Wkrótce może nastąpić zmiana właścicielska w Pogoni Szczecin. Jak informuje „goal.pl”, zainteresowany przejęciem tego klubu jest kanadyjski inwestor.
O możliwej sprzedaży Pogoni Szczecin mówi się już od kilku lat. Mimo to obecnym władzom klubu nie udało się dopiąć transakcji z żadnym z potencjalnych nabywców. Od 2011 roku prezes Pogoni jest Jarosław Mroczek. Jednocześnie jest on większościowym udziałowcem Portowców.
Wkrótce może jednak dojść do długo wyczekiwanej zmiany właścicielskiej w Pogoni. Na horyzoncie pojawił się kanadyjski inwestor, niejaki Alex Haditaghi. O szczegółach informuje Piotr Koźmiński z „goal.pl”.
Alex Haditaghi miałby przejąć Pogoń wraz z Tanem Keslerem. Ten do niedawna był wiceprezesem Hull City. Kesler miałby objąć dowodzenie nad całym projektem. Możliwe miałoby być pozostawienie w strukturach klubu obecnego prezesa, Jarosława Mroczka. Choć oczywiście już w innej, mniej znaczącej roli.
„Goal.pl” informuje, że ten temat ma wyjaśnić się w ciągi najbliższych dni. Rozmowy między obiema stronami są rzekomo bardzo zaawansowane. Kwota przejęcia Pogoni miałaby oscylować w granicach 20 milionów euro.
BREAKING NEWS: Z moich informacji wynika, że Pogoń Szczecin już wkrótce może zmienić właściciela!!! Kim jest milioner, który chce kupić klub? Jakie pieniądze są w grze? Co z obecnym prezesem/właścicielem i trenerem? @goalpl ujawnia szczegóły: https://t.co/NrQgPJgiTK
Przed kilkoma dniami Kamil Piątkowski nabawił się kolejnej kontuzji. Reprezentant Polski w tym roku już na pewno nie zagra.
Kamil Piątkowski notuje naprawdę solidny sezon w barwach RB Salzburg. Polski defensor w końcu na stałe przebił się do wyjściowego składu austriackiego zespołu. Biorąc pod uwagę wszystkie rozgrywki w tym sezonie, 24-latek ma rozegranych najwięcej minut w całej kadrze RB Salzburg. Łącznie rozegrał 26 spotkań we wszystkich klubowych rozgrywkach.
Regularna gra w klubie zaowocowała powołaniem do reprezentacji Polski. Kiedy Piątkowski otrzymał szansę gry, to ją wykorzystał. 24-latek zakończył rok trzema występami w drużynie narodowej. Wszystkie były całkiem solidne i wszystko wskazuje na to, że eliminacje do Mistrzostw Świata reprezentacja Polski powinna rozpocząć z Piątkowskim w składzie.
Na samym finiszu rundy jesiennej Kamil Piątkowski nabawił się niestety kontuzji. 24-latek doznał jej podczas środowego meczu przeciwko TSV Hartberg. W sobotniej rywalizacji z Rapidem Wiedeń już nie wystąpił. Klub potwierdził, że Polak doznał urazu uda, przez który będzie poza grą przez kilka najbliższych tygodni. To oznacza, że w tym roku już nie pojawi się na boisku. Przed RB już tylko 2 mecze – z PSG w Lidze Mistrzów i z Austrią Klagenfurt w lidze austriackiej.
West Ham United potwierdziło wypadek z udziałem Michaila Antonio. Media społecznościowe błyskawicznie obiegły zdjęcia z doszczętnie zniszczonym autem. To miało należeć do Jamajczyka.
W sobotę w internecie pojawiły się zdjęcia zniszczonego samochodu. Media sugerowały, że pojazd miał należeć do Michaila Antonio – gwiazdora West Hamu. Sam Jamajczyk miał natomiast zostać przewieziony do szpitala helikopterem.
Wypadek potwierdzony
Początkowo nie było pewne, czy zdjęcia faktycznie dotyczyły samochodu Antonio. West Ham potwierdził jednak, że faktycznie ich zawodnik brał udział w wypadku. Najnowsze informacje mają wskazywać, że Jamajczyk znajduje się w dobrym stanie.
– West Ham United może potwierdzić, że napastnik Michail Antonio miał dziś wypadek drogowy. W tym trudnym czasie myśli i modlitwy wszystkich członków Klubu są z Michaiłem, jego rodziną i przyjaciółmi. Klub opublikuje aktualizację w stosownym czasie – napisał West Ham.
Club Statement
West Ham United can confirm striker Michail Antonio has today been involved in a road traffic accident.
The thoughts and prayers of everyone at the Club are with Michail, his family and friends at this time.
Zbigniew Boniek w ostrych słowach wypowiedział się na temat formy Jakuba Modera. – On jest motorycznie i fizycznie tak zaniedbany, że szkoda gadać – ocenił były prezes PZPN.
Kiedy Jakub Moder szturmem przebił się do pierwszej drużyny Lecha Poznań, wielu kibiców szybko zaczęło w nim widzieć przyszłość reprezentacji Polski. Po udanym okresie w Kolejorzu Moder wyjechał do Anglii, gdzie podpisał kontrakt z Brighton. Tam początek jego przygody wyglądał naprawdę obiecująco. Po kilku tygodniach stał się piłkarzem wyjściowego składu „Mew”.
Po imponującym starcie przygody w Brighton Moder nabawił się kontuzji kolana. Okazała się ona zdecydowanie bardziej poważna, niż pierwotnie zakładano. Jego przerwa w grze trwała ponad półtora roku.
Po powrocie z kontuzji Moder jest już jedynie cieniem samego siebie. Początkowo wielu ekspertów zakładało, że będzie on potrzebował czasu do powrotu do pełni formy. Minął już jednak ponad rok. 25-latek nie może liczyć na regularną grę. Kiedy jednak dostaje już jakieś szanse, to kompletnie ich nie wykorzystuje.
Na temat sytuacji Jakuba Modera na łamach „Meczyków” wypowiedział się Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN nie przebierał w słowach. Przede wszystkim zwrócił uwagę na jego słabe przygotowanie fizyczne i motoryczne.
– Mamy z nim problem. Ciągle słyszę, że jest dobry i utalentowany, ale ja tego nie widzę. Wiem, że ma potencjał, ale on nie jest w stanie go wyzwolić – skomentował Zbigniew Boniek.
– On jest motorycznie i fizycznie tak zaniedbany, że szkoda gadać. Do tego ma problemy w klubie… – uzupełnił.
Zbigniew Boniek w rozmowie z meczyki.pl wrócił do tematu niesławnej afery premiowej. Z relacji byłego prezesa PZPN wynika, że rozmawiał on z jednym z piłkarzy. Zdradził, co mu powiedział.
Na mistrzostwach świata w Katarze, reprezentacja Polski pierwszy raz od 1986 roku wyszła z grupy. Sukces przysłoniła jednak afera premiowa. Sprawa zaczęła się od obiecanego przez premiera Mateusza Morawieckiego bonusu, jaki mieli otrzymać piłkarze, właśnie za wyjście z grupy.
„Jesteście ci*y”
Zbigniew Boniek na łamach meczyki.pl wrócił do tej niesławnej afery. Zdradził, co powiedział jednemu z zawodników po całym zamieszaniu.
– Przyrzeczenie publiczne jest jak kontrakt. Pan premier powiedział, że za wyjście z grupy piłkarze otrzymają 40 mln zł. Było wyjście z grupy? Było. Dostali 40 mln zł? O tym nie słyszałem – zaznaczył.
– Rozmawiałem kiedyś z jednym z piłkarzy i mu powiedziałem: „Jesteście ci*y. Powinniście dać zadanie jakiemuś mecenasowi, by w waszym imieniu zdobył te 40 mln zł. Wy z tego nie przyjęlibyście żadnego grosza, tylko dali na cele charytatywne”. W Polsce jest przecież wielu potrzebujących ludzi – dodał.
– Oczywiście, po tym, jak tym zarządzono całą sprawą, to piłkarze nie mogli przyjąć tych pieniędzy. To było śmieszne, był bałagan. Można było to rozegrać zupełnie inaczej – podsumował.
Śląsk Wrocław wciąż może liczyć na solidne dofinansowanie od miasta. W planie budżetu na przyszły rok, wpisano sporą sumę na ten cel.
Przedstawiciele Śląska Wrocław nie ukrywają, że oczekują od miasta pieniędzy. Klub w dalszym ciągu pozostaje uzależniony od finansów Wrocławia.
– Jeżeli mam zarządzać Śląskiem, to chciałbym, żeby miasto jak najwięcej dołożyło. Nie będę ukrywał, ale z tego względu, żebyśmy zrobili coś porządnego w tym klubie. Czy to będzie 25, czy 30 milionów złotych, jeśli oczywiście miasto dysponowałoby takimi środkami – mówił Patryk Załęczny.
Potężne dofinansowanie
Jak potwierdził na Twitterze radny Andrzej Kilijanek, miasto przychyli się do prośby Śląska. Nie będzie to jednak kwota rzędu 25-30 mln, ale 19, co i tak stanowi ogromną sumę. Tym bardziej, że klub ma duże problemy.
Reprezentacja Polski zakończyła swój udział w Mistrzostwach Świata w piłce sześcioosobowej. Polacy odpadli w ćwierćfinale po heroicznej walce z Rumunami.
W ubiegłym tygodniu rozpoczęły się Mistrzostwa Świata Socca. W tym roku turniej rozgrywany jest w Omanie. Bierze w nim udział aż 40 drużyn, w tym reprezentacja Polski. Wielki finał zostanie rozegrany już w tę sobotę.
Reprezentacja Polski była jednym z faworytów turnieju. Od samego początku zmagań Biało-Czerwoni prezentowali się znakomicie. Przez fazę grupową przeszli jak burza, wygrywając wszystkie 4 mecze. W 1/8 finału Polacy rozgromili Egipt wynikiem 6:0. W ćwierćfinale nasi rodacy trafili na Rumunię.
Polacy byli ewidentnym faworytem meczu z Rumunią. Niestety, nasi reprezentanci utrudnili sobie życie już na samym starcie rywalizacji. Już w 4. minucie gry czerwoną kartkę za uderzenie rywala łokciem otrzymał Bartłomiej Piórkowski. To oznaczało, że przez pozostałą część meczu Polacy będą grać 5 na 6. Przypomnijmy, że w tej odmianie piłki gra się 2 połowy po 20 minut.
Rumuni szybko wykorzystali grę w przewadze i już w 8. minucie strzelili gola na 1:0. Niespodziewanie w 13. minucie gry Polacy doprowadzili do wyrównania. Do końca pierwszej połowy wynik się nie zmienił. Na początku drugiej połowy Polacy dzielnie się bronili. Niestety, Rumuni strzelili gola na 2:1 w 33. minucie, a w 39. minucie podwyższyli prowadzenie na 3:1. Wówczas już niemal każdy sądził, że jest już po meczu. Nagle wydarzyło się coś niesamowitego. W doliczonym czasie gry dwa gole zdobył Norbert Jaszczak. Obie bramki padły w ciągu niespełna minuty! Sędzia odgwizdał koniec regulaminowego czasu gry przy wyniku 3:3.
𝐍𝐎𝐑𝐁𝐄𝐑𝐓 𝐉𝐀𝐒𝐙𝐂𝐙𝐀𝐊 𝐒𝐇𝐎𝐖❗
Dwa gole w doliczonym czasie gry grając w osłabieniu!
Remis 3:3 oznaczał bezpośrednie przejście do serii rzutów karnych. Ta była rozgrywana w „amerykańskim” stylu, tzn. nie były to klasyczne rzuty karne, a sytuacje sam na sam z bramkarzem. Niestety, Polacy wyglądali, jakby kompletnie nie mieli pomysłu na pokonanie bramkarza rywali. I to ostatecznie Rumunia odniosła zwycięstwo i awansowała do półfinału Mistrzostw Świata 6-tek.
Rafael van der Vaart zdecydował się na przytyk w stronę Cristiano Ronaldo. Portugalczyk nie pozostawił Holendra bez odpowiedzi.
Van der Vaart trafił do Realu Madryt w 2008 roku. „Królewscy” zapłacili za niego HSV 15 milionów euro. Nigdy nie spełnił jednak pokładanych w nim oczekiwań. Już po dwóch latach został sprzedany do Tottenhamu.
Szpilka i odpowiedź
Gdy Holender przebywał na Bernabeu, Real przeprowadził jeden z największych transferów w historii. Do Madytu przeprowadził się Cristiano Ronaldo. Van der Vaart nie wspomina dobrze współpracy z Portugalczykiem.
– W Realu, jeśli wygrywaliśmy 6:0, a Ronaldo nie strzelił ani jednego gola, to nie był zadowolony. Był egoistą – stwierdził Holender.
Cristiano Ronaldo nie pozostawił tego bez komentarza. Pod postem z wypowiedzią Van der Vaarta zapytał ironicznie: „Kim jest ten gość?”.
Rafael van der Vaart 🇳🇱 :
« Au Real, si nous gagnions 6-0 et que Ronaldo ne marquait pas, 𝗶𝗹 𝗻’𝗲́𝘁𝗮𝗶𝘁 𝗽𝗮𝘀 𝗰𝗼𝗻𝘁𝗲𝗻𝘁. 𝗜𝗹 𝗲́𝘁𝗮𝗶𝘁 𝗲́𝗴𝗼𝗶̈𝘀𝘁𝗲. »
Do absurdalnej sytuacji doszło ostatnio w Sandecji Nowy Sącz. Na podsumowującej sezon imprezie trener pierwszego zespołu Sandecji miał złamać rękę swojemu podopiecznemu, donosi „Dobry Tygodnik Sądecki”.
W ostatnich latach Sandecja Nowy Sącz zaliczyła solidny upadek. Jeszcze kilka sezonów temu klub ten występował w Ekstraklasie. Obecnie Sandecja rywalizuje na poziomie 3. ligi.
Obecny sezon w wykonaniu Sandecji wygląda całkiem nieźle. Po 18 kolejkach nowosądeczanie są liderem III Ligi. Runda jesienna już się zakończyła. Zatem Sandecja spędzi całą zimę na fotelu lidera.
We wtorek Sandecja rozegrała ostatni mecz w rundzie jesiennej. Na pożegnanie 2024 roku drużyna z Nowego Sącza przegrała z Puszczą Niepołomice 0:1 w Pucharze Polski.
Jak donosi portal „dts24.pl”, po meczu z Puszczą w Nowym Sączu odbyło się zakończenie sezonu. Piłkarze i działacze Sandecji spotkali się w jednym z hoteli. Podczas świętowania jesiennych wyników doszło jednak do nieoczekiwanej sytuacji. Zdaniem redakcji „dts24.pl” kapitan zespołu, Kamil Słaby, miał doznać pęknięcia ręki w dwóch miejscach.
Jak doszło do rzekomego złamania ręki Kamila Słabego? „Dobry Tygodnik Sądecki” donosi, że przyczyną było siłowanie się na rękę z trenerem Sandecji, Łukaszem Mierzejewskim. Zawodnik miał trafić na SOR. Na tym szczegóły się kończą. Klub nie zabrał oficjalnego stanowiska w tej sprawie.
Z Holandii spłynęły do Polski kiepskie informacje w kontekście bloku obronnego naszej kadry. SC Heerenveen poinformowało o poważnej kontuzji Pawła Bochniewicza.
Problemy Probierza
Reprezentacja Polski po minionym zgrupowaniu spadła do niższej dywizji Ligi Narodów.
W marcu Biało-Czerwoni rozpoczną nowy rozdział, czyli rywalizację o udział w mundialu. Co prawda do powołań zostało jeszcze wiele czasu, ale wiemy już, że selekcjoner raczej nie uwzględni w swojej liście Pawła Bochniewicza.
Wiele wskazuje na to, że Polak nie będzie do dyspozycji Probierza z uwagi na kontuzję z minionego meczu przeciwko RKC Waalwijk.
– Paweł Bochniewicz doznał poważnej kontuzji kolana podczas ostatniego ligowego spotkania. Dokładne badania wyjaśnią, jak poważna jest kontuzja, ale pewne jest, że 28-letni obrońca nie będzie mógł grać przez kilka miesięcy – czytamy w klubowym komunikacie.
ℹ Pawel Bochniewicz heeft tijdens het duel met RKC Waalwijk een zware knieblessure opgelopen. De ernst van de kwetsuur zal tijdens verder onderzoek duidelijk moeten worden, maar zeker is dat de 28-jarige verdediger meerdere maanden niet in actie kan komen.
Jose Mourinho odpowiedział na słowa Pepa Guardioli. Portugalczyk skomentował jego sytuację, a przy okazji wbił mu szpilkę, przypominając o zarzutach wobec Manchesteru City.
Gest Guardioli w stronę kibiców Liverpoolu
W niedzielnym meczu Manchester City przegrał z Liverpoolem 0:2. Przedłużył tym samym serię bez zwycięstwa. W odpowiedzi na zaczepne piosenki fanów Liverpoolu Pep Guardiola pokazał kibicom gospodarzy sześć palców, które miały symbolizować liczbę tytułów Premier League.
Gest ten przywołał wspomnienia sprzed kilku lat, kiedy Mourinho, prowadząc Manchester United, pokazywał trzy palce, przypominając o swoich trofeach. Historia ta skończyła się jednak jego zwolnieniem.
– Mam nadzieję, że w moim przypadku będzie inaczej. On wygrał trzy tytuły, ja sześć, ale jesteśmy w tej samej sytuacji. My jednak trzymamy się razem. Nasi kibice wiedzą, że jesteśmy dużo lepsi niż to, o czym śpiewali fani Liverpoolu – powiedział po meczu Pep Guardiola.
Na te słowa odpowiedział Mourinho. Portugalczyk wykorzystał sytuację, aby wbić szpilkę Hiszpanowi i zaczepić go w kontekście zarzutów wobec Manchesteru City.
– Guardiola mnie zaczepił i powiedział, że zdobył sześć tytułów, a ja tylko trzy. Ale ja wygrałem je czysto i fair. Gdybym przegrał, pogratulowałbym przeciwnikowi, bo był lepszy ode mnie. Nie chciałbym wygrywać i jednocześnie radzić sobie ze 150 zarzutami – wypalił.
Mourinho wyraźnie nawiązał do 115 zarzutów dotyczących naruszenia zasad finansowego fair play przez Manchester City. Postępowanie w tej sprawie toczy się od września i może zakończyć się już w lutym lub marcu przyszłego roku. Klubowi grozi nawet spadek z Premier League.
Komentarz Mariusza Stępińskiego do zeszłotygodniowego zachowania kibiców Omonii Nikozja odbił się szerokim echem nie tylko w Polsce, ale i na Cyprze. Do wypowiedzi polskiego piłkarza odniósł się rzecznik prasowy Omonii.
Przez ostatni tydzień polskie media żyły tematem transparentu wywieszonego przez kibiców Omonii Nikozja przed meczem przeciwko Legii Warszawa w Lidze Konferencji. Widniał na nim kontrowersyjny zapis: „Armia Czerwona wyzwoliła Warszawę”. Polacy szybko to wychwycili i rozpętała się niemała burza.
Działania kibiców swojego klubu skomentował Mariusz Stępiński. Piłkarz Omonii otwarcie skrytykował pomysł wywieszenia tak skandalicznego transparentu. – Nikt normalny nie wywiesza takiego transparentu, mając dwóch Polaków w zespole. Takie zachowania należy stanowczo potępić i trzeba o tym mówić. To nie jest coś normalnego – skomentował Stępiński.
Krytyczny komentarz Stępińskiego mocno nie spodobał się kibicom Omonii. Na jednym z fanowskich portali ukazał się komunikat sympatyków tego klubu. Część oświadczenia brzmiała następująco: „Panie Stępiński proszę nie uczyć kibiców Omonii historii. Gra i rywalizuje pan w drużynie, która reprezentuje pewne ideały i wartości. Bez względu na pochodzenie i wyznanie należy się panu szacunek”.
Do komentarza Stępińskiego odniósł się także rzecznik prasowy Omonii. W oświadczeniu klubu rzecznik stwierdził, że kilka wypowiedzi Stępińskiego w udzielonym przez niego wywiadzie było niefortunnych. Przekazał także, że klub nie wiedział o tym, że taki transparent zostanie w ogóle wywieszony.
– Jeśli chodzi o transparent, złożyliśmy oświadczenie, w którym podkreśliliśmy, że nie wiedzieliśmy, że będzie on wywieszony. Na spotkaniu z UEFA, w dniu meczu, został zaprezentowany inny baner, który uzyskał odpowiednią zgodę Federacji Europejskiej – przekazał rzecznik prasowy Omonii.
– Jeśli chodzi o wypowiedzi Stepińskiego. Uznajemy jego prawo do wyrażania swoich poglądów, zwłaszcza w kwestii, która dotyczy jego kraju, mimo że nie otrzymał on niezbędnej zgody klubu na udzielenie wywiadu. Z przykrością zauważamy jednak, że kilka jego wypowiedzi w całym wywiadzie, nie tylko w tej kontrowersyjnej kwestii, było niefortunnych. Nie chcemy publicznie wchodzić w szczegóły dotyczące tego, gdzie się zgadzamy, a gdzie nie. Jest to kwestia, którą zajmiemy się wewnętrznie – skomentował rzecznik cypryjskiego klubu.
Jakub Kiwior ma za sobą pełne 90 minut w barwach Arsenalu. I to nie byle jakie. Polak zanotował świetny występ przeciwko Manchesterowi United. Angielskie media nie szczędzą pochwał pod jego adresem.
W bieżącym sezonie Kiwior jest głównie rezerwowym Arsenalu. Polak musi liczyć na kontuzje podstawowych obrońców „Kanonierów”. Taka sytuacja otworzyła się przed kadrowiczem minionej środy. Mikel Arteta postawił na 24-latka w meczu z Manchesterem United za niedysponowanego Gabriela.
Kapitalny występ
Nastawienie kibiców Arsenalu, gdy zobaczyli Kiwiora w pierwszym składzie było zgodne. W większości bali się, czy stoper poradzi sobie w starciu z „Czerwonymi Diabłami”. Obawy okazały się jednak niesłuszne, bo Polak zaliczył bardzo dobry występ.
„Kiwior. Będziemy pamiętać o tym występie!”, „Udowodnił, że może odegrać swoją rolę w tym sezonie” – piszą kibice.
– Jakub Kiwior zasługuje na wyjątkową uwagę. Było sporo obaw co do jego obecności w składzie, ale nie miał żadnego fałszywego ruchu od pierwszej do ostatniej minuty. Topowy występ – chwalił Kiwiora nawet Patrick Timmons, jeden z najbardziej znanych kibiców Arsenalu.
Również angielskie media nie kryją zachwytów. Choćby „Football London” uznało Kiwiora za drugiego najlepszego piłkarza na boisku. Polak otrzymał od redakcji „ósemkę”, a wyżej oceniono tylko Williama Salibę.
– Czy Arsenalowi brakowało Gabriela? Tak. Czy wróci do składu, jak będzie gotowy? Tak. Ale rozpacz wynikająca z Kiwiora w składzie była przesadzona. Polak nie popełnił żadnego błędu – podsumowano.
– Nie było Gabriela, nie było kłopotu. Co za występ Kiwiora, chyba jego najlepszy! Mówiłem już wcześniej: to jest półlewy stoper. Gdy gra na tej pozycji, widzimy jego najlepszą wersję – dodał dziennikarz, Ben Mattinson.
First Premier League start of the season against Manchester United. Jakub Kiwior, what a performance.
He stepped up massively and proved he can definitely play his part this season. pic.twitter.com/vEd9KmTYqn
Ostatnie słabsze wyniki drużyny oraz niepokojąca sytuacja reprezentacji Polski pod wodzą Michała Probierza wywołały spekulacje na temat możliwego powrotu Macieja Skorży do ojczyzny. Trener jednak rozwiał wszelkie wątpliwości, ponieważ jego celem jest kontynuacja pracy w Kraju Kwitnącej Wiśni.
Maciej Skorża już niebawem stanie przed ogromnym wyzwaniem. Będzie nim uczestnictwo w Klubowych Mistrzostwach Świata. Od 2025 roku turniej ten zyska nową formułę. Będzie obejmować rywalizację 32 drużyn z całego świata.
Cztery z nich będą reprezentować Azję. Wśród nich znajdzie się właśnie Urawa Red Diamonds, która zapewniła sobie miejsce dzięki triumfowi w azjatyckiej Lidze Mistrzów w 2023 roku. Dla polskiego trenera to kolejna szansa na zmierzenie się z najlepszymi drużynami globu.
Obecny sezon nie należał do najłatwiejszych dla Urawy. Na kolejkę przed końcem rozgrywek drużyna zajmuje dopiero 12. miejsce w japońskiej J-League. To wywołało spekulacje dotyczące przyszłości Skorży.
Azjatyccy dziennikarze sugerowali, że Polak może zdecydować się na odejście z klubu. Skorża pozostanie jednak na stanowisku i deklaruje pełne zaangażowanie w rozwój zespołu. Priorytetem na nadchodzący sezon będzie nie tylko poprawa wyników w lidze, ale także jak najlepsza postawa w Klubowych Mistrzostwach Świata.
Dodatkowe plotki podsycił fakt, że reprezentacja Polski w ostatnich miesiącach nie spisywała się najlepiej. Wiele wskazuje jednak na to, że Michał Probierz zostanie szkoleniowcem kadry.
W ostatnich dniach przez media przewinęła się historia 12-letniego chłopca. Młody sportowiec sprzedawał na poznańskim jarmarku, organizowanego w ramach Betlejem Poznańskiego, ciastka, aby uzbierać na obóz piłkarski. Sprawa urosła do ogromnych rozmiarów, a dość niespodziewanie klub, do którego miał przynależeć chłopak… podważył jego intencje.
12-letni Kuba pojawił się w mediach kilka dni temu. Ustawił się w rejonie wejścia na jarmark bożonarodzeniowy na pl. Wolności jeszcze w listopadzie. Od początku deklarował, że sprzedaje ciastka, aby uzbierać pieniądze na wyjazd do Zakopanem na obóz piłkarski MKS-u Olimpia Koło, którego według „Głosu Wielkopolskiego” miał być zawodnikiem.
Oszustwo?
Więcej o samym chłopcu przeczytaliśmy na łamach „Głos Wielkopolski”. W rozmowie wyniknęło między innymi, że ustawił się w Poznaniu, bo sam kibicuje Lechowi. Historia nabrała na tyle dużego rozgłosu, że na jarmark zaczęli zjeżdżać się turyści specjalnie dla niego.
Mało tego, część osób chciała w całości pokryć koszty obozu dla 12-latka, a jeszcze inni deklarowali wsparcie jego dalszego piłkarskiego rozwoju. Nie zabrakło także reakcji Lecha Poznań. „Głos Wielkopolski” twierdził, że „Kolejorz” zamierza zaprosić chłopca z rodziną na pierwszy domowy mecz w 2025 roku.
Aż serce pęka, gdy widzę, że tak młody chłopak w środku zimy stara się zebrać pieniądze na swój wymarzony obóz piłkarski. Proszę, zostawcie polubienie i udostępnijcie ten post, aby dotarł jak najdalej. Wierzę, że mieszkańcy Poznania odwiedzą Jarmark i kupią od niego ciasteczka,… pic.twitter.com/xeKUzfk33S
Tym dziwniejsze musiało być oświadczenie MKS-u Olimpii Koło, która w środę wyparła się oficjalnie młodego piłkarza. Prezes klubu, Sebastian Kalinowski wprost zaznaczył, że Kuba nie jest zawodnikiem klubu. Podkreślono także, że trener go nie rozpoznaje i nie przypomina sobie, aby kiedykolwiek widział go na swoich zajęciach. Co więcej, wyjazd na obóz do Zakopanem… nigdy miał się nie odbyć.
– Inspirują nas własne inicjatywy dzieci i kibicujemy takowym przedsięwzięciom, jednakże zaprzeczamy przynależności klubowej Kuby do naszego stowarzyszenia. W tym roku żadna z grup nie jedzie na obóz do Zakopanego co więcej, żaden trener nie rozpoznaje chłopca, który uczestniczyłby w zajęciach organizowanych przez MKS Olimpię Koło. Prosimy o wyrozumiałość i ustalenie personaliów dziecka, ponieważ takie działania mogą w przyszłości źle wpływać na wizerunek innych Klubów – czytamy na Facebookowym profilu klubu.
– Sprawy nijak się mają do rzeczywistości. Do administratora naszej strony zgłaszały się osoby prywatne, które w całości oferowały pokrycie kosztów obozu. Jesteśmy małym klubem, ale społeczeństwo jest bardzo wrażliwe i chętne do pomocy. Dlatego moja frustracja rośnie z każdym dniem ponieważ osoba podszywająca się w celu zarobkowania nie jest szczera! Pytam w jakim celu wymyślony scenariusz do opowieści ma służyć? Sam mogę przelać pieniążki dla chłopca spełniającego marzenia, którego jest wyjazd na obóz, ale zapytam po co te kłamstwa? – dodał prezes w komentarzu pod oświadczeniem.
Powtórka?
Co ciekawe, podobna sytuacja miała mieć miejsce rok temu. Wtedy na jarmarku chłopiec miał natomiast zbierać na buty do piłki. Publikowano nawet o nim posty w mediach społecznościowych.
Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.
Ściśle niezbędne ciasteczka
Niezbędne ciasteczka powinny być zawsze włączone, abyśmy mogli zapisać twoje preferencje dotyczące ustawień ciasteczek.
Jeśli wyłączysz to ciasteczko, nie będziemy mogli zapisać twoich preferencji. Oznacza to, że za każdym razem, gdy odwiedzasz tę stronę, musisz ponownie włączyć lub wyłączyć ciasteczka.