Erwin Tumuri kolejny raz przeżył katastrofę komunikacyjną. Pierwszą z nich był wypadek samolotu z zawodnikami Chapecoense. Niedawno doszło do kolejnego przykrego zdarzenia w jego życiu. Tumuri brał udział w wypadku autobusu. Zginęło 21 osób, jednak Boliwijczyk wyszedł z tego cało.
W katastrofie lotniczej z 2016 roku zginęło aż 71 osób. Można więc uznać, że Erwin Tumuri ma szczęście do przeżywania takich zdarzeń. Tym razem Boliwijczyk ocalał w poważnym wypadku autobusu. Do zdarzenia doszło w okolicy boliwijskiego miasta Ivirgarzama. W maszynie przebywały 52 osoby, pojazd spadł ze wzgórza, a autobus zjechał ponad 100 metrów.
Komentarz siostry
W wypadku zginęło 21 osób, a pilot wyszedł z tego zdarzenia bez szwanku. Siostra Erwina Tumuriego, Lucia opowiedziała boliwijskim mediom o stanie zdrowia swojego brata.
– Erwin czuje się dobrze, dzięki Bogu. Rozmawiałam z nim. To wszystko dzięki Bogu, który ciągle o nas dba – cytuje Boliwijkę portal Sport.pl.
Szczęście w nieszczęściu
Tumuri był jednym z sześciu ocalałych w katastrofie lotniczej, a teraz przeżył poważny wypadek autobusu. Trzeba przyznać, że Boliwijczyk ma dużo szczęścia w nieszczęściu. Godnym uwagi jest fakt, że sam pilot stwierdził, iż czuje się bardzo dobrze. Według poszkodowanego doskwiera mu tylko problem z kolanem i zadrapania.
Źródło: Sport.pl