NEWSY I WIDEO

Polska odrabia straty w rankingu UEFA! TOP 15 coraz bliżej

Jagiellonia Białystok wygrała pierwszy mecz 1/16 finału Ligi Konferencji przeciwko TSC Backa Topola. Dzięki tej wygranej Polska zbliżyła się do TOP 15 w rankingu UEFA.




Wygrana Jagiellonii

Za nami część pierwszych meczów w 1/16 finału Ligi Konferencji. Na tym etapie rywalizacji mamy swojego przedstawiciela – Jagiellonię Białystok. Dziś białostoczanie odnieśli cenne zwycięstwo nad serbską Backą Topolą. Mistrzowie Polski wygrali 3:1. Bramki dla Jagi zdobyli Jesus Imaz (2) i Afimico Pululu (1).

Cenne punkty

Dzięki wygranej Jagiellonii Polska zyskała 0,500 pkt do rankingu UEFA. Biorąc pod uwagę miejsca 14-18 Polska jest jedynym krajem, który zapunktował w tym tygodniu. Dziś punkty może jeszcze dorzucić jedynie duńska FC Kopenhaga.

Polska niweluje straty

Dzisiejsza wygrana Jagi pozwoliła zbliżyć nam się do mitycznego TOP 15. Obecnie Polska zajmuje 17. miejsce. Przypomnijmy, że 15. lokata pozwala rywalizować aż dwóm klubom z danego kraju w eliminacjach Ligi Mistrzów. Obecnie nasza strata do TOP 15 wynosi niespełna punkt. Do 16. Szwajcarii nasza strata wynosi zaledwie pół punktu. Nasza przewaga nad 18. Izraelem wynosi już 0,750 pkt. Różnica ta będzie rosnąć, gdyż Izrael nie ma już swoich przedstawicieli a tym etapie europejskich rozgrywek. Przypomnijmy, że w fazie pucharowej europejskich pucharów polskie kluby za zwycięstwo otrzymują 0,500 pkt, a za remis 0,250 pkt.




Trener Plymouth komplementuje Tymoteusza Puchacza. „Jest kluczowym zawodnikiem”

Tymoteusz Puchacz zaliczył pozytywne wejście do Plymouth Argyle. Polak został ostatnio skomplementowany przez swojego nowego trenera.

Nowy klub Puchacza

W trakcie zimowego okna transferowego Tymoteusz Puchacz zdecydował się na zmianę otoczenia. Polak został wypożyczony do końca tego sezonu z Holstein Kiel do Plymouth Argyle.




Puchacz dołączył do angielskiego klubu, kiedy ten był w opłakanej sytuacji. W chwili transferu Plymouth Argyle zajmowało ostatnie miejsce w Championship. Nastąpiła jednak zmiana trenera i doszło do kilku wzmocnień, a wyniki w końcu uległy poprawie. Po zwycięstwie w ostatniej kolejce Plymouth opuściło ostatnie miejsce w lidze. Przed kilkoma dniami zespół Puchacza wygrał z Liverpoolem w Pucharze Anglii!

Puchacz chwalony

Do tej pory Tymek rozegrał 7 meczów w barwach Plymouth Argyle. Polak szybko stał się ulubieńcem kibiców, a do tego zaczął zbierać pozytywne recenzje za swoją grę. Ostatnio pochwalił go nawet sam trener, Miron Muslic. Austriak wyróżnił Puchacza i stwierdził, że jest on jednym z kluczowych piłkarzy dla Plymouth. 42-latek wyjaśnił także powód nieobecności Puszki w ostatnim meczu przeciwko Milwall. Jak się okazało, Polak był kontuzjowany

– Poczuł (Puchacz – przyp. red.) we wtorek dyskomfort. Na szczęście badania nie wykazały żadnych problemów, jednak byłoby ryzykownym pozwolić mu grać w ostatnim meczu. Muszę chronić Puszkę – skomentował Miron Muslic.

– Jest kluczowym piłkarzem. Chcę, aby był dostępny na następne tygodnie i wymagające miesiące – dodał trener Plymouth.





źródło: Plymouth Live

Kamil Grosicki o zrezygnowaniu z gry w kadrze: „Wiek nie jest problemem”

Mateusz Borek udzielił ostatnio głośnej wypowiedzi. Jasno przyznał, że chciałby powrotu Kamila Grosickiego do reprezentacji Polski. Sam zainteresowany zdecydował się odnieść do całego zamieszania na kanale „Prawda Futbolu”.




Grosicki znajduje się w świetnej formie w bieżącym sezonie. Do tej pory uzbierał po 7 goli i asyst w 22 rozegranych meczach. Po spotkaniu z Górnikiem Zabrze, kiedy „Grosik” ustrzelił dublet, Mateusz Borek w zdecydowanych słowach przyznał, że chce powrotu zawodnika do reprezentacji Polski.

„Wiek nie jest problemem”

36-latek zdecydował się odnieść do słów dziennikarza. Podczas rozmowy z Romanem Kołtoniem na kanale „Prawda Futbolu” przyznał, że po meczu z Górnikiem dostał dużo pochwał. Podkreślił również, że wiek nie jest problemem.




– W piątek, po meczu z Górnikiem, z gratulacjami zadzwonił do mnie prezes Kulesza. Wiadomo, przyjaźnimy się, znamy się bardzo dobrze i mówił mi „Kamil, czemu ty tę karierę reprezentacyjną skończyłeś, jak jesteś w takiej formie?” – tak pół serio, pół żartem, ale na drugi dzień dostałem też SMS-a od trenera Probierza z gratulacjami. Później Mati Borek dał swoją wypowiedź. […] Fajnie powiedział, tak widać, że od serca, to, co myśli, on zna się dobrze na piłce. I ja też podpisuję się pod tym, że wiek nie jest problemem w tym, żeby grać. Jak jest się zdrowym i gra na dobrym poziomie, to nie można skreślać zawodników starszych, bo oni tych młodych jeszcze pociągną do tego, żeby byli lepsi – ocenił Grosicki.

Jakub Moder wychwalany po meczu z Milanem! „Polska marka odkurzaczy”

Jakub Moder zadebiutował w środę w Lidze Mistrzów. Przeciwko Milanowi (1-0) zaliczył swoje pierwsze pełne 90 minut od meczu z Francją na Euro 2024. Za swój występ zebrał masę pochwał w holenderskich mediach i nie tylko.




Feyenoord pokonał wczoraj AC Milan (1-0) w pierwszym meczu 1/16 Ligi Mistrzów. Holendrzy, mimo gry na własnym boisku, byli raczej skazywani na porażkę. Udało im się jednak odnieść zaskakujące zwycięstwo, a cały mecz na murawie spędził Jakub Moder.

Pochwały

Dla Polaka spotkanie z Milanem było istotne z kilku powodów. Przede wszystkim był to jego debiut w Lidze Mistrzów. Ponadto, dzięki rozegraniu go od deski do deski, pierwszy raz od meczu z Francją na Euro 2024, zagrał pełne 90 minut.

Za swój występ zebrał masę pochwał. Holenderskie media nie mogą się go teraz nachwalić. Portale voetbalprimeur.nl, voetbalzone.nl oraz vi.nl przyznały Moderowi ocenę 8,5 w dziesięciostopniowej skali.




– Moder dobrze odczytywał grę i był wszędzie na boisku.

Silny fizycznie i zachowywał spokój przy piłce. Jak dotąd był to jego najlepszy występ w barwach zespołu z Rotterdamu – pisano o występie.

Zachwyceni są także kibice Feyenoordu. Wielokrotnie podczas meczu na Twitterze porównywano Polaka do Sergio Busquetsa za najlepszych czasów. Nazywano go także „odkurzaczem” czy „buldożerem”.




– Nigdy wcześniej nie słyszałem o firmie Moder, ale wydaje mi się, że to polska marka odkurzaczy – pisał jeden z kibiców.

– Moder najlepszy mecz w historii, Timber z kolei najgorszy – pisał kolejny.

Problemy Lechii Gdańsk! Licencja zostanie cofnięta? Grozi jej walkower już w najbliższej kolejce

W mediach pojawiła się bardzo niepokojąca wiadomość, co do przyszłości Lechii Gdańsk. Według doniesień klubowa licencja na grę w Ekstraklasie może zostać cofnięta.

Powrót Lechii Gdańsk do Ekstraklasy z pewnością nie układa się po myśli władz klubu oraz jego kibiców. Zarówno pod względem sportowym, jak i organizacyjnym. Biało-Zieloni zajmują przedostatnie miejsce w Ekstraklasie. W mediach co i rusz pojawiają się plotki o problemach finansowych klubu.




Przywrócenie licencji

Wcale nie tak dawno Komisja ds. Licencji PZPN zawiesiła licencję Lechii na grę w Ekstraklasie w sezonie 2024/2025. 30 stycznia owa licencja została przywrócona z zastrzeżeniem, że może ona zostać ponownie zawieszona, bez konieczności podejmowania odrębnej decyzji, w przypadku opóźnień płatności w terminach uzgodnionych między klubem a federacją. Ponadto Komisja podtrzymała zakaz transferowy nałożony na klub oraz ograniczenie możliwości rejestracji nowych zawodników do końca sezonu 2024/2025.

Zaległości w płatnościach

W środowe popołudnie pojawiły się nowe wieści odnośnie sytuacji Lechii Gdańsk. Póki co są to tylko plotki i brakuje oficjalnych informacji. Według doniesień Piotra Potępy licencja Lechii na grę w Ekstraklasie została cofnięta. Powód? Nieuregulowanie należności Ruchowi Chorzów za Tomasza Wójtowicza.




Walkower?

Dodatkowe informacje w tej sprawie przekazała Karolina Jaskulska, redaktor portalu poświęconego Lechii Gdańsk. Według jej informacji na tę chwilę Lechii grozi walkower w najbliższym meczu przeciwko Zagłębiu Lubin.

Kibic w czapce Polonii Bytom na meczu Ligi Mistrzów. Klub poszukuje młodzieńca

Podczas wtorkowego meczu Ligi Mistrzów zauważony został kibic w czapce Polonii Bytom. Teraz przedstawiciele polskiego klubu poszukują młodego sympatyka futbolu.

We wtorek odbyły się 4 mecze 1/16 finału Ligi Mistrzów. Zdecydowanie najciekawiej zapowiadało się starcie Manchesteru City z Realem Madryt. Po wielu zwrotach akcji po końcowy triumf sięgnęli Królewscy. Podopieczni Carlo Ancelottiego wygrali 3:2.




Wpis, który obiegł internet

Podczas transmisji kamery zarejestrowały ciekawy obrazek, który szybko obiegł internet. Widać na nim moment, w którym młody kibic robi zdjęcie telefonem Kylianowi Mbappe. Co ciekawe, młodzieniec miał na sobie czapkę… Polonii Bytom.

Zdjęciem na swoich social mediach podzieliła się Polonia Bytom. W opisie mogliśmy przeczytać: „Kiedy jest wtorek wieczór i chcesz poczuć piłkarskie emocje przed wiosną w 2 Lidze. Pozdrawiamy serdecznie”. Wpis zyskał sporą popularność i na samym Twitterze został wyświetlony ponad 100 tysięcy razy.

Poszukiwania

Dziś przedstawiciele Polonii wrócili do tego tematu. Na profilu klubu w social media pojawił się wpis. Polonia poszukuje chłopca ze zdjęcia. Jeśli wiecie, kto to jest, to możecie zgłosić się w tej sprawie na wskazany we wpisie mail.




Zapadł wyrok w sprawie Kewina Komara! Znamy decyzję sądu

Sąd Okręgowy w Tarnowie wydał wyrok w sprawie Kewina Komara. Bramkarz Puszczy Niepołomice został uniewinniony i oczyszczony z zarzutów.




W sierpniu 2023 roku doszło do ogromnej afery. Kewin Komar został pobity, a jako sprawców wskazał kibiców Wisły Kraków. Do incydentu doszło podczas festynu w Małym Wiśniczu.

Z czasem na jaw wyszły jednak nowe fakty, które rzuciły nowe światło na sprawę. Wówczas to Komar został oskarżony o sprowokowanie sytuacji. Bramkarz został oskarżony o pobicie, a sprawa trafiła do sądu.

Wyrok

12 lutego 2025 roku poznaliśmy zakończenie tej burzliwej historii. Sąd Okręgowy w Tarnowie uniewinnił Komara i oczyścił go z zarzutów. Kancelaria Adwokacka Cholewa & Cichy poinformowała, że piłkarz działał w obronie koniecznej.




Z wielką satysfakcją informujemy, że Sąd Okręgowy w Tarnowie wydanym dziś wyrokiem uwzględnił w pełnym zakresie naszą apelację i uniewinnił bramkarza ekstraklasowej MKS „Puszcza” Niepołomice Kewina Komara od zarzutów postawionych mu przez Prokuraturę Rejonową w Bochni. Sąd Okręgowy w Tarnowie podzielił argumentację apelacji obrony w szeroko opisywanej przez media sprawie wydarzeń na festynie strażackim w Wiśniczu Małym uznając, że Kevin Komar niewątpliwie działał w warunkach obrony koniecznej, odpierając bezpośredni, bezprawny zamach napastników. Wyrok jest prawomocnyprzekazała w mediach społecznościowych kancelaria, która reprezentowała Komara.

Warto podkreślić, że mimo poważnych oskarżeń i toczącej się sprawy, Puszcza nie zrezygnowała z Komara. Klub wspierał swojego zawodnika i wciąż konsekwentnie na niego stawiał. 21-latek w bieżącym sezonie rozegrał 18 meczów w Ekstraklasie.

Polak coraz wyżej w La Masii. Hiszpańskie media zachwycone jego postępami

Michał Żuk od lat uchodzi za jeden z największych talentów akademii FC Barcelony. Młody zawodnik konsekwentnie rozwija się w Katalonii. Niedawno zadebiutował w drużynie Juvenil B, co zwróciło uwagę hiszpańskich mediów, które dały mu sporo pochwał.

Obiecujący talent, który podbijał polskie media

O Michale Żuku i jego młodszym bracie Miłoszu zrobiło się głośno już kilka lat temu. Starszego z rodzeństwa nazywano „Polskim Messim” od dziewiątego roku życia. Kibice w Polsce mieli nadzieję, że w przyszłości stanie się gwiazdą reprezentacji.

Ekscytacja osiągnęła apogeum w 2022 roku, kiedy rodzina Żuków ogłosiła powrót do Polski, a obaj bracia trafili do Akademii Pogoni Szczecin. Wydawało się, że to krok ku karierze w biało-czerwonych barwach, jednak pobyt w Szczecinie trwał zaledwie rok.

W Pogoni Michał Żuk grał zarówno w drużynach U-15, jak i U-17, ale różnice fizyczne między nim a starszymi rywalami często go ograniczały. Trenerzy dostrzegali jego talent i świetną technikę, lecz podkreślali, że warunki fizyczne przeciwników utrudniały mu pełne zaprezentowanie umiejętności. W efekcie rodzina w 2023 roku ponownie przeniosła się do Hiszpanii, a młody pomocnik wrócił do La Masii.

Po powrocie do Barcelony Żuk kontynuował rozwój w zespole Cadete A (U-16). Niedawno otrzymał jednak szansę na występ w drużynie Juvenil B, czyli w drugiej ekipie U-19. To wyróżnienie świadczy o dużym zaufaniu, jakim obdarzyli go trenerzy. Jak donosi kataloński dziennik „Sport”, polski pomocnik zaprezentował się znakomicie, a jego drużyna pokonała Fundacio Grama 6:1.

– Zawodnik Cadete A skorzystał z szansy, jaką dał mu trener Pol Planas i zadebiutował w Juvenilu B. Żuk stworzył bardzo interesujący środek pola z Adamem Argemí i Pedro Rodríguezem, którzy na co dzień grają w Juvenil B – czytamy w katalońskich mediach.

Dziennikarze „Sportu” podkreślili, że mimo dużej konkurencji w środku pola Żuk świetnie odnalazł się w zespole. Hiszpańskie media zwróciły także uwagę na rozwój stylu gry Polaka.

– Ten bezczelny chłopak z wirtuozerskimi umiejętnościami stał się bardzo niezawodnym graczem pod kątem podań i zapewnienia ciągłości gry. Michał podejmuje mniej ryzyka niż w dzieciństwie, ale ma więcej niż wystarczający talent, aby przełamać schematy dryblingiem lub prostopadłymi podaniami. Jego rzeczywistość to jeszcze Cadete A, jednak udowodnił, że jest gotowy i na większe wyzwania na wyższym poziomie – oceniają katalońscy dziennikarze.

Czy sukcesy w Barcelonie przybliżają Żuka do reprezentacji Polski? Niestety, na ten moment niekoniecznie. Młody pomocnik konsekwentnie przyjmuje powołania do hiszpańskich drużyn młodzieżowych. W październiku 2023 roku zagrał nawet przeciwko polskiej kadrze U-15.

Temat jego przyszłej przynależności reprezentacyjnej wciąż jednak pozostaje otwarty.

Źródło: Sport

Ładny gest Macieja Rosołka. Napastnik Piasta wynagrodzi kibicom ich wsparcie

Piast Gliwice rozpoczął rundę wiosenną z dużym impetem. Zespół prowadzony przez Aleksandara Vukovicia odniósł dwa cenne zwycięstwa – najpierw pokonał na wyjeździe Śląsk Wrocław 3:1, a następnie triumfował u siebie nad Legią Warszawa 1:0. Zwycięstwo nad stołeczną drużyną wywołało euforię wśród gliwickich kibiców, a Maciej Rosołek postanowił podziękować im w wyjątkowy sposób.

Piast pokonuje Legię

Sobotni mecz w Gliwicach zakończył się skromnym, lecz niezwykle cennym triumfem gospodarzy. Bramkę na wagę trzech punktów zdobył Jorge Felix, który skorzystał z błędu Vladana Kovacevicia i pewnie umieścił piłkę w siatce. W defensywie kluczową rolę odegrał natomiast Frantisek Plach.

Blisko 8 tysięcy kibiców zgromadzonych na stadionie Piasta stworzyło mocną atmosferę. Niemal wypełniono zatem obiekt przy Okrzei. Klubowa frekwencja zazwyczaj nie imponuje na tle innych ekstraklasowych stadionów, jednak tym razem była na bardzo dobrym poziomie.

Rosołek z wyjątkowym gestem dla fanów

Napastnik Piasta, Maciej Rosołek zdecydował się nagrodzić fanów za ich wsparcie w meczu przeciwko Legii. Piłkarz zapowiedział, że pokryje koszty wyjazdu 410 kibiców na kolejne spotkanie wyjazdowe, które gliwiczanie rozegrają w Katowicach.

– Drodzy kibice, jeszcze raz dziękujemy za liczne wsparcie na meczu z Legią Warszawa, które poniosło nas do zwycięstwa. Chciałbym w jakiś sposób wam się odwdzięczyć. Postanowiłem pokryć koszty wyjazdu 410 kibiców na nasze najbliższe spotkanie wyjazdowe w Katowicach – przekazał Rosołek za pośrednictwem klubowych mediów.

Tego typu inicjatywy mogą nie tylko zwiększyć frekwencję na stadionach, ale także umocnić relacje między zawodnikami a kibicami.

Rosołek pojawił się na boisku w drugiej połowie meczu z Legią, zastępując kontuzjowanego Andreasa Katsantonisa. Jak się później okazało, uraz Cypryjczyka jest poważny – zerwanie więzadła krzyżowego przedniego oznacza dla niego nawet rok przerwy od gry. Kontuzja podstawowego napastnika Piasta może sprawić, że Rosołek będzie częściej pojawiał się w wyjściowym składzie.

Źródło: Piast Gliwice

Robert Lewandowski wskazał, z kim grało mu się najlepiej. „Wiedziałem, gdzie zagra piłkę”

Robert Lewandowski może pochwalić się bardzo bogatą karierą. W swoim CV ma grę z wieloma wybitnymi piłkarzami. Zdradził, z kim grało mu się do tej pory najlepiej.




Lewandowski obecnie gra między innymi z Lamine Yamalem, Raphinhą czy Pedrim. Gros swojej kariery spędził jednak w Bundeslidze. W Borussii Dortmund miał okazję dzielić szatnię z Jakubem Błaszczykowskim i Łukaszem Piszczkiem, zaś w Bayernie z Arjenem Robbenem czy Franckiem Riberym.

„Czułem z nim specjalną więź”

Nawet sprzed telewizora widać było jednak, jak dobrze dogaduje się na boisku z Thomasem Muellerem. Lewandowski sam nie ukrywa, że to właśnie z legendą „Die Roten” grało mu się najlepiej.

– Myślę, że było wielu takich, z którymi dyskutowałem na temat futbolu, ale kimś, z kim poczułem na boisku specjalną więź do tego stopnia, że widziałem, gdzie zagra piłkę i dlaczego ją tam zagra, że szuka mnie, był Thomas Mueller. Samo to, że patrzył na mnie, sprawiało, że rosła moja gotowość. Rozumieliśmy się bardzo dobrze, bo rozumiemy piłkę nożną – przyznał dla tygodnia „Piłka Nożna”.




Obecnie jednak coraz lepiej dogaduje się z kolegami z Barcelony. „Lewy” przyznaje, że z biegiem czasu bardziej rozumie, jak grać chociażby z Yamalem, Pedrim czy Raphinhą.

– Ale przyznam szczerze, że Lamine Yamal, mimo młodego wieku, zaczyna szybko się uczyć. Porównując go z pierwszym rokiem, kiedy zaczynał grać w Barcelonie, to dużo łatwiej mi się z nim gra, dużo lepiej go rozumiem. Widzę, że on też coraz lepiej rozumie piłkę. Dużo łatwiej jest mu jakąś kwestię taktyczną wytłumaczyć. Tymczasem zdarza się, że wielu młodych zawodników w Barcelonie myśli, że to ktoś na boisku czegoś nie zrobił tak, jak powinien w określonej sytuacji, podczas gdy tak naprawdę to oni wówczas zachowali się niewłaściwie. Górę bierze gorąca głowa, a nie wiedza taktyczna. Źle patrzą, źle coś widzą. Stąd rozmowy z nimi, ponieważ czasami trzeba ich po prostu jeszcze wyprowadzać z błędu – zaznaczył.

– Lamine zaś szybko łapie pewne rzeczy. To akurat trudno wytłumaczyć, ale zdarza się takie wewnętrzne połączenie między zawodnikami, którego nie widać, ale które istnieje. I zaczynam czuć podobne z Yamalem. Zresztą nie tylko z nim, bo i choćby z Pedrim. Każdy mecz powoduje, że lepiej rozumiem się także z Raphinhą – dodał.

– On bardzo mocno dogrywa piłkę. Tak mocno, że czasami brakuje czasu na reakcję. Więc tłumaczę: Rapha, lepiej lżej, ale w punkt, bo nawet jak zagrasz super piłkę, ale mocno, to napastnikowi ciężko ją skontrować, skontrolować, nawet dopasować kroki do uderzenia. I na szczęście widzę, że od początku tego sezonu, czyli mojego trzeciego w Barcelonie, zaczynamy rozumieć się coraz lepiej – zakończył.

Robert Lewandowski szczerze o grze reprezentacji. „Zawsze było mniej sytuacji”

Robert Lewandowski wielokrotnie powtarzał, że gra w klubie jest czymś zupełnie innym, niż gra w reprezentacji. W rozmowie z tygodnikiem „Piłka Nożna” ponownie zaznaczył, czym się to różni. „Zawsze było mniej sytuacji” – mówił kapitan.




Już od wielu lat Lewandowski pełni funkcję kapitana reprezentacji Polski. W narodowych barwach wielokrotnie strzelał ważne gole. Niestety 2024 rok był trudno dla całej kadry, nie oszczędzając także 36-latka.

„Zawsze było mniej sytuacji”

Napastnik FC Barcelony nigdy nie ukrywał, że gra w reprezentacji to dla niego wyzwanie. W każdym swoim klubie grał zupełnie inaczej, niż w biało-czerwonych barwach. Podczas rozmowy z „Piłką Nożną” wskazał największe różnice.




– Dla mnie zawsze był wyzwaniem przyjazd z klubu na kadrę. W reprezentacji zawsze było mniej sytuacji, mniej okazji do zdobywania bramek – przyznał.

– Nauczyłem się jednak tego. Nigdy nie oczekiwałem, że ta rzeczywistość będzie identyczna. Staram się pomagać drużynie narodowej tak czy inaczej, ale niewątpliwie jest to segment, który można poprawić, by być w polu karnym rywala częściej, by stwarzać sytuację napastnikowi – dodał „Lewy”.

– Choć mówiąc uczciwie, to w drugim meczu ze Szkotami, w Warszawie, te okazje już były. Jeśli ja, jako napastnik, mam sytuacje, to jest już super. Nawet jeśli się nie trafi, to trudno. Wolę mecz, w którym nie wykorzystam klarownej sytuacji, niż taki, w którym nie mam żadnej sytuacji – podsumował.




Reprezentacja Polski w 2024 roku spadła z dywizji A Ligi Narodów. Już w marcu rozpocznie jednak zmagania w eliminacjach mistrzostw świata. Na start „Biało-Czerwoni” zagrają z Maltą i Litwą. Oba mecze odbędą się w Warszawie.

FC Barcelona obserwuje amerykański talent. Ma polskie korzenie!

Nastolatek z MLS trafił na radar FC Barcelony. Co ciekawe, ma on polskie korzenie.




Redakcja „Mundo Deportivo”, powołując się na amerykańskie źródła, poinformowała o młodym piłkarzu z MLS, który trafił na radar FC Barcelony. Tym zawodnikiem jest Julian Zakrzewski Hall. Póki co, na tym szczegółowe informacje w tej sprawie się kończą. „Mundo Deportivo” dodaje jednak, że 16-latkiem interesują się także inne kluby z Europy.

Julian Zakrzewski Hall urodził i wychował się w Stanach Zjednoczonych. Ma on jednak polskie korzenie. Jego matka jest Polką. 16-latek jest wychowankiem New York Red Bulls. Do tej pory występował w młodzieżowych reprezentacjach USA.




Julian uchodzi za jeden z największych talentów w USA. Przemawia za tym kilka faktów. Między innymi to, że zadebiutował w MLS, mając zaledwie 15 lat, 6 miesięcy i 7 dni. Pierwszą bramkę zdobył, gdy miał 16 lat, 2 miesiące i 27 dni. Do tej pory w MLS rozegrał 12 meczów, strzelił 2 bramki i zanotował 1 asystę. W marcu skończy dopiero 17 lat.


źródło: mundo deportivo

Alex Haditaghi chce przejąć inny klub z Ekstraklasy! Potwierdził zainteresowanie

Alex Haditaghi był łączony z przejęciem Pogoni Szczecin. Ostatecznie do transakcji nie doszło, co nie oznacza jednak, że Kanadyjczyk zamierza odejść z polskiego rynku. Biznesmen potwierdził, że jest zainteresowany Śląskiem Wrocław.




Saga związana ze sprzedażą Pogoni Szczecin trwa od kilku tygodni. Jakiś czas temu bardzo głośno było o Alexie Haditaghim. Kanadyjczyk miał być już niemal w pełni dogadany w sprawie przejęcia „Portowców”, ale ostatecznie temat upadł. Problemem okazało się zadłużenie klubu i brak porozumienia z wierzycielami.

„Mamy potencjał”

Fiasko negocjacji z Pogonią nie oznacza, że Kanadyjczyk wycofa się z polskiego rynku. W rozmowie z Bartłomiejem Czetowiczem, Haditaghi przyznał, że interesuje go przejęcie Śląska Wrocław.




– Moje zainteresowanie Śląskiem Wrocław wynika z wiary w siłę dobrego zarządzania i podejmowania strategicznych decyzji zarówno na boisku, jak i poza nim oraz w ogromny potencjał, jaki oferuje ten zespół i miasto. Dzięki naszej jasnej wizji i naszemu czystemu wsparciu finansowemu jestem pewien, że mamy potencjał do zbudowania zwycięskiego zespołu, z którego miasto i kibice mogą być dumni – stwierdził biznesmen.

– Chociaż nie nawiązaliśmy jeszcze bezpośredniego kontaktu z prezydentem miasta, urzędnikami i innymi zainteresowanymi stronami w sprawie naszych zamiarów, nasze podejście jest przejrzyste i koncentruje się na długoterminowych korzyściach społecznych i gospodarczych. Nie mogę się doczekać możliwości wniesienia wkładu w dziedzictwo Śląska Wrocław i odkrywania szerszych możliwości we Wrocławiu i poza nim – dodał.

Udany debiut Mateusza Bogusza w Cruz Azul. 23-latek odpowiada na słowa Hajty

Mateusz Bogusz zanotował świetny debiut w barwach Cruz Azul, a kibice wybrali go piłkarzem meczu przeciwko CF Pachuca. Polski pomocnik, który w styczniu zamienił Los Angeles FC na klub z Meksyku, nie krył zadowolenia z pierwszego występu i odniósł się do krytycznych słów Tomasza Hajty.

Pierwsze wrażenia po transferze

Po niemal dwóch latach gry w MLS, Bogusz zdecydował się na transfer do Cruz Azul, co kosztowało meksykański klub niespełna 9 mln euro. Wybór 23-latka wywołał zaskoczenie, zwłaszcza że wcześniej mówiło się o jego powrocie do Europy. Interesował się nim m.in. Celtic. Piłkarz nie żałuje jednak swojej decyzji.

– Już na lotnisku czekał na mnie tłum dziennikarzy, wszędzie były kamery. Ale to zrozumiałe, bo futbolem żyją tu absolutnie wszyscy. To po prostu religia. Na razie wciąż mieszkam w hotelu, ale kiedy wychodzę na ulicę, wiele osób gratuluje, życzy powodzenia. Od razu widać, że moja rozpoznawalność jest tu większa niż w Los Angeles – powiedział w rozmowie z „Faktem”.

Bogusz odpowiada na słowa Hajty

Transfer do Meksyku nie wszystkim przypadł do gustu. Tomasz Hajto skrytykował wybór Bogusza, twierdząc, że w ten sposób pomocnik „wypisał się z gry w reprezentacji Polski”.

– Bogusz ląduje w Meksyku. To jest dla mnie kosmos. Ten kierunek to jest kosmos. Wypisał się kompletnie z gry w reprezentacji – stwierdził były reprezentant Polski.

Na te słowa Bogusz odpowiedział spokojnie, dając do zrozumienia, że opinia Hajty wynika z braku znajomości ligi meksykańskiej.

– Jego słowa usłyszałem dopiero po debiucie, ale nie zrobiły na mnie dużego wrażenia. Takie teorie zazwyczaj biorą się z… niewiedzy. Bo żeby mówić o lidze meksykańskiej, trzeba ją najpierw oglądać – skomentował piłkarz.

Hajto podkreślał również, że długie podróże między Polską a Meksykiem mogą negatywnie wpłynąć na formę zawodnika.

– Studiowaliśmy te podróże z Ameryki, Japonii. (…) Potrzebujesz 48 godzin więcej, żeby dojść do siebie. To jest za dużo dla organizmu. Nie jesteś w stanie tego regularnie znosić i być w dobrej formie. Nie wspominając o Meksyku, gdzie się leci, nie wiadomo ile – ocenił Hajto.

Bogusz nie zgodził się z tym argumentem i podkreślił, że loty z Mexico City do Warszawy nie są bardziej wymagające niż te z Los Angeles.

– Z Ciudad de Mexico, gdzie zamieszkałem, leci się do Warszawy tyle samo co z Los Angeles, korzystniejsza jest też strefa czasowa – zaznaczył.

– Poza tym gra w kadrze to dla mnie największy honor. Jeśli tylko selekcjoner Michał Probierz wyśle mi powołanie, to zrobię wszystko, aby stawić się w wysokiej formie. A do Polski mogę dotrzeć choćby statkiem – dodał z uśmiechem.

Udany debiut

Mimo medialnych kontrowersji wokół jego transferu, Bogusz udowodnił swoją wartość na boisku. W meczu przeciwko CF Pachuca został wybrany piłkarzem spotkania, a jego występ pochwalił trener Vicente Sánchez.

– Mateusz zagrał spektakularnie – ocenił szkoleniowiec Cruz Azul, cytowany przez ESPN.

Sam zawodnik również był zadowolony ze swojego debiutu, mimo że nie udało mu się zdobyć gola ani zanotować asysty.

– Mogę być z siebie zadowolony. Po moim zagraniu wywalczyliśmy rzut karny, którego niestety nie wykorzystał kolega, mogłem też zanotować asystę. To cieszy, bo liga jest tu bardzo jakościowa. Gra się twardo i szybko, zupełnie jak w Europie – podsumował.

Cruz Azul po sześciu kolejkach zajmuje czwarte miejsce w tabeli, mając 11 punktów i pięć oczek straty do liderującego Club América. Jeśli Bogusz utrzyma dobrą formę, jego nazwisko może pojawić się na liście powołań do reprezentacji Polski.

Źródło: Fakt, ESPN

Paweł Bochniewicz skomentował stan polskiego dziennikarstwa. „Strasznie dużo chłamu”

Paweł Bochniewicz podzielił się swoją opinią na temat pracy dziennikarzy sportowych w naszym kraju. Jego wypowiedź odbiła się szerokim echem.

W grudniu ubiegłego roku Paweł Bochniewicz po raz drugi w swojej karierze zerwał więzadła krzyżowe w kolanie. To oznacza, że nie zobaczymy go na boisku jeszcze przez kilka miesięcy. 29-latek postanowił jednak wykorzystać fakt, że jest kontuzjowany, by rozwijać swoje social media. Stworzył kanał na YouTube, gdzie regularnie wrzuca filmy, na których pokazuje swój proces powrotu do zdrowia.

W ostatnich dniach w Polsce wywołała się ogromna dyskusja na temat pracy dziennikarzy sportowych w naszym kraju. Szczególnie poruszona została kwestia dziennikarzy zajmujących się piłką nożną. Głos w tej sprawie zabrał między innymi Paweł Bochniewicz. 29-latek zwrócił uwagę przede wszystkim na hipokryzję dziennikarzy.




– Fascynujące, że dziennikarze, którzy na co dzień krzyczą: „Nie mamy obrońców, ten się nie nadaje, polscy piłkarze są słabi”, rozpłakali się, gdy ktoś zrobił to samo w drugą stronę. Nagle wrzucanie wszystkich do jednego worka i ocenianie kariery w jednym zdaniu jest niefajne. No co wy nie powiecie? – skomentował Paweł Bochniewicz.

W swoim ostatnim vlogu na YouTube Bochniewicz rozbudował swoją wypowiedź. 29-latek szerzej spojrzał na całą sprawę. Zwrócił także uwagę na pozytywne aspekty pracy dziennikarzy.

– Ja myślę, że bycie np. newsmanem, dobrym newsmanem, to też jest dobre dziennikarstwo. Żeby dojść do jakiejś informacji w bardzo szybki sposób, to naprawdę trzeba być bardzo dobrym dziennikarzem, mieć kontakty, powiązania i tak dalej – rozpoczął Bochniewicz.

– Myślę jednak, że w dobie właśnie tych newsów i tego, kto będzie pierwszy, jest po prostu strasznie dużo chłamu. Bo każdy chce być pierwszy, każdy chce być jak najszybszy i nikt nie ma czasu na to, żeby zweryfikować 2-3 razy jedną wiadomość. I po jednej wiadomości, którą dostają, często wypuszczają tę wiadomość, która później staje się farmazonem – ocenił 29-latek.




Bochniewicz wskazał jednak także aspekty, które go irytują. Wymienił chociażby fakt, że dziennikarze użalają się nad sobą wtedy, kiedy spadnie na nich ogromna fala krytyki.

– To co mnie bardzo, bardzo denerwowało wczoraj, to to całe użalanie się nad sobą tych dziennikarzy niektórych. „Jak on mógł tak powiedzieć?”. No tak, mógł tak powiedzieć. Tak, jak wy możecie powiedzieć o nas, tak my możemy powiedzieć o was. I nagle jest wielka burza. I wydaje mi się, że to są zrobione z igły widły – skomentował Paweł Bochniewicz.

TROLLNEWSY I MEMY