W wywiadzie z jednym z zagranicznych portali Nicklas Bendtner przyznał się do swoich problemów z hazardem. Najbardziej kosztowną nocą była ta, podczas której przegrał 400 tys. funtów w ciąu 90 minut.
Nicklasa Bendtnera, zwanego potocznie „Lordem” raczej nie trzeba Wam przedstawiać. Duńczyk był znany nie ze skutecznej gry na boisku, lecz głównie z tego, że kibice przez brak jego skuteczności prześmiewczo nazywali go „Lordem”. W 2015 roku piłkarz stał się właścicielem skrawka szkockiej ziemi, dzięki czemu oficjalnie zyskał tytuł „Lorda”.
W rozmowie z brytyjskim The Athletic 32-latek powspominał dawne dzieje i wyznał, że w przeszłości miał problemy z hazardem. Wspomniał historię z 2011 roku, kiedy był jeszcze dobrze prosperującym piłkarzem Arsenalu. – Jestem zbyt pijany, żeby siedzieć przy stole – mówił wówczas Nicklas. Teraz tak wspomina tamtą historię.
– Po 90 minutach straciłem 400 000 funtów. Pieniądze, których nie mam. Moje konto bankowe jest puste i jeśli moje szczęście się nie zmieni, zbankrutuję. Chwiałem się na nogach. Potem znajduję kasjera i otrzymuję kolejne 50 000 funtów w żetonach – wspomina Bendtner.
– Kiedy jesteś mniej lub bardziej spłukany, myślisz: „To musi się skończyć ”. Straciłem 400 000 funtów, ale ostatecznie wygrałem część z powrotem – kontynuuje.
– Kiedy byłem kontuzjowany i nie mogłem poczuć podniecenia z tego absolutnego uczucia życia na krawędzi na boisku, hazard dał mi adrenalinę. Oczywiście im większe ryzyko, tym wyższa adrenalina. Więc stawiasz na wysoką stawkę – tłumaczy Duńczyk.
Pomimo że Nicklas ma dopiero 32 lata, to od kilku miesięcy jest na piłkarskiej emeryturze. Duńczyk ma za sobą kolorowe życie i wspomnienia, które zawarł w swojej biografii w poprzednim roku.