideały i wartości. Bez względu na pochodzenie i wyznanie należy się panu szacunek. Podobnie jak wszystkim zagranicznym zawodnikom, którzy noszą koniczynkę na piersi. Zastanawiamy się, od kogo otrzymał pan pozwolenie na takie wypowiedzi. Wzywamy władze Omonii do zajęcia się tą sprawą – skomentowali kibice Omonii Nikozja.
Robert Lewandowski spędził cały mecz z Mallorcą (5-1), niespodziewanie na ławce rezerwowych. Dobrze zastąpił go natomiast Ferran Torres. Po spotkaniu hiszpańska prasa skomentowała odstawienie Polaka.
Hansi Flick zaskoczył składem na mecz z Mallorcą. Na ławce rezerwowych zasiadł bowiem Robert Lewandowski, który do tej pory grał niemal wszystko. Decyzja Niemca okazała się jednak trafiona, co potwierdza wysokie zwycięstwo 5-1.
„Przebiera się za Lewandowskiego”
Choć Barcelona wygrała, to hiszpańska prasa skupia się na posadzonym na ławce Lewandowskim. Podkreślono przede wszystkim, jak świetnie w roli lidera spisuje się Raphinha.
– Raphina przebiera się za Lewandowskiego i przywraca Barcelonie zwycięstwo – napisano w tytule artykułu na „Mundo Deportivo”.
– Z Polakiem na ławce rezerwowych Brazylijczyk strzelił dublet i ma obecnie 11 goli w La Liga, zaledwie cztery za [Lewandowskim – przyp. red.], a łącznie zdobył 16 bramek we wszystkich rozgrywkach – podkreślono.
– Bez specjalisty Lewandowskiego na boisku rzut karny wziął na siebie kapitan Raphinha. Strzelił perfekcyjnie, posyłając piłkę w lewą stronę bramkarza, który mimo wyciągnięcia się nie zdołał jej sięgnąć – dodano.
W styczniu bieżącego roku PZPN podpisał umowę sponsorską z Orlenem. Federacja mogła tym samym liczyć na ogromny zastrzyk finansowy. Szczegóły odnośnie kwot podał „Przegląd Sportowy Onet”.
Kiedy tylko pojawiła się informacja, że Spółka Skarbu Państwa zostanie oficjalnym sponsorem reprezentacji Polski, od razu wiedzieliśmy, że mówimy o wielkich pieniądzach. O szczegółach mogliśmy jednak tylko spekulować. Od początku pozostawały one tajemnicą.
Miliony na konto
PZPN podpisał z Orlenem kontrakt, obowiązujący do sierpnia 2026 roku. „Onet” dotarł do szczegółów, w kwestiach finansowych. W sumie w latach 2023-2025, związek dostał (lub dostanie) gwarantowaną kwotę 36,5 miliona złotych. Ponadto, jeśli reprezentacja Polski awansuje na kolejne mistrzostwa świata, PZPN ma otrzymać nawet 9,5 mln premii.
Jak czytamy, łącznie związek miał sobie zagwarantować przychody w wysokości prawie 134 mln złotych. Kwota ta jednak nie zawiera potencjalnych bonusów. Gdyby je doliczyć, suma wyniosła by nawet 170 mln.
We wtorek na kanale Tomasza Ćwiąkały w serwisie YouTube pojawił się wywiad z prezesem Cracovii, Mateuszem Dróżdżem. W rozmowie poruszono m.in. wątek rywalizacji Cracovii i Wisły. Do jednej z wypowiedzi Dróżdża ustosunkował się Jarosław Królewski, prezes Wisły Kraków.
W wywiadzie z Tomaszem Ćwiąkałą prezes Cracovii, Mateusz Dróżdż, poruszył temat rywalizacji z Wisłą Kraków. Stwierdził, że przez nieobecność Wisły w Ekstraklasie Cracovia zabiera kibiców, którzy mogliby być potencjalnie po drugiej stronie. Dodał, że Wisła w Ekstraklasie byłaby większym wyzwaniem dla Cracovii. Co ciekawe, Dróżdż podkreślił, że miejsce Wisły jest w Ekstraklasie. Prezes Cracovii zwrócił także uwagę na to, że Cracovia goni Wisłę w kwestii przychodów, frekwencji, sponsorów.
– W tym roku, jeśli chodzi o sponsorów czy frekwencję, nie oszukujmy się – zabieramy potencjalnych kibiców, którzy mogliby być po drugiej stronie. Jest drużyna w I Lidze (Wisła – przyp. red.) i jest drużyna w Ekstraklasie (Cracovia – przyp. red.). Jeśli chodzi o Wisłę, to na tym etapie budowie Cracovii ta Wisła w Ekstraklasie byłaby dla mnie o wiele większym wyzwaniem, co by rzutowalo na Cracovię – skomentował Mateusz Dróżdż.
– Miejsce Wisły jest w Ekstraklasie – stwierdził prezes Cracovii.
– Ja chcę doprowadzić do takiej sytuacji… I już to się dzieje w kwestii przychodów, sponsorów, frekwencji, że my tę Wisłę gonimy. I dogonimy w pewnym momencie – podsumował Dróżdż.
– Jeśli chodzi o sponsorów i frekwencję, nie oszukujmy się: zabieramy potencjalnych kibiców Wiśle (…). Chcę doprowadzić do sytuacji – i już to się dzieje – że dogonimy Wisłę w kwestii przychodów, sponsorów i frekwencji. – Chyba że awansuje do Ekstraklasy. – Będzie to… pic.twitter.com/SqrsdZcYUP
Do powyższych słów odniósł się Jarosław Królewski. Prezes Wisły Kraków wypunktował swojego rywala, odnosząc się do konkretnych danych. I tak według informacji posiadanych przez Królewskiego Wisła odnotowała większy wzrost przychodów w ciągu ostatniego roku niż Cracovia. Podobnie jeśli chodzi o wskaźnik wzrostu frekwencji rok do roku. Zdaniem Królewskiego Wisła ma przewagę nad Cracovią także w kwestii przychodów offline i online oraz w zakresie ekspozycji medialnej. Podsumował swój wywód słowami: „W skrócie. Cracovia rośnie, ale Wisła rośnie jeszcze bardziej.”
„Kilka faktów:
1. Wzrost przychodów w 1 lidze Wisły rok do roku za zeszły sezon jest zdecydowanie wyższy niż wzrost przychodów Cracovii w ESA
2. Wzrost średniej frekwencji w 1 lidze Wisły rok do roku za zeszły sezon jest zdecydowanie wyższy niż wzrost średniej frekwencji Cracovii w ESA
3. Wisła dominuje zarówno jeśli chodzi o przychody jak i wzrost przychodów z kanałów online i offline w sprzedaży. Nie tylko w wartościach bezwzględnych ale również w procentowym ujęciu.
4. Wisła dominuje w zakresie ekspozycji medialnej jako największy klub w Krakowie – również w zakresie wpływu na gospodarkę regionu.
5. W skrócie. Progres rozumiany jako DELTA (marketingowo/sprzedazowo/medialny) w kontekście przyszłości i rozumiany jako tempo wzrostu jest znacząco wyższy niż w przypadku Cracovii. Co oznacza, że przewaga Wisły Kraków będzie rosnąć nawet w 1 lidze. Dogonienie z punktu widzenia matematyki klubu z #r22, może mieć miejsce w momencie gdy Wisła zaniecha wszelkiej swojej aktywności a i wówczas może trwać przy obecnych wskaźnikach ponad 7-10 lat aby liczby były choć trochę zbliżone. Paradoksalnie brak sukcesów sportowych jednoczy wiślackie środowiska i pozytywny wkurw wpływa mobilizująco na nasze aktywności 🙂
W skrócie. Cracovia rośnie, ale Wisła rośnie jeszcze bardziej.”
Kilka faktów:
1. Wzrost przychodów w 1 lidze Wisły rok do roku za zeszły sezon jest zdecydowanie wyższy niż wzrost przychodów Cracovii w ESA
2. Wzrost średniej frekwencji w 1 lidze Wisły rok do roku za zeszły sezon jest zdecydowanie wyższy niż wzrost średniej frekwencji…
Francuski klub Le Havre podjął kontrowersyjną decyzję. Poszło o ukaranie zakazem stadionowym, zaledwie sześcioletniego kibica. Co jednak najistotniejsze – nie zrobił on w zasadzie nic, co mogłoby komukolwiek zagrozić.
Le Havre walczy w tym sezonie Ligue 1 o utrzymanie. Jak na razie do miejsca bezpiecznego od spadku, klub oddalony jest zaledwie o jeden punkt. W listopadzie udało im się wygrać nawet dwa spotkania. Na trzy rozegrane przegrali z kolei jedno – z Reims (0-3).
Zakaz dla sześciolatka
Właśnie tę porażkę z poziomu trybun oglądał sześcioletni kibic Le Havre. Dziennik „L’Equipe” podaje, że kamery zarejestrowały, jak dziecko w trakcie spotkania rzucało papierowymi kulkami.
Le Havre podjęło zdecydowane kroki wobec młodego kibica. Mimo jego wieku, klub zdecydował o nałożeniu na niego… zakazu stadionowego do końca roku. Podobnej kary podległ również jego ojciec.
– To trochę smutne, ale jesteśmy zobowiązani do podjęcia działań, aby uświadomić, że na stadionie nie ma miejsca na rzucanie przedmiotami. Stadion to miejsce przeżywania emocji – oznajmił klub.
W 2023 roku Michał Probierz dał Karolowi Struskiemu szansę debiutu w reprezentacji Polski. Teraz piłkarz w rozmowie z TVP Sport mówi o chęci powrotu do kadry i potencjalnym transferze do innego klubu.
Co dalej ze Struskim?
Jesienią 2023 roku Karol Struski zagrał mecz przeciwko Łotwie w narodowych barwach. Następnie 23-latek doznał kontuzji, która pozbawiła go gry na kilka miesięcy. Teraz były piłkarz Jagiellonii Białystok opowiedział o swojej sytuacji w rozmowie z TVP Sport.
– Wiem, że z dyrektorem sportowym Arisu kontaktowali się ludzie ze sztabu kadry. Pytano co się ze mną dzieje i dlaczego nie gram. Później kontaktu ze sztabu kadry nie było i… zupełnie mnie to nie dziwi. Wypadłem na dłuższy czas. W tym sezonie nie graliśmy też w europejskich pucharach, a sądzę, że to dzięki temu trafiłem na radar sztabu kadry i ostatecznie zostałem powołany przez trenera Probierza – powiedział.
Powrót do kadry? Czemu nie
– Mam takie podejście, że jeśli już raz przyciągnąłem uwagę, to czemu miałbym tego nie zrobić ponownie? Mam mocną motywację do pracy i chcę się dalej rozwijać. Nie chcę być jednokrotnym reprezentantem kraju, lecz mam cel, by dać coś jeszcze drużynie narodowej – dodał.
Umowa Struskiego z Arisem obowiązuje jeszcze przez półtora roku. Bardzo możliwe, że zmiana otoczenia pomogłaby 23-latkowi w powrocie do upragnionej kadry. W rozmowie z TVP Sport stwierdził nawet, że jego wymarzoną ligą jest Serie A.
– Lubię oglądać włoskie rozgrywki, a także dobrze czuję się w klimacie tego kraju. Podoba mi się ich kultura, także ta piłkarska. Wiadomo jednak, że nie mogę się zamknąć na jeden kierunek – podsumował.
Karol Struski zanotował w tym sezonie jedno trafienie i trzy asysty. 23-latek ma w tym sezonie na swoim koncie 11 meczów w lidze cypryjskiej.
Już tej zimy Jakub Kiwior może zmienić przynależność klubową. Jeden z portali podaje, że chętnych nie brakuje. Polakiem ma się interesować nawet 10 klubów.
24-latek ma poważny problem z przebiciem się do składu Arsenalu. W bieżącym sezonie, licząc wszystkie rozgrywki, zagrał tylko w 10 meczach, w sumie notując ledwie 374 minuty na murawie.
10 klubów zainteresowanych
Gołym okiem widać, że Mikel Arteta nie ma pomysłu na Kiwiora i nie zamierza zmieniać jego sytuacji. Niewykluczone, że sam zawodnik zdecyduje się wreszcie na zmianę barw. Do niej może natomiast dojść jeszcze tej zimy.
Według portalu caughtoffside.com, 24-latek jest rozchwytywany na rynku transferowym. W sumie zainteresowane ma nim być nawet 10 klubów. Do tej pory najczęściej mówiło się o trójce: Milan, Napoli, Sevilla. W tym gronie mają się także znajdować: Juventus, Inter, Atalanta, Fiorentina, Bologna, Villarreal i Olympique Marsylia.
Problemem może jednak okazać się kwota, jakiej Arsenal oczekuje za Polaka. Z medialnych doniesień wynika, że „Kanonierzy” nie chcą być stratni na jego transferze. Mówi się więc nawet o 40 milionach euro.
UEFA nałożyła karę na Legię Warszawa za transparenty wywieszone podczas meczu Ligi Konferencji z Dynamem Mińsk. Wyrażone przez kibiców stanowisko wobec reżimu na Białorusi nie przypadło do gustu europejskiej federacji, co poskutkowało dotkliwą sankcją finansową.
Transparenty przeciwko Łukaszence podczas meczu Legii
Podczas meczu Legii Warszawa z Dynamem Mińsk kibice obu drużyn wykorzystali okazję do zamanifestowania swojego sprzeciwu wobec polityki białoruskiego dyktatora Aleksandra Łukaszenki.
Na trybunach pojawiły się transparenty jasno wyrażające ich stanowisko: goście z Białorusi zaprezentowali hasło „Zatrzymać Łukaszenkę i krwawą dyktaturę”, a gospodarze odpowiedzieli hasłem „Łukaszenka ch*j”.
Mimo że spotkanie zakończyło się zwycięstwem Legii 4:0, wydarzenia na trybunach przyciągnęły większą uwagę Komisji Dyscyplinarnej UEFA niż sam wynik. Kara finansowa była niemal pewna. Europejska federacja piłkarska uznała, że takie działania kibiców naruszają zasady związane z organizacją wydarzeń sportowych.
Portal Legionisci.com poinformował, że UEFA nałożyła na Legię Warszawa grzywnę w wysokości 17,5 tys. euro za „zaprezentowanie na trybunach przekazu, który nie odpowiada charakterowi wydarzenia sportowego”.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.