NEWSY I WIDEO

Szymon Marciniak wygrał w głosowaniu na „skandal roku”. Kibice nadal mu tego nie zapomnieli

Media i kibice nie dają zapomnieć Szymonowi Marciniakowi błędu z meczu Bayern Monachium z Realem Madryt. Tamta sytuacja została okrzyknięta mianem „skandalu roku”.




W poprzedniej edycji Ligi Mistrzów w półfinale mierzyły się ekipy Realu Madryt i Bayernu Monachium. „Królewscy” wyszli z dwumeczu zwycięsko. Bohaterem dość niespodziewanie okazał się Joselu.

Więcej, niż o samym awansie Realu, pisano jednak o Szymonie Marciniaku. Polski arbiter podjął błędną decyzję, odgwizdując spalonego Matthijsa de Ligta. Nie uznał tym samym bramki Bayernu Monachium, która mogła wszystko zmienić.

„Skandal roku”

Niemieccy kibice byli wściekli na naszego arbitra. Wychodzi na to, że wciąż mu tamtej sytuacji nie zapomnieli. Pokazuje to ostatnie głosowanie, które zorganizował „Bild”.




Niemiecki gigant przeprowadził podsumowanie roku w kilku kategoriach. Głosy oddawać mogli kibice. W jednej z nich, a konkretnie w „skandal roku”, aż 35 proc. z nich zagłosowała na incydent z Marciniakiem.

– Sędzia Marciniak zbyt wcześnie przerwał atak Bayernu w doliczonym czasie gry z powodu rzekomego spalonego, pozbawiając go w ten sposób szansy na wyrównanie losów meczu – uzasadnia „Bild”.

Ligue 1 odpowiedziała Ronaldo. Nawiązali do Messiego

Cristiano Ronaldo otrzymał odpowiedź od ligi francuskiej po swojej wypowiedzi podczas gali Globe Soccer Awards w Dubaju. Piłkarz reprezentujący barwy Al-Nassr w Saudi Pro League, publicznie stwierdził, że francuska Ligue 1 jest słabsza od ligi saudyjskiej.

Kontrowersyjna opinia CR7

Podczas gali Globe Soccer Awards Ronaldo odebrał nagrody dla najlepszego strzelca wszech czasów oraz najlepszego gracza Bliskiego Wschodu. Portugalczyk w trakcie przemówienia skomentował zarówno ostatni plebiscyt Złotej Piłki, jak i stan światowego futbolu.

Ronaldo wskazał, że według niego tegoroczną Złotą Piłkę powinien zdobyć Vinícius Júnior, a nie Rodri, co już samo w sobie wzbudziło emocje. Jednak prawdziwa burza rozpętała się, gdy gwiazdor porównał poziom Saudi Pro League z Ligue 1.

– Oczywiście, że Ligue 1 jest gorsza od Saudi Pro League. Nie mówię tego dlatego, że tam gram. Ludzie powinni sami się przekonać i pobiegać przy 38, 39, 40 stopniach, wykonać kilka sprintów. Nie wierzycie moim słowom, to przyjedźcie do Arabii Saudyjskiej i sami się przekonajcie – stwierdził Ronaldo w trakcie przemówienia.

Ronaldo podkreślił, że we Francji jedynym naprawdę silnym klubem jest Paris Saint-Germain, podczas gdy pozostałe drużyny nie są w stanie nawiązać równorzędnej rywalizacji.

– We Francji jest tylko PSG. Reszta jest skończona. Dobra… rywalizują, ale nie z PSG, które jest najsilniejsze. Ma lepszych piłkarzy i więcej pieniędzy. To są fakty. Nie rozumiem, dlaczego ludzie są tym zaskoczeni – dodał.

Te słowa natychmiast obiegły media sportowe i wywołały mieszane reakcje. Francuska Ligue 1 nie pozostała bierna wobec komentarzy Ronaldo. Na portalu X opublikowano uszczypliwy post, w którym przypomniano sukces Lionela Messiego w wygranych przez Argentynę Mistrzostwach Świata 2022.

W poście zamieszczono zdjęcie Messiego z trofeum oraz krótki komentarz: „Leo Messi grający w 38 stopniach.”

Była to subtelna, lecz dosadna riposta na uwagę Ronaldo dotyczącą trudnych warunków gry w Arabii Saudyjskiej.

Źródło: X

Guardiola doceniony przez kibiców. „List miłosny”

Manchester City nie rozegrał porywającego meczu przeciwko Leicester City, ale zwycięstwo 2:0 przerwało serię czterech ligowych spotkań bez wygranej. Dla Pepa Guardioli i jego zespołu było to drugie ligowe zwycięstwo od listopada, co może zapoczątkować lepszą serię wyników. W obliczu kryzysu kibice „The Citizens” okazali wsparcie swojemu trenerowi, co hiszpański dziennik „Sport” nazwał „autentycznym listem miłosnym”.

Kryzys Obywateli

Ostatnie tygodnie były jednymi z najtrudniejszych dla Manchesteru City za kadencji Pepa Guardioli. Cztery ligowe porażki z rzędu, przerywane jedynie wygraną 3:0 z Nottingham Forest, a następnie kolejne mecze bez zwycięstwa, w tym bolesna porażka z Manchesterem United 1:2 po golach straconych w ostatnich minutach.

Taka sytuacja była kompletną nowością dla Guardioli, który nigdy wcześniej nie musiał mierzyć się z tak długą serią porażek. Szkoleniowiec znalazł się pod lupą nie tylko mediów, ale także kibiców. Analizowano jego wypowiedzi, a nawet wygląd, zwracając uwagę na widoczne ślady stresu.

Mimo to perspektywa zwolnienia Guardioli wydawała się absurdalna – zarówno ze względu na jego osiągnięcia w klubie, jak i znaczenie dla całego projektu sportowego Manchesteru City. Zwycięstwo 2:0 z Leicester City okazało się kluczowe w przełamaniu złej passy. Choć styl gry „The Citizens” nie zachwycił, trzy punkty zdobyte w tym meczu pozwoliły drużynie na chwilę oddechu.

Po końcowym gwizdku kibice zareagowali na wygraną w sposób, który zyskał uznanie mediów. Na trybunach rozbrzmiała przyśpiewka, która od lat towarzyszy ekipie z Etihad Stadium.

Say that you want me – Powiedz, że mnie pragniesz
All of the time – Przez cały czas
Say that you need me – Powiedz, że mnie potrzebujesz
Always be mine – Zawsze bądź mój
Cos we’ve got Guardiola – Bo mamy Guardiolę
We’ve got Guardiola – Mamy Guardiolę.

Według „Sportu” gest kibiców w obliczu kryzysu był czymś więcej niż tylko wsparciem. „To autentyczny list miłosny” – podkreśliła gazeta. Pomimo trudnego okresu, kibice wierzą, że wygrana z Leicester może stać się punktem zwrotnym.

Terminarz zdaje się sprzyjać mistrzom Anglii – w styczniu czekają ich mecze z West Ham United, Brentford FC, Ipswich Town oraz Chelsea.

Źródło: Sport, X

Hojny gest reprezentantów Polski! Oddali premię za EURO 2024 na szczytne cele

Reprezentanci przekazali całą premię za wyniki na EURO 2024 na cele charytatywne. O szczegółach poinformowała redakcja „WP Sportowe Fakty”.

Wszyscy pamiętamy aferę premiową, jaka wybuchła po Mistrzostwach Świata w Katarze. Wówczas reprezentacja Polski miała otrzymać kilkadziesiąt milionów złotych obiecanych od ówczesnego premiera, Mateusza Morawieckiego. Piłkarze i sztab mieli podzielić pieniądzie między siebie. Po wypłynieciu sprawy do mediów, do przelewu nigdy nie doszło.

Latem tego roku reprezentacja Polski rywalizowała w Mistrzostwach Europy. Turniej zakończył się dla Polaków niepowodzeniem. Zakończyli oni rywalizację już na fazie grupowej. Biało-Czerwoni przegrali z Holandią i Austrią. Na zakończenie rywalizacji Polacy zremisowali z Francją.

Za udział w turnieju każdej reprezentacji przysługuje premia od UEFA. W przypadku reprezentacji Polski osiągnięte wyniki dały łączną kwotę 500 tysięcy euro. Przy obecnym kursie są to ponad 2 miliony złotych. 40% z tej kwoty miało trafić do drużyny, a reszta miała zostać w rękach federacji. Tym samym zespół miał otrzymać dla siebie ok. 860 tysięcy złotych. Jak informuje serwis „WP Sportowe Fakty”, piłkarze postanowili oddać całą sumę na cele charytatywne. Decyzję podjęła rada drużyny w porozumieniu z Cezarym Kuleszą.

Blisko połowa tej kwoty, bo aż 400 tysięcy złotych, zostało przekazanych na rzecz UKS Hattrick Głuchołazy w celu odbudowy infrastruktury. Klub ten ucierpiał podczas jesiennych powodzi. 70 tysięcy przekazano na stroje dla tego samego klubu. Już wcześniej 50 tysięcy zostało przekazanych na wyjazd ponad 50 dzieci na październikowy mecz reprezentacji Polski. Za pozostałe fundusze piłkarze wsparli kilka stowarzyszeń oraz zbiórek.


źródło: wp sportowe fakty

Jak powiedział – tak zrobił. Paweł Bochniewicz ruszył z kanałem na YouTube!

Na początku grudnia Paweł Bochniewicz zerwał więzadła krzyżowe. Polski obrońca nie zamierzał się jednak załamać i chce walczyć o jak najszybszy powrót na boisko. Wszystko zamierza relacjonować na swoim kanale YouTube, na którym pojawił się już pierwszy odcinek.




We wrześniu 2020 roku Bochniewicz odszedł z Górnika Zabrze i trafił do holenderskiego Heerenveen. Polak jest ważnym ogniwem swojej drużyny, ale często zmaga się z problemami zdrowotnymi.

W 2021 roku zerwał więzadła krzyżowe. Wrócił jednak po kontuzji i do niedawna znowu regularnie grał w Holandii. Niestety, w grudniu ponownie doznał takiej samej kontuzji.

Episode 1

Podobnie jak przed trzema laty, Bochniewicz ponownie nie załamuje rąk i zamierza wrócić na boisko. Tym razem jednak wszystko chce relacjonować na swoim kanale w serwisie YouTube. Start projektu zapowiedział w rozmowie z portalem „Weszło”.




– Kiedy pierwszy raz zerwałem więzadło krzyżowe, oglądałem materiał Héctora Bellerína, który podzielił się kulisami powrotu do zdrowia. Za granicą niektórzy piłkarze to robili, ale nie z Polski. Kiedy już wiedziałem, że z kolanem jest źle, szukałem o tym informacji na Youtubie. Nic nie znalazłem. Dlatego stwierdziłem: dobra, robię to. Zacząłem nagrywać rozmowy z lekarzami czy z rodziną, jeździłem do Poznania, żeby sprawdzać swój stan i mieć inną opinię, co też rejestrowałem. Aż wreszcie gdy padła ostateczna diagnoza, poszukałem profesjonalnej firmy, która mogłaby realizować filmy – wyjaśnił.

I faktycznie, jak powiedział – tak zarobił. Na kanale Bochniewicza 29 grudnia pojawił się pierwszy odcinek z serii, w której zobaczymy jego zmagania o powrót do gry. Zawodnik potwierdził, że jego plan zakłada, że kolejne epizody będą pojawiać się co tydzień właśnie w niedzielę.

Śląsk Wrocław potwierdza problemy z wypłatami piłkarzy. „Mamy kilkunastodniowe zaległości”

Śląsk Wrocław szybko zareagował na wieści o kłopotach finansowych. Rzecznik prasowy klubu w rozmowie z portalem „Weszło” potwierdził problem z płatnościami. Zapewnia jednak, że nie ma mowy o żadnym kryzysie.




28 grudnia Piotr Potępa poinformował na Twitterze, że Śląsk Wrocław miał nie wypłacić piłkarzom ostatniej pensji. Ponadto, zawodnicy mieli nie otrzymać premii za grę w Lidze Konferencji Europy. Biorąc pod uwagę ostatnie zawieszenia licencji Lechii Gdańsk i Kotwicy Kołobrzeg, kibice zaczęli zastanawiać się nad przyszłością WKS-u.

Uspokojone nastroje

Śląsk zdecydował się błyskawicznie odnieść do wpisu Potępy. Za pośrednictwem rzecznika prasowego, Jędrzeja Rybaka, potwierdzono problemy z płynnością finansową. W rozmowie z portalem „Weszło” zaznaczył jednak, że jest to chwilowy kłopot, który nie zagraża przyszłości klubu.

– Jak to często w klubach piłkarskich bywa pod koniec roku, przychody wyraźnie spadają, a wydatki pozostają na stałym poziomie, z czego wynikają opóźnienia w wypłacie wynagrodzeń dla piłkarzy pierwszej drużyny. Faktycznie, jeśli chodzi o pensje zawodników, pierwszy raz od ponad roku mamy kilkunastodniowe zaległości. Nie są one jednak wysokie, a piłkarze otrzymali już informacje o możliwych terminach wyrównania. Staramy się, by nastąpiło to jak najszybciej. Opóźnienie w żadnym stopniu nie zagraża przyznaniu licencji dla klubu – oznajmił Rybak.




O ile finanse wydają się nie być w takim razie problemem Śląska, o tyle zdecydowanie są nim ostatnie wyniki. WKS zajmuje po rundzie jesiennej ostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy. Na koncie mają dopiero 10 punktów.

Dele Alli wróci do gry? Pomocna dłoń od legendy

Dele Alli od dłuższego czasu zmaga się z poważnymi problemami w swojej karierze. Jego ostatni występ na boisku miał miejsce w lutym 2023 roku, gdy reprezentował barwy tureckiego Besiktasu podczas wypożyczenia. Teraz może wrócić na boiska.

Szansa od Cesca Fabregasa

Pomocną dłoń do 28-letniego pomocnika wyciągnął Cesc Fabregas. Trener Como 1907 potwierdził na konferencji prasowej, że Dele Alli uczestniczy w treningach włoskiej drużyny.

– Tak, trenuje z nami. Dele czuje się dobrze. To wspaniały zawodnik. Jeśli możemy mu pomóc, jesteśmy więcej niż szczęśliwi. Na razie tylko z nami trenuje – powiedział szkoleniowiec.

Treningi z Como 1907 mogą być dla Alli’ego nie tylko okazją do powrotu do formy, ale także szansą na podpisanie kontraktu z beniaminkiem Serie A. Według doniesień włoskiego dziennikarza Nicolo Schiry, Anglik wywarł bardzo dobre wrażenie na sztabie szkoleniowym Como 1907. Fabregas i jego współpracownicy mają być pod wrażeniem umiejętności Anglika, a to może prowadzić do podpisania umowy z klubem.

Taki ruch wygląda na korzystny dla obu stron. Como 1907 zyskałoby zawodnika z międzynarodowym doświadczeniem, a Alli miałby szansę odbudować swoją karierę na włoskich boiskach.

Beniaminek Serie A zmaga się obecnie z trudnościami w lidze. Drużyna prowadzona przez Fabregasa zajmuje 16. miejsce w tabeli. Włączenie do składu Dele Alliego mogłoby pomóc zespołowi w walce o utrzymanie w najwyższej klasie rozgrywkowej we Włoszech.

Dele Alli rozegrał łącznie 194 mecze w Premier League i 37 w reprezentacji Anglii. Od lipca 2023 roku pozostaje bez klubu.

Źródło: Nicolo Schira

Marcelo z sensacyjnym transferem na koniec kariery? Wielka kasa na stole

36-letni Marcelo Vieira da Silva Júnior nie zamierza jeszcze kończyć kariery. Brazylijczyk prowadzi obecnie zaawansowane rozmowy z meksykańskim Club América. Jak donoszą eluniversal.com.mx i RTI Esporte kontrakt ma być imponujący, a sam zawodnik patrzy na całą sytuację z optymizmem.

Marcelo może trafić do Meksyku

Marcelo był przez lata uznawany za jednego z najlepszych lewych obrońców na świecie. Brazylijczyk zdobył m.in. pięć trofeów Ligi Mistrzów, cztery tytuły mistrza Hiszpanii oraz pięć Klubowych Mistrzostw Świata. Był także 58-krotnym reprezentantem Brazylii.

Z wiekiem Marcelo stracił miejsce w podstawowym składzie Realu Madryt, co skończyło się odejściem z klubu. Po emocjonalnym pożegnaniu z Królewskimi Marcelo podpisał kontrakt z Olympiakosem. Grecka przygoda zakończyła się jednak po zaledwie pół roku.

Kolejnym przystankiem miało być Fluminense. W jego macierzystym klubie współpraca również nie przebiegła pomyślnie. Konflikt z trenerem zakończył się przedwczesnym rozstaniem.

Wysoki kontrakt dla legendy

Marcelo nie zamierza jednak zawieszać butów na kołku. Meksykański Club América wyraził silne zainteresowanie jego usługami. Według medialnych doniesień klub zaproponował Brazylijczykowi dwuletni kontrakt wart aż 23 miliony euro. Taka suma jest możliwa dzięki wsparciu sponsorów – Nike i Televisa.

To z kolei sprawia, że wysoki kontrakt Marcelo nie stanowi problemu dla finansów klubu. Sam zawodnik również wydaje się być zainteresowany kontynuowaniem kariery w Ameryce Północnej. Właśnie dlatego obie strony pracują nad dopięciem szczegółów.

Potencjalny transfer Marcelo do Club América już teraz wywołuje ogromne emocje w Meksyku. Niektóre media nazywają to „bombą transferową”. Nic dziwnego, ponieważ obecność Marcelo może znacząco podnieść prestiż ligi i przyciągnąć jeszcze większą uwagę kibiców oraz sponsorów. Brazylijczyk ma także potencjał, aby stać się ambasadorem ligi meksykańskiej na świecie.

Źródło: RTI Esporte, eluniversal.com.mx

Z Ekstraklasy do Serie A? AS Roma chce utalentowanego Polaka

AS Roma przeczesała polską Ekstraklasę. W efekcie na listę życzeń włoskiego klubu trafił utalentowany bramkarz z naszej ligi.




Roma chce piłkarza Jagiellonii

Sławomir Abramowicz trafił na radar AS Romy, informuje serwis „meczyki.pl”. Co prawda Włosi nie złożyli jeszcze oferty, jednak widzą w polskim bramkarzu duży potencjał. Przedstawiciele AS Romy obserwowali Abramowicza na żywo i rozmawiali już z jego otoczeniem. Do transferu miałoby dojść najprawdopodobniej latem, jednak ten aspekt nie jest jeszcze przesądzony.

Odrzucona oferta

Zdaniem „Meczyków” kwota ewentualnego transferu miałaby oscylować w granicach 4-5 milionów euro, takie są oczekiwania finansowe Jagiellonii. Wcześniej klub z Podlasia odrzucił ofertę belgijskiego Westerlo, które oferowało niespełna 2 miliony euro.

Ważne ogniwo Jagiellonii

W tym sezonie Abramowicz szturmem przebił się do wyjściowego składu Jagiellonii Białystok. Biorą pod uwagę wszystkie rozgrywki, rozegrał łącznie 28 meczów. W 10 z nich zachował czyste konto.




Jaga pobije rekord transferowy?

Sławomir Abramowicz trafił do Jagiellonii w 2021 roku. Jednak dopiero w tym sezonie przebił się do wyjściowego składu pierwszej drużyny Jagi. Portal „Transfermarkt” wycenia go obecnie na milion euro. Z Jagą ma ważny kontrakt do końca czerwca 2026 roku. Jego ewentualne odejście mogłoby być rekordem transferowym Jagiellonii. Do tej pory rekordową sprzedażą Jagi był transfer Patryka Klimali do Celtiku za 4 miliony euro.


źródło: meczyki.pl
fot. Kacper Polaczyk/Polczyk FOTO

Nietypowy kierunek Linetty’ego po zakończeniu kontraktu? „Polak wybrał kolejny klub”

Karol Linetty regularnie pojawia się na boisku w barwach Torino. Pełni nawet funkcje kapitana drużyny. Jednak jego przyszłość w zespole stoi pod znakiem zapytania. Według najnowszych doniesień Polak może niedługo dołączyć do klubu z niższej ligi.

Sensacyjne doniesienia z Włoch

Obecny kontrakt Polaka wygasa w czerwcu przyszłego roku, a rozmowy o jego przedłużeniu jak dotąd nie przyniosły porozumienia. Jak donosi włoski dziennik Tuttosport, Linetty zdecydował, że nie zamierza podpisywać nowej umowy z Torino.

Ta informacja wywołała falę spekulacji na temat jego przyszłości. Co ciekawe, piłkarz podobno już wybrał nowy klub.

Według doniesień Linetty rozważa powrót do Sampdorii Genua. To klub, w którym spędził pięć lat przed transferem do Torino. Decyzja ta może budzić zdziwienie, ponieważ Sampdoria aktualnie zajmuje dopiero 15. miejsce w Serie B. Drużyna z Genui jest zatem daleko od możliwości awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej.

W obecnym sezonie Linetty rozegrał 15 spotkań w Serie A. Zdobył w tym czasie jedną bramkę. Portal Transfermarkt wycenia pomocnika na 3,5 miliona euro.

Źródło: Tuttosport, WP Sportowe Fakty

To koniec Lechii Gdańsk? Piłkarze wysłali pisma. Od 2 miesięcy nie dostali pieniędzy

Problemy w Lechii Gdańsk coraz bardziej się piętrzą. O gigantycznych kłopotach klubu informuje portal interia.pl.




Niedawno pojawiły się wieści o zawieszeniu licencji Lechii na grę w Ekstraklasie. Co więcej, klub zmaga się również z zakazem transferowym. Głównym problemem gdańszczan jest brak pieniędzy i rosnące długi.

Zaległe płatności

Jeśli Lechii nie uda się odzyskać licencji, to nie przystąpi do kolejnych meczów w Ekstraklasie, a ich spotkania zakończą się walkowerami. To jednak tylko wierzchołek góry lodowej.

Według portalu interia.pl, Lechia zalega z wynagrodzeniami dla swoich piłkarzy. Mowa konkretnie o nieuregulowanych płatnościach z 15 listopada i 15 grudnia. Prawo działa tutaj na korzyść zawodników. Jeśli nie otrzymają pełni swoich pensji – będą mogli rozwiązać kontrakty.




Do klubu miały już wpłynąć oficjalne pisma od piłkarzy. Interia.pl podaje, że listy miało wysłać łącznie 19 zawodników, z czego czterech pochodziło z Polski. Reszta to obcokrajowcy.

Lechia ma zaledwie dwa tygodnie na uregulowanie zaległości. Jeżeli tego nie zrobią, to dalsze kroki należeć będą do poszkodowanych, czyli piłkarzy.

Karol Świderski zmieni klub? Może wrócić do Europy

Zimą Karol Świderski może zmienić klub i wrócić do Europy. Jego usługami jest zainteresowany klub z Serie A.

Karol Świderski trafił do MLS w styczniu 2022 roku. Po dwóch latach gry dla Charlotte FC Polak został wypożyczony do Hellasu Verona, w którym spędził całą rundę wiosenną sezonu 2023/2024. Po niezbyt udanym okresie we Włoszech Świderski wrócił do Charlotte, gdzie kontynuuje swoją grę do dziś. Jego kontrakt jest ważny do końca przyszłego roku.




Zbliża się zimowe okno transferowe. Podczas niego Świderski może ponownie zmienić klub. Jak informuje Gianluca Di Marzio, Świderski trafił na celownik… Hellasu Verona! Tego samego Hellasu, w którym grał wiosną tego roku. Za chęcią sprowadzenia polskiego napastnika stoi dyrektor sportowy Hellasu. Na transfer do Włoch ma rzekomo naciskać także sam zawodnik. Zawodnik był także łączony z Monzą, Torino i Genoą, jednak tylko Hellas jest nim konkretnie zainteresowany.

Jak już wspomnieliśmy, Świderski występował już wcześniej w Hellasie. Nie był to jednak najbardziej owocny okres w karierze polskiego napastnika. Przez pół roku rozegrał 15 meczów dla Hellasu, w których strzelił zaledwie 2 bramki.

Po powrocie do Charlotte Świderski radzi sobie jednak całkiem nieźle. Od lipca rozegrał 13 meczów w MLS. Zdobył w nich 7 bramek i zanotował 2 asysty.





źródło: Gianluca Di Marzio

Magnus Carlsen zdyskwalifikowany za… jeansy. „W porządku, pie***lcie się” [WIDEO]

Do absurdalnej sytuacji doszło podczas mistrzostw świata w szachach błyskawicznych i szybkich. Magnus Carlsen zrezygnował z walki o obronę swojego tytułu. Powodem decyzji 34-latka była… afera jeansowa.




Carlsen to prawdopodobnie najlepszy szachista w historii. Norweg w latach 2013-2023 nieprzerwanie bronił tytułu mistrza świata w szachach klasycznych. Poza tym na koncie Norwega znajdziemy także pięć tytułów mistrza świata w szachach szybkich oraz siedem w szachach błyskawicznych.

Zdyskwalifikowany za… jeansy

Nic więc dziwnego, że był on zdecydowanym faworytem do zdobycia tytułu podczas turnieju w Nowym Jorku. Zmagań nie rozpoczął jednak najlepiej. Po pierwszym dniu zajmował dopiero 83. miejsce z 2,5 pkt. na koncie. O Norwegu zrobiło się natomiast głośno z zupełnie innego powodu.

Carlsen popadł w konflikt z FIDE, czyli Międzynarodową Federacją Szachową. Organizacja wprowadziła specjalny dress code, który obowiązywał na turnieju. Norweski arcymistrz nie zastosował się do wymagań i ubrał jeansy, za co został ukarany karą finansową.

To jednak nie wystarczyło. Szachista dostał upomnienie oraz został zdyskwalifikowany na jedną rundę. To wciąż nie robiło na nim wrażenia, ale w obliczu przegranej walki z FIDE, sam zdecydował się na opuszczenie turnieju.




Żeby uniknąć wątpliwości, zasady dress code zostały stworzone przez komisję zawodniczą złożoną z wielu arcymistrzów, a nie FIDE. Jednym z punktów jest zakaz noszenia jeansów. Wszystkie zasady były rozesłane, są na stronie i były referowane przez szefa komisji zawodniczej na odprawie technicznej online pięć dni przed rozpoczęciem turnieju. Dziś sędziowie upomnieli cztery inne osoby. Wszystkie od razu się dostosowały i zmieniły strójocenił Łukasz Turlej, sekretarz generalny FIDE, w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.

Sam Carlsen zdecydowanie odniósł się do całej sprawy. W swoim stylu skomentował decyzję o odpuszczeniu turnieju.

Mogą forsować swoje zasady, to zrozumiałe. Moja odpowiedź? W porządku, rezygnuję, pier***cie siępodsumował dla „Take Take Take”.

Stępiński wróci do Polski? Dziennikarz przedstawił nowe światło na sprawę

Pod koniec listopada Legia Warszawa zmierzyła się z Omonią Nikozja w meczu fazy grupowej Ligi Konferencji. Spotkanie zakończyło się zdecydowanym zwycięstwem drużyny Goncalo Feio (3:0). Jednak to nie sportowe emocje przyciągnęły największą uwagę, a kontrowersyjna oprawa przygotowana przez kibiców cypryjskiego klubu. Teraz dziennikarz z Cypru rzucił nowe światło na sprawę, mówiąc, że to nie pierwszy i ostatni przypadek w tym klubie, gdzie Omonia stawia na zdanie kibiców.

Zamieszanie po meczu w Europie

Fani Omonii Nikozja wywiesili transparent z napisem: „W 1945 r. Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”, co wywołało oburzenie w Polsce.

Do sytuacji odniósł się Mariusz Stępiński, napastnik Omonii i reprezentant Polski. W rozmowie z TVP Sport skomentował, że transparent o takiej treści nie powinien zostać wywieszony.

– Ludzie, którzy to zrobili, nie są – moim zdaniem – do końca świadomi historii, nie są wyedukowani, nie wiedzą, jak było naprawdę. Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. Nie wkładajmy wszystkich do jednego worka. To było nieprzemyślane zachowanie garstki kibiców.

Posłuchali głosu kibiców

Słowa Stępińskiego odbiły się szerokim echem na Cyprze, a na jego wypowiedź zareagowały władze klubu. Rzecznik prasowy Omonii, Andreas Demetriou stwierdził, że nie udzielił piłkarzowi zgody na wywiady.

– Uznajemy jego prawo do wyrażania swoich poglądów – zwłaszcza w kwestii, która dotyczy jego kraju – chociaż nie otrzymał on niezbędnej zgody na udzielenie wywiadu. Z przykrością jednak zauważamy, że kilka jego odniesień do całości wywiadu, a nie tylko do kontrowersyjnej kwestii, było niefortunnych.

Po medialnej burzy sytuacja zawodnika w drużynie uległa drastycznej zmianie. Wcześniej regularnie grający i strzelający gole Stępiński nagle wylądował na ławce rezerwowych. W ciągu sześciu kolejnych spotkań pojawił się na boisku zaledwie na 16 minut.

Czas na powrót do Polski?

Okazało się, że to nie przypadek. Cypryjski dziennikarz Stel Stylianou w rozmowie z portalem „WP SportoweFakty” stwierdził, że to któryś raz, kiedy taka sytuacja ma miejsce.

– Nie sądzę, żeby to był przypadek, że Stępiński został przesunięty na ławkę rezerwowych, skoro wygłosił takie komentarze polskiej prasie. Klub został zmuszony do ukarania go przez niektórych kibiców i, jak można było się spodziewać, uległ im.

Co ciekawe, dziennikarz dodał, że to nie pierwszy taki przypadek, kiedy klub przekłada zdanie kibiców ponad dobro zawodnika.

Obecna sytuacja Mariusza Stępińskiego wywołała spekulacje na temat jego przyszłości. Według informacji portalu goal.pl zainteresowanie napastnikiem wykazują kluby z Ekstraklasy. Mowa o Lechu Poznań, Motorze Lublin oraz Rakowie Częstochowa.

Źródło: WP Sportowe Fakty, Goal.pl, TVP Sport

Nowe informacje ws. zdrowia Łukasza Fabiańskiego. Wiadomo, kiedy wróci do gry

Łukasz Fabiański ucierpiał podczas kolejki Premier League rozgrywanej w Boxing Day. Polski bramkarz opuścił mecz z Southampton (0-1) na noszach po starciu z rywalem. West Ham poinformował o sytuacji zdrowotnej zawodnika.




„Młoty” w czwartek mierzyły się z Southampton w ramach rozgrywek Premier League. Między słupkami przeciwko „Świętym” stanął Łukasz Fabiański, który rozgrywka świetny sezon. Niestety, już w 28. minucie Polak został zniesiony z murawy na noszach.

Nowe informacje

Powodem zejścia bramkarza było starcie z Nathanem Woodem. Fabiański po brutalnym wejściu przeciwnika leżał kilka minut na murawie. Następnie został zmieniony, ale do szpitala nie pojechał.

39-latek był obecny na stadionie do końca meczu, a końcówkę starcia oglądał już z poziomu ławki rezerwowych. Mimo to, jak podaje „Daily Mail”, Fabiański opuści najbliższe starcie z Liverpoolem. West Ham zastosował bowiem protokół, obowiązujący przy ewentualnym wstrząśnieniu mózgu.




W myśl wspomnianego protokołu, zawodnik jest zobowiązany do pauzowania przynajmniej sześciu dniu. Nim Fabiański wróci do treningów, odbędzie jeszcze badania medyczne.


TROLLNEWSY I MEMY