Selekcjoner reprezentacji Rosji udzielił wywiadu na antenie radia First Sports. Walerij Karpin stwierdził, że jest zdezorientowany przygotowaniami pod mecz z Polską, ponieważ Biało-Czerwoni wciąż nie zatrudnili trenera.
Przed meczem barażowym
24 marca dojdzie do meczu barażowego o udział w mistrzostwach świata w Katarze. Rosjanie podejmą u siebie Polskę. Walerij Karpin porozmawiał o przygotowaniach do tego spotkania z radiem First Sports.
– Mniej więcej wiemy, na kogo postawimy w play-offach. Scenariusz za bardzo się nie zmienia. W okresie zimowym raczej nie powołamy nikogo nowego – powiedział selekcjoner reprezentacji Rosji.
Wciąż nie wiedzą, kto poprowadzi Polaków
52-letni szkoleniowiec ma jednak utrudnione zadanie. Przygotowania pod Polskę nie mogą być do końca sprecyzowane, ponieważ Biało-Czerwoni wciąż nie mają selekcjonera. Karpin przyznał, że taka sytuacja powoduje dezorientację.
– Zaczęliśmy przygotowywać się pod poprzednią reprezentację, ale teraz nikt nie jest w stanie powiedzieć, jaką drużynę będą mieli w marcu. Polacy wciąż nie mają trenera i nie wiadomo, na kogo się przygotować. Są czarnym koniem – dodał Walerij Karpin.
Zwycięzca meczu Rosja – Polska podejmie wygranego pary Szwecja – Czechy w finale baraży o udział na mundial w Katarze. Poszukiwania selekcjonera reprezentacji Biało-Czerwonych mają się zakończyć w ciągu najbliższych dni.
Brytyjskie The Sun poinformowało, iż Matty Cash znalazł się na radarze Diego Simeone. Według wspomnianego źródła Atletico byłoby w stanie zapłacić około 40 mln funtów. Tym samym, reprezentant Polski zastąpiłby Kierana Trippiera, który w zimowym oknie transferowym dołączył do Newcastle United.
Postawa Atletico w sezonie 2021/22 pozostawia wiele do życzenia. Mistrzowie Hiszpanii zajmują dopiero czwarte miejsce. Do pierwszego miejsca brakuje im aż 14 punktów. W związku z tym klub zamierza wzmocnić kadrę.
Pierwszy transfer dokonany
Los Colchoneros zakontraktowali niedawno Reinildo Mandava z Lille. 28-letni reprezentant Mozambiku najczęściej pełni funkcję lewego obrońcy. Atletico jednak wciąż potrzebuje wzmocnień na prawą stronę defensywy.
Cash za Trippiera
Według The Sun Diego Simeone byłby zainteresowany sprowadzeniem Matty’ego Casha. Reprezentant Polski ma być następcą Kierana Trippiera, który niedawno zmienił Madryt na Newcastle. Kwota transferu 24-letniego Polaka miałaby wynieść około 40 mln funtów.
Miejsce Matty’ego Casha w Aston Villi miały zająć Calum Chambers. Ekipa z Birmingham potwierdziła transfer piłkarza Arsenalu w czwartek.
Aston Villa have signed Arsenal defender Calum Chambers on a permanent deal ✍️
Raisa Simplicio opisała początki Paulo Sousy w brazylijskim Flamengo. Portugalczyk oraz jego sztab mają doświadczać czegoś, czego nie znali z poprzednich miejsc pracy.
Chciał odejść do klubu z wieloma kibicami
W końcówce 2021 roku całą Polskę obiegła informacja, iż Paulo Sousa chciałby zrezygnować z funkcji selekcjonera. Portugalczyk otrzymał ofertę od brazylijskiego Flamengo. Nowa ekipa Sousy ma potężne wsparcie kibiców, których grupa liczy ponad 40 mln osób.
Ogromna rzesza fanów Flamengo wiąże się ze sporą rozpoznawalnością na ulicach Rio de Janeiro i nie tylko.
„Cieszą się z rozpoznawalności”
Brazylijska dziennikarka, Raisa Simplicio opisała początki Paulo Sousy w Brazylii na swoim Twitterze. Reporterka Brasil Global Tour napisała o zauważalnych różnicach w postrzeganiu portugalskiego trenera w Polsce i Brazylii.
– Paulo Sousa i jego sztab trenerski cieszą się z rozpoznawalności na ulicach i filmików w telewizji Fla. Doświadczają czegoś, czego nie doświadczyli w żadnym innym klubie, nawet w reprezentacji Polski. Sousa nie był zatrzymywany na ulicach i to nawet w Polsce, kiedy prowadził drużynę narodową – napisała Simplicio na Twitterze.
Nem Paulo Sousa era parado nas ruas e nem mesmo na Polônia, quando dirigia a seleção polonesa.
Espaço na Fla TV para falar de seus respectivos trabalhos e vídeos mostrando um pouco do dia a dia deles também é novidade para o time do treinador e tem agrado muito
Umowa Paulo Sousy z Flamengo ma obowiązywać do końca grudnia 2023 roku. Cezary Kulesza wciąż nie znalazł zastępcy za 51-letniego Portugalczyka, który swoją decyzją zaskoczył prezesa PZPN. Poszukiwania nowego selekcjonera mają się zakończyć w ciągu najbliższych dni.
Raków Częstochowa nie zamierza rezygnować z walki o mistrzostwo Polski! W tym celu do klubu z Częstochowy podczas zimowego okienka transferowego trafiło już kilku ciekawych zawodników. Na tym jednak nie koniec.
Podczas zimowego okienka transferowego Raków Częstochowa dokonał już kilku ciekawych transferów. Szeregi „Medalików” zasilili do tej pory Deian Sorescu, Bogdan Racovitan oraz Szymon Czyż. Za transfer pierwszego z nich z klubowej kasy ubyło 800 tysięcy euro. Tym samym Rumun ustanowił transferowy rekord Rakowa. Jak się okazuje, rekord może zostać niedługo pobity.
Raków chce napastnika
Tomasz Włodarczyk z serwisu „meczyki.pl” przekazał, że Raków Częstochowa poważnie zaczął obserwować Ilję Szkurina. Białoruski napastnik formalnie jest piłkarzem CSKA Moskwa, jednak od początku tego sezonu przebywa na wypożyczeniu w Dynamie Kijów. Jak się jednak okazuje, rosyjski klub ze względu na konflikt polityczny pomiędzy Rosją i Ukrainą rozważa skrócenie wypożyczenia. Wówczas swoją szansę miałby Raków.
Wypożyczenie z opcją wykupu
Z dostarczonych informacji wynika, że Raków jest skłonny wypożyczyć Szkurina do końca tego sezonu. Władze polskiego klubu chciałyby także zapewnić sobie opcję wykupu na poziomie miliona euro. Jeśli taki transfer doszedłby do skutku, to zostałby pobity transferowy rekord klubu.
Zarobki Realu Madryt mogą niebawem osiągnąć zawrotne liczby. Według gazety „Vozpopuli” Florentino Perez porozumiał się z firmą „Legends”, organizującą wydarzenia sportowe i modowe. Do kasy „Królewskich” dzięki umowie podpisanej na 25 lat, mogą wpłynąć ogromne pieniądze.
Od 2019 roku trwa przebudowa Santiago Bernabeu. Prawdopodobnie prace na stadionie potrwają jeszcze przez kilka miesięcy, aż do końca roku, jak pierwotnie zakładano. To nie koniec nowinek związanych z przyszłością obiektu Realu Madryt.
Miliard euro do budżetu
„Vozpopuli”, hiszpańska gazeta cyfrowa podaje, że „Królewscy” zgodzili się na zawarcie umowy z firmą „Legends”. Zajmuje się ona organizacją wydarzeń sportowych oraz modowych. Te miałyby się odbywać na „nowym” Santiago Bernabeu. Co roku Real mógłby natomiast liczyć na dodatkowy przychód w postaci 400 milionów euro.
?| Real Madrid have agreed to a 25-year deal with American sports and events company ‘LEGENDS’ that will bring the club €400m every year by holding different events (sporting and fashion) at the new Santiago Bernabeu. @voz_populi [?] pic.twitter.com/w6UIcowFFi
Sagi związanej z wyborem selekcjonera reprezentacji Polski ciąg dalszy. Według ukraińskiego dziennikarza Igora Cyganika, Andrij Szewczenko nie dogadał się z Genoą w sprawie rozwiązania kontraktu.
To miał być kandydat ostateczny. Miał być, ale najprawdopodobniej nie będzie. Od kilku dni media wymieniały Szewczenkę w roli murowanego faworyta do zastąpienia Paulo Sousy. Jedyną przeszkodę stanowiła umowa łącząca legendarnego napastnika z Genoą. I okazało się, że jest to przeszkoda nie do przejścia.
45-latek w połowie stycznia został odsunięty od pełnienia funkcji pierwszego trenera włoskiej drużyny, jednak jego kontrakt z „Rossoblu” obowiązuje do końca sezonu 2023/2024. Na jego mocy Szewczenko zarabia 2,5 miliona euro rocznie.
Sprawa polska
Zdobywca Złotej Piłki z 2004 roku zażądał od Polskiego Związku Piłki Nożnej pensji w wysokości około 2,5 miliona euro za rok pracy. Federacja miałaby problem z zagwarantowaniem mu takich zarobków, jednak na horyzoncie pojawiła się alternatywna opcja.
Aby Szewczenko mógł zostać selekcjonerem reprezentacji Polski Genoa musiałaby wypłacić mu za zerwanie umowy około 3 miliony euro, czyli połowę pieniędzy, jakie Ukrainiec dostanie w przypadku wypełnienia kontraktu. Wtedy „Szewa” zmniejszyłby swoje wymagania co do PZPN-u.
Real Madryt od dłuższego czasu planuje swój pierwszy transfer po zakończeniu aktualnego sezonu. Przedstawiciel „Królewskich” zjawił się w Księstwie Monako, by osobiście porozmawiać z otoczeniem Auréliena Tchouaméniego.
Jak poinformował wiarygodny dziennikarz Miguel Queipo de Llano z portalu SoyMadridista Real Madryt wytypował już zawodnika, który będzie pierwszym wzmocnieniem kadry Carlo Ancelottiego w nadchodzącym sezonie. Wybór padł na pomocnika AS Monaco, Auréliena Tchouaméniego.
Florentino Perez w środę wysłał do Księstwa Juniego Calafata, szefa klubowego departamentu ds. skautingu. Negocjacje najprawdopodobniej dopiero się rozpoczynają, ale prezes „Los Blancos” chce przekazać Francuzowi wyraźny sygnał, że jest on obiektem pożądania klubu z Estadio Santiago Bernabeu.
Dać oddech Casemiro
Tchouaméni miałby stać się zastępcą Casemiro. Już na początku tego roku Ancelotti przekazał mediom informację, że w najbliższym czasie Real Madryt będzie szukał piłkarzy, który odciąży Brazylijczyka. Wcześniej na tej pozycji testowany był rodak Tchouaméniego, Edouardo Camavinga, jednak w stolicy Hiszpanii wolą postawić na defensywnego pomocnika z krwi i kości.
„Królewscy” planowali transfer zawodnika AS Monaco już podczas letniego okienka transferowego, sytuacja związana z Kylianem Mbappe zmusiła ich jednak do przełożenia tych działań o kilka miesięcy w przyszłość.
W walce o Tchouaméniego pozostaje także kilka innych drużyn, jednak to Real Madryt w tym momencie znajduje się na „pole position”.
Kontrakt Cristiano Ronaldo w Manchesterze United zależny od… awansu do Ligi Mistrzów? Brytyjscy dziennikarze dotarli do szczegółów umowy Portugalczyka. Okazuje się, że jeśli w przyszłym sezonie klub nie zagra w europejskiej elicie, to zawodnika czeka obniżka pensji.
Ronaldo przed startem bieżącego sezonu wrócił do Manchesteru United. Przed laty 36-latek grając na Old Trafford święcił triumfy i tak naprawdę wypłynął na szerokie wody piłki nożnej. Początki po powrocie nie były jednak zbyt łatwe dla całej drużyny „Czerwonych Diabłów”. Po zmianie szkoleniowca zaczyna to wyglądać lepiej.
Obecnie Manchester zajmuje czwarte miejsce w tabeli Premier League. Jest to pozycja premiowana awansem do Ligi Mistrzów w przyszłym sezonie. Do końca rozgrywek pozostało jednak sporo czasu i wiele się może wydarzyć. Na grze w przyszłorocznej edycji LM z pewnością zależy Cristiano Ronaldo.
Uzależniona pensja
Okazuje się bowiem, że kontrakt Portugalczyka został skonstruowany specjalnie pod te rozgrywki. O co chodzi? Dziennikarze „The Athletic” dotarli do informacji, według których Ronaldo miał się zgodzić na obniżkę pensji w przypadku braku awansu do Ligi Mistrzów. Miałaby ona wynieść 25 proc. Wówczas 36-latek inkasowałby 288 tysięcy euro tygodniowo.
Kilka dni temu „The Sun” opublikowało nieco inną informację. Z ustaleń tamtejszych dziennikarzy wynikało, że Ronaldo zdecyduje się na odejście z Old Trafford, jeśli klub nie zagra w przyszłym sezonie w LM.
Kwestia wyboru selekcjonera reprezentacji Polski nadal nie została rozstrzygnięta. Z najnowszych doniesień dowiadujemy się, że miało dojść do kolejnej rozmowy między Cezarym Kuleszą a Adamem Nawałką.
Pod koniec ubiegłego roku reprezentacja Polski straciła selekcjonera po tym, jak za pracą w Brazylii zaczął rozglądać się Paulo Sousa. Przez ostatnie tygodnie byliśmy zasypywani nazwiskami kandydatów do objęcia naszej drużyny narodowej. W pewnym momencie wydawało się, że selekcjonerem zostanie Adam Nawałka, jednak niedługo później w mediach pojawiła się kandydatura Andrija Szewczenki. Ostateczną decyzję prezesa PZPN mamy poznać 31 stycznia.
Do pierwszego spotkania Cezarego Kuleszy z Adamem Nawałką miało dojść w czwartkowy wieczór, 13 stycznia. Wówczas mówiło się, że obie strony doszły do wstępnego porozumienia ws. warunków kontraktu. O kulisach tamtych rozmów pisaliśmy TUTAJ.
Kolejna rozmowa
Po kilkunastu dniach miało dojść do kolejnego spotkania Nawałki z Kuleszą. Tak przynajmniej wynika z informacji przekazanych przez Adama Godlewskiego z portalu „Sportowy24.pl”. Dowiadujemy się także, że obaj panowie mieli już dojść do ostatecznego porozumienia.
– Udało nam się ustalić, że tuż przed wylotem do Turcji Kulesza ponownie rozmawiał z Nawałką. Podobno naprawdę już bardzo konkretnie, jakby… wcale nie miał do czynienia z kandydatem rezerwowym na selekcjonera – czytamy na portalu „sportowy24.pl”.
Gra na zwłokę
Jak przekazuje Adam Godlewski, opóźnienie związane z ogłoszeniem nowego selekcjonera mogło być spowodowane komentarzami dziennikarzy. Prezes PZPN miał być szczególnie wściekły, gdy dowiedział się o wpisie Mateusza Borka, który 18 stycznia na swoim Instagramie przywitał Adama Nawałkę, jako nowego selekcjonera.
– Z otoczenia prezesa PZPN można zresztą usłyszeć, że – mimo że był już dogadany z tym pretendentem na trenera kadry – sternik związku postanowił zagrać na zwłokę z jego ogłoszeniem przez… media. A konkretnie przez „kościół Nawałki”, jak określani są w federacji komentatorzy i reporterzy sympatyzujący z byłym selekcjonerem – przekazał Adam Godlewski.
– Podobno Kulesza miał się wręcz wściec, gdy dowiedział się o tym, iż Mateusz Borek przesądził – a w zasadzie to ogłosił – już w social mediach, że Nawałka został selekcjonerem. I to miał być (przynajmniej jeden z głównych) powodów przeciągnięcia procesu rekrutacji – czytamy dalej.
Położyłem na szali medialne mity i fakty w wyścigu po fotel selekcjonera zorganizowanym przez @pzpn_pl Z uwzględnieniem jednej piątkowej rozmowy @Czarek_Kulesza, podobno istotnej. Jeśli ktoś dotąd nie złapał, zapraszam: https://t.co/Lurla4Pwns
Adam Nawałka do niedawna był faworytem do objęcia reprezentacji Polski. W ostatnim czasie jego notowania spadły jednak kosztem Andrija Szewczenki. Antoni Piechniczek w rozmowie z katowickim „Sportem” ostro skomentował zachowanie PZPN-u w kierunku byłego selekcjonera.
64-latek od momentu odejścia Paulo Sousy był głównym faworytem do przejęcia kadry. Sam Nawałka również przyznał, że nie odmówiłby ponownej ofercie PZPN-u. Później jednak doszło do spięć, przez które notowania szkoleniowca znacząco osłabły.
Obecnie największe szanse daje się Andrijowi Szewczence, a ostatnio do grona kandydatów na selekcjonera dołączył Jan Urban. Cezary Kulesza ma mieć już ustalone warunki kontraktu z Ukraińcem. Wybór prezesa poznamy jednak 31 stycznia.
„To nie mebel”
Antoni Piechniczek odniósł się do zamieszania z poszukiwaniem selekcjonera na łamach katowickiego „Sportu”. Były trener stanowczo skrytykował postępowanie PZPN-u wobec Nawałki, używając mocnego porównania.
– Uważam, że został potraktowany niepoważnie. To nie jest mebel, który można odstawić na bok, by sobie stał przez tygodnie, miesiące albo i całe życie. Jeśli prezes Kulesza ustalił warunki i nie uprzedził, że ma jeszcze kogoś w planach, to Adam rzeczywiście może czuć się niezbyt komfortowo – stwierdził Piechniczek.
– Trzeba by mieć tupet, proponując 2,5 miliona euro facetowi, który nie daje żadnej gwarancji tego, że jest lepszy i wygra na Łużnikach, da nam awans na mundial. Czy to są prywatne pieniądze pana Kuleszy, czy środki PZPN? Nawet jeśli ta kasa będzie pochodziła od sponsorów, to po jaką cholerę wyciągać aż tyle? 2, 2,5 czy 3 miliony euro za sezon… – dodał, odnosząc się do kandydatury Szewczenki.
PZPN wciąż nie wybrał nowego selekcjonera dla reprezentacji Polski. Z pomocą do związku przychodzi jego były sekretarz generalny, a więc Zdzisław Kręcina. Wskazał on swojego kandydata na to stanowisko.
31 stycznia Cezary Kulesza ma ogłosić nazwisko nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Obecnie najwyżej stoją ponoć akcje Andrija Szewczenki oraz Adama Nawałki. To Ukrainiec ma być jednak w większej części dogadany z PZPN-em w sprawie objęcia „Biało-Czerwonych”.
Nowy kandydat
Zdzisław Kręcina postanowił podać swojego faworyta na stanowisko trenera naszej kadry. W rozmowie z „Interią” wyznał, kogo chciałby zobaczyć w tej roli.
– Moim zdaniem to mistrz świata w kategorii dokonywania niemożliwego. Czego by się nie tknął, kogo by nie prowadził, kończyło się to występem na mundialu. Nazywa się Bora Milutinović. Poznałem tego gościa. Gdyby tylko był 10 lat młodszy – stwierdził były sekretarz generalny PZPN.
– Jestem pewien, że jeszcze dekadę temu powiedziałby krótko: – Dwa miesiące? Mnóstwo czasu. Dacie milion „papierów” i pojedziecie do Kataru – dokończył.
Milutinović ostatni raz w zawodzie pracował… 13 lat temu. Wówczas czterokrotnie poprowadził kadrę Iraku. W swoim CV ma również pracę w reprezentacji Meksyku, USA, Jamajki, Kostaryki, Nigerii, Chin i Hondurasu.
Na stole Cezarego Kuleszy pojawiła się kolejna kandydatura. Jak poinformował portal „WP Sportowe Fakty”, Claudio Ranieri ma być zainteresowany objęciem reprezentacji Polski.
Włoch w poniedziałek został zwolniony z Watfordu. Doświadczony trener pracował z „Szerszeniami” zaledwie od października i poprowadził tę drużynę w tylko 14 meczach. Początkowo media na Wyspach Brytyjskich twierdziły, że 70-latek będzie chciał odpocząć od ławki, jednak teraz pojawiły się nowe informacje.
Według Piotra Koźmińskiego Ranieri zmienił zdanie i jest bardzo mocno zainteresowany objęciem reprezentacji Polski. Były szkoleniowiec m.in. Leicester City miał już nawet wysłać swoje CV do prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej.
Po raz kolejny więc pojawia się zamieszanie przy okazji wyboru nowego selekcjonera. Kandydatura Włocha najprawdopodobniej nie zostanie jednak uwzględniona, bowiem Cezary Kulesza prowadzi już zaawansowane rozmowy z Andrijem Szewczenką.
Polska federacja od dłuższego czasu usilnie stara się rozwiązać sytuację związaną z Ukraińcem, więc wątpliwe jest, że Kulesza nagle porzuci wcześniejsze plany i zajmie się zatrudnianiem mistrza Premier League z 2016 roku.
Następca Paulo Sousy ma zostać ogłoszony najpóźniej 31 stycznia. Na ten moment wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że zostanie nim Andrij Szewczenko. W tym momencie toczą się negocjacje z Genoą na temat pensji 45-latka.
W środę wieczorem Charlotte FC oficjalnie potwierdziło zakup Karola Świderskiego. 25-latek przeszedł już testy medyczne, ale to nie koniec jego badań przed grą w MLS.
Za transfer Świderskiego Amerykanie zapłacili PAOK-owi Saloniki około 5 milionów euro. 14-krotny reprezentant Polski podpisał umowę do 2025 roku z opcją przedłużenia jej o kolejny sezon. Wcześniej media spekulowały na temat ewentualnych przenosin napastnika do Serie A, jednak ostatecznie wybrał on wyjazd za ocean. W bardzo ciepłych słowach na temat Świderskiego wypowiedział się dyrektor sportowy Charlotte FC, Zoran Krneta. W „The Queen City” liczą na to, że Polak będzie prawdziwą gwiazdą.
– Jego zakontraktowanie jest wspaniałym osiągnięciem Charlotte FC. Jesteśmy przekonani, że będzie jednym z najtrudniejszych do upilnowania napastników w lidze. Ponadto wniesie do szatni cechy przywódcze i waleczny charakter – mówił Serb po zakontraktowaniu „Świdra”.
Testy na głowę
Świderski jest już po testach medycznych. Jak sam przyznał, poza tymi standardowymi badaniami, sprawdzającymi stan fizyczny, musiał przejść jeszcze inne, sprawdzające jego głowę.
– Najpierw miałem tradycyjne drobiazgowe testy medyczne, a później właśnie bardzo różne te „na głowę”. Testujący wymienia na przykład dziesięć słów, każe je powtórzyć, a po kwadransie wraca do nich, sprawdzając, ile z nich zapamiętałem – wyznał reprezentant Polski w rozmowie z „Przeglądem Sportowym”.
– Ponoć w razie ewentualnego urazu głowy lekarze sprawdzają czy piłkarz nie mówi czegoś „od czapy” i to, co opowiada, pokrywa się z tym, o czym mówił podczas testów. Nie odesłali mnie do domu, więc chyba źle nie nie wypadłem – dodał Świderski.
Mateusz Bogusz kilka dni temu doznał kontuzji. Jak poinformował sam zawodnik w środę – doznał zerwania więzadeł krzyżowych w kolanie. 20-latek musi teraz skupić się na rekonwalescencji i rehabilitacji. Piękne zachowanie pokazali włodarze Realu Madryt oraz Realu Sociedad, którzy wysłali specjalne listy do młodego pomocnika.
Przed startem sezonu 2021/22 Mateusz Bogusz opuścił Leeds United na rzecz Ibizy. Do Hiszpanii 20-latek trafił na zasadzie wypożyczenia i wydaje się, że świetnie odnalazł się w nowym środowisku. Młodzieżowy reprezentant Polski w 20 występach na zapleczu La Liga strzelił cztery gole i zanotował siedem asyst.
Niestety podczas ostatniego starcia Ibizy z Malagą Bogusz niefortunnie upadł na murawę. W 23. minucie musiał opuścić boisko, ale wydawało się, że uraz nie będzie aż taki groźny. Niestety, w środę ukazała się diagnoza, która wykazała, że pomocnik zerwał więzadła krzyżowe w kolanie.
Słowa wsparcia
Bogusz sam poinformował, z jaką kontuzją ma do czynienia. Piłkarz miał napisać do „Onetu”, że zerwał więzadła, a nie „naderwał”, jak początkowo podawały niektóre portale. To oznacza dla niego z kolei niemal pół roku przerwy.
Za dwa tygodnie 20-latek przejdzie operację. Do tego czasu nie pozostaje jednak sam. Głosy wsparcia płyną do niego na pewno od rodziny i znajomych, ale również… od innych hiszpańskich klubów. Swoje listy wysłały mu Real Madry i Real Sociedad.
Sprawdził się najgorszy scenariusz – Mateusz Bogusz zerwał więzadła w kolanie.
W związku z tym polski piłkarz otrzymał listy od Realu Madryt oraz Realu Sociedad. Miły gest 👏 pic.twitter.com/uLKteep5mW
Na antenie „Kanału Sportowego” ukazał się wywiad z Jakubem Kamińskim. 19-latek niedawno został ogłoszony nowym piłkarzem VfL Wolsburg. Do końca sezonu pozostanie jednak w Polsce, aby pomóc Lechowi w walce o mistrzostwo. We wspomnianej rozmowie skrzydłowy ocenił sytuację swojej nowej drużyny oraz swoje szanse w Bundeslidze.
Kilkanaście dni temu oficjalnie potwierdzono jedną z najgorętszych informacji zimowego okienka transferowego w naszym kraju. Jakub Kamiński po zakończeniu tego sezonu przeniesie się do Wolfsburga z Lecha Poznań za 10 milionów euro. 19-latek wyróżniał się już w zeszłorocznych rozgrywkach w barwach „Kolejorza”. Wówczas jednak władze lidera Ekstraklasy zdecydowały się odrzucić wszystkie oferty, jakie otrzymali za zawodnika z innych klubów.
Kto składał oferty?
Kamiński udzielił niedawno wywiadu Adamowi Sławińskiemu na antenie „Kanału Sportowego”. Zawodnik zdradził w nim między innymi, z których krajów spływały propozycje wykupienia go z Lecha.
– Były zapytania z Anglii, z Włoch, z innych niemieckich klubów, ale Wolfsburg był najkonkretniejszy. Mam nadzieję, że podjąłem właściwą decyzję – przyznał.
– To istotna kwestia. Miałem w szkole jakieś zajęcia z niemieckiego, ale naturalnie bardziej skupiałem się na lekcjach języka angielskiego. Inna sprawa, że na co dzień mam w życiu do czynienia z językiem śląskim, a jemu jest blisko do języka niemieckiego. Niektóre słowa, wyrażenia, konstrukcje są do siebie podobne, więc myślę, że szybko nauczę się niemieckiego. Jeśli odpowiednio się przyłożę, to pierwszego lipca wejdę do szatni Wolfsburga i będę mógł się jakoś z chłopakami dogadać – dodał „Kamyk”, zapytany o to, czy uczy się już języka niemieckiego.
Kamiński w szatni nie będzie osamotniony. Do Wolfsburga dwa lata wcześniej wyjechał także inny Polak, a więc Bartosz Białek. Do także dodaje pewności 19-latkowi.
– Fajnie, że jest tam Bartek, że będę mógł z nim dzielić szatnię, pewnie pomoże mi w wejściu do drużyny, ale nie sądzę, że ktokolwiek w klubie zwracał na to uwagę przy dopinaniu tego transferu. Ani ja nie trafiam do Wolfsburga, żeby Bartek jeszcze lepiej czuł się w zespole, ani Bartek nie jest w Wolfsbugu po to, żeby ułatwić mi początek w niemieckiej piłce – stwierdził.
„Zasługuję, żeby grać w Bundeslidze”
Kamiński przyznał, że nie boi się, że zniknie w Niemczech. Jego zdaniem udowodnił już, że potrafi grać na wysokim poziomie i zamierza to potwierdzić w Wolfsburgu.
– W minionym półroczu udowodniłem, że zasługuję na to, żeby grać w klubie z Bundesligi. Wolfsburg ma bardzo dobrą renomę, jest stabilny, walczy o ambitne cele. To dobry następny krok mojej kariery – oznajmił.
– Będę walczył o siebie, o swoją pozycję, o to, żeby wskoczyć do składu i pomagać drużynie – dodał.
– Wolfsburg nie spadnie z Bundesligi. Nie i już. Oczywiście, w piłce dzieją się różne rzeczy, nawet jak stanie się katastrofa i latem trafię do 2. Bundesligi, to przychodzę do Wolfsburga i walczę o powrót do elity. Wiem, że nie będzie takiej konieczności, ale jestem gotowy na wszystko – przyznał, zapytany o to, czy zastanawiał się nad możliwością spadku Wolfsburga.
Całą rozmowę Adama Sławińskiego na „Kanale Sportowym” znajdziecie w linku poniżej: