NEWSY I WIDEO

Aleksander Zniszczoł odpowiada na krytykę kibiców. „Zapraszam na skocznię”

W wywiadzie dla TVP Sport Aleksander Zniszczoł odpowiedział na ostatnią krytykę ze strony kibiców. Polski skoczek narciarski udzielił krótkiej odpowiedzi.




W ubiegły weekend rozpoczęto zimowy sezon skoków narciarskich. Polscy skoczkowie radzą sobie ze zmiennym szczęściem. Zdecydowanie w grupie gorzej sobie radzących skoczków jest Aleksander Zniszczoł. 31-latek nie zapunktował w żadnym z 5 dotychczasowych konkursów indywidualnych. Jest on jedynym z Polaków, który nie ma na swoim koncie jeszcze ani jednego punktu.

Od samego początku sezonu Zniszczoł jest mocno krytykowany przez polskich kibiców. Zyskał on nawet humorystyczne przezwisko – „Oleksander Zniszczenka”. Sam zainteresowany został o to zapytany w wywiadzie na łamach TVP Sport. 31-latek stwierdził, że nie czyta ostatnio mediów. Odnośnie krytycznych komentarzy odpowiedział nonszalancko: „zapraszam na skocznię”.

Czasami, ale ostatnio przestałem (czytać internet – przyp. red.) – skomentował Zniszczoł.

Zapraszam na skocznięodpowiedział na krytyczne komentarze kibiców.

Szczęście nie chce nam coś sprzyjać. I to nie tylko mi, ale – jak sądzę – całej kadrze, chłopakom. My potrzebujemy więcej luzu. Wcześniej chciałem za bardzo, odbicie szło dobrze, ale nie leciało, bo miałem za progiem za dużo blokady. Zamiast swobodnie odlatywać, wszystko zamykałem. Zamiast w górę, szedłem do zeskoku.ocenił Zniszczoł.





źródło: TVP Sport

Jerzy Brzęczek szczerze o relacji z Robertem Lewandowskim. „Powiem szczerze. Nikt nie zna naszej historii”

Jerzy Brzęczek zabrał głos w sprawie relacji z Robertem Lewandowskim. Wyznał, jak dogadywał się z kapitanem reprezentacji.




Brzęczek święci obecnie sukcesy z młodzieżową reprezentacją Polski. Kadra U21 bryluje nie tylko wynikami, ale i stylem. Na murawie prezentuje się zupełnie inaczej, niż dorosła kadra za jego kadencji.

Jakie były relacje z kapitanem?

W okresie 2018-2021 reprezentacja była krytykowana za prezentowany styl. Mimo, że wyniki się zgadzały, a dodatkowo drużyna awansowała na Euro 2020, na Brzęczka non stop spadała krytyka.

Czarę goryczy miało przelać słynne „8 sekund milczenia” Roberta Lewandowskiego. To właśnie relacja selekcjonera z kapitanem miała mieć dodatkowy wpływ na jego zwolnienie. Po latach, w rozmowie z Tomaszem Ćwiąkałą, Brzęczek odniósł się do tego, jak wyglądały jego stosunki z „Lewym”.




– Taki był klimat i jeśli to miało pomóc polskiej piłce nożnej, że ja odszedłem, okej, ja to szanuję, bo w którymś momencie ponad wszystkim zawsze będzie reprezentacja. Kadra zawsze będzie ponad piłkarzem, ponad selekcjonerem. To jest dobro narodowe – zaczął Brzęczek.

– Powiem szczerze, my z Robertem rozmawialiśmy, parokrotnie. Nikt nie zna naszej historii. Kiedy mnie się nie śniło, że ja będę selekcjonerem, a Robert był na etapie początku swojej kariery i myślę, że też nie wyobrażał sobie, że tyle osiągnie, to byliśmy na wspólnych imprezach, zabawach, na weselu – wyjaśnił.

– To ja pierwszy powiedziałem Robertowi o zainteresowaniu Borussii Dortmund po gali Przeglądu Sportowego. Później Czarek Kucharski miał do mnie trochę pretensje i myślał, że mu chcę podebrać zawodnika. Przed rozmową z prezesem Kuleszą rozmawiałem z Robertem, pytałem, jak on ocenia to, co przeszliśmy, a on opowiedział o paru rzeczach, które jego zdaniem były nie tak – dodał.

Źródło:

Fot. Screen – YouTube | Tomasz Ćwiąkała

Fadiga odpowiedział na krytykę kibica, a ten go przeprosił. „Myliłem się całkowicie”

Lamine Diaby-Fadiga okazał się świetnym wzmocnieniem Rakowa Częstochowa. W minionym meczu z Rapidem Wiedeń ponownie to potwierdził. Ustrzelił hat-tricka, po czym odpowiedział na wpis jednego z kibiców.




Fadiga trafił do Rakowa na zasadzie transferu wymiennego. „Medaliki” pozyskały go z Jagiellonii, oddając w zamian Dawida Drachala. Ruch okazał się doskonały dla obu stron.

„Myliłem się”

Jeszcze w czerwcu nie każdy był jednak zwolennikiem takiej wymiany. Jeden z kibiców zamieścił wówczas wpis, w którym kwestionuje umiejętności Gwinejczyka.

– Transfer absurdalny, głupi i słaby. Nie ma ch***, żeby wyszło z tego cokolwiek pozytywnego. Jak zrobi w tym sezonie ponad 10 goli i asyst, to kupuję koszulkę z jego nazwiskiem – napisał kibic 18 czerwca.

W miniony czwartek Fadiga ustrzelił hat-tricka w meczu z Rapidem Wiedeń w Lidze Konferencji. Zgromadził tym samym 11 goli w bieżącym sezonie. Postanowił przy tej okazji odpowiedzieć wspomnianemu krytykowi.




– Z chęcią ci ją podaruję. Przyjedź tylko na Bolesława Limanowskiego 83 – napisał w odpowiedzi na poprzedni wpis.

Kibic postanowił nie chować głowy w piasek. Wywołany do tablicy zdecydował się na publiczną odpowiedź oraz przyznał się do błędnej oceny potencjału zawodnika.

– Co mogę powiedzieć? Przepraszam cię, Lamine. Myliłem się całkowicie i posypuję głowę popiołem – odpowiedział.

– Wybaczam ci, przyjacielu, nie ma problemu, to część gry. I tak mnie bardzo zmotywowałeś – napisał z kolei Fadiga.

Fot. Screen – Polsat Sport

Marek Papszun ponownie mówi o swoim odejściu! „Jako człowiek mam prawo opuścić klub”

Marek Papszun po raz kolejny wypowiedział się na temat swojego potencjalnego odejścia z Rakowa Częstochowa. 51-latek nie przebierał w słowach i stanowczo wyraził swoje zdanie.




W czwartkowy wieczór Raków Częstochowa rozgrywał kolejny mecz w fazie zasadniczej Ligi Konferencji. Zespół dowodzony przez Marka Papszuna bez większych problemów rozprawił się z Rapidem Wiedeń, wygrywając 4:1. Dzięki wygranej, Raków jest już niemal pewny gry w fazie pucharowej, teraz pozostało się już tylko bić o miejsce w czołowej ósemce.

Po meczu z Rapidem Wiedeń Marek Papszun ponownie zabrał głos w sprawie swojej przyszłości. 51-latek stanowczo stwierdził, że ma prawo decydować o swoim życiu i ma prawo do tego, aby opuścić Raków. Podkreślił jednak, że ma ważny kontrakt z Rakowem i obecnie jest on trenerem tego klubu.




– Jako człowiek mam prawo opuścić klub, to jest moje życie. Prosiłem o nieocenianie bez wiedzy jak to jest w środku. Nie posunę się już ani o krok. Na dziś jestem trenerem Rakowa. Jeśli ktoś mi coś zarzuca, to on ma problem, a nie ja. Nie uważam, że zachowałem się nieetycznie. Chciałem być transparentny – skomentował Marek Papszun.

– Nie zrobiłem nic złego. Ja mogę sobie chcieć odejść i to powiedziałem. Powiedziałem jaka jest prawda. Mam kontrakt z Rakowem i może wypełnię go w całości, a może odejdę. Co do pisania na muralu? Nie rusza mnie to. Wiem ile oddałem temu klubowi, spałem całą noc, jestem spokojny – uzupełnił trener Rakowa Częstochowa.

Tym Legia chciała przekonać Raków. Bonus za… Ligę Mistrzów!

Media ujawniły jeden z argumentów, którym Legia Warszawa chciała przekonać Raków Częstochowa do oddania Marka Papszuna. Bonus, bo o tym mowa, miał być uzależniony od spełnienia warunku, który wydaje się być mało realny.




Przenosiny Marka Papszuna z Rakowa Częstochowa do Legii Warszawa są głównym tematem w polskich mediach ostatnich dni. Mimo wyraźnej chęci zmiany pracy samego Marka Papszuna, porozumienie obu klubów w tej sprawie wydaje się być dalekie od osiągnięcia. W mediach pojawiła się informacja jakoby Legia nie chciała płacić żadnej kwoty odstępnego za 51-letniego trenera, a jedynie bonusy – to miało rozwcieczyć włodarzy Rakowa.

Czym zatem Legia chciała przekonać Raków? Jakie to były bonusy? Jeden z nich został ujawniony przez „Weszło”. Jak się okazuje, Legia chciała zaproponować Rakowowi premię w przypadku awansu do fazy zasadniczej Ligi Mistrzów. Miała to być jedyna do tej pory złożona oferta przez Legię.





źródło: Weszło

Kuriozalna wpadka przed meczem Irlandia – Szwecja. Zagrali hymn jednego z największych rywali [WIDEO]

Tuż przed rozpoczęciem spotkania eliminacji do żeńskiego EURO U19 doszło do sytuacji, która wprawiła kibiców w osłupienie. Zamiast irlandzkiego hymnu organizatorzy odtworzyli „God Save The King”.

Wpadka przy hymnie

Eliminacje do mistrzostw Europy U19 ruszyły na dobre, a reprezentacja Polski znakomicie rozpoczęła rywalizację od wygranej 3:0 z Bułgarią. W drugim meczu tej samej grupy Irlandia podejmowała Szwecję. Mecz zapowiadał się ciekawie, jednak już przed pierwszym gwizdkiem uwaga fanów skupiła się na zupełnie czymś innym.

Podczas tradycyjnej prezentacji drużyn i przygotowań do odśpiewania hymnów organizatorzy zaliczyli poważną pomyłkę. Irlandzkie piłkarki stanęły do własnego hymnu, lecz z głośników popłynęła brytyjska pieśń „God Save The King”. Reakcja kibiców była natychmiastowa, a gwizdy z trybun dało się słyszeć nawet na transmisji.

Wpadka organizatorów wywołała spore zamieszanie, lecz mecz ostatecznie ruszył zgodnie z planem. Irlandia próbowała szybko zapomnieć o niecodziennym incydencie, jednak na boisku nie zdołała odwrócić losów spotkania. Szwedki wygrały 3:1 i sięgnęły po komplet punktów.

Reprezentacja Irlandii swoje kolejne spotkanie rozegra w sobotę z Polską.

Źródło: X, meczyki.pl

Kibice Rakowa odpowiedzieli Papszunowi. Popisali jego mural w Częstochowie

Po deklaracji Marka Papszuna, że chce jak najszybciej objąć Legię Warszawa, w Częstochowie zawrzało. Kibice Rakowa wyrazili swoje rozczarowanie wprost, dopisując wymowny komentarz na muralu poświęconym trenerowi.

Otwarte stanowisko Papszuna zmieniło wszystko

Jeszcze tydzień temu Marek Papszun zachowywał powściągliwość. Podkreślał, że wciąż prowadzi Raków i nie zna swojej przyszłości. W trakcie konferencji prasowej przed meczem z Rapidem Wiedeń jego ton był jednak zupełnie inny. Trener oznajmił, że on sam chce pracować w Legii, a stołeczny klub widzi w nim pierwszego kandydata na stanowisko.

Dla kibiców Rakowa deklaracja szkoleniowca była jak uderzenie w fundament wspólnej historii. Papszun to twórca największych sukcesów klubu. W 2023 roku wprowadził „Medalików” na szczyt Ekstraklasy i do fazy grupowej europejskich pucharów, dlatego fani liczyli, że zostanie przynajmniej do końca sezonu.

Sygnał wysłany przez Papszuna zaskoczył częstochowskie środowisko. Właściciel klubu Michał Świerczewski szybko zaznaczył, że nie będzie negocjować pod presją czasu. Jego wpis jasno sugerował, że rozmowy z Legią nie będą formalnością.

Kibice nie wytrzymali

Najbardziej emocjonalnie zareagowali sympatycy Rakowa. Na muralu upamiętniającym sukcesy Papszuna pojawił się napis: „Mogłem być legendą – Marek Papszun”.

Kibice czują się zwyczajnie zawiedzeni. Dla wielu z nich moment odejścia, a zwłaszcza sposób komunikacji, są nie do zaakceptowania.

Raków zagra dzisiaj u siebie z Rapidem Wiedeń w ramach Ligi Konferencji. Czas pokaże, czy Legia wyciągnie Papszuna z Częstochowy.

Źródło: Jarosław Kłak

Fot. Jarosław Kłak

Papszun wyjaśnił swoją wypowiedź z konferencji prasowej i wysłał sygnał do szefów Rakowa. „Zawsze działałem w ten sposób”

Marek Papszun nie kryje się z tym, że chce objąć Legię Warszawa. Na ostatniej konferencji prasowej jasno to zaznaczył. Teraz wysłał kolejny, klarowny sygnał.




Na konferencji prasowej przed meczem Rakowa z Rapidem Wiedeń, Papszun odniósł się do medialnych doniesień, łączących go z Legią. Szkoleniowiec nie krył się ze swoimi planami. Jasno podkreślił, że chce trafić na Łazienkowską.

„Dowiedzieli się przed konferencją”

Mocne stanowisko Papszuna wywołało niemałą burzę w internecie. Kibice Rakowa byli na niego wściekli. On sam natomiast nie widzi nic złego w swoim zachowaniu. Podkreśla również, że piłkarze oraz sztab dowiedzieli się o jego zamiarach wcześniej.




– Nie wiem, czy to było mocne oświadczenie. Na poprzedniej konferencji mówiłem, że jak będą jakieś informacje dotyczące tej sprawy, to może ktoś się do tego odniesie. Chciałem skomentować, jaka jest rzeczywistość. Wiedziałem, że padną pytania, że będę musiał się z tym zmierzyć. A mówię prawdę, więc powiedziałem, jak jest – powiedział Papszun dla „Polsatu Sport”.

– Drużyna usłyszała o tym wcześniej. Zawsze działałem w ten sam sposób. Mam duży szacunek do piłkarzy i sztabu, dlatego wszyscy dowiedzieli się o tym przed konferencją – dodał.

Obecnie między Papszunem a Rakowem toczy się spór o zapis w kontrakcie. Gdy trener wracał do Częstochowy, w umowie dodano klauzulę, pozwalającą mu na wcześniejszą zmianę pracodawcy. Problemem ma być kwestia czy zalicza się również oferta otrzymana od rywala z krajowego podwórka.

– Poza bardzo wąskim managementem Rakowa i mną nikt nie ma pełnych danych na ten temat. Mam nadzieję, że tak zostanie i nie będzie trzeba wynosić tego na zewnątrz – podsumował.

To byłby hit! Krychowiak był o krok od gry w Serie A. „Wszystko było dogadane”

Grzegorz Krychowiak zdradził, że w pewnym momencie swojej kariery, mógł trafić do Serie A. Niewiele brakowało, a zostałby zawodnikiem Milanu.




Kilka tygodni temu Krychowiak ogłosił zakończenie kariery. Śmiało można zaliczyć go do grona polskich piłkarzy z najbogatszym CV. W najlepszym momencie trafił przecież do PSG.

O krok od Milanu

Paryska przygoda okazała się wyjątkowo krótka. Już po jednym sezonie Krychowiak był wypychany z klubu i ostatecznie opuścił Parc des Princes. 35-latek wyznał, że w tamtym momencie był bardzo blisko przenosin do Milanu.




– Wszystko było już dogadane. Milan w tamtym okresie nie był tym zespołem z Kaką i Andrijem Szewczenko, ale rósł w siłę. PSG jednak chciało mnie sprzedać, mimo że prawie w ogóle nie grałem. Uparli się, tylko taki scenariusz wchodził w grę, a Milan zaproponował wypożyczenie – wyjaśnił na łamach „WP Sportowe Fakty”.

Finalnie Krychowiak został jednak wypożyczony do West Bromwich Albion. W 2019 roku przeniósł się do Lokomotivu Moskwa, zahaczając później o Krasnodar, AEK Ateny, Al-Shabab, Abha czy cypryjski Anorthosis. Ostatni raz na murawie pojawił się w barwach Mazura Radzymin.

Właściciel Rakowa Częstochowa komentuje wypowiedź Marka Papszuna. Jasne stanowisko

Właściciel Rakowa Częstochowa krótko skomentował ostatnią wypowiedź Marka Papszuna. Cała ta saga jest głównym tematem ostatnich dni w polskich mediach.




W środę miała miejsce konferencja prasowa Rakowa Częstochowa przed czwartkowym meczem Ligi Konferencji. W wydarzeniu udział wziął rzecz jasna trener Medalików, Marek Papszun. 51-latek na samym początku konferencji prasowej zszokował niemal wszystkich. Papszun stwierdził, że Legia chce go, a on chce być trenerem Legii.

Do wypowiedzi Marka Papszuna szybko ustosunkował się właściciel Rakowa Częstochowa, Michał Świerczewski. Zamieścił on wpis na Twitterze, z którego można wywnioskować, że Papszun tak łatwo nie uwolni się kontraktu wiążącego go z Rakowem.

– Chcieć to połowa sukcesu. Niewystarczająca – skomentował Michał Świerczewski.





Foto: Jakub Ziemianin / Raków Częstochowa

Fani BVB reagują na pomysł gry w Miami. Oberwało się władzom ligi… hiszpańskiej

Kibice Borussii Dortmund wykorzystali mecz Ligi Mistrzów z Villarrealem, by w wyjątkowo ostrych słowach zaprotestować przeciwko przenoszeniu ligowych spotkań za granicę. Transparenty na Żółtej Ścianie mierzyły zarówno w La Ligę, jak i hiszpańską federację.

Żółta Ściana z mocnym przekazem

Jeszcze kilka tygodni temu Villarreal i FC Barcelona byli o krok od rozegrania historycznego starcia ligowego w Miami. La Liga, prowadzona przez Javiera Tebasa, promowała ten pomysł jako szansę na komercyjny rozwój. Hiszpańska federacja i UEFA wyraziły zgodę, choć Aleksander Ceferin zaznaczał, że „mecze ligowe powinny odbywać się na ojczystej ziemi”.

Po fali krytyki, protestach klubów i symbolicznym opóźnianiu meczów 9. kolejki La Liga plan upadł. Organizatorzy uznali, że „niepewna sytuacja” uniemożliwia dopięcie wydarzenia w USA. Sprawa jednak odcisnęła swoje piętno na całym środowisku.

Bundesliga od lat stoi twardo na stanowisku, że nie wyjedzie z meczami za granicę. Hans-Joachim Watzke podkreślał we wrześniu, iż „dopóki stoi na czele DFL, nie będzie meczów poza Niemcami”. Kibice Borussii Dortmund przypomnieli o tym w swoim stylu.

Przed starciem z Villarrealem na trybunie Südtribüne pojawiły się trzy transparenty. Przekaz był bezkompromisowy: „Dom jest tam, gdzie twoje serce. Sprzeciw wobec meczów za granicą. Jć La Liga, jć RFEF.”

Pierwszy mecz TOP5 poza Europą już w kalendarzu

Hiszpański projekt upadł, ale futbol i tak stanie przed precedensem. W lutym Serie A rozegra pierwszy ligowy mecz poza Europą. Starcie Milanu z Como odbędzie się w Australii. Nie chodzi tym razem o względy marketingowe, lecz o kolizję terminu z ceremonią otwarcia zimowych igrzysk, których gospodarzem będzie Mediolan.

Źródło: X, Weszlo.com

Lech chce pobić rekord Ekstraklasy. To musi się stać, żeby wykupili Palmę

Luis Palma może zostać najdrożej wykupionym piłkarzem w historii Ekstraklasy. Lech Poznań zamierza uruchomić klauzulę Celticu, jednak aby sfinalizować operację wartą 4 mln euro, musi spełnić trzy kluczowe warunki.

Palma zachwyca, ale wyzwanie finansowe jest ogromne

25-letni skrzydłowy szybko stał się najjaśniejszym punktem Lecha. Sześć goli i sześć asyst to nie tylko liczby, ale też potwierdzenie, że reprezentant Hondurasu pasuje do stylu drużyny. Wypożyczenie z Celticu Glasgow wygasa latem, ale umowa zawiera opcję wykupu.

Kwota, o której informowały Goal.pl i Meczyki.pl, robi wrażenie – 4 mln euro. Jeśli Lech ją zapłaci, pobije transferowy rekord Ekstraklasy, należący obecnie do Legii Warszawa, która sprowadziła Miletę Rajovicia za około 3 mln euro.

Rekord klubu z Poznania również musiałby zostać poprawiony, ponieważ dotychczas najdroższym zakupem był Yannick Agnero (2,3 mln euro plus bonusy).

Władze Lecha nie mają jednak wątpliwości, że Palma zasługuje na inwestycję.

– Na dzisiaj nikt nie ma wątpliwości, że Palmę trzeba wykupić – czytamy na Meczyki.pl.

Klub widzi dwa możliwe scenariusze: pozostawienie skrzydłowego przy Bułgarskiej lub sprzedaż za duży zysk po świetnym sezonie.

Problemem pozostają finanse. Aby Lech mógł pozwolić sobie na transfer za 4 mln euro, musi wykonać trzy kroki:

  • Awans do fazy play-off Ligi Konferencji Europy i dotarcie w niej jak najdalej.
  • Zapewnienie sobie gry w europejskich pucharach w przyszłym sezonie.
  • Sprzedaż jednego z wychowanków.

Źródło: Meczyki.pl, Goal.pl

Stadion Narodowy zostanie rozbudowany? Mateusz Borek grzmi! „Tragiczny pomysł”

Coraz więcej mówi się o ewentualnej rozbudowie Stadionu Narodowego. Przeciwko temu pomysłowi jest Mateusz Borek.




Stadion Narodowy w Warszawie został wybudowany z myślą o Mistrzostwach Europy, które były rozgrywane w naszym kraju w 2012 roku. Obiekt był budowany w latach 2008-2012. Pierwszy mecz na Stadionie Narodowym został rozegrany 29 lutego 2012 roku – Polska zmierzyła się towarzysko z reprezentacją Portugalii, spotkanie zakończyło się remisem 0:0. Obecnie poza meczami na obiekcie odbywają się różnorodne wydarzenia kulturalne, jak chociażby koncerty.

Obiekt w Warszawie ma jednak pewne ograniczenia. Jednym z nich jest pojemność. Na meczach może zasiąść niespełna 60 tysięcy kibiców. To nie pozwala chociażby na organizowanie finału Ligi Mistrzów. W związku z tym co jakiś czas pojawia się temat ewentualnej rozbudowany stadionu. Ostatnio głos zabrał chociażby Jakub Rutnicki. Z jego wypowiedzi wynikało, że Stadion Narodowy miałby zostać rozbudowany do pojemności 80 tysięcy. W efekcie miałyby się pojawić bieżnie.




Do powyższego pomysłu rozbudowy Stadionu Narodowego odniósł się Mateusz Borek. 52-latkowi mocno nie spodobała się ta idea. Borek zauważył, że pieniądze potrzebne na modernizację obiektu przewyższyłyby płynące z tego tytułu korzyści. Ponadto stwierdził, że nie chce na stadionie bieżni, jeśli dalej ma tam grać reprezentacja Polski.

Afimico Pululu znowu łączony z odejściem z Jagiellonii. Do gry wszedł egzotyczny gracz

Nadal nie wiadomo, jak długo Afimico Pululu będzie piłkarzem Jagiellonii Białystok. Piotr Koźmiński podaje, że napastnikiem interesuje się duży klub spoza Europy. Kusi go przy tym sporymi zarobkami.




Pululu w zeszłym sezonie był niezwykle ważnym zawodnikiem Adriana Siemieńca. Świetną formę prezentował przede wszystkim w Lidze Konferencji, której został zresztą królem strzelców.

Egzotyczny kierunek?

Nic dziwnego, że latem był kuszony przez bardzo wiele innych klubów. Jagiellonia wytrzymała jednak presję i nie zgodziła się na jego sprzedaż. Wraz z końcem sezonu 2025/26 kontrakt Pululu wygasa, co ponownie otwiera dyskusję o jego przyszłości.

„Duma Podlasia” miała zaproponować napastnikowi nowy kontrakt, ale nie ma na razie żadnego porozumienia. Piotr Koźmiński podaje, że nie będzie o to łatwo.




Według dziennikarza goal.com o Pululu zabiega egipskie Al Ahly. 12-krotny zdobywca afrykańskiej Ligi Mistrzów ma kusić zawodnika intratnym kontraktem. Od stycznia będzie mógł go zresztą negocjować bez udziału Jagiellonii.

FIFA ukarała PZPN za mecz z Holandią! Związek przekazał decyzję federacji

FIFA zdecydowała w sprawie kary dla reprezentacji Polski. „Biało-Czerwoni” mogą mówić o sporym szczęściu. Udało się uniknąć zamknięcia trybun.




Przy okazji meczu z Holandią, na Stadionie Narodowym pierwszy raz od dawna pojawił się zorganizowany doping. Przyszykowali go klubowi ultrasi. Nie zabrakło przy tym kontrowersji, które zaowocowały rzuceniem na murawę racy.

Kara nie tak dotkliwa, jak zapowiadano

Pewne było, że sprawie przyjrzy się FIFA. Obawiano się przy tym, że na spotkanie półfinałowe baraży o wyjazd na MŚ zamknięta zostanie część trybun Narodowego. Byłoby to dotkliwe, względem rywalizacji z Albanią.




FIFA w końcu zakończyła postępowanie, a jej decyzję przekazał Łukasz Wachowski. „Biało-Czerwoni” ominęli najgorszy scenariusz. Na PZPN nałożono jedynie karę finansową. Federacja będzie musiała zapłacić 183 tysiące złotych (40,5 tys. franków szwajcarskich).


TROLLNEWSY I MEMY

EkstraklasaTrolls.pl
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.