Do niemałej afery doszło z udziałem Kamila Glika. Przed dwoma laty obrońca reprezentacji Polski pobił turystę. Teraz usłyszał wyrok.
O całej sprawie poinformował „Fakt”. Z doniesień dziennika wynika, że Kamil Glik miał pobić turystę, który „przypadkowo zrobił mu zdjęcie”. Do zdarzenia doszło latem 2020 roku, jednak dopiero teraz sytuacja ujrzała światło dzienne. Spięcie Glika z turystą miało miejsce na Mazurach we wsi Skorupki.
Piłkarz Juventusu pod wrażeniem Arkadiusza Milika. „Trudniej go upilnować niż Vlahovicia” [CZYTAJ]
Szczegóły zdarzenia
Z relacji dowiadujemy się, że rzeczony turysta podczas wakacji zrobił zdjęcie jednego z domków dla dzieci, który znajdował się na jednej z prywatnych posesji. Jak się okazało, nieruchomość należała do Kamila Glika. Nieświadomy okoliczności turysta szybko został zaatakowany przez piłkarza reprezentacji Polski. Ponadto Glik wyrzucił telefon swojego nieprzyjaciela. 34-latek miał przekazać, że wypił wcześniej jedno piwo. Z kolei jego żona stwierdziła, że wypił dwa i dodała, że zachowanie jej męża mogło być spowodowane otrzymywaniem licznych pogróżek.
Kontrowersyjne słowa Michała Probierza. „Polski trener poradziłby sobie w Barcelonie” [CZYTAJ]
Glik ukarany grzywną
Po dwóch latach Sąd w Giżycku ogłosił wyrok w tej sprawie. Kamil Glik został ukarany grzywną w wysokości 10 tysięcy złotych i 5 tysięcy złotych dla poszkodowanego.
– Pokrzywdzony nie wiedział, do kogo należy posesja, na której dostrzegł ciekawy domek dla dzieci – przekazał sędzia Danuta Hryniewicz.
– Do tego procesu nie powinno dojść, mojemu klientowi wystarczyłyby przeprosiny. Nawet nie wnosiliśmy o te 5 tys., sąd sam uznał, że poszkodowanemu się należą – skomentował adwokat.