Nagoya Grampus wygrała z Kashiwą Reysol 2:0, a Jakub Świerczok strzelił kolejną bramkę w J-League.
Dobry start w Japonii
Jakub Świerczok zmienił Piast Gliwice na Nagoyę Grampus w letnim oknie transferowym. 28-letni Polak zanotował już 17 występów w japońskim zespole. W tym czasie zdobył dziewięć bramek.
Jedną z nich zanotował w środowym meczu przeciwko Kashiwa Reysol. Polak przejął piłkę po aucie, podał ją do kolegi, który wbiegał w pole karne, a następnie otrzymał ją ponownie i wykończył akcję strzałem pod poprzeczkę.
Juventus wygrał z Zenitem Sankt Petersburg 4:2 w Lidze Mistrzów. Włoskie media oceniły występ Wojciecha Szczęsnego, który rozegrał całe spotkanie. – Juventus wiele mu zawdzięczał – piszą w mediaset.it.
Szczęsny pokonał kryzys?
Wojciech Szczęsny zagrał pełne spotkanie z Zenitem Sankt Petersburg. Stara Dama pokonała rosyjski zespół 4:2, a polski golkiper otrzymał niezłe noty od włoskich mediów. Czy kryzys Polaka już minął?
– Technicznie zawsze dokonywał precyzyjnych, czystych, a czasem nawet spektakularnych interwencji. Pokonał Rubikon kryzysu i jest jednym ze świateł w tunelu, których Juve teraz się trzyma – czytamy w tuttomercatoweb.com.
– Z pewnością nie można go winić za gola na 1:1. Ale potem Juventus wiele mu zawdzięczał, kiedy w ostatnich 25 minutach skumulowało się wiele akcji, a on zatrzymał Rosjan kilkoma zdecydowanymi i niełatwymi interwencjami – ocenili dziennikarze portalu mediaset.it.
– Musiał wyciągać piłkę z siatki, gdy piłka po główce Bonucciego trafiła pod poprzeczkę. W drugiej połowie dobrze się spisał, przeciwstawiając się próbom Claudinho i Malcoma – skomentował włoski Eurosport.
Wojciech Szczęsny reprezentuje barwy Juventusu od 2017 roku. W bieżącym sezonie Polak wystąpił w 13 spotkaniach w barwach Starej Damy, w pięciu z nich zanotował czyste konto. Portal transfermarkt.de wycenia 31-latka na 15 mln euro.
Pewny awans Juve
Juventus po czterech kolejkach ma 12 punktów w grupie H Ligi Mistrzów. Turyńczycy mają już pewny awans do następnej rundy. Ich bilans bramkowy w tegorocznej edycji Champions League to 9:2.
Robert Lewandowski popisał się we wtorkowym meczu Ligi Mistrzów Bayernu Monachium z Benficą. Kapitan reprezentacji Polski zanotował trzy trafienia. Po meczu udzielił wywiadu Amazonowi.
Ocena spotkania
Robert Lewandowski rozpoczął rozmowę z Amazonem od podsumowania spotkania. Napastnik zdradził, że zespół był rozczarowany z utraty dwóch goli w starciu z Benficą. Nie zabrakło jednak wzmianki o pozytywach, czyli hat-tricku Polaka.
– Po strzeleniu pierwszego gola graliśmy już lepiej i mieliśmy łatwiej. Co mojej drugiej bramki, to była jak dla mnie najlepsza spośród wszystkich 3. Z drugiej strony jesteśmy rozczarowani z racji dwie stracone bramki – powiedział po spotkaniu kapitan reprezentacji Polski.
Robert Lewandowski o straconych golach: Pierwsza bramka wynikła z błędu w ustawieniu się. Ale stracona bramka zawsze motywuje nas, aby nacierać do przodu. Z drugiej strony wiemy, że Manu tego nie lubi. [Amazon]
– Przy drugim golu najważniejsze było przyjęcie. Na początku nie dostawałem wielu piłek, nie było łatwo zachować cierpliwość. Jako napastnik nie jest Ci łatwo znaleźć miejsce. Po pierwszym golu jest już łatwiej. Podanie Kingsleya było genialne – dodał.
Robert Lewandowski o swoim występie: Nie wiem, czy był idealny. Spudłowałem karnego, ale nie myślałem o tym zbyt wiele. To był zły strzał, mój błąd – przyznaję. Na szczęście strzeliłem więcej bramek i zdobyliśmy trzy punkty. To najważniejsze. [Amazon]
Media wielokrotnie porównują Roberta Lewandowskiego z Erlingiem Haalandem. Dodatkowo spekuluje się, że napastnik Borussii Dortmund miałby zastąpić „Lewego” w Bayernie Monachium. Polak został zapytany po meczu o temat norweskiego snajpera.
– Jestem Lewandowski i myślę o sobie. To młody napastnik, ja jestem na innym etapie w życiu, jestem 10 lat starszy. Jasne, jeśli strzelasz dużo bramek, to jest zainteresowanie. Ważne jest jednak to, co dzieje się na boisku – zakończył.
To jest niemożliwe! Robert Lewandowski po podaniu Manuela Neuer (!) lobuje Vlachodimosa i notuje hat-tricka przeciwko Benfice! Tym samym Polak ma już na koncie 81 bramek w Lidze Mistrzów. W tym sezonie ma natomiast 8 trafień i jest samodzielnym liderem strzelców tej edycji LM.
Niestrzelony karny? No to mamy odpowiedź! Lewandowski strzelił swojego drugiego gola w meczu Benfiką. To 80. trafienie Polaka w jego setnym spotkaniu w Lidze Mistrzów. Tym razem popisał się pięknym wykończeniem lobem.
GOAL! Robert Lewandowski Bayern Munich [4] – 1 SL Benfica
Tak, to prawda! Robert Lewandowski nie wykorzystał rzutu karnego w meczu z Benfiką Lizbona. Polak strzelił w sam środek bramki, dzięki czemu bramkarz po prostu złapał piłkę „do koszyczka”.
„Lewy” rozgrywa właśnie setny mecz w Lidze Mistrzów w swojej karierze. Przeciwko Benfice strzelił już jedną bramkę. Łącznie ma aż 79 goli w tych rozgrywkach.
Robert Lewandowski z szóstym golem w tej edycji Ligi Mistrzów! 33-latek strzelił pierwszą bramkę w meczu Bayernu z Benfiką w 4. kolejce fazy grupowej. To 57 trafienie Polaka w tym roku.
Jakub Kwiatkowski poinformował, że Adam Buksa opuści listopadowe zgrupowanie reprezentacji Polski! 25-latek złamał III kość śródstopia. Ile będzie pauzować?
Reprezentacja Polski w listopadzie rozegra ostatnie mecze eliminacji mistrzostw świata. „Biało-Czerwoni” podejmą Andorę na wyjeździe (12 listopada) oraz Węgry na PGE Narodowym (15 listopada). Paulo Sousa powołał na oba spotkania piątkę napastników: Roberta Lewandowskiego, Arkadiusza Milika, Krzysztofa Piątka, Karola Świderskiego oraz Adama Buksę. Ten ostatni nabawił się jednak kontuzji.
Jak długa będzie przerwa?
O urazie napastnika New England Revolution poinformował na Twitterze Jakub Kwiatkowski. Rzecznik reprezentacji Polski podał, że 25-latek złamał III kość śródstopia. Najprawdopodobniej będzie musiał pauzować kilka tygodni.
Kwiatkowski dodał także, że w jego miejsce nieplanowane są dodatkowe powołania. Paulo Sousa w dalszym ciągu będzie mógł korzystać z pozostałej czwórki snajperów.
Adam Buksa z powodu złamania III kości śródstopia nie weźmie udziału w listopadowym zgrupowaniu reprezentacji. Zawodnika czeka kilkutygodniowa przerwa w treningach. Na ten moment sztab kadry nie przewiduje dodatkowych powołań w miejsce kontuzjowanego Buksy.
Po ostatniej rywalizacji Atletico Madryt z Liverpoolem (2-3) spory szum zrobiło zachowanie Diego Simeone. Argentyńczyk nie uścisnął dłoni Jurgena Kloppa. Przed rewanżowym spotkaniem obu ekip szkoleniowiec wyjaśnił przyczyny swojego zachowania.
W środę Liverpool podejmie Atletico Madryt w Lidze Mistrzów. Będzie to drugie spotkanie tych drużyn w fazie grupowej, tym razem na Anfield. Pierwszy mecz zakończył się zwycięstwem „The Reds” 3-2.
Nie powinno się ściskać dłoni?
Po ostatnim gwizdku Diego Simeone natychmiast zbiegł do szatni. Nie poczekał na Jurgena Kloppa, aby podać mu rękę, w myśl zasad fair play. Zachowanie Argentyńczyka podłapali dziennikarze, robiąc szum wokół całej sytuacji.
Na konferencji prasowej, poprzedzającej środowe widowisko Simeone wrócił do ostatniej rywalizacji. Wyjaśnił, czemu zaczekał na Kloppa.
– Nie lubię uścisków dłoni po meczu, ponieważ obie strony, znajdują się w różnych stanach emocjonalnych – stwierdził „Cholo”.
– Dlatego nie podobają mi się takie gesty po zakończeniu spotkania. Wiem, że w Wielkiej Brytanii jest to zwyczaj, ale ja tego nie podzielam i nie lubię fałszu. Więc zachowuję się tak, jak czuję – dodał opiekun „Rojiblancos”.
– Nie znam Kloppa jako osoby, ale jest świetnym trenerem i wykonywał świetną robotę wszędzie, gdzie był. Nie wydaję opinii na temat innych drużyn, jesteśmy trenerami i wszyscy musimy się szanować – podsumował.
Adam Buksa stał się w ostatnim czasie gwiazdą Major League Soccer. Media coraz częściej przebąkują o transferze Polaka do silniejszej ligi. Mateusz Borek oraz Janusz Michalik w programie „Moc Futbolu” na antenie „Kanału Sportowego” zdradzili potencjalne kierunki dla napastnika New England Revolution.
Buksa w bieżącym sezonie MLS strzelił 16 goli. Tym samym 25-latek znajduje się czubie klasyfikacji strzelców ligi amerykańskiej. Do lidera, Valentina Castellanosa brakuje mu jedynie dwóch trafień.
Anglia i Francja czekają
Zważywszy na świetną dyspozycję napastnika New England Revolution z pewnością zaciera już ręce, myśląc o pieniądzach, jakie za niego zgarnie. Nie jest bowiem tajemnicą, że Buksa zwrócił na siebie uwagę dużo silniejszych klubów z Europy. Nieco więcej szczegółów zdradził na ten temat Janusz Michalik w „Mocy Futbolu”.
– To już koniec Buksy w MLS. Wkrótce kończy się sezon, nie zostanie na kolejny. To będzie to samo, co z Przemkiem Frankowskim. Nie chcę jednak za dużo zdradzić – stwierdził dziennikarz „ESPN” na antenie „Kanału Sportowego”.
Szerzej w temacie potencjalnych kierunków dla Buksy wypowiedział się natomiast Mateusz Borek. Współwłaściciel „Kanału Sportowego” zdradził, że w grę wchodzą dwa kierunki: Anglia oraz Francja. Duże zainteresowanie 25-latkiem wykazuje przede wszystkim AS Monaco. Niewykluczone, że „Buksik” pójdzie zatem w ślady Przemysława Frankowskiego, który przed sezonem trafił do Lens.
– Są potwierdzone dwa kierunki, Francja i Anglia. Myślę, że on jest dzisiaj na takim etapie samoświadomości i pewności siebie, że jak strzelasz 16 bramek w New England Revolutions i jesteś liderem konferencji, to czego on się ma bać, Patsona Daki albo starszego Vardy’ego? – mówił Borek.
– Z tego co słyszę, to zainteresowanie AS Monaco jest naprawdę potężne i nie wykluczam, że tam trafi Adam Buksa. To się w tej chwili waży, mamy dostać dokładny cynk od teamu Zahaviego, gdzie on ostatecznie zagra – dodał dziennikarz.
Buksa w trwającym sezonie zasadniczym MLS strzelił 16 goli oraz dołożył cztery asysty. Swój dorobek uzbierał, rozgrywając 31 spotkań.
Stanisław Czerczesow jednak nie dla reprezentacji Polski? W poniedziałek pojawiły się informacje sugerujące, że Rosjanin jest brany pod uwagę jako następca Paulo Sousy. Dzień później pojawiły się nowe, sprzeczne z tymi doniesieniami informacje.
Kontrakt Paulo Sousy z reprezentacją Polski obowiązuje do 30 listopada 2021 roku. Jego przedłużenie zależy od tego, czy nasza kadra zagwarantuje sobie grę na nadchodzących mistrzostwach świata w Katarze.
Gdyby „Biało-Czerwoni” nie znaleźli się w mundialowej elicie, to Portugalczyk straciłby pracę. Według poniedziałkowych informacji podanych przez „MatchTV” jego ewentualnym następcą miał być Stanisław Czerczesow. Z Rosjaninem nieformalną rozmowę miał odbyć nawet Cezary Kulesza.
Sprzeczne informacje
We wtorek do mediów trafiły kolejne doniesienia w tej sprawie, jednak już o innej treści. Jakub Seweryn ze sport.pl podaje, że Czerczesow jest chętny na objęcie polskiej reprezentacji. Przeciwny zatrudnieniu Rosjanina jest jednak… Cezary Kulesza. Reszta przedstawicieli PZPN także ma być negatywnie nastawiona do takiego rozwiązania.
– Nic tu się nie zmieniło – 50 procent szans: Czerczesow chciałby (i dlatego ten temat jest ciągle odgrzewany), PZPN i prezes Kulesza nie – napisał Seweryn.
Czerczesow selekcjonerem rep. Polski?
Nic tu się nie zmieniło – 50 procent szans: Czerczesow chciałby (i dlatego ten temat jest ciągle odgrzewany), PZPN i prezes Kulesza nie.
Poza tym, myślę, że do marca i sam Czerczesow już coś pewnie znajdzie. @sportpl
Zbigniew Boniek zakończył swoją dziewięcioletnią przygodę z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Choć nie pełni on obecnie żadnej funkcji w naszej federacji, to nadal często jest o nim dosyć głośno. Teraz ponownie ma miejsce tego typu precedens. Według Adama Godlewskiego „Zibi” miał zapłacić za swój prywatny proces z kasy związku.
Boniek funkcję prezesa PZPN pełnił przez dziewięć lat. Oficjalna wersja jest taka, że przez cały ten czas nie pobierał za swoją pracę wynagrodzenia. Nie wszystko było jednak takie kolorowe, o czym świadczą doniesienia kolejnych dziennikarzy.
Ze związkowej kasy za prywatne sprawy?
PZPN przeprowadza obecnie audyt, mający na celu sprawdzenie wydatków z ostatnich lat. Jak donosi Adam Godlewski z portalu „Sportowy24” z kontroli wynikają pewne nieścisłości. Dziennikarz przekazał, że Boniek miał opłacić swój prywatny proces z pieniędzy związku.
Chodzi o spór sprzed lat, który były prezes toczył z Piotrem Nisztorem z „Gazety Polskiej”. Według informacji Godlewskiego PZPN miał zapłacić kancelarii Bogusława Leśnodorskiego aż 380 tysięcy złotych.
– Po podsłuchu znalezionym w gabinecie prezesa, w PZPN zanosi się na kolejny skandal. Okazało się, że były prezes, który deklarował, że pracował w związku społecznie, wcale nie był tani w utrzymaniu. Kasę piłkarskiej federacji obciążyły na przykład koszty procesu, jaki Zbigniew Boniek wytoczył „Gazecie Polskiej” – napisał Godlewski.
– Gaża dla prawników okazała się gigantyczna, przekroczyła 380 tysięcy złotych! Za prowadzenie dość prostej sprawy, w jednej tylko instancji. Zasadne jest zatem pytanie, czy ze związkowych szaf będą wypadać kolejne trupy? – dodał.
Podczas Euro 2020 Christian Eriksen przeszedł atak serca. Od tamtej pory Duńczyk nie wrócił do gry ani w Interze Mediolan, ani w reprezentacji. Wkrótce może się to jednak zmienić.
W przegranym 0-1 meczu z Finlandią na inaugurację mistrzostw Europy 2020 Christian Eriksen padł na murawę bez kontaktu z rywalem. Okazało się, że pomocnik miał atak serca, a na oczach kibiców w Kopenhadze rozgrywała się walka o życie 29-latka.
Na szczęście wszystko zakończyło się pomyślnie. Eriksen odzyskał przytomność jeszcze na boisku, zaś w szpitalu ustabilizowano jego stan. Niestety do tej pory Duńczyk nie wrócił do gry tak w klubie, jak i w reprezentacji.
Wielki powrót?
Eriksenowi wszczepiono kardiowerter-defibrylator, aby zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości. Występy z tym urządzeniem są jednak zabronione w Serie A, wobec czego 29-latek nie może grać w Interze Mediolan. Klub wydał już także oświadczenie, w którym potwierdza, że w tym sezonie pomocnik na pewno nie zagra w ich barwach.
Nicolo Schira z „La Gazzetty dello Sport” uspokoił jednak zaniepokojonych kibiców. Według dziennikarza Eriksenowi bardzo zależy na powrocie do gry. W tym celu musiałby zmienić klub. Pozyskaniem piłkarza zainteresowany jest jego była drużyna, a więc Ajax Amsterdam.
Christian #Eriksen could return to play in the next months. Not at #Inter in #SerieA (there isn’t the idoneity), but in Eredivisie where the controls are less stringment about the idoneity for the sports activity. #Ajax have already shown interest in signing him. #transfers
Jeśli chodzi o Holandię to gra z kardiowerter-defibrylatorem jest tam dozwolona. Ponadto inny piłkarz Ajaxu również posiada wszczepione takie urządzenie. Konkretnie mowa o Dailym Blindzie
Węgierscy kibice nie będą mogli obejrzeć z trybun meczu Polska-Węgry. Decyzja FIFA jest podyktowana zamieszkami na Wembley, w których udział wzięli fani z Węgier oraz z… Polski.
Przed nami listopadowa przerwa reprezentacyjna, podczas której zostaną rozegrane ostatnie spotkania w europejskich eliminacjach do Mistrzostw Świata. Biało Czerwoni najpierw zmierzą się na wyjeździe z reprezentacją Andory, a na zakończenie eliminacji nasi reprezentanci spotkają się z reprezentacją Węgier. Na ten moment zespół dowodzony przez Paulo Sousę zajmuje drugie miejsce w grupie, co zapewniłoby udział w barażach.
Bez węgierskich kibiców
Wydaje się, że decydujące w walce o drugie miejsce dla Polaków będzie spotkanie z reprezentacją Węgier. Co prawda szanse Węgrów są już wyłącznie iluzoryczne, jednak nadzieje na wyprzedzenie Polaków mają wciąż Albańczycy. W meczu z Madziarami Polacy będą mieli nieco ułatwione zadanie, gdyż na Stadion Narodowy nie będą mogli wejść węgierscy kibice.
Niesłuszna kara?
Kara nałożona przez FIFA jest efektem zamieszek, do jakich doszło podczas meczu Anglia-Węgry na Wembley. W zamieszkach uczestniczyli także Polacy, jednak sankcja została nałożona jedynie na Węgrów. Poniżej nagranie z tego wydarzenia.
A w Anglii zadyma. W osiemnastej sekundzie widać dumnego, polskiego Powstańca. pic.twitter.com/dg7hBtakNE
– Cała historia zaczęła się od tego, że polski chuligan, który znalazł się sektorze gości, zwyzywał jednego ze stewardów używając rasistowskiego języka. Kiedy stewardzi próbowali wejść do sektora, zostali wyparci przez grupę składającą się głównie z polskich chuliganów. Kara nałożona na Węgierski Związek Piłki Nożnej nie zawiera zatem określenia „rasizm”, ponieważ czynu tego w sposób jasny i rozpoznawalny dopuścił się polski kibic – powiedział Zoltán Borbély w rozmowie z portalem „Mandiner Sport”, cytowany przez „Onet”.
– Na spotkaniu w Londynie pojawiło się zaledwie 190 kibiców z Węgier, więc śmiało można powiedzieć, że kara ta została przyznana naszej federacji z powodu zachowania polskich kibiców, którym angielscy organizatorzy sprzedali bilety na sektor węgierski. Oto, proszę, kolejny dowód na zbiorowe, ogólne i niemal niewybaczalne przypisywanie komuś cudzej odpowiedzialności – dodał.