NEWSY I WIDEO

To samo imię i nazwisko, ten sam wygląd, to samo życie. Niezwykła historia amerykańskich baseballistów

Istnieje teoria, że każdy z nas ma gdzieś na świecie osobę, która jest identyczna, niemal jak brat bliźniak. Takie historie brzmią nieprawdopodobnie, ale faktycznie – zdarzają się. Przykład takiej sytuacji mamy w Stanach Zjednoczonych, gdzie dwaj amerykańscy baseballiści wyglądają niemal tak samo, a nawet prowadzą takie samo życie. Co więcej, testy DNA wykluczyły ich pokrewieństwo. 




Brady Feigl jest baseballistą, grającym na pozycji miotacza. Mierzy 1,95 metra, ma rude włosy i rudą brodę oraz nosi okulary w grubych oprawkach. Tak samo możemy opisać… Brady’ego Feigla. Co ciekawe to nie jedyne rzeczy, które łączą obu panów, a jedyne co ich dzieli to różnica pięciu lat.

Testy nie wykazały pokrewieństwa

Choć ich sytuacja jest niczym żywcem wyjęta z filmów, to wbrew wszelkim podejrzeniom baseballiści nie są zaginionym rodzeństwem. Można się było jednak łatwo pomylić. Poza cechami szczególnymi jak kolor włosów czy wada wzroku, obaj prowadzili do złudzenia identyczne życie.




Zarówno jeden, jak i drugi gra na pozycji miotacza w MBL (amerykańska liga baseballowa), ale to nie wszystko. Podczas ich spotkania ustalili kolejne zaskakujące podobieństwa. Obaj mają brata o imieniu Larry, pierwszą żonę o imieniu Linda, a nawet drugą o imieniu Betty. Nawet ich psy w dzieciństwie nosiły te same imiona (Toy). Obaj lubili nawet to samo piwo czy papierosy, a każdy dał swojemu pierworodnemu synowi to samo imię.




Jakby tego było mało, w 2015 roku przeszli dokładnie tę samą operację łokcia, którą przeprowadził ten sam lekarz. Młodszy Feigl po kilku miesiącach od przejścia zabiegu otrzymał telefon z przychodni, czy zgłosi się na operację. To wtedy miał się dowiedzieć o swoim sobowtórze.




Nie była to jednak jedyna tego typu sytuacja. W 2017 roku pomyliła ich nawet drużyna baseballowa Uniwersytetu Mississippi. We wpisie na Twitterze oznaczono niewłaściwego Feigla przy okazji jego urodzin. Pod postem udzielił się oznaczony zawodnik, który krótko skomentował tę kuriozalną sytuację:

„Zły Brady Feigl. Możecie szukać @bfeigl39…”

Wówczas zdecydowali się na spotkanie, a także na przeprowadzenie testów DNA, które miały na zawsze rozwikłać zagadkę ich pokrewieństwa. Te jednak go nie wykazały. Jedynym, co miało ich łączyć był gen germańskiego pochodzenia, który u obu wyniósł 53 procent. Mimo to zostali przyjaciółmi, twierdząc, że „poniekąd i tak są braćmi”.

Hit! Oto nowy kandydat do objęcia FC Barcelony. Robert Lewandowski powinien być zadowolony

Pojawił się nowy kandydat do zastąpienia Xaviego na stanowisku pierwszego trenera FC Barcelony. Jeśli Joanowi Laporcie udałoby się zakontraktować tego trenera, to zadowolony z takiego wyboru powinien być Robert Lewandowski.




W sobotni wieczór FC Barcelona doznała kompromitującej porażki z Villarreal (3:5). Seria niezadowalających rezultatów zmusiła Xaviego do ustąpienia ze stanowiska pierwszego trenera Barcy. Nie nastąpi to jednak już teraz. Xavi poinformował, że opuści klub po zakończeniu tego sezonu.




Po komunikacie Xaviego w hiszpańskich mediach natychmiastowo zawrzało. Tamtejsi dziennikarze zaczęli wymieniać pierwszych kandydatów, którzy mogliby zastąpić Xaviego. Póki co w mediach przewinęły się takie nazwiska jak Roberto De Zerbi, czy Thiago Motta. Więcej pisaliśmy o tym TUTAJ.




W niedzielne popołudnie w mediach pojawiła się kolejna plotka związana ze stanowiskiem trenera w FC Barcelonie. Jak informuje Christian Falk, na radarze Barcy znalazł się Hansi Flick! Joan Laporta chciał zatrudnić niemieckiego trenera w 2021, ten wówczas jednak podjął pracę w reprezentacji Niemiec. Wcześniej Flick prowadził Bayern.




Potencjalne zatrudnienie Hansiego Flicka może być dobrą wiadomością dla Roberta Lewandowskiego. Panowie znają się ze wspólnego okresu pracy w Bayernie. Wspólnie zdołali zdobyć Ligę Mistrzów. To właśnie pod wodzą Flicka Lewandowski pobił słynny rekord Gerda Mullera w liczbie zdobytych bramek w jednym sezonie Bundesligi. Wraz z przyjściem Flicka może udałoby się odblokować starego, dobrego Lewandowskiego.

Zawrzało w szatni Legii Warszawa. Wszystko przez słowa Kacpra Tobiasza

Ostatnia wypowiedź Kacpra Tobiasza odbiła się szerokim echem w mediach społecznościowych. Jak się jednak okazało, wypowiedź młodego bramkarza wywołała także małe zamieszanie wewnątrz szatni.




Kacper Tobiasz udzielił ostatnio wywiadu portalowi „Meczyki”. Jedna z jego wypowiedzi wyjątkowo rozpaliła kibiców. A mianowicie – Tobiasz został zapytany o to, kto by wygrał głosowanie na kapitana wewnątrz drużyny, gdyby je przeprowadzić podczas zgrupowania w Turcji. 21-latek przyznał, że na 60% głosowania nie wygrałby Josue, czyli obecny kapitan zespołu.

– Myślę, że wygrałby „Jędza”. Nawet do tej pory się śmiejemy, mówiąc do niego kapitanie. On przez tyle lat był kapitanem i jest taką postacią, że jak wypowiadasz jego imię i nazwisko, że od razu myślisz sobie Legia. Mi się wydaje, że on by wygrał takie głosowanie – ocenił Kacper Tobiasz.

– Czy jestem przekonany, że w TOP 3 byłby Josue? Na 60% jestem pewny, że by go nie było – uzupełnił.







Powyższa wypowiedź Tobiasza wywołała także małe poruszenie w szatni Legii. Przypomnijmy, że Legioniści są obecnie na obozie w Turcji. O szczegółach poinformował Tomasz Włodarczyk.

– Z tego co słyszę, zrobiło się z tego powodu gorąco. Chyba nawet odwołano sobotni media day, żeby tego tematu nie ciągnąć dalej – ujawnił Tomasz Włodarczyk.

– Znowu żeśmy poddymili, ale mówiąc szczerze, to Kacper ma swój rozum, wiedział co odpowiada – dodał dziennikarz.

– Wszystko się to spina w to co pisał w swoim świetnym reportażu (Łukasz Olkowicz – przyp. red.) o Josue, o Legii Warszawa. Dwie twarze Josue – jedni go kochają, a inni nienawidzą – zakończył Włodarczyk.




Swoją opinią w tym temacie podzielił się obecny w studio Mateusz Święcicki. Dziennikarz nie dziwi się Tobiaszowi i starał się zrozumieć jego słowa.

– Ja się nie dziwię. Myślę, że Kacper Tobiasz oddaje ducha szatni. Wiesz, że są tacy ludzie, którzy na dłuższą metę mogą szatnię zmęczyć. I takim pewnie jest Josue. Ale czy cię dziwi, że Artur Jędrzejczyk byłby wybrany? No jest to postać symboliczna – ocenił Mateusz Święcicki.

Oto możliwi kandydaci do zastąpienia Xaviego. Władzom klubu marzy się Jurgen Klopp

W hiszpańskich mediach przewinęła się cała masa nazwisk w związku z ewentualnym zastąpieniem Xaviego na stanowisku trenera FC Barcelony. Idealnym kandydatem dla władz klubu ma być Jurgen Klopp, choć jego pozyskanie jest niemal niewykonalne.




Stało się. Po sobotnim meczu FC Barcelony z Villarrealem (3:5) Xavi zapowiedział swoje odejście z klubu. Nie nastąpi ono jednak już teraz. Xavi ma dokończyć sezon za sterami Blaugrany i pożegnać się z drużyną po zakończeniu rozgrywek. Odpowiadając na jedno z pytań dziennikarzy Xavi przekazał, że nawet ewentualna wygrana w Lidze Mistrzów nie zmieni jego decyzji.




Kto zastąpi Xaviego?

Po ogłoszeniu decyzji Xaviego w hiszpańskich mediach zaczęło wrzeć. Tamtejsi dziennikarze w kilka godzin zasypali media nazwiskami trenerów mogących ewentualnie zastąpić Xaviego. Część z nich jest jednak mało prawdopdobna.




Rafael Marquez

Jednym z naturalnych kandydatów do zastąpienia Xaviego jest rzecz jasna Rafa Marquez. Meksykanin prowadzi obecnie rezerwy Blaugrany. Jego zatrudnienie w pierwszej drużynie nie spotkałoby się jednak ze zbyt dużą aprobatą ze strony kibiców. Znając Joana Laportę, który lubi podejmować populistyczne decyzje, zapewne nie postawi on na Marqueza, choć jego nazwisko przewija się w mediach. Sam Meksykanin oznajmił, że takiej opcji nie mógłby odrzucić. Związany z Barcą Gabriel Sans przekazał, że przerzucenie Marqueza do pierwszej drużyny jest mało prawdopodobne.




Jurgen Klopp

Jedną z opcji marzeń dla władz klubu jest Jurgen Klopp. W jego pozyskanie ciężko jednak uwierzyć. Sam Niemiec przekazał, że po tym sezonie będzie chciał zrobić sobie przerwę.

Imanol Alguacil

Kolejnym wymienianym w mediach kandydatem jest Imanol Alguacil. Taką informację przekazał sam Gerard Romero. Alguacil jest trenerem Realu Sociedad od 2018 roku, a jego kontakt obowiązuje do 2025 roku.

Thiago Motta

Na liście potencjalnych kandydatów znajduje się także Thiago Motta. Włoch w przeszłości reprezentował bordowo-granatowe barwy jako piłkarz. Obecnie jako trener prowadzi Bolonię, a wcześniej w tej roli pracował w Spezii i Genoi. W tym temacie głos zabrał sam zainteresowany. Jak jednak przyznał, skupia się on na teraźniejszości.

– Słyszałem o odejściu Xaviego z Barcelony. Przekazali mi tę wiadomość kilka minut temu. Łączenie mnie z Barceloną? Żyję teraźniejszością. Cieszę się czasem spędzonym w Bolonii, skupiam się tylko na teraźniejszości – powiedział Motta cytowany przez Fabrizio Romano.

Roberto De Zerbi

Ostatnią – do tej pory – łączoną osobą z FC Barceloną jest Roberto De Zerbi. Sam Fabrizio Romano poinformował, że włoski szkoleniowiec z pewnością znajdzie się na liście życzeń władz Barcy. O jego pozyskanie ma powalczyć także Liverpool.


źródło: barcainfo, fcbarca.com, Fabrizio Romano

Jeden, dwa, trzy. Krzysztof Piątek skompletował hat-tricka w niecałe pół godziny [WIDEO]

Basaksehir pokonał Konyaspor (3:2) w wyjazdowym meczu 23. kolejki ligi tureckiej. Krzysztof Piątek popisał się hat-trickiem w tym spotkaniu.




Piątek wrócił do formy

Pierwszy niedzielny mecz ligi tureckiej opiewał w wiele bramek, a jego bohaterem stał się Krzysztof Piątek. Początkowo Konyaspor strzelił dwie bramki w czternaście minut za sprawą Louki Pripa. Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 2:0 i nic nie wskazywało na to, że mecz zakończy się wygraną gości.




FC Barcelona zmieni trenera po sezonie. Tak szatnia zareagowała na informację o odejściu Xaviego [CZYTAJ]




Krzysztof Piątek nie pozostał dłużny duńskiemu napastnikowi Konyasporu i strzelił jedną bramkę więcej od niego. 28-letni snajper trafiał do siatki rywali w 67., 79. i 92. minucie meczu. Oto bramki Polaka z tego spotkania.

Krzysztof Piątek ma na swoim koncie 10 bramek w tym sezonie ligi tureckiej. Umowa Polaka z Basaksehirem obowiązuje do końca czerwca 2026 roku. Portal transfermarkt.de wycenia 28-latka na 5,5 mln euro.




Źródło: Twitter

FC Barcelona zmieni trenera po sezonie. Tak szatnia zareagowała na informację o odejściu Xaviego

Xavi Hernandez po sobotnim meczu FC Barcelony z Villarrealem podał się do dymisji wraz z końcem sezonu. Toni Juanmarti opisał kulisy z szatni Blaugrany po ogłoszeniu tej decyzji przez hiszpańskiego szkoleniowca.




Xavi odejdzie po sezonie




FC Barcelona w ostatnich tygodniach nie notuje najlepszych wyników. Xavi Hernandez widząc zaistniałą sytuację podał się do dymisji. Hiszpański szkoleniowiec ogłosił to po sobotniej porażce z Villarrealem w meczu ligowym (3:5).

Hiszpańska prasa ostro o grze Lewandowskiego. „Kolejny bardzo niepokojący mecz Polaka” [CZYTAJ]




Toni Juanmarti z redakcji „sport.es” opisał kulisy z szatni FC Barcelony po ogłoszeniu tej decyzji. Według doniesień wspomnianego dziennikarza zawodnicy byli w ogromnym szoku, a w przebieralni panowała kompletna cisza.

Xavi na konferencji prasowej przyznał, że jeszcze nie mówił o całej sytuacji piłkarzom. Hiszpan opowie o swojej decyzji dopiero w niedzielę.




FC Barcelona jest drugim klubem prowadzonym przez Xaviego Hernandeza. 44-letni szkoleniowiec wcześniej trenował katarskie Al-Sadd SC, z którym wyśrubował wynik 2,21 punktów na mecz. W Blaugranie uzyskał bilans na poziomie 2,03 punktów na mecz.

Źródło: Sport, X

fot. FC Barcelona

Tak Milik zachował się w szatni po czerwonej kartce. Wojciech Szczęsny zdradził, co zrobił Polak

Arkadiusz Milik we wczorajszym meczu Juventusu otrzymał bardzo szybko czerwoną kartkę i nie dokończył meczu z Empoli (1-1). Wojciech Szczęsny zdradził, jak na sytuację zareagował polski napastnik w szatni po spotkaniu. 




Juventus zaledwie zremisował mecz z Empoli na własnym stadionie 1-1. Spotkanie mogło ułożyć się zupełnie inaczej, gdyby z boiska ekspresowo nie wyleciał Arkadiusz Milik. Polak już w 18. minucie zobaczył czerwoną kartkę po ostrym faulu na Alberto Cercim.

Jak było w szatni?

Milik po meczu opublikował wpis z przeprosinami w mediach społecznościowych. Skierowane było ono zarówno do kolegów z drużyny, jak i kibiców, liczących na trzy punkty Juventusu. Wojciech Szczęsny zdradził natomiast, że w szatni napastnik postąpił podobnie. Bramkarz stanął w obronie swojego rodaka.




– Milik przeprosił drużynę, ale nie było takiej potrzeby. Każdy może popełnić błąd. W sobotę nadeszła jego kolej. Wciąż jest jednak bardzo ważnym zawodnikiem. Musi nam się odwdzięczyć dużą liczbą goli w kolejnych meczach – podkreślił. 

Szczęsny ocenił również końcowy wynik rywalizacji z Empoli. Stwierdził, że remis był w ostatecznym rozrachunku sprawiedliwym wynikiem, trafnie oddającym przebieg spotkania.




– Remis jest sprawiedliwy. To nie taki zły wynik. Boli, że nie wygraliśmy u siebie, ale sytuacja rozwija się dla nas pozytywnie – dodał.

Hiszpańska prasa ostro o grze Lewandowskiego. „Kolejny bardzo niepokojący mecz Polaka”

 

FC Barcelona przegrała ligowy mecz z Villarrealem (3:5). Hiszpańskie media oceniły występ Roberta Lewandowskiego. Prasa z Półwyspu Iberyjskiego przejechała się po napastniku reprezentacji Polski.




Nieudany mecz „Lewego”

FC Barcelona przegrała z Villarrealem w sobotnim meczu ligi hiszpańskiej. Robert Lewandowski podczas spotkania zaliczył asystę przy trafieniu Ilkaya Gundogana. Polak nie zagrał jednak pełnych 90 minut. Xavi zdjął kapitana reprezentacji Polski z boiska w 77. minucie.




Przełom w sprawie transferów sędziów? „Nie interesowali się tym tak bardzo, jak właśnie teraz” [CZYTAJ]

Po spotkaniu hiszpańska prasa oceniła zawodników obu drużyn. Robert Lewandowski nie otrzymał najlepszych not za ten mecz w mediach z Półwyspu Iberyjskiego. Dziennikarze zarzucają mu przede wszystkim brak kreowania okazji i popełnianie błędów.




– Dumnego i pewnego siebie od lat napastnika nie było widać. Ani on nic nie wykreował, ani inni nic mu nie wykreowali – napisało o Polaku „Mundo Deportivo”.

– Kolejny bardzo niepokojący mecz Polaka. Lewandowski po prostu nie jest podłączony do gry. Najbardziej uderzające jest to, że nadal popełnia błędy w sytuacjach, w których ma przewagę, jak pierwsze piłki i pozornie łatwe podania – ocenił dziennik „Sport”, który przyznał Lewandowskiemu notę 4/10.

Ocena przyznana przez dziennik „Sport” dla Polaka była drugą najniższą w tym spotkaniu. Gorzej oceniony został jedynie Inaki Pena, który otrzymał notę 3/10.




Źródło: TVP Sport, Mundo Deportivo, Sport

Brazylijczyk z polskimi korzeniami trafi do Ekstraklasy. Otwarcie mówił, że chce grać dla Polski

Guilherme Zimovski, Brazylijczyk z polskimi korzeniami niedawno udzielał wywiadu Tomaszowi Ćwiąkale, w którym wyraził chęć gry dla „Biało-Czerwonych”. 19-letni skrzydłowy najwidoczniej traktuje sprawę poważnie, bo wkrótce ma trafić do Ekstraklasy. Tomasz Włodarczyk podaje, że jest blisko transferu do Radomiaka. 




Prawie rok temu na kanale YouTube’owym Tomasza Ćwiąkały pojawił się wywiad z Guilherme Zimovskim, występującym wówczas w Corinthians. W materiale poruszono temat polskich korzeni 19-latka, który wyraził chęć gry w naszej reprezentacji.




– Zaakceptowałbym bez wątpliwości [powołanieprzyp. red.]. Byłbym bardzo szczęśliwy, gdybym dostał powołanie z reprezentacji Polski – mówił w rozmowie.

Ekstraklasa teraz, a później?

Od tamtej pory minęło już sporo czasu, ale wygląda na to, że niebawem zobaczymy zawodnika na boiskach Ekstraklasy. Według Tomasza Włodarczyka Zimovski ma zagrać w Radomiaku. Skrzydłowy jest obecnie zawodnikiem Capivariano, dla którego rozegrał dziewięć meczów, strzelił cztery bramki i dołożył dwie asysty.




Warto zaznaczyć, że dla Radomiaka ściągnięcie Zimovskiego byłoby drugim zimowym transferem. Wcześniej do Radomia trafił Vagner Dias, mający za sobą nawet występy w Ligue 1. 28-latek był ostatnio bez klubu, po rozstaniu z FC Metz.




Wywiad Tomasza Ćwiąkały z Zimovskim możecie znaleźć poniżej:

Karolina Bojar-Stefańska na podsłuchu. „Mówię poczekaj, to poczekaj! Spokój!” i wiele więcej [WIDEO]

Nowy sezon serialu „Sędziowie” miał na celu ocieplenie wizerunku arbitrów w naszym kraju. Na razie jednak idzie to w drugą stronę, a internauci często wytykają niepotrzebne zachowania prezentowane na murawie. Tym razem na tapet została wzięta Karolina Bojar-Stefańska i w jej przypadku także pojawiło się mnóstwo niepochlebnych opinii. 




Produkcja, która pojawia się na „Canal +”, ma właśnie swój drugi sezon. Pierwszy został przyjęty bardzo ciepło przez kibiców, którzy mogli obejrzeć nieco kulis z pracy sędziów, w tym między innymi Szymona Marciniaka. Z entuzjazmem spotkała się również informacja o drugiej edycji serialu, ale póki co oczekiwania zderzyły się z brutalną rzeczywistością.




Drugi sezon otworzył odcinek ze wspomnianym Marciniakiem, a oglądający szybko zwrócili uwagę na wulgarny język, którym posługuje się arbiter. Internet szybko obiegły nagrania i wycinki ze spotkań ujętych w odcinku. Kibice nie szczędzili słów krytyki pod adresem sędziego.

„Jeszcze raz mi krzykniesz!”

W szóstym wyemitowanym odcinku serialu wystąpiło małżeństwo – Daniel Stefański oraz jego żona Karolina Bojar-Stefańska. Niestety w przypadku kobiety efekt ponownie nie przyniósł tego, czego zapewne oczekiwano. Internauci zwrócili uwagę na chaos i wielokrotny brak respektu względem prowadzącej spotkanie pani sędzi.




Według opinii odbiorców odcinka zwodnicy nie rozumieli decyzji o faulach, kartkach oraz przerwach w grze.

Drugi sezon serialu „Sędziowie” ma mieć 9 odcinków, które pojawiają się co poniedziałek. W najbliższym wystąpią Jarosław Przybył i Krzysztof Jakubik. Następne zaplanowano kolejno na 5 i 12 lutego.

Przełom w sprawie transferów sędziów? „Nie interesowali się tym tak bardzo, jak właśnie teraz”

Rafał Rostkowski w tekście na portalu „sport.tvp.pl” podjął temat transferów sędziów. Były międzynarodowy arbiter uważa, że przenosiny najlepszych sędziów do innych federacji mogą stać się niedługo faktem.




Czas na transfery sędziów?

Temat transferów sędziów jest szeroko dyskutowany od wielu miesięcy. Jeszcze jakiś czas temu media sugerowały, że Szymon Marciniak otrzymał ofertę od Arabii Saudyjskiej, aby pozostać tam stałym arbitrem.




Kibice Górnika się ucieszą. Trzy podmioty zainteresowane kupnem klubu [CZYTAJ]

Rafał Rostkowski w tekście dla „sport.tvp.pl” podjął ten temat i podzielił się swoimi przemyśleniami. Według byłego sędziego przenosiny arbitrów do innych federacji są coraz bardziej prawdopodobne.

Rostkowski przekonuje, że najlepsi sędziowie są na liście życzeń wielu zagranicznych lig. Zgoda na transfer może okazać się trudna dla UEFA i FIFA. Mowa bowiem o elitarnych arbitrach w europejskim futbolu, których brak może znacząco wpłynąć na jakość prowadzenia zawodów.




– Arbitra prowadzącego hitowe mecze jeden za drugim – parę razy w miesiącu czy kilkanaście razy w sezonie – trudno jest zastąpić. Tym bardziej trudno byłoby go zastępować przez cały sezon jakimś jednym nowym sędzią. Królików z kapelusza wyciągnąć się nie da, tym bardziej nagle. Klasowych sędziów „buduje się” latami – żaden „Lamine Yamal” nie przeskoczy z gwizdkiem nagle z rozgrywek juniorów do pierwszego składu seniorów, Ligi Mistrzów i meczów reprezentacji narodowych – czytamy w tekście byłego sędziego.

– Odejście jednego wybitnego arbitra może sprawić kłopot, odejście wybitnych dwóch czy trzech albo więcej – dla ligi, związku, a nawet dla konfederacji kontynentalnej, może stać się problemem krytycznie trudnym do rozwiązania. Transfery połowy arbitrów kategorii Elite byłoby dla UEFA jak trzęsienie ziemi – dodał.

Rafał Rostkowski twierdzi, że w środowisku sędziów otwarcie dyskutuje się na temat potencjalnych przenosin. Według jego doniesień arbitrzy zaczęli się interesować sprawą na tyle głęboko, że sprawdzają możliwości zatrudnienia dla najbliższych i rozglądają się za placówkami szkolnymi dla dzieci.




– O możliwych przeprowadzkach dyskutują sędziowie, ich rodziny, sędziowie VAR, sędziowie asystenci, ich znajomi… Jeszcze nigdy przedszkolami i szkołami w innych krajach, czy potencjalnymi miejscami pracy dla żony, sędziowie piłkarscy nie interesowali się tak bardzo jak właśnie teraz – podsumował.

Źródło: TVP Sport

Ogromny skandal na Euro w piłce ręcznej. Francja niesłusznie awansowała do finału. Jest oficjalny protest

Na trwających właśnie mistrzostwa Europy w piłce ręcznej doszło do wielkiej kontrowersji. W dramatycznych okolicznościach reprezentacja Francji doprowadziła wczoraj do dogrywki ze Szwecją w półfinale. Okazuje się, że gol, który dał „Trójkolorowym” drugi oddech nie powinien zostać uznany. 




Francja w ostatniej akcji meczu, dzięki trafieniu Prandiego doprowadziła do remisu 27:27 i tym samym do dogrywki. W niej z kolei ustaliła wynik na 34:30 i pokonała Szwecję, awansując do finału Euro w Niemczech.

Wypaczony wynik

Teraz okazuje się jednak, że gol nie powinien zostać uznany, a tym samym nie powinno dojść do dogrywki, ani tym bardziej do wygranej Francji. Prandi miał zdobyć bramkę w nieregulaminowy sposób.




Tvpsport.pl tłumaczy, że zawodnik, który wykonuje rzut wolny może oderwać od podłoża jedną stopę. Prandi wykonał jednak dwa kroki w całej sekwencji ruchów. Sędziom sytuacja miała umknąć, ale co gorsza – nie skorzystali z opcji wideoweryfikacji.




Szwedzi naturalnie nie zgadzają się z takich obrotem spraw i złożyli oficjalny protest do Europejskiej Federacji Piłki Ręcznej. Bardzo wątpliwe jest jednak ich zwycięstwo w tej sprawie. Wątpliwe, aby wynik meczu został zmieniony po jego zakończeniu.

Na ten moment w niedzielnym finale Euro w piłce ręcznej Francja zmierzy się z Danią. Taka para się utrzyma, o ile nie wydarzy się żadna sensacja w kwestii złożonego przez Szwecję protestu.

Kibice Górnika się ucieszą. Trzy podmioty zainteresowane kupnem klubu

 

Prezydent Zabrza poinformowała o ofertach prywatyzacji Górnika Zabrze z rąk miasta. Według Małgorzaty Mańki-Szulik po klub zgłosiły się podmioty z Niemiec, Zabrza i Katowic.




Górnik zmieni właścicieli?

Według doniesień prezydent Zabrza zainteresowani kupnem Górnika złożyli wymagane dokumenty i wpłacili wadium o wartości 50 tysięcy złotych. Małgorzata Mańka-Szulik zdradziła, że mowa o trzech podmiotach.

Skandaliczne doniesienia z Litwy. Pieniądze na budowę Stadionu Narodowego wyparowały do… kasyna [CZYTAJ]




– Trzy podmioty z Zabrza, Katowic i Niemiec zgłosiły chęć udziału w prywatyzacji Górnika Zabrze, występującego w piłkarskiej ekstraklasie. Powołana komisja dokona teraz oceny pod względem formalnym i podejmie decyzję, z którymi podmiotami będzie prowadzić dalsze negocjacje – poinformowała prezydent miasta Małgorzata Mańka-Szulik.

– Dział sportowy pracuje nad wzmocnieniami. Klub podejmuje także działania w zakresie procesu licencyjnego, który jest bezpieczny. Wszystkie zobowiązania licencyjne są konsekwentnie regulowane – dodała w poście na Facebooku.





Wiele wskazuje na to, że powoli zbliżamy się do prywatyzacji Górnika Zabrze. Zmiana właściciela może być dobrym krokiem dla ekipy z południa Polski ze względu na problemy finansowe klubu. Jeszcze niedawno Przegląd Sportowy Onet informował o zaległościach z wypłatami. Teraz sytuacja powinna znacząco się poprawić. Wszystko za sprawą niedawnej sprzedaży Yokoty do belgijskiego KAA Gent za około 2 mln euro.

Przypomnijmy, że kibice Górnika Zabrze od wielu miesięcy apelują do władz miasta o odejście z klubu. Fani Torcidy chcieliby, aby ich zespół trafił do prywatnego właściciela, co wielokrotnie manifestowali podczas meczów.




Źródło: Facebook

Skandaliczne doniesienia z Litwy. Pieniądze na budowę Stadionu Narodowego wyparowały do… kasyna

 

W Litwie doszło do niespotykanej sytuacji. Były prezes firmy inwestycyjnej, która miała wybudować Stadion Narodowy, przegrał pieniądze z projektu w internetowym kasynie.




Przegrał kasę na stadion

Reprezentacja Litwy nie ma swojego Stadionu Narodowego. Kadra naszych sąsiadów od wielu miesięcy gra na obiekcie w Kownie, gdzie mieści się piętnaście tysięcy widzów. Tamtejsza federacja postanowiła rozwiązać ten problem. Władze kraju we współpracy z Litewskim Związkiem Piłki Nożnej zainwestowały w nowym stadion.




W 2017 roku ogłoszono przetarg na budowę nowego stadionu, która miała zacząć się w 2023 roku. W stworzenie obiektu zaangażował się fundusz inwestycyjny, Baltcap. Okazało się jednak, że budowa nadal nie ruszyła.

Stowarzyszenie Kibiców Lecha odcina się od sytuacji z Galerią Posnania. „Profil, który wymyślił tę informację, nie ma nic wspólnego z kibicami Lecha” [CZYTAJ]




Dlaczego? Wszystko przez problemy byłego prezesa spółki, Sarunasa Stepukonisa. Według doniesień portalu LRT mężczyzna przeznaczył otrzymane pieniądze na grę w kasynie. Wspomniane źródło przekonuje, że Stepukonis przegrał około szesnastu milionów euro.




Nieodpowiedzialne zachowanie byłego prezesa Baltcap doprowadziła do zakończenia współpracy z firmą. Fundusz stara się wyegzekwować utracone pieniądze, a sprawą zajmuje się wileński sąd. Nie wiadomo jednak, czy uda się odzyskać pieniądze od Stepukonisa i kasyna. Wiele wskazuje na to, że przez zachowanie byłego prezesa Baltcap budowa Stadionu Narodowego ponownie ulegnie opóźnieniu.

Źródło: Bałtycki Futbol, LRT

Trzęsienie ziemi w Liverpoolu! Odejście Kloppa to dopiero początek rewolucji

Ogłoszenie przez Juergena Kloppa z Liverpoolu to dopiero początek trzęsienia ziemi w klubie. Poza Niemcem pokład opuszczą także członkowie sztabu, a także dyrektor sportowy. Kolejne miesiące mogą być niezwykle ciekawe. 




Jak grom z nieba spadła na kibiców piątkowa informacja wprost od Juergena Kloppa. Szkoleniowiec zwrócił się do fanów za pośrednictwem kanałów Liverpoolu w mediach społecznościowych i przekazał im smutne wieści. Niemiec wraz z końcem trwającego sezonu odejdzie z klubu. Swoją decyzją zaskoczył wszystkich, ale zapowiada ona dużo większe zmiany w zespole „The Reds”.

Wiatr zmian

Wraz z odejściem Kloppa z Liverpoolem pożegna się również jego sztab. Nie będzie to jednak jedyna ważna zmiana. Z posadą rozstanie się Joachim Schmadtke, czyli dyrektor sportowy klubu.




– Liverpool to wyjątkowy klub, więc możliwość pracy tutaj była dla mnie ogromnym zaszczytem. Od początku wiedziałem, że będzie to jedynie krótki okres – powiedział.




– Chciałbym podziękować wszystkim za wsparcie, które otrzymałem – właścicielom, trenerowi, sztabowi szkoleniowemu, zawodnikom oraz kibicom – a także życzyć wszystkiego najlepszego na dalszą część sezonu – zaznaczył Schmadtke. 




Jeśli chodzi o współpracowników Kloppa, to mowa o trzech osobach. Z Liverpoolem rozstaną się: Pepijn Lijnders, Peter Krawietz oraz Vitor Matos. Pierwszy z wymienionych, według Fabrizio Romano ma wkrótce spróbować swoich sił jako pierwszy szkoleniowiec.


TROLLNEWSY I MEMY