NEWSY I WIDEO

Bonus Lucky Loser 45 PLN FINAŁ LIGI EUROPY w Totolotku!

Dzisiaj Totolotek odpalił promocję Lucky Loser na finał Ligi Europy! W kończącym te rozgrywki spotkaniu zmierzą się ze sobą ekipy Villarrealu i Manchesteru United.

Postaw min. 45 PLN, w przypadku przegranej otrzymasz bonus 45 PLN

  • Na kuponie wyłącznie LIGA EUROPY
  • Obrót 1 raz po kursie min. 2.00
  • Bonus ważny 7 dni do wykorzystania na dowolny sport
  • Bonus nie może być wykorzystany na zakłady systemowe
  • Użytkownik może otrzymać 1 bonus
  • Kampania dla nowych i obecnych graczy

Szczegóły i regulamin promocji znajdziecie TUTAJ.

Ponadto, z okazji finału Ligi Europy Totolotek przygotował specjalnie podwyższone kursy! O szczegółach dowiecie się TUTAJ.

Nie masz konta w Totolotku? Zarejestruj się klikając TUTAJ i odbierz 500 zł bonusu od depozytu!

Jest stanowisko Lechii Gdańsk ws. wtorkowych rozrób na ulicach!

Lechia Gdańsk opublikował komunikat w sprawie wczorajszych wydarzeń, do których doszło na ulicach Gdańska. Klub potępia zachowanie i nie identyfikuje się z osobami, które dopuściły się tych czynów.

Już dziś o 21:00 rozpocznie się finałowy mecz Ligi Europy pomiędzy Manchesterem United a Villareal. Na trybunach zasiądzie w sumie 9 500 kibiców. Na mecz do Gdańska sympatycy futbolu z zagranicy przylecieli już wcześniej, a niektórzy z nich wczorajszy wieczór postanowili spędzić w ogródkach restauracyjnych.

Rozróby w Gdańsku!

W jednym z takich miejsc we wtorkowy wieczór doszło do głośnego wydarzenia. Grupka kibiców z Gdańska wtargnęła i zdemolowała infrastrukturę restauracji. Film z tego zdarzenia znajdziecie TUTAJ.

Komentarz klubu

Mówiło się, że powyższych czynów dopuścili się „kibice” Lechii Gdańsk. W związku z tym klub nie pozostał w tej sytuacji obojętny i opublikował oświadczenie.

– Lechia Gdańsk potępia zdarzenie, do jakiego doszło na ulicach miasta przed finałem Ligi Europy. Wszyscy czekaliśmy od długiego czasu na finał dużej europejskiej imprezy piłkarskiej, która powinna być tylko i wyłącznie świętem futbolu. Był to incydent, z którym nasz Klub się nie identyfikuje i nie akceptuje tego typu zachowań – czytamy.

źródło: Lechia Gdańsk

Statystycy wyliczyli szanse Polaków na EURO! Wiemy też, kto jest faworytem do mistrzostwa

Laboratorium analiz sportowych DTAI w Leuven przeprowadziło symulację najbliższych Mistrzostw Europy. Poznaliśmy możliwości wszystkich drużyn na dotarcie do poszczególnego etapu rozgrywek, a także szanse w poszczególnych meczach. Wiemy również, jak oceniana została reprezentacja Polski.

Mistrzostwa Europy zbliżają się wielkimi krokami, więc nadszedł czas na typowania i różnego typu symulacje. Naukowcy z Leuven wyliczyli szanse poszczególnych drużyn w nadchodzącym turnieju. Wyniki są oparte na ponad 20 tysiącach prób.

Grupa „E”

Was z pewnością najbardziej interesuje grupa „E”, a w szczególności reprezentacja Polski. Bez żadnych zaskoczeń największe szanse na wyjście z „polskiej” grupy z pierwszego miejsca ma Hiszpania (61%). Najbliżej zajęcia drugiego miejsca jest Szwecja (32%). Trzecie miejsce powinna zająć reprezentacja Polski (33%). Z kolei ostatnie jest przypisywane Słowakom (55%).

Reprezentacja Polski

Skupmy się teraz na Biało-Czerwonych. Szanse Polaków na wyjście z grupy oceniane są na 64%. Na pierwsze miejsce w grupie „E” mamy około 16% szans, na drugie 29%, na trzecie 33%, a na czwarte 23%.

Ponadto wyliczono, ile nasi rodacy mają szans na awans do dalszych etapów rozgrywek. I tak na awans do 1/8 finału mamy wspomniane 64%, 1/4 finału 28%, 1/2 finału 9%. Dojście do finału oceniono na 3%, a na wygranie EURO mniej niż 1%.

Znamy również nasze szanse w poszczególnych meczach.

  • Przeciwko Słowacji – wygrana: 51%, remis: 28%, porażka: 21%
  • Przeciwko Hiszpanii – wygrana: 17%, remis: 25%, porażka: 58%
  • Przeciwko Szwecji – wygrana: 32%, remis: 31%, porażka: 37%

Kto wygra EURO?

Największe szanse na awans do finału daje się Belgom (41%) oraz Hiszpanom (29%). Faworytem do wygrania całego turnieju jest reprezentacja Belgii (29%).

źródło: DTAI

Gareth Bale zakończy karierę? „Pragnie poświęcić się grze w golfa”

Jaka przyszłość czeka Garetha Bale’a? Walijczyk zastanawia się nad porzuceniem kariery piłkarskiej! Tak zaskakujące wieści przekazali dziennikarze „ABC Deportes”.

31-latek aktualnie zdaje się sam nie wiedzieć, jak dalej poprowadzić karierę. Ostatni sezon spędził w Tottenhamie, gdzie wypożyczono go z Realu Madryt. Teoretycznie niebawem powinien wrócić do Hiszpanii, jednak nie jest to takie pewne.

Wiadomo, że Real najchętniej pozbył się piłkarza na dobre. „Koguty” są natomiast zainteresowane jedynie kolejnym wypożyczeniem skrzydłowego. Klub z Londynu nie chce się zdecydować na definitywny transfer Bale’a, co stanowi kość niezgody między stronami.

Ostatni turniej?

Nowe światło na sprawę rzuciło „ABC Deportes”. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że Bale poważnie rozważa zakończenie kariery po nadchodzących mistrzostwach Europy. Według portalu 31-latek nie czuje już radości z gry w piłkę. Po odwieszeniu butów na kołek chciałby zająć się swoją pasją, a więc golfem.

Oczywiście w tym celu musiałby się zgodzić na przedwczesne rozwiązanie kontraktu z Realem Madryt. To jednak oznaczałoby, że otrzymałby odszkodowanie dużo niższe, niż wynosi jego aktualna pensja.

– Bale nie lubi presji zawodowej piłki nożnej. Pragnie poświęcić się grze w golfa, a nawet profesjonalnej rywalizacji. O swoich planach rozmawiał już z rodziną – sugeruje „ABC Deportes”.

Rozróba w Gdańsku! Chuligani Lechii przegonili kibiców Villarrealu i Manchesteru United [WIDEO]

Już w środę Villarreal zmierzy się z Manchesterem United w ramach finału Ligi Europy. Spotkanie odbędzie się w Gdańsku. „Kibice” Lechii postanowili przywitać fanów z zagranicy i przegonili ich po starówce. Niestety przy okazji ucierpiało kilka stolików w okolicznych ogródkach gastronomicznych.

https://twitter.com/polczyk_foto/status/1397303916715515908?s=20

W tym samym ogródku kilka godzin wcześniej było tak:

https://twitter.com/MattP260599/status/1397267668860821515?s=20

 

Egy błyszczy w reprezentacji! Dobry występ w przegranym spotkaniu

We wtorek Indonezja rozegrała mecz towarzyski z Afganistanem. Ekipa z dalekiego wschodu niestety przegrała swoje spotkanie 2:3, lecz na boisku z dobrej strony pokazał się Egy Maulana Vikri. Zawodnik Lechii Gdańsk zdołał strzelić gola i asystować przy bramce Adama Alisa Setyano.

Chwyt marketingowy

Egy Maulana Vikri dołączył do Lechii Gdańsk w 2018 roku. Pomocnik miał wówczas zaledwie 18 lat, lecz już wtedy uważano go za przyszłość indonezyjskiej piłki. Dla młodego piłkarza był to milowy krok w jego karierze, a dla biało-zielonych dobry ruch marketingowy.

Według informacji z oficjalnej witryny Gdańska, w przeciągu dwóch dni od nabycia „indonezyjskiego Messiego” w social mediach Lechii przybyło około 100 tysięcy obserwujących. Poza nowymi fanami 20-latek dostarczył biało-zielonym także nowego sponsora. Firma PayTren w 2018 roku została jednym z patronów tytularnych Lechii.

Nadzieja indonezyjskiej piłki

Egy w barwach pierwszej drużyny dotychczas zagrał zaledwie w 10 spotkaniach, a przez ten czas rozgrał tylko 132 minuty. Nieco częściej pojawiał się na boisku w drużynie rezerw, w której występował praktycznie co kolejkę. Mimo rzadkich występów z pierwszą drużyną, 20-latek wciąż jest największą nadzieją dla indonezyjskich kibiców.

W środę Indonezja przegrała swoje spotkanie z reprezentacją Afganistanu, ale pomocnik Lechii Gdańsk może zaliczyć to spotkanie do udanych. Egy zdobył swoją debiutancką bramkę w kadrze, a przy okazji asystował przy golu kolegi z drużyny. Niestety, dobre występy najprawdopodobniej nie pomogą „indonezyjskiemu Messiemu” w pozostaniu w Trójmieście. Kontrakt 20-latka wygasa pod koniec czerwca i nie zapowiada się, aby został on przedłużony.

Fernando Torres zamierza wznowić karierę?! Zagadkowy wpis 37-latka

Fernando Torres wraca do gry?! Były zawodnik między innymi Atletico Madryt opublikował dosyć jednoznaczny post na Instagramie, w którym zapowiada wznowienie kariery. 

37-latek karierę zakończył pod koniec sierpnia 2019 roku. Wówczas był związany z japońskim Sagan Tosu, jednak przez lwią część kariery reprezentował barwy Atletico Madryt, którego zresztą jest wychowankiem. Sporo czasu spędził także w Premier League, gdzie najlepiej dał się poznać kibicom Chelsea i Liverpoolu.

Powrót do gry?

Jakiś czas temu w sieci pojawiły się zdjęcia Fernando Torresa, dłuższy czas od zakończenia kariery. Okazało się, że Hiszpan nie próżnował i mocno przypakował na siłowni. Potężna sylwetka 37-latka stworzyła natomiast plotki, według których miał on być zaproszony na galę WWE. Ostatecznie jednak nic z tego nie wyszło, a informacja najpewniej była fejkiem.

https://twitter.com/Football__Tweet/status/1351609269200760838

Niemniej Torres szykuje dla nas prawdziwą niespodziankę, zdaje się nawet, że lepszą niż udział we wrestlingu. Mistrz świata z 2010 roku opublikował na Instagramie zagadkowe zdjęcie. W opisie dodał, że zamierza… wrócić do gry, zaś w piątek przedstawi nam, w jakim klubie.

– Życie rozumiem tylko w jeden sposób: grając. Dlatego zdecydowałem się na powrót. W piątek podam, gdzie – czytamy.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez ???????? ?????? (@fernandotorres)

Artur Wichniarek ostro o hejterach Rafała Gikiewicza. Ma też pretensje do Zbigniewa Bońka

Podczas sobotniego spotkania Bayernu Monachium z Augsburgiem najbardziej hejtowanym piłkarzem w Polsce był Rafał Gikiewicz. Bramkarz gości był w świetnej formie i skutecznie blokował strzały Roberta Lewandowskiego, który walczył o pobicie rekordu Gerda Muellera. Ostatecznie snajper Bayernu pokonał 33-latka. Artur Wichniarek wziął w obronę Gikiewicza.

Apel do hejterów

– Rozmawiałem z Rafałem dużo przed meczem. Niestety, szambo, które się rozlało w stosunku do „Gikiego” – to jest dramat. To jest polskie piekiełko. Te wszystkie buraki internetowe, które pisały takie rzeczy na Gikiewicza, powinny rozpędzić się i pie***lnąć głową w mur. Może coś im przeskoczy – jak mówił Jerzy Brzęczek o Piotrku Zielińskim – powiedział Artur Wichniarek w programie Prawda Futbolu.

Słowo do Zbigniewa Bońka

Według Artura Wichniarka mecz Bayernu Monachium z Augsburgiem był reklamą polskich piłkarzy. Na boisku znaleźli się Robert Lewandowski, Robert Gumny i Rafał Gikiewicz.

Były napastnik reprezentacji Polski ma żal do prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka, który po golu „Lewego” na Twitterze napisał: „Sprawiedliwości stało się zadość”.

https://twitter.com/BoniekZibi/status/1396124776213753856

– Mam pretensje do prezesa Bońka, który jest bardzo aktywny na Twitterze. Można napisać: brawo Robert, „Giki”, Gumny. Jeżeli jest się prezesem PZPN, czyli wszystkich piłkarzy, wypadałoby zaznaczyć, że to był mecz też innych Polaków – stwierdził.

– Byłem mega szczęśliwy, że tak to się zakończyło. To była reklama polskich piłkarzy. Gikiewicz psychicznie wytrzymał nagonkę i grał jak natchniony. Negatywna narracja była zupełnie niepotrzebna – podsumował Wichniarek.

Źródło: Prawda Futbolu, Meczyki.pl

Jakie atrakcje czekają kadrowiczów podczas zgrupowania? Rzecznik prasowy PZPN uchylił rąbka tajemnicy

Reprezentacja Polski zaczęła zgrupowanie przed EURO 2020. Podczas pobytu w Opalenicy kadrowiczów czekają niespodzianki. Jedną z atrakcji ma być występ braci Golec.

– Będzie występ artystyczny podczas przygotowań. Zagra zespół Golec uOrkiestra. Jest też parę innych niespodzianek dla zawodników. Myślę, że będą zadowoleni – powiedział na konferencji prasowej Jakub Kwiatkowski, rzecznik prasowy PZPN.

Towarzysko przed turniejem

Zgrupowanie biało-czerwonych potrwa do 8 czerwca. Polacy zagrają w jego trakcie dwa spotkania kontrolne. Pierwsze z Rosją (1 czerwca we Wrocławiu) i drugie z Islandią (8 czerwca w Poznaniu).

Baza w Sopocie

Dzień po spotkaniu w stolicy Wielkopolski przeniosą się do Trójmiasta, a konkretnie do Sopotu. Tam pozostaną w trakcie EURO 2020. Pierwszy mecz mistrzostw Europy z udziałem Polaków odbędzie się 14 czerwca w Sankt Petersburgu.

Zobacz również: Brytyjczycy nie chcą finału Ligi Europy w Gdańsku? Mówią o homofobii w Polsce

Brytyjczycy nie chcą finału Ligi Europy w Gdańsku? Mówią o homofobii w Polsce

26 maja w Gdańsku zostanie rozegrany finał Ligi Europy. Dziennikarze brytyjskiego „The Athletic” w jednym z dzisiejszych artykułów zastanawiają się, czy miejsce wydarzenie jest odpowiednie.

Już jutro, 26 maja Manchester United podejmie w finale Ligi Europy Villareal. Najważniejsze spotkanie tych rozgrywek w sezonie 2020/2021 zostanie rozegrane w Gdańsku w obecności 9 500 kibiców. Początek tego pojedynku zaplanowano na godzinę 21:00.

Korzystając z okazji dziennikarze „The Athletic” poruszyli temat osób LGBT w Polsce. Brytyjczycy w tytule swojego tekstu napisali, że ludzie LGBT są w Polsce porównywani do Hitlera.

https://twitter.com/Nitrov01/status/1397099706354909186

– Drugi rok z rzędu organizacja ILGA-Europe uznała Polskę za najbardziej homofobiczne państwo w Unii Europejskiej. W Polsce homoseksualiści nie mają prawa do zawierania małżeństw oraz związków partnerskich. Trudno jest nawet ustalić liczbę homoseksualistów, bo nie ma żadnych danych na ten temat. Z kolei liczba homofobicznych ataków jest nie do zliczenia – czytamy w artykule „The Athletic”.

Kiedy UEFA skontaktowała się z The Athletic, nie była w stanie podać żadnych przykładów kwestionowania homofobii w Polsce. W grudniu 2020 Ceferin rozmawiał przez telefon z przewodniczącym Parlamentu Europejskiego, w czasie której zobowiązał się do zwalczania wszelkich form dyskryminacji. […] Wydawałoby się zatem logiczne, że UEFA, zgodnie z misją Ceferina, mogła podjąć kroki w celu promowania równości osób LGBT w Polsce. The Athletic zapytał, czy w Gdańsku mogą być widoczne komunikaty popierające osoby LGBT, ale UEFA nie odpowiedziała, czy podejmą jakiekolwiek kroki w tej sprawie – czytamy dalej.

W swoim tekście „The Athletic” przytacza również wypowiedzi różnych osób z Polski, które należą do społeczności LGBT.

– Byłem kilkukrotnie zaatakowany za to, że idę z moim partnerem, trzymając go za rękę. Wiemy, że to nie jest bezpieczne, ale musimy być odważni. […] Pewnego dnia szedłem z moim chłopakiem i ktoś krzyknął do nas: „Hej, cioty”. Kiedy się odwróciłem, otrzymałem cios w twarz – wyznaje jeden z rozmów „The Athletic”.

źródło: The Athletic

Żona Gerda Muellera o Lewandowskim. „Jestem zachwycona pobiciem tego rekordu, byłam pod wielkim wrażeniem Roberta”

Robert Lewandowski w sobotę pobił rekord Gerda Muellera z sezonu 1971/72. Z tej okazji Polak spotkał się z żoną legendy Bayernu Monachium.

Prześcignął „Der Bombera”

Wielu już myślało, że Lewandowski nie przebije osiągnięcia Muellera. Kapitan reprezentacji Polski długo nie mógł pokonać Rafała Gikiewicza z Augsburga. Ostatecznie jednak dopiął swego. Polak ustanowił nowy rekord bramek strzelonych w jednym sezonie ligi niemieckiej.

Spotkanie z żoną Muellera

Robert Lewandowski po ostatnim meczu spotkał się z żoną Gerda Muellera, by wręczyć jej pamiątkową koszulkę.

– Powiedziałam mu, że miał sporo szans na strzelenie gola. Myślałam już, że celowo nie pokonuje bramkarza. Gerd powiedziałby „O rany, zwariowałeś? Jeśli potrafisz trafić do bramki, zrób to. Nie możesz brać mnie pod uwagę” – przyznała wybranka legendy na łamach Bilda.

Kibicowała, by pobił rekord jej męża

Kobieta była pod wielkim wrażeniem Roberta Lewandowskiego. Przyznała, że kibicowała polskiemu napastnikowi w pobiciu tego rekordu.

– Jestem zachwycona pobiciem tego rekordu. Dzielenie się takim osiągnięciem nie jest w porządku. Czy to Michael Schumacher, czy Michael Phelps albo Mark Spitz, każdy wielki sportowiec zawsze chciał bić rekordy. Gerd był w stanie utrzymać to osiągnięcie przez 50 lat i to piękne, że ktoś w końcu zdołał go przebić – uzupełniła.

– Byłam pod wielkim wrażeniem Roberta. Dał mi drugą koszulkę dla naszego wnuka, 18-letniego Nicka. Ma w nim nowego fana – zakończyła żona Gerda Muellera.

Źródło: Bild, TVP Sport

22-latek powołany do reprezentacji Chile dzięki Football Managerowi. #BreretonALaRoja

W listopadzie zeszłego roku na Twitterze pojawił się hasztag „#BreretonALaRoja”. Utworzył i spopularyzował go gracz Football Managera, Alvaro Perez. Mężczyzna chciał w ten sposób zwrócić uwagę władz chilijskiej federacji na piłkarza Blackburn Rovers, Bena Breretona. I udało mu się to!

Jak fantastyczną grą jest Football Manager nie trzeba chyba nikomu tłumaczyć. Nie chodzi jednak o sam aspekt grywalności czy mechanik, ale o historie, jakie tworzą się właśnie dzięki temu tytułowi.

#BreretonALaRoja

Finał jednej z nich otrzymaliśmy w poniedziałek. Na początku tygodnia ogłoszono listę powołanych zawodników na mecze reprezentacji Chile z Argentyną i Boliwią. Wśród znanych piłkarzy pojawiło się zaskakujące nazwisko. Chodziło o Bena Breretona, który do tej pory grał wyłącznie w młodzieżowych drużynach Anglii.

Zawodnik Blackburn Rovers miał podwójne obywatelstwo. Urodził się w Stoke-on-Trenet, jednak jego matka była Chilijką. 22-latek miał niewielkie szanse na powołanie do pierwszej kadry „Synów Albionu”, ale wtedy sprawy w swoje ręce wziął gracz Football Managera.

Wspomniany Alvaro Perez lubował się w wyszukiwaniu zawodników z podwójnym obywatelstwem. W listopadzie ubiegłego roku podczas poszukiwań natknął się właśnie na Breretona. Postanowił nagłośnić hasztag „#BreretonALaRoja”, który szybko podłapały media w Chile. Po pół roku od całej akcji 22-latek oficjalnie otrzymał powołanie do reprezentacji i czeka na mecze z Argentyną oraz Boliwią.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Ben Brereton (@ben.brereton)

Zamieszanie w Gabonie! Jeden z piłkarzy urodził się później, niż zmarła jego matka

Reprezentacja Gabonu może zostać wykluczona z przyszłorocznego Pucharu Narodów Afryki. Jak się okazuje, jeden z piłkarzy tego kraju według dokumentów urodził się 4 lata później niż… zmarła jego matka. Teraz Gabończyk będzie musiał się tłumaczyć przed Komisją Dyscyplinarną.

Sprzeczne dane

Guëlor Kanga, bo o nim mowa, według oficjalnych informacji urodził się 1 września 1990 roku. Jak się jednak całkiem niedawno dowiedziano, jego matka miała umrzeć w 1986 roku, czyli cztery lata wcześniej! Jak to możliwe?

Jak podaje na twitterze jeden z afrykańskich dziennikarzy, który już pojawiał się m.in. na goal.com, Gabończyk będzie musiał spotkać się z Komisją Dyscyplinarną CAF (Afrykańska Federacja Piłkarska). Jak dodaje Adam Musialik (prowadzący konto „Afrykański Futbol”), reprezentacja Gabonu może zostać wykluczona z PNA.

https://twitter.com/AfrykanskiF/status/1396922338071957507

Kim jest Guëlor Kanga?

Gaboński pomocnik reprezentuje obecnie barwy serbskiej Crvena Zvezdy Belgrad. W obecnym sezonie ligi serbskiej zagrał w 25 meczach, zdobył 5 bramek oraz zaliczył 7 asyst. W reprezentacji Gabonu wystąpił w 46 oficjalnych meczach.

Ojciec Piotra Zielińskiego o słowach Brzęczka: Nie zdawał sobie sprawy, że zrobi mu krzywdę

W poniedziałek na kanale „Foot Truck” w serwisie youtube pojawił się film z udziałem Bogusława Zielińskiego. Ojciec piłkarza SSC Napoli skomentował słynne słowa Jerzego Brzęczka o „przeskoczeniu w głowie”.

Piotr Zieliński przez wiele lat był uznawany za jeden z największych talentów piłkarskich w Polsce. Piłkarz Napoli ma już na karku 27 lat, więc w końcu można od niego oczekiwać gry na najwyższym poziomie. O ile Polak w piłce klubowej jest jedną z jaśniejszych postaci w Serie A, o tyle w reprezentacji brakuje mu stabilności i przede wszystkim liczb.

– Jeśli Zieliński wstanie pewnego dnia i coś przeskoczy mu w głowie, to będziemy mieli zawodnika, którego będą nam zazdrościć wszyscy na świecie – powiedział w 2019 roku po jednym z meczów reprezentacji Jerzy Brzęczek.

Do powyższych słów ustosunkował się ojciec piłkarza. Pan Bogusław uważa, że wypowiedź byłego już selekcjonera reprezentacji Polski nie była do końca przemyślana.

– Chyba sobie nie zdawał sprawy, że trochę zrobi tym Piotrkowi krzywdę. To się gdzieś rozeszło w mediach i tak później ludzie to komentowali: „żeby mu coś przeskoczyło, niech się obudzi i coś mu przeskoczy”. Wydaje mi się, że to nie było do końca przemyślane – ocenił Bogusław Zieliński.

Piotr Zieliński z pewnością należy do czołówki najlepiej wyszkolonych piłkarzy pod względem technicznym w Europie. Ojciec Piotrka uważa, że jego syn wciąż ma w sobie rezerwy.

– Myślę, że jeszcze nie osiągnął takiego poziomu, do którego jest predysponowany. Ma jeszcze rezerwy. […] To chłopak, który jeśli chodzi o zaawansowanie techniczne, wizję gry, to jest jednym z czołowych pomocników w Europie. Dawno w Polsce takiego piłkarza nie było – powiedział ojciec Piotra Zielińskiego.

Lewandowski, Błaszczykowski i Piszczek znowu zagrają w BVB?! Last Dance polskiego trio

Choć Łukasz Piszczek zaledwie kilka dni temu pożegnał się z Borussią Dortmund to niewykluczone, że niedługo znowu zobaczymy go w żółto-czarnej koszulce. Ba, nie tylko jego, ale też Roberta Lewandowskiego czy Jakuba Błaszczykowskiego! Władze BVB planują zorganizowanie wielkiego meczu, z udziałem gwiazd sprzed niemal dziesięciu lat.

Polskie trio z Signal Iduna Park znowu razem? Scenariusz, który wydawał się jedynie pięknym snem niebawem może się ziścić. O co chodzi?

Last Dance

Hans-Joachim Watzke wyznał, że chciałby uhonorować piłkarzy, którzy pozwolili Borussii sięgnąć w 2012 roku po mistrzostwo Niemiec. Było to o tyle wyjątkowe wydarzenie, że na tę chwilę to ostatnie trofeum ligowe, jakie zdobyło BVB. Od tamtej pory Bundesligę nieprzerwanie wygrywa Bayern Monachium.

Na 2022 rok przypada zatem dziesiąta rocznica od ostatniego mistrzostwa. Dyrektor sportowy Borussii chciałby właśnie wtedy podziękować byłym piłkarzom jego klubu. W tym celu planuje zorganizowanie specjalnego meczu gwiazd.

– Mamy taki pomysł i bardzo chcemy go zrealizować w 2022 roku. Chcemy, żeby nasz pierwszy zespół zmierzył się z drużyną, która w 2012 roku wygrała Bundesligę – przyznał Watzke w rozmowie z oficjalną stroną BVB.

Nie trzeba raczej nikomu tłumaczyć, co taki mecz oznacza dla polskich kibiców. To byłaby ostatnia szansa na ujrzenie ponownie polskiego trio na murawie w koszulkach Borussii Dortmund.


TROLLNEWSY I MEMY