Roman Kołtoń deprecjonuje Roberta Lewandowskiego. „Nie będzie większym piłkarzem w reprezentacji od Bońka”

W jednym z ostatnich programów na antenie „Meczyków” wywiązała się ciekawa dyskusja na temat reprezentacji Polski. Obecny w studio Roman Kołtoń stwierdził wprost, że Boniek i Lato byli większymi piłkarzami w reprezentacji Polski od Roberta Lewandowskiego.

Robert Lewandowski od wielu lat jest jednym z najlepszych piłkarzy na świecie. Przez pewien okres był on wręcz najlepszym graczem na całym globie. Już przez kilkanaście lat gra on na najwyższym światowym poziomie, przy czym raz za razem bije kolejne rekordy, zapisując się na kartach historii futbolu.




Nie ma co ukrywać, że Lewy zdecydowanie większe osiągnięcia ma w piłce klubowej, niż w reprezentacyjnej. Wynika to przede wszystkim z ograniczeń zasobów ludzkich polskiego futbolu. Reprezentacja Polski w ostatnich latach nigdy nie miała tak dobrych piłkarzy jak tych, z którymi Robert miał przyjemność grać w klubach. Mimo to Lewy często ciągnął reprezentację i niejednokrotnie w pojedynkę rozstrzygał o losach meczu.

W mediach często pojawia się dyskusja na temat tego, kto jest najlepszym piłkarzem w historii polskiego futbolu. I w tym temacie opinie często zależą od czynników, jakie ktoś bierze pod uwagę. I tak w tej kwestii głos zabrał ostatnio Roman Kołtoń na łamach „Meczyków”. Dziennikarz wprost stwierdził, że dla niego – pod względem piłki reprezentacyjnej – większymi piłkarzami od Lewandowskiego są chociażby Boniek czy Lato.

– Nie no, panowie. Boniek był gwiazdą 3 mundiali. Lewy nie był gwiazdą żadnego – rozpoczął Roman Kołtoń.

– Lewy jest największym piłkarzem, jeśli chodzi o kluby. Ja z tą tezą nie dyskutuję, uważam, że tak jest. Natomiast Robert Lewandowski, mimo wszystko, nie będzie większym piłkarzem – w sensie reprezentacji – od Bońka, Laty. Nie ma szans – ocenił dziennikarz.

– Lato był gwiazdą trzech mundiali. Też ludzie zapominają. Był królem strzelców. Nie umniejszamy ani Laty, ani Bońka, ani Lewego. Bo Lewy jest wielki, jest gigantem. (…) Ale słuchajcie, tamci byli gwiazdami mundiali – podsumował Kołtoń.