NEWSY I WIDEO

Lukas Podolski ściągnie do Górnika kolejnego mistrza świata z 2014 roku? Wymowny wpis Niemca

Christopher Kramer poszukuje nowego klubu. Były mistrz świata ma problemy ze znalezieniem sobie pracodawcy po odejściu z Borussii M’Gladbach. Lukas Podolski „puszcza oczko” do swojego byłego kolegi z kadry.




Kramer był jednym z bohaterów reprezentacji Niemiec podczas mundialu w Brazylii. Ostatnio zdecydował się na kolejny krok w swojej karierze. Po ośmiu latach spędzonych w Borussii M’Gladbach 33-latek odszedł z klubu i jak na razie wciąż pozostaje bezrobotny.

Do Górnika?

Decyzja z perspektywy czasu okazała się zatem kompletnie nietrafiona. Sam Kramer ma zresztą tego świadomość. W wywiadzie w podcaście „Copa TS” jasno przyznał, że nieco się przeliczył.

– Źle to oceniłem. Myślałem, że jeśli wejdę na otwarty rynek, wszyscy powiedzą: „Proszę, przyjdź do mnie”. Wcale tak nie było – wyznał.

– Muszę też powiedzieć, że to naprawdę coś ze mną zrobiło. Naprawdę zabolało mnie uczucie, że nie jestem już potrzebny jako zawodnik. Nienawidzę niczego bardziej niż poczucia, że nie jestem naprawdę pożądany – dodał mistrz świata.

– Zwróciłem się już proaktywnie do jednego lub dwóch klubów i powiedziałem: „Hej, nie masz ochoty? Nie potrzebuję więcej pieniędzy. Jestem po prostu gotowy na wszystko” – podkreślił.




Na słowa swojego byłego kolegi z kadry zareagował nie kto inny, jak Lukas Podolski. Złożył mu wręcz nieformalną propozycję dołączenia do Górnika Zabrze, oznaczając klub pod postem na Instagramie i dodając wymowne emotki. Jasno zasugerował więc, co ma na myśli.

Jerzy Brzęczek wspomina pracę w reprezentacji Polski. „Z perspektywy czasu jednak to ja miałem rację”

Przed kilkoma dniami Jerzy Brzęczek udzielił wywiadu na łamach „Super Expressu”. 53-latek wrócił wspomnieniami do pracy z reprezentacją Polski.




Jerzy Brzęczek pracował w reprezentacji Polski od lipca 2018 roku do stycznia 2021 roku. Kadencja tego selekcjonera nie jest jednoznaczna do oceny. Z jednej strony, Biało-Czerwoni pod wodzą Brzęczka notowali bardzo dobre wyniki. Z drugiej jednak styl gry polskiej drużyny pozostawiał wiele do życzenia. I to właśnie ten drugi aspekt przeważył o zwolnieniu Brzęczka przez ówczesnego prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka.

Ostatnio Jerzy Brzęczek udzielił krótkiego wywiadu na łamach „Super Expressu”. Były selekcjoner został zapytany o porównania, jakie czasem pojawiają się w mediach, które wychwalają grę defensywną reprezentacji Brzęczka w porównaniu z obecną drużyną narodową. 53-latek stwierdził, że w tamtym okresie to on miał rację, jeśli chodzi o sposób prowadzenie kadry narodowej. Mimo to ma on świadomość błędów, jakie popełnił.




– W piłce nożnej jest zawsze tak, że docenia się po czasie pewne rzeczy. Miałem świadomość, jaką pracę wykonałem i jak to było różnie oceniane – rozpoczął Jerzy Brzęczek.

– Myślę, że z perspektywy czasu, jednak to ja miałem rację. Z decyzjami, z tym wszystkim, co się działo. Mając świadomość błędów, jakie popełniałem – ocenił były selekcjoner.

źródło: super express

Sensacyjny powrót Jerzego Brzęczka? Prowadził rozmowy z ekstraklasowiczem!

Jerzy Brzęczek może wkrótce wrócić do pracy w roli trenera. Były selekcjoner reprezentacji Polski miał prowadzić rozmowy z Radomiakiem Radom. O szczegółach poinformował Rafał Jonczyk.




3 października 2022 roku Brzęczek rozstał się z Wisłą Kraków. Od tamtej pory szkoleniowiec pozostaje bez pracy. Mimo wielokrotnego łączenia go z kilkoma klubami, nie zdecydował się na objęcie żadnego z nich.

Uratować sezon?

Wkrótce może się to jednak zmienić. Kibicowski profil Radomiaka Radom, „Pod Gołębnikiem” twierdzi, że kandydatem do przejęcia drużyny jest właśnie Brzęczek. Były selekcjoner miał już nawet odbyć rozmowy z klubem.




W Radomiu poszukiwany jest zastępstwo dla Bruno Baltazara. Pod wodzą Portugalczyka, drużyna z Mazowsza zakończyła rundę jesienną w Ekstraklasie dopiero na 16. miejscu w tabeli. W sumie Radomiak zdobył w bieżącym sezonie tylko 17 punktów.

Królewski wdał się w sprzeczkę z kibicem Wisły. „Panie od kebabów…”

Wisła Kraków regularnie korzysta z miejskiego stadionu przy ul. Reymonta w Krakowie. Jak się okazuje, koszt wynajmu tego obiektu jest dla klubu znaczącym obciążeniem finansowym, co ujawnił Jarosław Królewski. Po ujawnieniu kosztów doszło jednak do małej sprzeczki z innym kibicem.

Rekordowe koszty wynajmu stadionu w 2024 roku

W 2024 roku Wisła zapłaciła za wynajem stadionu 4,452 mln zł. Kwota ta obejmuje organizację 22 meczów, co oznacza, że za każdy z nich klub musiał wyłożyć aż 202 tys. zł.

Jest to zauważalny wzrost w porównaniu do poprzedniego roku, kiedy koszt pojedynczego spotkania wynosił nieco ponad 150 tys. zł.

W 2023 roku Wisła zapłaciła za użytkowanie stadionu 3,463 mln zł za 23 mecze. W ciągu ostatnich trzech lat klub wydał na wynajem stadionu ponad 10 mln zł. Jak podkreślił Jarosław Królewski, to nie jedyne wydatki związane z organizacją meczów.

Do kosztów należy doliczyć m.in. ochronę, zabezpieczenie medyczne czy przygotowanie infrastruktury. Jarosław Królewski nie ograniczył się jedynie do przedstawienia suchych liczb.

W mediach społecznościowych wywiązała się gorąca dyskusja pomiędzy właścicielem Wisły a jednym z kibiców. Internauta zapytał o szczegóły dotyczące kosztów dnia meczowego, w tym ochrony, mediów i zabezpieczenia medycznego.

Królewski początkowo ironicznie skwitował komentarz kibica, pisząc: „Panie od kebabów, to jest tylko infrastruktura. Czyli bez posypki.”

Gdy rozmówca nalegał na poważną odpowiedź, Królewski nie przebierał w słowach: „Jak Pan nie będzie idiotycznie komentował to nie będzie miał Pan idiotycznych odpowiedzi.”

Dodał również, że nie jest sekretarką użytkownika i zachęcił do samodzielnego poszukiwania danych. Kibic odpowiedział, że „nie zatrudniłby takiej sekretarki”, na co Królewski odparł z nutą ironii, że „Póki co, to w Simsach może pan pozatrudniać, ale trzeba marzyć.”

Na to wszystko kibic Daniel odpowiedział: „W Simsach też bym Pana nie zatrudnił Panie „nie spadniemy””.

Źródło: X

Piłkarz z Ekstraklasy ostro narozrabiał. Jechał autem 130 km/h bez uprawnień!

Lamine Diaby-Fadiga z Jagiellonii Białystok mocno narozrabiał w ostatnim czasie. Jak ujawnił Piotr Wołosik, piłkarz miał przekroczyć prędkość, prowadząc samochód bez uprawnień.

Latem Jagiellonia Białystok dokonała kilku wzmocnień. Jednym z nabytków Jagi został Lamine Diaby-Fadiga. Francuski napastnik trafił do Polski z Paris FC na zasadzie wolnego transferu. Do tej pory 23-latek jednak nie zawojował jeszcze Ekstraklasy. W barwach Jagi rozegrał 23 mecze. Strzelił zaledwie 3 gole i zanotował 1 asystę.




W ostatnim wydaniu „Misji Futbol” ciekawego odkrycia dokonał Piotr Wołosik. Dziennikarz ujawnił informację o wybryku, jakiego dopuścił się wspomniany Fadiga. Z przekazanych wieści wynika, że Francuz miał jechać samochodem przez Białystok z prędkością 130 km/h. Co więcej, piłkarz miał się tego dopuścić bez ważnego prawa jazdy! Sama sytuacja miała mieć miejsce już jakiś czas temu.




– Francuski napastnik Jagiellonii Lamine Diaby-Fadiga — jakoś bez echa to przeszło — został złapany, jak jechał w Białymstoku 130 km na godz. Został zatrzymany przez policjantów, którzy poprosili go o prawo jazdy. On stwierdził, że nie ma… – rozpoczął Piotr Wołosik.

– W ogóle udawał zaskoczonego, że coś takiego trzeba. Że w Polsce prawo jazdy? Akurat nie miał pod ręką ani polskiego, ani francuskiego i jak później służby sprawdziły, on w ogóle nie ma żadnego prawa jazdy! – ujawnił dziennikarz.

– Z tego, co się orientuję, sprawa trafiła do sądu. I polski sąd poprosił francuski wymiar sprawiedliwości, żeby ustalił, czy rzeczywiście żadnego prawa jazdy nie miał. Zobaczymy, jaki będzie finał tego. Klub bardzo ładnie to wyciszył, bo to było jakiś czas temu i nie przedostało się to do opinii publicznej. Do tego momentu – podsumował Wołosik.

źródło: Przegląd Sportowy Onet

Trudne warunki pogodowe w Anglii. Piłkarz miał problem z wykonaniem rożnego [WIDEO]

Podczas minionego piłkarskiego weekendu w Anglii doszło do nietypowej sytuacji w trakcie meczu Coventry z Millwall. Warunki atmosferyczne były na tyle trudne, że jeden z piłkarzy nie był w stanie wykonać rzutu rożnego.

Problemy z wykonaniem kornera

Coventry pokonało na wyjeździe Millwall w minionej kolejce zaplecza Premier League. Więcej niż o samym wyniku mówiło się jednak o warunkach atmosferycznych w trakcie spotkania.

25-letni Victor Torp w pewnym momencie meczu podszedł do rzutu rożnego, jednak z powodu wiatru nie mógł go wykonać. Podmuchy powodowały, że ustawiona przez Duńczyka piłka ciągle mu uciekała.

Sytuację skomentował nawet oficjalny profil ligi, który odniósł się w żartobliwy sposób do wiatru nazwanego Burzą Darragh. To właśnie z tego powodu niedawno odwołano mecz Liverpoolu z Evertonem.

Kuriozalne doniesienia z Kielc. Prezes Korony wparował do szatni w przerwie meczu

Korona Kielce po pokonaniu Widzewa Łódź w Pucharze Polski znalazła się na ustach kibiców po niecodziennym incydencie. Doszło do niego podczas przerwy tego spotkania. Prezes klubu, Artur Jankowski, wparował do szatni, by w ostrych słowach skrytykować piłkarzy za ich grę.

Wparował w przerwie do szatni

Choć drużyna Korony Kielce zmaga się z trudnościami w Ekstraklasie, gdzie okupuje dolne rejony tabeli, to jej występy w Pucharze Polski są zdecydowanie bardziej udane. Po wyeliminowaniu Widzewa Łódź dzięki trafieniu Martina Remacle’a z rzutu karnego kielczanie awansowali do ćwierćfinału. Tam zmierzą się z pierwszoligowym Ruchem Chorzów.

Mimo tego sukcesu atmosfera wokół klubu daleka jest od spokojnej. Zamiast świętować awans, drużyna musiała zmierzyć się z niecodziennym zachowaniem swojego prezesa. Jak poinformował Damian Wysocki z wKielcach.info, prezes Artur Jankowski w przerwie meczu nie wytrzymał i postanowił osobiście wyrazić swoje niezadowolenie z postawy piłkarzy.

Doświadczeni piłkarze nie byli zadowoleni

Wparował do szatni bez zapowiedzi i w ostrych słowach zrugał drużynę. Szczególnie jeden z zawodników miał usłyszeć wyjątkowo mocne słowa krytyki, co spotkało się z reakcją bardziej doświadczonych graczy. Takie zachowanie prezesa także zaburzyło pracę trenera Jacka Zielińskiego, który zamiast skupić się na przygotowaniu zespołu do drugiej połowy, musiał radzić sobie z napiętą atmosferą.

Mimo tego drużyna pokazała charakter, co podkreślił sam szkoleniowiec w pomeczowej wypowiedzi uwiecznionej w kulisach na oficjalnym kanale klubu.

– Mamy swoje marzenia i będziemy je realizować, na przekór temu, co działo się w przerwie. Duże słowa uznania dla was. Wytrzymaliście ciśnienie i z olbrzymią determinacją zagraliśmy końcówkę – powiedział były trener Cracovii i Lecha Poznań.

Nie przeprosił za swoje zachowanie

Jak donosi Wysocki, napięcie nie opadło nawet dzień po meczu. Prezes Jankowski ponownie pojawił się w szatni, by porozmawiać z drużyną. Nie przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie, ale przyznał, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca i zapewnił, że nie zamierza powtarzać podobnych interwencji.

Wielu dziennikarzy oczekiwało, że Jankowski odniesie się do sprawy podczas konferencji prasowej Prezydent Kielc Agaty Wojdy oraz Rady Nadzorczej Korona S.A., dotyczącej audytu i sytuacji finansowej klubu. Jednak prezes zdecydował się nie zabierać głosu i zajął miejsce wśród publiczności.

Źródło: wkielcach.info

Manchester City zdegradowane z Premier League? 115 zarzutów dla klubu

Nad Manchesterem City zbierają się ciemne chmury. Nie chodzi tylko o ostatnie słabe wyniki. Jak podaje „Daily Mail”, w londyńskim „International Dispute Resolution Centre” zakończyły się przesłuchania w sprawie naruszeń zasad Finansowego Fair Play.




Kwestia naruszeń, jakich miał dopuszczać się Manchester City, wywołuje od lat sporo emocji. 16 września rozpoczęto w tej sprawie przesłuchania. „Obywatele” łącznie mieli usłyszeć aż 115 zarzutów.

Degradacja?

Według „Daily Mail”, przedstawiciele Premier League oskarżają Manchester City o szereg przewinień. Między innymi mają to być: nieskładanie sprawozdań finansowych z działalności klubu w latach 2009-2018 czy zatajanie wynagrodzenia trenera Roberto Manciniego w latach 2009-2010 i 2012-2013. Utajnione miały być także zarobki piłkarzy w latach 2010-2011 i 2015-2016.




Przedstawiciele „Obywatele” oczywiście zaprzeczają wszelkim nieprawidłowościom. Niemniej jednak, dziennikarze twierdzą, że werdykt w tej sprawie zostanie wydany w ciągu najbliższych miesięcy. Wydać ma go trzyosobowa komisja z „International Dispute Resolution Centre” w Londynie.

Co może grozić klubowi? Zdaniem „Daily Mail” w grę wchodzą przede wszystkim kary finansowe. W ekstremalnym przypadku ma być jednak mowa nawet o degradacji z Premier League.

Arkadiusz Milik wróci do Ekstraklasy? Mógłby zagrać w swoim byłym klubie

Łukasz Milik, brat Arkadiusza, jest dyrektorem sportowym w Górniku Zabrze. Działacz zabrał głos w kwestii potencjalnego powrotu piłkarza Juventusu do Ekstraklasy. Może się to wydarzyć w relatywnie niedalekiej przyszłości.




Milik trafił do Górnika Zabrze w 2011 roku, ale długo miejsca w nim nie zagrzał. Już po półtora roku wyjechał do Bayeru Leverkusen. Jego kariera szybko nabrała tempa. Wyjechał z Niemiec do Ajaxu, gdzie wyrobił sobie markę, dzięki której zapracował na grę w Napoli, Marsylii czy Juventusie.

Sentymentalny powrót

Być może w przyszłości zobaczymy Milika ponownie na boiskach Ekstraklasy. Niewykluczone, że ściągnąłby go Górnik Zabrze, tym bardziej że dyrektorem sportowym w klubie jest jego brat – Łukasz.

Sam działacz został wywołany do tablicy po ostatnim meczu Górnika w rundzie jesiennej. Łukasz Milik jest dość optymistycznie nastawiony do takiego scenariusza.




– Arek śledzi mecze Górnika, kibicuje mu. Wiadomo, że ma jeszcze kontrakt w Juventusie. Ma też swoje marzenia. Może będzie na to szansa za trzy czy cztery lata. Zobaczymy jaka będzie jego sytuacja – ocenił dyrektor.

– Temat na pewno będzie wracał. Tak samo było z „Poldim”. Też wracał przez ileś lat. Tak samo może być z Arkiem, że też kiedyś powie, że jest już gotowy na powrót – podsumował.

Obecnie Arkadiusz Milik wraca do zdrowia po kontuzji, której doznał jeszcze przed mistrzostwami Europy. Wedle ostatnich informacji, 30-latek może wrócić do gry już w styczniu.

Nowa data debiutu Wojciecha Szczęsnego! Hiszpanie pewni: „Wszystko na to wskazuje”

FC Barcelona poznała rywala w 1/16 finału Pucharu Króla. To ważne informacje dla Wojciecha Szczęsnego. Według katalońskich mediów, właśnie w tym spotkaniu zadebiutować ma Polak.




W poniedziałek rozlosowano pary 1/16 finału Pucharu Króla. FC Barcelona trafiła na czwartoligowe UD Barbastro. Z tym samym klubem mierzyła się także w zeszłym roku.

Wreszcie debiut?

Katalońscy dziennikarze już teraz wieszczą, że mecz z czwartoligowym rywalem będzie okazją na debiut Wojciecha Szczęsnego. Mecze 1/16 Pucharu Króla rozegrane zostaną 3, 4 i 5 stycznia. Właśnie wtedy Polak ma zaliczyć swój pierwszy mecz w barwach Blaugrany.

– Czy nadejdzie czas Polaka? Wszystko wskazuje na to, że mógłby zadebiutować w meczu Dumy Katalonii w Pucharze Króla – pisze kataloński „Sport”.




Gdy Barcelona mierzyła się w zeszłym roku z Barbastro, nie obyło się bez kłopotów. Katalończycy wygrali 3-2 na wyjeździe. Tym razem powinno jednak pójść łatwiej. Czwartoligowiec zajmuje dopiero 16. miejsce w tabeli grupy drugiej Segunda RFEF, po 15 rozegranych kolejkach.

Spektakularny transfer Cracovii na wyciągnięcie ręki? Możliwy powrót byłego piłkarza

Mateusz Klich jest bliski powrotu do Cracovii. Jak donosi Łukasz Olkowicz z Przeglądu Sportowego Onet, rozmowy pomiędzy zawodnikiem a krakowskim klubem są zaawansowane, a porozumienie wydaje się na wyciągnięcie ręki.

Powrót do Polski?

Mateusz Klich był zawodnikiem Cracovii w latach 2008–2011. To właśnie tam młody pomocnik, wychowanek Tarnovii Tarnów, stawiał swoje pierwsze kroki na najwyższym poziomie polskiej Ekstraklasy.

W barwach „Pasów” rozegrał 58 spotkań. W tym czasie zdobył pięć bramek i zanotował 12 asyst. Jego dobra forma zwróciła uwagę zagranicznych klubów, co zaowocowało transferem do niemieckiego VfL Wolfsburg w 2011 roku.

Po opuszczeniu Cracovii Klich miał okazję grać w takich ligach jak Bundesliga, Eredivisie czy Championship. Największe uznanie zdobył w barwach Leeds United, z którym awansował do Premier League w sezonie.

Stał się wówczas kluczową postacią w drużynie Marcelo Bielsy. Obecnie występuje w DC United w MLS. Może jednak wrócić do Polski, o czym pisze Łukasz Olkowicz z Przeglądu Sportowego Onet. Według wspomnianego źródła klub toczy rozmowy ze swoim byłym piłkarzem.

Powrót Mateusza Klicha do Cracovii byłby dużym wzmocnieniem dla klubu. Pomocnik mógłby wnieść jakość, ale również ogromne doświadczenie.

Źródło: Przegląd Sportowy Onet

Kylian Mbappe podsumował swoją karierę w PSG. „Miałem problemy z pewnymi ludźmi”

Kylian Mbappe latem oficjalnie trafił do Realu Madryt. Obecnie toczy wojnę sądową ze swoim byłym klubem – PSG. W rozmowie z francuskim oddziałem „Canal+”, zdecydował się na podsumowanie swojej kariery w stolicy Francji.




PSG intensywnie pracowało nad nakłonieniem Mbappe do przedłużenia kontraktu. 25-latek postanowił jednak wreszcie odejść do Realu Madryt, z którym łączono go od bardzo dawna.

„Miałem pewne problemy”

Francuz, mimo dość burzliwego rozstania, nie kryje sentymentu do swojego byłego klubu. W PSG spędził w końcu siedem sezonów. Wciąż wiele dla niego znaczy.

– PSG to klub, który wiele dla mnie znaczy. To klub, w którym wszystko jest intensywne, czy to dobre rzeczy, czy złe. Spędziłem tutaj siedem niezwykłych lat – zaznaczył Mbappe dla francuskiego „Canal+”.

Gwiazdo Realu Madryt podkreślił również, że nigdy nie miał problemów z kibicami. Inaczej sprawa miała się z niektórymi działaczami w klubie. Choć nie powiedział tego wprost, łatwo wywnioskować, że chodziło mu o Nassera Al-Khelaifiego.




– W PSG miałem problemy z pewnymi ludźmi, bo walczyłem o swoje prawa. Powinienem okazywać więcej miłości kibicom PSG, nigdy nie miałem z nimi problemu – podsumował Mbappe.

Sebastian Szymański trafi do Serie A? Skauci obserwowali go w derbach Stambułu

Na ostatnim meczu Fenerbahce pojawili się skauci Fiorentiny. Wysłannicy włoskiego klubu mieli obserwować występ Sebastiana Szymańskiego. Polak pojawił się na murawie dopiero pod koniec spotkania.




Sebastian Szymański na początku pracy Jose Mourinho w Fenerbahce, miał pewny pierwszy skład. Wraz z coraz słabszą formą pomocnika, jego pozycja stopniowo spadała. Ostatnie ligowe mecze zaczynał już jako rezerwowy.

Skauci na trybunach

Nie inaczej sytuacja miała się podczas derbów z Besiktasem. Polak pojawił się na murawie dopiero w 67. minucie, a jego drużyna przegrała 0-1. Co istotne, Szymański miał być obserwowany przez skautów Fiorentiny.




Jak podaje portal fotomac.com.tr, „Viola” ma od dłuższego czasu obserwować sytuację pomocnika. Włosi są ponoć zainteresowani jego transferem jeszcze tej zimy. Niewykluczone więc, że już w styczniu Szymański zmieni przynależność klubową.

Patryk Klimala podbija Australię! Kolejna bramka do kolekcji. Jego liczby robią wrażenie [WIDEO]

Patryk Klimala zdobył kolejną bramkę w barwach australijskiego Sydney FC. Dla 26-latka była to już 7. bramka w nowym zespole.




W styczniu 2024 roku Patryk Klimala zasilił szeregi Śląska Wrocław. Wówczas wydawało się, że ekipa Jacka Magiery zyskała solidne wzmocnienie do linii ataku. Wszak Klimala wcześniej występował w Hapoelu Beer Szewa, New York Red Bulls czy Celtiku Glasgow. Pobyt Klimali w Śląsku okazał się jednak totalną klapą. W ciągu 8 miesięcy rozegrał w pierwszej drużynie Śląska 11 spotkań. W tym czasie nie zdobył ani jednej bramki.

Po kilku miesiącach pobytu Klimali we Wrocławiu już chyba wszyscy w klubie zdali sobie sprawę, że z tej mąki chleba nie będzie. Postanowiono więc pozbyć się piłkarza. Zgłosiło się po niego Sydney FC. Australijski klub zaproponował wypożyczenie Klimali do końca sezonu, na co Śląsk przystał.

Klimala świetnie odnalazł się w nowym otoczeniu. Nie potrzebował wiele czasu na aklimatyzację. Z miejsca stał się piłkarzem podstawowego składu. Co więcej, od razu zaczął regularnie zdobywać bramki.

W niedzielny poranek (o godzinie 8 czasu polskiego) Klimala poprawił swój dorobek bramkowy. Zespół Polaka rywalizował z Central Coast Mariners. Co prawda Sydney FC poległo 1:2, jednak Patryk zdołał wpisać się na listę strzelców.




Dorobek Patryka Klimala w Sydney FC zaczyna wyglądać naprawdę okazale. Do tej pory 26-latek rozegrał dla australijskiego klubu 11 spotkań. W sumie zdobył 7 bramek i zanotował 4 asysty.

Mariusz Stępiński ukarany za krytykę skandalicznego transparentu? Od tamtej pory nie gra

Wiele wskazuje na to, że po pamiętnym meczu z Legią Warszawa w Lidze Konferencji, Mariusz Stępiński został ukarany przez Omonię Nikozję. Wszystko przez słowa krytyki, które Polak wystosował pod adresem kibiców cypryjskiego klubu.




W listopadzie Omonia podejmowała Legię w meczu Ligi Konferencji. „Wojskowi” wygrali 3-0, ale więcej niż o wyniku, mówiło się o skandalicznej oprawie gospodarzy. Kibice wywiesili transparent, który głosił: „17.01.1945 – Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”.

Transparent o takiej treści nie powinien zostać wywieszony. Ludzie, którzy to zrobili, nie są – moim zdaniem – do końca świadomi historii, nie są wyedukowani, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówićmówił stanowczo po meczu Mariusz Stępiński, który jest piłkarzem Omonii.

Ukarany za obronę kraju?

Szybko okazało się, że wypowiedź Stępińskiego spotkała się z krytyką ze strony klubu. Najpierw, w specjalnym oświadczeniu, Polaka skrytykowali kibice, a następnie do sprawy odniósł się rzecznik prasowy Omonii.




Uznajemy jego prawo do wyrażania swoich poglądów – zwłaszcza w kwestii, która dotyczy jego kraju – chociaż nie otrzymał on niezbędnej zgody drużyny na udzielenie wywiadu. Z przykrością jednak zauważamy, że kilka jego odniesień do całości wywiadu, a nie tylko do kontrowersyjnej kwestii, było niefortunnychpodkreślał Andreas Demetriou.

Rzecznik dodał również, że sprawę rozwiązano wewnętrznie. Patrząc na ostatnie dwa mecze Omonii można wywnioskować, że Stępińskiego spotkała kara. Mimo, iż jest najlepszym strzelcem swojej drużyny (10 goli w 18 meczach), nie zagrał w istotnych ligowych spotkaniach – z Pafos (1-0) i APOELem (2-2). Wcześniej oczywiście Polak grał regularnie.


TROLLNEWSY I MEMY