NEWSY I WIDEO

Oliver Kahn nie ma wątpliwości. „Lewandowski zostanie z nami po tym sezonie”

Oliver Kahn zaprzeczył ostatnim doniesieniom mediów w sprawie odejścia Roberta Lewandowskiego. Prezes Bayernu Monachium stwierdził, że polski piłkarz zostanie w klubie ze stolicy Bawarii na kolejny sezon.

Robert Lewandowski zwleka z przedłużeniem umowy z Bayernem Monachium. Obecny kontrakt Polaka z Die Roten obowiązuje do 30 czerwca 2023 roku. Pomimo chęci przedłużenia współpracy ze strony Bayernu sam piłkarz nie ogłosił jeszcze swojej oficjalnej decyzji.

Pomimo 33 lat na karku Robert Lewandowski jest w ścisłej czołówce piłkarzy na świecie. Raczej nikt nie ma wątpliwości, że przed polskim napastnikiem jeszcze kilka lat gry na najwyższym poziomie. Kapitalna forma w jakiej od lat znajduje się Lewandowski, wytworzyła ogromne zainteresowanie niemal każdego topowego klubu w Europie.

Zainteresowanie Barcelony

W ostatnich dniach pojawiła się informacja o zainteresowaniu Robertem Lewandowskim ze strony FC Barcelony. Niektóre źródła podały nawet, że obie strony doszły już do wstępnego porozumienia.

Komentarz Olivera Kahna

Głos w tej sprawie zabrał prezes Bayernu Monachium, Oliver Kahn. Legendarny bramkarz zadeklarował, że w przyszłym sezonie Robert Lewandowski będzie występował w barwach Bayernu.

– Wygląda na to, że to będzie konkurs typu – kto wymyśli największą bzdurną historię o Robercie Lewandowskim? Mamy z nim kontrakt do 2023 roku. Rozpoczęliśmy już rozmowy – skomentował Oliver Kahn.

– W każdym razie zostanie z nami po tym sezonie. Nie jesteśmy szaleni i nie oddamy kogoś, który strzela tyle bramek. Poczekamy i zobaczymy – jeśli będzie o czym informować, zrobimy to. Jest absolutnym profesjonalistą i w każdym meczu stara się dać z siebie wszystko – dodał.

Wieczysta Kraków chętna na kolejny głośny transfer. Na celowniku napastnik Jagielloni Białystok

Mimo występów na piątym poziomie rozgrywkowym, Wieczysta Kraków nie boi się dużych nazwisk i sprowadza do siebie zawodników z ciekawą przeszłością. Jak podaje Piotr Koźmiński z WP Sportowe Fakty, IV-ligowiec jest zainteresowany podpisaniem kontraktu z napastnikiem Jagielloni Białystok – Jesusa Imaza.

Po ruchach transferowych Wieczystej Kraków możemy wnioskować, że klub stawia sobie poprzeczkę naprawdę wysoko. Mimo występów w IV lidze, Wojciech Kwiecień nie oszczędza na pensjach swoich zawodników. W końcu na piątym poziomie rozgrywkowym mało kogo stać na Sławomira Peszko, Radosława Majewskiego, Łukasza Burligę, Thibault Moulin czy Franciszka Smudę.

Według Piotra Koźmińskiego to nie koniec dużych nazwisk w Wieczystej. Dziennikarz WP Sportowe Fakty informuje, iż klub ze stolicy Małopolski interesuje się usługami Jesusa Imaza. Hiszpan w ostatnich latach był jedną z wyróżniających się postaci Jagielloni Białystok. Napastnik w 94. występach w barach Dumy Podlasia strzelił 39 goli i 12 razy asystował. Imaz od połowy listopada zmaga się z kontuzją, a jego kontrakt z Jagiellonią obowiązuje do końca czerwca i niewiele wskazuje na to, że zostanie przedłużony.

Hiszpański napastnik w swojej karierze występował już w barwach drużyny z Krakowa. Imaz trafił do Wisły w 2017 roku i spędził w niej nieco ponad 1.5 sezonu. Przez ten czas napastnik rozegrał 49 spotkań, zdobył 14 bramek i zanotował 7 asyst.

Ekspert wypowiedział się nt. sytuacji z polskiego klasyku. „Zabrakło koncentracji i współpracy”

Podczas meczu Lecha Poznań z Legią Warszawa doszło do ogromnej kontrowersji. Lindsay Rose w ostatniej akcji meczu dotknął piłki ręką. Sędzia Damian Sylwestrzak nie zastanawiał się długo nad tą sytuacją. Arbiter powołał się na asystentów z VAR i zakończył mecz. Rafał Rostkowski, który jest ekspertem od spraw sędziowskich w TVP Sport, podważa decyzję arbitrów.

Fatalna decyzja VAR

Rafał Rostkowski udzielił wywiadu redakcji FAKT. Były sędzia piłkarski wypowiedział się na temat sytuacji z sobotniego meczu PKO BP Ekstraklasy pomiędzy Lechem Poznań a Legią Warszawa. Więcej o tym zdarzeniu z weekendu pisaliśmy tutaj.

– Piłka leciała około siedmiu metrów i obrońca Legii Lindsey Rose, nie powinien wykonywać ruchu ręką do piłki. Arbiter był na tyle blisko, że musiał widzieć całe zdarzenie. Mógł natomiast nie dostrzec, w którą cześć ręki legionisty trafiła piłka. Przepisy mówią, że zagranie ręką jest wtedy, gdy futbolówka dotyka ręki poniżej linii pachy. I tu się zgodzę, że sędzia Damian Sylwestrzak mógł mieć wątpliwości. I tu do gry wchodzi VAR – powiedział Rostkowski.

– Sędzia od wideoweryfkacji miał dwa wyjścia: albo mógł powiadomić sędziego, że powinien podyktować rzut karny i pokazać żółtą kartkę za rękę, albo zasugerować arbitrowi głównemu, żeby sam zobaczył powtórki na monitorze. Z żadnego z nich nie skorzystał – dodał.

– Na pewno w Poznaniu arbitrowi zabrakło koncentracji i współpracy z VAR. Generalnie smutne jest, kiedy zespół, bez względu o jakie cele walczący, jest krzywdzony – podsumował.

Były sędzia piłkarski wypowiedział się również o potrzebie istnienia systemu VAR. W rozmowie ze Sport.pl przyznał, że przed erą wideoweryfikacji było zdecydowanie gorzej, ponieważ arbitrzy nie mogli zobaczyć powtórek.

– Cały stadion widział, tylko nie sędzia.

Wrócili na fotel lidera

Mecz Lecha Poznań z Legią Warszawa zakończył się remisem 1:1. Piłkarze i sztab szkoleniowy Kolejorza utrzymuje, że w tym meczu stracili dwa punkty, a nie zyskali jeden. Mimo to ekipa z Bułgarskiej plasuje się obecnie na pierwszej pozycji PKO BP Ekstraklasy.

Źródło: Fakt, Sport.pl

Kamil Grabara rozchwytywany na rynku transferowym. Pojawiło się zainteresowanie z Bundesligi

Kamil Grabara z każdym miesiącem udowadnia swoją wartość na boiskach duńskiej Superligi. Dzięki swoim dobrym występom wzbudził zainteresowanie klubów z niemieckiej Bundesligi.

W lipcu 2021 roku Kamil Grabara przeniósł się z Liverpoolu do FC Kopenhagi. Duński klub zapłacił wówczas za polskiego bramkarza 3,5 miliona euro. Czas pokazał, że ten ruch okazał się strzałem w dziesiątkę zarówno dla Grabary, jak i dla Kopenhagi.

Znakomite statystyki

W trwającym sezonie Kamil Grabara zagrał w 38 meczach we wszystkich klubowych rozgrywkach. W tym czasie zanotował 21 czystych kont. Przeciwnicy zaledwie 24-krotnie potrafili pokonać polskiego bramkarza. Ostatnio Grabara pobił także historyczny rekord ligi duńskiej. 23-letni bramkarz jest niepokonany od ponad 700 minut. Tym samym pobił ponad dwudziestoletni rekord, który należał do Jana Hoffmanna.

Zainteresowanie z Niemiec

Dobra postawa Kamila Grabary nie umknęła uwadze skautów czołowych klubów z Europy. Tomasz Włodarczyk przekazał, że usługami 23-letniego bramkarza zainteresowane są kluby z Bundesligi. Dziennikarz podkreślił, że agent Grabary w ostatnim czasie przeprowadził kilka ciekawych transferów do Niemiec. Mowa tutaj o transferach Bartosza Białka i Jakuba Kamińskiego.

– Co do jego przyszłości, to zostawiłbym otwartą furtkę. Z tego co wiem, to Liverpool ma taką opcję, że mógłby z powrotem sprowadzić go do siebie, ale wydaje mi się, że Kamil może postawić weto. W tym momencie jest mu to chyba niepotrzebne, Alisson nie wyjdzie z bramki na Anfield przez dobre kilka lat – powiedział Tomasz Włodarczyk.

– Co do innych kierunków, to Bundesliga bardzo mocno się tym chłopakiem interesuje, także ze względu na jego agenta, którym jest Bartłomiej Bolek. Kilka transferów do Bundesligi zrobił, więc ten kierunek wydaje mi się bardzo mocno realny. Realne wydaje się też rozwiązanie, że Grabara w Kopenhadze jeszcze zostanie, bo może grać w fazie grupowej Ligi Mistrzów lub Ligi Europy – dodał dziennikarz.


źródło: meczyki.pl

PSG odpowiada na plotki o zmianie właściciela. Klub atakuje hiszpańskie media

W poniedziałek hiszpańskie media wypuściły informację, według której szejkowie rozważają sprzedaż Paris Saint-Germain po mundialu w Katarze. Paryski klub postanowił odpowiedzieć na te plotki, jednocześnie je dementując.

Edu Aguirre w programie „El Chiringuito” oznajmił, że PSG zostało „sześć miesięcy żywotności”. Katarscy szejkowie mają mieć bowiem zamiar sprzedania klubu po mistrzostwach świata. Jest to pokłosie pasma porażek, jakie paryżanie odnosili na arenie międzynarodowej. Choć udało im się zdominować Ligue 1 (siedem mistrzostw w ciągu 11 lat), to ani razu nie zdołali wygrać Ligi Mistrzów.

Dementi

PSG szybko odpowiedziało na doniesienia Aguirre. Katarczycy zdementowali informacje o sprzedaży klubu, a same rewelacje dziennikarza nazwali wprost „fake newsami”. Właściciele paryskiej drużyny doszukują się również spisku ze strony hiszpańskich mediów.

– To nie przypadek, że takie doniesienia pojawiają się w tanich hiszpańskich mediach – oznajmili. 

Klub widzi w podanych informacjach próbę zdyskredytowania PSG w oczach Kyliana Mbappe. Przypomnijmy, że Francuz wciąż nie podjął decyzji odnośnie swojej przyszłości. Wiele mówi się o jego transferze do Realu Madryt nadchodzącego lata. Jego kontrakt wygasa w czerwcu bieżącego roku.

Sergio Ramos się nie poddaje. Zdradził, ile jeszcze chce grać w piłkę

Pomimo licznych kontuzji w ostatnim czasie Sergio Ramos nie zamierza się poddawać. Obrońca Paris Saint-Germain zadeklarował, że chce grać w piłkę na najwyższym poziomie przez najbliższe kilka lat. A co potem? Później będzie chciał „doświadczyć czegoś nowego”.

Po prawie 16 latach spędzonych w Realu Madryt Sergio Ramos zdecydował się na zmianę klubu. W lipcu 2021 roku podpisał umowę z Paris Saint-Germain. Z transferem hiszpańskiego obrońcy wiązano wielkie nadzieje. Niestety na drodze do sukcesów Ramosa w nowym klubie, póki co, stanęły kontuzje.

Liczne kontuzje

Dotychczasowe kontuzje nie pozwoliły Sergio Ramosowi pomóc swojemu zespołowi w najważniejszych meczach tego sezonu. W sumie Hiszpan rozegrał do tej pory zaledwie 7 meczów w barwach PSG. Niewykluczone jednak, że problemy zdrowotne w końcu opuszczą Ramosa. Hiszpan zagrał w dwóch ostatnich meczach swojego zespołu przeciwko Lorient i Clermont Foot.

Wyjście na prostą

Kiedy Sergio Ramos był nieobecny przez długie tygodnie, wiele osób wieściło rychły koniec kariery Hiszpana. Teraz wszystko jednak wskazuje na to, że 36-latek wychodzi na prostą. W ostatnim czasie Ramos na łamach „Amazon Prime” zabrał głos w sprawie swojej przyszłości. Hiszpan zadeklarował, że planuje pograć na najwyższym poziomie przez najbliższe 4-5 lat.

– Chciałbym grać przez kolejne cztery-pięć lat na wysokim poziomie, a potem doświadczyć czegoś nowego – zapowiedział Sergio Ramos w rozmowie z „Amazon Prime”.

– Mam dwuletni kontrakt tutaj w Paryżu, spróbujemy przedłużyć go na trzy lata! Jeszcze jeden i zobaczymy – dodał.

Bartosz Białek może zmienić klub! Trzy kluby zainteresowane 20-latkiem

Bartosz Białek ma problemy z przebiciem się do pierwszego składu Wolfsburga. Niewykluczone, że przed rozpoczęciem sezonu 2022/23 młody napastnik zmieni klub. Zainteresowane mają być trzy niemieckie drużyny. 

20-latek trafił do Bundesligi w 2017 roku z Zagłębie Lubin. „Miedziowi” otrzymali wówczas od Wolfsburga pięć milionów euro. W poprzednim sezonie udało mu strzelić dwa gole dla „Wilków”.

Zmiana barw?

Niestety rozwój Białka zatrzymała kontuzja, której doznał pod koniec sezonu 2020/21. Polak zerwał więzadła krzyżowe i wypadł z gry na kilka miesięcy. Do pełni sprawności wrócił dopiero na początku tego roku. Niestety nie może liczyć na regularne występy.

Choć ma na koncie osiem występów, to tylko raz zameldował się na murawie od pierwszych minut. Zazwyczaj wchodzi z ławki i to na ostatnie minuty spotkań. Stąd coraz częściej pojawiają się głosy, że Białek powinien poszukać sobie nowego klubu, aby nabywać doświadczenie i regularność.

Według Tomasza Urbana dla 20-latka pojawiła się taka opcja. Białkiem mają interesować się trzy niemieckie kluby, występujące obecnie w drugiej Bundeslidze. Transfer z udziałem napastnika mógłby dojść do skutku przed rozpoczęciem sezonu 2022/23.

– Doszły mnie słuchy, że zaczyna się jakiś ruch wokół Bartka Białka. Wolfsburg może go oddać na wypożyczenie na nowy sezon. Wstępne zainteresowanie mają zgłaszać Schalke, Hannover i Norymberga – napisał na Twitterze dziennikarz meczyki.pl oraz komentator „Viaplay”. 

Jak rozpoczęło się zmieszanie z Lewandowskim? Geneza sagi transferowej

Saga z Robertem Lewandowskim ciągnie się już od długiego czasu i łatwo jest się w niej pogubić. Aby nieco łatwiej było się odnaleźć w całym tym zawiłym temacie, postaram się nieco skrócić temat, wyciągając z niego najważniejsze informacje. Dalszą część artykułu można zatem potraktować jako pewnego rodzaju „kompresję”. 

Zacznijmy od tego, że 33-latka łączy się z przenosinami na Camp Nou od kilku, jeśli nie kilkunastu tygodni. Wszystko przez apatyczność władz Bayernu. Kontrakt Lewandowskiego wygasa w czerwcu przyszłego roku, co naturalnie frustruje naszego zawodnika.

Przez brak jakichkolwiek ruchów i sygnałów z obu stron, narastały plotki o potencjalnym transferze Polaka przed końcem jego umowy z Bayernem. W grze miało być sporo ekip, począwszy od PSG, przez oba Manchestery, Liverpool, aż po wspomnianą FC Barcelonę. Finalnie to właśnie ta ostatnia drużyna miała jako jedyna pozostać na placu boju.

Geneza

O ile temat Blaugrany był powoli toczony w mediach przez ostatnie kilka tygodni, to w poniedziałek zrzucono prawdziwą bombę. Adrian Białek i Michał Gajdek w podcaście „9CampNou”oznajmili, że Lewandowski dogadał się z Barceloną w sprawie transferu i latem ma trafić do Katalonii.

Następnie te informacje, ale z większymi szczegółami podał Sebastian Staszewski. Dziennikarz „Interii” potwierdził doniesienia podcastu, samemu dodając, że na stole Lewandowskiego czeka trzyletni kontrakt, opiewający na wielomilionową pensję.

W międzyczasie zaczęły dopływać kolejne szczegóły. Lewandowski miał już poinformować władze Bayernu, że zamierza odejść z klubu, co spotkało się ze sporym niezadowoleniem. Według mediów 33-latek jest bardzo chętny na grę dla Barcy, a na współpracę pozytywnie zapatruje się także Xavi.

Zgrzyt

Doniesienia przekazane przez „9CampNou” oraz Staszewskiego spotkały się z szybką reakcją. Christian Falk z „Bild” ekspresowo stwierdził, że informacje podane w poniedziałek nie są prawdziwe. Lewandowski miał niczego nie ustalać z Barceloną i nie zawierać żadnego porozumienia (przynajmniej obecnie).

Pojawiały się również głosy, że Bayern miał rozmawiać już z Barceloną. Bawarczycy stwierdzili, że za Lewandowskiego żądają minimum 60 milionów euro. Blaugrana miała się nie zgodzić na taką propozycję. Tymczasem osoba z otoczenia managementu „Lewego” twierdzi… że takiego tematu nie ma.

– Nic nie jest ustalone, nic nie jest przesądzone. Ani Lewandowski nie rozmawia z Barceloną, ani z Barceloną nie rozmawia Bayern – cytuje „WP Sportowe Fakty”.

Gra medialna

Sytuacja jest niebywale dynamiczna i właściwie każda podana informacja może się po chwili okazać nieaktualna. Jednego można być jednak pewnym – cały chaos działa na korzyść Lewandowskiego. Pini Zahavi jest znany z załatwiania swoim klientom głośnych transferów i godziwych kontraktów. Niewykluczone więc, że Izraelczyk chce zyskać na tym zamieszaniu zainteresowanie zarówno Bayern, jak i Barcelony.

Nie można również wykluczyć, że pod koniec kwietnia agent Lewandowskiego poleci do Barcelony, o czym informował Tomasz Włodarczyk. Wielce prawdopodobne, że Izraelczyk chce zrobić rozeznanie w ofercie Joana Laporty, aby wrócić do Bayernu z konkretami.

Wielki finał Wtorkowego Kubełka KFC

Już dzisiaj ostatnia szansa na zgarnięcie kultowego Wtorkowego Kubełka KFC. Fani znajdą w nim 14 kawałków soczystego kurczaka, 2x frytki i sos za jedyne 19,99 zł.

W skład promocyjnego kubełka wchodzą 3 kawałki polędwiczek z kurczaka Hot&Spicy, 1 kawałek klasycznego kurczaka Kentucky w aromatycznej panierce na bazie 11 ziół, 8 wyjątkowo chrupkich, pokrytych superpikantną panierką skrzydełek – Hot Wings oraz 2 kawałki delikatnych polędwiczek z kurczaka – Stripsów. Dodatkowo też dwie porcje frytek i sos.

SPRAWDŹ

To ostatni moment, żeby skorzystać z wtorkowej promocji i cieszyć się swoim kubełkiem pełnym pyszności od KFC. Oferta Wtorkowy Kubełek KFC dostepna będzie już tylko dzisiaj, ale niebawem KFC zaskoczy fanów kolejnymi promocjami i niespodziankami.

Kłopoty Marcina Feddka. Autor „Gucci, srucci” zawieszony przez Polsat

Marcin Feddek podczas komentowania meczu Manchesteru City z Atletico Madryt (1-0) w Lidze Mistrzów, zaliczył kilka wpadek. Konsekwencje dla dziennikarza okazały się dość poważne. „Weszło” podało w poniedziałek, że Polsat zawiesił swojego komentatora. 

We wspomnianej rywalizacji Feddek przede wszystkim został zapamiętany ze słynnego już… „Gucci, srucci”, za co zebrał zresztą sporo głosów krytyki od kibiców. Poza tym wygłosił kilka niepoprawnych tez. Stwierdził między innymi, że Kevin de Bruyne trafił do Manchesteru City za kadencji Pepa Guardioli, a Joao Felix już dwa razy grał w finale Ligi Mistrzów (dla sprostowania: Belg został piłkarzem „Obywateli” za czasów Manuela Pellegriniego, a Portugalczyk ani razu nie miał okazji wystąpić w ostatnim meczu LM).

Konsekwencje

Kiepski występ dziennikarza Polsatu za mikrofonem okazał się dość poważny w skutkach. Portal „Weszło” poinformował w poniedziałek, że Feddek został zawieszony przez swojego pracodawcę na miesiąc.

– Kiedyś niedyspozycję tłumaczył wypadkiem, teraz wymówki już nie było. Jak słyszymy, stacja zawiesiła go na miesiąc – czytamy.

Oczywiście, tak jak napisano na „Weszło”, nie był to pierwszy gorszy występ Feddka w roli komentatora. W przeszłości także zdarzały mu się spore wpadki, ale zazwyczaj Polsat starał się stawać w obronie swojego pracownika. Tym razem nie obyło się jednak bez kary.

Od mema do bohatera. Jak Luuk de Jong rozkochał w sobie kibiców FC Barcelony?

Transferowi Luuka de Jonga do FC Barcelony towarzyszyła masa ironicznych komentarzy. Czas jednak pokazał, że negatywne komentarze związane z przyjściem Holendra na Camp Nou były nieuzasadnione. Luuk de Jong udowodnił, że pomimo swoich ograniczeń jest w stanie pomóc Dumie Katalonii w powrocie na szczyt.

Do czasu transferu do FC Barcelony Luuk de Jong największe sukcesy święcił przede wszystkim na rodzimych boiskach. W barwach PSV Eindhoven, Twente Enschede oraz De Graafschap rozegrał w sumie 248 spotkań na poziomie Eredivisie, w których strzelił 135 bramek. W latach 2012-2014 grał poza granicami swojego kraju, jednak ani w Borussii Moenchengladbach, ani w Newcastle nie zdołał się nawet zbliżyć do statystyk strzeleckich, jakie osiągał w Eredivisie. Szczególnie nieudany był drugi sezon za granicą, w którym nie zdołał strzelić ani jednej bramki. Po nieudanych wojażach po Europie wrócił do Holandii. W 2019 roku zdecydował się na kolejny wyjazd za granicę, kiedy zgłosiła się po niego Sevilla. Przez dwa sezony rozegrał 94 mecze i strzelił 19 goli pod okiem Julena Lopetegui’ego. To wystarczyło, by zgłosiła się po niego FC Barcelona.

Kulisy transferu do FC Barcelony

Luuk De Jong został piłkarzem FC Barcelony 31 sierpnia 2021 roku. Holender trafił na Camp Nou na zasadzie rocznego wypożyczenia z Sevilli. Transakcję dopięto w ostatnich godzinach letniego okienka transferowego. Na czas trwania wypożyczenia obowiązek wypłaty wynagrodzenia piłkarzowi przeszedł na klub zarządzany przez Joana Laportę. Co jeszcze warto wiedzieć, to fakt, iż Barça zagwarantowała sobie prawo wykupu piłkarza.

W letnim oknie transferowym Koeman mocno naciskał zarząd na sprowadzenie napastnika. Joanowi Laporcie i spółce udało się ściągnąć Memphisa Depaya oraz Sergio Aguero. Z powodu kontuzji na początku sezonu Argentyńczyka, holenderski szkoleniowiec poprosił o ściągnięcie jeszcze jednego napastnika. Z uwagi na problemy finansowe Barça nie mogła sobie pozwolić na ściągnięcie klasowego napastnika. W związku z tym pod sam koniec okienka transferowo dopięto wypożyczenie Luuka de Jonga. Głównym pomysłodawcą tej transakcji był właśnie Ronald Koeman. Obaj panowie znali się z reprezentacji Holandii. Koeman prowadził zespół Oranje w latach 2018-2020. Za jego kadencji Luuk de Jong zagrał w 10 z 20 możliwych meczów.

– Zawsze miałem bardzo dobre relacje z Koemanem. Przejście do Barcelony i pracowanie z nim kolejny raz jest czymś wyjątkowym. W reprezentacji Holandii często rozmawialiśmy na tematy taktyczne i inne sprawy związane z futbolem. Powiedział mi, że chciał innego typu napastnika w drużynie, dlatego mnie wybrał. Moim zdaniem Koeman jest świetnym trenerem, bardzo wierzy we mnie i w moje umiejętności. Mam nadzieję, że będziemy dobrze współpracować – mówił po transferze Luuk de Jong o Ronaldzie Koemanie.

Ronald Koeman chciał uzupełnić linię ataku klasyczną „dziewiątką”, a za takową uchodził Luuk de Jong. Głównym atutem holenderskiego napastnika był wzrost i umiejętność gry głową. Ówczesny trener Blaugrany przyznał, że brakowało mu tego typu zawodnika m.in. do rozgrywania stałych fragmentów gry. Przyznał nawet, że w takich sytuacjach woli mieć de Jonga, niż Neymara.

– Przy dośrodkowaniach lepiej mieć w polu karnym Luuka de Jonga niż Neymara. On jest bardziej niebezpieczny. Uważam, że każda drużyna potrzebuje takiego napastnika – mówił we wrześniu 2021 roku Ronald Koeman.

Nieprzychylność kibiców

Jeszcze kilka lat temu ciężko było przewidzieć, że w 2021 roku FC Barcelona będzie musiała ratować się transferami piłkarzy pokroju Luuka de Jonga. Ba, czas pokazał, że Holender okazał się znaczącym uzupełnieniem kadry Blaugrany. Zanim jednak 31-latek na dobre rozwinął skrzydła pod wodzą Xaviego, musiał zmierzyć się z ogromną falą negatywnych komentarzy ze strony Culés. Kibice Barçy nie potrafili zrozumieć, co taki piłkarz jak Luuk de Jong robi w bordowo-granatowych barwach. Pierwsze miesiące Holendra na Camp Nou nie były powalające i tylko utwierdziły kibiców Blaugrany w ich pierwotnym przekonaniu. Po przyjściu Xaviego wszystko się jednak odmieniło.

Ograniczenia

Przy transferze Luuka de Jonga do FC Barcelony niemal każdy zdawał sobie sprawę z jego ograniczeń. Holender pod niemal żadnym względem nie wpisywał się w mityczne już „DNA Barcelony”. Jest to zawodnik wysoki, który najlepiej czuje się w obrębie pola karnego, czekając na piłkę. Nie ma co od niego oczekiwać większego udziału w rozgrywaniu piłki. Holender zresztą sam zdawał sobie sprawę z własnych ograniczeń. W jednym z wywiadów po dołączeniu do nowego klubu przyznał, że jest przygotowany do roli zmiennika.

– Wiem, że nie będę grał w każdym meczu, ale mogę być planem B w przypadku zmian taktycznych. Potrafię grać głową, jeśli potrzebujemy dośrodkowań w pole karne. Mogę również występować na szpicy, grając w pewnej strefie wokół siebie, aby w ten sposób pomóc zespołowi – mówił we wrześniu 2021 roku Luuk de Jong.

Luuk trafił na Camp Nou z myślą, by być rezerwowym. Liczne kontuzje ofensywnych graczy sprawiły, że 31-latek otrzymywał szanse gry w wyjściowym składzie zdecydowanie częściej, niż pierwotnie można było zakładać. Plan Koemana na de Jonga był taki, jakiego mogliśmy się spodziewać, czyli liczne wrzutki z bocznych sektorów boiska z nadzieją, aż coś w końcu uda się strzelić. Niestety, mieć plan, a dobrze go zrealizować, to dwie odmienne kwestie. Można było odczuć wrażenie, że Barça opiera grę na piłkarzu, którego umiejętności – delikatnie mówiąc – nie rzucały na kolana. Koeman wielokrotnie dawał szanse swojemu rodakowi, jednak nie potrafił znaleźć na niego pomysłu, poza wspomnianymi wrzutkami, które były do bólu przewidywalne. Po przyjściu Xaviego gra zespołu uległa znacznej poprawie, a nowy trener potrafił wydobyć z Holendra to co najlepsze.

Kluczowe gole

Po przyjściu Xaviego gra FC Barcelony uległa znacznej poprawie. Młodemu trenerowi udało się także wznieść poszczególnych piłkarzy na jeszcze wyższy poziom. Jednym z przykładów takich zawodników jest rzecz jasna Luuk De Jong. Holender pod wodzą Ronalda Koemana zdołał strzelić zaledwie jedną bramkę. Po przyjściu Xaviego zdobył sześć kolejnych. We wszystkich rozgrywkach zdobywa bramkę średnio co 122 minuty. Zdecydowanie lepiej wygląda ta statystyka, jeśli weźmiemy pod uwagę tylko grę w LaLiga – gol co 96 minut. Jeśli natomiast chodzi tylko o ten rok kalendarzowy, to Luuk zdobywa gola średnio co 51 (!) minut.

Xavi początkowo wydawał się nie być do końca przekonany co do przydatności Luuka de Jonga. Najlepiej świadczy o tym fakt, że Holender na pierwszy mecz pod wodzą nowego trenera musiał czekać niemal miesiąc. Jeszcze w listopadzie dużo mówiło się o tym, że być może Barça zdecyduje się zakończyć wypożyczenie w styczniowym oknie transferowym. Xavi miał jednak pomysł na Luuka, który najlepiej spisywał się w roli dżokera po wejściu z ławki rezerwowych. Wspomnieliśmy już, że Holender zdobył sześć bramek za kadencji Xaviego. Co ciekawe, aż połowa z nich wpadała w doliczonym czasie gry, gdy Luuk wchodził z ławki rezerwowych na samą końcówkę meczu. Bramki 31-letniego napastnika miały ogromną wagę. Dzięki niemu Blaugrana ma o 6 punktów więcej na swoim koncie. Strzelał on decydujące gole w meczach z Mallorcą (1:0), Granadą (1:1), Espanyolem (2:2) i ostatnio przeciwko Levante (3:2).

Skuteczność w powietrzu

W końcu Xavi potrafił także wykorzystać największy atut Luuka de Jonga – grę głową. W tym sezonie ligowym Holender strzelił w ten sposób już 5 bramek. Biorąc pod uwagę czołowe europejskie ligi, jest to najlepszy wynik obok Mattii Destro i Ciro Immobile i Ludovica Ajorque. W ostatnich 15 sezonach żaden piłkarz Blaugrany nie potrafił zdobyć więcej niż 5 goli głową w jednym sezonie ligowym. Do końca rozgrywek jeszcze kilka kolejek, więc Luuk jest na dobrej drodze, by zaistnieć w tej statystyce na długie lata.

Wzór do naśladowania

W ostatnich tygodniach Xavi kilkukrotnie powtarzał, że Luuk de Jong jest przykładem dla wielu zawodników. Dotyczy to zarówno zaangażowania podczas treningu, jak i występów w oficjalnych meczach. Z kolei Holender uważa, że mógł swoją postawą zaskoczyć Xaviego.

– Mamy Luuka de Jonga, który moim zdaniem nie jest „aktorem drugoplanowym”. Jesteśmy świadomi jego umiejętności szczególnie w ostatnich minutach. Już wiele razy nam pomógł. Jestem z niego bardzo zadowolony, bo jest przykładem dla wszystkich – stwierdził Xavi po ostatnim meczu z Levante.

– Sposób, w jaki trenuje oraz jego zaangażowanie sprawiają, że jest gotowy. On jest profesjonalistą. […] Luuk może zaskakiwać tym, co nam dał, ale patrząc, jak trenuje, jak jest zaangażowany i poświęcony, to już tak nie dziwi. Jego treningi są brutalne i zawsze jest tam, kiedy go potrzebujemy – mówił Xavi przed kilkoma tygodniami.

 

– Myślę, że trener może być zaskoczony tym, jak wpasowałem się do jego stylu gry. Mogę być dziewiątką wykorzystywaną do robienia trójkątów z innymi graczami i grać pod presją rywala. Xavi chce, żeby jego napastnik był kluczowym punktem, który będzie potrafił ochronić piłkę i współpracować z pomocnikami. Zawsze mówi mi, żebym zwracał na siebie uwagę obrońców, aby pozostali gracze mogli wykorzystać wolne przestrzenie – powiedział przed kilkoma tygodniami Luuk de Jong.

– Chciałem tu być i pomóc drużynie. Ludzie znają moje umiejętności, strzeliłem kilka goli i choć wchodzę z ławki, cieszę się, że gram dla Barçy, gdy trener tak postanowi – dodał Holender.

Co dalej?

Runda jesienna w wykonaniu Luuka de Jonga była raczej taka, jaką sobie większość kibiców FC Barcelony wyobrażała. Holender nie zachwycał ani swoją wybitną grą, ani statystykami. Ku zdziwieniu wielu osób kluczowe dla rozwoju sytuacji 31-latka na Camp Nou okazało się przyjście Xaviego. W nowym roku kalendarzowym Luuk kilkukrotnie ratował Barcelonę z opresji. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt nie rozważał tego, czy warto przedłużyć współpracę z holenderskim napastnikiem na kolejny sezon. Po ostatnich dobrych występach niewykluczone, że Xavi będzie chciał zachować Luuka w swoich szeregach na kolejny sezon. Na ten moment ciężko w tej kwestii jednak cokolwiek coś przewidzieć, gdyż kluczowe w tej sprawie okażą się finanse klubu zarządzanego przez Joana Laportę.


źródła wypowiedzi: fcbarca.com

Włodarczyk rozmawiał z agentem Lewandowskiego. „Ktoś się bardzo mocno pospieszył i podpalił”

W poniedziałek głównym tematem w polskich mediach sportowych stały się doniesienia na temat przenosin Roberta Lewandowskiego do FC Barcelony. Jak poinformował Tomasz Włodarczyk, nic nie jest jeszcze ustalone. 

Hitowe wiadomości wypłynęły na łamach portalu „TVP Sport”. Powołując się na bliskie otoczenie kapitana reprezentacji Polski dziennikarze wyjawili, że piłkarz porozumiał się z FC Barceloną w sprawie warunków kontraktu i po sezonie odejdzie z Bayernu Monachium. Później do akcji wkroczył Sebastian Staszewski z „Interii”, według którego Lewandowski jest „po słowie” z „Dumą Katalonii” w sprawie trzyletniej umowy.

Agent zaprzecza

Od razu pojawiły się wątpliwości co do prawdziwości powyższych rewelacji. Informacje u źródła postanowił zweryfikować Tomasz Włodarczyk, który rozmawiał z Pinim Zahavim, agentem gwiazdy Bundesligi. Izraelczyk utrzymuje, że sytuacja na ten moment jest otwarta.

– Udało mi się skontaktować z Pinim Zahavim. On też powiedział, że nic nie jest ustalone z Barceloną. Nic nie jest ustalone z Bayernem. Sprawa jest otwarta – powiedział Włodarczyk w programie „International Level”.

– Pini Zahavi jedzie do Barcelony 27 kwietnia, a 28 kwietnia będzie już w Monachium. Zakładam, że będzie miał już jakiś konkret przedstawiony przez Barcelonę i być może wtedy będzie znał szczegóły propozycji dla Roberta – dodał. 

– Fakty są takie, że ktoś tutaj się bardzo mocno pospieszył i podpalił. Nie ma jeszcze nic konkretnego na stole – podsumował.

Christian Falk dementuje plotki o Lewandowskim. „Nic z tych informacji nie jest prawdą”

TVP Sport, wraz z niemieckimi i hiszpańskimi mediami wypuściło w poniedziałek bombę. Robert Lewandowski ma być dogadany z FC Barceloną w sprawie trzyletniego kontraktu. Polak miał poinformować o swojej decyzji władze Bayernu Monachium. Christian Falk, dziennikarz doskonale zaznajomiony z realiami panującymi na Allianz Arenie twierdzi jednak, że to kłamstwo. 

Od kilku dni trwa saga transferowa z Robertem Lewandowskim. Według plotek 33-latek ma rozmawiać z FC Barceloną w sprawie przenosin na Camp Nou. Jak dowiedziało się TVP Sport – Polak dogadał się z Blaugraną i do finalizacji transferu zostało mu jedynie podpisanie trzyletniego kontraktu.

Zdementowane?

Z takimi informacjami nie zgadza się Christian Falk, dziennikarz niemieckiego „Bilda”, doskonale odnajdujący się w realiach Bayernu Monachium. Dawid Szymczak, pracujący dla sport.pl miał zapytać kolegi po fachu o te plotki.

Podpytałem Christiana Falka o informacje TVP Sport, że Robert Lewandowski jest dogadany z Barceloną i powiedział o tym Oliverowi Kahnowi. Odpowiedział w swoim stylu: „Not True”. Nic z tych informacji, jego zdaniem, nie jest prawdą – napisał na Twitterze.

Kontrakt Lewandowskiego z Bayernem obowiązuje do 30 czerwca przyszłego roku. Na razie brakuje oficjalnych informacji odnośnie przyszłości 33-letniego napastnika.

Kolejne źródło potwierdza plotki nt. Lewandowskiego. „Jest porozumienie i wielomilionowy kontrakt”

Jak poinformował portal tvp.sport.pl Robert Lewandowski latem zamieni Bayern Monachium na FC Barcelonę. Te doniesienia potwierdził Sebastian Staszewski z „Interii” dodając kilka nowych danych. 

W poniedziałek polskim środowiskiem piłkarskim zatrząsnęła informacja przekazana przez „TVP Sport”. Wynika z niej, że Robert Lewandowski latem odejdzie z Bayernu Monachium. Kapitan reprezentacji Polski miał już zdradzić klubowi, jakie ma zamiary.

– Jak udało się nam ustalić, Lewandowski nie podpisze nowego kontraktu z Bayernem. Z bliskiego otoczenia piłkarza dowiedzieliśmy się, że napastnik porozumiał się już z Barceloną. Najlepszy napastnik na świecie ma być po telekonferencji z władzami Blaugrany. Z przekazanych nam informacji wynika, że zostały ustalone wszystkie warunki kontraktu – można przeczytać na sport.tvp.pl.

 

Kolejne źródło potwierdza


Już kilka chwil później te sensacyjne doniesienia zostały potwierdzone przez Sebastiana Staszewskiego z „Interii”. Dziennikarz dodał, że w wyścigu o podpis Lewandowskiego znajdowały się również PSG, Manchester City oraz Liverpool. Z pomysłu sprowadzenia Polaka zrezygnował natomiast Real Madryt.

– To prawda! Robert Lewandowski jest po słowie z Barceloną. W otoczeniu @lewy_official słyszę, że porozumienie osiągnięte, wielomilionowy kontrakt miałby być podpisany na 3 lata. Były jeszcze trzy konkretne oferty: PSG, ManCity i Liverpool. Realu nie było – napisał Staszewski na Twitterze.


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.