NEWSY I WIDEO

Niespodziewany kandydat na prezesa PZPN? Cezary Kulesza może mieć poważnego rywala

W przyszłym roku odbędą się wybory na nowego prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej. Dość niespodziewanie wyłonił się potencjalny kandydat na rywala dla Cezarego Kuleszy. Ma nim być Wojciech Cygan.




Niedawno w Jachrance odbyło się spotkanie Cezarego Kuleszy z przedstawicielami klubów z Ekstraklasy i 1. Ligi. Klubom zależy przede wszystkim na zmiany w przepisie o młodzieżowcu.

Niespodziewany kandydat

Zwolennikiem modyfikacji wspomnianego przepisu ma być Wojciech Cygan. Działacz jest obecnie przewodniczącym rady nadzorczej Rakowa Częstochowa, członkiem rady nadzorczej Ekstraklasy oraz wiceprezesem PZPNu. Dawniej, wraz z ówczesnym prezesem Korony Kielce, Łukaszem Jabłońskim, opowiedział się za zniesieniem obowiązujących reguł.

Na linii Cygan – Kulesza miało ostatnio zaiskrzyć. Prezes PZPN miał stwierdzić, że nie otrzymał w odpowiednim czasie zastrzeżeń i planów klubów. Dojść miało do tego dopiero w kwietniu. Nie zgadza się z tym jednak sam Cygan, który twierdzi, że stosowne pismo wpłynęło w lutym.

Obecnie sporo mówi się, że Cygan może niespodziewanie wyrosnąć na kandydata do stołka prezesa związku. Sam tego jednak nie potwierdził.




– Jan Mazurek na łamach Interia.pl nazwał działacza Rakowa człowiekiem o wysokiej kulturze osobistej i naturze dyplomaty. Raczej nie ma co spodziewać się tego, że wprost skrytykuje Kuleszę. W kuluarach pojawiają się jednak sugestie, że to on może powalczyć z obecnym prezesem o jego stanowisko w przyszłym roku – czytamy na portalu transfery.info.

Manchester United tnie koszty. Ucierpią głównie pracownicy klubu

Władze Manchesteru United zdecydowały się na obniżenie wydatków. Ucierpią na tym przede wszystkim pracownicy administracyjni klubu.




Redakcja „The Telegraph” opublikowała artykuł na temat stanu finansów Manchesteru United. Wymienionych zostało kilka kluczowych liczb. 113,2 mln funtów – tyle wyniosła strata netto tylko w ubiegłym sezonie. Warto jednak zwrócić uwagę, że klub odnotował rekordowy obrót w ubiegłym sezonie, który wyniósł 661,8 mln funtów.

Nie najlepsza sytuacja finansowa klubu skłoniła włodarzy do redukcji wydatków. Zmiany najbardziej dotkną podstawowych pracowników klubu. Z ujawnionych przez „The Telegraph” informacji dowiadujemy się między innymi, że klub postanowił zrezygnować ze świątecznej premii w wysokości 100 funtów dla pracowników. W zamian za to mają oni otrzymać bon o wartości 40 funtów do sieci sklepów Marks and Spencer. Co więcej, zrezygnowano ze wspólnego świętowania Bożego Narodzenia.

Autorzy artykułu zwracają uwagę także na redukcję zatrudnienia. Ta miała miejsca ostatniego lata. Do tamtej pory w klubie pracowało ponad 1 100 pracowników. Latem zostało zwolnionych około 250 osób. Taki ruch miał zapewnić klubowy oszczędność na poziomie 35 milionów funtów.

Co jeszcze zmieniło się ostatnimi czasy w Manchesterze United? A no ceny biletów. Wzrosły one do wysokości 66 funtów. Zrezygnowano także z płacenia „wielomilionowej” pensji Sir Alexowi Fergusonowi. Legendarny szkoleniowiec inkasował taką sumę za pełnienie funkcji ambasadora klubu.





źródło: The Telegraph

Kontrowersja w hicie I Ligi. Sędzia cofnął poprawną decyzję? [WIDEO]

W dzisiejszym meczu I Ligi między Wisłą Kraków a Miedzią Legnica miała miejsce duża kontrowersja. Sędzia wycofał się z podyktowania rzutu karnego dla Białej Gwiazdy. To wywołało niemałe poruszenie w mediach.

Na czwartkowy wieczór zaplanowane zostało zaległe starcie Wisły Kraków z Miedzią Legnica. Pierwotnie spotkanie miało zostać rozegrane w 7. kolejce, jednak zostało ono przełożone z uwagi na grę Białej Gwiazdy w europejskich pucharach. Dzisiejszy pojedynek między tymi ekipami zapowiadał się naprawdę ciekawie. Wszak obie drużyny zajmowały przed tym meczem miejsca w TOP 7 I Ligi (Miedź 3., Wisła 7.).




Pod koniec pierwszej połowy omawianego meczu doszło do dużej kontrowersji. Podczas jednej z ofensywnych akcji Wisły Kraków piłkę ręką zagrał jeden z zawodników Miedzi. Pierwotnie sędzia bez zawahania wskazał na rzut karny. Wtem do akcji wkroczył VAR, który poprosił sędziego głównego do obejrzenia powtórki. Po wideoweryfikacji arbiter postanowił wycofać się ze swojej decyzji, tym samym anulował rzut karny dla Wisły.




Piłkarski pojedynek na FAME MMA? Walka byłych piłkarzy Legii i Lecha

Czy wkrótce będziemy świadkami „piłkarskiej” walki na freak fightowej gali? W jednym z ostatnich wywiadów Jakub Kosecki ujawnił nazwisko byłego piłkarza, z którym chętnie by się zmierzył.




Po zakończeniu piłkarskiej kariery Jakub Kosecki zdecydował się wejść w świat freak fightów. Pierwszą walkę stoczył w lutym 2024 roku. Jego rywalem był wówczas Łukasz „Tuszol” Tuszyński. Były piłkarz m.in. Legii przegrał ten pojedynek. W miniony weekend „Kosa” miał stoczyć swój drugi pojedynek. Niestety, z powodu kontuzji nie był w stanie zmierzyć się z Mateuszem „Trombą” Trąbką.ty

Ostatnio Kosecki pojawił się w jednym z programów na łamach „sport.pl”. 34-latek wymienił potencjalnego rywala, z którym chętnie by się zmierzył. Popularny „Kosa” wskazał na Sławomira Peszko. 39-latek w ostatnim czasie był jedną z twarzy organizacji Clout MMA.

Starcie Koseckiego z Peszko miałoby wiele smaczków. Z pewnością pojedynek ten przyciągnąłby uwagę wielu piłkarskich kibiców. Wszak są to byli piłkarze Legii i Lecha. W rozmowie ze „sport.pl” Kosecki rzucił pomysł, by ten pojedynek odbył się na stadionie w Poznaniu.




– Mój wzrost, moja waga, do tego słyszałem, że Sławek bardzo dobrze się bije. Bułgarska, stadion Lecha Poznań, zróbmy to tam – skomentował Jakub Kosecki.

źródło: sport.pl

Problemy Cezarego Kuleszy! Wrzące kulisy spotkania z przedstawicielami klubów

Spotkanie Polskiego Związku Piłki Nożnej z przedstawicielami klubów Ekstraklasy i 1. Ligi w Jachrance, które od lat służyło jako platforma do wymiany opinii i zacieśniania współpracy, w tym roku przebiegło w burzliwej atmosferze. Dyskusje zamiast konstruktywnej wymiany zdań przerodziły się w iskrzące spory, a to może być ostrzegawczym znakiem dla Cezarego Kuleszy.

Wrzące kulisy spotkania z przedstawicielami klubów

Tegoroczne wydarzenie, na którym zgromadzili się czołowi działacze piłkarscy, już na starcie wywołało napięcia. Według relacji Jana Mazurka z Interii Sport prezes PZPN, Cezary Kulesza w swoim otwierającym przemówieniu podkreślił znaczenie programu Double Pass.

Zapowiedział także szybkie ukończenie centrum VAR oraz zasugerował możliwe zmiany w przepisach dotyczących młodzieżowców. Jednak zamiast aprobaty, jego słowa spotkały się z ostrą krytyką.

Dariusz Mioduski z Legii Warszawa skomentował w mocnym tonie, że temat przepisu o młodzieżowcu powinien być zakończony rok wcześniej. Kluby Ekstraklasy od dawna apelują o zniesienie tego wymogu, uznając go za ograniczenie w budowaniu konkurencyjnych składów.

Frustracja tym, że w tej kwestii nie podjęto zdecydowanych działań, przelała się podczas spotkania. Dyskusje zaostrzyły się, gdy głos zabrali Zbigniew Jakubas (większościowy udziałowiec Motoru Lublin) oraz Tomasz Stamirowski, reprezentujący Widzew Łódź.

Jakubas zwrócił uwagę na brak postępów w budowie centrum VAR, co uznał za niedopuszczalne w kontekście budżetu, którym dysponuje PZPN.

Z kolei Stamirowski podkreślił trudności związane z brakiem odpowiedniej infrastruktury wokół jego klubu, co można było odczytać jako apel o dodatkowe wsparcie finansowe. Największe emocje wzbudziła jednak wypowiedź Zbigniewa Jakubasa, który w odpowiedzi na wystąpienie Cezarego Kuleszy zażartował:

– Czarek, nie rozumiem tonu twoich wypowiedzi. Może powinniśmy zmienić nazwę z PZPN na PZPR? – powiedział.

Te słowa wywołały spore oburzenie i zostały odebrane jako sygnał walki o zmiany w PZPN.

Źródło: Interia Sport

Totalna zmiana w sytuacji Jakuba Kiwiora! Kibice Arsenalu proszą, żeby go nie sprzedawać

Jakub Kiwior zanotował kolejny występ w barwach Arsenalu. W środę rozegrał 90 minut przeciwko AS Monaco (3-0) w Lidze Mistrzów. Kibice „Kanonierów” zmienili kompletnie zdanie na temat Polaka i wystosowali apel do Mikela Artety.




W ostatnim czasie najwięcej w kontekście Kiwiora mówiono o potencjalnym odejściu z Arsenalu. Sytuacja obrońcy zaczęła się jednak zmienić pod koniec listopada. Najpierw rozegrał 45 minut przeciwko West Hamowi (5-2).

W grudniu natomiast nie opuścił jeszcze żadnego spotkania „Kanonierów”. Co więcej, przeciwko Manchesterowi United (2-0), Fulham (1-1) i AS Monaco (3-0) rozegrał komplet minut.

Przełom?

O ile dwa poprzednie występy w Premier League niewiele zmieniły w kwestii sytuacji Kiwiora, o tyle dużo może zmienić się po spotkaniu z Monaco. Polak zaimponował swoim występem. Kibice byli zachwyceni jego spokojem oraz rozegraniem. Szum zrobiło między innymi jego świetne podanie do Gabriela Jesusa.

W mediach społecznościowych możemy obecnie zaobserwować kompletną zmianę nastawienia kibiców „Kanonierów”. Jeszcze niedawno wypychali oni Kiwiora z klubu. Teraz proszą właścicieli, aby pod żadnym pozorem go nie sprzedawać.




– Nie sprzedawajcie Kiwiora. To solidny obrońca i dobry zawodnik. Ma dobrą lewą nogę. Jego zasięg podań jest niesamowity. A co najważniejsze, zawsze jest dostępny. Dobry profesjonalista – pisze jeden z komentujących.

– Kiwior miał o wiele więcej dobrych meczów niż złych w koszulce Arsenalu. Pamiętam, że w zeszłym sezonie wykonał niesamowitą robotę jako lewy obrońca. Dostępność to najlepsza umiejętność, a on zawsze jest dostępny. Mój idealny zawodnik drużyny!! – zachwyca się drugi.

To tylko część pozytywnych komentarzy pod adresem Polaka. W mediach społecznościowych można znaleźć ich dużo więcej. Miejmy nadzieję, że dla Kiwiora, który rozegrał już swoje 51. spotkanie w barwach Arsenalu, będzie to swoisty przełom podczas dotychczasowego pobytu w Londynie.

Gennaro Gattuso zmienił się nie do poznania! Włoch zgolił swoją brodę w szczytnym celu

Gennaro Gattuso wygląda obecnie zupełnie inaczej. Włoch zdecydował się na zgolenie swojej charakterystycznej brody. Miało to związek z akcją charytatywną.




Gattuso na początku lipca przejął Hajduka Split. Chorwacki klub pod przewodnictwem Włocha miał ciężki start. Na „dzień dobry” odpadł z rozgrywek Ligi Konferencji Europy. Szkoleniowiec zdołał jednak szybko znaleźć odpowiednią drogę i obecnie Hajduk jest wiceliderem w lidze, a także pozostaje w grze o Puchar Chorwacji.

Szczytny cel

Ostatnio o Włochu zrobiło się głośno, ale nie przez wyniki Hajduka. Gattuso zdecydował się na zgolenie swojej charakterystycznej brody. Przez lata była ona jego znakiem rozpoznawczym.

46-latek dokonał tego jednak nie bezinteresownie. Jak donoszą media, decyzja Włocha była podyktowana złożoną obietnicą. Gattuso przyrzekł jakiś czas temu, że jeśli jednak z organizacji charytatywnych zbierze 10 tysięcy euro, pozbędzie się zarostu.




Źródło Zdjęcia: Twitter/@MilanPosts

Lukas Podolski ściągnie do Górnika kolejnego mistrza świata z 2014 roku? Wymowny wpis Niemca

Christopher Kramer poszukuje nowego klubu. Były mistrz świata ma problemy ze znalezieniem sobie pracodawcy po odejściu z Borussii M’Gladbach. Lukas Podolski „puszcza oczko” do swojego byłego kolegi z kadry.




Kramer był jednym z bohaterów reprezentacji Niemiec podczas mundialu w Brazylii. Ostatnio zdecydował się na kolejny krok w swojej karierze. Po ośmiu latach spędzonych w Borussii M’Gladbach 33-latek odszedł z klubu i jak na razie wciąż pozostaje bezrobotny.

Do Górnika?

Decyzja z perspektywy czasu okazała się zatem kompletnie nietrafiona. Sam Kramer ma zresztą tego świadomość. W wywiadzie w podcaście „Copa TS” jasno przyznał, że nieco się przeliczył.

– Źle to oceniłem. Myślałem, że jeśli wejdę na otwarty rynek, wszyscy powiedzą: „Proszę, przyjdź do mnie”. Wcale tak nie było – wyznał.

– Muszę też powiedzieć, że to naprawdę coś ze mną zrobiło. Naprawdę zabolało mnie uczucie, że nie jestem już potrzebny jako zawodnik. Nienawidzę niczego bardziej niż poczucia, że nie jestem naprawdę pożądany – dodał mistrz świata.

– Zwróciłem się już proaktywnie do jednego lub dwóch klubów i powiedziałem: „Hej, nie masz ochoty? Nie potrzebuję więcej pieniędzy. Jestem po prostu gotowy na wszystko” – podkreślił.




Na słowa swojego byłego kolegi z kadry zareagował nie kto inny, jak Lukas Podolski. Złożył mu wręcz nieformalną propozycję dołączenia do Górnika Zabrze, oznaczając klub pod postem na Instagramie i dodając wymowne emotki. Jasno zasugerował więc, co ma na myśli.

Jerzy Brzęczek wspomina pracę w reprezentacji Polski. „Z perspektywy czasu jednak to ja miałem rację”

Przed kilkoma dniami Jerzy Brzęczek udzielił wywiadu na łamach „Super Expressu”. 53-latek wrócił wspomnieniami do pracy z reprezentacją Polski.




Jerzy Brzęczek pracował w reprezentacji Polski od lipca 2018 roku do stycznia 2021 roku. Kadencja tego selekcjonera nie jest jednoznaczna do oceny. Z jednej strony, Biało-Czerwoni pod wodzą Brzęczka notowali bardzo dobre wyniki. Z drugiej jednak styl gry polskiej drużyny pozostawiał wiele do życzenia. I to właśnie ten drugi aspekt przeważył o zwolnieniu Brzęczka przez ówczesnego prezesa PZPN, Zbigniewa Bońka.

Ostatnio Jerzy Brzęczek udzielił krótkiego wywiadu na łamach „Super Expressu”. Były selekcjoner został zapytany o porównania, jakie czasem pojawiają się w mediach, które wychwalają grę defensywną reprezentacji Brzęczka w porównaniu z obecną drużyną narodową. 53-latek stwierdził, że w tamtym okresie to on miał rację, jeśli chodzi o sposób prowadzenie kadry narodowej. Mimo to ma on świadomość błędów, jakie popełnił.




– W piłce nożnej jest zawsze tak, że docenia się po czasie pewne rzeczy. Miałem świadomość, jaką pracę wykonałem i jak to było różnie oceniane – rozpoczął Jerzy Brzęczek.

– Myślę, że z perspektywy czasu, jednak to ja miałem rację. Z decyzjami, z tym wszystkim, co się działo. Mając świadomość błędów, jakie popełniałem – ocenił były selekcjoner.

źródło: super express

Sensacyjny powrót Jerzego Brzęczka? Prowadził rozmowy z ekstraklasowiczem!

Jerzy Brzęczek może wkrótce wrócić do pracy w roli trenera. Były selekcjoner reprezentacji Polski miał prowadzić rozmowy z Radomiakiem Radom. O szczegółach poinformował Rafał Jonczyk.




3 października 2022 roku Brzęczek rozstał się z Wisłą Kraków. Od tamtej pory szkoleniowiec pozostaje bez pracy. Mimo wielokrotnego łączenia go z kilkoma klubami, nie zdecydował się na objęcie żadnego z nich.

Uratować sezon?

Wkrótce może się to jednak zmienić. Kibicowski profil Radomiaka Radom, „Pod Gołębnikiem” twierdzi, że kandydatem do przejęcia drużyny jest właśnie Brzęczek. Były selekcjoner miał już nawet odbyć rozmowy z klubem.




W Radomiu poszukiwany jest zastępstwo dla Bruno Baltazara. Pod wodzą Portugalczyka, drużyna z Mazowsza zakończyła rundę jesienną w Ekstraklasie dopiero na 16. miejscu w tabeli. W sumie Radomiak zdobył w bieżącym sezonie tylko 17 punktów.

Królewski wdał się w sprzeczkę z kibicem Wisły. „Panie od kebabów…”

Wisła Kraków regularnie korzysta z miejskiego stadionu przy ul. Reymonta w Krakowie. Jak się okazuje, koszt wynajmu tego obiektu jest dla klubu znaczącym obciążeniem finansowym, co ujawnił Jarosław Królewski. Po ujawnieniu kosztów doszło jednak do małej sprzeczki z innym kibicem.

Rekordowe koszty wynajmu stadionu w 2024 roku

W 2024 roku Wisła zapłaciła za wynajem stadionu 4,452 mln zł. Kwota ta obejmuje organizację 22 meczów, co oznacza, że za każdy z nich klub musiał wyłożyć aż 202 tys. zł.

Jest to zauważalny wzrost w porównaniu do poprzedniego roku, kiedy koszt pojedynczego spotkania wynosił nieco ponad 150 tys. zł.

W 2023 roku Wisła zapłaciła za użytkowanie stadionu 3,463 mln zł za 23 mecze. W ciągu ostatnich trzech lat klub wydał na wynajem stadionu ponad 10 mln zł. Jak podkreślił Jarosław Królewski, to nie jedyne wydatki związane z organizacją meczów.

Do kosztów należy doliczyć m.in. ochronę, zabezpieczenie medyczne czy przygotowanie infrastruktury. Jarosław Królewski nie ograniczył się jedynie do przedstawienia suchych liczb.

W mediach społecznościowych wywiązała się gorąca dyskusja pomiędzy właścicielem Wisły a jednym z kibiców. Internauta zapytał o szczegóły dotyczące kosztów dnia meczowego, w tym ochrony, mediów i zabezpieczenia medycznego.

Królewski początkowo ironicznie skwitował komentarz kibica, pisząc: „Panie od kebabów, to jest tylko infrastruktura. Czyli bez posypki.”

Gdy rozmówca nalegał na poważną odpowiedź, Królewski nie przebierał w słowach: „Jak Pan nie będzie idiotycznie komentował to nie będzie miał Pan idiotycznych odpowiedzi.”

Dodał również, że nie jest sekretarką użytkownika i zachęcił do samodzielnego poszukiwania danych. Kibic odpowiedział, że „nie zatrudniłby takiej sekretarki”, na co Królewski odparł z nutą ironii, że „Póki co, to w Simsach może pan pozatrudniać, ale trzeba marzyć.”

Na to wszystko kibic Daniel odpowiedział: „W Simsach też bym Pana nie zatrudnił Panie „nie spadniemy””.

Źródło: X

Piłkarz z Ekstraklasy ostro narozrabiał. Jechał autem 130 km/h bez uprawnień!

Lamine Diaby-Fadiga z Jagiellonii Białystok mocno narozrabiał w ostatnim czasie. Jak ujawnił Piotr Wołosik, piłkarz miał przekroczyć prędkość, prowadząc samochód bez uprawnień.

Latem Jagiellonia Białystok dokonała kilku wzmocnień. Jednym z nabytków Jagi został Lamine Diaby-Fadiga. Francuski napastnik trafił do Polski z Paris FC na zasadzie wolnego transferu. Do tej pory 23-latek jednak nie zawojował jeszcze Ekstraklasy. W barwach Jagi rozegrał 23 mecze. Strzelił zaledwie 3 gole i zanotował 1 asystę.




W ostatnim wydaniu „Misji Futbol” ciekawego odkrycia dokonał Piotr Wołosik. Dziennikarz ujawnił informację o wybryku, jakiego dopuścił się wspomniany Fadiga. Z przekazanych wieści wynika, że Francuz miał jechać samochodem przez Białystok z prędkością 130 km/h. Co więcej, piłkarz miał się tego dopuścić bez ważnego prawa jazdy! Sama sytuacja miała mieć miejsce już jakiś czas temu.




– Francuski napastnik Jagiellonii Lamine Diaby-Fadiga — jakoś bez echa to przeszło — został złapany, jak jechał w Białymstoku 130 km na godz. Został zatrzymany przez policjantów, którzy poprosili go o prawo jazdy. On stwierdził, że nie ma… – rozpoczął Piotr Wołosik.

– W ogóle udawał zaskoczonego, że coś takiego trzeba. Że w Polsce prawo jazdy? Akurat nie miał pod ręką ani polskiego, ani francuskiego i jak później służby sprawdziły, on w ogóle nie ma żadnego prawa jazdy! – ujawnił dziennikarz.

– Z tego, co się orientuję, sprawa trafiła do sądu. I polski sąd poprosił francuski wymiar sprawiedliwości, żeby ustalił, czy rzeczywiście żadnego prawa jazdy nie miał. Zobaczymy, jaki będzie finał tego. Klub bardzo ładnie to wyciszył, bo to było jakiś czas temu i nie przedostało się to do opinii publicznej. Do tego momentu – podsumował Wołosik.

źródło: Przegląd Sportowy Onet

Trudne warunki pogodowe w Anglii. Piłkarz miał problem z wykonaniem rożnego [WIDEO]

Podczas minionego piłkarskiego weekendu w Anglii doszło do nietypowej sytuacji w trakcie meczu Coventry z Millwall. Warunki atmosferyczne były na tyle trudne, że jeden z piłkarzy nie był w stanie wykonać rzutu rożnego.

Problemy z wykonaniem kornera

Coventry pokonało na wyjeździe Millwall w minionej kolejce zaplecza Premier League. Więcej niż o samym wyniku mówiło się jednak o warunkach atmosferycznych w trakcie spotkania.

25-letni Victor Torp w pewnym momencie meczu podszedł do rzutu rożnego, jednak z powodu wiatru nie mógł go wykonać. Podmuchy powodowały, że ustawiona przez Duńczyka piłka ciągle mu uciekała.

Sytuację skomentował nawet oficjalny profil ligi, który odniósł się w żartobliwy sposób do wiatru nazwanego Burzą Darragh. To właśnie z tego powodu niedawno odwołano mecz Liverpoolu z Evertonem.

Kuriozalne doniesienia z Kielc. Prezes Korony wparował do szatni w przerwie meczu

Korona Kielce po pokonaniu Widzewa Łódź w Pucharze Polski znalazła się na ustach kibiców po niecodziennym incydencie. Doszło do niego podczas przerwy tego spotkania. Prezes klubu, Artur Jankowski, wparował do szatni, by w ostrych słowach skrytykować piłkarzy za ich grę.

Wparował w przerwie do szatni

Choć drużyna Korony Kielce zmaga się z trudnościami w Ekstraklasie, gdzie okupuje dolne rejony tabeli, to jej występy w Pucharze Polski są zdecydowanie bardziej udane. Po wyeliminowaniu Widzewa Łódź dzięki trafieniu Martina Remacle’a z rzutu karnego kielczanie awansowali do ćwierćfinału. Tam zmierzą się z pierwszoligowym Ruchem Chorzów.

Mimo tego sukcesu atmosfera wokół klubu daleka jest od spokojnej. Zamiast świętować awans, drużyna musiała zmierzyć się z niecodziennym zachowaniem swojego prezesa. Jak poinformował Damian Wysocki z wKielcach.info, prezes Artur Jankowski w przerwie meczu nie wytrzymał i postanowił osobiście wyrazić swoje niezadowolenie z postawy piłkarzy.

Doświadczeni piłkarze nie byli zadowoleni

Wparował do szatni bez zapowiedzi i w ostrych słowach zrugał drużynę. Szczególnie jeden z zawodników miał usłyszeć wyjątkowo mocne słowa krytyki, co spotkało się z reakcją bardziej doświadczonych graczy. Takie zachowanie prezesa także zaburzyło pracę trenera Jacka Zielińskiego, który zamiast skupić się na przygotowaniu zespołu do drugiej połowy, musiał radzić sobie z napiętą atmosferą.

Mimo tego drużyna pokazała charakter, co podkreślił sam szkoleniowiec w pomeczowej wypowiedzi uwiecznionej w kulisach na oficjalnym kanale klubu.

– Mamy swoje marzenia i będziemy je realizować, na przekór temu, co działo się w przerwie. Duże słowa uznania dla was. Wytrzymaliście ciśnienie i z olbrzymią determinacją zagraliśmy końcówkę – powiedział były trener Cracovii i Lecha Poznań.

Nie przeprosił za swoje zachowanie

Jak donosi Wysocki, napięcie nie opadło nawet dzień po meczu. Prezes Jankowski ponownie pojawił się w szatni, by porozmawiać z drużyną. Nie przeprosił za swoje wcześniejsze zachowanie, ale przyznał, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca i zapewnił, że nie zamierza powtarzać podobnych interwencji.

Wielu dziennikarzy oczekiwało, że Jankowski odniesie się do sprawy podczas konferencji prasowej Prezydent Kielc Agaty Wojdy oraz Rady Nadzorczej Korona S.A., dotyczącej audytu i sytuacji finansowej klubu. Jednak prezes zdecydował się nie zabierać głosu i zajął miejsce wśród publiczności.

Źródło: wkielcach.info

Manchester City zdegradowane z Premier League? 115 zarzutów dla klubu

Nad Manchesterem City zbierają się ciemne chmury. Nie chodzi tylko o ostatnie słabe wyniki. Jak podaje „Daily Mail”, w londyńskim „International Dispute Resolution Centre” zakończyły się przesłuchania w sprawie naruszeń zasad Finansowego Fair Play.




Kwestia naruszeń, jakich miał dopuszczać się Manchester City, wywołuje od lat sporo emocji. 16 września rozpoczęto w tej sprawie przesłuchania. „Obywatele” łącznie mieli usłyszeć aż 115 zarzutów.

Degradacja?

Według „Daily Mail”, przedstawiciele Premier League oskarżają Manchester City o szereg przewinień. Między innymi mają to być: nieskładanie sprawozdań finansowych z działalności klubu w latach 2009-2018 czy zatajanie wynagrodzenia trenera Roberto Manciniego w latach 2009-2010 i 2012-2013. Utajnione miały być także zarobki piłkarzy w latach 2010-2011 i 2015-2016.




Przedstawiciele „Obywatele” oczywiście zaprzeczają wszelkim nieprawidłowościom. Niemniej jednak, dziennikarze twierdzą, że werdykt w tej sprawie zostanie wydany w ciągu najbliższych miesięcy. Wydać ma go trzyosobowa komisja z „International Dispute Resolution Centre” w Londynie.

Co może grozić klubowi? Zdaniem „Daily Mail” w grę wchodzą przede wszystkim kary finansowe. W ekstremalnym przypadku ma być jednak mowa nawet o degradacji z Premier League.


TROLLNEWSY I MEMY