„Nie znałem jego kartoteki”. Cezary Kulesza odniósł się do afery z Mirosławem Stasiakiem

Cezary Kulesza odniósł się do ostatnich afer wokół PZPN w obszernym wywiadzie na łamach „Interii”. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej skomentował m.in. ostatni skandal z Mirosławem Stasiakiem w roli głównej. Kulesza odniósł się także do ewentualnej dymisji.

Głównym tematem w polskich mediach w ostatnich tygodniach bez wątpienia była afera związana z Mirosławem Stasiakiem. Dziennikarz Szymon Jadczak ujawnił, że skazany za korupcję Stasiak udał się wraz z reprezentacją Polski do Mołdawii na mecz z tamtejszą reprezentacją. PZPN w oficjalnych komunikatach przekazał, że nie wiedział o obecności na pokładzie samolotu osoby skazanej za korupcję. Tym samym pośrednio zrzucił winę na sponsorów, informując, iż Stasiak udał się do Mołdawii na zaproszenie jednego z nich. Ostatecznie firma Inszury.pl przyznała, że to od niej Stasiak otrzymał zaproszenie na mecz. Szambo jednak wybiło, co natychmiast pogorszyło atmosferę wokół reprezentacji, czy to wśród kibiców, czy wśród sponsorów.

Do całej sytuacji Cezary Kulesza odniósł się szerzej w rozmowie z „Interią”. Prezes PZPN przyznał, że federacja nie prowadziła procesu weryfikacji zaproszonych gości. Zapowiedział jednak, że dojdzie do zmian w tej kwestii.

– Powiem panu jaka jest prawda, nawet jeśli jest smutna. Jestem w PZPN od 11 lat, byłem na dziesiątkach takich wyjazdów. I wiem, że nigdy nie było procedur weryfikujących gości. Sponsorzy mieli prawo ich zapraszać, a PZPN ich nie prześwietlał. Wszystko opierało się na zaufaniu – wyjawił Cezary Kulesza.

– Gdyby więc istniały procedury, a ktoś by ich nie dopełnił, to wyciągnąłbym wobec takiej osoby konsekwencje. Ale procedur nie było – chociaż jak widzimy, powinny. Dlatego podjąłem decyzję, że ta kwestia się zmieni i od teraz przed każdym wylotem będziemy weryfikować listę pasażerów – uzupełnił.

W rozmowie z „Interią” Cezary Kulesza przyznał, że nie znał kartoteki Mirosława Stasiaka. Z jego słów można wywnioskować, że wcześniej panowie nie mieli ze sobą bliskiego kontaktu. Kulesza przyznał, że nazwisko Stasiaka co najwyżej kojarzył.

– Nie znałem jego kartoteki – przyznał Cezary Kulesza.

– Kojarzyłem to nazwisko z tekstów o właścicielu klubu, który sam wstawiał się do składu. Ale na Boga, to było prawie 20 lat temu! Później posprawdzałem sobie co nieco na temat tego pana – powiedział prezes PZPN.

W ostatnich tygodniach na Cezarego Kuleszę wylała się ogromna fala krytyki. Pojawiły się głosy, że prezes być może powinien podać się do dymisji. Jak jednak przyznał, wcale o tym nie myśli.

– Dlaczego miałbym ją rozważać? To absurdalne pytanie. Mamy rekordowy budżet? Mamy. Organizujemy imprezy międzynarodowe? Organizujemy. Zatrudniamy dobrych trenerów? Tak. Podczas tych dwóch lat już trzy reprezentacje młodzieżowe awansowały na mistrzostwa Europy. Pojechaliśmy też na mundial, wyszliśmy tam z grupy. A na końcu media piszą o mnie głupoty, bo to się lepiej sprzedaje – powiedział Kulesza.


źródło: interia

Michał Budzich