Piłkarz Śląska chciał pobić swojego kolegę. Rzucił się na niego po meczu

Śląsk Wrocław w sobotę doznał kolejnej wpadki. Tym razem wicemistrzowie Polski wypuścili z rąk zwycięstwo z Radomiakiem Radom. Na boisku piłkarzom zaczęły puszczać nerwy, czemu wyraz dał Rafał Leszczyński.




„Wojskowi” nadal muszą czekać na drugiego zwycięstwo w tym sezonie Ekstraklasy. W sobotę byli blisko dopisania trzech punktów, ale mimo prowadzenia od 10. minuty, Radomiakowi udało się uratować remis w doliczonym czasie gry.

Nerwy pusciły

Spora w tym zasługa Sylvestera Jaspera. Bułgar pojawił się na boisku 81. minucie i już po chwili zobaczył żółtą kartkę. Na domiar złego w okolicy 89. minuty zmarnował kapitalną okazję na ustalenie wyniku.

Po ostatnim gwizdku do Jaspera ruszył Rafał Leszczyński. Bramkarz Śląska miał ewidentne pretensje do kolegi. Sam później nie ukrywał, że gdyby nie szybka reakcja reszty zespołu, mogłoby dojść do rękoczynów.




– Był jedną z tych osób, która mogła zamknąć mecz. Gdyby nie trener, to mogłoby dojść między nami do mocniejszych rzeczy. W szatni się zakotłowało, powiedzieliśmy sobie kilka gorzkich słów, ale na koniec przybiliśmy sobie piątkę – przyznał Leszczyński po meczu.