NEWSY I WIDEO

Wojciech Szczęsny nie chce zmieniać planów. Podtrzymuje decyzję o zakończeniu kariery

Wojciech Szczęsny po meczu z Walią udzielił wywiadu przed kamerami TVP Sport. Mimo świetnego występu bramkarz nie zamierza zmieniać swojej decyzji. Wciąż podtrzymuje, że Euro 2024 będzie jego pożegnaniem z reprezentacją Polski. 




„Biało-Czerwoni” okazali się lepsi od Wali dopiero po serii rzutów karnych i awansowali na Euro 2024. Bohaterem ponownie okazał się Wojciech Szczęsny, który obronił ostatni strzał „Smoków”.

„Może być ciężko mnie namówić”

Po awansie Szczęsny stanął przed kamerami TVP Sport i odpowiedział na pytania dziennikarzy. Skomentował między innymi swoją spokojną postawę po obronieniu decydującej „jedenastki”.

– Ja zawsze jestem spokojny. Emocje związane z piłką przeżywam dosyć łagodnie. Cieszę się, ale nie podniecam się. Ten awans był naszym obowiązkiem – powiedział Szczęsny.

– Po dogrywce poszedłem do szatni, żeby analizować zawodników, chociaż nie miało to znaczenia. Każdy uderzał w środek, chociaż miał tam nie uderzać. Byłem spokojny przed ostatnim karnym – dodał.




Szczęsny już dłuższy czas temu zapowiedział, że mistrzostwa Europy w Niemczech będą jego ostatnim wielkim turniejem w reprezentacji Polski. Gdyby wczoraj nie udało się na nie awansować, to zapewne podjąłby decyzję o zakończeniu kariery w kadrze. 33-latek został zapytany, czy jego plany zmieniły się względem kolejnego bohaterskiego epizodu, tym razem w Cardiff. Odpowiedź była niestety wymowna.

– Może być mnie ciężko namówić, żeby zostać – odparł Szczęsny. 

„Trenowali wczoraj i przedwczoraj”. Zalewski zdradził przygotowania do meczu z Walią

Reprezentacja Polski pojedzie na Euro 2024 po wyeliminowaniu Walii w rzutach karnych. Nicola Zalewski w pomeczowym wywiadzie dla „TVP Sport” zdradził, jak drużyna przygotowywała się do takiej ewentualności. 




„Biało-Czerwoni” przez pełne 120 minut walczyła z Walią na murawie stadionu w Cardiff. Ani regulaminowy czas, ani dogrywka nie przyniosły trafienia dla żadnej z drużyn. Do rozstrzygnięcia potrzebny był konkurs rzutów karnych, w którym bezbłędna okazała się nasza reprezentacja, na czele z Wojciechem Szczęsnym, który obronił ostatni strzał „Smoków”.

„Trenowaliśmy wczoraj i przedwczoraj”

Szczęsnemu nikt nie będzie zabierać bycia bohaterem wczorajszego meczu, ale trzeba zaznaczyć, że w rzutach karnych nasi kadrowicze byli świetni. Oddawali mocne, celne strzały, poza zasięgiem walijskiego golkipera. Nie było to dziełem przypadku. Nicola Zalewski przyznał, że Michał Probierz kładł na ten element duży nacisk.

– Trenowaliśmy wczoraj i przedwczoraj „jedenastki”. Trener powiedział, żebyśmy podchodzili do karnego spokojnie i poszło dobrze – zaznaczył Zalewski. 




Reprezentacja Polski w grupie na Euro zmierzy się z Holandią, Austrią i Francją. Pierwsze spotkanie zagramy z „Oranje” w Hamburgu 16 czerwca.

MAMY AWANS NA EURO! Eksplozja radości w Polsce [REAKCJE]

Reprezentacja Polski zagra na Mistrzostwach Europy 2024! W finale baraży Biało-Czerwoni pokonali reprezentację Walii po serii rzutów karnych.

Po pokonaniu Estonii w półfinale baraży o awans na EURO 2024 na Polaków czekało dużo trudniejsze zadanie. We wtorkowy wieczór Biało-Czerwoni zmierzyli się z reprezentacją Walii. Po niezwykle długim pojedynku zwycięsko z tego starcia wyszli Polacy. Nasi reprezentanci pokonali Walię po serii rzutów karnych. Tym samym nasza reprezentacja zagra w finałach Mistrzostw Europy!




Przed rozpoczęciem ciężko było wskazać wyraźnego faworyta. Na korzyść Walii przemawiała gra na własnym terenie. Mimo to Polacy potrafili przez dłuższy czas zdominować Walijczyków, by ostatecznie pokonać ich w serii rzutów karnych. Decydującego karnego zdołał wybronić Wojciech Szczęsny, po którego interwencji w Polsce zapanowała euforia. Zebraliśmy część wpisów zamieszczonych po meczu na Twitterze.




Polscy kibice opanowali ulice w Cardiff. „Walia tu, Walia tam” [WIDEO]

 

Reprezentacja Polski zmierzy się dzisiaj z Walią w ramach finału baraży o udział w EURO 2024. Kibice Biało-Czerwonych dali o sobie znać mieszkańcom Cardiff. W internecie pojawiły się nagrania z zabawy fanów reprezentacji Polski.

 

Kluczowy mecz

Kadra Polski pokonała Estonię (5:1) i awansowała do finału baraży. W tym samym czasie Walia wygrała z Finlandią. Obie ekipy zmierzą się we wtorek w Cardiff o godzinie 20:45.

 

Na ulicach tego walijskiego miasta można spotkać wielu polskich kibiców. Wśród fanów Biało-Czerwonych panują świetne nastroje, co zostało uwiecznione na nagraniach, które trafiły na portal X.

Miasto stało się pełne od Biało-Czerwonych barw, a lokalni mogli wysłuchać polskich przyśpiewek. Wiele wskazuje na to, że ekipa prowadzona przez Michała Probierza będzie mogła liczyć na mocne wsparcie ze strony kibiców.

Oto kilka nagrań z udziałem polskich kibiców w Cardiff:

Źródło: X

Reprezentacja U-21 nie przyciągnęła kibiców. Pustki na Stadionie Śląskim [WIDEO]

Niezbyt wielu kibiców pojawiło się na dzisiejszym meczu reprezentacji Polski do lat 21. Stadion Śląski świecił pustkami.

We wtorkowe popołudnie reprezentacja Polski U-21 rozgrywała mecz w eliminacjach do Mistrzostw Europy. Rywalem młodych Polaków byli Bułgarzy. Niespodziewanie zwycięstwo odniosła młodzieżowa reprezentacja Bułgarii. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:1.




Spotkanie młodzieżowych reprezentacji Polski i Bułgarii nie przyciągnęło zbyt wielu kibiców na trybuny. Nie ma co się temu dziwić, termin rozgrywania meczu nie sprzyjał temu, by zapełnić stadion. Środek tygodnia, godzina 15:00. Nie jest to zbyt optymalna pora na to, by wybrać się na mecz. Tym bardziej dziwi fakt, że na obiekt rozegrania meczu wybrano Chorzów.




Stadion Śląski w Chorzowie może pomieścić ponad 50 tysięcy osób. Na meczu Polska-Bułgaria zjawiło się ich zaledwie nieco ponad 5 tysięcy. Przemysław Chlebicki poinformował, że starcie obserwowało 5498 kibiców.

Stadion Śląski był zatem wypełniony w około 10 procentach. Trybuny świeciły pustkami. Niestety, ale w transmisji nie wyglądało to najlepiej.

Robert Karaś przerywa milczenie! Sportowiec odpowiedział na hejt. „Wyzwiska, groźby”

Ostatnio internet obiegła wiadomość o ponownej wpadce z dopingiem Roberta Karasia. Na sportowca spłynęła fala negatywnych komentarzy. Co prawa opublikował on już swoje oświadczenie na samym początku zamieszania, ale we wtorek zamieścił dodatkową odpowiedź na swoim Insta Stories. 




Robert Karaś w zeszłym roku został przyłapany na stosowaniu niedozwolonych substancji, kiedy pobił rekord dziesięciokrotnego Ironmana w Brazylii. Od tamtej pory sportowiec był zawieszony w federacji. Niedawno wziął jednak udział w zawodach organizacji, która zezwoliła na jego udział. Wygrał wówczas ultratriathlon na Florydzie, bijąc kolejny rekord.

Niestety, w jego organizmie ponownie wykryto niedozwolone substancje. Sportowiec przekonywał, że są to pozostałości po wspomnianej aferze z zeszłego roku. To jednak nie przekonało opinii publicznej, która zdecydowanie go potępiła i zaczęła się od niego odwracać.

„Udowodnię, że mówię prawdę”

We wtorek Karaś postanowił ponownie odnieść się do sprawy i odpowiedzieć krytycznym komentarzom. Na swoim Insta Stories zdradził, że dostaje obecnie wiele wyzwisk, a nawet gróźb. Zaapelował do internautów o opanowanie i przemyślenie kilka razy tego, co zamierzają napisać.

– Wiem, że sobie z tym wszystkim poradzę. Pomyślcie, jakby trafiło na kogoś innego. Myślę, że już takiej osoby, by z nami nie było. To, co wielu z Was robi, ta agresja, wyzwiska, groźby są nieadekwatne do tego, co się wydarzyło. Pomyślcie, zanim napiszecie durny komentarz – napisał Karaś.  




Dodatkowo sportowiec zapewnił, że jest niewinny. Zamierza zrobić wszystko, aby udowodnić to również kibicom, którzy jeszcze do niedawna go podziwiali i szanowali za wszystkie niesamowite wyniki.

– A ja dalej robię swoje. Udowodnię, że mówię prawdę – podsumował.

Robert Karaś odpowiada na krytykę

To dlatego Probierz zrezygnował z Modera. Jasny powód selekcjonera

Michał Probierz ogłosił w poniedziałek późnym wieczorem kadrę, jaką wytypował do rywalizacji z Walią. Zabrakło w niej Jakuba Modera, co wywołało spore zdziwienie wśród kibiców. Tomasz Włodarczyk z portalu meczyki.pl przedstawił powody takiej decyzji selekcjonera. 




„Biało-Czerwoni” za kilka godzin zmierzą się z Walią w finale baraży Euro 2024. Michał Probierz przed spotkaniem odesłał na trybuny trzech piłkarzy. Na murawie nie zobaczymy zatem na pewno Pawła Bochniewicza, Pawła Wszołka oraz Jakuba Modera. Odrzucenie piłkarza Brighton spotkało się z negatywnym odzewem kibiców.

Czemu nie zagra?

Moder był przez wiele osób typowany jako pewniak do gry. Ze względu na uraz niekoniecznie ustawiano go w pierwszym składzie na Walię, ale podnoszono argument o jego znajomości wyspiarskiego futbolu. Taki zawodnik mógłby się przydać nawet w końcowej fazie meczu.

Michał Probierz stwierdził jednak inaczej i odesłał go na trybuny. Co ciekawe, powodem nie była ponoć kontuzja Modera. Z ustaleń Tomasza Włodarczyka z portalu meczyki.pl wynika, że selekcjoner podjął decyzję z przyczyn wyłącznie sportowych. W meczu ze „Smokami” bardziej mają się przydać umiejętności, choćby, Damiana Szymańskiego.




Zmiany w kadrze na mecz z Walią wskazują, że w środku pola reprezentacji Polski możemy zobaczyć te same nazwiska, które rozpoczęły spotkanie z Estonią kilka dni temu. Przypomnijmy, że na PGE Narodowym w drugiej linii Probierz postawił na Bartosza Slisza, Jakuba Piotrowskiego i Piotra Zielińskiego.

Dariusz Szpakowski wraca przed mikrofon przy kluczowym spotkaniu Polski. „Pewnie troszkę będę miał tremę” [WIDEO]

Reprezentacja Polski zagra dzisiaj w finale baraży o udział w Mistrzostwach Europy w Niemczech. Spotkanie kadry po 464 dniach skomentuje legenda dziennikarstwa sportowego, Dariusz Szpakowski.

 

Szpakowski przed meczem

Reprezentacja Polski pokonała Estonię i awansowała do finału baraży o EURO. Równocześnie Walia pokonała Finlandię i to właśnie oni będą rywalami Biało-Czerwonych.

TVP Sport poinformował w piątek, że spotkanie Polski z Walią skomentuje legenda dziennikarstwa sportowego, Dariusz Szpakowski. Na stadionie w Cardiff towarzyszyć mu będzie Marcin Żewłakow.

Legendarny komentator wypowiedział się na temat swojego powrotu przed mikrofon w rozmowie z Mateuszem Borkiem.

 

– Trema? Pewnie troszkę będę miał, ale mam nadzieję, że w miarę spotkania ta trema będzie opadała tak jak naszym zawodnikom – powiedział Szpakowski.

– Pisanie kolejnego rozdziału historii polskiej piłki? Chciałbym ją napisać, ale to nie ja będę pisał. Ja tylko będę dodatkiem do pisanych historii przez polskich piłkarzy. Byłem na Millenium, kiedy za Jurka Engela przegrywaliśmy, ale wygraliśmy spotkanie 3:2. Byłem na spotkaniu za Pawła Janasa, które komentowałem. Przegrywaliśmy, ale wygraliśmy to spotkanie również. W związku z tym myślę, że jutro mimo wszystko powtórzymy scenariusz – dodał legendarny komentator.

Źródło: TVP Sport

Polacy walczą o awans oraz o… premie! Wielka kasa do podziału

Już dziś dowiemy się, czy reprezentacja Polski zagra na Mistrzostwach Europy 2024. W przypadku awansu polscy piłkarze otrzymają premie z pieniędzy, jakie UEFA przekaże PZPN-owi.

W czwartek reprezentacja Polski wykonała pierwszy krok w kierunku EURO 2024, pokonując 5:1 Estonię. A dziś pozostał do wykonania ostatni, decydujący krok. Wystarczy tylko, albo i aż, pokonać reprezentację Walii. Mecz z Walijczykami zadecyduje o tym, czy zobaczymy naszych reprezentantów na turnieju w Niemczech. Początek meczu o godzinie 20:45.




Wygrana z Walią da nam awans na EURO 2024. Ale nie tylko. Z tytułu awansu PZPN ma otrzymać od UEFA 9,25 miliona euro. Taka kwota przewija się w medialnych doniesieniach. W przeliczeniu na złotówki daje to niemal 40 milionów złotych. Do tego dochodzą także premie zapisane w kontraktach ze sponsorami reprezentacji Polski.




Część z powyższej kwoty ma trafić do piłkarzy. W rozmowie z portalem „goal.pl” sekretarz generalny PZPN, Łukasz Wachowski, przyznał że ok. 25% premii od UEFA zostanie przeznaczone na premie dla piłkarzy. 25% z kwoty blisko 40 milionów złotych daje niemal 10 milionów złotych do podziału między reprezentantów Polski.

Gra na Mistrzostwach Europy to ogromny zaszczyt. Piłkarze reprezentują swój kraj, a w dodatku mogą zaprezentować swoje umiejętności, kiedy patrzy na nich cały świat. Dla federacji jest to okazja do zyskania dodatkowych pieniędzy od UEFA i od sponsorów. Niestety, udział w tak dużym turnieju wiąże się także z dużymi kosztami. Wachowski w rozmowie z „goal.pl” przyznał, że łączne koszty mogłyby wynieść nawet 35 milionów złotych.

– Wszystkie koszty związane z przelotami, transportem na miejscu, noclegami, wynajmem obiektów treningowych oraz premii dla pierwszej drużyny to ok. 35 mln zł – przyznał Łukasz Wachowski.


źródło: goal.pl

Miły gest Michała Probierza. Przygotował prezent dla selekcjonera Walijczyków

Michał Probierz przygotował prezent dla selekcjonera reprezentacji Walii. Obu panów łączy wspólna pasja do gry w golfa.

Jak mawia klasyk „nadszedł dzień dzisiejszy”. Już tylko kilka godzin dzieli nas od meczu Walia-Polska. Pojedynek ten zadecyduje o tym, która reprezentacja pojedzie na Mistrzostwa Europy do Niemiec, a która będzie musiała obejść się smakiem. Początek spotkania o godzinie 20:45.




W poniedziałkowe popołudnie miała miejsce przedmeczowa konferencja prasowa. Podczas niej na pytania dziennikarzy odpowiadali Jan Bednarek i Michał Probierz. Selekcjoner reprezentacji Polski ujawnił prezent, jaki przygotował dla swojego vis-a-vis, Roberta Page’a. Walijczyk otrzymał od Probierza piłki golfowe. Obu panów łączy wspólna pasja właśnie do tego sportu.

– Dla trenera z Walii też mam prezent. Bo przywiozłem piłki golfowe. Wiem, że gra. Z polskim logo z jednego z turniejów – ujawnił Michał Probierz.

– Mieliśmy okazję rozmawiać na losowaniu baraży. Lepszy ma trochę handicap, ale się poprawę – dodał.




W wolnej chwili od piłki nożnej Michał Probierz pogrywa sobie w golfa. Często dzieli się swoimi poczynaniami na mediach społecznościowych. W ubiegłym roku brał choćby udział w golfowym turnieju charytatywnym.

Podolski może nawiązać współpracę z niemieckim klubem. Może to nastąpić w ciągu kilku miesięcy

 

BILD przekazał nowe informacje w sprawie przyszłości Lukasa Podolskiego. Według doniesień wspomnianego źródła piłkarz Górnika Zabrze może niedługo rozpocząć współpracę z FC Koeln, jako ambasador linii odzieżowej klubu.

 

Nowa funkcja „Poldiego”

Kontrakt Lukasa Podolskiego z Górnikiem Zabrze obowiązuje do końca czerwca 2025 roku. Według doniesień niemieckich mediów były reprezentant „Die Mannschaft” może zostać ambasadorem FC Koeln.

 

Zawodnik Górnika Zabrze ma zostać ambasadorem marki odzieżowej klubu. W przeszłości mówiło się również o podjęciu przez niego pracy w strukturach klubu. Ulrich Bauer z „Bilda” przyznał, że dyskutowano o jego kandydaturze w kontekście doradcy zarządu.

– Dedykowana kolekcja byłego piłkarza FC Koeln świetnie pasowałaby klubowi. W końcu była gwiazda Kolonii od dawna działa w branży modowej i posiada na rynku własną markę „Strassenkicker”. 38-latek zna się więc na rzeczy. Ponadto jego nazwisko jest nadal atrakcyjne w mieście i powinno zapewnić najwyższą sprzedaż w sklepach klubowych – tak jak miało to miejsce wcześniej w przypadku sprzedaży koszulek – czytamy.

– Od czasu odejścia byłego doradcy zarządu Joerga Jakobsa dyskutowano również o przyszłości „Poldiego” jako doradcy sportowego. Stanowisko to musiałoby zostać obsadzone od lata – zakładając, że zarząd wokół prezesa Wernera Wolfa pozostanie na stanowisku – dodał dziennikarz.

Wiele wskazuje na to, że plany władz klubu z Kolonii nie przeszkodzą Lukasowi Podolskiemu w wypełnieniu kontraktu w Górniku Zabrze.

Źródło: BILD, Sport.pl

Ironiczne komentarze po politycznym wystąpieniu Jacka Kiełba. „Mnie przekonał” [WIDEO]

Jacek Kiełb wziął udział w konferencji prasowej komitetu Suchański Bezpartyjni Koalicja dla Kielc do Rady Miasta Kielce. Były piłkarz Korony nie zebrał dobrych komentarzy po swoim wystąpieniu.

 

Nie zachwycił

Niedawno w mediach pojawiła się informacja o starcie Jacka Kiełba w wyborach do Rady Miasta Kielce. To właśnie na początku marca przedstawiono go jako kandydata komitetu Suchański Bezpartyjni Koalicja dla Kielc do Rady Miasta Kielce.

 

Legenda Korony zajęła pozycję numer jeden w okręgu wyborczym numer dwa. W poniedziałek podczas konferencji prasowej komitetu swoje wystąpienie miał również Jacek Kiełb.

Byłemu piłkarzowi nie poszło najlepiej. W pewnym momencie legenda Korony Kielce zwróciła się do Kamila Suchańskiego, który obrócił sytuację w żart.

– Jacka trochę trema zjadła. Jak widać, czasem tak się zdarza – stwierdził polityk.

Pod nagraniem z wystąpieniem pojawiło się sporo ironicznych komentarzy. Użytkownicy mediów społecznościowych nawiązywali m.in. do legendarnego reportażu z telewizji: „I szyny, szyny były złe”.

– Mnie Jacek Kiełb przekonał. Gdybym mieszkał w Kielcach, to bym zagłosował za tym, by zaangażować kluby w zaangażowanie – napisał dziennikarz portalu „goal.pl”, Damian Smyk.

Źródło: Twitter

Fenerbahce wyjdzie z ligi tureckiej i trafi do TOP5? Wielkie plany tureckiego klubu po skandalu

Zaskakujące informacje docierają z tureckich mediów. Zdaniem dziennikarza, Ertema Senera Fenerbahce wciąż zastanawia się nad zbojkotowaniem rozgrywek Super Ligi… myśli nad dołączeniem do innej ligi. Taki scenariusz może się wydarzyć, choć jest trudny do zrealizowania. 




W marcu w Turcji doszło do gigantycznego skandalu. Kibole Trabzonsporu po meczu z Fenerbahce wdarli się na murawę i zaatakowali piłkarzy. Zawodnicy się bronili, wobec czego doszło do jednej wielkiej bijatyki. Klub obwieścił następnego dnia, że będzie się starać opuścić rozgrywki tureckiej Super Lig.

Wejście do innej ligi?

Jak na razie nie pojawiły się nowe informacje w kwestii postępów w sprawie wyjścia Fenerbahce z rozgrywek. Głos zabrał natomiast ceniony w Turcji dziennikarz, Ertem Sener. Reporter przekazał, że klub ma podjąć ostateczną decyzję do 2 kwietnia, po czym przekaże ją opinii publicznej.

Co jednak najciekawsze – po odejściu z Super Lig Fenerbahce musiałoby dołączyć do innej ligi. Jest to jednak proces niezwykle trudny do zrealizowania. Tak czy inaczej działacze mają potężne cele jak włoska Serie A, hiszpańska La Liga czy francuska Ligue 1. W grę mają również wchodzić ligi holenderskie i belgijskie.




Temat jest jednak niezwykle skomplikowany. Na jakiekolwiek informacje o postępach będziemy musieli jeszcze poczekać.

Karolina Bojar-Stefańska ponownie na podsłuchu. Tym razem w języku angielskim [WIDEO]

Karolina Bojar-Stefańska ponownie znalazł się w kręgu zainteresowania ze względu na swoje sędziowanie. Twitter obiegło nagranie z meczu towarzyskiego polskiej reprezentacji kobiet z Greczynkami. Podobnie, jak kilka miesięcy temu, kobiecie się oberwało. 




Bojar-Stefańska jest znana w piłkarskim środowisku od dobrych kilku lat. Stopniowo przebija się przez kolejne szczeble rozgrywek, chcąc poprowadzić ostatecznie mecz w Ekstraklasie. Mówiło o tym jakiś czas temu w jednym z wywiadów. Więcej o tym pisaliśmy TUTAJ.

„Co wy robicie?!”

22 stycznia swoją premierę miał 6. odcinek 2. sezonu „Sędziowie”. Przybliża on pracę arbitrów, pokazując między innymi ich boiskowe relacje z piłkarzami, a także ich przemyślenia. We wspomnianym epizodzie wystąpiła wyżej wymieniona pani sędzia, wraz ze swoim mężem – Danielem Stefańskim.

Przy okazji publikacji produkcji „Canal+ Sport” pojawiło się sporo głosów krytycznych wobec kobiety. Twitter obiegło wówczas nagranie z sędziowania przez nią jednego z meczów niższych lig. Więcej na ten temat przeczytanie TUTAJ.




Teraz odcinek został udostępniony w całości na platformie YouTube, a użytkownicy ponownie znaleźli fragment, za który ostro skrytykowali Bojar-Stefańską. Tym razem chodzi natomiast o mecz towarzyski kobiecych reprezentacji Polski i Grecji.

Cały odcinek znajdziecie poniżej:

Koniec spadków Kanału Sportowego? „Najgorsze już chyba za nami”

Maciej Sawicki udzielił wywiadu portalowi „sport.pl”. Prezes Kanału Sportowego podzielił się swoimi spostrzeżeniami odnośnie funkcjonowania kanału, wyników oglądalności oraz odejścia Krzysztofa Stanowskiego.

W październiku 2023 roku Krzysztof Stanowski postanowił opuścić Kanał Sportowy. Odejście rozpoznawalnego dziennikarza przełożyło się na gorsze wyniki KS. Po pierwsze, wiele osób postanowiło anulować subskrypcję na KS. W listopadzie Kanał Sportowy stracił aż 80 tysięcy subskrybentów. Po drugie, co bardziej oczywiste, wielki regres zanotowano w wynikach oglądalności. We wrześniu liczba wyświetleń KS przekroczyła ponad 20 milionów wyświetleń. Kolejne miesiące to już ogromny spadek. Październik 15 milionów, listopad 12 milionów, grudzień 8 milionów, styczeń 7 milionów. W lutym odnotowano podobną oglądalność co w styczniu, w marcu będzie zapewne podobnie. I to na takiej oglądalności w niedalekiej przyszłości powinien bazować Kanał Sportowy.




Spadek oglądalności na Kanale Sportowym to nie tylko odejście Krzysztofa Stanowskiego. Wynika to także z faktu, że właściciele kanału postanowili ograniczyć materiały pozasportowe i skupić się na sporcie w czystej postaci. W rozmowie z portalem „Sport.pl” mówi o tym Maciej Sawicki, prezes Kanału Sportowego.

– Po jego (Krzysztofa Stanowskiego – przyp. red.) odejściu trzeba było dojrzeć do tego, aby na nowo zdefiniować prawdziwe DNA i strategię kanału. I wyszło, że sport to właśnie ta dziedzina, w której Kanał Sportowy naturalne się odnajduje i właśnie tego oczekują nasi widzowie. Tak więc teraz 98 procent treści to jest sport i tak już zostanie. Z marginesem na Hejt Parki z ciekawymi gośćmi, którzy mogą wykraczać poza środowisko sportowe – skomentował Maciej Sawicki, prezes Kanału Sportowego.

Przytoczony spadek wyników oglądalności jest bardzo wyraźny. Sawicki argumentuje to przede wszystkim rezygnacją z materiałów pozasportowych, za które odpowiadał Stanowski. Ponadto zauważa, że zimowy okres nie jest „najgorętszym” jeśli chodzi o wydarzenia sportowe. Jeśli chodzi o regularne spadki liczb w ostatnich miesiącach, to zdaniem Sawickiego najgorsze jest już za KS.

– Najgorsze już chyba za nami. Liczba naszych widzów jest mniejsza, ale to naturalne. Krzysiek Stanowski wychodził poza sport i generował ogromne wyświetlenia, zresztą tak się dzieje teraz w Kanale Zero. My skupiamy się na tej części sportowej, w której my czujemy się bardzo dobrze i tutaj mamy kompetencje. Nie jest to tak duża grupa docelowa, jaka była kiedyś – ocenił Maciej Sawicki.

–  Pamiętajmy jednak, że w styczniu i lutym w sporcie mniej się dzieje. W marcu ten wynik będzie dużo lepszy, bo zaczęło się zainteresowanie związane z piłkarską reprezentacją Polski. A to przekłada się na wzrost wyświetleń, co już widzimy w Kanale Sportowym – zauważył prezes Kanału Sportowego.




Wspomnieliśmy już, że w listopadzie Kanał Sportowy stracił 80 tysięcy subskrybentów. W szczytowym momencie KS miał ponad 1,1 miliona subskrybentów. Obecnie jest ich poniżej miliona. Maciej Sawicki teraz się już tym nie martwi. Twierdzi, że tendencja spadkowa już wygasła.

–  Tak było, nie ma sensu już do tego wracać. Teraz ten negatywny trend już się odwraca – stwierdził Sawicki.

– Widać, że ludzie pozytywnie przyjęli Kanał Sportowy w wersji czysto sportowej 2024. Co do obecnej liczby subskrybentów to nie jesteśmy na tym punkcie przewrażliwieni, bo wiemy z doświadczenia, że ponad połowa odbiorców naszych treści nie jest naszymi subskrybentami – zauważył.

– Poza tym te blisko milion subskrybentów to wciąż fantastyczna liczba. To potwierdza, że jesteśmy liderem na rynku mediów sportowych na polskim YouTubie – podsumował Sawicki.


źródło: sport.pl


TROLLNEWSY I MEMY