Rio Ferdinand rozmawiał ostatnio z Mo Gilliganem. Były reprezentant Anglii przyznał, że w trakcie gry dla West Hamu zagrał przeciwko Arsenalowi, będąc dosyć mocno pijanym.
Anglik ten mecz zapamięta na długo
Były piłkarz Manchesteru United w podcaście u Mo Gilligana poruszył wiele ciekawych historii związanych z alkoholem. Anglik przyznał, że w trakcie, gdy był jeszcze piłkarzem WHU, zdarzyło mu się zagrać mecz z Arsenalem, będąc lekko „wstawionym”.
– [Przeciwko Arsenalowi] Wypiłem trzy brandy z Coca-Colą w holu dla graczy, a potem przyszedł do mnie ktoś ze sztabu i powiedział mi, że muszę się przebrać, ponieważ jestem w składzie na mecz.
– Siedziałem na ławce i myślałem „proszę, nie wpuszczaj mnie na boisko, nie mogę wyjść na to boisko po trzech brandy”. Za chwilę już byłem na murawie.
17-letni wówczas Ferdinand tak właściwie nie miał zagrać tamtego dnia. Plany zmieniła kłótnia trenera z Paulo Futre, który nie chciał grać z innym numerem niż „10”. Z tego powodu młody Rio znalazł się w kadrze meczowej. Anglik pojawił się na boisku w 87. minucie gry, zastępując na murawie Slavena Bilicia.
– Pamiętam, że dostaliśmy rzut rożny, a piłka była oczywiście na drugim końcu boiska. Stałem w kole środkowym wraz z Ian’em Wright’em. Wright stał i patrzył na mnie. Odwracałem od niego wzrok, a on rzekł: „Wiem, że mnie widzisz, spójrz na mnie, spójrz ”. To była gra psychologiczna.
Rio Ferdinand przyznał, że w czasach jego kariery piłkarskiej picie po każdym meczu było czymś zupełnie normalnym. Szczególnie podczas jego przygody w West Hamie.
Rio Ferdinand o alkoholu w świecie futbolu
– W West Hamie panowała kultura picia. Piliśmy niemal po każdym meczu.
– Kiedy byłem młodszy, piłem więcej. Byłem wariatem, mogłem całym dzień pić. Mogłem wypić 10 kufli, a potem przestawić się na wódkę.
– Z okresu gry dla WHU mam luki pamięci. Ludzie rozmawiają o akcjach i wynikach meczów, w których grałem, a ja po prostu siadam i kiwam głową.