Niesamowity przypadek Roberta Lewandowskiego. „Mój szczyt formy nadchodzi”

Wydaje się, że Robert Lewandowski jest coraz bliżej, niż dalej końca kariery. Polak jednak co roku udowadnia, że dalej czuje się świetnie, mimo upływu lat. W rozmowie z „WP Sportowe Fakty” zdradził nawet, że jego badania są lepsze… niż rok temu. „Mój szczyt dopiero nadchodzi” – zapowiada.

Od kilku lat Lewandowski należy do światowego topu piłki nożnej. 33-latek jest prawdopodobnie najlepszym napastnikiem na świecie, a w ciągu ostatnich dwóch lat nieprawdopodobnie się rozwinął. Polak w tym okresie nie miał sobie równych pod względem osiągnięć indywidualnych, co potwierdzają nagrody, jakie odbierał.

„Lewy” dwukrotnie sięgnął po miano piłkarza roku FIFA. Co prawda do kolekcji nadal nie dorzucił Złotej Piłki „France Football”, lecz, jak sam przyznaje, nie przeszkadza mu to.

– Może i w rankingu prestiżu Złota Piłka pozycjonuje się wyżej niż Piłkarz Roku FIFA, ale świadomość, iż otrzymałem nagrodę najlepszego piłkarza świata drugi raz z rzędu w głosowaniu właśnie trenerów i piłkarzy, napawa mnie dumą – mówił dla „WP Sportowe Fakty”.

Jak Benjamin Button

W rozmowie poruszono także kwestię wieku Lewandowskiego. Polak ma już na karku 33 lata i, choć bryluje formą, to jednak nieuchronnie zbliża się do końca kariery. A kiedy nastąpi moment odwieszenia butów na kołek? No właśnie… nie wiadomo. Snajper Bayernu zdradził bowiem, że jego życiowa forma może dopiero nadejść, a wyniki jego badań są lepsze, niż wcześniej.

– Mam teraz lepsze wyniki badań niż przed rokiem. W świetle danych wygląda na to, że mój życiowy szczyt formy dopiero nadchodzi. Czuję się lepiej niż dwa lata temu. Mój wiek kalendarzowy zamazuje obraz mojego stanu fizycznego. Od parunastu lat ciężko pracowałem, by w tym wieku, w jakim teraz jestem, nie kończyć kariery, tylko nadal się rozwijać, by przesunąć granicę, za którą będzie już tylko gorzej. Chyba mi się to udało – oznajmił.

– Cristiano jest ode mnie starszy o 3,5 roku i nadal strzela tych goli dużo. Ale zmienił klub, taktykę, jego zespołowi nie zawsze idzie, a to przeszkadza. Gdy jego drużyna odzyska jednak równowagę, znów może zacząć seriami zdobywać bramki. Kiedyś miał wspaniałe liczby, niemożliwe, dziś są one po prostu bardzo dobre. Pewnie już nie strzeli 60 goli w roku, ale 30 i 40 to nadal jest robienie różnicy. Tyle że oczekiwania wobec niego, wynikające z przyzwyczajenia, są całkiem inne. A Messi jest innym typem zawodnika. Jemu ciężej będzie w wieku Cristiano utrzymać się na jego poziomie bramkowym – dodał, zapytany o porównanie z Ronaldo i Messim.